Grupa sześciu dzieci, w wieku 6-9 lat, znajdowała się przy dużej arenie, gdzie czekali na kolejny test sprawnościowy. Było to zaawansowane technologicznie, zamknięte pomieszczenie, które można było odpowiednio dostosować, do typu treningu, który ma się na niej odbyć. Zakres dostępnych parametrów, jakie można było wybrać, był szeroki, począwszy, od umieszczenia określonego toru przeszkód czy pułapek, poprzez, zmianę temperatury, a skończywszy, na odtworzeniu wybranych warunków pogodowych. Obecny wygląd areny, zawierał klimat zimowy, temperatura grubo poniżej zera, opady śniegu, zestaw przeszkód i pułapek adekwatnych do przyjętego terenu. Celem testu, było sprawdzenie jak BTW radą sobie przy skrajnie niskich temperaturach, kiedy po za misją, muszą wykorzystać, to co widzą, aby przeżyć. Dla utrudnienia, przyszli żołnierze BTW byli ubrani wyłącznie w długie spodnie moro, podkoszulek, wojskowe buty i rękawiczki bez palców, natomiast osoby przeprowadzające test, były w kurtkach i czapkach.
- Test składa się z trzech faz, ale zasada jest taka, że musicie przejść jedną, aby móc przystąpić do drugiej. Pierwsza, znajduje się za tymi drzwiami i polega na pokonaniu całego toru przeszkód w przeciągu 10 minut. Osoby, które nie zmieszczą się w wyznaczonym czasie, oblewają całość i nie mogą przystąpić do kolejnych faz. Ponadto, tak jak w każdym innym teście, istnieje system kar i nagród, więc będziecie wiedzieć, co was czeka, jeśli nie zaliczycie go. – powiedział jeden z generałów, którzy ich szkolili – Wchodzicie pojedynczo, po wcześniejszym wywołaniu. Zaczynajmy
Cała szóstka, od 20 minut przebywała poczekalni, która sąsiadowała z poligonem, gdzie celowo, była ustawiona temperatura, taka sama, jak na arenie, aby wyziębić ich, tym samym utrudniając, przejście testu. Nanami, była jedną z starszych jednostek w obecnej grupie, ale w tej sytuacji, to wcale nie było plusem, gdyż w pierwszej kolejności szły młodsze dzieci, a dopiero później starsi. Przechodziła różne testy i treningi na tej arenie, ale zawsze wygląd torów i krajobraz były zmieniane, aby nie mogli zapamiętać określonych miejsc, tylko skupiali się, na wykorzystywaniu nowych bodźców. Wiedziała, że całość była naszpikowana kamerami, aby śledzić ich poczynania na różnych etapach, tak jak i wszystkie pozostałe lokalizacje w kompleksie, ale zawsze były dokładnie ukryte, aby nie mogli ich dostrzec i kryć się przed nimi. Każda kolejna minuta w takim mrozie, utrudniała przejście testu, ale musieli cierpliwie czekać, na swoją kolej. Nie pozwolono im patrzeć, jak pozostali z grupy przechodzili go, aby nie zapamiętać trasy, co mogłoby dać im przewagę, więc jedyne co mogli, to zakładać jak może ona wyglądać.
- BTW 07-511 twoja kolej – powiedział pojawiający się w drzwiach mężczyzna
- Tak jest!
Weszła na arenę, gdzie panował mrok i jedynymi źródłami światła były lampy, poustawiane wzdłuż krętej trasy. Widziała niektóre przeszkody... drabinki, płotki, sznurki, pod którymi będzie musiała przeczołgać się lub po nich wdrapać na wyższy poziom, schodki i drążki. Domyślała się, jak może wyglądać reszta trasy, ale przez warunki jakie tu panowały, wszystko było o wiele trudniejsze. Stanęła na linii czekając na rozpoczęcie.
- START! – usłyszała głos generała
Natychmiast ruszyła, miała ograniczony czas, a już została wystarczająco wyziębiona, co powodowało, że była wolniejsza i mniej precyzyjna. Sztuczny, padający śnieg ograniczał widoczność, osiadający się na poszczególnych elementach, powodował słabszą przyczepność, co skutkowało zjeżdżaniem lub spadaniem. Wiedziała, że nie zaliczy testu, jeśli pominie choćby jeden element, więc pomimo porażki, musiała ponownie podchodzić do danej przeszkody, co zabierało jej czas. Im więcej prób, tym mniej czasu do końca oraz rosnące zmęczenie, co z kolei powodowało dodatkowe zdenerwowanie, gdyż każdy oblany test, kończył się karą, której za wszelką cenę chciała uniknąć. Zeskoczyła z ostatniej przeszkody i resztkami sił dobiegła do mety kończącej bieg, lądując na kolanach. Przez chwilę próbowała unormować oddech, wówczas zobaczyła jak podchodzi do niej generał.
