Oczywiście muszę tradycyjnie zaznaczyć, że większość postaci oraz świat, w którym się znajdują należy do J.K. Rowling (a niech się cieszy kobieta), a Kiteski i inne realne postacie należą tylko i wyłącznie do siebie. Pozostały chłam jest mój. Nie zarobiłam na tym nic poza chorą satysfakcją, komenatrzami, kilkoma obrażonymi na mnie osobami i paroma dodatkowymi nazwiskami na mojej liście nad łóżkiem...
Ta część opisuje... kolejny rozejm...
> > > > > > > > >
Nadszedł Grudzień (w futerku i zimowych butach), a stosunki huncwotowo-kiteskowe ochłodziły się wyjątkowo. Podczas ostatniego meczu Ravenclav - Gryffindor Sam, która w tym meczu po raz pierwszy broniła krukońskich bramek 1 wylądowała w skrzydle szpitalnym ze złamaną nogą i urazem żeber. Jednak zanim pani Hooch zmusiła ją do zejścia z boiska zdążyła kontuzjować dotkliwie Syriusza, gdyż wbiła mu jego miotłę... gdzieś. I wtedy właśnie na tydzień po meczu, w przedostatni dzień przed feriami bożonarodzeniowymi 2 Kiteski siedziały w pokoju Gryffindoru. Siedziały tam wciąż, gdy wpadli do niego trzej huncwoci prowadzący z lekka zataczającego się czwartego - Syriusza.
-Co mu się stało? - spytała Sam pod wpływem rodzinnej troski.
-Nachlał się eliksiru i trochę mu się pomieszało - streścił Remus z lekkim uśmiechem.
-Jakiego eliksiru? - spytała Andy, która wbrew oczekiwaniom nie dostała korepetycji i kuła się sama.
-Wierszoklety - wyjaśnił James. - Dodał za dużo... czegoś i będzie tak gadał przez dwadzieścia cztery godziny.
-Kory z baobabu - skomentowała Black.
-Co? - skomentowali Peter i James.
-Dodał za dużo kory z baobabu - wyjaśniła niespodziewanie cierpliwie Sammie.
-Pomożecie nam? - zapytał z pełnym nadziei uśmiechem Lupin.
-My? - spytała zszokowana Deer.
-Wy - odpowiedział Peter. - Taki akt ugody. Przecież nie chcecie, żeby sobie biedaczek jakąś krzywdę zrobił?
-Szczerze? - upewniła się Andy.
-Cicho! - rozkazała Sam. - Pomożemy, ale musicie nas przeprosić za chamskie nas wykołowanie.
-Przepraszamy - bąknęli James, Remus i Peter, którzy mieli już dość niańczenia przyjaciela.
-Proszę przebacz - zaczął Syri, ale został szybko uciszony.
-Czasem gada też tekstami piosenek albo fragmentami książek - wyjaśnił James, sadzając chorego na fotelu.
Black jednak długo nie zagrzał tam miejsca, gdyż po chwili wpatrzony zamglonym wzrokiem w Val siedzącą w fotelu naprzeciwko padł na kolana tuż przed nią i chwycił ją za rękę.
- Ja, kiedy usta ku twym ustom chylę,
nie samych zmysłów szukam upojenia,
ja chcę, by myśl ma omdlała na chwilę,
chcę czuć najwyższą rozkosz - zapomnienia...
-Eeeee... tak Syriuszu - skomentowała Val. - Ale może w to nie uwierzysz - jestem dziewicą. (Pokój Gryfonów zaczął się tak śmiać, że tapety gdzie niegdzie poodpadały)
- Ust twych więc usta nie tknęły niczyje?
Nikt nie uścisnął twojej drżącej ręki?
Nikt się nie oplótł w twoich włosów pęki
ani się wessał w twoją białą szyję?
Nikt się nie wsłuchał, jak twe serce bije,
jak omdlewają słów błękitne dźwięki,
a ciała twego kształt smukły i miękki
zdrój tylko widział i wodne lilije?
I nigdy dumne to królewskie ciało
w niczyich ramion uścisku nie drżało?
Pragnienie twoje jest jak blask o wschodzie?
Nigdy w twych oczu słonecznym ogrodzie
nie trysła rozkosz kwiatami złotemi?
Pójdź! Tyś jest szczęściem najwyższym na ziemi!
Wiecie, on mi się zaczyna podobać - skomentowała Val.
-Popisz się jakimś innym poetą - skomentowała Andy.
Daremne żale - próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Znikomych mar szeregu -
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli biegu.
Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe...
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.
Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą.
Asnyk - stwierdziła Alex, patrząc na Kiteski i huncwotów, którzy też rozwalili się w pobliżu i popisała się wiedzą nabytą w podstawówce.
-Nie lubię starych wierszy - skomentowała Hiboux.
-Muchę lub osę, przyda się też stonka
Gołębie, dęby, konik lub biedronka
Geparda szybkiego jak jakaś torpeda
Lecz Tylko Jeża przelecieć się nie da!
- A To mi się podoba - skomentowała Val.
Syriusz z uśmiechem podchwycił piosenkę, którą usłyszał w jakiejś gospodzie od starej bezzębnej czarownicy.
