Hmm, i tak już wszyscy to przeczytali i nikt nie napisze żadnej recenzji :-( Ale niech Wam będzie. Skoro skończone to wklejamy.
Słowo od autora oryginalnego: Hmm, czerwienię sie ze wstydu. Wprawdzie „Four Percent Solution" nie było finałem, ale zdecydowanie dało więcej niż cal. Możnaby nawet powiedzieć, że to było 4 . Było to zdecydowanie więcej niż nic. Poza tym wykazaliście pewne zainteresowanie i nie było bluzgów (no przynajmniej napisanych) Tak wiec... to jest shipperowski koniec. Do DPB mówię „przepraszam" i „dziękuję za ten kąsek". Oczywiście to, co stanie się w następnych 6 odcinkach powie nam czy to było naprawdę nic (żeby pasowało do stwierdzenia Harma- nic się nie zmieniło) czy jednak coś- nie wstrzymam oddechu, nie postawie na to i wyłączę mój fickowy długopis (zaraz po tym).
Z „Four Percent Solution" zabiorę jedną rzecz- ten kawałek na werandzie podczas przyjęcia Admirała. Nigdy nie widziałam Harma bardziej delikatnie asertywnego, spokojniejszego, dojrzalszego i nie arogancko pewnego siebie jeśli chodzi o Mac. Fakt, ze zabrało jej 6 miesięcy (więcej w moim świecie), żeby sobie to uzmysłowić jest bardzo, bardzo smutne- i dla niej i dla nas.
Wczesny
sierpień
San Diego
Pukanie się ponowiło
Założył spodenki i poszedł do drzwi. Po drugiej stronie stała Mac.
Mac? Co tu robisz?
Zauważyła wychodzącą z łazienki Kate. Była całkowicie ubrana i ktokolwiek inny mógł nie przypuszczać , ze była tu całą noc. Ale Mac wiedziała. Koci uśmiech na twarzy Kate zdradzał wszystko.
Wydaje mi się, ze powinnam była zadzwonić
To byłby niezły pomysł- odpowiedział chłodno. Nienawidził jej ranić, ale nie robiła nic, żeby się ochronić
Mac była rozżalona, że Kate tu była, z dwóch powodów- pierwszy to, że zawsze była trochę zazdrosna o Kate (choć nie lubiła jej za bardzo), drugi to, że Harm znowu robił coś, co zagrażało jego karierze i to z taką kobieta jak Kate
Spojrzała ponownie na Harma- Przepraszam, że przeszkadzam, ale musimy porozmawiać
Czy zostało nam jeszcze coś do powiedzenia- Harm nadal był dla niej oschły
Tak, właściwe nawet sporo
Harm ściągnął brwi w geście, który pchnął ja do uchylenie rąbka tego, co mieli sobie powiedzieć
Jestem w ciąży- powiedziała Mac stanowczo.
X x X x X x X x X x X x X x X x X x X x X
Z Harma uszło powietrze. Walczył, żeby zmusić swoje nogi do trzymania go prosto. Wszystko wyleciało mu z głowy poza echem jednego słowa Mac: w ciąży
Kate podniosła ogłoszenie, które przeglądał Harm- wychodzi na to, ze będziesz szukał dwóch pokoi.
Harm spojrzał na Kate- Kate!- prawie krzyknął. Nie kontrolował swojego głosu, ale wiedział, że musi się jej stad pozbyć.
Mac cofnęła się- Możemy to zrobić kiedy indziej.
Harm odwrócił się do niej z powrotem i złapał ją za rękę- Wejdź Mac. Wciągnął Mac do mieszkania zostawiając przejście do szybkiego wyjścia Kate- Kate...
Wychodzę- przechodząc obok niego powiedziała- Harm, nie spieprz tego- Ściszyła głos. Nie chciała, żeby Mac ją usłyszała, ale też nie próbowała tego ukryć- Czekałeś na to bardzo długo.
Harm właściwie jej nie usłyszał, ale Mac tak i zastanawiała się na co tak właściwie on czekał.
Harm zamknął drzwi. Mac stała w środku pokoju otoczona pudłami i bagażem, który miał zostać nie rozpakowany dopóki on nie znajdzie miejsca do mieszkania. Nie czuła się komfortowo wiedząc, że maczała palce w jego przeniesieniu i stanie, w którym się teraz znajduje. To nie było jej miejsce. Nie pasowała do jego życia. Powinna była zadzwonić. Powinna była przekazać mu tą wiadomość w liście albo w mailu. Dwa dni temu to wydawało się okrutne i niegrzeczne. W tej chwil plan, żeby powiedzieć mu to prosto w twarz wydawał się całkowicie zły.
Harm oparł się o drzwi. Ciągle jeszcze nic nie powiedział. Patrzył na nią stojącą w środku bałaganu, którym było teraz jego życie. Jak bardzo to właściwe, ze Mac ciągle stanowiła jego centrum. Czy zdołają to posprzątać? Czy zdołają jeszcze coś ocalić? Czy może tylko będą musieli nauczyć się żyć z tym co zrobili? W jaki sposób to wszystko tak wymknęło się spod kontroli? Potrząsnął głową i popatrzył w dal.
