Tytuł: Płonę dla ciebie
Oryginalny tytuł: Rutting For You
Autor: Foolish Fortuna
Relacje: Bakugou Katsuki/Kirishima Eijirou
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Akaitori, Tazkiel
Link: /works/21245684
Płonę dla ciebie
Bakugou nigdy tak naprawdę nie czuł pożądania seksualnego. Wiedział, że szczególnie jak dla alfy, jego popęd był niski i prawdopodobnie dlatego nigdy nie doświadczył okresu godowego. Nie, żeby mu to w najmniejszym stopniu przeszkadzało. Nie potrzebował tego gówna.
Zresztą i tak była tylko jedna osoba, która go pociągała i był całkiem pewien, że to dlatego, iż naprawdę lubił ją jako osobę: Kirishima. Ale rudzielec był prosty. A może był taki jak on – Katsuki nigdy nie widział, by Kiri okazywał w jakikolwiek sposób zainteresowanie kimś w romantycznym lub fizycznym sensie, chociaż doświadczał okresów godowych. Właściwie miał ich ostatnio więcej niż normalnie.
Ilekroć rozmowa przy alkoholu kierowała się na temat seksu i węzłów, a wydawało się, że zawsze się tak działo z tymi idiotami, Katsuki nigdy nie uciekał.
— Chcę jednego, yanno! Po prostu wydają się całkiem fajne — jęknęła Mina, uderzając dłonią o niski stolik, obok którego siedziała, pochylając się do przodu, by złapać drinka i pociągnąć kolejny łyk alkoholu.
— Nie wszystkie są takie wspaniałe… — zaczął Tetsutetsu, ale Kaminari mu przerwał.
— Szczerze mówiąc, myślę, że utkniesz z tym przez długi czas. To zbyt duży kłopot.
— Co… co sprawia, że tak myślisz? — zapytał Tetsu małego omegę przyciśniętego do jego boku z niemal zdezorientowanym uśmiechem.
— Twój zawsze się we mnie zaklinowuje.
Zarówno Tetsutetsu, jak i Kirishima zakrztusili się, gdy Bakugou przewrócił oczami i usiadł na końcu łóżka rudowłosego.
— Do tego są przeznaczone, gnojku. Dajcie mi pieprzoną siłę i mój alkohol — narzekał, a chwilę później ujrzał, że podano mu wypełniony kieliszek.
Zebrali się w pokoju Kirishimy z butelkami alkoholu i żadnymi lepszymi planami na weekend niż bycie głupim i skończeniu na kacu. Byli na trzecim roku i wkrótce mieli skończyć szkołę, i rozpocząć właściwą karierę jako zawodowi bohaterowie. Ale w tym momencie byli po prostu pijani i głośni.
Sero, mając słabą głową, już spał na podłodze obok worka treningowego Kiri, a Mina i Kaminari bazgrolili po cicho chrapiącym becie. Namalowali mu okulary i wąsy oraz bródkę, a także niezliczone, w większości nieczytelne słowa, których Bakugou nie chciał nawet rozszyfrowywać.
Po kolejnej godzinie, zobaczył, jak Kaminari lekko się zachwiał, zanim uderzył głową o umięśnioną klatkę piersiową Tetsu. Jego oczy zamknęły się, gdy jego zapach zmienił swój aromat na zadowolony i pełen miłości. Katsuki przewrócił oczami, patrząc, jak srebrnowłosy alfa głaskał włosy swojego partnera, a jego uwaga natychmiast przeniosła się z ich rozmowy na temat kompatybilności Darów i nowych ruchów, które wszyscy rozwijali na potrzeby swoich debiutów.
Ale Mina wciąż dobrze się trzymała, a rozmowa szybko zmieniła się na brudną, gdy omega bezlitośnie dokuczała trzem alfom, prowokując ich, by pili więcej, aby nadążyć za nią.
I oczywiście żaden z nich nie był w stanie oprzeć się wyzwaniu, pijąc, śmiejąc się i obrażając nawzajem, gdy Mina podżegała ich i rzucała na każdego z nich tyle samo dobrodusznych obelg, ile było nawiązujących do konkurencji.
OoO
— Pokażę ci, jak wygląda prawdziwy węzeł! — wykrzyknął Kirishima, gdy uderzył pięścią w dłoń z nikczemnym uśmiechem skierowanym prosto do Katsukiego ze swojej pozycji u wezgłowia łóżka, gdzie siedział ze skrzyżowanymi nogami.
Och, nie.
Katsuki poczuł chwilowe zdumienie, gdy uświadomił sobie, że tak, naprawdę chciałby to zobaczyć. Wpatrywał się przez kilka sekund w chłopaka, po czym oprzytomniał i przybrał uśmiechniętą maskę.
— Mój kutas by cię zniszczył — warknął cicho, patrząc, jak wyraz podobny do „o kurwa" pojawił się na twarzy jego najlepszego przyjaciela, gdy jego zapach zmienił się na wyraźnie zaciekawiony.
Cóż, kurwa.
Mina zaśmiała się pijacko ze swojego miejsca na podłodze, nieświadoma szybkiego uwolnienia feromonów, zanim te zostały zduszone.
— Powinniśmy to sprawdzić… Prawdziwa walka kutasów! — Znowu zachichotała i ziewnęła. — Ale następnym razem. Myślę, że teraz czas na sen. — Wstała niepewnie i lekko się potknęła, chwytając kilka koców z pierwszej szuflady szafy Kirishimy i rzuciła jeden z nich prosto na głowę Tetsutetsu.
Spoczął na nim i Kaminarim, gdzie spali, opierając się o ścianę, podtrzymując się nawzajem, przez co wyglądali jak wyjątkowo gruby duch.
— Ups.
Mina zachichotała, po czym machnęła lekceważąco rękę i zarzuciła koc również na Sero, ciężko opadając na podłogę i przysuwając się, aby mogła wykorzystać bok bety jako poduszkę. Po czym rozciągnęła trzeci, najbardziej puszysty koc wokół siebie z wymruczanym „Dobranoc" pozornie całkowicie nieświadoma zmiany atmosfery.
Katsuki przełknął głośno ślinę, napotykając równie niepewne spojrzenie Kirishimy, gdy poczuł, jak feromony drugiego alfy znów gęstnieją. Bakugou przesunął językiem po wargach i odwrócił wzrok odkaszlując.
— Idę się wysikać.
Wstał z łóżka i ruszył do łazienki, potykając się raz, ale szybko odzyskując równowagę.
Spryskał twarz zimną wodą i stłumił niski warkot, który groził dudnieniem w jego gardle, zaciskając palce na krawędzi zlewu.
Co do cholery?
Bakugou podkochiwał się w Kirishimie, a raczej był zakochany, od zakończenia ich pierwszego roku, ale zawsze wierzył, że rudzielec myślał o nim tylko jako o przyjacielu, więc Katsuki starał się zbyt mocno nie rozważać swoich uczuć do niego.
Więc dlaczego, do cholery, Eijirou pachniał… podnieceniem?
Czy to dlatego, że był pijany?
A co ważniejsze, dlaczego, do cholery, Katsuki chciał przyszpilić go do łóżka i zatopić zęby w jego szyi? Kurwa. Pierdolić. Chęć uderzyła go znikąd i ledwo był w stanie powstrzymać się przed tym, by nie działać zgodnie z nią.
Jego kutas ukryty pod dresami był twardy i nie miał pojęcia, czy Kirishima to zauważył, kiedy praktycznie zeskoczył z łóżka, by być z dala od niego. Gówno.
To nie było tak, że Bakugou nigdy nie czuł pożądania fizycznego, ale nigdy go to tak nie pozbawiło zdrowego rozsądku. Nawet wtedy, gdy Eijirou nieoczekiwanie wpadł w swój okres godowy, kiedy mieli sparing w zeszłym roku.
Nie, żeby Katsuki miał zamiar okłamywać siebie - w chwili, gdy nauczyciel interweniował i zaciągnął rudzielca do sali lekarskiej, aby podać mu jakieś środki tłumiące, Katsuki pobiegł prosto do swojego pokoju i dwukrotnie obciągał sobie, wciskając własną koszulę pod nos, ponieważ wciąż pachniała feromonami Kiri.
Katsuki wziął drżący oddech, aby uspokoić bijące serce i zmusił się do cholernego uspokojenia się. Nie był nawet pewien, czy kontrolował wcześniej w pokoju swój zapach - był zbyt zszokowany z powodu Kirishimy.
— Bakugou? — Niepewny głos rudzielca dobiegł z sypialni.
Cholera.
— Ta, jedna pieprzona sekunda, już idę — warknął, uderzając dłońmi w policzki, zanim odwrócił się, by zrobić siku, które musiał naprawdę zrobić, przewracając przy tym oczami.
Absolutna panika była zaskakująco otrzeźwiająca, a Katsuki wyszedł z łazienki kilka minut później z jaśniejszą głową i błogosławionym wiotkim penisem. Przeszedł nad dużymi stopami Tetsutetsu i opadł na drugim końcu łóżka Kirishimy z sapnięciem, natychmiast odwracając się tyłem do rudzielca.
Katsuki znacząco uniósł rękę, by zakryć twarz.
— Idę spać — poinformował szorstko.
Mógłby z łatwością przenieść się do własnego łóżka, ale dosłownie nie mógł zostawić Kiri, by spał w pokoju z dwoma omegami. Jego instynkty wbijały się w jego pieprzony mózg, mówiąc mu, że omegi ukradną mu rudzielca. Za pierwszym razem, gdy Bakugou próbował wyjść, był z powrotem w pokoju drugiego chłopca w niecałe dwie minuty później, prawie tocząc pianę z ust, gotowy do walki z kimś.
Wszyscy myśleli, że blondyn będzie miał swój pierwszy okres godowy, ale uspokoił się w chwili, gdy wyczuł powietrze i nie znalazł śladu pożądania. To było cholernie krępujące, ale Bakugou po prostu udawał, że postanowił pić dalej z idiotami, a oni jakoś to kupili. Chociaż Tetsutetsu pilnował go tamtej nocy - co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że jego partner znajdował się w tym samym pokoju.
Łóżko poruszyło się, a Eijirou wstał i chwilę później udał się bez słowa do łazienki. Ale Katsuki mógł wyczuć roznoszące się w powietrzu… rozczarowanie… i smutek? Co do kurwy?
Czy…?
Czy Eijirou chciał…?
Nie, nie chciał – upomniał się Katsuki, sfrustrowany zaciskając dłoń w pięść na łóżku rudzielca.
Kiedy usłyszał stukanie, nasłuchiwał uważnie i podniósł głowę, by powąchać powietrze, ale jedyny zapach, który wypełniał jego nos, pochodził z pościeli Kirishimy. Katsuki rozejrzał się szybko po pokoju. Reszta zdecydowanie spała, tyle wiedział.
Targała nim niemal przytłaczająca chęć wąchania łóżka rudzielca i przygryzł wargę, walcząc z tym. Nie mógł pocierać się po całym pieprzonym łóżku. Kiri byłby w stanie od razu stwierdzić, co zrobił. Ale Boże, chciał, tak bardzo tego chciał.
Chciał, żeby jego zapach był wszędzie, gdzie spał Eijirou.
