Akanishi spędził w Andromedzie kilka lat, więc zdążył rozeznać się w temacie członków Cerberusa oraz BTW. Wiadomo, osoby szczególnie niebezpieczne, od razu likwidował, nie może sobie pozwolić na kontynuowanie ich badań i działań, dlatego również niszczył ich prace, wcześniej kopiując je, mogą być przydatne, do poszukiwań kolejnych osób i placówek. Nie jest zwolennikiem morderstw, ale osoby, które dotąd zabił, należały do Cerberusa i kontynuowały ich działania z Drogi Mlecznej. Wiedział do czego były zdolne, wielu nawet kojarzył z laboratorium i wiedział czym się zajmowali, więc był w stanie ukarać ich odpowiednio, za ich przewinienia. Teraz będzie musiał zmusić dziewczynę przed nim, aby zaczęła myśleć logicznie i działać.
- Ja natrafiłem na naukowców, którzy za pomocą odpowiedniego sygnału, chcieli kontrolować umysły innych ras i stworzyć żywy komputer. – wyjaśnił
- NANI?! Kpisz sobie?! – patrzyła na niego w szoku
- Nie. Eksperymentowali na kilku rasach, które cierpiały na jego skutek.
- W Inicjatywie? Na Nexusie? – przeraziła się
BTPW miał rację, oni nie są w stanie uwolnić się od przeszłości, demony będą ich ścigać do samego końca i to nawet w innej galaktyce. Co powinna w takiej sytuacji zrobić?
- Nie, na planecie, ale jak wiesz, kolonie istot z Drogi Mlecznej są na różnych globach, a pomiędzy nimi oraz stacją ciągle trwają podróże. Wystarczy jedna osoba, która będzie pod kontrolą takiego złoczyńcy, pomyśl sobie, jakie oni mogliby wprowadzić zamieszanie i przede wszystkim zagrożenie. Pomijając już fakt, że jeśli to BTW byłby taką jednostką, to może spowodować o wiele większe kłopoty niż zwykły człowiek.
- Mają SAM'a – powiedziała
- SAM dotyczy ark oraz drużyn pionierskich, a nie wszystkich miejsc i osób w całej galaktyce. – poprawił ją
- Fakt – musiała mu przyznać rację
- Po za tym, po buncie, dużo osób opuściło stację i tam gdzie przebywają, mogą szukać potencjalnych obiektów eksperymentów lub werbować ludzi do odtworzenia Cerberusa.
- To byłaby katastrofa
- Żeby tylko, a to dopiero początek, mamy już wystarczająco kłopotów z kettami.
- To byłoby tyle… z mojego normalnego życia – przeczesała dłonią włosy – Jak ich powstrzymać?
Nawet jeśli, chciała trzymać się z daleka od swojej przeszłości, ona doścignęła ją i teraz musi przed nią ochronić innych, niewinnych. Jeśli zagrożenie nie jest zbyt duże, to może uda się je zniszczyć jeszcze w zarodku, nim rozwinie się do pełnej formy.
- Czemu mnie o to pytasz?
- Wydajesz się rozeznany w temacie działań przeciwko Cerberusowi, a po twoich słowach widzę, że masz doświadczenie z nimi. W sumie trudno, żebyś nie miał, jesteś BTPW, ale daj mi coś, na czym mogę oprzeć swoje działania, jakąś radę, cokolwiek...
- Nie znamy się i nie ufamy sobie. Jaką mam pewność, że nie polecisz do nich i nie zgłosisz im o mnie oraz moich planach? – zapytał
Niby był pewien, że jest uciekinierką, a nie czynną agentką, ale nie zaufa jej tak szybko, w dalszym ciągu pamięta o żniwiarzach oraz jej przynależności do Nexusa, to może być duży problem.
- Z tego co widzę, nie jest ci na rękę rozwinięcie ich działań, mnie również. – wstała – Wystarczą nam już ketty i ich apoteoza czy coś takiego. Nie potrzebujemy kolejnych ośrodków tworzących BTW, które łatwo domyślić się, będą w przyszłości próbowały zawładnąć Andromedą i kto wie co jeszcze.