Może jednak porozmawiamy później?- zasugerowała Mac
Mac- popatrzyła na nią i spiętym, poirytowanym głosem powiedział- możesz mi dać chwilę?...to wszytko o co proszę, daj mi tylko chwile- PROSZĘ
Mac nadal była zbyt zdenerwowana, żeby być cicho- Myślałam, że powinieneś wiedzieć, ze...nie oczekuję od Ciebie niczego
Rzucił jej gniewne spojrzenie- Nie, oczywiście, ze nie- odszczeknął- nigdy nie chciałaś niczego co mogłem dać
Mac patrzyła w podłogę. Nie chciała, żeby tak to zrozumiał. Chodziło jej oto, ze nie oczekuje, że on się z nią ożeni, zmieni dla niej swoje życie ( jakby dziecko nie miało żadnego wpływu). Była gotowa wychować dziecko sama albo z takim zaangażowaniem z jego strony, które będzie chciał wykazać. Myślała tylko, ze powinien wiedzieć.
Harm potrzasnął głową. Nie chciał walczyć. Nigdy nie chciał z nią walczyć, ale wydawało się, że to jedyna rzecz z którą sobie świetnie radzą. Odetchnął i przetarł twarz rękami.
Przepraszam- powiedział spokojnie- proszę, usiądź.
Mac rozejrzała się za siebie po „salonie", gdzie naprawdę nie było gdzie usiąść. Harm podszedł i zrobił dla niej miejsce na służbowej kanapie. Zrobił to samo dla siebie na krześle stojącym w kącie.
Proszę...siadaj...podać Ci cos? Kawy? Wody?... Mleka?
Mac potrzasnęła głową i usiadła
Po chwili zapytał- Wszystko w porządku?
Tak
Chodzi mi o Ciebie i dziecko.. wszystko w porządku...endometrioza..
Z obojgiem nas wszystko w porządku...oboje jesteśmy zdrowi
To dobrze- zacisnął ręce. „Boże"- jego mózg nadal nie pracował. Ciągle jeszcze nie zanotował nic, co czuł w związku z tym nowym odkryciem- „Wiec lekarze się mylili?"
Mylili się?
Mówili, ze możesz mieć problemy z poczęciem
Cóż, ...wydaje mi się, że mniej niż pięć procent to nadal jest szansa
Spojrzał na nią. Potrzebował czegoś; nie miał pojęcia co myśleć, a nawet o czym myśleć.
Mogę zapytać jak się z tym czujesz?
Mac oczywiście myślała trochę od czasu kiedy się dowiedziała, ale jeszcze nie zorientowała się jak się czuje. Nie była bardziej przygotowana na tą rozmowę, nawet po przespaniu się z tą wiadomością przez kilka dni.
Rozumiem, ze jesteś szczęśliwa- kontynuował
Szczęśliwa?- akurat to było to uczucie, którego nie użyłaby do opisania sytuacji. Zaśmiała się lekko- Nie pomyślałam o „szczęśliwej'. Jestem przerażona. Jestem zdenerwowana. Jestem pełna nadziei. Pogubiłam się- westchnęła- myślę, że nadal jestem w szoku.
Harm potaknął. Szczerze mógł powiedzieć, ze wie cos o byciu przerażonym, zdenerwowanym i zagubionym. Wiedział coś o byciu w szoku. Nie doszedł jeszcze do „pełnego nadziei".
Od tak dawna chciałam mieć dziecko i właśnie zaczynałam przyzwyczajać się do myśli, że to się nigdy nie stanie- kontynuowała- stanięcie przed ta perspektywą jest trochę przytłaczające... to przyszło znikąd...wydaje mi się, ze jestem szczęśliwa. Spojrzała w podłogę i powiedziała cicho- Cały czas, kiedy się zastanawiałam jak to będzie...cóż, to nie było tak.
Z tym musiał się zgodzić. Zawsze kiedy myślał o dziecku z Mac w przeszłości to zawsze było, kiedy już byli małżeństwem z solidnym związkiem. Osiem miejscy temu wizja solidnego związku była tak posępna, a nadzieje na małżeństwo i dziecko tak nierealna, ze porzucił ten pomysł.
Jak długo wiesz?
Krócej niż tydzień...dowiedziałam się we wtorek
Kto jeszcze wie?
Powiedziałam Harriet i jestem pewna, ze ona Budowi, ale nikt poza tym.
Harm wstał i zaczął chodzić po pokoju. Cały czas nie był pewny czego chce i, co ważniejsze, nie wiedział czego ona chce od niego. Dlaczego tu była?
Dlaczego tu jesteś? –usłyszał siebie. Nie zamierzał być tak bezceremonialny.
Co?
Dlaczego tu jesteś? Dlaczego przeleciałaś 3 000 mil, żeby mi to powiedzieć? Dlaczego nie zadzwoniłaś? Albo nie wysłałaś maila?
Nie mogła uwierzyć, że ją o to pyta- Pomyślałam, że tego rodzaju wiadomość powinieneś usłyszeć osobiście.
Dlaczego?