Katsuki usiadł, sięgając do wezgłowia łóżka, zanim zdążył nawet zarejestrować, co robił, kiedy drzwi łazienki otworzyły się i dodatkowe światło wpadło do oświetlonego jedną lampką pokoju, po czym zgasło. Katsuki zamarł z wciąż wyciągniętą ręką. Po chwili opuścił ją i zmusił się, by przesunąć się z powrotem w nogi łóżka i położyć się tam.
Nie wziął wcześniej ze sobą koca, ale był zdeterminowany, aby pozostać na kołdrze, a nie przykryć się nią, nawet jeśli oznaczałoby to odmrożenie swojego tyłka.
Zapach Kirishimy otoczył go, gdy rudzielec wsunął się do łóżka. Katsuki stwierdził, że ślina zebrała mu się w ustach. Do cholery jasnej, dlaczego nagle jego ciało stało się takim dupkiem? Przełknął.
— Um, Bakugou? — Głos Ejirou był cichy, prawie szorstki. — Wydzielasz dość silny zapach. — W głosie jego najlepszego przyjaciela był ton, którego nigdy wcześniej nie słyszał, i sprawił, że Katsukiego przeszedł dreszcz, gdy mocniej ścisnął kołdrę w dłoni i zazgrzytał zębami.
Bolały go dziąsła.
— Zamknij się, to nic. — Skoncentrował się na szybkim opanowaniu swoich feromonów. Kurwa, naprawdę chciał coś ugryźć. Coś, co pachniało jak Eijirou. Kolejny raz przełknął ślinę.— Czy ty… — Kiri również przełknął. — Czy chcesz po prostu tutaj spać?
Katsuki usiadł i potrząsnął głową, by spojrzeć na Kirishimę w mniej niż w sekundę. Ich spojrzenia spotkały się, a Katsuki mógł przysiąc, że poczuł, jak coś między nimi iskrzy i rodzi się. Odetchnął powoli i głęboko. Nozdrza rozszerzyły się, gdy wypełnił płuca zapachem swojego najlepszego przyjaciela, nie przerywając kontaktu wzrokowego, próbując dokładnie ocenić, co sugerował drugi alfa.
Ofiarował to wcześniej, ale nigdy nie brzmiało to w ten sposób. Jakby naprawdę chciał, żeby Katsuki był obok niego w łóżku, tak jak blondyn w sekrecie chciał.
Ale jedyne, co Katsuki czuł, to niepewność, warstwa zdenerwowania leżąca u podstaw zwykłego ziemistego zapachu Kirishimy.
Nie miało to znaczenia, Katsuki już się ruszał. Podczołgał się w górę łóżka i odsunął kołdrę. Żaden z nich nie odwrócił wzroku od drugiego, a Katsuki szczerze nie był pewien, czy drugi alfa go pragnął, czy też oceniał zagrożenie, patrząc, jak chował się pod kołdrę.
Bakugou przerwał kontakt wzrokowy i odwrócił się plecami do rudzielca, podciągając kołdrę pod brodę, aby zakryć nos, gdy wpatrywał się w ścianę. I kurwa, może mimo wszystko, zrobienie tego nie było najlepszym pomysłem. Był całkowicie otoczony zapachem Eijirou, czuł jego ciepło promieniujące za plecami, gdy zgasło światło.
Ciemność osiadała ciężko wokół nich, a jego uszy natychmiast dostroiły się do oddechu jego najlepszego przyjaciela i odgłosu jego wielokrotnego przełykania, jakby próbował zebrać się na odwagę, by coś powiedzieć.
Ale najgorszy był zapach. Katsuki nie mógł wyczuć niczego innego. A przymus, by swoim własnym zapachem pokryć łóżko jego najlepszego przyjaciela, tylko narastał, napinał się niczym gumka grożąca pęknięciem.
A potem zostało to zastąpione nowym pragnieniem - zostawienia zapachu na samym Kirishimie.
Katsuki otworzył usta i zatopił zęby w krawędzi kołdry Eijirou, praktycznie wpychając ją w usta, aby stłumić niski jęk desperacji, który bulgotał w jego gardle.
W ciemności usłyszał jak Kirishima przeklina. Poczuł, jak przesuwał się za nim i nie był w stanie stwierdzić, czy się oddalał czy przesuwał bliżej, ale coś w tylniej części jego czaszki spanikowało, mówiac mu, że rudzielec ucieka.
Zanim zdążył się powstrzymać, już się przewrócił, ukląkł, by usiąść okrakiem w talii Eijirou i przyszpilić jego ramiona do łóżka. Kołdra opadła im na biodra. Z szeroko otwartymi oczami, gdy wzrok wreszcie dostosował się do ciemności, Katsuki mógł dostrzec własny szok odbijający się na twarzy Kirishimy.
— Gówno. — Bakugou zaklął, ale nie mógł się ruszyć. Co on, kurwa, robił? Nie mógł winić alkoholu, to było coś innego. Bardziej głębokie. Bardziej pierwotne. — Ja… — zaczął, ale przerwał.
Kirishima był większy od niego, mógł z łatwością odwrócić ich role, walczyć, uderzyć go, pieprzyć, mógł wszystko. Ale tego nie zrobił. Wydawało się, że czekał, aż Bakugou coś zrobi, a blondyn powoli zdawał sobie sprawę z zapachu chowającego się w woni niepewności dochodzącej od drugiego alfy. Podniecenie, które próbował ukryć.
Katsuki stłumił kolejny niski jęk w ramieniu Eijirou, kiedy pochylił się do przodu, aby pokryć go własnym ciałem. Jego niejasny umysł nakazał mu ukryć ten mdły zapach przed innymi znajdującymi się w pokoju.
To było tylko dla niego.
Kirishima spiął się pod nim, przerywając jego jęk, aby szepnąć blisko ucha blondyna.
— Musisz kontrolować swój zapach Bakugou, albo się obudzą.
Wydawał się bez tchu, prawie w bólu, a Katsuki poczuł coś grubego i twardego na biodrze, gdy Eijirou przesunął się lekko, by owinąć ramię wokół jego pleców.
Kirishima miał erekcję. Był twardy. Chciał go. On…
Katsuki zaklął gwałtownie w materiał koszulki rudzielca, przełykając po raz kolejny ślinę, gdy ból dziąseł narastał.
Nie chciał, żeby ktokolwiek wyczuł podniecenie Eijirou. Musiał go ukryć pod własnym zapachem, oznaczyć rudzielca jako swojego.
Zgłosić roszczenie, jakiekolwiek roszczenie.
Jego ciało naprawdę wibrowało z potrzeby i nie mógł się dłużej opierać.
Katsuki podniósł głowę, gdy powietrze wypłynęło z jego płuc i obmyło szyję Kiri. Poczuł, jak jego najlepszy przyjaciel drży.
— Muszę… Potrzebuję. Muszę cię, kurwa, wyczuć.
Jęknął, już chowając twarz w zgięciu szyi Kirishimy, by przemówić do jego skóry.
Bakugou nigdy w życiu nie miał ochoty pokryć nikogo swoim zapachem, ale już przesuwał palce do jednego ze swoich gruczołów zapachowych, gdy usłyszał, jak Kirishima wstrzymuje oddech. Potarł o gruczoł palcami, potem dłonią, a następnie nadgarstkiem i kurwa, było to takie dobre. Poruszył się, aby przetrzeć palcami szczękę rudzielca, przechylając głowę na bok, gdy pochylił się jeszcze bliżej.
— Kurwa, przepraszam — wyszeptał Katsuki, przesuwając nosem po drugiej stronie szczęki rudzielca, walcząc, by nie posuwać się dalej, gdy wciąż ocierał się o swojego najlepszego przyjaciela, pokrywając go jak najbardziej swoim zapachem.
— Nie… nie przepraszaj… kurwa, po prostu…
Warczenie zagrzmiało przez klatkę piersiową Eijirou na sekundę, po czym je zdusił, sięgając, by złapać Katsukiego za biodra i przesunąć ich pozycje, tak że teraz blondyn miał udo wciśnięte między jego nogi.
Obaj starali się powstrzymać swoje warknięcia, gdy bardzo twardy kutas Eijirou ocierał się o jego udo. I kurwa, Katsuki prawie zobaczył gwiazdy, gdy rudzielec poruszył się, delikatnie kręcąc biodrami, by przycisnąć własne udo do bolącego członka Bakugou.
— Tylko… nie każ mi dojść, bo całkowicie się zatracę — Eijirou wydyszał cicho, nawet gdy ponownie kołysał biodrami.
Katsuki mógł powiedzieć, że rudzielec desperacko próbował utrzymać swoje feromony w ryzach i to rozwiązało w nim jakiś wewnętrzny supeł, o którym nawet nie wiedział, że istniał. Jego język wysunął się, dotykając od razu gruczołu zapachowego Eijirou. Katsuki jęknął, nie mogąc się powstrzymać.
— O cholera. — Eijirou szybko zabrał dłoń z talii blondyna i przycisnął ją mocno do ust, gdy jego biodra uniosły się do góry. — Mu… musisz być cicho, Bakugou – mruknął pod dłonią.
Ale Katsuki po prostu polizał po raz kolejny miejsce, w którym wytwarzały się feromony rudzielca. Przesunął język po wrażliwym ciele, zanim potarł usta, policzek i podbródek, będąc już na wpół zagubiony w zapachu pożądania Eijirou.
Kirishima odsunął rękę od ust i niemal desperacko zaczął badać dłońmi ich otoczenie, chwytając kołdrę i zarzucając ją na ich głowy. Będąc w bezpiecznym kokonie, wydał cichy, zduszony jęk, zanurzając palce we włosach Katsukiego, by mocniej zacisnął usta na jego szyi.
Pragnąc dać swojemu alfie to, czego chciał, Katsuki przesunął koniuszkiem języka w sam środek maleńkiej szczeliny, rozkoszując się, gdy powietrze z płuc Kirishimy uderzyło go gorącą falą w policzek. Zaatakował szyję Eijirou, ocierając się o nią, ssąc i całując, niezłomnie walcząc z chęcią zatopienia w nim zębów, mimo że desperacko tego pragnął.
Katsuki wycofał się, kiedy poczuł szorstkie palce na swoim gruczole zapachowym, szybko wgryzając się w materiał koszulki swojego najlepszego przyjaciela, by stłumić jęk.
— Potrzebuję cię. — Dyszał bez tchu na twardym ramieniu, sięgając w ciemności do twarzy Eijirou, natychmiast się poruszając, aby pocierać dłonią i nadgarstkiem o jego policzek, zanim zanurzył palce w rozpuszczonych czerwonych lokach. — Tylko ciebie. — Obaj jęknęli cicho, gdy Bakugou ponownie pokręcił biodrami.
Musiał to powiedzieć. Nie mógł tego dłużej zatrzymać dla siebie.
Katsuki był taki zagubiony. Zagubiony w burzy własnych feromonów i popędów, a Eijirou był jedyną rzeczą, która go uziemiała, nawet gdy doprowadzał go do szaleństwa. Wszystkie jego pośpiesznie stłumione uczucia z ostatnich niemal trzech lat wezbrały w nim. Rozsadzały mu pierś, wibrowały w tylnej części jego czaszki i coś pierwotnego powiedziało mu, że Eijirou był stworzony dla niego.
Nigdy nie było innego.
— To zawsze byłeś ty.
