Oczywiście muszę tradycyjnie zaznaczyć, że większość postaci oraz świat, w którym się znajdują należy do J.K. Rowling (a niech się cieszy kobieta), a Kiteski i inne realne postacie należą tylko i wyłącznie do siebie. Pozostały chłam jest mój. Nie zarobiłam na tym nic poza chorą satysfakcją, komentarzami, kilkoma obrażonymi na mnie osobami i paroma dodatkowymi nazwiskami na mojej liście nad łóżkiem...

Ta część opowiada o tym, jak mijał rok SUMów Kitesek, oraz o tym, jak były obchodzone urodziny i jak Andy obraziła się na Snape'a i kiedy jej przeszło...

Rok szkolny 1976/77

Rok SUMów Kitesek rozpoczął się spokojnie i nic nie zapowiadało, że zakończy się inaczej. Co prawda kilku chłopców w domu Węża było w depresji na skutek odejścia Narcyzy Black, ale w pełni równoważyła to euforia Maglody Nercks, która obecnie była najpiękniejszą dziewczyną Slytherinu. No i dziewczyną obrońcy drużyny Slytherinu 1. Jednak i to nikomu (prócz Andy) specjalnie nie szkodziło, tylko że Maglody musiała teraz trochę bardziej na siebie uważać, bo nagle różne dziwne owady i zwierzątka zaczęły znajdować się w jej łóżku, a różne rzeczy zaczęły zmieniać miejsca (i stringi przypięte do flagi Slytherinu naprawdę nie były najdziwniejszym pomysłem).

Minął wrzesień i mijał trzeci tydzień listopada. Biedne Kiteski dręczone ustawicznie były pracami domowymi i cierpiały z tego powodu okropnie. Zwłaszcza, że Sammie coraz częściej gdzieś znikała. Twierdziła, że do biblioteki i na dodatkowe zajęcia, a jakoś nikomu nie chciało się sprawdzać 2. A w ogóle w tamtym czasie wiele dziwnych rzeczy się działo.

Pewnego dnia dziewczyny wychodziły z Wielkiej Sali, gdy przed nimi przeszedł blondyn. Na oko w ich wieku. Prefekt. Nawet ładny.

Alexis się skrzywiła, Samantha jeszcze bardziej, Andy i Val pokręciły głowami, co oznaczało, że jest nawet, nawet, a Hiboux... wzdechnęła głośno i patrzyła za nim przez dobre pięć minut.

On jest śliczny! - oznajmiła.

Yeah - skomentowały Kiteski, bo jak wiadomo, wariatów nie należy irytować.

Kto to? - spytała Val.

Ma chyba na imię Mathiew - odparła Daria.

Mathiew Snowy, Hufflepuff, V rok, nawet dobry uczeń, prefekt bez szans na bycie naczelnym - uzupełnił informacje Remus, który prefektów znał, bo sam był jednym z nich.

W przeciwieństwie do Kitesek.

Daria ponownie westchnęła.

Potem przez ponad dwa tygodnie nic się nie działo. Nauczyciele tak męczyli biedne Kiteski, że nie miały sił na wygłupy, czy dręczenie Huncwotowatych. Valerie ograniczyła ilości flirtów i spotkań towarzyskich, bo mimo jej raczej spokojnego podejścia do egzaminów, to prace domowe trzeba było odrabiać. Przynajmniej niektóre. Samantha tak kuła, że nie miała czasu na nic i znikała coraz częściej. Prawdopodobnie w bibliotece i na dyżurach dydaktycznych prawie wszystkich nauczycieli. Andrea tak zajęta była zaliczaniem eliksirów, gdyż straciła nadzieje na korepetycje, że potem musiała brać korki z Transmutacji i wypisać się z Numerologii, która ją całkiem interesować przestała. Alexis usiłowała wykuć wszystko na pamięć i z wrażenia czasem nie pamiętała jak ma na imię. Co do Hiboux, to zakuwała w miarę dużo, ale i tak więcej czasu pochłaniały jej treningi quidditcha, które i tak drużynie Hufflepuffu nie wiele pomogły. Tak, czy siak dziewczęta nie miały czasu na nic.

Jednak nie przejmowały się takimi drobiazgami i w piątek pozwoliły sobie na spacer po błoniach, przed kolacją 3. Spacerowały w ciepłych promieniach zachodzącego słońca, otulając się płaszczami przed chłodnym wiatrem. Radośnie rozmawiały o wcześniejszych wydarzeniach. Sowa zachwycała się Śnieżnym. Sammie wróciła do tematu SUMów, ale została szybko uciszona. Valerie zastanawiała się jak Syriusz wyglądałby w warkoczykach. Alexis nie mówiła nic, a Andrea rozważała możliwość wzorku w wężyki na piżamie Severusa.