Dlaczego? Bo jest kilka spraw o których musimy porozmawiać
Właśnie o to pytam... co masz w planie...o czym, według Ciebie, powinniśmy porozmawiać
Dziecko- odparła oczywistym tonem
Dziecko?- machnął ręka. Zatrzymał się i odsunął od niej- Proszę, Mac! Przecież wiesz, że zrobię cokolwiek będzie trzeba. To dziecko nie będzie dorastało bez ojca.
Powiedziałeś, ze nie chcesz mieć dzieci...powiedziałeś, ze nie chcesz być ojcem
Powiedziałem wiele rzeczy Mac...o wielu z nich wtedy naprawdę byłem przekonany...ale prawda jest taka, ze niezależnie od tego czego chce albo co powiedziałem...nie pozwolę, żeby moje dziecko dorastało bez ojca...ani nie opuszczę jego matki.
W porządku.- zirytowało ją, że ich dziecko zostało zredukowane do obowiązku i wstała, żeby wyjść- OK., załatwiliśmy najważniejsze.. resztę możemy załatwić później
Odsunął się, tak jakby chciał zrobić jej przejście, jeśli chciała wyjść- planowałaś więcej niż tylko to...nie przyleciałaś tu, żeby usłyszeć, że mówię coś, co już dawno wiedziałaś.
Odwróciła się i spojrzała na niego- Czego szukasz Harm? Czego od mnie oczekujesz?
Roześmiał się- Ja oczekuję? To zabawne. Przestałem od Ciebie czegokolwiek oczekiwać jakiś czas temu...ale Ty wyraźnie chcesz czegoś ode mnie... i chcę wiedzieć co to jest.
Powinnam była zadzwonić- położyła dłoń na klamce chcąc wyjść
Mac...powiedz mi czego chcesz- zażądał
Chcę wyjść
Nie, wcale nie chcesz...chcesz, żebym Cię błagał, żebyś została...ale ja tego nie zrobię
Boże...wychodzę
Niezła z Ciebie sztuka... naprawdę niezła- powiedział głośno- nazywasz siebie Marine, szczycisz się, że potrafisz przewidywać takie sytuacje...twoje szkolenie...twoje zasady...ale tak naprawdę jesteś małą przestraszoną dziewczynką, która czeka aż ktoś przyjdzie i uratuje ją przed jej życiem
Wydaje Ci się, ze mnie znasz?- rzuciła do niego- wydaje Ci się że masz prawo mnie oceniać?
Mam wszelkie prawo, Mac. Robiłaś ze mnie głupka przez wiele lat. – oparł się o krzesło- co do oceniania Cię...
Robiłam z Ciebie głupka? Ja? Myślisz, ze byłam-
Mac, wyłożyłem karty na stół dla Ciebie
Kiedy? Kiedy dokładnie WYŁOŻYŁEŚ KARTY NA STÓL, Hammer? CO dokładnie wyłożyłeś?
Chcesz spis?
Tak... chcę spis...Chcę wiedzieć co ci się wydaje, że zrobiłeś i co ci się wydaje, że powiedziałeś. Bo, jak sobie dobrze przypominam... nigdy absolutnie nic nie powiedziałeś
Powiedziałem Ci, ze zawsze będę przy Tobie... niezależnie od wszystkiego...powiedziałem Ci, ze nie ważne jak, ważne jest tylko, że jesteśmy ja i ty i powiedziałem Ci, że Cię kocham
Raz...powiedziałeś mi, że mnie kochasz RAZ
To nieprawda...wiedziałaś co czułem
W jaki sposób miałam wiedzieć?...ciągle nie wiem...już Cię nawet nie poznaję...KATE PIKE, Harm? Co Ty sobie myślisz?
Nie mieszajmy do tego Kate...tu chodzi o ciebie i mnie
Harm, ona zniszczy twoją karierę
Myślisz, ze Ty masz na to monopol, pani pułkownik?- rzucił jej
Odsunęła się, poczuła uderzenie, choć były to tylko słowa.
Więc, powiedz mi Mac, dlaczego tu jesteś...co myślałaś, ze się stanie kiedy pojawisz się w moich drzwiach w ciąży z moim dzieckiem- wyzywający ton Harma był głośny i wyraźny. Rozdrażniał ją.
Nie myślałam.
Musiałaś mieć jakieś wyobrażenia...jakiś wymyślony scenariusz rozpracowany w Twojej głowie. Myślałaś, ze padnę przed Tobą na kolana i będę błagał, żebyś przyjęła mnie z powrotem?...z powrotem...do diabła, mnie nigdy nie było w Twoim życiu.
Co oczekujesz, że powiem, Harm?
Oczekuję, że wreszcie powiesz mi czego chcesz...co myślisz...co czujesz...nie mogę już zgadywać.
A kiedykolwiek próbowałeś?
Przez 2 lata, które byłaś z Brumbym starałem się zorientować co w nim widziałaś, co on dla Ciebie zrobił...dwa lata po Brumbym, patrzyłem i czekałem kiedy Ty bawiłaś się naszą przyjaźnią.. cały czas z Webbem...co chciałaś tym osiągnąć, nigdy tego nie zrozumiem... W kółko wybierałaś innych mężczyzn, trzymając mnie na dystans, ale nie za daleko. Nie pozwoliłabyś mi być z Tobą, ale nie pozwoliłabyś mi też odejść
Nie zrobiła nic, żeby zaprzeczyć jego oskarżeniom albo powstrzymać go od mówienia.
