Podziękowania: Pragnę serdecznie podziękować mojej kochanej siostrzyczce (grunt to umieć się podlizać :D) pannie E., która całkowicie nieświadomie stała się główną przyczyną powstania tej części opowiadania.
( siostro! Nie bij!)
-Muszę...to...z...siebie...zdjąć...-wysapał biedny Józek będący na skraju wyczerpania. Jeszcze nigdy tak długo nie stepował. Kątem oka dostrzegł, ze tłum ludzi zebrany wokół niego, zamiast mu pomóc, śmiał się, klaskał i rzucał pieniądze w podzięce za widowisko. –Będzie przynajmniej czym zapłacić za telefon- szepnęła mu Niezawodna Intuicja
-Zrób coś- odpowiedział rozzłoszczony- jeszcze mnie stać na opłatę rachunku
-Pieniędzy nigdy nie za wiele. Czemu ja mam coś zrobić? Ty tu jesteś Supermanem nie ja- odszepnęła z wyraźną satysfakcją- Trzeba było mnie słuchać
-Ale ja muszę pomóc Raven!- przybrał błagalny ton
-A ja muszę zrobić manicure – Intuicja była nieubłagana
-Przecież ty jesteś tylko moim przeczuciem i nic więcej- zdziwił się
-Przeczucie też człowiek. Wolność dla Intuicji! Intuicje wszystkich ludzi łączcie się!
-Nie teraz- jęknął czując ze zaraz odpadną mu nogi. W tej chwili poczuł, ze aligatorek na jego twarzy znika. Po kilku sekundach był wolny. –Niech żyje wolność! -wrzasnął zwycięsko, siadając na ziemi.
-Kretyn- pełen melancholii i pogardy dla świata głos sprawił, że aż podskoczył do góry. Znał ten głos... Znał jego właścicielkę... Ale ona przecież... Ona...
-Petrol- girl?- szepnął z niedowierzaniem, podnosząc wzrok
-Nazywam się Ewa Stanisława, nie Petrol-girl!- biedny bohater poczuł uderzenie końskiego ogona w okolicach swych żeber.
-Co oni ci zrobili?- szepnął wstając.
-Hahahahahahahahahaha- gdyby Józef mógł zobaczyć teraz swoją Intuicję zapewne tarzała by się ona ze śmiechu - nie mogę...co za dziwoląg...hahahahaha... Ziutek! Ona wygląda gorzej od ciebie, a to spory wyczyn...hahahahahahaha...
-Pozbędę się ciebie- ostrzegł ją telepatycznie
-Nie możesz...hahahaha...my jesteśmy zawsze razem...hahahaha...litości...hahahahaha...jak kuchenka z gazem...hahahaha...- powodem rozbawienia Intuicji była wybawicielka Józefa. Faktycznie mulatka z białymi kolistymi plamami idącymi od policzków w dół, żółtych spiczastych, długich uszach, różowo-czerwonych oczach, o górnej wardze nienaturalnie czerwonej, a dolnej granatowo-czarnej, z końskim ogonem i czarno-fioletowymi nietoperzymi skrzydłami, granatowo-zielonymi włosami zaplecionymi w dwa warkocze, ubrana w niebieską bluzkę z żółtą obwolutą, z szerokim zielonym pasem wokół talii, obcisłymi spodniami w pomarańczowo- fioletowe pasy i dwóch różnych butach ,w których prawy był czarnym trampkiem, a lewy szarym kozakiem, wyglądała co najmniej śmiesznie.
-Nic szczególnego- uśmiechnęła się krzywo Stanisława pokazując swoje jasnobrązowe zęby.
-Myślałem, że ty...
-Że nie żyje?
-Ej! To ja tu jestem niezawodną Intuicją!- wtrąciła się jak zwykle niezadowolona część Józka
-Cicho bądź- skarcił ją w myślach- Tak...ja...wróciłbym po ciebie... Nie wiedziałem że ta fabryka czekolady to zasadzka międzygalaktycznych łowców skór, którzy porywają ofiary, wywożą je do Polski i sprzedają szpitalom, które z kolei uśmiercają je i odsprzedają zakładom pogrzebowym! Uwierz mi!
-Mężczyźni...wy nigdy nic nie wiecie, a my za to cierpimy! Szybko znalazłeś sobie pocieszycielkę... Córkę demona kategorii Y. W dodatku jak ostatni frajer dałeś ja sobie zabrać...
-Uratuję ją- rzekł z niespotykaną mocą
-Ty?- parsknęła śmiechem. Józef nie odpowiedział. Wyciągnął komunikator
-Robin? Raven została porwana. Nie, nie musicie się fatygować ja to załatwię
To dooobrze- ziewnął Robin- to ja wracam spać...znaczy opracowywać nowe techniki walki
-Jasne, miłej pracy- uśmiechnął się pod nosem
-Kretynem
jesteś, jasna rzecz i misję tę zepsujesz.
Zamek ten ma wszak w
sobie coś od czego się frasujesz.
Bo w środku z magii twojej
nic i grozy wzrost odczujesz.
A gdy napotkasz Topór Cieni,
to krwi swej posmakujesz.
Frasujesz, odczujesz,
zepsujesz.
Oooooch!- wyśpiewywała Intuicja, pełna,
jak widać, wiary w umiejętności bojowe
Incredible Shadow Invisible Telephaty Mana.
