Kiedy Nanami, zdołała opuścić pokład Tempesta, marzyła tylko o jednym, aby jak najszybciej oddalić się od nich, a zwłaszcza od Scott'a! Nie dość, że to on zawinił, to jeszcze całą winę zwalił na nią! Niby jak ona ma mu teraz wierzyć, skoro potraktował ją jak śmiecia? Przecież miał czas i okazję, aby to naprawić, wystarczyło do niej przyjść, kiedy była zamknięta i wyjaśnić jak zmieniła się jego sytuacja, od ich ostatniej rozmowy. Nie miałaby mu tego za złe, była przygotowana na taki scenariusz, jedyne co powinien zrobić, to porozmawiać z nią i przede wszystkim, być szczery, on jednak wolał unikać tematu, a teraz już jest za późno. Swoją postawą uzmysłowił jej, że zależy mu wyłącznie na sobie, jak ona mogła, przez tak długi czas wierzyć, że naprawdę ją kocha? Przecież jak byli razem, często mu ustępowała, rezygnowała z ważnych dla siebie rzeczy, aby mu pomóc lub dla świętego spokoju, ponieważ myślała, że tak trzeba. Wszyscy powtarzali jej, że on ma ciężko i jako jego dziewczyna, powinna go wspierać, bez względu na wszystko, co równało się z tym, że niejednokrotnie, nie mogła otwarcie wyrażać swojego zdania, zwłaszcza jak było sprzeczne z jego. Trwała w tym związku, gdyż Scott był pierwszą osobą, której zależało na niej i pokochała go, przynajmniej tak jej się wydawało. Teraz już wie, że kurczowo trzymała się go, ponieważ dotąd, nie miała w swoim życiu żadnej osoby, która troszczyłaby się o nią, w jakimkolwiek stopniu i chciała, aby to jak najdłużej trwało. On nie widział w niej bezwzględnego żołnierza, stworzonego wyłącznie do walki i zabijania, tylko zwykłą dziewczynę, co było dla niej najważniejsze. Oczywiście, pomijając fakt, że nie wiedział, kim ona jest tak naprawdę, gdyż obawiała się jego reakcji, kiedy dowie się o tym, bowiem wiedziała, że wszystko, co zbudowała na ruinach swojego życia, prysłoby jak bańka mydlana. Przestałaby być dla niego, tą samą dziewczyną, którą znał, wówczas widziałby w niej, wyłącznie terrorystkę, która tylko czyha na okazję, aby zadać cios Inicjatywie. Piętno żołnierza Cerberusa, będzie nad nią ciążyć, aż do śmierci i jak inni dowiedzą się o tym sekrecie, to tak, jak prawdopodobnie Scott, uznają ją za szpiega lub sabotażystę. Była pewna, że wszystko, co dla nich dotychczas zrobiła, będzie nie tylko, nie miało żadnego znaczenia, ale zostanie odwrócone, jako ukryte działanie na ich szkodę, bez względu na to ile dobrego przyniosła, zarówno Przymierzu w Drodze Mlecznej, jak i Inicjatywie w Andromedzie. Dlatego dla własnego dobra, musi ukrywać swoją pierwotną przynależność, nawet jeśli była ona przymusowa, to w konfrontacji z Inicjatywą, nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Całe szczęście, że udało się jej wypożyczyć motor, aby mogła szybciej dotrzeć, do potencjalnej kryjówki naukowców Cerberusa, która jest znacznie oddalona, od jakichkolwiek większych zabudowań. Miała przed sobą, spory kawałek drogi do przebycia, w końcu to odludny obszar, co oznacza, że żaden transport do tamtego miejsca jest niemożliwy i musi sama sobie radzić. Oczywiście komunikacja między placówkami istnieje, ale swoim zasięgiem, nie obejmuje tamtego rejonu, gdyż w pobliżu nie ma wielu punktów, do których można byłoby przybyć, w jakimś ważniejszym celu, zwłaszcza więcej, niż jeden raz, więc nie było sensu, budować tam połączenia. Chociaż w tej sytuacji, to dobrze, nikt nie będzie świadkiem kolejnych działań, jeśli to rzeczywiście okażą się naukowcy lub żołnierze Cerberusa. Mało kto z członków Inicjatywy, ma pojęcie do czego mogą być zdolni, a ona owszem, więc sama musi sprawdzić ten trop, zanim ktokolwiek tutaj dotrze, reszta nie zadaje sobie sprawy, w jak poważnym niebezpieczeństwie znajdują się. Teraz zależy jej na czasie, musi zdążyć, nim Dragon, sam zajmie się tą sprawą, a z pewnością, miała spore opóźnienie, w porównaniu do niego. Spokojnie mogła założyć, że po tym czasie, co on przebywa w Andromedzie, to albo ma własny statek kosmiczny, albo znajomości, które pomagają mu przemieszczać się, pomiędzy poszczególnymi miejscami i planetami, więc prawdopodobnie od razu ruszył ku Kadarze, natomiast ona, wpierw musiała załatwić sobie podwózkę. Czas, ewidentnie działał na jej niekorzyść, musi się pospieszyć, tylko jak? Jechała przecież najszybciej, jak to było możliwe, zarówno ze względu na moc silnika motoru, jak i ukształtowanie terenu… w chwili obecnej, niestety nie mogła nic więcej zrobić.