W końcu, w końcu, kiedy się poddałem i odszedłem...wtedy zaplanowałaś to uwiedzenie, które, jak się okazuje, połączy nas na zawsze.
Chcesz powiedzieć, że to zaplanowałam? Że tego chciałam?- w jej oczach zapłonął ogień- oskarżasz mnie o USIDLENIE Cię?
Mówię tylko, że nigdy nie pozwoliłaś mi być z Tobą
Nigdy nie chciałeś być...nigdy nie poprosiłeś o bycie częścią mojego życia
To nieprawda
I wrzuciłeś miedzy nas tyle, ile i ja- potrząsnęła głową i popatrzyła w dal. Nie przychodziły jej do głowy żadne przykłady poza jego ciągłym sarkazmem i uszczypliwymi uwagami. Nie miała racji, że nigdy nie poprosił o bycie częścią jej życia, ale nie mogła się do tego przyznać- to by zepsuło jej linię obrony- I kiedy nastał koniec...jak przełącznik- po prostu się wyłączyłeś
Nie wyłączyłem się Mac...nigdy się nie wyłączyłem
Poszedłeś dalej
Musiałem Mac...musiałem dla mojego własnego dobra- tłumaczył- chciałem od ciebie tego, czego nigdy byś mi nie dała
Jak na przykład dziecka...na ironię..- odgryzła mu
Zatrzymał się na chwile, żeby naprawdę ocenić to, co zostało powiedziane- kręcimy się w kółko- westchnął.
To dla nas tez nie nowość- Mac była ciągle zła
Głos Harma stał się łagodniejszy- czy nie wydaje Ci się, że w końcu mamy dobry powód, żeby przestać?
Oparła się o zamknięte drzwi i westchnęła- Tak.
Wiec przestańmy
Spojrzała w dal, ale potaknęła.
Mac- zawołał ją. Usiadł na kanapie, wskazują jej krzesło- porozmawiajmy
Podeszła i usiadła- Harm, nic z tego nie było planowane... nie ta noc...nie to...na pewno nie Twoje przeniesienie- wyrzuciła z siebie
Cóż, zacznijmy po kolei- dobrze?
Nie podobało jej się to, dokąd to zmierzało. Będzie musiała szczerze przeprosić i przyznać się do błędów, które popełniła. On nie był bez winy, ale to ona miała przepraszać za ponad 50.
Harm kontynuował- Zacznijmy od przeniesienia. Zakładam, że nie wiedziałaś, ze jesteś w ciąży, kiedy widzieliśmy się ostatnim razem.
Nie- popatrzyła na niego- Ale zdecydowanie rządziły mną hormony
Bez wątpienia. Naprawdę myślałaś, że Jennifer i ja...
Harm, nie wiedziałam co myśleć- zachowywałeś się tak...tak... nie wiem...inaczej. Uganiałeś się za każdą spódniczką. Nie poznawałam Cię.
Harm z trudem poznawał siebie w tych ostatnich kilku miesiącach. Robił świetna robotę próbując przekonać siebie, że to jest życie, jakiego chciał- wolne, łatwe, bez zobowiązań. Ale szczerze mówiąc to było jak ciągłe żywienie się tylko słodyczami. Smakuje przez chwilę, ale nie ma treści- nic, na czym możnaby się zatrzymać, nic co mogłoby zaspokoić jego prawdziwy głód.
Nie będę za to przepraszał, Mac- odpowiedział przepraszająco
Nie potrzebuje przeprosin, chce zrozumieć- kim jesteś? Zawsze kierowałeś się emocjami, zawsze dawałeś się porwać obsesji, niezależnie od tego, gdzie to Cię w końcu doprowadziło
Nie każdej obsesji...Ty mnie wykończyłaś
Ja?
Powiedział za dużo. Harm zmienił temat z powrotem na swoje przeniesienie- Co powiedziałaś Creswellowi?
Nic...nie miałam możliwości. Powiedział mi, że nie będzie dłużej tolerował naszej niechęci, zasugerował, że to jest natury osobistej i powinnam wziąć tydzień wolnego, żeby przemyśleć moją przyszłość
Wyjechałaś
Pojechałam do Vermont. Nie miałam pojęcia, ze zamierza Cię przenieść. Myślałam, że wrócę i wszystko będzie tak samo- kiedy wróciłam zamierzałam z Tobą porozmawiać. Przemyślałam trochę, kiedy mnie nie było...ale przede wszystkim byłam chora. Spałam dużo- roześmiała się- wkrótce dowiedziałam się dlaczego
O czym zamierzałaś ze mną porozmawiać?
Czy to ma teraz jakieś znaczenie?
