Rozdział trochę krótszy niż zazwyczaj, ale myślę, że to właściwie nic nie szkodzi :) Evi, dziękuję za twój ostatni komentarz, jak to się mówi, po prostu zrobił mi dzień, było mi bardzo miło i cieszę się, że podoba ci się moje opowiadanie :)
Memories fade, but they're never lost
Colors change with time and change of heart
Corey Tynan - Hold onto the Memories
Punktualnie o dziewiątej Hermiona była z powrotem u niego. Od razu poszła do pracowni, wiedząc, że tam będzie. Zastała go pochylonego nad srebrnym kociołkiem. Zmarszczył brwi, widocznie się nad czymś zastanawiając, nie zwracając nawet uwagi na to, że weszła.
- Dzień dobry - przywitała go, na co on tylko przywołał ją gestem, żeby do niego podeszła.
- Spójrz na to - powiedział.
Z zaciekawieniem zajrzała do kociołka. Zobaczyła przezroczystą, parującą ciecz.
- Wygląda normalnie - stwierdziła. - Co to za eliksir?
- Ty mi powiedz - odparł, spoglądając w końcu na nią.
Hermiona przygryzła dolną wargę i zaczęła gorączkowo myśleć. Jak mogła odgadnąć co to jest, skoro nie miała pojęcia, choćby o jednym składniku, który tam dodał. Popatrzyła na niego. Wiedziała, że nie podpowie jej w żaden sposób i zdała sobie sprawę, że kolejna lekcja właśnie się zaczęła.
Przypomniała sobie wszystkie eliksiry jakie znała i próbowała dopasować któryś do tego, co właśnie miała przed oczami. Nachyliła się lekko, żeby powąchać, jednak nic nie wyczuła. Przez moment jeszcze myślała, po czym nagle doznała olśnienia i postanowiła zaryzykować odpowiedź. Jeśli się zbłaźni to trudno. Jest tutaj po to, żeby się uczyć.
- Myślę, że to zwykła woda. Ewentualnie Veritaserum, bo jest bezbarwne i bezwonne, ale stawiałabym raczej na to pierwsze - powiedziała i zerknęła na niego, czekając na jego reakcję. Przez chwilę się jej przypatrywał z obojętnym wyrazem twarzy.
- Dobrze. Zgadłaś - odparł po prostu, a ona dumna z siebie, że nie dała się podejść jego zagadce, uśmiechnęła się lekko, chociaż w duchu tańczyła z radości. Usłyszeć od niego słowo 'dobrze' było największą pochwałą.
- Eliksiry najłatwiej rozpoznać po zapachu, bo każdy z nich różni się od siebie. Jedne mniej, drugie bardziej, ale różnica jest zawsze wyczuwalna. Oczywiście im więcej praktyki, tym nos bardziej się wyczula i z biegiem czasu można zacząć rozróżniać nawet zapachy poszczególnych składników.
Hermiona pokiwała głową.
- To dopiero będzie Veritaserum. Będę je dzisiaj sporządzał. Nie jest to nic pilnego, ale jak zapewne pamiętasz ten eliksir musi dojrzewać przez pełen cykl księżyca. A tak się składa, że właśnie dzisiaj zaczyna się nowa faza.
- Co ja mam robić?
- Wydaje mi się, że masz książkę do przeczytania.
- No tak - westchnęła. - W takim razie biorę się do pracy.
Każde z nich zajęło się swoimi obowiązkami. Hermiona bez trudu dobrnęła do końca swojej lektury, zadowolona z notatek, które sporządziła przy czytaniu. Miała teraz wszystkie najważniejsze informacje w pigułce.
Poczuła, że zaczyna się nudzić, a nie chciała go rozpraszać bezsensownymi pytaniami, bo widziała, że całkowicie zatracił się w pracy. Przypatrując mu się, jej uwagę przykuły jego dłonie. Zauważyła jak długie i szczupłe były jego palce i nie mogła nadziwić się temu, że nigdy przedtem nie zwróciła na nie uwagi. Każdy jego ruch był przemyślany. W prawej dłoni trzymał szklaną bagietkę, którą wolno mieszał eliksir. Lewą uniósł nad kociołkiem i delikatnymi ruchami rozpraszał parę, która się nad nim unosiła. Robił to wszystko z niewymuszoną gracją i spokojem.
Severus był świadomy tego, że Hermiona go obserwuje, zwracając szczególną uwagę na jego dłonie. Dobrze wiedział o tym, że skończyła już czytać. Spodziewał się, że na pewno ma tysiąc pytań, które chciałaby teraz zadać, ale był zadowolony z tego, że mu nie przeszkadzała. Zamieszał eliksir ostatnie dwa razy, po czym odłożył bagietkę i opierając się o warsztat podniósł wzrok. Spodobał mu się jej rumieniec, gdy ich spojrzenia się spotkały.
