Akanishi Yamato, w przeciwieństwie do większości istot jakie przybyły do Andromedy, nie zrobił tego z egoistycznego powodu, jakim było ratowanie siebie, przed zagrażającą Drodze Mlecznej zagładą, a w celu ochrony tych, którzy tu przybyli. Nie wiele osób wiedziało, że wśród wybranych były niebezpieczne jednostki, które w przyszłości, mogą spowodować nie lada kłopoty, a jego zadaniem było nie dopuszczenie do tego. Kiedy został wybudzony po 634 latach podróży w kriostazie, jego organizm miał w dalszym ciągu 22 lata, więc co taki młodzik mógł zrobić? Otóż, on nie jest zwykłym człowiekiem, został stworzony w laboratorium, z grupy wybranych genów, ulepszony o implanty, po wielu eksperymentach, które miały dodać mu szczególnych umiejętności i szkolony od dziecka na super żołnierza... jednego z wielu. Cel postawił Człowiek Iluzja, a zadanie nadzorował Hashimoto Noriyuki, to właśnie on metodą prób i błędów tworzył tą niebezpieczną armię. Mając 10 lat, wraz z grupą innych BTPW z tego samego ośrodka, zbuntowali się i wykorzystując swoje umiejętności, postanowili uciec, aby ich nie wykorzystywano w złych zamiarach. Oczywiście wiedzieli, że sama ucieczka nie rozwiążę całego problemu, przecież ci ludzie dalej będą prowadzili swoje badania, dlatego zdecydowali się zniszczyć całą placówkę. Zdawali sobie sprawę, że Cerberus posiada wiele takich miejsc i utrata jednego, nie będzie, nie wiadomo jak dużym ciosem, ale w tym wypadku będzie dotkliwa. Od początku mówiono im, że ich jednostka jest najbardziej zaawansowaną i najniebezpieczniejszą jaką wówczas stworzono, więc mocno odciśnie swoje piętno na wszystkich w organizacji, wliczając głównego dowodzącego. Dokładnie zaplanowali wszystkie kroki, aby zarówno pokrzyżować plany Cerberusa i oczywiście wyjść z tego cało. Głównym celem, było zniszczenie systemów oraz laboratoriów, gdzie zapisywano wszystkie dane oraz przeprowadzano eksperymenty, tworząc takich żołnierzy, jednocześnie nie licząc się z tym, że każde jedno dziecko widzi, słyszy i czuje. Nieudane, jak to mówili obiekty, likwidowali bez mrugnięcia okiem, wcześniej przeprowadzając bardzo bolesne testy, które niejednokrotnie kończyły się śmiercią. Kontynuowano je do czasu, aż osiągali zakładany cel, nie licząc się w stratach i cierpieniach, tych wszystkich dzieci, to były dla nich tylko liczby. Oczywiście, ich grupa starała się uratować tyle „braci i sióstr" ile się dało, ale wiadomo, nie byli w stanie wszystkich, zwłaszcza, że nie każdy zgadzał się z ich pobudkami. Natomiast ci, którzy stracili życie tamtego dnia, przynajmniej nie musieli już cierpieć, podczas kolejnych, wymyślnych eksperymentów. Od czasu likwidacji placówki, ukrywali się, a jak podrośli, zaczęli sabotować