Rozdział, w którym jest dużo Minerwy i złego humoru Gellerta.
Minerwa faktycznie musiała kłamać ministrowi prosto w twarz. Nie mogła przecież wyznać, że Albus znalazł sojusznika w postaci Gellerta Grindelwalda ze wszystkich ludzi na planecie i to Grindelwald dopadł Dolores za to, że kazała jego… ukochanej pisać krwawym piórem. Minerwa obserwowała Gellerta oraz Hermionę, ale chociaż nie aprobowała takiego związku to dostrzegała jak jasnowłosy czarnoksiężnik zachowywał się wobec młodej dziewczyny. Wodził za nią wzrokiem, osłaniał przy każdej okazji czy to rzucając tarczę czy po prostu samym gestem obejmując ją po rycersku. Wyglądał na zakochanego, co nieco uspokoiło Minerwę, która umiała patrzeć ponad uprzedzenia. Na razie musiała zapewnić, że nie widziała Dolores i pojęcia nie ma co z nią. Inni potwierdzili jej słowa. Dolores przepadła po tym jak przesłuchiwała uczniów w sprawie ucieczki Dumbledore'a.
Nie znaleziono śladów by ktokolwiek używał różdżki, a jedynie kolekcję krwawych piór. Przedmioty te były zakazane i obecny przy przeszukaniu Kingsley nalegał na śledztwo, dlaczego podobne przedmioty zostały znalezione w pokoju szanowanego, wysokiej rangi urzędnika ministerstwa. W gabinecie Dolores nikt, poza nią, nie używał różdżki a jednak kobieta rozpłynęła się w powietrzu. Nie korzystała z Fiuu i na pewno nie mogła rzucić zaklęcia teleportacji. Autorzy tak właśnie powiedzieli, tłumacząc ministrowi, że Dolores przepadła jak kamień w wodę i jeśli ktoś ją porwał to nie zostawiając żadnych śladów, a w każdym razie magicznych śladów. Aurorzy przeszukali zamek i błonia, ale nie znaleźli nawet ślady Umbridge, która dawno została obiadem testrali. Niepyszny Knot musiał uznać, że jego podwładna znikła bez śladu i kto inny musi pilnować Hogwartu.
„Prorok Codzienny" może i wciąż był pod kontrolą ministerstwa, ale Lord Peverell-Hufflepuff bezlitośnie pisał o tym, że ministrowi wpierw uciekł dyrektor Hogwartu a teraz jego własna podsekretarz. „Nazwisko jak nic pasuje tutaj do człowieka, który wszystko knoci. I taki ktoś oskarża o kłamstwo tak zasłużonego i wybitnego czarodzieja jak Albus Dumbledore. Niech każdy z nas oceni kto jest bardziej wiarygodny". Gellert doskonale bawił się pisząc prasowe rewelacje, a potrzebował zabawy, skoro egzaminy na koniec piątej klasy za pasem i Hermiona wpadła w histerię.
Ku zadowoleniu Minerwy, tym razem Hogwartu mieli pilnować Gawain Robarts i Kingsley. Kingsley należał do Zakony Feniksa, z kolei Gawain był oddanym swej pracy aurorem i przynajmniej nie zamierzał torturować uczniów. Nie popierał ich, ale był rozsądnym człowiekiem widzącym, że tezy Knota nie mają sensu. Wicedyrektorka mogła uznać sytuację za opanowaną, ale i tak brakowało Albusa. I czekała aż on wróci do nich. Nie tylko dlatego, że był dla niej kimś bliskim, ale szkoła go potrzebuje. Ona też, a chociaż wiedziała, gdzie jest nie mogła znikać ze szkoły by go odwiedzić.