- Skończyłaś już czytać? - zapytał.
- Tak - odparła, zła na siebie, że kolejny raz dała się przyłapać na gapieniu.
- Masz jakieś pytania?
- Właściwie to nie. Twoje notatki wystarczyły, żebym wszystko zrozumiała i przypomniała sobie, to co zdążyłam zapomnieć.
- Dobrze. Myślę, że po południu będziesz mogła coś uwarzyć.
- Naprawdę? - zapytała, nagle ożywiona. - Mówiłeś, że nie dopuścisz mnie do kociołka przez dłuższy czas!
- Nie. Powiedziałem, że nie będziesz warzyć żadnych skomplikowanych eliksirów. Poza tym widzę, że brak zajęcia zdecydowanie ci nie służy - uśmiechnął się złośliwie. - Mam do zrobienia całkiem sporą ilość eliksiru pieprzowego. Normalnie nie przyjmuję takich zleceń, ale to dotyczy szpitala św. Munga i akurat na to mają teraz zapotrzebowanie. Ufam, że pamiętasz jak się go przyrządza?
- Oczywiście, to najprostszy eliksir na świecie.
- A więc ustalone.
- Co ty będziesz robił po południu? - spytała.
Miał ochotę jej odpowiedzieć, że tym razem to on będzie siedział i się jej przyglądał, ale ugryzł się w język.
- Zajmę się kolejnym eliksirem.
- Jakim?
- Przeciwbólowym.
- Mhm. Też dla szpitala?
- Nie. Tym razem dla mnie.
Spojrzała na niego. Nie wiedziała co powiedzieć. Nigdy nie widziała po nim oznak jakiegokolwiek bólu, ani nawet nie myślała o tym, że coś może mu dolegać. Sądziła, że zdołano go wyleczyć, jednak nie pomyślała o tym, że pozostały jakieś skutki uboczne.
- Ostrożnie wybrałbym kolejne pytanie - ostrzegł ją.
- Czy... czy chodzi o twoją szyję? - zapytała tylko, bojąc się nawet wspomnieć słowem o ugryzieniu Nagini.
Wolno pokiwał głową.
- Niczego nie da się z tym zrobić?
- Raczej nie. Uszkodzenie nerwów jest zbyt duże.
- Przykro mi. Nie pomyślałam, że po takim czasie ciągle odczuwasz jakiś ból. W szczególności, że nie ma żadnych śladów.
Popatrzył na nią, a ona momentalnie zrozumiała. To, że ona niczego nie widzi, to nie znaczy, że tego nie ma. Zrobiło jej się jeszcze bardziej przykro i poczuła również złość. Uważała to za niesprawiedliwość, że musiało go spotkać coś takiego. Nie dość, że tyle poświęcił, to musiał jeszcze znosić ból, który ciągle przypominał mu o przeszłości.
Wiedziała, że nie ma sensu zapewniać go o tym, jak jej przykro. Nie znosił, gdy się nad nim litowało. Jak zwykle w takich momentach, gdy słowa nie mogły wyrazić jej uczuć, przelała je na niego swoim spojrzeniem. Popatrzyła na niego łagodnym wzrokiem, po czym, dla rozluźnienia atmosfery zapytała:
- Lepiej mi powiedz, co dzisiaj na obiad.
- Miałem ci zadać to samo pytanie - odparł, zadowolony z tego, że zmieniła temat. Doceniał to, że nie wypytywała go o więcej szczegółów. Nauczył się już jej sposobu komunikowania, gdy nie chciała używać słów. Opierała się wtedy na jego zdolnościach legilimencji i przekazywała mu swoje myśli niewerbalnie.
- Mogę coś zrobić, ale nie chciałabym się zbytnio panoszyć w twojej kuchni.
- Nie musisz się o to martwić. Chodź, zróbmy sobie przerwę.
Tym razem wspólnie przygotowali obiad. Hermiona była zaskoczona tym, jak szybko się do siebie dostroili. Spodziewała się raczej krępującej ciszy i niezręczności.
- O czym wtedy myślałaś? - zapytał nagle, gdy już jedli i na chwilę zapadła między nimi cisza. - Wczoraj, gdy chciałem cię nastraszyć.
Poderwała głowę, niepewna, czy chce mu o tym mówić. Wiedziała jednak, że nic przed nim nie ukryje i obawiała się, że będzie chciał to wiedzieć.
- O niczym szczególnym...
- Wystraszyłaś się. Widziałem to w twoich oczach.
- Tak. Ale bałam się tylko przez chwilę - odpowiedziała lekko zirytowanym tonem. - Przyzwyczaiłam się do tego, jaki jesteś teraz. Gdy przez chwilę zobaczyłam twoje dawne oblicze, poczułam się znowu jakbym była na lekcji eliksirów i była skazana na twoje okropne komentarze.
- I tylko o tym pomyślałaś?