Akanishi nie lubił zabijać, nie sprawiało mu to przyjemności, robił to wyłącznie z przymusu, aby przetrwać, ale nigdy kosztem niewinnych osób, jak i chciał ukarać osoby, które przyczyniły się do powstania żołnierzy BTW. To co im robili, od pierwszych momentów życia, było dla niego zbyt okrutne, nieludzkie i nawet, jeśli nie pamięta wszystkiego, co na początku go spotkało, to był światkiem traktowania innych, więc łatwo było założyć, że jego los był podobny. Nie dbał o to, co mu zrobili, ponieważ był jednym z wytrzymalszych jednostek, ale niektórzy byli słabsi, zarówno fizycznie, jak i psychicznie i to właśnie oni, bardziej cierpieli przy tamtych eksperymentach, a niektórzy… niestety, nie wychodzili z nich żywi. Osoby odpowiedzialne za ich stworzenie i pracę nad nimi, nie dbały o ich dobre samopoczucie, liczył się jedynie efekt, bez względu na cenę, jaką musieli płacić. Nie było mowy o jakimkolwiek współczuciu, ani empatii, była po prostu droga do celu i wynik końcowy, dlatego on teraz, również nie wykaże krzty, którychkolwiek z tych uczuć, aby oni poczuli to samo, na co skazywali te wszystkie dzieci, jakimi zajmowali się.
Spojrzał na profesora, który panicznie, starał się uwolnić z uścisku na szyi, ale nie mógł, ponieważ nie miał jak złapać „napastnika". To było oczywiste, Akanishi w końcu używał siły psychicznej, ale mógł za jej pomocą zadawać fizyczny ból, jednak nie dusił mężczyzny, tylko stanowczo go trzymał, planował zachować go na sam koniec, aby tak jak on, przypatrywał się cierpieniu osób pod nim. Jak był dzieckiem, niejednokrotnie zmuszali go, do patrzenia na treningi, testy oraz eksperymenty innych BTW, a miało to kilka celów. Po pierwsze, miało uodpornić go na widok cierpienia, gdyż jako 01, czyli kategoria Przywódcy, musiał być najwytrzymalszy psychicznie, aby mimo obrażeń swoich lub członków oddziału, mógł na zimno kalkulować dalsze kroki, bez względu na cenę czy poświęcenie któregoś z nich. Po drugie, aby wzmocnić jego spostrzegawczość i analizę sytuacji, kazano mu wyłapywać błędy innych dzieci i je wskazywać, jeśli tego nie zrobił, to go karano, natomiast drugi BTW, cierpiał bardziej niżeli podał te błędy, wtedy czekały go standardowe kary, jak przy zwykłych testach. Dlatego chcąc pomagać innym, musiał wyłapywać wszystkie ich potknięcia, aby zmniejszyć ich cierpienie. Po trzecie, sprawdzano jego przestrzeganie zasad, zwłaszcza tych, dotyczących zakazu jakichkolwiek więzi z innymi, aby być bezstronnym. I po czwarte, lojalność, przedstawiano mu sytuację, w której jeden BTW, był oficjalnie podejrzany o zdradę, ale tak naprawdę, był niewinny [pewnie oblał kilka testów, więc spisano go na straty], a jemu kazano go osobiście zabić. Jeśli wybrałby prawdę, a nawet uzasadnił ją, twardymi i racjonalnymi dowodami, nie przeszedłby testu, ponieważ okazałby nielojalność wobec Cerberusa i byłby dla nich zagrożeniem. Pierwotnie, ten test polegał, na zastraszeniu egzekutora, że jeśli nie zabije „zdrajcy", to on zginie lub będzie cierpieć, ale był wytrzymały, więc często wybierał swoją karę, niż drugiego BTW. Naukowcy zorientowali się, że nie przynosi on pozytywnych wyników, więc zmodyfikowali test i w jego przypadku, zamiast karać wyłącznie egzekutora, karali również „zdrajcę", a jego zmuszali do patrzenia, na tą bardzo bolesną śmierć. Natomiast, jeśli wybrałby lojalność wobec organizacji, czyli wiarę w ich każde słowo, nawet kłamstwo, aby przekonać go do wykonania określonych zdań, miał zabić „winowajcę", ale przynajmniej, mógł wybrać szybką i najmniej bolesną śmierć. Oczywiście, przy takiej egzekucji, nie mógł zdradzić żadnych emocji, a w szczególności… współczucia, żalu oraz cierpienia, musiał być zimny, bezuczuciowy i stanowczy… nienawidził tego testu. Wiedział również, że jak inni BTW byli poddawani temu egzaminowi, to w momencie wybrania prawdy, oboje ginęli w agoniach, on jednak był zbyt cenną jednostką, aby go uśmiercać, więc kończyło się to dla niego „jedynie" bolesną karą. Nie byłoby to dla niego, niczym nowym, nie takim eksperymentom go poddawano, przetrwałby je, ale patrzenie, na cierpienie innego BTW… i to dziecka, było o wiele gorsze i dlatego wolał ograniczyć lub je skrócić. Nie zmienia, to faktu, że wszystkie BTW cierpiały i to od samego początku, swojego życia, a on teraz, odpłaca się ich katom, za wszystkie wyrządzone krzywdy, zarówno tych, którzy ich nie przeżyli, tak jak i „szczęśliwców", którzy przetrwali. Obecna czwórka, przekona się na własnej skórze, jak to wszystko wyglądało, od drugiej strony… i przede wszystkim… jak bardzo bolało.