Byli przyjaciółmi od tak dawna, że żadne z nich nie umiało powiedzieć, kiedy owa przyjaźń stała się czymś więcej. Nie potrzebowali namiętności, raczej poczucia bliskości drugiego człowieka, świadomości przynależenia do kogoś, dlatego konsumpcja nastąpiła niedawno. Nigdy nie upubliczniali związku, bo nie uważali tego za słuszne, a teraz cóż przynajmniej nikt Minerwy nie podejrzewał o kontakt z nim. Ze względu na niego używała c eliksiru odmładzającego by przypominać siebie z czasów, kiedy była po 30tce, kiedy była dość atrakcyjna wedle oceny innych. Tak uważał jej zmarły mąż i inni i teraz też pojmowała, że jest bardziej pociągająca taka a nie wiekowa. Ale czyniła tak kiedy uczniowie nie widzieli, jakby im to wyjaśniła? Chciała się podobać komuś, na kim jej zależało nic nieoczekiwanego, ale nie pasującego do surowej nauczycielki. Albus aprobował jej działania, ale sam się nie odmładzał. Ona zaś słuchała Gawaina jak pytał ją o miejsce pobytu dyrektora. Skłamała, że nie ma bladego pojęcia.
No może nie do końca skłamała, bo nie sądziła by wytrzymał za długo na Grimmauld Place, tym domiszczu radosnym jak cmentarz. Albus to człowiek czynu i nie wytrzyma długo siedząc w salonie. On lubił Syriusza, z kolei ją on drażnił i nieraz się o niego spierali. Ale w ocenie domu byli zgodni. Zamierzała też i to pod eliksirem odmładzającym porozmawiać z Hermioną. Odmłodzi się dość by nastolatka jej nie odpyskowała, że nie ma pojęcia o „tych sprawach", bo przecież ma bardzo dużo lat i pewnie wszystko zapomniała. Hermiona była bardziej taktowna, ale Minerwa nauczała dość by znać sposób myślenia nastolatków. Każde pokolenie uważa, że ich miłości są pierwsze w dziejach a starsi nie wiedzą co to miłość czy namiętność. Tolerowała różne dziwactwa Albusa, ale musi mieć pewność czy jej uczennica jest bezpieczna. I musi mieć oko na Harry'ego, kobiecymi sposobami wydusiła z Albusa czym jest blizna chłopca a po latach znajomości z Albusem wiedziała, że łatwiej nauczyć testrala aportowania niż wydusić coś z niego. Porady zawodowe to świetna okazja.
- Egzaminy za sześć tygodni – jęknęła Hermiona któregoś dnia – macie pojęcie co chcecie robić? Mamy rozmowy z McGonagall na ten temat.
- Chcę zostać aurorem – powiedział Harry – dużo myślałem o tym, co mówił von Hammersmark. Wróg na mnie poluje i muszę umieć walczyć, a na kursie aurorów mnie nauczą. Tam też zdobędę pomoc.
- Gellert bywa przykry, ale ma rację – zaczęła Hermiona.
- Wiem, dał mi do myślenia. Voldemort nie da mi spokoju bo jestem w szkole. Nigdy, a ja muszę być gotowy. Niedobrze wybrałem przedmioty, wróżbiarstwo i opieka nie pomogą mi przeżyć. A ja chcę żyć by go dopaść.
- Pogadaj z McGonagall o tym – radziła Hermiona.
Hermiona była rzecz jasna okropnie przejęta przez rozmową z surową nauczycielką. Zawsze czuła przed nią większy respekt nim przed innymi, chociaż szanowała każdego nauczyciela. Harry miał iść za nią, a ona chciała wpierw porozmawiać z nią oraz Gellertem. Hermiona mogła zgadnąć o co chodziło, zapewne chciała porozmawiać z nią o czymś nie związanym z nauką.
Z pewną obawą zapukała do gabinetu kobiety. Weszła dość nieśmiało, a ku swemu zdumieniu zobaczyła tam nie surową, starszą czarownicę, ale młodą, dość atrakcyjną kobietę. Nieznajoma nosiła na sobie modną, czerwonawą szatę pasującą do jej sięgających do ramion, brązowych włosów. Kobieta miała na sobie delikatny makijaż i Hermiona uznała ją za może nie piękną, ale atrakcyjną.
- Siadaj Hermiono – powiedziała wskazując krzesło – och żebyś widziała swoją minę. To ja twoja profesor transmutacji, nie powiesz mi przecież, że nie wiesz, jak działa eliksir odmładzający!