Grupka doszła do boiska od quidditcha, gdzie, ku zaskoczeniu Andrei, trenowała drużyna Slytherinu. Deer była w lekkim szoku, bo to oznaczało, że zmienili dni treningów nie informując jej o tym. Pewnie Severusa irytowało skandowanie "SE-VER SAM BRO-NI BRAM!" Dziewczęta po cichu weszły na trybuny i zaczęły obserwować grę. Lubiły quidditcha.

Nie wiedziałam, że Snape jest kapitanem, a widać, że ma wyszyte K na szacie. - stwierdziła Sammie, łapczywie patrząc na taktykę Ślizgonów, by wykorzystać to potem przeciwko nim w meczu.

Ja też nie - jęknęła zrozpaczona Andy, ale zaraz uśmiechnęła się szeroko.- Prawda, że bosko wygląda z tą władczą miną?

Lubimy jogurcik - zwierzyła się Daria, podnosząc znad małego kubeczka, z którego coś jadła, swoja umorusaną "twarz".

Wolę Zozole - mruknęła Val.

BAKUSIOWY PIES - zawyła, by się wykazać Alexis, a po chwili dołączyły do niej Andrea i Daria - SZUKAŁ PRZYJACIELA, Z KTÓRYM MÓGŁBY SIĘ, BAKUSIEM PODZIELIĆ...

MILCZEĆ! - wydarł się Snape 4, podlatując niebezpiecznie blisko na swej miotle i groźnie zacisnął palce na pałce. Dziewczęta posłusznie siedziały cichutko. - Co wy tu u licha robicie? - warknął z obnażonymi :) zębami :(.

Był wściekły, prawdopodobnie wpłynął na to śmiech reszty drużyny, pozostającej z dala od Kitesek.

Nie wiedziałam, że jesteś kapitanem - oznajmiła lekko urażona Andrea.

Jestem, idiotko! A przez ciebie mogę wylecieć z drużyny! Czy ty w ogóle nie myślisz? Przyprowadzasz na NASZ trening członkinie drużyn Ravenclavu i Huffelpuffu, a na dodatek dwie Gryfonki!

Ech, niech zgadnę - powiedziała niewzruszona przemową Valerie. - Jest piękny jak się złości?

Fakt - odparła Rogaczka, a Snape odleciał kawałek dalej. Val jedynie ze względu na Andy darowała sobie uwagę, że dziwnie wygląda z drewnianym kijkiem między nogami.

Idźcie stąd - syknął Sev, a dziewczęta ku jego ogromnemu zaskoczeniu, poszły.

Właściwie, to mogłyby się kłócić, ale zaczęła się kolacja, a ich apetyty zostały pobudzone tą piosenką o Bakusiu.

Trwała kolacja. Po wyczerpujących lekcjach i wydarzeniach dzisiejszego dnia uczniowie siedzieli w małych grupkach i szeptali lub po prostu napawali się spokojem i jedzeniem. Kiteski jak to od jakiegoś czasu (choć nikt nie wiedział, jak to się zaczęło) miały w zwyczaju, usiadły przy jednym stole. Tym razem wybór padł na Slytherin.

O , piżamka w wężyki idzie - mruknęła Valerie, powodując gwałtowne poderwanie się głowy Andrei do góry. Na szczęście Maglody nie było już w Wielkiej Sali.

Severus udając, że nie widzi wbitego weń maślanego wzroku, potrząsnął swymi tłustymi włosami i łopocąc czarnym płaszczykiem, na jaki zamienił szatę do quidditcha zajął miejsce przy stole. Na jego nieszczęście, niedaleko Kitesek. Nałożył sobie podwójną porcję dietetycznego placka z wiśniami i spojrzał, nie kryjąc nienawiści na dziewczyny.

Nie słyszałyście nigdy o podziale na domy? O wzajemnej nienawiści albo chociaż nietolerancji? - spytał z pogardą.

Co ty taki dziś źle nastawiony? - odpowiedziała pytanie na pytanie Andrea - Rasista jesteś, czy co?

Owszem - odpowiedział stanowczo.

Andrea spojrzała na niego zimno, a reszta Kitesek sztyletowała go morderczymi spojrzeniami. Andy wstała i wyjęła z torby czarną koszulkę z odblaskowym napisem:

KAINE GRENZEN - KONIEC NIENAWIŚCI MIĘDZY DOMAMI!