- Twój wynik BTW 07-511 to... 10:03. Oblałaś – powiedział lodowatym tonem, idealnie pasującym do otoczenia
Słysząc werdykt wstrzymała oddech, a źrenice zmniejszyły się jej do minimum. Zdążyła jedynie pomyśleć „Nie!" i przez jej ciało przeszedł natychmiastowy ból... została porażona prądem...
Zerwała się do pozycji siedzącej i przez chwilę próbowała zorientować się w sytuacji. Miała szybki i płytki oddech, była spocona, ale znajdowała się w ciepłym i ciemnym pomieszczeniu. Z ulgą przymknęła powieki, to był „tylko" kolejny koszmar, nie rzeczywistość, była bezpieczna. Wyszukała włącznik lampki, którą włączyła, po czym powoli wstała z łóżka i poszła do łazienki. Opłukała twarz zimną wodą i próbując się uspokoić, patrzyła jak krople spływają po ściankach umywalki. Przeklęte wspomnienia, myślała, że uporała się z nimi, rzadko pojawiały się w ostatnich latach, wyłączając oczywiście kriosen, ale teraz znowu wracają, każdej nocy i to wszystko przez tamtego BTPW! Czemu musiał się jej pokazać? Dlaczego powiedział o potencjalnym ryzyku? Czemu zmusił do działania, wbrew jej woli? Nie chciała się mieszać w sprawy Cerberusa, wolała całkowicie odciąć się od nich, ale niestety nie mogła pozwolić, aby inni zostali skrzywdzeni i to z jej powodu. Zagrożenie powróciło i jeśli straci czujność, choćby na chwilę, to może przeżywać koszmar na nowo. Musi wziąć się w garść, nie jest małym, przestraszonym dzieckiem, tylko dorosłą i silną kobietą, która potrafi o siebie zadbać! Udowodni to wszystkim... Cerberusowi, Ryu, a przede wszystkim… samej sobie!
Yamato, przylatując do Andromedy czuł niedosyt. Oczywiście wiedział, jak poważne zadanie go czeka i spodziewał się komplikacji, ale to było nic, w porównaniu z tym, co został zmuszony zostawić w Drodze Mlecznej. Dokładnie pamiętał co czuł, kiedy ówczesny lider BTW zdecydował o jego podróży. Był zły, ba wściekły, że zamiast zostać i pomóc bronić galaktyki przez żniwiarzami, on miał załadować się na arkę i udać się na ponad sześćsetny sen! Inni zostali i walczyli, a on najnormalniej miał iść spać, uciekając przed zagrożeniem! Rozumiał powody jakimi kierował się Prime, ale on mógłby wiele zdziałać, nie był przeciętnym BTW, miał moc, która mogłaby dać im przewagę lub czas na znalezienie rozwiązania... niestety na nic zdały się jego próby.
W tajnej bazie, gdzie zbuntowani BTW, odrzucający doktryny Cerberusa, mieszkali i działali, trwało zebranie. Liderem grupy był Bio-Tech-Kinetic-Warrior [BTKW] o przyjętym kryptonimie Prime. On stworzył pierwszą jednostkę do walki z ich twórcami oraz zajął się rekrutacją osób, które miały podobne do niego myślenie, a następnie przekonywanie innych jak kłamliwy i egoistyczny jest Cerberus. Wszyscy go szanowali i wierzyli w jego mądrość oraz strategie, zawsze dokładnie planował swoje działania i misje, tak było i tym razem. Wiedział jak dużym zagrożeniem byli żniwiarze oraz jak pazerny stał się Człowiek Iluzja chcący zawładną galaktyką, nie zważając na ryzyko oraz ilość ofiar, które będzie musiał poświęcić, aby osiągnąć swój cel. Prime znał dokładnie rozmiar oraz ilość swoich sił w galaktyce i wiedział, że będą musieli stanąć do walki o wolność z wszystkimi zagrożeniami... niejednokrotnie przypłacając to życiem. Wtedy pojawiła się Inicjatywa Andromeda, która stała się nadzieją na uratowanie ras Drogi Mlecznej, a wraz z nią kolejne zagrożenie. Bowiem doszły do nich słuchy, że naukowcy i agenci Cerberusa dołączają do niej, co było jednoznaczne z tym, że tam mogą zacząć od nowa swoje działania. Nie byli pewni ilości, jaka tam trafi oraz kto dokładnie, ale trzeba było zadbać, aby ten wirus nie rozprzestrzenił się, w miejscu, które miało być ratunkiem. Dlatego Prime zdecydował się na wysłanie oddziału, który będzie musiał tam zająć się nimi, aby nie mogli skrzywdzić kolejnych osób dla swoich idei. Osobą, którą wybrał na ich przywódcę, był młodszy od niego, ale posiadający unikatowe umiejętności... Akanishi. Wspomniany, niejednokrotnie próbował wybić mu ten pomysł z głowy, argumentując to, że on bardziej przyda się w Drodze Mlecznej, a nie w innej galaktyce. Zwłaszcza, że nie byli pewni, czy nawet dotrą do niej, w końcu przy takiej odległości, mogło zdarzyć się naprawdę wiele katastrof, podczas, gdy członkowie będą spali w kriośnie.