- To nie jest jakaś przepychanka BTW 07. Tutaj chodzi o setki tysięcy lub milionów żyć. – powiedział poważnie
- Po pierwsze jestem NANAMI. – odparła natychmiast – Po drugie, doskonale wiesz, że nie jestem zwykłym człowiekiem, po za genetyczno-techniczną modyfikacją przez Hashimoto, zyskałam dodatkowe umiejętności po syntezie z syntetykami. Nie poddam się, zrobię wszystko, aby inni nie musieli przechodzić przez to, co ja czy ty.
Zbyt długo zamiast działać, ukrywała się, tak było jej wygodniej, bezpieczniej, ale teraz kiedy zostało jej przedstawione, czym to może grozić, jeśli nic nie zrobi, musiała zmienić strategię. Jak każdy BTW przeszła szereg treningów i eksperymentów, które zrobiły z niej, to czym teraz jest, więc spokojnie mogła założyć, że każdy kto dożył dorosłości, miał bogatą historię z laboratorium... oczywiście brutalną i pełną cierpienia. Cerberus nie bawił się z nimi w chowanego, tylko bez zbędnych ceregieli robił, to co chciał, nie zważając na to, jak oni się czują, ani jakie mają zdanie, chcieli z nich zrobić niemal roboty, wyprane z uczuć, więc niejednokrotnie łamali ich psychicznie i fizycznie, aby wyselekcjonować najlepszych i najbardziej wartościowych żołnierzy, nie do złamania, nawet przy torturach.
- Nie wiesz, przez co ja przeszedłem. – powiedział zimno
- To prawda, ale na pewno coś podobnego do mojego szkolenia, czyli... nic dobrego i łagodnego. – patrzyła na jego spokojną twarz – Nawet jeśli nie wiemy, co drugie z nas przeszło, nie znaczy, że nie jesteśmy w stanie, wyobrazić sobie przynajmniej części tego, na podstawie swoich przeżyć w podobnej jednostce, BTPW 01.
- Jaką mam gwarancję, że nie pracujesz dla Cerberusa? – skrzyżował ręce na torsie
- Gdybyś tak podejrzewał, to byłabym związana i nie pisnąłbyś słowem o planach eliminacji ludzi Cerberusa. – zauważyła, na co zaśmiał się kpiąco – Nie poświęciłbyś swojej przykrywki z tak błahego powodu, jak ratowanie mnie przed pożarciem i mówienie tego wszystkiego. Nawet ba, zostawiłbyś, aby tamte zwierzęta mnie zabiły, nie musiałbyś sobie brudzić rąk.
Wyzywający uśmiech mu się powiększył, zaczęła myśleć logicznie, jak przystało na BTW. Oczywiście, nie było to na pełnych obrotach, ale postępy są, aby tylko podjęła odpowiednie kroki, stawka jest zbyt wielka, żeby pozwolić, kierować się swoimi uczuciami.
- Sugerujesz coś konkretnego? – musiał przyznać, że zaintrygowała go
- Współpracę. Nam obojgu zależy na wyeliminowania zagrożenia ze strony Cerberusa, połączmy siły. Nie mówię o przyjaźni czy prowadzeniu się za rączkę, ale wymianie informacji, nie będę wtrącać się w twoje sprawy, a ty w moje, cel będzie wspólny, a każde z nas obierze swoją drogę, aby go osiągnąć.
- Myślisz, że to przejdzie?
- Od czegoś musimy zacząć. To jak? Wchodzisz w to?
Nie ufała mu, ale nie miała do kogo się zwrócić. Nikt przecież nie wie, że jest BTW, jakby dowiedzieli się, to prawdopodobnie byłaby posądzona o przynależność do Cerberusa i od razu zamknięta w prawdziwym więzieniu. Nawet, obawiałaby się powiedzieć tego Sarze lub Scott'owi, o dyrektorze nie wspominając, więc został tylko on.
- Jeśli rzeczywiście zależy ci na pokoju i nie jesteś szpiegiem, to możemy zawrzeć tymczasowy sojusz, co nie oznacza, że ufam ci całkowicie.