Tak- ogromne- naciskał
Mac odetchnęła głęboko- nie jestem pewna
Mac, to decydująca chwila... to jest to...to albo nas połączy albo zniszczy... nie zabezpieczaj się z każdej strony...nie wstrzymuj się...powiedz mi prawdę...albo tyle, ile wiesz
Przyglądała mu się przez chwilę. Miał rację. To był czas na najszczerszą dyskusje, na jaka mogli się zdobyć- a jej częścią nie powinno być ego, usprawiedliwianie się i wina. Wzięła głęboki oddech, wstała, żeby móc się poruszać i zaczęła mówić- Najwięcej myślałam o tym, jak wszystko jest na odwrót
Usiadł z powrotem na kanapie i popatrzył na nią- Na odwrót?
Przed Webbem…przed Mickiem… przed tym wszytkom….do diabła, w czasie tego wszystkiego…..wszytko czego chciałam to żebyś Ty powiedział mi co czujesz, żebyś rzeczywiście wyraził swoje oczekiwania- uśmiechnęła się- To całe "czyny są głośniejsze niż słowa" było jak dla mnie trochę niejasne. Ja chciałam usłyszeć słowa- zaśmiała się do siebie widząc cała niedorzeczność tego wszystkiego.
Co?
To brzmi tak głupio, tak źle. Wszyscy inni mężczyźni w moim życiu powiedzieli mi, że mnie kochają. Określili swoje oczekiwania. Niektórzy byli dość specyficzni. Ale żaden z nich nie był tak konsekwentny jak Ty. Żaden z nich nie widział mnie w najgorszych momentach- tak jak widziałeś i obiecałeś Ty- odwróciła się do niego- Zapytałeś jakie miałam wyobrażenia przyjeżdżając tu...więc może tak...wiedziałam, że jeśli przyjadę i powiem Ci, ze jestem w ciąży, nigdy nie zapytasz, ani nawet nie będzie Cię to obchodzić, czy dziecko jest Twoje. Wiedziałam, że będziesz za mną nawet jeśli to nie jest Twój obowiązek. Zawsze byłeś ze mną wszędzie, nawet kiedy popełniałam wielkie błędy. Nawet kiedy cię odpychałam.
Uśmiechnął się lekko- Czy to jest Twój sposób, żeby mi powiedzieć, ze dziecko nie jest moje?
Dziecko jest Twoje- odpowiedziała.
Pokiwał głową. Wiedział to, ale sprowokowała takie pytanie- Wiec co jest na odwrót?
W święta powiedziałeś mi, że mnie kochasz, że Ci na mnie zależy, powiedziałeś mi- własnymi słowami- że zawsze przy mnie będziesz...ale potem...te wszystkie inne kobiety. Nie mogłam z tym dojść do ładu we własnej głowie. Jak mogłeś mnie kochać i być z kimś innym? W końcu udało mi się przekonać Cię, żebyś powiedział co czujesz, ale wtedy odszedłeś.
To nie była takie proste, Mac
Wiem, ale i tak odszedłeś
Nie odszedłem, zwyczajnie nie potrafiłem... nie mogłem dłużej czekać .
Jak mogłeś?- to było konkretne pytanie, nie retoryczne oskarżenie. To było kolejna iteracja tego, o co zapytała wcześniej: jak mógł kochać ją i być z kimś innym- do diabła, z wieloma innymi
Nie wiem jak na to odpowiedzieć- jedno nie miało nic wspólnego z drugim
Harm?- nie zaakceptowała odpowiedzi
Mac, to nie jest tak, ze spałem z nimi wszystkimi...po prostu miałem dużo randek
Czekała na więcej
to prawda Mac...nie zakochałem się w nikim innym...nie wydaje mi się, żebym kochał którąkolwiek z nich- pomyślał, że tyle wystarczy, żeby zrozumiała jak mógł umawiać się i flirtować z innymi kobietami a jednocześnie kochać ją.
Zawsze lepiej umiałeś oddzielać te 2 rzeczy w swoim życiu- zawodowe i prywatne. Ale nie rozumiem jak udaje Ci się oddzielić jedną rzecz osobistą od drugiej- po chwili próbowała pomóc i sobie i jemu zrozumieć
Mac, chciałbym móc powiedzieć, ze...że w tym wszystkim... nie chodziło o Ciebie, ale tak naprawdę chodziło.
O mnie?
Musiałem zmienić sposób myślenia, zmienić moje cele. Musiałem zmienić moje myśli o moim życiu- przez ciebie. Bo mnie nie chciałaś
dlaczego? Dlaczego nie mogłeś dać mi więcej czasu?
Bo to nic by nie zmieniło
Jak możesz tak mówić?
Mac, jak długo stałem obok i czekałem na Ciebie, tak długo nigdy byś na mnie nie spojrzała. Byłem rozwiązaniem zastępczym, bezpiecznym wyjściem awaryjnym.
To nie prawda!
Ale ja tak to czułem. Nawet w tej chwili powiedziałaś, ze wiedziałaś, że zawsze będę przy Tobie...ale nigdy dokładnie nie powiedziałaś, co do mnie czujesz. Jak TY to czujesz... nie, co myślisz albo, co wiesz, ale jak to czujesz
Harm...co mam powiedzieć? Mam powiedzeń, że popełniłam błąd. Że nigdy nie powinnam była Cię odpychać w żadnym z tysiącu przypadków, w których to zrobiłam?
To jest to, co czujesz?