działania Cerberusa oraz starać się przeciągnąć na swoją stronę, kolejnych super żołnierzy z różnych komórek jakie stworzono, udowadniając im, że stali po złej dla wszystkich istot stronie, tym samym chroniąc niewinnych. Kiedy dowiedzieli się o Inicjatywie, nie byli nią zainteresowani, mieli ważniejsze sprawy na głowie, ale zmienili zdanie, gdy dotarło do nich, że naukowcy Cerberusa do niej dołączyli. Dla nich było jasne, że będą chcieli kontynuować ideę oraz swoje chore eksperymenty w Andromedzie, a na to nie mogli pozwolić, to będzie powtórka z Drogi Mlecznej. Przywódca BTW zdecydował, że wyśle trójkę, która powstrzyma wszelkie próby ich działań i zadba o to, żeby nie doszło do katastrofy. Takim sposobem Yamato, Amy i Dexter dołączyli do Inicjatywy i wraz z obudzeniem się z kriostazy, po 634 latach, zaczęła się ich misja. Jako, że Yamato podróżował na Hyperionie, a pozostała dwójka na Nexusie, dopiero po dokowaniu na stacji, mieli szansę spotkać się i wymienić informacjami. Amy będąc medykiem, przebywała na głównej stacji i dzięki temu miała wgląd do baz oraz kart medycznych, znała historie medyczne oraz wiele prywatnych informacji poszczególnych istot, w tym tych, co ją szczególnie interesowały. Z ich pomocą mogła wytypować wrogie jednostki i uważnie je obserwować, wraz z tym wszystkim, co działo się w ciągu tych 14 miesięcy, od jej wybudzenia się, aż do pojawienia przywódcy ich grupy. Dexter był technikiem komputerowym i specem od pozostałej elektroniki, dzięki czemu miał o wiele większy dostęp do baz danych oraz innych pomieszczeń technicznych niż Amy i mógł na bieżąco śledzić poczynania niektórych osób. Po otrzymaniu informacji, że część ludzi, którzy należeli lub mieli powiązania z Cerberusem, opuściła Nexusa po buncie, zdecydował się dołączyć do wygnańców, aby mógł śledzić ich dalsze poczynania, na różnych planetach do jakich dotarli oraz ewentualne eksperymenty jakie zaczęli prowadzić. To właśnie on odkrył niedużą, z pozoru jałową planetę, która jak się okazało, pod powierzchną posiadała struktury, setek korytarzy, pozostawionych przez nieznaną mu cywilizację. Co ciekawe, sama planeta posiadała atmosferę, w której pełno jest kurzu i ciągłe burze piaskowe uniemożliwiają, założenie jakichkolwiek placówek, tak po ziemią jest wszystko, co istoty organiczne potrzebują do życia. Poszczególne komory zawierają wodę pitną, roślinność, wliczając tą jadalną, posiada odpowiednią [czystą] atmosferę, tlen oraz grawitację. Aż trudno uwierzyć, że to ma prawo istnieć, jednakże zanim zdecydował, że to będzie ich kryjówka, to musiał dokładnie sprawdzić, czy coś im tutaj nie grozi. Natomiast Yamato, przebywał na arce ludzi i dopiero po dotarciu do celu, został