- Wiem, to byłoby dziwne. Z resztą ja tobie też nie.
Akanishi nie dał tego po sobie poznać, ale zaskoczyła go propozycja współpracy, nie sądził, że w tak krótkim czasie ją zaproponuje, zwłaszcza, że niedawno go zaatakowała. Jednak nie zaprzeczy, że miałoby to swoje plusy, zwłaszcza, że dzięki temu miałby kolejną parę oczu na Nexusie i w obrębie działań Inicjatywy na innych planetach. Oczywiście nie ufa jej na tyle, aby wdrażać w swoje działania oraz to, czego tak naprawdę od niej chce, ale są rzeczy, mniej ważne i owiane tajemnicą, którymi może się podzielić, o ile będzie tego wymagała sytuacja.
- Przyjrzyj się członkom statków jakimi przylecieliście, dużo może dać skan lub wgląd w historie medyczne. Jesteś BTW co oznacza, że wiesz, gdzie szukać poszlak. – poinstruował
- Dobry początek. Jak będę mogła się z tobą skontaktować? Znajdę cię na Nexusie lub Hyperionie?
Znalezienie innych BTW to jeszcze nie taki duży problem, tylko jak odkryć, po której stoją stronie i jakie mają zamiary, to już wyzwanie. No i najważniejsze, trzeba to zrobić tak, żeby nie odkryli kim ona jest i nie zaczęli jej ścigać, ani nie powiadomili sztabu Cerberusa, o jej obecności w Andromedzie, to była ostatnia rzecz jaką chciała. Skoro on przebywa tutaj dłużej, to powinien wiedzieć komu ufać, a komu nie i konsultacja z nim, w niektórych przypadkach, będzie niezbędna, aby móc podjąć odpowiednie kroki, nie zdradzając się.
- Nie. – zaprzeczył – Jak będę coś potrzebować, to cię znajdę.
- A jak JA, będę czegoś potrzebować? – zaznaczyła swoją osobę, to musi działać w obie strony
- Upierdliwa. – skwitował, ale był zadowolony, że zaczęła widzieć szerszą perspektywę – Przy naszym następnym spotkaniu dostaniesz coś, co nam to umożliwi.
- A teraz co?
- Teraz, to jesteś wolna. Twoja broń jest tam. – skinął na pakunek przy ścianie
Nanami podążyła wzrokiem za kierunkiem, który wskazał i zdębiała, dosłownie półtora metra od niej leżała jej torba! Jak mogła jej nie dostrzec?!
- Poważnie? – zapytała – Moja broń, cały czas była na wyciągnięcie ręki? Nie bałeś się, że jej użyję?
- Nie zauważyłaś jej. – nachylił się nad nią z kpiącym wyrazem twarzy, była o pół głowy niższa od niego – Najwyraźniej to prawda, najciemniej pod latarnią, Neko
- Hej! – oburzyła się i chciała go uderzyć, ale w mgnieniu oka zablokował jej obie ręce
- Nie trać siły na bezsensowne przepychanki. Lepiej jakbyś zajęła się swoją raną nim ruszysz. – skarcił ją
- Skąd wiesz o ranie? – wiedziała, że była ranna, czuła dyskomfort, ale jak on dowiedział się o tym
- Proszę cię, masz biały kombinezon, krew jest na nim widoczna – rozwiał jej wątpliwości
- Biało-czarny. – poprawiła na co przewrócił oczami – Nie mogłeś mnie opatrzyć? – zapytała wyzywająco
Musi zanotować sobie, że powinna postarać się o ciemniejszy, najlepiej czarny, będzie mniej rzucać się w oczy, zwłaszcza jak zacznie węszyć wokoło Cerberusa. Oni na pewno wykorzystają każdą widoczną ranę, aby zdobyć przewagę w czasie walki, a nie może sobie na to pozwolić.
- Jasne, zabierz się za rozbieranie BTW, w nadziei, że nie obudzi się, nim skończysz ją opatrywać. Naprawdę genialny pomysł. – powiedział sarkastycznie – Zatamowałem krwawienie, resztą zajmij się sama.