Przytłoczony Katsuki zakrztusił się rozgrzaną skórą w ciemnościach ich małego kokonu. Z powrotem zanurzył twarz w zgięciu szyi Kirishimy i obnażył zęby, by powstrzymać falę emocji, która się przez niego przetoczyła, dostosowując całe swoje poczucie bytu do jednej rzeczy.
Jego partner.
Eijirou na chwilę przestał oddychać, by później rzucić:
— Wiem — szepnął cicho, głaszcząc plecy Katsukiego, nagle całując go w ucho, policzek i szyję, gdy zmienił się jego zapach. Złagodniał, starając się przekazać ulgę, tęsknotę i poczucie szczęścia tak głębokiego, że było prawie smutne. — Nigdy nie myślałem, że ty też będziesz mnie chciał. Po prostu cieszyłem się, że jestem obok ciebie. Myślałem, że mogę z tym żyć.
Wiedział.
Jak długo wiedział?
Wyznanie wyszeptano cicho przy jego gardle, kiedy Katsuki się poruszył, ale wywarło na nim takie wrażenie, że równie dobrze mogłoby zostać wykrzyczane do ucha. Słowa Eijirou doskonale opisywały jego własne lęki i wątpliwości. Słuchanie tego powodowało u blondyna skurcz żołądka.
Ponieważ brzmiały tak śmiesznie, gdy pochodziły od rudzielca. Jak mógł pomyśleć, że Katsuki nigdy go nie zechce? Zawsze go pragnął. To było prawie zabawne, jak ironicznie pasowały do siebie ich obawy i zanim mógł się opanować, parsknął samokrytycznym śmiechem.
Katsuki odszukał i dotknął opuszkiem kciuka dolnej wargi drugiego chłopaka, aby zorientować się w ciemnościach, gdzie była, zanim przycisnął własne usta do niej. Eijirou natychmiast wziął głęboki wdech, a jego ramiona zacisnęły się wokół Bakugou, gdy odwzajemnił pocałunek.
Katsuki tak mocno skupił się na tym, by nie spieprzyć ich pierwszego pocałunku, że w końcu się uspokoił. Czuł, że obaj są wciąż podnieceni, ale ich desperacja powoli opadała, wiedząc, że drugi czuł to samo, że przez długi czas czuli to samo.
I Boże, Bakugou nigdy nie sądził, że naprawdę będzie w łóżku Eijirou całując go, zamiast po prostu leżeć na nim zaborczo, ponieważ nie mógł znieść myśli, że rudzielec śpi z innymi znajdującymi się tak blisko.
Kirishima odsunął się delikatnie.
— W porządku, partnerze, spokojnie — szepnął, zanim schował twarz w ramieniu Katsukiego, by odetchnąć głęboko. — Spokojnie.
Ciało Katsukiego zareagowało, tak jak mu powiedziano. Napięcie powoli opadło z niego, gdy wciąż przyciskał się do drugiego chłopaka, by znaleźć się jak najbliżej, w dalszym ciągu przykrywając rudzielca swoim ciałem. Całował tam, gdzie mógł sięgnąć bez poruszania się, zaciskając dłoń na brzydkiej, musztardowej koszuli swojego partnera, wdychając ten piękny zapach ziemi tuż po deszczu. Przymknął oczy.
— Jutro cię oznaczę — mruknął. — Uczynię cię moim na zawsze. Nie będziesz mógł tego cofnąć.
Nadzieja i szczęście objawiły się w uspokajających feromonach, które wciąż wylewały się z Kirishimy, niczym smużki słodkiego dymu, który wił się do nozdrzy Bakugou i wypełniał jego płuca zapachem Eijirou.
— Jutro również cię oznaczę, Katsuki — szepnął jego najlepszy przyjaciel.
Obietnica była zapieczętowana pocałunkiem w czubek głowy pokrytymi miękkimi blond włosami, w momencie gdy Katsuki poczuł, że alkohol i senność w końcu go pokonują.
OoO
Bakugou powoli się budził, jakby wynurzał się z głębokiego, ciepłego zbiornika wody, a jego nozdrza rozszerzyły się, czując powód tego.
Zapach, który nie należał do jego partnera.
Był łagodny, słaby. Musiał być daleko.
Nie zagrożenie.
Dlatego też Katsuki nie otworzył oczu, po prostu wtulił twarz w twardy mięsień pod jego policzkiem, subtelnie rozprowadzając swój zapach. Ponownie pociągnął nosem, wchłaniając zapach rozgrzanego przez sen ciała Kirishimy. Pachniał tak dobrze. Tak cholernie dobrze, że Bakugou poczuł ciepło, które rozprzestrzeniało się w nim, gdy stawał się nieco bardziej świadomy własnego ciała.
Było mu gorąco. Naprawdę, kurwa, gorąco. Chociaż nie był już pod kołdrą. Jego skóra piekła i mrowiła, a kiedy obudził się trochę bardziej, poczuł nieprzyjemny ból dziąseł i koniuszków palców. Czy to były jego paznokcie? Jego gruczoły zapachowe również były obolałe, a skóra pod szczęką i na nadgarstkach podrażniona i obolała.
Coś w głębi jego umysłu zaszumiało, wzbudzając niepokój, który zmusił go do ruchu, do grasowania, prześladowania i walki, ale Katsuki walczył z tym, zdeterminowany, by wygrzewać się w otaczającym go zapachu. Zwinął palce, żeby zacisnąć materiał obok twarzy i przyłożył go do ust, otwierając je, by wepchnąć miękką bawełnę do środka i zacząć ją przeżuwać.
Więcej - wyszeptał jego umysł. Katsuki poczuł w ustach zebraną ślinę, gdy wgryzł się mocniej.
Usłyszał ruch i jęk, wtedy pojawiły się dwa nowe zapachy. Omegi. Jego nos zmarszczył się w niesmaku.
— Jezu, co to, do cholery, za zapach? — Głos Kaminariego był stłumiony, jakby zakrywał usta.
— Więc to nie tylko ja? Ty też to czujesz? — Sero brzmiał na sennego, gdy Katsuki usłyszał szelest materiału.
— Uch, śmierdzi… O cholera, ktoś ma okres godowy?! Obudź się, Tetsu. — Głos Miny zmienił się z kontemplacyjnego na spanikowany, gdy jej zapach zrobił to samo.
Katsuki usłyszał szuranie i cicho warknął, gdy opuściły go ostatnie ślady snu. Nie chciał tych pieprzonych omeg wokół swojego nieoznaczonego partnera.
Eijirou był jego.
Zapachy zmartwienia, paniki i zamieszania unosiły się w powietrzu, gdy Katsuki w końcu otworzył oko. Patrzył, jak Sero złapał koce, które rzucili mu Mina i Kaminari i położył je rozłożone na komodę Kirishimy. Narysowane markerem okulary i zarost, które namalowano mu na twarzy, nie ukrywały jego zmartwienia, gdy Kaminari próbował obudzić swojego partnera.
Katsuki poruszył się nieznacznie, unosząc głowę, by otworzyć drugie oko, z miękkim materiałem w ustach, gdy wygiął wargi, by odsłonić zęby, wzburzony. Co oni tu, do kurwy, robili? Patrzył drapieżnie, trzymając śpiące ciało swojego partnera pod własnym. Jego palce zwinęły się w żółtym materiale koszulki Eijirou. Usłyszał, jak lekko rwie się pod jego palcami.
Równie dobrze mógł to był wystrzał z broni palnej. Spojrzenia dwóch par żółtych oczu wpiły się w jego twarz, szeroko otwarte ze zdziwienia. Wypuścił mokry materiał spomiędzy zębów i objął Kirishimę, gdy poczuł, jak rudzielec poruszał się pod nim.
— Cholera jasna — wyszeptał Sero, chwytając Minę za ramię i lekko ją odciągając.
Katsuki nie zwrócił uwagi na betę, zamiast tego przeskakując spojrzeniem między dwoma omegami, gdy z jego piersi zaczął wydobywać się niski, dudniący pomruk.
I nagle pojawił się nowy zapach.
Alfa.
Pieprzony alfa. W pobliżu jego partnera.
Pomruk Katsukiego przeszedł w warknięcie, gdy usłyszał spod siebie jęk i poczuł, jak Kirishima się budzi.
— Jezu Chryste. Denki, schowaj się za mną, teraz — zażądał Tetsutetsu, gdy zerwał się na równe nogi. Wszystkie oznaki snu zniknęły, gdy tylko otworzył oczy. — Mina, Sero, wy również — zażądał alfa, chwytając swojego małego blond partnera, popychając go w kierunku drzwi, po czym stanął tuż obok omegi w polu widzenia Katsukiego.
Jego spojrzenie na chwilę przeniosło się na drugą omegę, a ona zrobiła ostrożny odmierzony krok do tyłu, unosząc ręce, by przedstawić dłonie skierowane na zewnątrz, w geście poddania. Beta skopiował ją, powoli odchodząc w bok, próbując dostać się przed nią.
Uwaga Katsukiego natychmiast przeniosła się z powrotem na alfę, a jego czerwone oczy spotkały się z czernią, gdy przesunął się, by usiąść, obracając się lekko. Obnażył zęby. Zabolały go dziąsła, gdy poczuł przesunięcie i dwa ostre punkty bólu nad swoimi kłami, gdy opadły na nie nowe, ostrzejsze kły.
Lepiej zaatakować – nadeszła odległa myśl.
— Mina, pośpiesz się, do diabła. Jesteś niesparowaną omegą — warknął Tetsutetsu.
Jego zwykle dobroduszny uśmiech zniknął, gdy jego ciemne spojrzenie przeskakiwało między Katsukim a Miną, gdy zrobiła kolejny powolny krok w bok.
— Wiem. Ale nie mam zamiaru nigdzie uciekać. Straci ostatnie ślady zdrowego myślenia. Poza tym coś mi mówi, że nie jest zainteresowany mną w ten sposób — syknęła szeptem, gdy znów się poruszyła.
— Zdaję sobie z tego sprawę. Kirishima jest jego partnerem. Ale rozerwie cię na strzępy, nie żartuję. Teraz ruszaj się.
Partner.
Stalowy drań wiedział.
Czy Kirishima mu powiedział?
Katsuki nie sądził, że może być bardziej zdenerwowany i wściekły niż już był, ale poczuł, jak jego krew gotuje się na odkrycie, że ktoś inny niż on i Eijirou był tego świadomy, zanim nawet oznaczył rudzielca. Poczuł, jak ślina zbiera się w jego otwartych ustach, by kapać z jego kłów i kącików ust, kiedy odsunął się od swojego partnera, by usiąść i właściwie spojrzeć na alfę.
Pazury wysunęły się dalej, dłuższe od jego paznokci, gdy zaciskał i rozluźniał pięści, przygotowując się do ataku. Zagrzechotała klamka, odwracając na chwilę jego uwagę.
— Uch, nienawidzę być zwiastunem złych wieści, ale zamknęliśmy drzwi, żeby Iida nie mógł wpaść do środka i powiedzieć nam, żebyśmy się rozeszli. — Głos Kaminariego trząsł się lekko, a Tetsutetsu zaklął gwałtownie.
— Katsuki? — zabrzmiał zaspany głos Eijirou, gdy jego zapach stał się silniejszy u boku Bakugou. — Chwila… cholera, masz…
Silna dłoń owinęła się nagle wokół bicepsa Katsukiego, gdy podenerwowanie i troska przebiły się przez ziemisty zapach Kirishimy.