-nawet słonia, nawet konia,
nawet żyrafę ze stołka jak bieda...
i tylko jeża przelecieć się nie da!
- Dalej! - zawyła Red.
-I konia, i muła, i osła głupiego,
I mrówkę, i żuka, termita martwego,
Gołąbka pokoju białego jak kreda,
Lecz tylko jeża przelecieć się nie da!
Kiedy posucha niech będzie i mucha
Gdy męczy ochota można i kota
Po targach i słonica się sprzeda
Lecz tylko jeża przelecieć się nie da!
I stułbię, i żółwia (lecz bardzo powoli),
I kota, i myszę (gramatyka boli),
I skunksa wonnego jak świeża rezeda -
To wszystko już miałem. Lecz jeża się nie da 3.
-Hehehe - zbiorowy śmiech.
-Motyla, gdy złapać go dobrze za skrzydła,
słonia, żyrafę (choć dawno już zbrzydła),
wszystko co pragniesz, wszystko co chcesz
a zbyt kolczasty jest tylko jeż
APLAUZ! Tylko tak można opisać zachowanie Gryffindoru i Kitesek. Val rzuciła się Blackowi na szyję i dostał buziaczka. (Bo nawet jego pchły przelecieć się dadzą i tylko jeżowi rady nie dadzą).
Syriuszowi trochę zaschło w gardle, więc na chwilę umilkł. James jednak nie wyczuł momentu i zapominając, że jego przyjaciel nie może normalnie rozmawiać, rozpoczął konwersację.
-Łapa, ty to chyba lubisz, co nie?
-Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylają bezwiednie. - skomentował zapytany.
-Aha... jasne - skomentował pytający.
-Chyba jednak nie nadaje się na mistrza eliksirów - dodała Sammie.
- Pomalutku, po cichutku
rośnie ziele w mym ogródku,
a gdy przyjdzie czas kwitnienia,
dodam ci wywaru do jedzenia...
Kropla, kropla, po kropelce...
w net zatrzyma twoje serce.
Nie kochałeś mnie, o nie!...
będziesz w piekle smażyć się!
-WOW! Snape byłby zachwycony - zauważył Lupin.
-Nie byłby - zauważył Snape, który z niewyjaśnionych (jeszcze) powodów stał niedaleko wejścia. - Dyrektor każe oznajmić wszystkim domom, do czego mnie brutalnie wykorzystuje, że mecz Ravenclav - Hufflepuff odbędzie się czternastego stycznia ze względu na wniosek profesora Wilkensa, który siódmego stycznia obiecał większości członkom grupy puchońskiej dodatkowy sprawdzian.
-A mi nie, a mi nie! - zawyła Daria.
-Zaiste wielka to radość - splunął sarkazmem, niczym jadem, Sever.
-Ironia?... Lecz największe z szyderstw czyż się może
Równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?
-Wybacz Black, ale na dekadenta się nie nadajesz. Choć ty i Red musieliście być natchnieniem dla filozofii Shopenhauera.
-Sądziłam, że jak każdy Ślizgon preferujesz Nietschego - zauważyła Sammie, a Severus spojrzał się na nią uważnie.
-Jeden próbował rasę oczyścić i mu się nie udało. Zobaczymy, jak pójdzie drugiemu 4. - syknął w końcu tak, że tylko huncwoci i Kiteski go usłyszeli.
W tym właśnie towarzystwie zaległa grobowa cisza. Szczególnie wśród Kitesek, które co nieco wiedziały już o "wujku Tomie". Niestety Syriusz wraz z pozbawieniem się zdolności normalnego mówienia pozbawił się też zdolności wyczuwania momentu i rozumienia sytuacji.
-Stoi na stacji lokomotywa... 5
> > > > > > > > >
1 Znaczy się po raz pierwszy wystąpiła w roli obrońcy, a nie, że do tej pory wszystkie strzały przepuszczała.
2 Które w tym roku zaczynały się 17 grudnia
3 „Jednak czytanie mugolskiej literatury na coś się przydaje – muszę się w tym jednym zgodzić z Deer." Dop. Syriusza B.
4 „ Zauważyliście, jak zgrabnie te kroniki przechodzą z wątków komediowych do poważnych spraw ludzkich? Ale chyba i tak wrócą na poprzednie tory. Trza się wyrzyć dopóki nie będę zmuszona umieszczać tych scen miłosnych, jakie mi opowiada Samantha. „ dop. Aut.
5 Dwa pierwsze wiersze, to dzieła Kazimierza Przerwy- Tetmajera, kolejny, to utwór Adama Asnyka, dalej następuje piosenka o jeżu, która wywodzi się z książek Terry'ego Pratchetta z serii świat Dysku, którą to ściągnęłam z jakiejś strony i jak zwykle nie pamiętam jakiej. Wiersz ostatni pochodzi z cudzego opowiadania, a ja oczywiście nie pamiętam autora, bo miałam to opowiadania na komputerze, z którego wszystko mi usunęli... buuu... Mam nadzieję, że tych ostatnich dwóch rzeczy autorzy wybaczą mi mą ignorancję. Fragment o ironii, to cytat z wiersza „Koniec wieku XIX" Kazimierza Przerwy – Tetmajera, a ostatni, to już chyba każdy wie...