- Ciekawe jak – poruszała dłońmi
- Radzę uważać, co robisz. – ostrzegł ją, po czym puścił jej dłonie
- To groźba? – warknęła
- Dobra rada. – poprawił ją – Lepiej żebyś miała je sprawne, musimy jeszcze dotrzeć do najbliższej wioski lub miasteczka, abyś mogła wrócić do siebie.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? – zapytała
- Na pustkowiu i szybciej dotrzemy na motorach niż na nogach. – wyjaśnił
Suzuki nie zdawała sobie jeszcze sprawy, gdzie dokładnie jest i co dzieje się na zewnątrz, ale lepiej, żeby zaczęła wykonywać jego polecenia, skrócą czas na bezsensowne sprzeczki, tylko ruszą dalej.
- A prom? – zagadnęła lustrując go
- Nie ma tutaj stacji komunikacyjnej, aby go wezwać.
- Nie mogłeś wybrać lepszego miejsca?
- To był celowy wybór. – odparł z miną mówiącą „powinnaś to wiedzieć"
- No tak... - usiadła na wcześniejszym miejscu – Co z moimi rzeczami?
- Wszystko jest w torbie. – odparł wracając pod ścianę
Kobieta wzięła przedmiot, z którego wyjęła swoją torbę, a z niej apteczkę. Musi opatrzyć sobie ranę zanim ruszy, nie chciałaby paść w połowie drogi i to z tak głupiego powodu, zwłaszcza przy NIM. Zdjęła tarczę ochronną i chwyciła za zamek, wówczas drgnęła, nie była przecież sama.
- Mógłbyś wyjść?
- Nie szczególnie
- Nie bądź zboczeńcem
- Jest burza piaskowa na zewnątrz, no chyba, że później w ciemno sama pojedziesz, to powodzenia. – odparł nawet na nią nie patrząc
- Burza piaskowa? – powtórzyła po nim
- Tak
- [Do cholery, gdzie ja się znajduję?] – myślała gorączkowo, ale po kolei - Chociaż odwróć się tyłem, ja nie mogę, gdyż jedyne światło jest z tej strony.
- Nic z tego. Nie mam gwarancji, że nie zaatakujesz mnie ponownie.
Miał rację, w końcu już dwukrotnie go zaatakowała, nie miał gwarancji, że nie zrobi tego kolejny raz. Przeklęła w myślach, sama jest sobie winna, ale czasu nie cofnie, na szczęście pod kombinezonem nie miała wyłącznie bielizny, ale zwykły top oraz szorty.
- To mijałoby się z celem, skoro potrzebuję twojej pomocy. – kontynuowała
- Nie zmienię zdania. Po za tym nie masz na sobie wyłącznie kombinezonu, więc nie przesadzaj. – zakończył
Nie było dalszego sensu, kłócić się z nim, z tego powodu. To nie tak, że wstydziła się, po prostu nie czuła się komfortowo w towarzystwie obcego BTW, kiedy ona będzie częściowo bez kombinezonu, który w znacznej mierze chronił ją, a tak, to straci osłonę i będzie łatwym celem. W sumie wspomniał, że zatamował krwawienie, czyli musiał rozsunąć jej kombinezon, aby mieć dostęp do rany, więc gdyby tylko chciał, to zrobiłby jej coś wtedy. Nawet jeśli wydawało się, że był po tej samej stronie, co ona, to dalej nie była pewna, co dokładnie nim kieruje i jakie ma cele oraz jaka będzie jej rola, według jego planu, bo na pewno jakiś ma. Niestety w chwili obecnej, była od niego zależna, czego nienawidziła, wolała móc decydować o sobie i nikogo nie prosić się o pomoc, ale wykorzysta daną jej „wolność". Spojrzała na niego, zagłębiał się w swoim omni kluczu nie patrząc na nią, pewnie przeglądał jakieś dane, ale ewidentnie był czujny, nigdy nie powinno się jej tracić. Natomiast Nanami rozsunęła górną część kombinezonu i sprawdziła ranę, dobrze, że zatamował jej krwawienie, w innym wypadku nie byłoby ciekawie.
