Laleczki Voodoo – Epilog
Sally z uśmiechem patrzyła na pluszowego misia siedzącego na jej biurku. Dopiero, co go rozpakowała i postanowiła, że przez resztę dnia będzie on zajmował honorowe miejsce między komputerem i wspólnym zdjęciem ze wszystkimi pilotami w dniu, gdy Heero, Duo, Wufei i Zechs dołączyli do Prewencji. Sally bała się nieco, że okaże się, że ten słodki prezent jest od jakiego kretyna, jak na przykład Nick. Co prawda wydawało się, że chłopak dał sobie wreszcie spokój, ale z takimi idiotami, jak on nigdy nie wiadomo.
Z drugiej strony podejrzewała, że ktoś taki, jak Nick kupiłby jej najbardziej efektywnego pluszaka z najdroższego sklepu w całym mieście. Dla pokazu. Szczerze mówiąc chętnie by się dowiedziała, który z otaczających ją mężczyzn ma na tyle dobrego smaku i stylu, że kupił jej małego, brązowego misia z wyjątkowo miłym futerkiem, czarnymi, błyszczącymi oczkami w kraciastym krawacie i z łatką na boku. Miś wyglądał, jak najzwyklejszy i zarazem najsłodszy miś na całym świecie. Było w nim coś uroczego i zdecydowanie na swój sposób stylowego, choć zapewne kosztował mniej niż jakiś pokazowy model.
Niestety przy prezencie nie było żadnej kartki, czy liściku wskazującej na nadawcę tego wspaniałego upominku. Kto mógłby pomyśleć o daniu jej misia… zaraz, zaraz, czy kilka dni temu Duo nie dzwonił z zapytaniem, czy chciałaby misia? Nie, to nie mógł być on. Był szczęśliwy ze swoim chłopakiem i z pewnością nie marzył o podrywaniu Sally Po! Ale mógł dzwonić w czyimś imieniu…
Duo? – spytała Sally, gdy ktoś w ktoś w końcu odebrał telefon.
Sally? Kobieto, czemu mnie męczysz, gdy wreszcie mam wolne? – Odparł Maxwell głosem wyraźnie zaspanym. Mimo godziny drugiej po południu.
Przepraszam, Duo, ale nie wiesz, kto mógłby przysłać mi na urodziny misia bez żadnej karteczki ani listu?
Ku jej zaskoczeniu Duo zaczął się śmiać.
A więc stchórzył? Już ja z nim porozmawiam na temat jego honoru… hehehe… Dam ci podpowiedź jest wyjątkowo honorowy i upierdliwy, ciągle żąda sprawiedliwości i wydaje się być nieco szowinistyczny…
To niemożliwe… Wufei nie dałby mi misia… - zdziwiła się Sally.
No patrz, jak dobrze zakochanie wpływa na paskudnego faceta? – zaśmiał się znów Duo i odłożył słuchawkę.
Sally Po odłożyła swoją dopiero po kilku minutach, gdy już odzyskała na tyle dużo władzy w rękach. Była w szoku. Wufei Chang wydawał jej się osobą, która jej wyraźnie nie lubiła z resztą z wzajemnością. No oczywiście, facet był słodki, gdy tak się na wszystkich wkurzał, a potem błagał ją o pomoc w spisaniu raportu. Oczywiście tak uroczo błyszczały mu oczy, kiedy był wściekły, a jego usta wyglądały doprawdy kusząco, gdy układały się w ten jego okrutny uśmieszek, a jeszcze lepiej, gdy od czasu do czasu uśmiechał się z radości, a nie złośliwości… no i te lśniące włosy… i głos… i ta gracja, z jaką się poruszał… cały styl mężczyzny, który nigdy nie kupiłby pokazowego modelu miśka…
O, jaki słodki miś! Kto ci go dał? – Spytała koleżanka Sally, wchodząc do biura.
Wufei Chang – odparła Sally z szerokim uśmiechem.
On! Niemożliwe… Cholera, jak on taki romantyczny, to może powinnam się nim bliżej zainteresować? – zastanowiła Beatrice.
Nawet o tym nie myśl, złotko – odparła ze śmiechem Po, łapiąc misia i wychodząc z biura na poszukiwania wyjątkowo nieśmiałego dzisiaj pilota. – Już jest zajęty i to na dobre!
Beatrice tylko się zaśmiała, gdy za jej koleżanką zamykały się drzwi. Poczym usiadła przy swoim biurku i postanowiła obdzwonić resztę Prewencji w celu poinformowania wszystkich o najnowszej i chyba najdziwniejszej parze. No może po Heero Yuy'm i Treize Kushrenadzie.