-Ona ma rację- koński ogon Petrol-girl raz po raz uderzał o asfaltową parkową alejkę. – Powinieneś jej słuchać
-A skąd ty wiesz co ona bredzi?- zdziwił się
-Długa historia- wykrzywiła usta w parodii uśmiechu- i na pewno nie będę jej opowiadać facetowi!- wskazała na plakietkę z napisem „Jestem feministką bo tata w dzieciństwie zmuszał mnie do noszenia różowego swetra z pomarańczowymi pomponikami "
-Bez obrazy Pe...Stasiu, ale teraz wyglądasz gorzej niż wtedy.
-Ale wtedy jeszcze miałam gust!- wzniosła oczy ku niebu w geście rozpaczy
-Pomogę ci jak tylko będę mógł- obiecał. Stasia jak większość feministek zapomniała o swoich przekonaniach gdy zainteresował się nią w pozytywnym sensie jakiś mężczyzna.
-Dobrze- uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością
-No wiec?
-Może opowiem ci o tym w drodze do siedziby twojego brata? Chyba przyda ci się pomoc w jego okropnym zamczysku?
-Działam w pojedynkę- oświadczył
-To dlaczego dołączyłeś do Młodych Tytanów?- spojrzała mu w oczy
-A skąd ty to wiesz?- znowu się zdziwił.
-Boli, prawda? Nawet własna Intuicja w ciebie nie wierzy i nie ma zamiaru cię o tym poinformować... Jak myślisz, gdzie ją zabrał?
-Ja...-zaciął się
-Ja wiem, ja wiem! Jest w wymiarze J23!- Intuicja nie umiała być cicho.
-W wymiarze J23, ściślej mówiąc w jego zamczysku- odpowiedział pogodnie Józef, pewny swoich umiejętności.
-Raczej zamku Małych Kucyków- poprawiła go majestatycznie zamiatając ogonem alejkę- Jak tam twoja teleportacja między wymiarami?
-W doskonałej formie- uśmiechnął się chwytając ją za ramię
-Józkowi gratulujemy optymizmu-skomentowała zajście Intuicja
-Napijesz się jeszcze herbaty?- Zenon posłał Raven uwodzicielskie spojrzenie
-Z miłą chęcią- uśmiechnęła się radośnie, rozsiadając się wygodnie w miękkim fotelu. Zenek był tak podobny do Józka...jak mogła go nie polubić? Siedziała więc w jego salonie, zaśmiewając się do łez z jego dowcipów, całkowicie zapominając, że jest tylko przynętą mającą zwabić Ziutka w pułapkę.
-słuchaj- w końcu tknęło ją złe przeczucie- czy ty naprawdę chcesz się tylko pogodzić z bratem, byście znowu mogli stać się rodziną?
-Ależ oczywiście- zapewnił ją gorąco i szczerze niczym polski polityk w czasie kampanii wyborczej
-To dobrze- uśmiechnęła się uspokojona- szczęśliwa rodzina to podstawa normalnego życia- wygłosiła mentorskim tonem- udowodnione na moim przykładzie- zaznaczyła
Zenon uśmiechał się tylko już rozmyślając jak to każe bratu wybudować dla siebie najwspanialszą twierdzę z klocków Lego jaką widział świat!
Józefowi udało się bezproblemowo przenieść do innego wymiaru. Pełen sił chciał od razu wyruszyć do zamku. Intuicja jednak odradzała mu to ,a gdy jej nie słuchał zawsze marnie kończył.
-Czas odpocząć- zarządził i uderzył z impetem dłonią w swój nos. Gdy tylko to się stało obok nich zmaterializował się najprawdziwszy obóz. Były dwa luksusowe namioty, nawet płonące ognisko.. Innymi słowy full serwis.
-A teraz słucham- powiedział siadając przy ognisku w miękkim komfortowym, skórzanym fotelu, który również pojawił się przy ogniu. Staszka zajęła drugi z foteli.
-To miedzyintuicyjny spisek mający na celu nadaniu im statusu pełnoprawnego obywatela. Przekazują sobie między sobą wszystkie interesujące informacje, wiedząc, że mogą być wykorzystane przeciwko im właścicielom i będą to robić tak długo dopóki nie zostaną spełnione ich żądania. Nawet ponadawały sobie imiona, naprawdę nic o tym nie wiesz? Twoja Intuicja to od dość dawna Samantha- popatrzyła na niego z politowaniem- Staczasz się Ziutek... Kiedyś byłeś najlepiej poinformowaną istotą w Galaktyce. Wiedziałeś wszystko, byłeś wścibski, ciekawski i pchałeś się tam gdzie cię nie chcą.
-I teraz władze 20 stanów szukają mnie listem gończym „Ustrzel jeżeli zobaczysz" –dopowiedział z nutą jakiejś sadystycznej satysfakcji. Czuł się zły, mroczny, odrażający jak wtedy gdy ukradł bratu klocki i napawało go to dumą. Nie, nie był szalony. Chciał tylko być MROCZNY i chyba mu się to udawało. Czuł się jak Jekyll i Hyde. Nie, to nie było dobre porównanie. Czuł się raczej jak niegrzeczne dziecko o fizjonomii aniołka.
-Dlaczego tak wyglądasz?- spytał spokojnie
-Och, to nic takiego przyzwyczaiłam się. W tej fabryce... Ten kocioł z czekoladą, do którego wpadłam... To była genetycznie zmodyfikowana czekolada... To przez nią tak wyglądam, ale gorsze jest to, że... Teraz nie mam gustu! -wybuchła płaczem
A kilka kilometrów dalej Raven i Zenek urządzali sobie właśnie teatrzyk pacynek...
Autorka nie dostała ani grosza za kryptoreklamę