— Kirishima, klucz do drzwi. Potrzebujemy tego szybko — powiedział prędko Tetsu, nie patrząc na rudzielca. Nie odrywał wzroku od Bakugou i powoli uniósł ręce, tak jak robiła to Mina. Zgarbił się lekko, gdy spokojnie zwrócił się do Katsukiego: — Nikt z nas nie chce twojego partnera, w porządku? Nie jesteśmy zagrożeniem.
Dłoń na ramieniu Bakugou trzymała go mocno, kiedy poczuł, jak Eijirou poruszał się obok niego.
— Klucz, klucz. Mam go, łap!
Tetsutetsu złapał go jedną ręką, ale jak na gust Katsukiego poruszył się zbyt szybko. Warknął cicho i groźnie, czując jak cienkie włosy na jego karku unoszą się.
A potem srebrnowłosy alfa zrobił coś głupiego.
Uśmiechnął się do partnera Katsukiego.
— Dzięki stary, będziemy…
Bakugou wyrwał się z uścisku rudzielca i rzucił się na drugiego alfę z odsłoniętymi kłami i pazurami.
Usłyszał kobiecy krzyk zdziwienia dochodzący z drugiego rogu pokoju, w chwili gdy poczuł, jak duży ciężar uderza go, przygniatając do ziemi, zanim zdążył dotrzeć do Tetsutetsu.
Katsuki warczał i miotał się, ale ręka szybko przycisnęła jego twarz do dywanu, gdy Kirishima zalał pokój uspokajającymi feromonami. Ale Bakugou mógł wyczuć kryjącą się pod nimi frustrację, gdy usłyszał, jak jego partner mówi:
— Na zewnątrz. — Głos rudzielca brzmiał tak mocno, że nawet Katsuki zadrżał.
Był półtwardy od chwili, gdy obudził się z zapachem Eijirou wypełniającym jego nos, ale jego penis natychmiast spuchł do pełnej erekcji, ponieważ jego partner był wystarczająco silny, by go przygnieść do podłogi. Szarpnął się i podniósł głowę w samą porę, by zobaczyć, jak Kaminari odblokowuje drzwi, a później je otwiera, wahając się na progu ze spojrzeniem przyklejonym do pleców swojego partnera.
Katsuki patrzył, jak dwie bose, różowe stopy lądują przed nim, gdy Mina przeskoczyła nad nimi i ruszyła za Tetsutetsu.
Ale ten srebrny drań wciąż patrzył na Eijirou, obserwując go.
Katsuki poczuł, jak wyrywa się z niego wściekłe warknięcie, gdy wyszarpnął spod siebie ramię i przetoczył się ze swoim partnerem, tak że teraz to on przyszpilał Kirishimę do podłogi. Kilka kropel śliny spłynęło mu po podbródku, gdy spojrzał na Tetsu.
Przesunął mocno nadgarstkiem po policzku Eijirou, rozprowadzając na nim zaborczy zapach.
— Mój — warknął.
Nie obchodziło go, że drugi alfa był już sparowany. Coś prymitywnego brzęczało mu z tyłu głowy, że ten alfa musiał wiedzieć, żeby z nim nie zadzierać.
Kirishima należał do niego.
Ale Tetsutetsu nie poruszył się. Po prostu spojrzał na chwilę za Bakugou i wykonał cichy gest „chodź tutaj" palcami jednej ręki, po czym spojrzał prosto na blondyna, utrzymując jego uwagę na sobie.
Mój.
Muszę mu pokazać.
Zgłoś roszczenie, jakiekolwiek roszczenie.
Pokryć go zapachem. Niech pachnie mną bardziej.
Więcej.
Katsuki poruszył się, siadając okrakiem na biodrach Eijirou, gdy szarpnął obie ręce partnera, aby unieruchomić je swoją jedną. Rudzielec nie próbował się uwolnić ani nie walczył w odpowiedzi, ale jego zapach się zmienił, stał się cięższy, bardziej wyrazisty. Katsuki poczuł pulsującą twardość między jego nogami, która rywalizowała z jego własną. Jego partner był podniecony, gotowy, ale nadal uwalniał uspokajające feromony, aby stłumić jego okres godowy.
Jest doskonały – pomyślał Katsuki, nawet, gdy warczał z powodu tego, że inni mogli wyczuć jego pożądanie pod jego celowo uspokajającym zapachem.
— Sero, pośpiesz się.
Głos Tetsutetsu zwrócił uwagę Bakugou z powrotem na niego, gdy usłyszał za sobą ciche kroki.
Katsuki nie odrywał wzroku od obsydianowych oczu, unosząc górną wargę, by ponownie odsłonić zęby.
— Mój.
Powtórzył cichym, niebezpiecznym nawet dla własnych uszu, tonem. Wepchnął dłoń, którą nie przytrzymywał Kirishimy, do swoich spodni dresowych, przesuwając palce w dół swojego penisa i z powrotem do góry do przeciekającej główki, pocierając o nią, zanim wyjął dłoń.
Oczy Tetsutetsu otworzyły się szeroko w szoku, kiedy jego wzrok na chwilę przesunął się w dół do dłoni Bakugou, a następnie z powrotem do góry, aby obserwować jego oblicze. Sero przeszedł za wielką srebrnowłosą alfą i skierował się do drzwi.
— Mój.
Warknął Katsuki, unosząc śliskie palce, by rozmazać preejakulat na twarzy Eijirou, przeciągając palcami po jego szyi i z powrotem do góry, aby wsunąć je do ust rudzielca.
Wokół nich eksplodował zapach podniecenia. Jakikolwiek zapach uspokajających feromonów zniknął, gdy z Eijirou wyrwał się dziki warkot, a Katsuki został przewrócony na bok. Jego plecy uderzyły o podłogę, wypychając powietrze z płuc, w oddali usłyszał ciężkie kroki oraz trzaskanie i blokowanie drzwi.
Eijirou natychmiast go dopadł. Źrenice miał tak rozszerzone, że czerwony pierścień wokół nich był ledwo widoczny. Sięgnął w dół utwardzonymi palcami i rozdarł kamizelkę Katsukiego na pół, a potem rozerwał własną koszulę. Kawałki musztardowo-żółtej tkaniny poleciały na podłogę, kiedy Kirishima pochylił się i z warknięciem połączył ich wargi.
Katsuki odpowiedział chciwie, zanurzając dłonie w czerwonych, jedwabistych pasmach, gdy smakował swojego partnera. Oblizał usta Eijirou i przewrócił ich, szarpiąc za szorty rudzielca, aby usunąć ten obraźliwy materiał.
Kutas Eijirou został uwolniony, gdy Katsuki przesunął się na tyle, by zdjąć jego bokserki, odrzucając je bez namysłu na bok, gdy natychmiast ruszył, by opaść na swojego partnera, by lizać, smakować i pocierać o niego policzkiem w desperacji.
— Kurwa, pierdolę. Katsuki, potrzebuję… — Głos Kirishimy załamał się, gdy wił się i dyszał, czując po raz pierwszy, jak ktoś inny dotyka jego penisa. — Lubrykant. Weź lubrykant — wykrztusił, nawet gdy chwycił tył głowy blondyna i wsunął do połowy swoją erekcję do jego ust.
Bakugou natychmiast poruszył językiem po rozgrzanej twardości, ssąc i z warknięciem przyjmując głębiej penis rudzielca. Kirishima zaklął, odchylając głowę do tyłu, tylko po to, by ponownie szarpnąć ją w górę. Robił to raz po raz, dysząc, wpychając swoją erekcję w pełne zapału usta Katsukiego, aż po raz ostatni odciągnął blondyna z desperackim jękiem.
— Lubrykant. Błagam — sapnął, a jego pierś falowała, gdy próbował złapać oddech.
— Gdzie?
Głos Bakugou był o oktawę niższy niż zwykle i był zdumiony, że mógł mówić tak spokojnie. Pragnął tylko zatopić zęby i penisa głęboko w Kirishimie i uczynić go swoim.
— Kuferek. Na górze szafki — wskazał Eijiro, już ruszając się, by sięgnąć do szafki nocnej.
Katsuki natychmiast popchnął go z powrotem na podłogę z warknięciem:
— Znajdę go.
Przeczołgał się o dwa kroki i wyciągnął rękę, by chwycić pudełko, zrzucając je z blatu na podłogę. Jego zawartość wysypała się z brzękiem i lekkim łomotem. Odrzucił drewniane pudełko na bok, słysząc jak drewno rozbija się na przeciwległej ścianie.
Eijirou wydał z siebie cichy dźwięk aprobaty na ten pokaz, a Katsauki uświadomił sobie, że się uśmiechał.
Zadowolił swojego partnera.
Zwracając uwagę na stos bibelotów i śmieci, szybko znalazł i chwycił tubkę lubrykantu. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę na małym czarnym masażerze prostaty, zanim całkowicie go zignorował i wrócił do czekającego partnera. Jego kutas będzie lepszy.
Upewni się, że będzie lepszy.
Przeczołgał się nad Kirishimą i raz jeszcze pochwycił jego wargi, w głębokim, zaborczym pocałunku, który sprawił, że obaj warczeli i jęczeli, gdy Katsuki usadowił się między jego rozłożonymi nogami.
Bakugou zakręcił biodrami, a Eijirou przerwał pocałunek.
— Dalej, pieprz mnie — zażądał, jego głos był niższy niż wcześniej.
Ale najwyraźniej Katsuki nie poruszał się wystarczająco szybko jak dla niego, ponieważ blondyn ponownie znalazł się na plecach, gdy Kirishima obnażył przeciwko niemu zęby. Zapach rudzielca zmienił się, przeistaczając się z zapachu mokrej ziemi tuż po deszczu w coś przypominającego węgiel. Ciemny, szorstki i brudny. Katsuki jęknął, ostatnie ślady jego kontroli zniknęły, gdy desperacko wziął głęboki oddech, aby wypełnić płuca zapachem, który poznał wcześniej.
Okres godowy.
Okres godowy Eijirou.
Niecałą chwilę później jego spodnie zostały zdarte z jego nóg w postaci strzępów czarnego materiału. Poczuł, jak stwardniałe palce Kirishimy ocierają się w pośpiechu o jego nagie uda.
Katsuki wypuścił powietrze z sykiem, czując jak jego kontrola osłabła jeszcze bardziej, rozkoszując się siłą swojego partnera. Dziki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Rzucił się, by usiąść, chwytając rudzielca za ramiona, przewracając ich obu na bok.
I nagle zaczęli walkę o dominację. Szarpiąc, gryząc i drapiąc się nawzajem, tocząc się po pluszowym dywanie. Katsuki zatopił zęby w szyi swojego partnera z zaborczym warknięciem, w chwili gdy znalazł się na górze. Okrzyk szoku i przyjemności rudzielca spowodował wybuch ognia w jego podbrzuszu.
Katsuki poczuł, jak ostre zęby wbiły się w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Zadrżał przy ciele Eijirou, gdy z jego dłoni zaczął unosić się dym. Krew z rany na szyi rudzielca pokryła jego język, gdy odsunął się od swojego partnera.
Oznaczył tak dobrze swojego partnera, zanim w końcu zgłosi na zawsze swoje roszczenia do niego.