Tak...tak- rozpłakała się- Przepraszam...byłam przerażona...zdezorientowana...nie ułatwiłeś mi tego
Potaknął. To było to, co brał na siebie. W przeszłości zawsze stawiał Mac wyzwanie, żeby go kochała...żeby chciała z nim być. Tak naprawdę nigdy nie otworzył drzwi i nie pozwolił jej wejść samodzielnie. Właściwie to nigdy nie tworzył drzwi i nie zaprosił jej do ośrodka...no przynajmniej nie do tej nocy, kiedy powiedziała mu o endometriozie. Zrobiłby to znów w Boże Narodzenie, gdyby go tak szybko nie odepchnęła- Mac, kiedy zdecydowałaś, że chcesz związku ze mną?
A kto powiedział, ze chce- rzuciła broniąc się i natychmiast tego pożałowała
Mac, uwiedzenie, które zaplanowałaś tamtej nocy było dość jasne
Jak możesz mnie o to oskarżać?
Ta sukienka... sposób, w jaki ze mną tańczyłaś...sposób, w jaki patrzyłaś na mnie poprzez salę...sposób, w jaki mnie pocałowałaś...Mac, to nie było spontaniczne...coś planowałaś. Nie widziałem tego tamtej nocy. Cóż, wtedy wydawało mi się, ze mam wszystko pod kontrolą.
Dużo o tym myślałeś
Tak...tak myślałem...spędziłem wiele samotnych nocy myśląc o tej nocy
Samotnych czego?- wskazała głową łóżko
Potrząsnął głową i oparł się o kanapę- nie uwierzysz,… ale ostatnia noc to był pierwszy raz po tamtej naszej nocy
A powinnam uwierzyć?
Tak, powinnaś. Powinnaś też wiedzieć, ze to też przez Ciebie
Nie zwalaj na mnie winy za swoje wyskoki z kobietami...a już na pewno nie z Kate Pike
Kate jest dobrym przyjacielem
To widzę
Nie, nie widzisz. Kate nic ode mnie nie chce. Znamy się oboje i dokładnie wiemy, dlaczego to nam nie wyjdzie. Wiedzieliśmy to od początku, i właśnie dlatego mogliśmy...no wiesz
więc mówisz, że możesz uprawiać z nią seks, bo nie...co właściwie?
Nie jestem pewien czy to taki świetny temat na rozmowę
Nie. Chce to usłyszeć- wygląda na to, że o tym tez dużo myślałeś
Dodajmy do tego kontekst, Mac. Ty i ja przespaliśmy się ze sobą raz i to zniszczyło naszą przyjaźń. Dla Kate i dla mnie to tyko dodatkowy aspekt- i to całe wytłumaczenie.
Jeśli chciałeś ode mnie czegoś więcej niż seks to dlaczego...?
Dlaczego nie odpowiedziałem na Twoją ofertę w porcie w Sydney?- uciął
To skierowało dyskusję w punkt, na który nie była jeszcze gotowa
To właśnie proponowałaś mi tamtej nocy, prawda Mac? Seks...chciałaś, żebym zabrał Cię do łóżka. O to chodziło, kiedy powiedziałaś..."nie jesteśmy w Waszyngtonie, nie jesteśmy nawet na tym samym kontynencie"?
Mac potrzasnęła głową
Daj spokój Mac... co by się stało tej nocy, gdybym przyjął Twoja ofertę? Byłyby cudownie...to wiem... Czego oczekiwałaś, Mac? Tylko jedna noc... jak swędzi- wystarczy podrapać?
Harm
Co tak właściwie miałaś do zaoferowania? Co myślałaś? Miałaś nadzieję, że jak to raz zrobimy to zaproponuje Ci księżyc? A może chciałaś mnie wrobić w związek poprzez seks?
to nie było tak, Harm
więc powiedź mi, jak to było... mogliśmy nie być w Waszyngtonie, ale równie dobrze mogliśmy w nim być. Oboje byliśmy w pracy, był tam też zarówno nasz szef, jak i nasi koledzy. Myślałaś, że nigdy nie wrócimy do Waszyngtonu? Co miało się stać, kiedy byśmy wrócili? Oskarżasz mnie, że nie jestem zdolny do odpuszczenia sobie...myślisz, że czego się trzymałem?
Twoich uczuć... Twoich emocji...Twoich...
Mojej pracy...naszej przyjaźni...mojego szacunku do Cebie
Mac była zaskoczona.
Mac, nie przespałem się z Tobą tamtej nocy, bo to znaczyłoby o wiele więcej niż jednorazowy wyskok, a my jeszcze nie byliśmy gotowi na więcej. Oboje byliśmy jakoś związani z innymi ludźmi. Zacząć coś z Tobą, bo akurat była pełnia, świeciły gwiazdy, Ty byłaś chętna i nie można było Ci się oprzeć...to byłby błąd. Źle zrobiłaś, że zapytałaś. Chciałem od Ciebie więcej niż tylko jednej nocy czy romansu, ale tez nie byłem jeszcze na to gotowy.
Dlaczego zwyczajnie tego nie powiedziałeś?
wydawało mi się, że powiedziałem... powiedziałem JESZCZE NIE, a nie NIGDY...przecież mnie nawet zapytałaś
Zapytałam Cię?