- Co dokładnie chcesz usłyszeć, Severusie? - zapytała, otwarcie już zirytowna. - Tak, nie podobał mi się twój wyraz twarzy. Wyglądałeś przerażająco i zadałam sobie wtedy pytanie, czy takie samo, złe spojrzenie było widać spod twojej maski śmierciożercy. Czy ta odpowiedź cię zadowala? - powiedziała, czując, że lekko trzęsą się jej ręce. Nie miała w planach takiej rozmowy i denerwowało ją to, że tak na nią naciskał.
Przez chwilę przyglądał się jej i żałował, że zmusił ją do odpowiedzi.
- Przepraszam. Nie chciałem cię denerwować.
- Nic się nie stało. To i tak już nie ma znaczenia - odparła, uspokajając się nieco. - Nie chcę, żebyś pomyślał, że się ciebie boję, bo to nieprawda. Nigdy się nie bałam. I pamiętaj, że ci ufam. Nie zapomnij o tym, Severusie - wytrzymała jego spojrzenie. Wiedziała, że ich rozmowy nie zawsze będą łatwe, i że nie zawsze będą się ze sobą droczyć. Byli osobami o skomplikowanej przeszłości, która czasami niespodziewanie wyłaniała się na światło dzienne i domagała się tego, żeby o niej wspomnieć.
- Nie zapomnę - zapewnił ją. Poczuł jak nagle emanuje od niej pewność siebie i tak jak wtedy, gdy w gabinecie stwierdziła, że są przyjaciółmi, wiedział, że mówi szczerze i prosto z serca. Na co dzień mogła być wesoła i beztroska, ale momenty takie jak ten ukazywały siłę jej charakteru. - Wracajmy do pracowni. Mamy sporo do zrobienia - dodał.
- Chodźmy. Cieszę się, że w końcu będę mogła coś uwarzyć.
Lekki niesmak, który pozostał po ich rozmowie zniknął, gdy tylko wrócili do pracy. Severus kontrolował każdy ruch Hermiony, od momentu, gdy zaczęła przygotowywać składniki, aż po ostatnie zamieszanie w kociołku. Chociaż uważała, że przesadza, nie komentowała, tylko stosowała się do każdej jego wskazówki.
- Severusie, przeze mnie nie zrobiłeś tego, co sobie zaplanowałeś. Nie możesz zaniedbywać swojej pracy z mojego powodu. I tak masz jej już zbyt dużo. Nie chcę, żebyś miał przeze mnie dodatkowe zaległości. Miało być na odwrót.
- Zapewniam cię, że wszystko jest pod kontrolą i nie musisz sobie zaprzątać tym głowy. A teraz weź krzesło i siadaj tutaj - powiedział i wskazał ręką na miejsce obok złotego kociołka. - Będziesz się uczyć jak uwarzyć eliksir przeciwbólowy.
- Naprawdę?
- Tak - potwierdził, a ona szybko się przygotowała i teraz już jawnie mogła obserwować każdy jego ruch. Starała się zanotować każde jego słowo, jednak gdy zobaczył co robi, zwrócił jej uwagę.
- Hermiono, co ty robisz?
- Notuję - odparła ze zdziwieniem.
- Przestań w tej chwili.
- Dlaczego?
- Zamiast się skupić na tym, co robię, całą swoją uwagę poświęcasz notatkom. Teorię przeczytasz w książce. Teraz obserwuj i staraj się poczuć. Eliksiry to sztuka. Musisz do niej podejść z uczuciem.
Pokiwała tylko głową i odłożyła zeszyt. Gdyby kiedyś zwrócił jej uwagę, pewnie oblałaby się ze wstydu rumieńcem. Teraz po prostu ze spokojem przyjęła jego uwagę.
Rzeczowo i ze spokojem tłumaczył jej każdy etap przygotowania eliksiru, począwszy od wyboru składników, po ich przygotowanie, aż po główny etap czyli warzenie w kociołku. Zastosowała się do jego rady i słuchając jego głębokiego, aksamitnego głosu, zapomniała o całym świecie. Liczyło się tylko tu i teraz. Musiała przyznać mu rację. Notatki, z których później, co prawda, pewnie by skorzystała, tylko rozpraszały jej uwagę. Teraz zaczęła dostrzegać wszelkie niuanse i czasami, gdy coś przyszło jej do głowy, zadawała mu pytania.
Gdy skończyli i Severus rozlał eliksir do fiolek, okazało się, że jest już późny wieczór.
- Na dzisiaj koniec - stwierdził.
- Szkoda. A co będziemy robić jutro? - spytała, układając swoje książki na biurku.
- Jeszcze nie wiem - odpowiedział i uśmiechnął się lekko widząc jej zapał do pracy. - Dowiesz się rano.
Pokiwała tylko głową i pożegnała się z nim, czując, że to był naprawdę udany dzień.