Nikt nigdy nie wątpiłby, do kogo każdy z nich należał.
Kirishima odrzucił głowę do tyłu z desperackim okrzykiem, gdy Bakugou tym razem wgryzł się w jego ramię.
— Znowu. Oznacz mnie ponownie — rozkazał, odciągając głowę Katsukiego i szorstko popychając jego twarz na drugą stronę swojej szyi.
Katsuki zastosował się do tego, wgryzając się wystarczająco mocno, by ponownie rozerwać skórę, podczas gdy jego partner podskoczył i jęknął z bólu. Pierdolić. Tak desperacko musiał być w Eijirou, że aż mógł tego posmakować poprzez krew na swoim języku.
Bakugou warknął, wycofując się, gdy ponownie poczuł charakterystyczny ból w dziąsłach. Poklepał na ślepo podłogę wokół nich, aż jego ręka natrafiła na lubrykant, który upuścił, kiedy się zmagali. Zdjął nakrętkę, ściskając zbyt mocno tubkę, przez co substancja wyleciała, rozpryskując się na brzuchu Kirishimy.
Katsuki wziął uspokajający oddech i skoncentrował się na schowaniu swoich pazurów. Nie chciał skrzywdzić Eijirou.
Ale Ei warknął i zakręcił niecierpliwie biodrami.
— Teraz.
— Czekaj. — Katsuki powstrzymał się, by nie wydać rozkazu swoim głosem alfa. — Nie chcę cię skrzywdzić — dodał w celu wyjaśnienia, gdy ostry zapach zranienia pojawił się w woni Kirishimy.
Katsuki poczuł, jak Eijirou rozluźnił się, kiedy zdał sobie sprawę, co drugi alfa miał na myśli. W końcu pazury Bakugou wycofały się, a on mógł przycisnąć palec do dziurki swojego partnera, rozprowadzając śliski płyn, po czym wsunął go do środka.
Był delikatny, nie śpieszył się. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale będąc nawet w swoim okresie godowym Katsuki wiedział, że musi uważać, aby nie działać zbyt pochopnie.
Eijirou nie podzielał tego zdania.
Pochylił się i kłapnął zębami przed twarzą Katsukiego, zanim popchnął go w tył. Palec blondyna wysunął się z Eijirou, gdy chwycił swojego partnera, kiedy potoczyli się po podłodze i uderzyli o coś metalowego. Worek treningowy Kirishimy spadł na podłogę obok nich z głośnym łomotem. Mocowali się na podłodze, aż Katsuki znów znalazł się na dole. Kłapnął zębami na rudzielca.
Ale jego sfrustrowany warkot ucichł mu w gardle, gdy Eijirou usiadł okrakiem na jego biodrach i złapał go za rękę. Jego oczy otworzyły się szeroko, gdy jego partner szarpnął go za ramię i pochylił się, wpychając dwa palce Katsukiego w siebie bez przygotowania z urwanym westchnieniem.
— Czekałem zbyt długo — jęknął Eijirou, kręcąc biodrami, gdy chwycił usta Katsukiego w pocałunku, a potem polizał gruczoły zapachowe pod jego szczęką. — Potrzebuję twojego węzła. Potrzebuję twojego znaku.
Kurwa.
Katsuki natychmiast wepchnął palce głęboko w swojego partnera ze złamanym jękiem, wypychając je i wyciągając, po czym dodał trzeci, unosząc głowę, by pocałować Eijirou. Minęła zaledwie chwila, a blondyn poczuł, jak Kirishima wsunął jeden z własnych grubych palców obok jego, gdy wziął dyszący oddech przy ustach Bakugou, gdy zmusił swoje ciało, by natychmiast je przyjął. Boże, Eijirou był niesamowity.
Miał zamiar tak dobrze przyjąć kutasa Katsukiego.
Głębokie dudnienie odbiło się echem w piersi Katsukiego, gdy wycofał palce, rozkoszując się śliskim, mokrym dźwiękiem, gdy je uwolnił. Kirishima jęknął w jego usta i przesunął się, wyciągając również swoje, by sięgnąć między nimi i ustawić się w jednej linii nad przeciekającym kutasem blondyna.
Ale to brzęczące, grasujące uczucie w tylnej części czaszki sprawiło, że Katsuki chwycił biodra partnera. Dłonie rozgrzały się i dymiły niespodziewanie, gdy powstrzymywał Eijirou przed wsunięciem się na jego erekcję.
Dźwięk, który wydarł się z Kirishimy, był czystym zwierzęcym gniewem – jego wolna ręka nagle owinęła się wokół gardła Bakugou, by wcisnąć głowę blondyna w podłogę, kiedy wcisnął w siebie czubek, grubego penisa blondyna.
Ale własna krew Katsukiego była wrząca z gotowości brania, a nie bycia branym. Dlatego szarpnął partnera za ramię, zrzucając go z siebie, a potem wstał i chwycił rudzielca za kark unosząc, by uklęknął. Praktycznie zaciągnął Eijirou przez te kilka metrów do jego łóżka i siłą pochylił go nad nim.
Gdy tylko Kirishima nachylił się nad krawędzią łóżka, z klatką piersiową wciśniętą w miękką pościel, z rozstawionymi kolanami, wciąż spoczywającymi w grubym dywanie, z gardła Katsukiego wydobył się dudniący dźwięk.
— Zaprezentuj się — rozkazał, już klęcząc za swoim pięknym partnerem, gdy Eijirou natychmiast chwycił każdy ze swoich pośladków i rozsunął je z rozpaczliwym jękiem.
— Pośpiesz się — polecił w odpowiedzi, a Katsuki pozwolił, by głos jego alfy obmył go i sprawił, że przyśpieszy.
— Mój — zamruczał, zanurzając się w niecierpliwej dziurze swojego partnera, kiedy pochylił się nad plecami rudzielca, by całować i lizać miejsce między jego łopatkami. — Cały mój.
Kirishima dyszał pod nim, kręcąc biodrami, aby przyjąć jak najwięcej grubego penisa alfy, który go przeszywał.
— Uczyń mnie swoim — jęknął.
Jego palce stwardniały, wbijając się w umięśnione pośladki, kiedy wziął płytki oddech, zmuszając się do wzięcia w siebie jeszcze kilku centymetrów erekcji blondyna.
Katsuki zatrzymał się, by pochylić się, kiedy nie mógł wejść głębiej. Zmarszczył brwi, gdy zdał sobie sprawę, ze podstawa jego penisa już zaczęła puchnąć. Nie. Warknął niezadowolony. Musiał związać swojego partnera.
Zebrał ślinę w ustach i splunął, by spłynęła po tyłku Kirishimy, by jeszcze bardziej nawilżyć jego dziurkę. Wcisnął kciuk do środka wraz z swoim kutasem, aby jeszcze bardziej rozciągnąć rudzielca, gdy ponownie pchnął do przodu.
Eijirou sapnął i warknął, wgryzając się w kołdrę pod nim, gdy Katsuki poczuł, jak stwardniała dłoń chwyciła jego biodro. I nagle Kirishima wypychał biodra przyjmując na wpół uformowany węzeł blondyna, a rozpaczliwy jęk wyrwał mu się z gardła.
Katsuki wysunął kciuk ze swojego partnera, by mocno chwycić go za biodra, czując, jak dziura Kirishimy rozciąga się i kurczy, gdy jego węzeł wsunął się w końcu w Eijirou.
Kurwa.
— Kurwa — powtórzył na głos, oszołomiony i dumny z rudzielca i tak cholernie podniecony, że graniczyło to z bólem.
Katsuki złapał Kirishimę za rękę i opadł do przodu, aby go zakryć, zamykając go pod swoim ciałem, unieruchamiając jego ramiona po obu stronach głowy, gdy obracał biodrami. Obaj jęknęli, a Katsuki skosztował własnej krwi, gdy ugryzł wnętrze swojego policzka, kiedy wilgotne, ciasne ciepło w końcu całkowicie wzięło jego penisa.
Chęć pieprzenia się, znakowania i roszczenia rosła wykładniczo, wymykając się spod kontroli Bakugou, gdy ostateczne szaleństwo pochłonęło go z pierwszym drganiem ścian Eijirou wokół niego.
Cofnął się tak daleko, jak tylko pozwalał na to jego węzeł i pchnął biodrami do przodu, warcząc dziko:
— Mój.
Po tym zatopił swoje zęby w ramieniu Kirishimy, tylko po to, aby wycofać się i pozostawić kolejny znak na swoim partnerze, gdy brutalnie się z nim pieprzył.
Palce Eijirou rozdarły kołdrę, gdy warknął i równie gwałtownie zaczął poruszać biodrami, aż ich tempo stało się surowe i pozostawiające siniaki na ich ciałach. Kłapnął zębami i wyrwał dłoń spod rąk Katsukiego, by sięgnąć do tyłu i chwycić go desperacko. Na wpół uformowane polecenia alfy wypadały z jego ust, gdy pieprzył się bezmyślnie z blondynem.
Katsuki poczuł ciepło formujące się nisko w jego żołądku, gdy skóra u podstawy jego penisa płonęła i rozciągała się, puchła i wypełniała bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ciało Eijirou praktycznie wibrowało z siłą jego kolejnego warknięcia, kiedy zdał sobie sprawę, że jego ciało rozciąga się, by pomieścić ogromny węzeł swojego partnera.
— Roszczenie. Roszczenie. Roszczenie.
Kirishima rozkazywał raz po raz, gdy Katsuki ślinił się nad jego karkiem, będąc już na krawędzi wytrzymałości.
— MÓJ! — Katsuki warknął, gdy jego kły wyrwały się z dziąseł.
Zatopił zęby głęboko w szyi swojego partnera, Eijirou drgnął pod nim, a Katsuki chwycił węzeł swojego partnera, ściskając go, gdy zapadł w swoje zapomnienie wywołane orgazmem.
Sperma wytrysnęła z niego tak gwałtownie, że Bakugou poczuł, jak cały jego penis szarpał się wewnątrz jego partnera, gdy otwór Eijirou zaciskał się wokół niego. Erekcja Kirishimy pulsowała w dłoni Katsukiego, gdy sperma wyleciała z niego na łóżko, kapiąc mocno na podłogę, gdy rudzielec wrzeszczał w kołdrę.
Bakugou poczuł więź, gdy przytrzymywał swojego partnera, wypełniającą go po brzegi. To było tak, jakby kawałek jego duszy oderwał się i przywiązał do rudzielca; połączenie przeznaczenia, którego nie można było zerwać. Gwiazdy pojawiły się pod powiekami Bakugou, gdy zamknął oczy i wyciągnął zęby z ciała Eijirou.
Odległy przymus przemknął przez jego umysł i natychmiast się temu poddał, zatapiając zęby z powrotem w Eijirou, aby stworzyć kolejny znak roszczenia, który miał pozostawić trwałe blizny. Cofnął się, kiedy Kirishima praktycznie ryknął i zakołysał biodrami do tyłu, wyczerpany, ale wciąż wymagający.
— Jeszcze raz!
Katsuki wykonał polecenie swojego partnera i ugryzł po raz trzeci, zostawiając swoje piętno na mięśniu czworobocznym barku, a następnie na drugim, po czym osunął się na plecy chłopaka, by delikatnie obmywać rany językiem, gdy łapał oddech. Jego kły wycofały się.