Oskarżyłaś mnie, ze zachowuje się tak tylko w stosunku do Ciebie. A ja Ci powiedziałem, że TYKO DO CIEBIE...nawet zgodziłem się, kiedy zasugerowałaś, że Ci to pochlebia. Pragnąłem Cię, Mac... odrzucenie Cię nie było łatwe...ale pragnąłem Cię w sposób, którego nie osiągnąłbym przez jedną noc z seksem
Czuła się tak bardzo zraniona, choć najbardziej raniła samą siebie- Harm- musze Cię zapytać... i to będzie miało wpływ na to, co będę o tym myśleć w przyszłości
Głos zaczął się jej łamać, była roztrzęsiona. Harm przysiągł sobie, że da jej szczerą odpowiedź na cokolwiek, o co zapyta- Dobrze.
Przełknęła głośno i skrzyżowała przed sobą ramiona. Cały czas odnosisz się do...seksu. Seks ze mną, seks z Kate, seks z kimkolwiek... naprawdę musze to wiedzieć... ta noc to też był...?
Nie
Nie co?- starała się kontrolować i emocje i łzy
Wstał i podszedł do niej. Położył jej ręce na ramionach i czekał, aż na niego spojrzy- nie Saro. To nie był tylko seks. Kochaliśmy się tamtej nocy...kochaliśmy się tak jak miałem nadzieję, ze będziemy, jeśli tylko mielibyśmy szansę- uśmiechnął się delikatnie- tamtej nocy stworzyliśmy dziecko Mac... wbrew wszystkiemu, stworzyliśmy życie. To jest miłość.
Pozwoliła mu przyciągnął się i przytulić mocno. Oboje potrzebowali tego fizycznego kontaktu.
Po długiej chwili wyszeptał- Przepraszam Mac. Przepraszam, że sprawiłem iż kiedykolwiek w to zwątpiłaś
To nie to, co myślałeś tamtej nocy...no przynajmniej następnego ranka- odsunęła się a on jej pozwolił.
Nie pamiętam dokładnie, co myślałem...ale nie myślałem, że chcesz związku ze mną. Zrozumiałem to dopiero po fakcie, kiedy nie chciałaś mojej przyjaźni.
Potrząsnęła głową.
Nidy nie mieliśmy okazji, żeby nad tym pomyśleć- szczerze- pomyśleć, jakie mieliśmy oczekiwania i jak je zrewidowaliśmy następnego ranka.
Twoje oczekiwania były dla mnie dość jasne, Harm
Zamknął oczy i pokiwał głową. Gdyby tylko została w łóżku 5 minut dłużej, nigdy by go nie usłyszała. Kto wie, co by się stało. Ale na pewno nie zaatakowałaby go i nie musiałby się bronić. To wszystko mogłoby skończyć się zupełnie inaczej gdyby tylko została w łóżku, albo gdyby on wystawił Lanę- nie powinnaś była słyszeć tej rozmowy.
Co byś zrobił, gdybym powiedział, że chce Cię w moim życiu?
A tego chciałaś?
Odpowiedz na pytanie...co zrobiłbyś ze wszystkimi swoimi kobietami, Harm?
Ty odpowiedz na moje
Tak... Obudziłam się tego ranka i byłam przekonana, ze nasze dni samotne dni dobiegły końca- zaśmiała się- miedzy słowami powiedziałeś coś, że jedna noc seksu nie rozwiąże naszych problemów, ale ja szczerze wierzyłam, ze jedna noc kochania się- zwłaszcza ta noc- wystarczy na pokonanie największych przeszkód
Po wszystkich tych latach nadal nie potrafimy siebie rozszyfrować
Po wszystkich tych latach nadal oczekujemy najgorszego
Nie chcę…chcę zrozumieć
Przede wszystkim musisz zrozumieć, że ta noc była dla mnie bardzo intensywna
Wynik zdecydowanie to potwierdza
Nie mówię o dziecku...mówię o tym jak obnażona i prawdziwa byłam z Tobą...chyba tego nie zauważyłeś
Zauważyłem- przytaknął. Tego właśnie nie mógł sobie wybaczyć. Wiedział jak wiele kosztowała ją ta noc. Wiedział ile ryzykowała. To go przerażało. To go przerażało i musiał uciec.- Widziałem to i nie uszanowałem tego- spojrzał na nią- Przykro mi.
Przez chwilę panowała cisza.
Co teraz zrobimy Harm?
Powiedz mi, czego chcesz
Znów do tego wracamy, tak?- powiedziała ze złością
Powiedziałaś mi, że mnie kochasz...że zawsze kochałaś i zawsze będziesz- odpowiedział
Kiedy to powiedziałam?- wiedziała, ze to prawda, ale jakoś przekonywała się, ze on tego nie słyszał
Tamtej nocy...powiedziałaś to zanim zasnęłaś
Nie zaprzeczyła
Mówiłaś szczerze?
Przytaknęła nieśmiało
Nie chcesz mnie kochać?
Spojrzała na niego- Co?
Czy byłoby łatwiej, gdybyś mnie nie kochała?
