Oczywiście muszę tradycyjnie zaznaczyć, że większość postaci oraz świat, w którym się znajdują należy do J.K. Rowling (a niech się cieszy kobieta), a Kiteski i inne realne postacie należą tylko i wyłącznie do siebie. Pozostały chłam jest mój. Nie zarobiłam na tym nic poza chorą satysfakcją, komenatrzami, kilkoma obrażonymi na mnie osobami i paroma dodatkowymi nazwiskami na mojej liście nad łóżkiem...

Ta część, to taki krótki wstęp do drugiego roku Kitesek...

> > > > > > > > >
Rok szkolny 1973/74
> > > > > > > > >

Sierpniowy poranek przywitał na ulicy Pokątnej każdą z Kitesek. One z przyczyn od nich niezależnych jeszcze się przywitać nie mogły. Tymi przyczynami niezależnymi były fragmenty ich rodzin, które postawiły sobie obowiązek pilnowania swych latorośli przy zakupach. A może po prostu potrzebowali pretekstu, żeby po tym, jak ich córki spędziły miesiąc z dala od nich, spędzić z nimi ostatni dzień wakacji. Choć to akurat naiwne wytłumaczenie.
Jednakże każda z rodzin bohaterek (tak, jak i same bohaterki) miała różne zainteresowania, potrzeby i dlatego za nim spotkały się w księgarni Esy Floresy wybiło południe. Pomijamy fakt, że w tejże księgarni niejaka Samantha Black siedziała od samego rana i zastanawiała się, jakie lektury dodatkowe zakupić na tenże (już drugi) rok nauki. Jej siostry ubłagały ojca, który z nimi przyszedł na zakupy, i opuściły wraz z nim księgarnię jeszcze przed dziesiątą.
W tym samym czasie, gdy Sam usiłowała się doedukować, Alexis i Valerie zadręczały Madame Malkin, wybierając nowe stroje. Potem wystawiły na próbę cierpliwość bardzo miłego, delikatnego i wyjątkowo spokojnego pana Josepha Slaszewskiego, który sprzedawał "kosmetyki na każdą twarz i nie tylko". I właśnie z wyżej wymienionych powodów panny Red i White dotarły do księgarni dopiero po tym, jak pan Joseph wyrzucił ich z krzykiem, rwąc sobie włosy z głowy.
Państwo Deer pojechali na urodziny do wujka Toma, więc Andrea była skazana na towarzystwo i opiekę starszego brata (albo to brat był skazany na towarzystwo i opiekę nad młodszą siostrą). Na szczęście zainteresowania i zapatrywania na życie mieli podobne, więc pokłócili się tylko z siedem razy. A gdy wreszcie wyszli z ulicy Śmiertelnego Nokturnu ruszyli do księgarni by zakupić Andy podręczniki. (Antoine wreszcie zdał).
Zaś z Hiboux nie wiązała się żadna miła/ ciekawa/ mrożąca krew w żyłach/ romantyczna/ erotyczna/ smutna (niepotrzebne skreślić) historia. Po prostu tak była zajęta lodziarnią pana Fortesque i odpowiadaniem na szczegółowe pytania rodziców, co dokładnie się działo w tym dworku, że po podręczniki ruszyła koło dwunastej.
I tak o to o godzinie dwunastej z trzydziestoma dwoma minutami i siedemnastoma sekundami w dziale z książkami, dotyczącymi Obrony przed Czarną Magią spotkały się Black i Deer. Przeciągającą się chwilę konsternacji przerwało wparowanie Hiboux, która ciągnęła za sobą Val i Alexis.
-Patrzcie, kogo znalazłam! - zawyła Sówka.

W POCIĄGU DO HOGWARTU
W tym samym przedziale siedziały wszystkie Kiteski i trzech huncwotów. Jeden z nich był nieosiągalny, gdyż "jego mama ciężko zachorowała i musiał zostać na trochę w domu". Kiteski z wrodzonym taktem nie skomentowały, posługując się wiadomościami z tabeli księżycowej i dały wytłumaczeniu Lupina spokój.
-Zagracie w eksplodującego durnia? - spytał szybko Peter, nie dając się biednym dziewczynom zastanowić nad informacją o chorej mateczce. Właściwie i tak tego nie robiły, ale Pettigrew tego nie wiedział.
-Jasne - mruknęła Val i zaczęli grać.

> > > > > > > > >

Wielka Sala, jak zwykle była piękna, a jedzenie pyszne. Problem polegał na tym, że jedzenia jeszcze nie było, a profesor McGonagall właśnie wprowadziła pierwszorocznych.
-Jest w tym roku ktoś znajomy? - szepnęła Alexis.
-Siostra Sam, wredna małpa - odszepnął Syriusz.
-To chyba rodzinne - szepnął cicho Peter, który Sam, jako takiej nie lubił. Ale jej kuzyna, jako takiego, się bał.
-Tę wciągającą debatę szeptaną przerwał piękny, jak zawsze głos nauczycielki od transmutacji.
-Black, Bellatriks
Czarnowłosa dziewczyna, która niewątpliwie była ładna zasiadła na stołku i spod przymrużonych powiek zerknęła na cały Hogwart, a potem tiara opadła jej na twarz. Na bardzo krótką chwilę.
-SLYTHERIN!
I młoda Blackówna skierowała się do domu wężów, gdzie Severus nie klaskał, jak zauważyła Andrea, która 99 swej uwagi poświęcała temuż chłopakowi.
Jednak po chwili odwróciła część swojej uwagi ku nowej pannie Black. Rozmowa przy stole toczyła się zwykłym (kwadratowym) kołem, a gdy wszyscy udali się do dormitorium Andy miała nowe miejsce trzecie na swej liście. Zaraz po Maglody i Syriuszu widniało wyraźnie Bellatriks.

> > > > > > > > >

1 Według zegarka księgarza.