Disclaimer: Ta historia powstała dzięki pomocy Dark Rokusho mojego przyjaciela i beta testera. Co jest moje jest moje . Co jest jego jest jego. A co ani moje ani niego to czyjeś inne. Oczywiście nie robimy tego dla pieniędzy a teraz rozdział:
Cztery rzędy po dwudziestu upiornych
niemartwych wojowników, dwóch Krzyżowców,
Paladyn
Mroku i Wampirzyca starli się w bitwie o życie. Półelf
od razu zaczął używać magii.
Wampirzyca cięła niemartwych
swym ciężkim, dwuręcznym mieczem, Mor'gul zaczął strzelać i
ciąć żywe trupy swoim Gunblade'em, a Łukasz stanął w
miejscu...
Wielki Krzyżowiec zamachnął się na jednego z
wiekszych niemartwych, gdy nagle za jego
plecami z nikąd pojawił
się jakiś Ghul. Spostrzegł w jego ręku Gunblade, a na jego ciele
zbroję z Mithrilu. Ujrzał pozostałości swojego mistrza.
Nagle z oczu nieumarłego wystrzelił
promień niebieskiej mocy trafiając Łukasza w głowę.
Leonheart
obudził się na jakimś polu. Znajomym
polu. Obejrzał się za siebie i ujrzał
scenę, która spaczyła mu umysł na zawsze. Znów
ujrzał scenę, jak zabija swego mistrza.
Padł na kolana,a w
swojej głowie usłyszał donośny
głos:
-Morderca...MORDERCA! Nie Krzyżowiec.
..ZWYKŁY MORDERCA!