wybudzony, co spowodowało, że wiedział wszystko to, co członkowie Hyperiona. Mając możliwość skontaktowania się z pozostałą dwójką oraz wymiany informacji zebranych przez nich, mógł podjąć decyzję, odnośnie dalszych kroków. Wiedział, że przebywając na Nexusie, nie będzie mógł otwarcie walczyć z Cerberusem, gdyż tutaj będą mu patrzyć na ręce, kontrolować każde opuszczenie stacji, co jedynie postawi znaki zapytania przy nim, co jest zbędne. Rozsądniejszą decyzją, będzie opuszczenie jej, ale nie na zasadzie buntu, aby nie blokować sobie wejścia na nią, w razie nagłego wypadku czy potrzeby zasięgnięcia jakichś informacji. Niestety sprawy skomplikowały, gdy Scott Ryder wybudził się z kriostazy i ich drogi skrzyżowały się. Kiedyś byli przyjaciółmi, ale po pewnym incydencie w Drodze Mlecznej, wszystko się zmieniło, ich cele okazały się znacznie odleglejsze, niż dotąd myśleli, co powodowało narastający konflikt między nimi. Akanishi miał nadzieję, że po takim czasie, Scott zdoła przemyśleć to, co się dotąd wydarzyło i zacząć właściwie patrzeć na wszystko, ale niestety tak się nie stało. Mógłby nawet powiedzieć, że ich konflikt przybrał na sile i zaczął udzielać się innym osobom, które z racji Sary, jako pionierki, trzymały stronę jej brata. Im dłużej przebywał na stacji, tym atmosfera robiła się gęstsza i inni zaczęli zbytnio interesować się jego osobą oraz tym co robi, więc najlepszym rozwiązaniem, było opuszczenie jej. Oczywiście nie podjął takiej decyzji w ciągu chwili, najpierw musiał osobiście sprawdzić, jak wygląda obecna sytuacja, jakie są możliwe wyjścia oraz ryzyko zostawienie Amy samej z tym całym bałaganem. Dopiero jak wszystko zostało opanowane, mógł z czystym sumieniem opuścić stację i zacząć działać, a miał co robić. Był żołnierzem Przymierza, więc pozwolono mu zabrać ze sobą swój prom kosmiczny, którym wcześniej latał. Oczywiście jak opuścił Nexusa, w pierwszej kolejności musiał pozbyć się wszystkich urządzeń namierzających, jakie mu podrzucili do statku, aby śledzić jego położenie. Nie ma zamiaru dać się podejść jak małe dziecko, zwłaszcza, że nie wie zbyt wiele o obecnym Helejosie, aby móc wykorzystać znane mu miejsca. Na szczęście, informacje jakie udało mu się zdobyć wraz z tymi, które nazbierali Dexter i Amy, były dużym ułatwieniem dla dalszych działań. Kiedy zestawili je ze sobą, mieli dość dokładny obraz zarówno gromady, ale i zasięgu Inicjatywy oraz pozostałych grup, jakie powstały po buncie na Nexusie i rozpierzchły się w galaktyce oraz informacji o rdzennych mieszkańcach i innych przybyszach. Muszą działać dyskretnie i w miarę możliwości, trzymać się z daleka od Inicjatywy, ona może blokować ich działania, a na to nie mogą sobie pozwolić.

