Od Autora, czyli mnie. Roździał napisany dość dawno. Znowu bardzo ktutki, ale w części 3 postaram się nabazgrać nieco więcej. Soraski za błędy, ale taki jest los dysortogafika. :) No już nie nudzę i sorry, że musieliście tyyyyle czekać na część 2
- Na dzisiejszym procesie przedstawimy winy oskarżonych. Jak na poprzednim procesie, wyczytany wstaje, po czym wygłaszane są zbrodnie jakie popełnił. – powiedział donośnie - Jonson, Michael – chłopak o rudych włosach wstał – mutant, drobne kradzieże żywnościowe, ucieczka z domu opieki – Maximov, Lena – kobieta wstała – mutantka, kradzieże, rozboje, bijatyki – Howlett, James – tym razem Logan wiedział o co chodzi więc wstał – mutant – Rosomak uśmiechnął się drwiąco – Liczne morderstwa – ukradkiem spojrzał na Jub, była smutna – rozboje, kradzieże itd. itp. - McCoy, Henry ..., Munroe, Ororo ..., Lee, Jubilation, mutantka, kradzieże. – potem było kilka małoznacznych nazwisk – Creed, Wictor, - Sabretooth wstał – liczne morderstwa, kradzieże, rozboje – jeszcze parę nieważnych nazwisk – Parker, Peter – Spider-man podniósł się ze swojego miejsca – co będę wymieniał – powiedział drwiąco – przecież to Spider-man – na sali rozległ się śmiech – no to sobie pożartowaliśmy, a teraz do pracy. – wyczytał nazwiska i oskarżenia do końca, a po chwili milczenia wygłosił krótką mowę. Wszystkich oskarżonych wyprowadzono tak jak ostatnio, lecz tym razem podążyli oni do stołówki. Dzisiejszy proces trwał dużo dłużej więc po nim od razu udali się na posiłek. Usiedli tak jak poprzedniego dnia.
- Nazbierało tu się sporo indywiduów – stwierdziła Jub – wyłapali wielu mutantów – dodała – czy ktoś mnie tutaj słucha ? – powiedziała podenerwowana. Henry spojrzał na nią, a po chwili burknął.
- Wybacz, zamyśliłem się.
- Nad czym myślisz? – zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Sam nie wiem. Spójrz na Ororo. Ona nie wytrzyma tu zbyt długo. Posiada wielką moc i gołębie serce, mogła by stąd uciec w przeciągu sekundy, a jednak tego nie robi. – powiedział McCoy.
- Nooo. Niedobre to żarcie, jak wy to możecie jeść. – Stwierdziła mała mutantka.
- Nie jest najgorsze, choć ono komuś tu chyba zaszkodziło... – powiedziała cicho Storm spoglądając na Logana. Mężczyzna siedział pochylony nad stołem. Dłonie, które leżały na blacie, drgały. Cichy, niespokojny pomruk wydobywał się z drgających ust, a jego oczy "wędrowały" po całej sali.
- Storm, szturchnij go – powiedział pod nosem Beast.
- Ale po co ? – zapytała zdezorientowana kobieta.
- Po prostu szturchnij. – powiedział dobitnie Hank.
- Przerażasz Mnie Henry. – to mówiąc szturchnęła Wolverina. Wszystko jakby ustała. Logan patrzył pusto w kant stołu i wstrzymał oddech.
- Logan, wszystko ok. ? – zapytała cicho Jubilee. Rosomak zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać. Nic nie odpowiedział.
- Zapytałam, czy wszystko ok. ? – powtórzyła zdenerwowana Jub.
- T... Tak, wszystko jest ok. ... – powiedział szybko.
- Logan, drugi raz nie odpuszczę. Ja widzę, że coś jest nie tak, więc ustąp i powiedz co Ci dolega. – powiedział głośniej niż zwykle. Logan spojrzał na niego. Patrzyli tak na siebie przez kilka sekund. Ręce Wolverina ponownie zaczęły drżeć, z pewnością nie panował nad tym.
- Możesz mi zaufać, możesz nam... – Zaczął Beast.
- Zamknij się – przerwał mu ten drugi.
- Ale Logan ... – próbował dokończyć.
- Po prostu się zamknij! - warknął