- Profesor McGonagall, jest pani taka młoda! – powiedziała Gryfonka.
- Nie urodziłam się staruszką wbrew temu co wam, młodzieży się wydaje– parsknęła Minerwa – nie mam wątpliwości co do twej przyszłości zawodowej, zdasz SUMy na „W" i tak samo OWUTEMy bo zaczęłaś się koncentrować na tym, co się interesuje a nie każdym przedmiotem. Nie, to mnie nie martwi, ale twoja relacja z Gellertem Grindelwaldem, wiem kim on jest – dodała – i co was łączy.
- To nie tak, jak pani myśli – zaczęła Hermiona.
- Och nie panno Granger? Zatem nie jesteś w nim zakochana, nie marzysz o wspólnej przeszłości i wasza relacja nie jest dość intymna? – spytała kpiąco Minerwa – mam więcej lat od ciebie i wiem czego chcą mężczyźni, a ty masz do czynienia z dorosłym, doświadczonym mężczyzną a nie chłopcem jak Ronald Weasley – wyliczała.
- Kocham go i wiem, że on mnie też. Do niczego mnie nie zmusza – zapewniała – nie skrzywdził mnie.
- Nikt go nigdy nie nazwał gwałcicielem – szepnęła Minerwa – ale jest od ciebie starszy i bardziej doświadczony, miał przed tobą niejedną kobietę. Wiesz o nich?
- Trzy kochanki i jedną żonę, opowiadał mi – powiedziała Hermiona – bardzo kochał swoją zmarłą żonę i pierwszą kochankę, trzeciej nie lubił. Jestem z nim szczęśliwa – zapewniała.
- Pewnego dnia te maskarady się skończą, bo nawet Albus z Gellertem nie pociągną tego w nieskończoność – powiedziała Minerwa – ludzie zaś wezmę ciebie na języki, on da sobie radę, lecz ty jesteś młodsza. Pamiętasz zamieszanie rok temu? To przedsmak tego, co niebawem nastąpi – wyjaśniła.
- Nie chcę odrzucać Gellerta – zapewniała Hermiona – pani tego nie rozumie.
- Rozumiem co to być młodą i zakochaną, też kiedyś taka byłam – zapewniała Minerwa – a teraz nie jestem młoda, ale znam miłość i że czarownica zrobi wszystko dla ukochanego. Nie zamierzam ci prawić morałów. Nie zamierzam cię pouczać, bo jedyne ma czym mi zależy to dobro moich uczniów. Chcę byś nie robiła nic wbrew sobie i uświadamiam ci konsekwencje. I pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać. Panna Brown to dziecko, ona ci nie powie tego co ja.
To była najdziwniejsza rozmowa w życiu Hermiony. Nauczycielka nie mówiła nic na temat tego, że powinna być z Ronem czy kimś młodszym. Niewiele rozmawiały o nauce, u niezadowoleniu Hermiony. Miały raczej rozmowę na temat mężczyzn i związków. Minerwa delikatnie wypytywała na jakim etapie są relacje dwójki, szukając potwierdzenia, że są one na poziomie intymnym. Tego się nie da zrobić delikatnie.
Biedna Hermiona była czerwona jak burak. Nie chciała słuchać jak surowa nauczycielka opowiedziała o mężczyznach i ich potrzebach. To już w wykonaniu Narcyzy Malfoy jest to mniej zawstydzające. Na szczęście McGonagall była daleko mniej dosadna, bo Hermiona nie chciała nic wiedzieć na temat pożycia nauczycielki. Gdyby rok temu ktoś jej powiedział, że Narcyza Malfoy i Minerwa McGonagall będą z nią rozmawiać o sprawach damsko-męskich uznała by tę osobę za ofiarę Confundusa.
- Wiem, że nie masz czarownicy, która ci coś poradzi panno Granger, Molly to dobra kobieta, ale nie zrozumie. Za bardzo chce byś była z Ronem – dodała Minerwa.
- Lubię Rona, ale nie tak, nie pasuję do niego. Z Gellertem się od razu porozumiałam, czułam to – zapewniała.