Po 5 latach, otrzymał dość dziwną informację… z Drogi Mlecznej przybyła grupka 1200 osób, w towarzystwie trzech żniwiarzy i niby są pokojowo nastawieni, jasne, bo im uwierzy... na pewno nie po tym, co miało miejsce na Cytadeli, a dokładniej tu chodzi o Suwerena. Obserwował ich od miesiąca i o dziwo nie robili nic zagrażającego im, nawet widział jak walczyli z kettami oraz pomagali budować nowe domy i placówki badawcze. Jednak oni nie byli jedyną niespodzianką, wśród nowej delegacji dopatrzył się młodej kobiety, której styl walki przypominał mu o laboratorium, w którym przebywał oraz innych żołnierzach BTW. Był jednocześnie zaintrygowany jak i zaniepokojony, właśnie miał dowód, że oni też przybyli do Andromedy, tylko pozostaje pytanie, po jakiej jest stronie. Odkąd zaczęła pojawiać się na różnych planetach, miał okazję ją obserwować, ale był ostrożny, aby nie zauważyła go, nie planował się jeszcze ujawniać. Z informacji jakie uzyskał z baz Nexusa wyglądała na zwykłego żołnierza i niestety nie mógł potwierdzić ich autentyczności, gdyż nie jest w Drodze Mlecznej, tylko w Andromedzie, gdzie są wyłącznie ogólne informacje dotyczące wszystkich członków. Niby są chronione, ale łatwo jest je usunąć jak ma się dojście, z resztą po buncie stracono wiele danych, więc oni nie przejmą się jakąś tam młodą kobietą, kiedy mają ważniejsze sprawy na głowie. Jednak Yamato wie lepiej, spędził wiele czasu z BTW, aby teraz bez problemu mógł poznać czy taka osoba może do nich należeć i Suzuki ewidentnie pasowała do wytycznych. Widział, że zamiast skupiać się na Cerberusie, pomaga innym ludziom, którzy mają kłopoty, nie wyglądała, żeby kogoś szukała, po prostu żyła obecną chwilą. Nie mógł do niej podejść i wprost zapytać, zwłaszcza przy innych, o jej pochodzenie, więc czekał na dogodną okazję i w końcu ona nadarzyła się... czas, aby zweryfikować swoje podejrzenia. Znalazł ją nieprzytomną, ewidentnie stoczyła walkę z kettami, wszędzie były ich ciała, więc zabrał ją w bezpieczne miejsce, gdzie postanowił opatrzyć jej rany. W pierwszej kolejności pozbawił jej broni, wliczając sztylety ukryte na przedramionach, aby nie zaskoczyła go, gdy się obudzi, zanim skończy. Przyjrzał się jej, kombinezon ochronił ją przed większością obrażeń, tylko w jednym miejscu był on uszkodzony, a na pancerzu była widoczna krew, a tak do były zaledwie zadrapania. Rozsunął zamek z górnej części kombinezonu, aby mieć dostęp do rany, która okazała się zaledwie głębszym draśnięciem, od jakiegoś ostrza lub pazura, nic poważniejszego, a tym bardziej zagrażającego jej życiu. Wyjął czysty opatrunek z podręcznej apteczki, przykładając do rany, aby zatamować krwawienie, po czym ponownie zasunął zamek. Jednak zanim to zrobił, spojrzał na jej kark, gdzie widniał kod kreskowy, na co uśmiechnął się pod nosem, miał dowód na swoje przypuszczenia. Położył ją na prowizorycznym posłaniu i usiadł po drugiej stronie groty, czekając aż się obudzi. Obrażenia BTW goją się znacznie szybciej niż zwykłych ludzi, więc w niedługim czasie, rana będzie zaledwie zadrapaniem, a później całkowicie się zasklepi. Hashimoto i jego zgraja naukowców, tworzyli masowo takich żołnierzy, ale nie nadawano im imion, tylko indywidualne numery. Jednakże, ze względu na ich ilość, wprowadzono system kodów kreskowych, które jakimś cudem zapisano w ich DNA. Do tej pory nie wie, jak udało się im to uzyskać, zwłaszcza, że nie dało się ich pozbyć, ale dzięki temu, szybko ustalano kim była dana jednostka. To był dość skuteczny sposób na identyfikację, ale BTW, które uciekły, musiały znaleźć sposób, na ukrycie tych kodów przed Cerberusem. Jak widać, ta dziewczyna zapomniała o środkach ostrożności lub straciła czujność, bo myślała, że w Andromedzie nic jej nie grozi, a powinna być mądrzejsza. Wyjął swoją katanę i zaczął ją czyścić, on też miał potyczkę, ale nie z kett'ami, tylko Cerberusem, więc zamiast siedzieć bezczynnie, przynajmniej coś zrobi. Teraz kiedy wiedział, że dziewczyna jest BTW, kod kreskowy zawierał również informacje, dotyczące jej dokładniejszej przynależności, mógł przygotować się na jej ewentualny atak. Tak czy inaczej, nie była dla niego zagrożeniem, nawet jakby sprawy przybrały niewłaściwy obrót, bez problemu jest w stanie ją obezwładnić, bez względu na to kim jest. Jednak sądząc po jej dotychczasowym zachowaniu oraz tym, co robiła dla innych, nie licząc przyjaźni z Pionierką Ludzi, była po tej samej stronie co on... oby.

