. Chcę wam przedstawić jeden z najczęstszych błędów popełnianych w amatorskich opowieściach o tytanach. Mianowicie postać Raven. Chyba każdy orientuje się kim ona jest i jak w miarę powinna się zachowywać. Cóż...czytając niektóre „dzieła" mam co do tego wątpliwości, szczególnie gdy pojawia się ON (czyli nowy Tytan)

Józek był typowym trampem. Opuścił rodzinę, był ścigany przez prawo w 20 stanach ,a także przez władze kilku planet galaktyki. Poza tym był ucieleśnieniem dobroci i niewinności. Czyli- ofiara systemu chciało by się rzec. Miał długie uszy, srebrne oczy i zielono-fioletowe włosy. Czyli nie wyróżniał się niczym specjalnym w Jump City do którego właśnie zawędrował. Nonszalanckim gestem poprawił swoją szkarłatną pelerynę, z którą od dawna się nie rozstawał i poprawił magiczne runy błyszczące na jego spodniach. Nie uśmiechał się nigdy. Wolał roztaczać wokół siebie przesyconą grozą aurę. Imię mogło by wskazywać że jest Polakiem, ale on sam nie był tego zbyt pewny. Władał równie dobrze polskim jak i niemieckim, angielskim, hiszpańskim, włoskim i chińskim. Dziwnym trafem nie pamiętał swojego dzieciństwa. Nigdy się jednak nad tym nie zastanawiał. W swoich podróżach odkrył już 67 przepowiedni mówiących o nim i jego roli w ratowaniu wszechświata i trochę napawało go strachem, że mógłby poznać nowe przesycone dramatyzmem proroctwa gdyby zaczął grzebać w swojej przeszłości. Żył więc teraźniejszością próbując odnaleźć swoje miejsce na świecie.

W chwili obecnej przechadzał się po mieście nie mając nic lepszego do roboty. Nie pracował, bo i po co? Miał 4 ogromne wille w tym jedną w Stanach Zjednoczonych, dwie w Europie i jedną w Azji. Pieniędzy miał w bród chociaż nigdy nie skalał się normalną pracą. Owszem polował na smoki, wampiry, gobliny, orki i złych ludzi, no ewentualnie w dzieciństwie roznosił gazety...a może to były ulotki? Nie pamiętał dokładnie.

-Ratunku!- z jakże pasjonujących przemyśleń wyrwał go kobiecy okrzyk. Rozejrzał się czujnie i zobaczył biegnącego drogą złodziejaszka z damską torebką. Chcąc zmazać przynajmniej część przypisanych sobie win telekinetycznie podniósł złodzieja do góry i przywlekł do siebie.

-Oddaj to. Ta rzecz nie należy do ciebie- odezwał się głębokim, na wskroś przejmującym głosem świdrując przeciwnika wzrokiem

-Ależ oczywiście. Zachowałem się nieodpowiedzialnie i niegodnie. Natychmiast zwrócę nie swoją własność prawowitej właścicielce- gorliwie zapewnił złapany na gorącym uczynku chłopak, który pod wpływem spojrzenia bohatera przeszedł właśnie przemianę duchową i przysiągł w duchu, że wstąpi do klasztoru i resztę życia spędzi modląc się o zmazanie winy. Jak on mógł popełnić tak karygodny czyn? Józef jak gdyby nigdy nic opuścił zalewającego się szczerymi łzami amatora damskich torebek i próbował się oddalić tajemniczo, jak to miał w zwyczaju. Jego super czuły zmysł słuchu wyczuł, ze ktoś zbliża się w jego stronę. Niezawodna intuicja mówiła mu, ze ten ktoś obserwował całą sytuację.

-Nieźle sobie poradziłeś- usłyszał czyjś głos. Odwrócił się bez pośpiechu.

-Wiem- odparł melancholijnie z ciekawością patrząc na chłopaka ubranego w jaskrawy, obcisły kostium. Oprócz niego odnotował zielonego kurdupla, rudowłosą dziewczynę. Intuicja podpowiadała mu, ze była kosmitką, pół człowieka- pół robota i...ją... Najpiękniejszą dziewczynę jaką w życiu widział. Chociaż może to dlatego, że kaptur zasłaniał jej twarz?

-Kim jesteś?- z ciekawością zapytał ów zielony

-Nie pamiętam swojej przeszłości- odparł smętnie- ale mówią mi Incredible Shadow Invisible Telephaty Man- dokonał prezentacji

-A jak to będzie w skrócie?- zapytała dziewczyna w kapturze

-Józek- chłopak wzruszył lekko ramionami obrzucając autorkę pytania głębokim niczym wiejska studnia spojrzeniem.. Niezawodna jak zwykle intuicja powiedziała mu, że spodobał się dziewczynie.

-Wiesz...tak dobrze poradziłeś sobie z tym zwykłym ulicznym złodziejem, chciałbyś się do ans przyłączyć?- zapytał jaskrawo ubrany dzieciak wyglądający na przywódcę reszty.

-Jasne- zgodził się natychmiast- ale może chociaż się przedstawicie?

-Jestem Robin- odrzekł rozmówca- dalej Beast-boy- wskazał dłonią na zielonego- Cyborg- ciemnoskóry kiwnął mu przyjacielsko głową- Starfire- kosmitka uśmiechnęła się do niego radośnie- No i Raven- zakończył prezentacje lider, a dziewczyna podała Józefowi dłoń. Ucałował ją szarmancko co sprawiło, ze dziewczyna zachichotała nerwowo. Nie zabrała jednak ręki.

-Wspaniale, że zamieszkasz z nami- obdarzyła chłopaka promiennym uśmiechem zdejmując kaptur

-Też się cieszę- odpowiedział ujmując ją pod ramię co sprawiło, ze na policzkach Raven wykwitł rumieniec.

-Ruszajmy do wieży! -krzyknęła Star uszczęśliwiona poznaniem nowego przyjaciela

W Wieży Józek był obiektem powszechnego zainteresowania. Usiadł ciężko w fotelu, a Tytani natychmiast go usiedli dookoła niego

-Powiedz...co potrafisz?- z ciekawością zapytał Bb

-Och nic ciekawego- machnął ręką chłopak- umiem jedynie latać, znam czarną i białą magię od podszewki, jestem niebywale silny, umiem robić się niewidzialny i parzę świetną kawę. Mam też bardzo czułe zmysły i niezawodną intuicję. Naprawdę nie ma o czym rozmawiać- zakończył prezentację.

-Masz jakieś wady?- wpatrzona w niego jak w obrazek Raven westchnęła cicho

-Ależ naturalnie, mam straszne łaskotki i alergię na aligatory. Ale to tylko niektóre z moich słabości. Reszty wolałbym nie zdradzać.

-A chcesz zobaczyć mój pokój?- odezwała się niespodziewanie Raven na o reszta Tytanów prawie zeszła na zawał

-Czemu nie- odparł Józef i podążył mając u boku rozgadaną dziewczynę.