- Swoją drogą nie przedstawiłeś się. – zaczęła rozmowę
- Przedstawiłem – odparł
- Nie uważasz, że głupotą, byłoby nazywanie cię przy innych, BTPW 01? To może zdradzić o wiele więcej, jeśli ktoś jest wtajemniczony w sprawę. – powiedziała na co westchnął, zaczynała mu działać na nerwy
- Ryu lub Dragon
- Czemu akurat Dragon? Chciałeś się pokazać, że jesteś silny? Odstraszyć ksywą?
- Nie ja wybrałem tą nazwę.
- Czemu? Przecież to ty, nią posługujesz się
- Została przyjęta i tyle, koniec tematu. – powiedział stanowczo
Nie chciał wracać do dnia jej nadania, to były niepewne i bardzo ryzykowne czasy. Kiedy zaczęli sabotować działania Cerberusa, chcąc uniknąć schwytania, nie mogli posługiwać się swoimi kodami, zbyt łatwo zorientowaliby się kim są, więc przyjęli kryptonimy, w jego przypadku, to lider nadał mu nazwę, Dragon i nawet jeśli wolałby inną nazwę, to nią posługiwał się, aż do opuszczenia Drogi Mlecznej. Po przylocie do Andromedy, zdecydował, się dalej będzie jej używać, gdyż nie każdy zna imię jakie przyjął po opuszczeniu laboratorium, a wyłącznie ksywę, więc tak będzie mu prościej wykonywać misje, bez obawy, że zostanie zdemaskowany.
- Ok, a czy ja sama mogę wymyślić swoją? – stwierdziła, że nie rozsądnie, byłoby zaczynanie ich współpracy, kłótnią o taki szczegół
- Twoja sprawa, ale i tak będę zwracać się do ciebie jak chcę.
- To nie fair – zaczęła owijać się bandażem
- Zachowujesz się jakbyś rządziła tą grupą, a tak nie jest.
- Zapytałam tylko czy sama mogę się nazwać, to nie jest rządzenie się, a decydowanie o sobie.
- Na chwilę obecną, nie należysz do tej grupy, więc nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.
- Mamy wspólny cel, eliminacja zagrożenia z Cerberusa. – zasunęła zamek i założyła osłonkę na klatkę piersiową – Gotowe
- Jeszcze nie zrobiłaś nic, co mogłoby cię zaliczyć do nas, więc przystopuj swoje fantazje.
- Udowodnię swoją wartość. – podeszła do niego – W takim razie, co teraz robimy?
- Zabierz swoje rzeczy, ruszamy. – spojrzał na nią
- Przecież mówiłeś, że jest burza piaskowa
- Bo jest.
- Chcesz w nią wjechać?
- Tak
- Zwariowałeś? – każdy kolejny jego pomysł, wydawał się jej coraz bardziej irracjonalny
- Nie. Doskonały kamuflaż. – odparł poważnie
Wiedziała, że ma rację, ale nie uśmiechało się jej podróżowanie przez burzę piaskową, zwłaszcza będąc narażonym na działania zarówno piasku jak i wiatru, a ona przecież jest ranna, chociaż kombinezon powinien w znacznej części ją ochronić, naprawiła uszkodzenie za pomocą omni klucza. Ponadto co z nawigacją? Jak będzie wiedzieć, gdzie ma jechać?
- Co jeśli zgubimy się?
- Jeśli będziesz podążać za mną, to trafimy do celu.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Nie pierwszy raz jadę w burzy.
- Powinnam była to przewidzieć... - mruknęła
- Zabezpieczyłaś dobrze ranę?
- Mam taką nadzieję. Nie mówiłeś wcześniej, że pojedziemy w piasku. – wzięła swoje rzeczy
Yamato zabierając swój plecak, przeszedł do kolejnego pomieszczenia, gdzie były wspomniane motory, które z pewnością nie wyglądały jak klasyczne. Budową przypominały masywne ścigacze, ale zamiast kół posiadały dwa silniki rakietowe, które powodowały, że po ich uruchomieniu, unosiły się nad powierzchnią, a nie stykały z nią. Stanął przy jednym i poklepał jego siedzenie, dając Nanami jasno do zrozumienia, żeby siadała.