- Decyzja podjęta! – powiedział stanowczo Prime
Ogólne zebranie zakończyło się kilkanaście minut temu, a teraz przebywał w swoim gabinecie wyłącznie z Akanishi'm, który po raz kolejny, starał się go przekonać, aby zamiast niego, wysłać kogoś innego.
- Z całym szacunkiem, ale tutaj bardziej się przydam, niż tam. – kontynuował Yamato
- Nie wiemy dokładnie, co was tam czeka, więc nie zakładaj, że tam będzie bezpieczniej, nie wiesz kogo spotkacie na swojej drodze. Skoro w Helejosie są warunki do życia dla nas, to równie dobrze, mogą tam żyć obce cywilizacje i nie wiesz jak będą do was nastawione. Po za tym, największym zagrożeniem jest rozprzestrzenienie się Cerberusa, jeśli oni odtworzą tam projekt BTW, a nie daj Boże połączą go z informacjami oraz warunkami tam panującymi, to może powstać jeszcze groźniejszy rodzaj żołnierza, niż tutaj.
- Nie mówię, żeby tam nikogo nie wysyłać, tylko pozwól mi tutaj zostać i pomóc. Wiesz, że jestem potężniejszy niż niejeden BTW!
- Z tego samego powodu chcę, żebyś to właśnie TY tam leciał – powiedział stanowczo
- Ale Prime~ – zaprotestował
- Koniec dyskusji Dragon! – przerwał mu – Decyzja podjęta!
- Doskonale wiesz, że nienawidzę bezczynności! Mogę~
- Powiem to ostatni raz, TY lecisz i to TY będziesz odpowiadać za działania BTW w Andromedzie!
Akanishi był wściekły za tą decyzję i upartość lidera. On chciał tylko pomóc! Mógł! Miał możliwości o wiele większe niż inni! Z bezsilności zacisnął ręce i spojrzał w bok, gdzie na ścianie wisiała mapa Drogi Mlecznej. Tutaj był jego dom, nie taki zwykły, nie miał ojca, matki czy rodzeństwa, z którymi łączyła go więź krwi, ale osoby, które traktował jak braci i siostry. Każde z nich przeszło piekło od narodzin, aż do opuszczenia laboratorium, trzymali się razem, dbali o to, aby nikt więcej nie musiał przechodzić przez to samo co oni, żeby ich też nie złapano i ponownie uwięziono. Byli dla niego ważni, nie mógł ich opuścić i uciec, to było nie fair.
- Posłuchaj Yamato. – kiedy omawiali jakiekolwiek misje, po imieniu zwracał się do niego wyłącznie, w szczególnych przypadkach – Wiem, że nie chcesz lecieć i wierz mi, gdyby nie realne zagrożenie, to nie wysyłałbym cię tam. Naprawdę nie mam wyboru, potrzebuję kogoś silnego i przede wszystkim zaufanego, który będzie w stanie, tak poprowadzić oddział, że uratuje wszystkich niewinnych. Jesteś jedyną osobą, której ufam w pełni, aby powierzyć tak ważne zadanie.
- Wiem o tym... ale ta bezczynność... kiedy wy będziecie walczyli... i umierali, a ja będę spać, była dobijająca. Stworzono mnie do walki, a nie ucieczki, mam moc, która może uratować wiele istnień, wiesz o tym.
- Pamiętaj, że ta sama moc może doprowadzić do katastrofy, jeśli wpadnie w niepowołane ręce i zamiast uratować, możesz zabić. – przypomniał mu
- Nie dopuszczę do tego!