Tył jego czaszki brzęczał z potrzeby. Grasująca, pierwotna część niego niecierpliwiła się, by jego węzeł opadł, aby Kirishima mógł zatopić ostre zęby w skórze jego szyi i zakończyć ich więź – związując ich razem na zawsze.
Obaj leżeli przez długie minuty na krawędzi łóżka dysząc. Katsuki językiem opatrywał nowe rany Eijirou, przesuwając dłonią po każdej części swojego partnera, do której mógł sięgnąć.
Kirishima odezwał się pierwszy. Cicho, szorstko i bez tchu:
— Kocham cię.
Katsuki poczuł, jak serce podskoczyło, a potem mocno uderzyło w jego żebra.
— Też cię kocham.
Westchnął głęboko przy tych słowach, o których myślał, że nigdy ich nie wypowie, składając pocałunki na muskularnych plecach Eijirou, kiedy zsuwał ręce po ramionach rudzielca, aby spleść ich palce.
Pozostali tak przez kolejną długą minutę, po prostu trzymając się za ręce i łapiąc oddech, aż gorąco zaczęło się zwijać, skręcać i ponownie rozprzestrzeniać między nimi.
Kirishima jęknął i zakręcił biodrami.
— Muszę cię oznaczyć. To boli.
Wysunął rękę spod dłoni Katsukiego i sięgnął z powrotem między nich, aby eksperymentalnie wsunąć palec w siebie obok zmniejszającego się węzła blondyna.
Sperma przeciekała, by kapać z przodu uda Bakugou, który powstrzymał jęk, obracając biodrami, by wepchnąć się głębiej do środka, zanim lekko się wycofał. Jego węzeł zahaczył o obręcz mięśni Kirishimy i pociągnął, ale był mniejszy niż wtedy, gdy blondyn pierwszy raz wepchnął go do środka.
Katsuki wysunął się najdelikatniej, jak tylko mógł. Jego źrenice rozszerzyły się, gdy patrzył, jak jego węzeł wyskoczył ze śliskim dźwiękiem. Sperma zaczęła bulgotać wokół wciąż na wpół twardego penisa blondyna, gdy wycofywał się z ciała Eijirou. Gdy Bakugou całkowicie się uwolnił, gęsta biała sperma wypłynęła z dobrze wyruchanego tyłka drugiego chłopaka, rozpryskując się na dywanie między rozłożonymi nogami, a jęk, który wydobył się z Eijirou był brudny.
Katsuki wycofał się, aby pochylić się i polizać jądra swojego partnera, aż do jego drgającej dziury, zanim w ogóle zorientował się, co robił. Warknął zaborczo, próbując siebie na skórze partnera i ponownie polizał.
Ale Kirishima zacisnął dłoń na jego włosach, aby go oderwać, w końcu przestając opierać się na łóżku, odwracając się, by spojrzeć mu w twarz. Głowa Katsukiego została szarpnięta do przodu, gdy jego partner pochwycił jego usta w pocałunku. Eijirou warknął w jego usta, pchając go na podłogę, po omacku, dotykając go szorstko, zanim wbił palce w uda Katsukiego i rozłożył mu nogi.
Katsuki odpowiedział z niecierpliwością. Zdrowy rozsądek zniknął, po tym, gdy głęboki węglowy zapach Eijirou przeniknął jego skórę, podsycając z powrotem jego pragnienie, a następnie doprowadzając go do wrzenia, gdy ocierali się o siebie i kołysali, aż obaj znów byli całkowicie twardzi.
Wkrótce znowu potoczyli się po podłodze, warcząc, wyjąc i walcząc. Przez gęsta mgłę ich zmieszanych feromonów Katsuki pomyślał o tym, jak doskonały był dla niego Eijirou, nawet gdy uderzyli w komodę niszcząc ją.
Pocił się, dyszał, a dłonie mu dymiły, gdy miotał się pod swoim partnerem, kiedy został ponownie przyszpilony do podłogi. Jedynie, co mógł zrobić, to uśmiechnąć się dziko do rudzielca, w duchu rzucając swojemu partnerowi wyzwanie, by wziął to, co już było jego.
Nozdrza Kirishimy rozszerzyły się, gdy odetchnął głęboko, topiąc się w bogatym, dymnym zapachu blondyna i następną rzeczą, o której Katsuki wiedział, to było to, że był podnoszony z ziemi z jękiem. Warknął, dłonie niebezpiecznie rozgrzały się na ramionach rudzielca, gdy wbił palce w jego mięśnie.
Chwilę później Eijirou postawił go na nogi, odwracając się, by złapać go za kark, kopiąc w tył kolan Katsukiego, by posłać go na podłogę. Opadł na zrzucony worek treningowy rudzielca i zamruczał z aprobatą, gdy bok jego twarzy otarł się o grubą skórę.
— Zostań.
Rozkaz był ciężki i mocny, a Bakugou poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, gdy usta i zęby jego partnera drażniły jego kark, a gorący oddech łaskotał włosy na karku.
Usta Kirishimy przesunęły się w dół jego pleców, liżąc, całując i podskubując go, aż chwycił tyłek Katsukiego, ugniatając go, po czym wgryzł się w wyrzeźbiony pośladek. Katsuki warknął na przeciw skórzanej torby, na której się opierał i warknął żądając, by ten przyśpieszył. W końcu zrozumiał, dlaczego wcześniej Eijirou był tak zdesperowany, by zatopił w nim swojego kutasa.
Jego jednostronna więź wydawała się niemal bolesna, a uczucie przenikało głęboko jego kości. Jego prymitywna część krążyła w jego umyśle, brzęcząc, w potrzebie uznania, przynależności. Potrzeba unosiła się w powietrzu niczym szalone crescendo, aż Katsuki zaczął się ślinić i kłapać zębami w powietrzu. Pazury wyrosły z jego paznokci, przebijając worek treningowy znajdujący się pod nim, gdy mocniej go chwycił. Piasek wysypywał się wokół jego palców, gdy wydobył z siebie sfrustrowane:
— Teraz. Już.
Eijirou nie potrzebował dalszej zachęty.
Bakugou zakrztusił się w zdziwieniu, gdy jego partner rozchylił jego pośladki i natychmiast wepchnął język w pomarszczoną dziurę, aż wszedł do środka. Było gorąco, mokro i było to dla Katsukiego zupełnie nowe doświadczenie. Zacisnął powieki, blokując te doznania, nawet gdy zaczął subtelnie kołysać biodrami do tyłu na twarz Eijirou.
Bakugou nigdy wcześniej się tam nie dotykał, a gdyby nie był tak cholernie podniecony, mógłby być zawstydzony dźwiękami, które jego partner wyciągnął z niego swoim wijącym się, pchającym językiem i szukającym palcem, który wsunął się obok niego niedługo później.
Erekcja Katsukiego naciskała i ocierała się o gładką skórę worka treningowego, gdy Kirishima stał się bardziej odważny, wyciągając palec, by chwycić blade biodra i po prostu szarpać blondyna z powrotem do swojego języka, w kółko, aż Katsuki nie był pewien, czy kiedykolwiek chciałby czegoś innego w sobie.
Ale tak nie było. Chciał węzła Kirishimy i jego więzi – chciał, nie, potrzebował tego kawałka duszy rudzielca, związanej z jego na zawsze.
Warknął, sfrustrowany i głodny w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie czuł. Wyciekały z niego mocne, grube feromony, aż nawet on miał zawroty głowy spowodowane zapachem ogniska i palącego się karmelu.
Kirishima spiął się za nim, nieruchomiejąc, gdy jego uścisk na biodrach Bakugou stał się tak silny, że pozostawił siniaki, po czym oderwał od niego ręce. Katsuki usłyszał jak jego partner poruszał się, a potem mokry odgłos, gdy Kirishima dotykał się szorstko, zanim dwa ciepłe palce wepchnęły się nagle w niego.
Ruch był zaskakująco łatwy. Towarzyszył temu gorliwy jęk rudzielca, któremu wtórował Katsuki, opuszczając dymiące dłonie, by uderzyć w pluszowy dywan, gdy zmusił biodra do cofnięcia się, z sykiem biorąc te grube palce do końca.
— Węzeł. Teraz — zażądał bez tchu, nie do końca potrafiąc wprowadzić do swojego głosu polecenia alfy, gdy jego czoło uderzyło o worek.
Kirishima powoli wyciągnął z niego palce, po czym wepchnął je z powrotem z dudniącym pomrukiem. Katsuki żałował, że nie mógł zobaczyć wyrazu jego twarzy. Chciał zobaczyć, jak bardzo zadowolony był z niego jego partner.
Wydawało się Eijirou wiedział, co czuł.
— Tak dobrze — warknął zamiast Katsukiego, gdy blondyn poczuł, jak palce w nim skręcają się i otwierają go, zanim jego dziura zapłonęła i rozciągnęła się, gdy Eijirou dodał kolejny. Katsuki stracił oddech. — Idealny partner. — Pochwalił go rudzielec, niskim, bogatym i grubym od pożądania głosem.
— Chcę… potrzebuję cię w środku. — Katsuki przełknął ślinę. — Teraz.
Nałożył rozkaz na swój głos i poczuł, jak palce jego partnera drgają w nim, gdy drugi nastolatek napiął się i jęknął za nim.
Bakugou poczuł, jak Kirishima pośpiesznie pluł w miejsce, gdzie jego palce były w niego wbite i na chwilę wycofał się. Po chwili tyłek Bakugou zapłonął ponownie, gdy cztery palce go rozciągały. Jego dłonie eksplodowały, wypalając ślady na dywanie, gdy zmienił kąt i rudzielec przycisnął się do czegoś w jego wnętrzu, co sprawiło, że zobaczył gwiazdy.
Kurwa.
Katsuki natychmiast poruszył się, zapominając o bólu spowodowanym pośpiesznym rozciąganiem, aby znów to poczuć. Potrzebował więcej tego doznania i właśnie rozważał nabicie się na palce partnera, żeby je zdobyć. Jego oczy otworzyły się szeroko, gdy przeszedł go kolejny wstrząs przyjemności i raczej poczuł, niż usłyszał wycie, które wydobyło się z niego. Krew pulsowała mu w uszach, gdy zatracał się w potoku podniecenia i potrzeby tak silnej, że groziło to zniszczeniem go.
Jeśli wkrótce nie będzie miał w sobie penisa i zębów swojego partnera, to oszaleje.
Katsuki nawet nie zdawał sobie sprawy, że warczał i ślinił się, dopóki klatka piersiowa Kirishimy nie przycisnęła się do jego pleców, a miękkie usta nie dotknęły jego policzka.
— Ciii, partnerze.
Eijirou mruczał, pocierając brodą i szczęką o ramię Katsukiego, gdy słaby powiew spokoju znajdujący się pod ciężkim zapachem pożądania dotarł do nosa blondyna.
Bakugou kłapnął zębami, znowu warcząc, gdy poczuł, jak palce jego partnera wyrwały się z niego, ale nie mógł myśleć wystarczająco jasno, by ułożyć gryzącą ripostę lub rozkaz, więc zamiast tego spróbował podnieść się z worka treningowego.
Weźmie to, co chciał.