- Nie będę udawać, że mi się to podoba, ale nie zamierzam wam przeszkadzać – zapewniała Minerwa – młody pan Weasley to dobry chłopiec, ale pasuje raczej do panny Brown niż ciebie Hermiono.
Gellert wszedł zaraz po niej. Nie czekał cały czas pod drzwiami, bo nie miał powodu obawiać się ukochanej Albusa. To surowa czarownica, ale sprawiedliwa i opiekuńcza wobec uczniów. Nie potrzebował porad zawodowych, ale oczywiście dla zachowania pozorów wszedł na rozmowę z Minerwą. Widząc młodą kobietę uśmiechnął się, oczywiście rozpoznając ją.
- Gdybym wiedział, że czeka mnie tak piękna czarownica to bym rozcieńczył eliksir – powiedział z uśmiechem – wyglądasz czarująco Minerwo, Albus ma doskonały gust.
- Siadaj komplemenciarzu, jesteś oficjalnie uczniem – powiedziała wskazując mu rękę miejsce – ale widzę czym oczarowałeś Hermionę Granger.
- I zapewne o niej porozmawiamy – zaczął Gellert – niepokoisz się o swoją uczennicę, co chcesz wiedzieć?
- Jakie masz wobec niej zamiary? Co planujesz? – spytała Minerwa – wiem, że nie jesteś ani playboyem, ani gwałcicielem, ale Hermiona to jeszcze niedoświadczone dziecko.
- Kocham ją – powiedział spokojnie Gellert – i pragnę z nią być przez najbliższe lata. W swoich życiu byłem w więcej niż jednym szczęśliwym związku i chcę kontynuować tę passę z Hermioną. Oby tylko pragnienie posiadania dziecka nie zniszczyło szczęścia. Ale nie zamierzam jej porzucać jak Syriusz Black.
- To dobrze, masz na pewno świadomość co się stanie, jeśli prawda wyjdzie na jaw, media się na was rzucą – powiedziała ostrożnie.
- Wiem i mam plan. Zamkniemy się wówczas w Nurmengardzie aż owa awantura ucichnie, nikt tam nie wejdzie bez mojej zgody dla każdego to ruiny – zapewniał – doceniam troskę o uczennicę i zapewniam, że nie pozwolę skrzywdzić Hermiony, ani Umbitch ani tej Skeeter.
- Co właściwie zrobiłeś Dolores? Knot strasznie jej szukał, a ja musiałam kłamać mu prosto w pysk – spytała Minerwa.
- Była jego kochanką, a ja…
Minerwa pobladła słysząc co dokładnie czarnoksiężnik zrobił Dolores. Zrobił to za to, że tamta śmiała tknąć Hermiony i szkocka czarownica nie miała pewność czy to właściwe towarzystwo dla prymuski. Ale nie może stawać przeciw nim jeśli chce zachować jakikolwiek wpływ na sytuację. Ona jest nastolatką, ale on nie i jest jednym z najpotężniejszych czarodziejów na świecie. Nie da mu szlabanu. Ale takie metody to jednak radykalne rozwiązanie, nie żeby Minerwa kochała takich jak Dolores, ale raczej by dała takiej Avadą między oczy.
- Nie skrzywdzę Hermiony – zapewniał – jestem prawdziwym dżentelmenem dla moich kobiet. A co z Albusem?
- Czeka na Grimmauld Place i wścieka się na Syriusza za to, że sprowadza tam mugolki chętne do zabaw na jedną noc – wyjaśniła Minerwa – uważa to za niemoralne i za narażanie na odkrycie naszej Kwatery. Już żałuje, że uczynił go Strażnikiem Tajemnicy coś, co mu odradzałam. Wy chłopcy i te wasze przebieranki, a ja mam na głowie Knota!
- Na pewno – skinął głową Gellert – ale Black nie może wyściubiać nosa na naszą stronę, bo jest oficjalnie zbiegłym mordercą a Knot i inni nie chcieli słyszeć o wznowieniu procesu. No i chociaż to dziwkarz to wierny sprawie, nie zdradzi a teraz odreagowuje sobie Azkaban wsadzając interes w kogo popadnie. Grunt, że zostałaś na miejscu i razem z Severusem możecie ochraniać uczniów.