Założyła ją na siebie, bo rzeczą, której (zaraz po pająkach) Andrea najbardziej nienawidzi jest rasizm. Snape wychylił się, by przeczytać napis. Gdy to zrobił z trudem opanował śmiech, ale, jako że on nigdy na głoś się nie śmieje, to jakoś mu się udało. Wszyscy patrzyli na Andreę, gdy wychodziła z Wielkiej Sali wraz z koleżankami.

Ej, dziewczęta! - rozległo się wycie nad ich głowami, gdy stanęły w Wielkim Holu.

Kto może tak wyć? - zastanawiała się Hiboux celowo, stając do niego tyłem

Tak, tylko jakiś dziki kundel - poparła ją Val, wypinając na Huncwotów, na których dziewczyny wciąż był trochę złe, swój zgrabny tyłeczek.

Nocny kundel - poparła je Alexis, co trochę ubodło biednego Lupina, choć skierowane było do wyjącego Blacka.

A ja uważam, że to bardzo inteligentny i wartościowy człowiek. - stwierdziła Andrea, a Sammie nie stwierdziła nic, bo jej kopara opadła.

Już się nie gniewasz za Severuska? - spytał Łapa.

Nie, a nawet gotowa jestem stwierdzić, że mogłeś mu przy okazji przywalić w ten łeb. Może trochę oleju Z głowy przeniosłoby się DO głowy. Przeklęty rasista.

Andy sypała iskrami wściekłości, a Huncwoci byli pełni podziwu dla tak nagłego odkochania się.

Dobra chłopcy, a tak w ogóle to, czego chcecie?- spytała Valerie wbijając wzrok pełen uwielbienia i pożądania w Syriusza.

No chcemy was zaprosić na imprezę, do Gryffindoru. - odparł Peter wbijając podobny do Valerie wzrok, tylko, że adresatką była przechodząca akurat obok nich Maglody.

Kiedy? - spytała rzeczowo Sammie.

Dziś o północy - szepnął James, wiedząc, co to spowoduje.

CO! - wrzask Kitesek jeszcze przez pół godziny niósł się echem po zamku. Huncwoci zachwiali się na nogach, a Peter zemdlał.

I dopiero teraz mówicie? – Samantha

My się musimy przygotować! – Valerie

Zrobić makijaż! – Alexis

Ubranko wybrać! – Hiboux

A ja i tak nie idę - mruknęła Andy

IDZIESZ! WSZYSTKIE IDZIECIE! MACIE 5 GODZIN I MACIE ZDĄŻYĆ! ZROZUMIANO? - huknął Syriusz.

Tak jest, słonko - odparła już znów wesoła Valerie.

Yes, sir- odparła Hiboux, a James wyraźnie się zmartwił.

Nie ma, ale jak chcecie możemy kupić...

Alexis ruszaj się do diaska! - warknęła wściekła Valerie

Już, już - Alexis była w swoim żywiole.

Wreszcie robiła to, co umiała, ze względu na kolor jej włosów rzadko jej się to zdarzało, ale dzisiaj sytuacja była wyjątkowa. Alexis robiła makijaż.

Dziewczyny usiłowały jako, tako wyglądać na imprezie u Gryfonów i tylko Andy ciągle jęczała, że jej się nie chce, że ściany się bez niej nie zawalą. Oczywiście szykowała się wraz z innymi, osobisty rozkaz Syriusza nawet na fankach Ślizgońskich przystojniaków robił wrażenie. W pewnym momencie, tuż po skończeniu wizyty u makijażystki - Alex, Valerie podeszła do Andrei i coś szepnęła jej na ucho. W oczach tej drugiej błysnęły mordercze błyski, a na twarzy odmalował się perfidny uśmieszek.

Właściwie masz rację. Val, jesteś genialna! Alexis moja kolej!

Ty się malujesz? - nawet dwucentymetrowy makijaż White nie był w stanie ukryć zdziwienia jego nosicielki.

A i owszem, ale delikatnie na niegolącego się Merlina! - wrzasnął Rogaczek na widok uśmiechu Alex.

Wszystkie dziewczęta szykowały się w dormitorium Gryfonek. Było to najlepsze miejsce z wielu powodów. A) Alexis nie musiała przenosić kilkutonowego dobytku kosmetyków. B) Nie naprzykrzała się Andresona Lee , Berta Jorkins i Maglody C)Zawsze można było pożyczyć jakiś ciuszek od wiecznie modnych, Alexis i Valerie D) Było bliżej na imprezę, co gwarantowało minimalne spóźnienie ok. godziny E) Zawsze można było gwizdnąć jakiś kosmetyk Lily F)Jak się chodziło w odpowiednim momencie pod drzwiami łazienki, można było zobaczyć Syriusza w bokserkach (w króliczki ). Przekonane tymi wszystkimi powodami dziewczęta okupowały dormitorium White i Red od ładnych kilku godzin.