- Nie wiemy, jak potężną bronią teraz posługuje się Cerberus, odkąd prowadzi badania nad poplecznikami żniwiarzy. Pomyśl, co się stanie, jak oni sami odkryją twój ukryty potencjał, mają technologię, której my nie znamy, wiedzę i kto wie jak liczną armię. Co jeśli posiadają jakieś urządzenia lub umiejętności, które pozwoli im na kontrolę istot organicznych... co jeśli będą w stanie ciebie kontrolować? – podszedł do niego – Yamato, jesteś CHAOS DOOMSDAY, wiesz po co zostałeś stworzony, jeśli żniwiarze odkryją ten powód, nie będzie dla nas ratunku. Musimy jeszcze pamiętać o Człowieku Iluzji, który też zapewne będzie chciał cię wykorzystać, jak tylko dojdzie do niego, że żyjesz. Nie możemy pozwolić, abyś wpadł w ich ręce, dlatego musisz opuścić Drogę Mleczną, zanim to odkryją.
Akanishi doskonale wiedział, że Prime ma rację... został stworzony nie tylko na żołnierza, on był żywą bronią, która w niepowołanych rękach, dałaby dużą przewagę w walce, okupioną wieloma ofiarami, na co nie mogli pozwolić. Czasami wolałby nie żyć, nie byłoby tylu problemów, ale równie dobrze wiedział, że musi zrobić wszystko, aby nigdy nie powstał ktoś taki jak on. Na jego szczęście ma swój rozum i wie co dobre, a co złe, jednak, jeśli stworzyliby żołnierza, zupełnie wypranego z uczuć, wykonującego jedynie rozkazy przywódcy, nie liczącego się z ofiarami, doszłoby do katastrofy.
- Nie mam wyboru, prawda? – zapytał zrezygnowany
- Przykro mi
Był chodzącym zagrożeniem, dosłownie tykającą bombą, gdy wpadnie w niepowołane ręce i musi pogodzić się z tym. Dopóki będzie w stanie, to będzie walczyć o wolność i bezpieczeństwo innych, zwłaszcza niewinnych osób. Jeśli, jednak zdarzy się, że to on będzie zagrożeniem, upewni się, żeby nie wpadł w niepowołane ręce i nie został wykorzystany przeciwko innym… bez względu na cenę jaką przyjdzie mu zapłacić.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wytępić chwasty Cerberusa – zapewnił
- To chciałem usłyszeć. – powiedział Prime – Pamiętaj tylko, że każdy jest kowalem swojego losu. To ty decydujesz o sobie, nie pozwól, aby uczucia żalu czy bezsilności zawładnęły tobą i uniemożliwiły ci racjonalne myślenie oraz działanie, naucz się je kontrolować, a w razie konieczności, tłumić.
- Zrozumiano.
Prime usiadł na swoim fotelu przy biurku, mając nadzieję, że to była ostatnia tego typu rozmowa. Nie lubił się kłócić z członkami swojej organizacji, zwłaszcza z Yamato, którego uważał za młodszego brata, ale wiedział, że w tej sytuacji nie może odpuścić, stawka jest zbyt wysoka. Nie lubił wysyłać kogokolwiek na misję, o której nic nie wie, nie może założyć prawdopodobnych scenariuszy ani precyzyjnie określić, jak niebezpieczna ona jest, a taką niewątpliwie był wylot do Andromedy. Najgorsze, że prawdopodobnie nigdy nie dowie się, na co tak naprawdę ich wysłał i co się z nimi stanie, kiedy tam dolecą. Inicjatywa obiecuje Złote Światy, ale zanim do nich dotrą, to wiele może się zmienić, nawet teraz, nie są pewni czy te założenia są właściwe. Cokolwiek tam zastaną, będą musieli walczyć, a on nie będzie mógł ze spokojnym sumieniem ruszyć dalej, ponieważ nigdy nie dowie się czy wydał właściwy rozkaz.
- Teraz musimy wymyślić, jak was wkręcić do Inicjatywy. – powiedział na głos
- Zobaczę co da się zrobić.
Akanishi wiedział, że teraz musi już myśleć pod kątem swojej misji, więc czas pozamykać niektóre sprawy i samemu znaleźć sposób, aby dostać się do Inicjatywy, nie wzbudzając podejrzeń. Czekają go ciężkie dni, postara się zrobić jak najwięcej, aby pomóc w Drodze Mlecznej, ale też musi zacząć planować pierwsze kroki w Andromedzie.
Po tamtej rozmowie, już więcej nie próbował przekonywać lidera do zmiany decyzji, tylko starał się w nią wpasować. Wiadomo, że nie wszystko, co założył jeszcze przed wylotem, sprawdziło się i pewne plany musiał pozmieniać, ale był na to przygotowany. Tak samo, pojawiły się nieznane wówczas zmienne, między innymi w postaci pewnych BTW, które teraz musiał brać pod uwagę. Jedną z nich była właśnie Suzuki Nanami. Dzięki Dexterowi i Anie zdobył wszystkie dane o niej, jakie posiadała Inicjatywa, niestety nie zawierały one tych, które najbardziej go interesowały czyli te, które posiada Cerberus. Nie było to dla niego dużą przeszkodą, wkrótce zdobędzie i te brakujące, to tylko kwestia czasu.