- Tym uruchamiasz, tutaj dodajesz gazu, a tu masz hamulec. – zaczął tłumaczyć – Na ekranie znajduje się mapa, na której ja będę oznaczony czerwoną kropką, a ty niebieską i pokaże ewentualne przeszkody, więc śledź ją uważnie, ale nie pozwól sobie zgubić mnie. Jeśli już zdarzy się coś takiego, to natychmiast zatrzymujesz się, inaczej możesz oddalić się zbyt daleko, abym mógł cię znaleźć, jasne?
- Tak. – potwierdziła – A niby jakim cudem możemy widzieć teren w tej burzy?
- Te motory wyposażone są w radary ograniczonego zasięgu, dlatego musisz być uważna.
- Wyjaśnisz mi, jak mogę skupić się na śledzeniu ciebie na mapie, kiedy piasek będzie wsypywał się we mnie z każdej strony? – zapytała sceptycznie
- Trzymasz kierownicę? – skinęła, więc cofnął się dwa kroki – Wciśnij zielony przycisk powyżej mapy
Wykonała polecenie i ku jej zaskoczeniu, wokół niej pojawiło się pole energetyczne. Szybko spojrzała na niego.
- Jakim cudem?
- Chcąc podróżować przez burze piaskowe, musiałem zadbać, abym miał, w miarę komfortowe warunki dotarcia do celu, bez opcji zgubienia się, wjechania w coś czy utknięcia w miejscu bez wyjścia.
- Pomysłowe
- Praktyczne. – poprawił – Ubieraj kask i ruszajmy, zanim ściemni się i dosłownie nic tutaj nie zobaczymy. – wsiadł na drugi pojazd zakładając swój hełm
- Ok – wykonała polecenie
- Pamiętaj o mapie
- Ok
Yamato zapalił swój motor i widząc jak ona zrobiła to samo, odblokował wyjście, które również było zabezpieczone polem siłowym, aby piasek nie buchał do środka, po czym ruszył przed siebie. Oczywiście na bieżąco monitorował odległość Nanami, aby już przy pierwszej jeździe, nie zgubiła mu się. Domyślał się, że może wpaść w panikę, ale nie ma wyjścia, musi przetrwać tą jazdę. Zdarzało się, że znikała mu na kilka sekund z radaru, wtedy zwalniał i pojawiała się. Po dobrych 15-20 minutach zdołali opuścić burzę piaskową, ale nie zatrzymywał się, zrobił to, dopiero za wzgórzami, jakie pojawiły się na horyzoncie.
- Obłęd. – zdjęła kask – Często tędy jeździsz?
W swoim życiu, spotkała się z różnymi warunkami pogodowymi, z którymi musiała sobie radzić, ale jeszcze nigdy nie pędziła, a raczej leciała na motorze przez burzę piaskową, zdając się wyłącznie na miniaturową mapkę, gdzie migał jej punkt, który miała śledzić. Nie da się ukryć, to była dobrze przemyślana kryjówka, kto normalny będzie pakować się w środek takiej burzy? Odpowiedź była prosta, prawie nikt.
- Tyle ile trzeba. – odparł
- Co teraz?
- Widzisz tamtą górę? – wskazał na wzniesienie
- Tak
- Tam znajduje się stacja przesyłowa, skąd będziesz mogła wezwać po siebie transport. Jakieś 200 metrów na wschód od niej, jest jaskinia, tam zostawisz motor, zanim wezwiesz pomoc. – poinstruował ją
- Nie jedziesz ze mną?
Była zaskoczona, że tak po prostu daje jej wolną rękę. Nie traktuje jak więźnia, nie pilnuje, po prostu daje polecenie i tyle. Nie powinien obawiać się, że ukradnie mu pojazd? Kompletnie nie umie go rozgryźć.
- Nie. – zaprzeczył – Jeśli zobaczą cię ze mną, to wątpię, że pozwolą ci cokolwiek zrobić lub gdziekolwiek samej pójść.
- Czemu?
