19.00, pokój "bez klamek", dom psychiatryczny, Polska.

- Wypuœcie mnie, wypuœcie! – dziewczyna o czarnych w³osach zwi¹zanych niechlujnie w kitkê siedzia³aa na œrodku pomieszczenia. "Nigdy st¹d nie wyjdziesz, nigdy". Us³ysza³a g³os w swojej g³owie.
- Zamknij siê !- odkrzyknê³a mu. "Dlaczego?". Zapyta³.
- Bo przez ciebie tu jestem!
Po chwili nawi¹za³a siê g³êbsza rozmowa.
"Ty mnie stworzy³aœ, ty i tylko ty. Zastanawiasz siê po co? By nie byæ samotna, by ktoœ mówi³ Ci prawdê. A teraz chcesz siê mnie pozbyæ, ale to nie takie proste, nigdy nie bêdzie."
- Dlaczego mi to robisz, co?
"Bo tak mi siê podoba"

7.00, to samo miejsce.
Drzwi do pokoju otworzy³y siê, a do sali wesz³a kobieta.
- Pani psycholog, co pani tu... jestem grzeczna, naprawdê jestem grzeczna, jestem bardzo grzeczna... niech pani nie krzyczy, niech pani nie robi mi krzywdy... – powiedzia³a to szybko, wystraszonym g³osem. Na jej twarzy malowa³o siê przera¿enie, a rêce lekko jej dr¿a³y. Ba³a siê jej.
- Co siê dzieje? – zapyta³a zimnym, bezbarwnym g³osem.
- On znowu tu by³, znowu mnie drêczy³.
- Niema ¿adnego jego, zapamiêtaj to sobie.
- Jest, jest i zawsze by³. On mnie przera¿a.
Kobieta patrzy³a na ni¹ znu¿ona. Uwa¿a³a to za stek bzdur.
- Och Simon, Simon...
- Pani mi nie wierzy. Pani nie wie jak to jest, jak... jak wszyscy s¹ przeciwko pani... wszyscy, nawet alter ego, nawet on, nawet on...on.
Nagle dziewczynka unios³a siê w powietrze, zaczê³a p³on¹æ. Jej oczy b³yszcza³y siê mocnym œwiat³em.
- Dlaczego ja tu jestem? – zapyta³a spokojnym, bezuczuciowym g³osem.
- W³aœnie dla tego. – kobieta odwróci³a siê na piêcie i wysz³a zamykaj¹c za sob¹ drzwi. Simon opad³a z powrotem na ziemiê i wróci³a do stanu normalnego.
"To na nic, wiesz o tym. Ja to ty, ty to ja" – wyszepta³ g³os.
- Nie, to nie prawda. Ja to ja, a ty to ty.
"Jesteœ tego pewna?"
- Tak, tak jestem tego pewna, a ty masz byæ cicho, ciebie niema.
"Jak mnie niema, to dlaczego ze mn¹ rozmawiasz"
- Nie wiem, ja naprawdê nie wiem...
"To pewnie dlatego tu jesteœ, w zamkniêciu"
- Dlaczego jesteœ taki z³y?
"Przecie¿ mówi³em, jestem tob¹, twoj¹ z³¹ po³ow¹, twoim gniewem na wszystkich. Nie mo¿esz mnie pokonaæ, poniewa¿ nie mo¿esz zdusiæ w sobie gniewu."
- Dlaczego mi nie pomagasz?
"Bo tego nie chcesz."