Oczywiście muszę tradycyjnie zaznaczyć, że większość postaci oraz świat, w którym się znajdują należy do J.K. Rowling (a niech się cieszy kobieta), a Kiteski i inne realne postacie należą tylko i wyłącznie do siebie. Pozostały chłam jest mój. Nie zarobiłam na tym nic poza chorą satysfakcją, komenatrzami, kilkoma obrażonymi na mnie osobami i paroma dodatkowymi nazwiskami na mojej liście nad łóżkiem...
Ta część jest o tym wszystkim, co zostało z drugiego roku i nie opłacało się dzielić. (Zauważyliście, że szybciej skończyłam ten rok :-D )
> > > > > > > > >
Zima powoli mijała, a wiosna ją powoli zastępowała 1, a Huncwoci i Kiteski życie budzące się w sobie poczuli 2. Niestety kiepsko przypłacał to niejaki Argus Filch, który miał tyle roboty, że musiał swojego biednego krewnego o pomoc prosić.
Tegoż dnia (14 marca) Huncwoci kolejny psikus planowali, a Kiteski planowały, jakby im tu przeszkodzić 3. Z ogólnej wiedzy zdobytej zdolnym tajnym wywiadem Kiteski dowiedziały się, że Huncwoci planują dosypać tajemniczej substancji do leków kurującego się w skrzydle szpitalnym Severusa Snape'a. Większość Kitesek zignorowałaby sygnały o tej planowanej zbrodni, ale złość na Huncwotów, którzy psuli im ich plany wciąż w nich kiełkowała. No, a poza tym Andrea bardzo mocno pragnęła im przeszkodzić w wykonywaniu planu.
I tak oto o godzinie 24:05 (według zsynchronizowanych zegarków Kitesek) czatowały na Huncwotów pod drzwiami przybytku zdrowotnego. Z tajemnego źródła (dogłębnie przeszukały sypialnię gryfońskiej bandy) wiedziały o pelerynie-niewidce (i o bokserkach w misie Syriusza, ale to im się chwilowo nie przydało). Rzuciły, więc zaklęcie wykrywające, które, gdyby huncwoci przeszli przez linię zaklęcia, spowodowałoby, że ich postacie byłyby lekko zamglone, ale widoczne. Oczywiście oni by nic nie zauważyli.
Tak rozważając nad swoją genialnością Kiteski patrzyły z cienia na powoli zbliżające się postacie męskich wrogów 4. Plan układał się idealnie. Dziewczyny spokojnie weszły za gobelin, za którym ukryta była wnęka. Zbliżały się ciężkie kroki Filcha. Czterech Gryfonów zamarło w bezruchu, wierząc, że są niewidzialni.
-Kto się szwenda po szkole Pani Norris? Widziałem ja ten napis i ślady farby prowadzące w ta stronę. Myślą, że są tacy bystrzy. Zresztą, kto by nie wpadł, że na profesora Wilkensa muszą kląć tylko Gryfoni.
Andrea Deer delikatnie wytarła brudne od farby ręce w szatę. Szatę Alexis.
Syriusz najwyraźniej pewny, że woźny - choć wbił w nich wzrok- nie może ich widzieć, zdecydowanymi gestami pokazał co sądzi o jego inteligencji.
-A więc, to tak panie Black - szepnął złowrogo Filch, a chichocząca czwórka chłopców spojrzała na niego z przerażeniem. - Do dyrektora! JUŻ!
James, Peter, Syriusz i Remus ściągnęli z siebie pelerynę i ruszyli w stronę gabinetu Dumbla, a Filch z obrzydliwym uśmiechem podążał za nimi. Już skręcali za róg, gdy rozległ się odgłos dochodzący zza gobelinu.
-FUCK! ALEXIS NIE ŁAŹ MNIE PO STOPACH!
-SOWA ZAMKNIJ SIĘ!
Dziewiątka uczniów z różnych domów siedziała przed dyrektorem i słuchała kazania.
>
Ale to nie fair! - warknęła Samantha, mocząc szmatę w wiadrze.
-Co? - spytał z filozoficznym spokojem jej kuzyn.
-Że my też mamy karę. My chciałyśmy uratować Smarkerusa!