Nanami ocknęła się w nieznanym miejscu, ostatnie co pamiętała, to walka z kettami, a potem ciemność, myślała, że pokonała ich, ale wtedy przebywałaby na powierzchni, a nie w jakiejś jaskini. Szybko zerwała się i rozejrzała, instynktownie sięgając po broń, ale ku jej niezadowoleniu, nie miała jej przy sobie, przeklęła, nie była w najlepszej pozycji. Na domiar złego, po drugiej stronie groty siedział obcy człowiek i czyścił swoją katanę. Miał na sobie czarną zbroję, jego włosy były brązowe, zaczesane do tyłu, a słysząc ruch, spojrzał na nią.

- Widzę, że w końcu obudziłaś się. – powiedział

- Kim jesteś i czego chcesz? Gdzie jest moja broń? – zbombardowała go pytaniami

Nie ważne jaki on ma plan, nic mu nie ułatwi. Nie miała pojęcia kim on jest, ani co od niej chce, ale jak tylko zorientuje się w sytuacji, to znajdzie drogę ucieczki i nawet jego katana, jej nie powstrzyma. Nie wiedziała czemu ta broń, aż tak jej przeszkadzała, to nic specjalnego, ale prawdę mówiąc, teraz mało kto używa broni białej w walce, raczej preferują palną i biotykę. Musiała na chłodno przeanalizować swoją sytuację, znajduje się w obcym miejscu, z nieznanym, uzbrojonym mężczyzną, w zamkniętej przestrzeni, jedyne wyjście znajdowała się obok niego, a ona jest nieuzbrojona. Wcisnęła dyskretne przyciski na dłoniach, ale ku jej zaskoczeniu, nic się nie stało, więc spróbowała ponownie, ale reakcja taka sama.

- Tego szukasz? – zapytał pokazując w jednej dłoni jej sztylety

Nie dość, że rozbroił ją z broni palnej, to jeszcze z jej ulubionych ostrzy, którymi często walczyła. W zasadzie, to swój styl walki, opierała właśnie na nich, gdyż preferowała walkę krótkodystansową, niż daleko, więc pistolety rzadziej wykorzystywała. Swoją drogą, skąd wiedział, że je ma? Przecież były doskonale zamaskowane w kombinezonie.

- Dlaczego mnie porwałeś? – zapytała

Dyskretnie rozejrzała się po miejscu, w którym przebywała. Nieduża grota, z jednym wyjściem, skały wydają się lite, ale nie wie jak grube, więc na ślepo wybijanie dziury w nich, może okazać się zarówno stratą czasu jak i energii. Obok nieznanego chłopaka stała lampa, która była jedynym źródłem oświetlenia i była skierowana na nią, z pewnością chodzi o śledzenie jej ruchów.

- Porwałem? – zapytał ze śmiechem – Uratowałem cię przed śmiercią, a nie porwałem

- Co takiego?! – zapytała zbita z tropu

- Pozwól, że ci przypomnę. Leżałaś na środku pustkowia, wśród ciał kettów, a zapach ich krwi wabił dzikie zwierzęta, nie wiele brakowało, abyś stała się ich pożywieniem.

Wiedziała, że walczyła i najwyraźniej pokonała kettów, natomiast dzikie zwierzęta, były prawdopodobnym scenariuszem w takim miejscu, ale to tylko część odpowiedzi na jej pytania. On pogrywa z nią czy próbuje uniknąć odpowiedzi na resztę pytań?

- Skoro twierdzisz, że mnie nie porwałeś, to czemu zabrałeś moją broń? – zapytała z przekąsem

- Dla bezpieczeństwa, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. – odparł spokojnie

Mimo, iż nie zaprzestał czyszczenia katany, nie odrywał od niej spojrzenia, patrzył na nią niczym drapieżnik, na swoją ofiarę. Bawiła go, jej reakcja, wyglądała jak spłoszona zwierzyna, a nawet nie zdaje sobie sprawy, jak łatwo mogłaby poprawić swoją pozycję, gdyby tylko skupiła się.

- Dalej mi nie powiedziałeś kim jesteś i czego ode mnie chcesz – kontynuowała, zaczynał ją denerwować

Ewidentnie nie chciał odpowiedzieć na to pytanie, a skoro tak, to musi mieć coś na sumieniu i obawia się, że ona doniesie na niego, na Nexusa. Miała ochotę prychnąć, jeśli tak jest, to on nawet nie wie, w jak wielkim jest błędzie, bo ona robi wszystko, aby jak najmniej czasu tam spędzać.

- Nie musisz się mnie obawiać, o ile nie zrobisz niczego głupiego. – schował swoją katanę i spokojnym krokiem do niej podszedł, ale na bezpieczną odległość, w razie ewentualnego ataku – Mam do ciebie kilka pytań.