- Pokłóciłem się z kimś i ten ktoś zadbał o to, abym nie miał wstępu na Nexusa lub innych placówek Inicjatywy.
Nie powinna wiedzieć wszystkiego, zwłaszcza na tym etapie znajomości. Po za tym, ona jest zbyt blisko drużyny pionierskiej i to mogłoby zablokować jej działania, jednocześnie straciłby kolejne źródło informacji. Ani on, ani Dexter, nie przebywają na stacji, aby na bieżąco znać sytuację, co czyni Anę jednym z głównych informatorów, która niestety też ma swoje ograniczone uprawnienia. Nawet nie wspominając o Meridianie, który jest lepiej strzeżony, więc każda dodatkowa osoba na miejscu może ułatwić mu działania. Oczywiście, zanim zacznie rozpatrywać przydatność Nanami, to trochę będzie musiał ją jeszcze poobserwować, aby wiedzieć co zdecydowała. Wiedział, że ujawnienie swojej osoby wywołało u niej szok i strach, co dowodzi tego iż nie uporała się jeszcze z demonami przeszłości, więc ostrożnie będzie musiał podejść do całości i wybadać jakie będą kierować nią priorytety i jak bardzo będzie angażować się w sprawę oraz na ile emocje, będą jej przeszkadzać. Niestety, właśnie one mogą okazać się kluczowe, gdyż w przypadku nie pokonania przeszłości, strach w spotkaniu z Cerberusem, może okazać się paraliżujący i zamiast działać, będzie stać lub zacznie uciekać, co może pogrzebać daną misję, na co pozwolić nie może. Czas pokaże jej wady i zalety oraz co jest dla niej ważniejsze.
- To nielogiczne, tylko dlatego, że się pokłóciliście? – zapytała
Przez jakąś kłótnię ma zakaz wstępu na Nexusa? To nie mogło być nic błahego, takich rzeczy nie robi się z byle powodu, to nie Droga Mleczna, tylko Andromeda, tutaj są inne warunki i zesyłanie kogokolwiek, nawet BTW po za stację było przegięciem. No chyba, że on zrobił coś okropnego, niewybaczalnego... w końcu jest BTW... a oni są zdolni do bardzo wielu rzeczy, których normalni ludzie nie odważyliby się. W takim razie, co to mogło być? Zabójstwo? Zdrada Inicjatywy? W obu przypadkach wylądowałby w więzieniu, no chyba, że zesłali go po za Nexusa jako karę, zamiast więzienia.
- Jak się ma władzę, to można wszystko, ale koniec tematu. Zrób co mówię i ruszaj, w ciągu godziny zaczną pojawiać się nocne zwierzęta, które są bardzo szybkie i przede wszystkim mięsożerne.
- Wiedziałeś, gdzie znaleźć kryjówkę
- Jak się ma to co ja na karku, to trzeba dbać o każdy szczegół.
- Czy jesteś w stanie choć czasem powiedzieć coś, co nie brzmi jak rozkaz psychopatycznych naukowców Cerberusa? Innym tonem?
- Nie bądź mięczakiem, to nie trening BTW, tylko brutalna rzeczywistość i im mniej rozmawia się na otwartej przestrzeni, bez pewności bezpieczeństwa, to tym lepiej.
- Doskonale o tym wiem, ale wiesz, że nie o to mi chodziło.
- To są błahostki BTW i nie powinnaś do nich przywiązywać uwagi. – powiedział zimno, a widząc jak spogląda w bok kontynuował – Zanim rozejdziemy się w swoich kierunkach, łap
Chłopak rzucił w jej kierunku mały przedmiot, którym okazał się, być przenośny dysk danych, odzyskany z rąk kettów. To właśnie był cel jej misji, odzyskać go, gdyż obóz naukowy został zaatakowany i zniknęły bardzo istotne dane jakie zebrano.
- Skąd go masz?
- Leżał obok ciebie jak cię znalazłem, wiedziałem, że musiał był ważny, więc zachowałem na później.