Około w pół do pierwszej były już gotowe i w zgrabnych dżinsach i kolorowych bluzeczkach (lub czarnych jak Sammie) zeszły na dół. Huncwoci stojący na nowopowstałym parkiecie ukłonili się szarmancko. Valerie nie czekając zbyt długo złapała w pół biednego Syriusza uściskiem, który połamał by żebra Hagridowi i zaciągnęła go do tańca. Peter schował się pod stołem z jak najdłuższym obrusem, gdyż dojrzał znaczące spojrzenie Alex. Hiboux ukryła się za filarem i obserwowała flirtującego z jakąś blondynką Snowy'ego. Zaś Andrea postanowiła wprowadzić plan Rudej w życie, jednak z powodu bardzo słabej woli ruszyła do stołu z przekąskami.

Po kwadransie Syriusz ze zbolałą miną usiłował dać za plecami Val znaki Amosowi Digorry'emu prefektowi naczelnemu Gryffindoru, żeby przestał puszczać wolne. Jednak Black był w mniejszości i Amos nic nie mógł poradzić. Do Sali wpływało coraz więcej osób.

Anne Penguin - Ślizonka z rocznika Andy , usiłowała zwrócić na siebie uwagę Anastazego Flinta, co nie bardzo jej wychodziło. Michael Loaf zrozpaczony stał pod ścianą i patrzył na Sammie, która jeszcze nie ogłosiła kto dostał się do drużyny Ravenclavu. Kinga Frog gadała (kumkała?) ze starszą o dwa lata uczennicą - Sybillą Trelavney o nowym sposobie wróżenia. Tak, więc Puchonki też były zajęte. Andrea z rozpaczą stwierdziła, że nie ma do kogo gęby otworzyć, a że jak powszechnie wiadomo gadać lubiła nawet jak była zła, jak dziś, to sytuacja była tragiczna. Na szczęście Remus Lupin ma wrodzony dar ratowania tragicznych sytuacji.

Co tak stoisz? Wężasty nie przyszedł?

Nie i nie chcę go widzieć ani o nim słyszeć, a tym bardziej o Maglody - warknęła Andy.

Przynajmniej dopóki ci nie przejdzie - dodał Lupin z rozbrajającym uśmiechem - Zatańczysz?

Chcesz ze mną zatańczyć? Chyba pomyliłeś adresy.

No chodź, jak będziesz tak stać, to ktoś cię za posąg weźmie - powiedział zachęcająco, a Andrea pomyślała o pomyśle Rudej i nie wiele się zastanawiając przyjęła zaproszenie.

Nie żałowała. Pomijając miłego i przystojnego Remusa, warto było dla miny Snape'a, który przyszedł z Maglody i zobaczył swoją fankę tańczącą z innym. W dodatku HUNCWOTEM!

Niedługo jednak się natańczyła, bo potem Severus zrobił się zły. Nie wiadomo, czy chodziło o Maglody, która wyszła. Andy, która jeszcze tańczyła z Lupinem, czy może te dwie rzeczy miały ze sobą coś wspólnego i go wkurzyły. Albo po prostu miał napad złego humoru, co mu się czasem zdarza.

W każdym razie, gdy Deer i Lupin spokojnie wykonywali coś na kształt wolnego tańca przy czym Remus usiłował jej wytłumaczyć o co chodzi w zadaniu domowym z Transmutacji, które miała odrobić, wokół nich tańczyło sporo par. Na widok jednej z nich Lunatyk uniósł brwi tak wysoko, że mu pod włosami znikły. Andy nic nie zauważyła, bo do pary była tyłem. I dobrze.

Jej uwagę zwrócił dopiero fakt, że Samantha dość głośno krzyknęła "Odbijany!" i już po chwili odpływała zgrabnie w tańcu przemieszczając się z Lupinem, a Andrea stała twarzą w twarz z Severusem Snapem.

Chcesz ze mną zatańczyć? - spytała zszokowana.

Może z raz przeżyję - odparł z iście miną cierpiętniczą i zaczęli tańczyć.

Przetańczyli razem, łącznie pięć tańców i było cuuuuuuuuuuuuuuudownie. Przynajmniej Andy, a Severus za bardzo nie narzekał, więc albo był pijany, albo znosił

to całkiem nieźle.

