Biuro JAG
10 dni później
Biuro Harma
Mac odetchnęła głęboko zanim zapukała do drzwi, wiedząc, że to co mu powie, zmieni ich życie na zawsze.
- Proszę- zawołał Harm
Widząc Mac, Harm poczuł się spięty. Nie widział jej od tej słynnej nocy, kiedy zarzuciła mu tyle okropnych rzeczy. Ale z jego strony wszytko już wybaczył. Wszystko czego teraz oczekiwał, to, to co miała mu teraz powiedzieć : jej wybór.
- Mac...wejdź, wejdź !
Zamknęła za sobą drzwi i podeszła bliżej niego. Nabrała pewności siebie, mówiąc sobie ,że podjęła słuszną decyzję
Zanim mógł zapytać o co chodzi, zaczęła
- Nic nie mów i pozwól mi mówić. Wysłuchaj mnie aż do końca, Ok ?
Pokiwał głową, trochę przerażony tym, co mu powie. Nie zaczęłaby tak, gdyby pozbyła się Webba, tak ?
- Na początku chcę przeprosić za moje zachowanie ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy. Byłam okropna, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale mam nadzieję, że mimo wszystko mi wybaczysz
Na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi i uśmiechnął się. Może wreszcie... Wstał
- Oczywiście Saro. Już o tym zapomniałem
- Dziękuję
On tez się nieśmiało uśmiechnęła
- No więc, powinnam Ci powiedzieć, że zanim do Ciebie przyjechałam tego wieczoru, po tym jak zostawiłam Clay'a u niego, postawiłam mu warunki, na których moglibyśmy być razem. Był pijany i odpowiedział, że jeśli ma je przyjąć to ja muszę zrezygnować z Ciebie...Jako przyjaciela, oczywiście. Nic poza tym o nas nie wie.
Przez moment Harm przeraził się, że chce mu powiedzieć, że już nigdy się z nim nie zobaczy
- Oczywiście nie mogłam się na to zgodzić !
Harm odetchnął z ulgą zanim przeszedł na drugą stronę biurka, żeby stanąć z nią twarzą w twarz. Była bardzo pewna siebie, ale równie zdenerwowana. I szybko powiedziała :
- Ale dwa dnie potem zadzwonił do mnie trzeźwy i poprosił, żebyśmy się spotkali i porozmawiali. Wiec zobaczyliśmy się i dużo, dużo rozmawialiśmy, trochę też krzyczeliśmy, ale w końcu też się wysłuchaliśmy. Pierwszą rzeczą, o której mi powiedział to, to, że rezygnuje z tego, co powiedział w związku z Tobą . Zrozumiał, że nie może ode mnie tego wymagać i już mu wybaczyłam. Poza tym zgodził się na leczenie... Z alkoholizmu, oczywiście. Teraz jest na 28 dniowym cyklu leczenia, potem wszytko wróci do normy. Powiedział, że będzie się starał być więcej na miejscu i także, jeśli tak bardzo mi zależy, żeby mieć dzieci, to jeszcze się nad tym zastanowi.
Harm zamarł, wiedząc już doskonale, że zamierza mu oznajmić, że wybrała pozostanie z Webbem. Nagle cały jego świat się zawalił. Ale nie był i tak przygotowany na to, co mu powiedziała na końcu.
- Więc postanowiliśmy wyjechać do Atlantic City i pobrać się zanim wróci do ośrodka.
Ta wiadomość spadła na Harma jak grom z jasnego nieba.
- Eh...co ?
Mac podniosła nieśmiale rękę, na której obrączka z diamentami towarzyszyła pierścionkowi zaręczynowemu.
- Tak, widzę...
Zamilkli na chwilę, a Harm próbował się pozbierać
- Oh dobrze, gratulacje- powiedział nie zgadzając się z żadnym słowem
- Dziękuję
Mac była równie zakłopotana, jak on
- A miesiąc miodowy ?
Dlaczego o to zapytał ? Przecież wcale nie chce wiedzieć !
- Kiedy wróci- odpowiedziała szybko
-Ach tak...cóż, przepraszam Cię, Mac, ale mam dużo pracy.
- Tak, oczywiście...
Wiedziała doskonale, że to była wymówka, żeby wyszła. Czuła się bardzo źle wiedząc, że go zraniła. Mimo wszystko kochała go i wątpiła czy kiedykolwiek będzie mógł stać się znów jej najlepszym przyjacielem. I to ją martwiło.
Kiedy wyszła i zamknęła drzwi, wyjął z teczki kartkę papieru. To była prośba o przeniesienie. Była już wypełniona...
Powoli podniósł słuchawkę telefonu
- Bosmat Cotes ? Czy możesz przyjść do mojego biura ? Mam dokumenty, które, chciałbym, żebyś przekazała Admirałowi.
KONIEC