Ale Eijirou warknął i natychmiast pchnął go z powrotem w dół, pozostawiając stanowczo rękę na jego plecach, aby utrzymać go w miejscu. Przesuwając się i szukając czegoś, czego Katsuki nie mógł zobaczyć, nawet kiedy przekręcił głowę, aby spojrzeć. Usłyszał trzask korka i poczuł, jak ogromna ilość substancji kapała i rozpryskiwała się na jego tyłku, spływając w dół, aby ześlizgnąć się po jego jądrach, tworząc kałużę pod nim.
A potem Kirishima położył się na nim. Rozległ się odległy łoskot, gdy butelka lubrykantu uderzyła o ścianę. Katsuki poczuł, jak spuchnięta główka penisa rudzielca dotykała jego dziury, naciskając i pchając, aż ustąpiła. Bakugou poczuł dyskomfort pomimo przygotowań i lubrykantu.
Jego partner był cholernie wielki.
Katsuki dyszał, a jego oczy otworzyły się jeszcze szerzej, gdy zostawał powoli przebity. Jego ręce błądziły na wilgotnej od potu skórze worka i spalonym dywanie, gdy szorstkie dłonie gładziły jego boki, chwytając biodra, a palce wbijały się w jego ciało, gdy Eijirou wręcz wibrował z powściągliwości za nim, wyraźnie walcząc o to, by go nie pieprzyć i nie zniszczyć.
Dłonie Bakugou dymiły, a kolana trzęsły się, gdy wielki penis jego partnera musnął jego prostatę w boleśnie wolnym tempie. W końcu poczuł, jak wybrzuszenie nadal w większości zmniejszonego więzła Kirishimy dotyka jego anusa. Bakugou ugryzł wnętrze policzka, by powstrzymać się przed myślą o dalszym rozciąganiu.
Eijirou nie wsunął w niego palca, żeby go bardziej rozciągnąć, po prostu przyciągnął blondyna na swój węzeł, powoli i z pełną determinacją. Niski warkot, zaczynający się nisko w jego wnętrznościach, przedostał się przez jego klatkę piersiową, wibrując w gardle.
Katsuki krzyknął rozpaczliwie, gdy poczuł, jak jego dziura w końcu zacisnęła się wokół podstawy penisa partnera. Jego oddech parował na skórze pod jego rozchylonymi ustami, gdy zatoczył się do przodu. Wziął płytki oddech.
— Ruszaj się — rozkazał natychmiast Bakugou.
Ciało już się przystosowywało, a ciepło zbierało się w jego jelitach. Nigdy nie myślał, że może poczuć się tak pełny, nigdy nie sądził, że jego tyłek może rozciągnąć się tak bardzo. Paliło, było to niewygodne, ale kurwa, było jednocześnie tak dobre. I musiał dojść.
Musiał dojść będąc pieprzonym przez swojego partnera.
Eijirou natychmiast oparł biodra o pokryty lubrykatem tyłek blondyna, jęcząc cicho. Wtedy Katsuki poczuł, jak przesuwa ciężar ciała z kolan na stopy, a jego kutas pochyla się w dół. Pełni uformowany węzeł Eijirou naciskał na to miejsce, które sprawiało, że Bakugou zwijał palce. Katsuki uniósł lekko biodra z worka treningowego i warknął z aprobatą na pokaz siły swojego partnera, zanim wszystkie myśli wyleciały mu z głowy, gdy Kirishima wsunął się w niego głęboko.
Rudowłosy nie zaczął od wolnego tempa na początku, po prostu natychmiast zaczął pieprzyć Katsukiego z taką siłą, że ten ledwo mógł złapać oddech. Bakugou odepchnął się, machając za sobą dymiącą dłonią z odsłoniętymi pazurami, aby złapać biodra partnera i napięte udo, nakazując złamanym głosem:
— Mocniej.
Kirishima puścił biodra Katsukiego, pochylając się nad nim, by podeprzeć się ramieniem na podłodze obok worka treningowego, gdy jego pchnięcia stawały się gwałtowniejsze i nieregularne. Wyrwało się z niego warknięcie, a chwilę później Katsuki poczuł ostre zęby wbijające się w kark.
Rozpalony do białości płomień rozprzestrzenił się od ugryzienia jego partnera, paląc go od wewnątrz, gdy żar już zwinięty w jego wnętrznościach eksplodował. Z jego penisa, który nie został nawet dotknięty, wystrzeliła sperma, rozpryskując się na jego brzuchu i worku pod nim, gdy dusił się stłumionym płaczem. Eijirou znów go ugryzł i ponownie znieruchomiał w nim, kiedy po raz ostatni zatopił głęboko zęby, aby dopasować swój znak do tych, które już miał na sobie.
Katsuki poczuł pulsowanie penisa swojego partnera w sobie i ciepło, które go wypełniło, kiedy jego własny kutas zadrgał po raz ostatni pod wpływem tego wrażenia. Eijirou trzymał go w miejscu, zarówno swoimi zębami, jak i penisem schowanym głęboko w nim, gdy kontynuował pieprzenie go płytkimi pchnięciami, nadal w nim dochodząc, jęcząc w tył szyi Katsukiego, aż jego oddech stał się urywany, a siła go opuściła.
Bakugou poczuł, że ramię owinęło się wokół jego talii, a chwilę później przewracali się na podłogę, by wylądować na niej z ciężkim łomotem. Kirishima przejął jego ciężar, z plecami Katsukiego nadal przyciśniętymi do swojej piersi.
Leżeli bez tchu, posiniaczeni i wyczerpani przez kilka minut, po prostu odpoczywając po ostatniej aktywności. Partner Katsukiego delikatnie polizał jego nowe znaki i uśmiechnął się zadowolony. Jego kutas nie zmiękł jeszcze w pełni, nawet po drugim orgazmie, i nie miał pojęcia, jak długo będą w tym stanie, ponieważ nigdy nie doświadczył okresu godowego.
Katsuki mógł wcześniej nie interesować się seksem, ale przyłapał się na tym, że myślał przez mgłę feromonów, które już nie zmącały jego umysłu, że byłby szczęśliwy, gdyby pieprzył mężczyznę, którego kochał, kiedy którykolwiek z nich chciał, do końca jego życia.
OoO
Pierwszą rzeczą, którą zdał sobie sprawę Katsuki, po tym kiedy się obudził, był ból w jego… kurwa wszędzie. Jęknął i przewrócił się na bok, tylko po to, by uderzyć o podłogę z głuchym łoskotem.
— Kurwa! — krzyknął, niewzruszony, gdy otworzył oczy.
Po chwili uspokoił się, gdy zdał sobie sprawę, że przypadkowo stoczył się ze swojego najlepszego przyjaciela, na którym spał.
Jego partner.
Kirishima poruszył się i jęknął, podnosząc rękę pokrytą zadrapaniami i spalonymi czerwonymi śladami w kształcie palców, by potrzeć swoje zaspane oblicze.
— Uch. Czuję się, jakbym został potrącony przez ciężarówkę — jęknął.
— Szczęściarz. Czuję się, jakbym został wypieprzony przez jedną — odparł Katsuki, gdy ze skrzywieniem usiadł. — Ugryzłeś mnie w tyłek?
Kirishima prychnął:
— Przynajmniej ciężarówka, która cię pieprzyła, nie była pełna materiałów wybuchowych. — Również usiadł, wykręcając z sykiem ramiona, zanim nie spojrzał w końcu na Bakugou. — I może to zrobiłem. — Kąciki jego ust wygięły się w nieśmiałym uśmiechu. — I jeśli dobrze pamiętam, to nie tylko jeden raz. Przepraszam.
— Nie przepraszaj, idioto. Zapytałem, bo czuję, że wciąż siedzę na twoich cholernych zębach. To wszystko.
Katsuki pochylił się do przodu i wstał z podłogi, lekko chwiejąc się na nogach, gdy odwrócił się, by rozejrzeć się po pokoju.
Został zdemolowany i to w dosłownym tego znaczeniu słowa. Cały koniec łóżka został oderwany, materac wygiął się pod kątem w miejscu, gdzie zsunął się po drewnianej ramie, w którą przeistoczyło się łóżko. Pianka i sprężyny były widoczne przez ogromne nacięcia i poczerniałe dziury.
W kilku miejscach na ścianach widoczne były wyżłobienia, ślady przypalenia i pazurów, a szafka nocna z lampką, która na nim stała leżały w kawałkach obok żałosnej podróbki łóżka. Reszta pokoju była zasłana połamanymi meblami, resztkami ubrań i przypadkowych drobiazgów, a worek treningowy przypominał bardziej kilka dużych kawałków skóry pokrywających kupkę piasku niż sprzęt do ćwiczeń.
Katsuki poczuł dłonie Kirishimy delikatnie dotykające jego posiniaczonych bioder, gdy rudzielec podniósł się, by przytrzymać go od tyłu, opuszczając podbródek, by ocierać się o kawałek nie pogryzionej skóry z zadowolonym pomrukiem. Katsuki na długą chwilę oparł głowę o ramię swojego partnera, aby po prostu wdychać miękki zapach deszczu na ziemi, aż jego żołądek warknął z głodu.
— Jestem cholernie głodny — narzekał, odsuwając się. — Posprzątajmy, a później zrobię nam śniadanie. Albo inny posiłek. Która ogóle jest godzina? Właściwie, kurwa, jaki to jest dzień?
Obaj przeszukiwali pomieszczenie przez kilka minut, aż Bakugou znalazł telefon Kiriego pod łóżkiem. Ekran był pęknięty i wyczerpała się bateria, więc podłączyli go i udali się do łazienki, aby nalać ciepłej wody do zlewu i delikatnie wytrzeć siebie nawzajem z zaschniętej krwi i spermy, czekając, aż komórka naładuje się.
Chwilę później Katsuki zakładał na siebie parę dresów rudzielca, zaciągając mocno sznurek z przodu, żeby z niego nie spadły, podczas gdy Kiri włączał telefon. Żaden z nich nie zdecydował się na założenie koszuli, wiedząc, że wszystko, co dotykałoby świeżych zadrapań, ugryzień i oparzeń, które ozdabiały całe ich ciała, byłoby zbyt bolesne.
— Cóż, przegapiliśmy dzisiejsze zajęcia. Jest poniedziałek — zaśmiał się Eijirou, gdy jego telefon zadziałał i go odblokował.
— Pierdolić. — Ale przynajmniej mogli z łatwością nadrobić zaległości z całego dnia. Dobrze, że zdecydowali się na picie w piątek wieczorem. — Możemy dostać notatki z przegapionych zajęć od jednego z idiotów. Chodź, zanim zaczniesz wyglądać jak kotlet wieprzowy i zdecyduję się w ciebie wgryź.
Kirishima wybuchnął śmiechem.
— Widziałeś mnie? Już to zrobiłeś.
— Mówisz raczej o sobie, ty pieprzony rekinie wgryzający się w tyłek.
— Pieprzony rekin? To najlepsze, co masz?
— Och. Zamknij się — odgryzł się Katsuki, ale uśmiechnął się, gdy pochylił się, aby ostrożnie połączyć ich usta.
Eijirou wzdrygnął się ze względu na małe rozcięcie na dolnej wardze, ale chwilę później pogłębił pocałunek, po czym odsunął się z uśmiechem. Doszli do drzwi, by znaleźć kopertę, przezroczysty, plastikowy pojemnik z dwoma strzykawkami zawierającymi środki tłumiące i klucz do pokoju. W którymś momencie musiały zostać wsunięte spod drzwi. Nie, żeby teraz potrzebowali leków tłumiących.