- To nasza misja, ale Severus nie uczy Harry'ego oklumencji, a on ma w głowie połączenie z …z …. Riddlem – dodała – co ten bydlak zrobił dziecku!
- No Minerwo jestem pod wrażeniem, że wydusiłaś z Albusa takie tajemnice. Ale dobrze, że wiesz; tobie łatwiej będzie mieć na niego oko i nikogo nie zdziwi zainteresowanie opiekunki Domu. Severus to ekspert od czarnej magii, ale Potter mu nie ufa. Ty z kolei jesteś dla niego… co wiesz o horkruksach?
- Niewiele, a to co czytałam było niejasne.
- Masz przed sobą czarnoksiężnika, zatem jak zapewne wiesz horkruks to…
Minerwa słuchała wykładu na temat tego, czym są horkruksy i przygryzła wargi słuchając o czym dokładnie mowa. Kobieta miała swoje lata, ale i nią wstrząsnęła opowieść o podziałach duszy przez rytualne morderstwa. I coś takiego zostało umieszczone w ciele dziecka, a oni niewiele mogli poradzić bez narażenia go na niebezpieczeństwo. Nie mieli pojęcia czy oklumencja go ocali, ale nie szkodziło spróbować.
- Potter ma zakuty łeb, ale nie jest zły – powiedział Gellert – potrzebuje opieki dorosłych, kogoś komu zaufa. Inaczej zupełnie się w sobie zatnie. Severus to jeden z najlepszych oklumentów Anglii ale niechęć tych dwojga wszystko psuje. Szkoda, że ty nie znasz oklumencji może chociaż częściowo byśmy zapanowali nad sytuacją. Ale na razie grunt to zadbać o Pottera poza szkołą.
- Osłony oparte na starożytnej magii krwi są potężne, nie ma silniejszych osłon – zapewniała Minerwa.
- Na pewno ocalą go przed Mordą i jego przydupasami, ale za jaką cenę? – pytał Gellert – czy nie stanie się kimś zamkniętym w sobie, złamanym.
- Oby nie; a ja ufam Albusowi – zapewniała Minerwa – i będę mieć oczy otwarte. Dziękuję za wyjaśnienia i … przypominam, że troszczę się o uczniów, jeśli porzucisz Hermionę … cóż potrafię być kreatywna.
- Doskonale pasujesz do Albusa – dodał całując ją szarmancko w dłoń.
Po tych słowach z uśmiechem wyszedł z komnaty, w gruncie rzeczy zadowolony z rozmowy. Normalnie nie tolerował podobnego zachowania, ale Minerwa miała w sobie coś i troszczyła się o uczniów, a to szanował. Wedle Gellerta tak powinna czynić nauczycielka i dlatego osiągnęli rodzaj porozumienia. Szanował to, że troszczyła się o Hermionę dlatego posłał jej uśmiech. Ale to nie on zagrażał Hermionie, nie on.
Tygodnie dzielące ich od SUMów mijały w atmosferze nerwowych przygotowań. Gellert musiał zabierać Hermionie podręczniki by nie przesadzała z nauką i zaliczyli o to parę kłótni. Był na nią zły, ale kiedy dotarło do niej, że kłócili się o szkolne podręczniki ogarniał go śmiech. Sytuacja miała w sobie komizm, który dostrzegał jak tylko przeszła mu irytacja. Zachciało mu się nastolatki, to ma teraz dramę w jej wykonaniu. Przypominał sobie wówczas jaka jest jeszcze młoda i przez co wszystko okropnie przeżywa. Chciała udowodnić, że przynależy do świata magii i ten brak pewności siebie maskowała zakuwaniem. Próbował jej pomagać, ale miał na to o sto lat za dużo by zrozumieć. Zaczęła już go drażnić swoim zwyczajem przygryzania wargi, ponieważ nie lubił całować strupów. A przez to całe zakuwanie nie tylko pocałunki wypadały blado, to jeszcze kompletnie straciła ochotę na seks, a on ma swoje potrzeby i pragnienia. Przeżywali razem coś wyjątkowego i chodziło tutaj o emocjonalną więź a nie o zmysłową przyjemność. Ale nie cierpiał odstawienia od łoża. To na co jej schodziła namiętność, to pilnowanie Rona i Pottera. Do obu dotarła powaga sytuacji bliskości egzaminów i błagali Hermionę o notatki. Ona zaś robiła im długie wykłady, ale w końcu ulegała. Chciał ją nieco rozluźnić, ale ona bardzo przeżywała te przeklęte egzaminy.