Obecnie przebywał w Prodromos, pierwszej placówce Inicjatywy, która w chwili obecnej wygląda jak małe miasteczko i ciągle rośnie. W miarę możliwości stara się omijać takie miejsca, zwłaszcza za dnia, aby ktoś nie rozpoznał go i nie doniósł do drużyny pionierskiej. Taka sytuacja skończyłaby się pościgiem za nim, a nie jest to mu na rękę, nie był typem cwaniaczka, który potrzebuje ryzyka, aby poczuć, że żyje, ma tych powodów wystarczająco dużo. Dlatego stara się nie wychylać, aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi i ograniczać do niezbędnego minimum przebywanie w takich miejscach.
Stojąc w ciemnym kącie, jednego z pomieszczeń w budynku administracyjnym, z rozbawieniem przyglądał się Nanami, która od dłuższego czasu, próbowała zdobyć jakieś informacje na jego temat. Wiedział, że będzie ich szukać, on również sprawdził ją wcześniej i prawdę mówiąc mógłby ją nakierować na właściwy trop, ale nie zamierza jej nic ułatwiać. Po za tym, nie znają się na tyle, aby powierzyć jej tak tajne informacje, które jedynie wywołają konflikt, kiedy dowie się z kim pokłócił się w Inicjatywie. Owa osoba, przez strach, że on wyjawi prawdę o pewnym incydencie, zdecydowała się go pozbyć z Inicjatywy, ale nie wie, że to tylko stan przejściowy i kiedy przyjdzie czas... powróci. Natomiast, zdradzając Nanami fakt, że jest to bliska jej osoba, może wywołać jedynie negatywne skutki, które w konsekwencji zaprzepaszczą otwierającą się przed nimi szansę. Yamato wiedział, że osoby w jej otoczeniu z pewnością ZADBAJĄ, aby już nie mógł się z nią spotkać, wmawiając jej, że to on jest tym złym, a na to pozwolić nie może, gdyż zbyt wielkie niebezpieczeństwo wisi w powietrzu.
Od tej przeklętej misji, Nanami nie mogła przestać myśleć o tym, co powiedział ten cały Dragon, w zasadzie, sama jego obecność, mówiła sama przez siebie. Wiedziała, że nie może pozostać bierna, musi cokolwiek zrobić, aby powstrzymać Cerberusa przed odrodzeniem się i odtworzeniem ich chorej polityki z BTW na czele. Chcąc zacząć działać, musi mieć jakiś punkt odniesienia, musi wiedzieć czego szukać, więc w pierwszej kolejności musi znaleźć trop. Przeglądała dane medyczne tak jak jej zasugerował, w nich najłatwiej będzie znaleźć informacje o BTW, gdyż będą posiadały wzmianki o ewentualnych bliznach, znamionach i tatuażach, a każdy z nich „nosi" kod kreskowy na karku. To był dobry ruch, dzięki nim dowiedziała się, że wśród tych co przylecieli z nią, dwoje posiadało wspomniany tatuaż, a czworo dziwną lukę w historii, którą warto sprawdzić. Dragon doskonale wiedział, gdzie zacząć poszukiwania, powinna była to przewidzieć, w końcu był BTPW, a to nie są zwykli żołnierze, ale w zasadzie, na tym kończyła się jej wiedza o nim. To znaczy posiadała ogólne informacje o BTPW, byli znacznie bardziej zaawansowani niż „zwykli" BTW i specjalizowali się w sile umysłu, nie chodziło wyłącznie o wysokie IQ, ale umiejętności typu telekineza czy czytanie myśli, co dawało im olbrzymią przewagę. Jeśli chodzi konkretnie o Dragona, to praktycznie nic o nim nie wiedziała, tylko że poluje na Cerberusa i zadarł z kimś z Inicjatywy. Oczywiście szukała informacji o nim, ale we wszystkich bazach danych, jakie przejrzała, nie znalazła nikogo, kto miał ksywę Dragon lub Ryu i pasował do jego opisu. Domyśliła się, że celowo nie podał jej prawdziwego imienia, aby nie mogła go znaleźć, ale do cholery, ona powinna wiedzieć z kim ma do czynienia, przecież mają ze sobą współpracować! Miała ochotę czymś rzucić, kiedy dotarło do niej, że tutaj również nie znalazła żadnych informacji na jego temat. Przeklęła go, doskonale potrafił zacierać za sobą ślady. Najgorsze, że nie może zapytać kogokolwiek z Inicjatywy o niego, ponieważ nawet nie będzie wiedziała o kogo pytać, ponadto ostrzegł ją, że zablokują jej wszystkie dostępy lub nawet uziemią, a nie jest jej to na rękę. Swoją drogą, co to była za kłótnia, skoro wyrzucono go z Inicjatywy? Czyżby ten wysoko postawiony członek, miał podstawy do tego lub przewinienie jakiego dopuścił się Dragon było przestępstwem i nie było innego wyjścia, żeby go ukarać? Będzie musiała to jakoś sprawdzić, tylko jak?