Przyjęcie było ładne, zgrabne i przyjemne (zupełnie jak Valerie). Zważywszy na to, że uczniowie tak zostali wykończeni ostatnimi czasy, teraz każdy z rozmarzonym wzrokiem wspominał wakacje.

"Wiesz byłam nad morzem" "Naprawdę, to dobrze, bo ja w górach"

"Pamiętasz jak się spotkaliśmy?" "Ciebie nie da się zapomnieć"

"Widziałam cię u nas w miasteczku" "Mają tam świetną szkołę hydrauliczną:"

I tak dalej i tak dalej, ale nie wszyscy mogli mówić. Niektórym przeszkadzała przyssana do ich ust Valerie. Jednak w połowie balu stało się coś dziwnego 5. Znikli trzej Huncwoci i cztery Kiteski, właściwie powinno zniknąć pięć, ale Andrea nie zauważyła danego przez Syriusza znaku. Zniknięcia Michaela, Anne i Kingi nie zauważono tak raptownie, ale kilka osób zaczęło się za nimi rozglądać.

Po kilkunastu minutach (około 3 rano) wszystko się wyjaśniło. Światła nagle pogasły. Kilka osób nabiło sobie siniaki, kilka guzy, a kilka straciło cnotę, jak to w ciemności. Nagle po schodach prowadzących do dormitorium chłopców zniesiono coś co się świeciło, sądząc po kolorze i drganiu światła to coś płonęło. Gdy osoby "to" niosące zeszły niżej, okazało się, że to tort ze świeczkami. Gdy procesja stanęła przed Peterem, wszystko się wyjaśniło. Wszystkim przed oczami stanęły inne uroczystości z obchodzenie urodzin, imienin, czy innych świąt, któregoś z Kitesek lub Huncwotów. Jeżeli już je urządzali, to lepiej było się odsunąć z epicentrum.

Stanęli jak już wspomniałam, przed Pettigrew, na którego jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że jednak nie zapomnieli. Nic dziwnego, że się bał. Sto lat wykonywane przez tak doborową obsadę zmarłego by obudziło i przyprawiło o zawał. Zważywszy, że jak zwykle najgłośniej będą śpiewać dwa największe beztalencia - James i Andy. Były to osoby z gatunku takich, które należy kneblować potężnym zaklęciem, gdy tylko mają ochotę zacząć śpiewać. Jednak już nic nie mogło powstrzymać nieuniknionego, bo jak to ono ma często w zwyczaju, było nieuniknione.

Severus profilaktycznie odsunął się na pozornie bezpieczną odległość.

STO LAT STOOOOOOO LAT! NIEEEEEECH ŻYYYYYYYYYJEEE SOOOOOOOBIE NAAAAAAAM, NIEEEEEEEEECH ŻYYYYYYJEEEEEEEE NAAAAAAM! NIEEEEEECH MUUUUUUUUUUUUUU GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI NIIIIIIIIIIIIIIIIIGDY NIEEEEEEEEEEEEEE ZAGAAAAAAAAAAŚNIE, AAAAAAAA KTO ZDROOOOOOOOOOWIA NIE WYPIIIIIIIIIIIJEEE NIEEEEEEEECH POD STOŁEEEEEEEEEEEM ZAŚNIEEEEEEEE! AAAAAAA KTOOOOOOOOO ZDROOOOOOOOWIA NIE WYPIJE NIEEEEEECH POD STOOOOOOŁEM ZAAAAAAAAAAAŚNIE!

Tym razem wyszło jeszcze gorzej, bo Syriusz zbyt mocno trzymany przez Val nie mógł złapać tchu, a tym samym zagłuszyć Jamesa, który jak na złość przechodził mutację.

Nic dziwnego, że przyjęcie się rozpadło.

I chyba tylko jedna osoba się z tego cieszyła. Alexis, która z wrażenia wskoczyła pod stół i znalazła Petera, który miał podobny odruch. Mimo iż był jubilatem.

1„Grrrrr" – Dop. Andy

2 Jedyna osoba, która dość często odwiedzała bibliotekę – Andrea – goniła tylko po nową książkę i na istoty ludzkie uwagi raczej nie zwracała, zważywszy jej wrodzony pech do objawiania się różnych dziwnych istot w bibliotece.

3 „Ku wzmocnieniu apetytu" – Dop. Alexis

4 „I śpiewa: Oj babo, ojej miej na głowie olej, z pierwszego tłoczenia dawaj do jedzenia! Na Kujawskim smaż, na kujawskim piecz, ojej raz tłoczony, to jest dobra rzecz, do sałatek lej Kujawski olej! Olej z pierwszego tłoczenia!" Dop. Huncwotów (chórem)

5 Dziwniejszego niż dotychczas.