-I za to się wam należy - skwitował Syriusz i powrócił do przerwanej czynności.
Jakby nie było mieli we dwójkę posprzątać podłogę w Wielkiej Sali, a dopiero udało im się jedną czwartą. Od siedmiu godzin.
Dyrektor musiał zorganizować posiłek na świeżym powietrzu dla pozostałych uczniów.
>
Jak sądzisz to gryzie? - spytał James.
-Daj rękę - Andy wzięła jego dłoń i przysunęła do zwierzątka, które gwałtownie ugryzło.
-AU!
-Tak - odparła. - Ale to lewa, więc od roboty się nie wykręcisz.
Zostało im jeszcze dwadzieścia pięć klatek ze zwierzątkami Hagrida do wyczyszczenia. Po półtorej godzinie Potter zemdlał, co dowodziło, że zwierzątko miało jad w kiełkach.
>
Dużo nam zostało? - spytała Hiboux.
-Pytasz o to pięćdziesiąty dziewiąty raz - odparł ze spokojem Remus.
-A jak brzmi odpowiedź?
-Mamy uporządkować alfabetycznie kartoteki wszystkich uczniów z ostatnich pięciuset lat. Siedzimy tu od pięciu godzin, dwudziestu siedmiu minut i dwudziestu trzech sekund i jesteśmy przy literze "C".
-Aha.
>
Ja już nie mogę - zajęczał Peter.
-Ja też - dojęczała Alexis.
-Nie łamcie się, za nami już tysiąc czterysta siedem nocników umytych! Jeszcze drugie tyle i kończymy! – rzekła dziarsko Val.
-Nieeeeeeeeee...
> > > > > > > > >
Rok drugi nie był taki nudny, jakby się mogło wydawać postronnemu obserwatorowi. W Wielkanoc, którą (w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia) większość Kitesek spędzała w Hogwarcie, drugoklasiści dostali karty do wypełnienia. A dotyczyły one dodatkowych przedmiotów, jakich nauka rozpocznie się w klasie trzeciej.
-A trzeba w ogóle coś brać? - spytała Hiboux, patrząc na możliwości przedmiotów.
-Dobre pytanie, choć ja coś wziąć muszę, bo mnie matka wykastruje - westchnęła Deer, rozglądając się po dormitorium Hufflepuffu w poszukiwaniu coli.
-Chyba wysterylizuje - zauważyła Samantha, która w przeciwieństwie do reszty nie zastanawiała się, co wybrać, ale co odrzucić.
-Wiem, co mówię - warknęła Andy, chlając coś colopodobnego.
-Kastruje się mężczyzn - zauważyła Alexis.
-A po co? - zgorszyła się Val.
-Dla zabawy i zdobycia trofeów - odparła Deer.
-Możemy wrócić do przedmiotów? - poprosiła White.
-Ajacha... znaczy się tak - poparła Andy.
-Przeprowadziłam sondaż środowiskowy - oznajmiła Daria.
-A z czym to się je?
-Cicho! Otóż wypytałam się znajomych, co wybierają i wyciągnę z tego modę i to wybiorę - wytłumaczyła.
-Zawsze twierdziłam, że nadmiar mugolskiej matematyki ogłupia - szepnęła Alex.
-To jest matematyka niemugolska? - spytała Black.
-No jest Numerologia... - zastanowiła się Red.
-I Redologia. Nauka składająca się z dwóch cyfr - sześć i dziewięć - oznajmiła Alex, ale nikt się nie zaśmiał.
Po chwili ciszy Red wróciła do poprzedniego tematu.
-To kto, co wybiera Sówciu?
-Loaf - Numerologia i Wróżbiarstwo; Penguin - Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami i Starożytne Runy; Frog - Wróżbiarstwo i Mugoloznawstwo; Houses - Numerologia i Starożytne Runy i Opieka; Horses - Mugoloznawstwo i Wróżbiarstwo.
-Deer - Wróżbiarstwo, Numerologia i Mugoloznawstwo - oznajmiła Andrea zaznaczając wybrane pozycje.
-Jesteś pewna? - spytała Black, która również rozważała Numerologię.