- Znalazłaś już coś ciekawego na mój temat? – niemal podskoczyła słysząc głos, przecież była tutaj sama
- Nani?! – odwróciła się z bronią skierowaną w stronę, skąd pochodził owy głos – Kim jesteś?!
- Już nie poznajesz swojego ratownika? – zapytał z przekąsem
Nieznany mężczyzna wyszedł z cienia, ale ton głosu był znajomy. Miał na sobie pełną zbroję, ale z powodu przyciemnianej szybki, nie była w stanie odgadnąć, kto się za nią krył.
- Z kaskiem na głowie nie koniecznie – warknęła
- Neko – dodał wciskając przycisk z boku hełmu, który schował szybkę i ukazał swoją twarz
- Dragon? – zapytała, tylko on ją tak nazywał, dalej nie wie czemu
- A kogoś innego spodziewałaś się?
- Wszystkich, ale nie ciebie – opuściła broń, a on podszedł do niej
- To co ciekawego znalazłaś? – ponowił pytanie
- Nic
Wstyd było jej przyznać się, ale skoro stał tutaj cały czas, to pewnie uważnie ją obserwował, przeklęty! Czemu on musi być tak doskonały, nawet w skradaniu się?! Powinna być bardziej skupiona na otoczeniu, zwłaszcza teraz, kiedy zagrożenie ze strony Cerberusa jest realne.
- To logiczne. Zadbałem, żeby wyczyścić swoje istnienie z systemów Nexusa. – odparł spokojnie
- Nie mogłeś od razu powiedzieć? – zapytała z wyrzutem, oszczędziłby jej czas
- I tak szukałabyś, wbrew moim słowom. – odparł, a ona zacisnęła usta, miał rację
- A co ciebie tutaj sprowadza? – teraz jej kolej na pytanie
- Ty – odparł krótko
- Ja? – zaskoczył ją
- Wyloguj się i powyłączaj systemy, opuszczamy to miejsce. – wydał polecenie
- Niby mam cię posłuchać? – oburzyła się
Pojawia się znikąd, otwarcie kpi z niej, a teraz jeszcze wydaje rozkazy, jakby była jego służącą, to już przegięcie! Co on sobie myśli?!
- Sama chciałaś współpracy, więc wykonuj moje polecenia. – ponownie szybka zasłoniła jego twarz
Zacisnęła zęby, ale zrobiła co mówił i podążyła za nim, po za budynek. Nienawidziła jak ktoś rozkazywał jej, zwłaszcza, że sam nie miał dobrej opinii, w końcu został wyrzucony z Inicjatywy. Jednak miał rację, potrzebowała jego pomocy, sama zapytała go o współpracę i poprosiła o wskazówkę, nie mogła teraz wycofać się. W jednej z uliczek wsiadł na motor, który tym razem posiadał koła, aczkolwiek grubsze niż tradycyjne i po zawróceniu, podjechał do niej, gestem każąc wsiadać na miejsce pasażera.
- Tylko trzymaj się mocno. – polecił
Była wściekła, ale bez słowa zajęła miejsce za nim i objęła go w pasie, wówczas ruszył z piskiem opon, co poskutkowało tym, że mocniej do niego przylgnęła, obawiając się, że spadnie. Nie żartował, pędził na złamanie karku między budynkami, ale ku jej zaskoczeniu, doskonale manewrował, aby w nikogo, ani nic nie wjechać. Czemu pojawił się teraz? Ma dla niej jakieś zadanie? Informacje? Zatrzymał się dopiero po za granicami miasteczka, w nieznanej jej jaskini, przed drzwiami wmocowanymi w korytarz, ale wyglądającymi jak do normalnych bloków mieszkalnych Inicjatywy. Otwarł je zdalnie i dopiero jak znalazł się za nimi, wyłączył silnik. Nanami zrozumiała, że to koniec jazdy, więc zsiadła z pojazdu, rozglądając się dookoła. Przestrzeń była wystarczająco duża, aby motor stał z boku i nikomu nie przeszkadzał, natomiast jej wygląd, bardziej już przypominał pomieszczenie, niż jaskinię.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytała rozglądając się
- W tymczasowej bazie operacyjnej. – odparł stawiając na nóżkach motor
- A czemu mnie tutaj przywiozłeś? – kontynuowała
- Dotrzymuję danego słowa. Za mną.