- Nawet nie wiesz jak ważny. – powiedziała i przez chwilę zawahała się – Dziękuję
Nie odpowiedział, ale nagle Nanami zauważyła jak w powietrzu zaczęły unosić się jej sztylety, które po chwili pędziły na nią, ale ku jej zaskoczeniu, zatrzymały się na wysokości jej szyi. Musiała przyznać, że myślała, że jednak postanowi ją zabić, ale tak się nie stało.
- One mogłyby być, o wiele bardziej skuteczne, gdyby miały inny kształt.
- Prawdopodobnie, ale doskonale radzę sobie właśnie nimi. – chwyciła je i natychmiast umieściła w swojej zbroi
- O ile masz je przy sobie – skwitował z przekąsem
- Będziesz mi to wypominać? – zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi – To jest ta wasza, psychiczna moc?
- Jedna z wielu, z pokaźnego arsenału. – odparł i spojrzał na swój omni klucz, który zasygnalizował mu przychodzącą wiadomość – Nie zapomnij zostawić motor w jaskini. Ja ne – przypomniał i ruszył w stronę, z której przybyli
- Hej! – zaprotestowała, miała do niego jeszcze kilka pytań, ale widząc jak nawet nie ogląda się, odjeżdżając, westchnęła - Ja ne... - mruknęła bardziej do siebie, niż jego
Tajemnice, niedopowiedzenia i wszystko pod pretekstem wyższego dobra, klasyczny, cerberusowski scenariusz. Nienawidziła tego, kształtowali ich wygląd, przeznaczenie, charaktery, manipulowali nimi, wedle własnego uznania i swoich chorych celów, zbyt wiele razy na to pozwoliła, tym razem będzie inaczej. Przeszuka wszystkie bazy danych, jakie istnieją z Drogi Mlecznej, aby dowiedzieć się kim jest ten cały Ryu, dlaczego wyrzucili go z Inicjatywy i na ile jego słowa są prawdziwe oraz jak szczere są intencje w pokonanie Cerberusa. Nie da się ukryć, że on był intrygujący i właśnie dlatego dopilnuje, żeby spotkali się w niedługim czasie, a wówczas będzie o nim wiedzieć o wiele więcej, dzięki czemu zaplanuje swoje dalsze kroki i nie da się zaskoczyć. Teraz jednak musi wrócić do miasta, gdzie odda dysk i wróci do siebie, ma wiele rzeczy do przeanalizowania i sprawdzenia, a to zajmie jej trochę czasu.
Yamato będąc kawałek od miejsca pozostawienia kobiety włączył komunikator.
- Jesteś na pozycji? – zapytał
- Tak. Widzę ją stąd wyraźnie. – usłyszał męski głos
- Dopilnuj, żeby wsiadła na prom i wracaj.
- Tak wiem. – powiedział zrezygnowany – W razie kłopotów wkroczę, ale oboje doskonale wiemy, że sama sobie poradzi.
- Jeżeli chcemy mieć kontakt na tych nowych statkach oraz w Meridianie, to musimy zadbać, aby przeżyła, a jest ranna.
- Dobra, dobra... odezwę się jak wsiądzie na pokład.
- Dzięki
- Narka
Skręcił i mógł ruszyć na kolejny zwiad, jego zadaniem jest ochrona wszystkich w Andromedzie, przed ziarnem zniszczenia ze strony Cerberusa i innych niezrównoważonych osób, a ci pojawiają się i znikają co jakiś czas. Plusem jest fakt, że ma sens przebywania w tej galaktyce, a tak naprawdę to wolał zostać w Drodze Mlecznej i walczyć tam, przeciwko żniwiarzom oraz Cerberusowi, a nie jak ostatni kretyn uciec. Niestety dostał jasne rozkazy, od swojego dowódcy i zarazem przyjaciela, że ma chronić tych kolonistów przed złem jakie przywieziono na arkach, które w późniejszym czasie może zakiełkować i doprowadzić do niechcianej powtórki z rozrywki. Prime pokładał w nim nadzieję, że mu się to uda, kiedy zdecydował się go wysłać do Andromedy, więc zrobi wszystko co w jego mocy, aby ta decyzja i to poświęcenie nie poszło na marne.