Katsuki pochylił się, by chwycić i rozerwać kopertę, uwalniając znajdujący się w niej list.
Użyjcie środków tłumiących, zanim w ogóle pomyślicie o opuszczeniu tego pokoju. Nie obchodzi mnie, jeśli myślicie, że nic wam nie jest.
Cóż, to wyraźnie była wiadomość od pana Aizawy.
Katsuki westchnął i przewrócił oczami, podając notatkę Eijirou, aby ją przeczytał, rozpinając saszetkę, aby wyjąć strzykawkę. Poluzował sznurki z przodu pożyczonych spodni i pozwolił im opaść na podłogę, gdy zdejmował zabezpieczenie z igły, po czym przycisnął ją do uda i wcisnął. Rozległo się kliknięcie, po którym nastąpiło małe ukłucie.
Bakugou zabezpieczył strzykawkę i założył ponownie spodnie, naciągając sznurki, zanim zauważył, że jego partner gapił się na niego.
— Co? — zapytał, patrząc, jak policzki Kirishimy przybierały różowy kolor.
— Od razu bez żadnego zażenowania ściągnąłeś spodnie… Po prostu mnie to zaskoczyło. — Kiri zaśmiał się lekko. — Dlaczego nie pożyczyłeś ode mnie bielizny?
— Rumienisz się, bo wyciągnąłem swojego penisa? Naprawdę? Pieprzyliśmy się jak zwierzęta przez wiele dni, a dziesięć minut temu obaj byliśmy nadzy, idioto. — Katsuki ponownie przewrócił oczami. — I nie pożyczyłem żadnej, ponieważ twoja bielizna jest brzydka i workowata. Kto nosi luźne bokserki z kutasem takim jak twój? To tak, jakbyś chciał, żeby kołysał się i uderzał we wszystko… To pieprzone zagrożenie.
Eijirou zakrztusił się podczas niepohamowanego ataku śmiechu.
— Kocham cię — powiedział cicho, gdy się uspokoił.
Katsuki natychmiast poczuł wdzięczność, że właśnie użył środka tłumiącego, ponieważ w przeciwnym razie z pewnością zalałby pokój zapachem uwielbienia.
— Też cię kocham. A teraz pośpiesz się i dźgnij się tą głupią rzeczą, żebyśmy mogli wyjść. Nie mam zamiaru wpaść w tarapaty, bo tego nie zrobiłeś.
Starał się to powiedzieć narzekającym tonem, ale nie udało mu się to. Patrzył, jak jego najlepszy przyjaciel podnosił nogawkę swoich jaskrawo czerwonych szortów i szybko wstrzykuje sobie lekarstwo.
Wsunął z powrotem obie strzykawki do opakowania, zamykając je, po czym odrzucił je w pobliże wywróconego i na wpół zgniecionego pudełka po drugiej stronie pokoju. Po posiłku mogli uporządkować miejsce, w którym wybuchła bomba, czyli pokój Kirishimy.
Wreszcie sięgając po klucz, Katsuki otworzył drzwi. Albo próbował. Jeszcze raz szarpnął zakleszczone drewno, słysząc trzaski i lekkie ssanie towarzyszące otwieraniu.
— Hah?
Bakugou natychmiast otworzył szeroko drzwi, zdezorientowany przez chwilę, kiedy kawałek pianki uszczelniającej oderwał się od framugi i odbijając się, lekko potoczył się po podłodze korytarza.
— Wygląda na to, że musieli zablokować nasze zapachy - powiedział stojący obok niego Kirishima, kiedy wyszli, zamykając za sobą drzwi. Krzesło stojące naprzeciwko pokoju było puste, jeśli nie liczyć słuchawek z wbudowaną redukcją szumów i książki. — O rany, ktoś był na zewnątrz, kiedy my…
Warknięcie, które wydobyło się z klatki piersiowej Katsukiego ucięły wypowiedź Eijirou, a chwilę później dłoń jego partnera wślizgnęła się w jego. Niemal natychmiast się uspokoił, mimo że ledwo czuł zapach feromonów, którymi Kiri najwyraźniej starał się go rozluźnić.
— Byliśmy dość niebezpieczni, koleś. Widziałeś, co zrobiliśmy z pokojem i sobie nawzajem… — Eijirou przerwał, gdy jego spojrzenie przesunęło się po Katsukim i ujrzał swoje dzieło w świetle. — Cholera, wyglądasz jakbyś stoczył walkę. — Nie wyglądał na zmartwionego, raczej na dumnego z siebie. — Naprawdę dobrze cię oznaczyłem. — Uśmiech jego partnera był krzywy, gdy ich spojrzenia się spotkały.
— Tch, cholernie lepiej cię oznaczyłem.
Bakugou wszedł w przestrzeń osobistą Kirishimy i uniósł wolną rękę, by z uśmiechem stuknąć lekko palcem w perfekcyjny ślad po ugryzieniu na szczęce rudzielca, po czym pochylił się, by objąć go swoimi ustami.
— YOOOOOOOOOO!
Szybko się od siebie odsunęli, obracając głowy w kierunku, w którym rozbrzmiał ogłuszający dźwięk, aby zobaczyć idącego w ich kierunku Present Mica. Uśmiech na jego twarzy wyraźnie kontrastował z grymasem ich wychowawcy, który szedł obok niego.
— Czy musiałeś krzyczeć mi prosto do ucha? Przez ciebie ogłuchnę. — Pan Aizawa skrzywił się, wtykając palec w ucho, poruszając nim, gdy przyszpilił ich swoim przekrwionym spojrzeniem. — Wy dwaj, chodźcie ze mną. I lepiej, żebyście użyli tych środków tłumiących albo będę niezadowolony.
— Zrobiliśmy to, proszę pana! — zapewnił Kirishima z nieśmiałym uśmiechem, gdy w tym samym czasie Katsuki warknął:
— Oczywiście, że tak.
— Hizashi, zobacz, czy musimy wezwać Cementossa, zanotuj, które meble wymagają wymiany, a potem przyjdź do mnie. Zaprowadzę tę dwójkę do gabinetu lekarskiego.
— Mam to, Shota!
Pan Yamada pokazał im uniesione kciuki, a Bakugou i Aizawa przewrócili oczami, gdy Kirishima przeprosił z zaczerwienioną twarzą za stan swojego pokoju w szkolnym akademiku.
Katsuki patrzył, jak jego nauczyciel próbował ukryć lekki uśmiech, który igrał w kącikach jego ust, gdy głośny omega, przerzucał niemalże gigantyczny zestaw kluczy do akademika w poszukiwaniu tych do akademików 3A, gdy szedł do drzwi Kirishimy, zanim Aizawa obrócił się na pięcie i pomaszerował naprzód.
— Pośpieszcie się. Potrzebujecie uzdrowienia, a ja mam papierkową robotę do wypełnienia przez ten cały bałagan.
Katsuki uścisnął na chwilę dłoń Eijirou. Obaj ruszyli za Aizawą. Gdy weszli do pokoju wspólnego, rozbrzmiało kilka głosów naraz.
— Wciąż żyjecie!
— Kacchan! Kirishima! Czy nic wam nie jest?!
— Jesteście szaleni! Musiałem przy tym spać! Nie, że jest to coś złego, ale i tak!
— Rzeczywiście, również miałem problemy ze snem… Na szczęście mam mnóstwo zatyczek do uszu. Ale cieszę się, że wszystko w porządku!
— Stary, naprawdę myślałem, że zabijesz jednego z nas. To było szaleństwo.
— Wyglądacie na całkiem poobijanych ribbit.
— Była pula zakładów na to, czy przebijecie się przez sufit, my...
— Lepiej, żeby nie było puli zakładów! Takie zachowanie nie przystoi przyszłym bohaterom i nie będę…
Aizawa rzucił ich kolegom z klasy wymowne spojrzenie i wszyscy natychmiast się zamknęli.
— Wrócą później. Wtedy będziecie ich denerwować. Idźcie zrobić swoje prace domowe — powiedział i jakoś udało mu się brzmieć na jednocześnie znudzonego jak i sfrustrowanego.
Przeszli przez teren akademika do głównego budynku, a chwilę później wreszcie dotarli do gabinetu lekarskiego, gdzie Recovery Girl prychała i burczała nad nimi, zanim z łatwością ich wyleczyła, wręczając każdemu z nich po lizaku, chociaż próbowali odmówić.
Katsuki poczuł się później nieskończenie lepiej, chociaż niektóre z ich ugryzień pozostawiły blizny. Nie, żeby mu to oczywiście przeszkadzało. Miały przypominać wszystkim, do kogo należeli.
Ich ślady godowe zostały potraktowane maścią antyseptyczną i pokryte opatrunkami, ponieważ nawet dar Recovery Girl nie mógł ich wyleczyć – musiały same się wyleczyć, tworząc blizny, aby pokazywać, że należeli do siebie.
— Nie sądziliście, że cztery ugryzienia godowe to trochę za dużo — powiedziała ponownie, zajmując się ostatnią raną Katsukiego. — Nigdy nie wiedziałam więcej niż dwóch i to był wypadek. — Podeszła do swojego biurka i chwyciła pojemnik z cukierkami, wrzucając im słodycze do każdej dłoni, gdy wyganiała ich z pokoju. — A teraz idźcie i zjedzcie coś! — prychnęła, zanim zamknęła za nimi drzwi.
Kolejnych kilka godzin ciągnęło się dla Katsukiego. Kiedy jedli i próbowali odpocząć w pokoju wspólnym, gdzie byli nieustannie bombardowani pytaniami i okrzykami typu:
— Dlaczego cztery?
— Czy one nie bolą?
— Nie sądzę, żebym kiedykolwiek spotkał związaną parę składającą się z alf, to wariactwo!
Oraz:
— Mój wujek umawiał się kiedyś z alfą, ale zrzuciła go z mostu i zerwali.
Trwało to tak długo, że aż poczuł, jak żyła na jego skroni pulsowała tak mocno, że myślał, że zaraz może pęknąć.
Gdyby Bakugou nie był pod wpływem środków tłumiących, to z łatwością wypełniłby pokój zapachem świadczącym o tym, jak bardzo był zirytowany. Ale nie chciał opuszczać Eijirou, a idiota lubił rozmawiać, śmiać się i być głupkiem, więc czekał cierpliwie, aż zobaczył, jak rudzielec ziewa, zanim chwycił go za rękę i zaprowadził do swojego pokoju, gdzie wciągnął swojego partnera do łóżka i wreszcie mógł odetchnąć z ulgą.
Rozmawiali, śmiali się i obrażali się nawzajem, jak zwykle, ale robiąc to, napierali na siebie. Ręce gładziły delikatnie ciało drugiego. Pełne uwielbienia pieszczoty policzków i piersi były dzielone, gdy całowali się między żartami, przewracając oczami i śmiejąc się głupio, aż poczuli, jak sen ich pokonuje.
Ostatnią myślą Katsukiego, zanim zasnął, było to, jakie miał szczęście, że miał tak idealnego, silnego i pięknego partnera, którego już tak dobrze znał.
I nie mógł się doczekać, aby spędzić resztę swojego życia udowadniając, że był również idealnym partnerem dla Eijirou.