Weszli do kolejnego pomieszczenia, które na pierwszy rzut oka wyglądało jak sala wykładowa lub odpraw. Na środku stał, średniej wielkości stół, na nim leżały jakieś dokumenty, ekran wiszący na ścianie, na wprost drzwi, tablica z boku oraz półki z różnymi teczkami.
- Tymczasowo tutaj będziemy stacjonować. – wyjaśnił
- My? – upewniła się czy dobrze słyszała aluzję, że ją wliczał w swoje działania
- Nie wpuszczę cię przecież do naszej głównej bazy, nie mając pewności, że nam nie zaszkodzisz.
- To jest was więcej? – zapytała odruchowo
Dopiero po chwili, dotarło do niej, jak głupie, to było pytanie. Spodziewała się, że nie mógł działać sam, Cerberus jest poważnym przeciwnikiem i w pojedynkę nie miałby przeciwko niemu szans. Nie sądziła tylko, że będą tak zorganizowani i dokładnie przeanalizują swoje kroki, zanim cokolwiek zrobią, ale nie powinno jej to dziwić, uczyli ich od dziecka, głupotą byłoby nie wykorzystać tej wiedzy.
- Tak. – położył na stole niewielki przedmiot w kształcie przestrzennego latawca – To jest urządzenie komunikacyjne, za pomocą którego, będziesz mogła się ze mną skontaktować, ale WYŁĄCZNIE w sytuacji AWARYJNEJ. W pozostałych przypadkach, radzisz sobie sama, a jak potrzebujesz pomocy, to przesyłasz dane, po przez ten komunikator lub przyjeżdżasz z nimi tutaj i czekasz na odpowiedź.
- Jak wejdę? Macie przecież zabezpieczenia. – zauważyła słusznie
- Dopóki nie będę ci ufać wystarczająco, będziesz musiała poczekać na wpuszczenie przez kogoś od wewnątrz.
- Jaką mam pewność, że zawsze ktoś tutaj będzie? – zapytała ciekawa
- Zadbam o to, żebyś miała jak wejść, kiedy przyjedziesz. – skwitował
Nie miał czasu, na wdawanie się w bezsensowne dyskusje, które niewiele wniosą w całokształt sprawy. Jego w tym głowa, żeby miała dostęp do ograniczonej liczby pomieszczeń, w konkretnym celu, ale postara się, żeby na początku, zawsze ktoś był w zasięgu kryjówki, aby w sytuacji, kiedy Nanami postanowi ich odwiedzić, mógł do niej dotrzeć, w krótkim czasie. Dziewczyna, w chwili obecnej jest nieznanym bliżej czynnikiem, który z czasem rozgryzie, aby móc dokładniej określić jej możliwości i jakie będzie w przyszłości wykonywać zadania. Wpierw musi ją jeszcze poobserwować i bliżej poznać, aby wyłapać wszystkie, najważniejsze informacje i tym, czego może spodziewać się po niej.
Kolejne tajemnice, jak Nanami je uwielbiała... dosłownie raj, ale na usta cisną się przekleństwa. Zanim cokolwiek zrobi, musi zorientować się, w jakiej znajduje się sytuacji oraz na jakiej wyląduje pozycji w hierarchii jego grupy. Wiedziała, że obecnie jest po za nią, ale liczy, że w przyszłości zmieni się to i będzie mogła sobie na więcej pozwolić. Na razie, pozostaje jej obserwacja Dragona i wszystkiego, co będzie się wokół nich działo, aby dowiedzieć się, jak, na co reaguje, a dopiero potem przystąpi do działania. Nie pozwoli mu sobą rządzić, nie jest ani robotem, ani marionetką, żeby być komuś całkowicie podporządkowana. Upewni się, że ON w końcu zaczął brać pod uwagę jej zdanie i pomysły, nie będzie stać z boku, w oczekiwaniu na kolejny rozkaz, ma swój rozum i umie z niego korzystać! Na wszystko przyjdzie czas.
