- Nie powiem, żeby mnie to specjalnie zaskoczyło - powiedział, patrząc na leżące wokół ciała. Wyzwolona podczas walki magia wciąż skwierczała w przepełnionym elektrycznością powietrzu.

Wyłoniwszy się z cienia, szła ku niemu zdecydowanym krokiem, zdając się nie zauważać martwych ciał tych, którzy jeszcze niedawno nazywali się jej przyjaciółmi.

- No właśnie, kogoś mi tu brakowało - uśmiech wciąż wykrzywiał jego twarz, mimo widocznych na całym ciele ran - Wielka dama tańczy sama.

Charakterystyczny odgłos szabli opuszczającej pochwę dołączył do szmeru iskier migających pomiedzy jego palcami.

- Jak zawsze - odparła - Oni zaś byli jedynie użytecznymi narzędziami...

- Uważasz, że sama możesz mnie pokonać ? To śmieszne...

- Zawsze mogę spróbować.