Nie wiem...Moje uczucia do Cebie i nasza historia mnie przerażają- powiedziała- 2 tygodnie temu wzięłabym większość winy na SIBIE. Ale teraz...teraz...- spojrzała na niego- Teraz nie chce w to wierzyć
Podszedł i wziął ja za ręce- więc nie wierz Mac. Nie wierz w to.
Co proponujesz?
Proponuję, żeby się nam udało...żebyśmy spróbowali, żeby nam się udało... mamy wszelkie możliwe powody, żeby spróbować.
Dziecko?
Uśmiechnął się- wow, dziecko...mała dziewczynka z Moją urodą i Twoim rozumem- uścisnął jej ręce
Właśnie miała zauważyć, że to może być mały chłopiec.
Nie... nie tylko z powodu dziecka...ale dlatego, że powinniśmy byli zrobić to lata temu. Kocham Cię, Mac.
Pokiwał głową
Nie walcz z tym, Mac. Przecież właśnie po to tu przyjechałaś.
Jesteś pewien?
A Ty nie?
Mac zadrżała. Ciągle nie była pewna.
Podejmij decyzję, Marine... do diabła Jarhead...właśnie dlatego kobiet nie powinno się dopuszczać do walki. Nie potrafią podejmować decyzji.
Jej oczy zapłonęły- Ożeń się ze mną- zażądała
Co?
Ożeń się za mną...może być jako podjecie decyzji?
Albo wydanie rozkazu- uśmiechnął się
Więc co?
Więc... tak. Tak, ożenię się z Tobą
Uśmiechnęła się- Naprawdę?
Zmieniłaś zdanie? Nie sądziłaś, że stawie wyzwanie Twojemu...rozkazowi?
nie, tylko spodziewałam się dłuższej dyskusji
Mac, musimy wiele przedyskutować i wiele rzeczy rozpracować... do diabła, musimy nawet zakopać stare topory wojenne i dopracować logistykę, ale jak długo będziemy pamiętali, ze to tylko proces, przez który musimy przejść
A na końcu będziemy razem- skończyła
Nie dbam o to że może zabrać nam to całe życie
To może potrwać całe życie
Wiem.. i to mi pasuje
OK.- uśmiechnęła się słodko
OK.- uścisnął jej rękę- Wiec co teraz?- z trudem powstrzymywał uśmiech
Teraz?- spojrzała niepewnie, jakby miała cos powiedzieć, ale nie chciała tego zrobić
Przypatrywał się jej- Musisz cos zjeść, prawda?
Mogłabym coś przekąsić, coś, coś- powiedziała wstydliwe, zażenowana, ze je fizyczne potrzeby przerywają tą dyskusję.
Wiesz, że to gadanie o jedzeniu za dwoje to mit- odpowiedział zaczepnie, odgarniając kilka kosmyków włosów z jej twarzy
Martwisz się, ze będę gruba?
Mogła byś zyskać kilka kilo, ale nie za dużo
Zamierzasz kontrolować moja dietę?
Saro, zamierzam monitorować wszystko, co Cię dotyczy- teraz, kiedy mi na to pozwolisz.
Harm- ostrzegła- nie potrzebuje opiekuna. Świetnie poradzę sobie sama.
Ale już nie musisz.. teraz masz kogoś, kto się o Ciebie zatroszczy
Podobało jej się brzmienie tych słów. Nie to o troszczeniu, ale ta część, która pozwoliła jej wierzyć, że już nie jest na świecie sama.
Potaknął- Będzie nam razem świetnie Mac...najtrudniejsze już za nami
Tak- uśmiechnęła się. Pierwszy raz naprawdę czuła, że najgorsze już za nimi i że będzie im razem świetnie.
Chodźmy...zabiorę Cię na drugie śniadanie...wszystko, co potrafisz zjeść
Brzmi nieźle
Objął ją i poprowadził do drzwi. Zanim wyszli spojrzał w dół na jej twarz- Naprawdę Cię kocham Saro... i to nie z powodu dziecka
Wiem... wiem, że jakoś byśmy się odnaleźli, z dzieckiem czy bez niego
Tak myślisz?
Tak. Kocham Cię Harm. Zawsze kochałam i zawsze będę
Objął ją i pocałował
Przytuliła się tak, jakby od tego zależało jej życie- Nie odchodź- wyszeptała
Nie ma mowy- odpowiedział.
Oczy obojga były wilgotne a głosy się łamały. W końcu pozwoli sobie CZUĆ, a nie myśleć. Chwilę przerwało burczenie w brzuchu Mac. Roześmiali się oboje. Pocałował ją znowu i pozwolił poprowadzić się do drzwi.
Spojrzał w tył na mieszkanie przed wyjściem. To nie był taki wielki bałagan, a jeśli będą pracować oboje- wyprostują to wszytko bardzo szybko. Uśmiechnął się. Życie nareszcie obrało właściwy kierunek. Zamknął za sobą drzwi. Zabiorą się za to wszytko po jedzeniu.
KONIEC
A jak sobie z tym poradzą, to zależy tylko od nich. Wszystko, co musicie wiedzieć, to fakt, ze sobie poradzą.
I co- SHIPPEROWE zakończenie?