- Wakatta – odparła
- To jakie informacje zdobyłaś o potencjalnych wrogach? – zapytał rzeczowo
- Nie mam ich przy sobie, nie wiedziałam, że spotkamy się. – powiedziała, gdyby tak było, to wzięła by je, ale nie przewidziała, że postanowi ją „odwiedzić"
- Nie jesteś w stanie bez nich mi nic powiedzieć?
- Oczywiście, że jestem, ale one były dowodami, że nie kłamię.
- Przyślesz je później, teraz mów.
Musiała się skupić, aby powiedzieć wszystko, co niezbędne, pomijając nieistotnie fakty, ale żeby mieć nad nim jakąkolwiek przewagę. Po za tym, będzie musiała wyczuć, co i ile jest dla niego ważne, aby wiedzieć na przyszłość jak go rozgryźć.
- Przestudiowałam karty medyczne wszystkich, którzy przyleli z moją delegacją i znalazłam sześć osób, które powinny nas zainteresować. Dwoje z nich może być BTW, gdyż mają wytatuowane kody kreskowe, natomiast czwórka posiada dziwne luki w informacjach, sugerujące nielegalną działalność, czyli możliwe powiązania z Cerberusem. – przedstawiła ogólne informacje
- Jaki wiek, czym się zajmują, gdzie przebywają? – zadał szereg istotnych pytań
- Wszyscy przebywają po za Meridianem oraz Nexusem. Dwójka potencjalnych BTW została ulokowana w tymczasowym obozie na Elaaden. Natomiast pozostała czwórka wylądowała na Kadarze, a co dziwne, opuścili port i gdzieś zaszyli się.
- Znasz którekolwiek z nich?
- Nie
- Zajmij się dwójką na Elaaden. Dowiedz się czy dalej przebywają w obozie, czym dokładnie się zajmują, jakie potencjalne ryzyko to niesie dla innych i w miarę możliwości, wybadaj jakimi umiejętnościami mogą dysponować, jeśli rzeczywiście są tacy jak my. Na razie jednak, nie poruszaj tematu Cerberusa i BTW, aby ich nie spłoszyć, nie wiadomo po jakiej stoją stronie i jak mogą się zachować. Zrozumiałaś?
- Tak, a co z pozostałymi?
- Ja się nimi zajmę, dość dobrze znam Kadarę i będę w stanie ich wyśledzić.
- Chwila, oni przylecieli ze mną, to ja powinnam się nimi zająć! – zaprotestowała
- Najpierw sprawdzę kim oni są i czy twoje podejrzenia są słuszne, dopiero wtedy zdecyduję, czy będziesz mieć drogę wolną. – poinformował
Nie mógł jej puścić, samej na agentów Cerberusa, nie wiadomo dlaczego postanowili odizolować się, co oczywiście dla niego było jednoznaczne z jakimiś chorymi planami, a nie wiedział dokładnie jak ona zachowa się. Pamięta jej reakcję, na wieść o tym kim on jest oraz zagrożeniu Cerberusa, nie może pozwolić, aby przez swoje emocje, dała złapać się ich agentom i to jeszcze zanim cokolwiek zrobi. Osobiście upewni się, jak są niebezpieczni, a wtedy ewentualnie pozwoli jej działać, nie w odwrotnej kolejności. Widział, że była niezadowolona z jego decyzji, ale jeśli chce jego pomocy, to musi wykonywać jego rozkazy, koniec kropka. To nie są przelewki, zagrożenie jest realne, a dopóki nie upewni się, że sama sobie z nim poradzi, to nie da jej całkowicie wolnej ręki, w końcu od teraz jest pod jego „opieką" i musi zapewnić jej bezpieczeństwo. Był świadomy, że prawdopodobnie będzie działać na własną rękę, ale on posiada nad nią wystarczającą przewagę, żeby ją ubiec, nim ona dotrze do nich.
- Pamiętaj o przesłaniu mi zebranych informacji, dotyczących całej szóstki oraz kolejnych, jakie jeszcze pojawią się, zrozumiałaś?
- Tak – odparła niechętnie
- Ten komunikator zawiera system, który pozwoli ci to zrobić bez przyjazdu tutaj, po prostu przez niego prześlesz wszelkie dane, a trafią one bezpośrednio do mnie. – wyjaśnił, na co skinęła
Już ona upewni się, aby najistotniejsze informacje zachować dla siebie, nie odkryje przed nim wszystkich kart, nie jest głupia. Dopóki nie będzie pewna po której stoi stronie, musi być wyjątkowo ostrożna, nie tylko przy nim, ale w ogóle. Czas pokaże, co tak naprawdę w sobie kryje i ona będzie we właściwym miejscu, aby to zobaczyć. Udowodni mu, że nie powinno się jej lekceważyć i to szybciej niż on będzie się spodziewać.