-Aha. Wróżbiarstwo lubię. Mugoli tyż, na Opiekę idą wszyscy, a Numerologia wyszła z wyliczanki.
Kiteski spojrzały na nią, a potem Val zaczęła wyliczać ostatni przedmiot.
-Opieka, Numerologia, Starożytne Runy - oznajmiła po chwili. - Może być.
-Dobra to ja... Opieka i Wróżbiarstwo - zapewniła Daria.
-A ja... Numerologia, Runy i to wszystko - wydała werdykt Alexis.
-No to ja biorę Numerologię, Starożytne Runy, Wróżbiarstwo i Opiekę. Jak ubłagam profesora Flitwicka, to ustalą plan tak, żeby mi się udało.
Kiteski spojrzały na nią, spojrzały na siebie i nie skomentowały.
> > > > > > > > >
Minął kwiecień, maj i zaczął się czerwiec. Egzaminy zostały zdane, a uczniowie mieli jeszcze tydzień dla siebie przed wyjazdem. Andy szpiegowała Severusa. Valerie flirtowała. Hiboux trenowała ze swą drużyną. James ćwiczył quidditcha wraz z Syriuszem. Peter uczył się pływać. Alexis topiła Petera i ćwiczyła animagię pod okiem profesor McGonagall. A Sammie i Remus zaczęli się w bibliotece uczyć do SUM-ów, bo to przecież już niedługo.
-Ale, jak się dowiedziałyście, że jestem... no wiesz? - spytał pewnego dnia Lupin znad opasłego tomiska.
-A pamiętasz, jak wiązałam sznurówkę w pierwszej klasie i dałam ci do potrzymania książki? Jak wychodziliśmy z biblioteki. Kojarzysz te książki?
-"Kamasutra dla magicznych"? - spytał ostrożnie, a Sammie lekko się zarumieniła i coś warknęła.
-Tą dorzuciła Deer uważając, że to będzie śmieszne. Chodzi mi o tą ze srebrnym grzbietem.
-Pamiętam.
-No, dziewczyny obserwowały twoją reakcję. Domyślałyśmy się wcześniej, wiesz za często znikasz i zbyt równomiernie.
-Aha - mruknął i zatopił się w lekturze.
-Ale wciąż cię bardzo lubimy - zapewniła Blackówna, a on uśmiechnął się lekko.
> > > > > > > > >
Wakacje minęły dziewczynom miło i spokojnie, choć oddzielnie. Mama Sammie nie zgodziła się na wypożyczenie dworku, a i tak większość miała inne plany. Val pojechała z rodzicami do Rzymu trochę pozwiedzać i dużo się poopalać. Alexis pojechała do Szkocji, a potem na jakąś kolonię, która była bliżej niezlokalizowana. Samantha pojechała na obóz przetrwania do Transylwanii. Andy pojechała odwiedzić rodzinę w Polsce 5, potem nad Bałtyk, a potem do Francji. Oczywiście wszystko z rodzicami. Hiboux zaś wraz z całą sowią rodziną poleciała do U.S.A.
Jeśli chodzi o huncwotów, to James był w Australii. Syriusz został w domu, bo "i tak jest już nazbyt zdemoralizowany". Peter włóczył się po rodzinnej wsi i się uczył krowy doić 6. Remus wyjechał na obóz wspinaczkowy w Alpy. Oczywiście starannie wybrał turnus w czasie, którego nie wypadała pełnia.
A co do Severusa, to spędził on bardzo pouczającą wizytę w Egipcie. Znaczy nauczył się nowych klątw i uroków. No i eliksirów. Przeszedł też prawdziwą próbę, gdy ojciec zamknął go w piramidzie, ale Chwała Merlinowi uwolnił się jakoś.
> > > > > > > > >
1 Tym dwóm, to się nigdy nie spieszy!
2 To taka metafora, nikt nie zaszedł w ciążę.
3 Grunt to współpraca.
4 „Równouprawnienie kobiet i mężczyzn to głupota! Kobiety winny być wyżej postawione" – Valerie R.
5 Bo jej babeczka pachadzi z Chrzanowa.
6 Tym sposobem, jako pierwszy z huncwotów dotknął w pewnym sensie damskiego biustu.