Nic dziwnego, że miał ochotę coś lub kogoś zagryźć. Ukochana zamiast nim zajmuje się rówieśnikami, którzy naraz sobie przypomnieli o egzaminach. Potter postanowił się odobrazić bo potrzebował notatek Hermiony. Oczywiście nadal olewał naukę oklumencji i unikał jego jak zarazy. Gellert zaczął podejrzewać, że przez więź z Mordą Potter wyczuwa z nim czarnoksiężnika, zaś im ta pokraka jest silniejsza tym silniejsza więź Pottera. Albo po sprawie z atakiem na Weasleya, do Mordy dotarło co ma w głowie Potter i tamten coś planuje. Oczywiście próbował tłumaczyć Potterowi istnienie połączenia umysłów, ale Potter go ignorował za co Gellert winił sama więź. No i jeszcze Hermiona przeżywa te całe egzaminy na zakończenie pierwszego etapu edukacji.
Na pewno je zda. Nie ma innej możliwości, a przecież co za różnica, ile „W" zgarnie? Przecież będą ze sobą, pomoże jej a poza tym nie zamierza pozwolić swojej czarownicy pracować na etacie. Pochodził w pokolenia, gdzie uważano, że mężczyzna dba o dom i rodzinę, a chociaż widział zmiany to nie wyobrażał sobie by jego Hermiona pracowała na etacie. Żadna z jego kobiet tego nie robiła, a chociaż zawsze zachęcał je do rozwijania pasji, to nie do pracy na etacie. Porozmawia o tym z Hermionę, ale na spokojnie w Nurmengardzie a nie tutaj.
Zasadniczo więc miał podły humor. Zachciało mu się nastolatki, to dostał dramę. Tak bardzo przeżywała nauki, że na bite sześć tygodni miał zapomnieć o przyjemnościach ciała. Był wyrozumiały i brał pod uwagę jej wiek, ale ona też nie powinna mu tak odmawiać. Okazywał jej czułość i delikatność, nie wymuszał zbliżeń ni nie zmuszał do niczego na co nie miała ochoty. Oczekiwał od niej otwartości i brania pod uwagę jego potrzeb. Przecież w ich związku nie chodziło tylko o przyjemności, w żadnym nie chodziło chociaż z Vindą ten aspekt dominował i krótki wytrzymał. Naprawdę cierpiał, kiedy pierwsza kochanka porzuciła go by spłodzić sobie dziecko z jakimś nudziarzem; tak samo jak szczerze opłakiwał Quennie. On zawsze próbował okazać kobietom zrozumienie i próbował zrozumieć Hermionę, ale ona powinna zrozumieć też jego i dać mu to, czego mężczyzna potrzebuje! Przeklęta nastoletnia drama, przeklęty Potter i to jak ona się nim przejmuje, przeklęty Morda i ten kretyn Knot, przez którego nie ma tutaj Albusa. Biegał po błoniach jako chimera i chyba z nudów gonił tchórzliwego psa Hagrida, bo tylko pies biegał dość szybko jak na gust chimery. Mógł gonić sarny, ale wolał drapieżnika a Kieł był blisko. Czuł, że jeśli Hermiona dalej będzie mu odmawiać rozszarpie coś.
Hermiona była tak przejęta egzaminami, że przez jakiś nie zauważała podłego humoru Gellerta. Próbowała być dla niego miła, całować go, ale nadchodziły SUMy i ostatnie o czym myślała to seks. Zauważyła w końcu jego podły humor, ale nie wiedziała co go gryzie. Dlatego postanowiła spytać o radę Lavender.