Uważnie śledziła jego ruchy, a ten neutralny ton, wcale jej nie uspokajał, zbyt dobrze znała ten typ człowieka, to tylko pozory, wystarczy chwila wahania i jest po niej. Cokolwiek planował, nie pozwoli mu osiągnąć jego celów, jeśli one będą sprzeczne z jej lub zagrażające komukolwiek z kolonistów, a najpewniej o to mu chodzi.

- Nic ode mnie nie wyciągniesz, ani na temat projektu Inicjatywy ani Meridianu. – powiedziała stanowczo

- To mnie kompletnie nie interesuje. – odparł – Co ty w ogóle tutaj robisz? Czemu tu przyleciałaś?

Musiał wiedzieć na czym stoi i czy powinien obawiać się kolejnych cerberusowskich planów i sztuczek. Wystarczyło, że w Drodze Mlecznej spowodowali tyle cierpienia i kłopotów, tutaj nie może dopuścić do powtórki z rozrywki i upewni się, że jednostka przed nim, powie wszystko czego oczekuje. Ona nawet nie wie, gdzie się znajduje i co ją czeka po za grotą, więc będzie lepiej dla niej, jak będzie z nim współpracować.

- Miałam interesy na Kadarze, to wszystko, co mogę powiedzieć. – powiedziała poważnie

- Hn... - prychnął pod nosem – Zapytam wprost, co BTW 07 robi w Andromedzie?

Widział jak jej pewność siebie, ulatnia się i na jej twarzy pojawia się szok z nutką strachu, którą stara się ukryć. Trafił w sedno, z każdym kolejnym faktem, jego podejrzenia sprawdzały się, teraz tylko musi wyciągnąć powód jej obecności tutaj i po jakiej stronie stoi, a to pozwoli mu określić, jak zakończy się to spotkanie.

- NANI?! – zapytała zszokowana

Z wszystkiego o co mógł zapytać, nigdy nie spodziewałaby się usłyszeć czegoś takiego, nie po to tutaj przyleciała! Jakby posądził ją o bycie Wyrzutkiem, to nie przejęłaby się tym tak bardzo, dużo przebywała po za stacją, o kradzież zasobów czy tajnych informacji, byłaby to w stanie wyprostować, ale o bycie BTW... to zupełnie inna bajka. O ich istnieniu, wiedzieli tacy jak ona oraz Cerberus, osoby postronne nawet nie miały pojęcia o tym. Była przekonana, że niektórzy spotkali żołnierzy Człowieka Iluzji, ale na pewno, nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo zaawansowane prowadzą badania i jakie mają tego wyniki. W takiej sytuacji, jedyne co przychodziło jej do głowy, to Cerberus, on musiał do nich należeć i w końcu ją złapali, w dodatku, w tak żałosnych okolicznościach. Czuła ogarniającą ją wściekłość, ale i obawę, straciła czujność, co bezbłędnie wykorzystał jej wróg, przez co stała się jego zakładnikiem. Teraz już wiedziała, czemu jego katana tak jej przeszkadzała, w przeszłości spotkała jednostkę Cerberus'a o nazwie Duch [Phantom], których żołnierze posługiwali się bronią białą, byli tak jakby połączeniem ninja i cyborga. Po za tym, niektórzy BTW również posługiwali się taką bronią, sama jest tego przykładem, a mimo to, nie była w stanie zorientować się, z kim ma do czynienia, za co przeklinała siebie. Wszystko układało się w całość, on musi należeć do Cerberusa, pozostaje pytanie czego od niej chce? Zabić ją? Wyciągnąć informacje o innych BTW w Inicjatywie? Udawanie głupiej, że nie wie o czym mówi, będzie kompletnie bez sensu, uważnie śledził jej mimikę twarzy i na pewno dopatrzył się jej zmiany. Tylko, co powinna w takiej sytuacji zrobić? Jak wyjść z tego cało?