- On jest jakiś spięty to chyba te egzaminy – wyliczała.
- No, szybko numerek pomoże – zapewniała Lavender- Seamusowi pomaga, mnie też!
- Lav, ja nie mam czasu o tym myśleć tyle powtórek!
- Kiedy ostatnio robiłaś to z nim? – spytała uważnie Lavender.
- Nie wiem, mam tyle powtórek – zaczęła Hermiono.
- O kurcze, Hermi nie możesz tak odstawiać faceta. Wcześniej robiłaś z nim to dwa razy w tygodniu a teraz od paru tygodni nic, dlatego pewnie taki jest zły – tłumaczyła Lavender – oni… chłopacy są na te sprawy strasznie przeczuleni, zresztą dorośli czarodzieje też wiem od kuzynek, dla nich odmowa seksu to jak zakwestionowanie ich męskości, kwestionowanie ich. Oni mają głowę podpiętą do dzyndzla, każdy z nich po kolei tylko niektórzy bardziej – mówiła tonem znawcy – a Gellert on naprawdę cię kocha, ślepy to widzi. Ichdo niego nim kogoś przeklnie z frustracji.
Hermiona uwierzyła Lavender i postanowiła naprawić swój błąd. Zapukała nieśmiało do dormitorium Gellerta, który był zaskoczony, ale ją wpuścił. Czarnoksiężnik prawie ryknął śmiechem, kiedy wyznała mu, że przeprasza go za odstawienie od łóżka na tak długo i że wciąż nic nie wie co jej uświadomiła Lavender. W każdym razie jest jej przykro i chce nadrobić zaległości. Kazał jej przyjść wieczorem, jednocześnie zastanawiając się jak podziękuje wesołej blondynce. Lavender nie była w jego typie, ale nie była głupia, chociaż strasznie dziewczyńska. Ale plotki są przydatne co rozumiał, no i jeszcze uczyła takich rzeczy Hermionę, że musiał ją lubić.
Faktycznie tamtego wieczoru mieli seks na zgodę. Z pewnym trudem mentalnie oderwał swoją młodą kochankę od książek i powtórek, ale cóż umiał i lubił dogadzać kobietom. Wiedział co zrobić by wiła się pod nim błagając go o jeszcze, wykrzykując jego imię co go zawsze cieszyło jako dowód jego umiejętności.
- Byłeś cudowny, jak zawsze, a ja nieco się uspokoiłam - szepnęła.
- Zamierzam ci regularnie aplikować lekarstwo – zapewniał – nie masz powodów do strachu, dasz sobie radę z egzaminami i masz mnie. Zadbam o ciebie jak i dbałem o inne w moim życiu.
- Wiem, że zadbasz Gellercie – powiedziała czule przesuwając palcami po linii szczęki – ale nie chcę by ktokolwiek sugerował, że idę na plecach potężnego czarodzieja. Dlatego muszę zgarnąć „W" ze wszystkich SUMów.
- Mam gdzieś opinię ludzi i też powinnaś mieć – powiedział nieco za ostro – zawsze będę plotkować i ważne byś żyła w zgodzie z samą sobą. Jesteś taka młoda – dodał łagodniej – ale naprawdę nie przejmuj się takimi jak Skeeter, ważne byś czyniła, jak należy. Ludzie zawsze znajdą powód by mieć o coś pretensje: status krwi, włosy czy zainteresowania. Zawsze coś zawadzi. A SUMy to nie cały świat.
Po tym miał się ochotę ugryźć w język. Hermiona spojrzała na niego nieco obrażona i postanowiła iść spać do siebie by jeszcze powtarzać coś tam na egzaminy. Był zły na nią i na siebie, na ministerstwo i cały świat. Owszem w końcu do niego przyszła, ale była myślami daleko od niego. Głupie egzaminy była dla niej ważniejsze od niego, nic dziwnego, że była taka rozkojarzona w łóżku, bo myślała o przeklętych powtórkach!
Gellert to by po tym wszystkim rzucił niezłego Cruciatusa. A to nie koniec udręk czarnoksiężnika.