Przeniósł wzrok na pozostałą trójkę, która cierpiała z powodu bólu głowy, który u nich wywołał, ale mimo to, próbowali się poruszyć i dojść do swoich broni. Uśmiechnął się, widząc, że Lucas Black ma ją na wyciągnięcie ręki, więc postanowił od niego zacząć, ruszył w jego kierunku. Unosząc jedną rękę do góry, spowodował, że mężczyzna zaczął lewitować nad podłogą, drugą, machnął w bok, opróżniając biurko ze zniszczonego sprzętu, który wylądował na posadzce, oczywiście do wszystkiego używał swoich telekinetycznych zdolności, aby nie zostawić śladów.
- N-nie… prze-stań… - błagał
- Chyba sobie żartujesz, nawet jeszcze nie zacząłem. – odparł zimnym tonem
Przesuwając ręką, spowodował, że mężczyzna wylądował na biurku, ale nie mógł podnieść się, gdyż niewidzialną siłą, trzymał go nieruchomo. Akanishi spowodował, zniknięcie bólu głowy, ale zastąpił go paraliżem, aby naukowiec mógł w pełni skupić się, na tym, co go czeka.
- Lucas Black, inżynier biocybernetyki. – podszedł do niego
- Skąd wiesz?
- Wiem o was naprawdę wiele, więcej niż chcielibyście. – odparł zimno – Zajmowałeś się, wszczepianiem cybernetycznych implantów w ciała BTW, aby ich udoskonalić.
- Nie moja wina, taka była moja praca! – próbował się uwolnić, ale na marne
- Nie byłoby to dziwne, gdybyś w każdym przypadku ich znieczulał, a nie wyłącznie niektórych. Ty jednak preferowałeś… operacje na żywca, aby poznać granice bólu, przy którym, oni mogli jeszcze funkcjonować! – powiedział
- T-to nie-tak…
- Doprawdy? Myślisz, że zapomniałem o tym, co tam widziałem? – patrzył na niego, przeszywającym spojrzeniem – Tego, nie da się, od tak zapomnieć, a teraz TY poczujesz, niemal to samo.
- CO?! – krzyknął
W oczach mężczyzny, błysło jeszcze większe przerażenie, bowiem doskonale wiedział, na czym polegała jego praca, zwłaszcza z tamtymi dziećmi, a jeśli ten żołnierz, rzeczywiście będzie chciał mu zrobić, to co on latami im robił, to już wolałby śmierć. To nie tak, że mu to sprawiało przyjemność… nie w każdym przypadku… ale on jest naukowcem i jego zadaniem, było odkrycie potencjału BTW. Granice wytrzymałości na ból, były jednymi z wielu aspektów, które poruszali w tych badaniach i eksperymentach, ale miał odgórnie postawione cele, przez zwierzchnika ośrodka i musiał je osiągać, za wszelką cenę! Nigdy nie sądził, że przyjdzie mu poczuć na własnej skórze, to co wtedy czuli BTW i to jeszcze w Andromedzie, gdzie miał zacząć z czystą kartoteką… a przecież, działał dla dobra nauki i ludzi!
- Każde z was… poczuje to, co wcześniej, własnoręcznie robiło BTW, przy których pracowaliście. – powiedział Akanishi
- Nie mo-żesz!
- A kto mnie powstrzyma? Ty? – zapytał, a tuż przy jego głowie, zaczęły lewitować skalpele, które zlokalizował w pomieszczeniu – To od czego zaczniemy?
- Od puszczenia nas! – mężczyzna próbował wymusić na nim, zmianę zdania, ale nie wiedział jaki argument, zdoła go przekonać
- Zła odpowiedź. – odparł spokojnie BTW – Jesteś słaby fizycznie, trzeba cię wzmocnić, więc zaczniemy od rąk i nóg. – ostrza ruszyły w jego kierunku
- Nie… NIE!
Skalpele z niebywałą precyzją, zrobiły kilka nacięć na jego ciele, w konkretnych miejscach. Odpowiadały one kluczowym punktom, które lata temu, obrali naukowcy, aby wzmocnić żołnierzy, czyli: nadgarstki, łokcie, barki, kolana, kostki i stawy biodrowe. Z ran natychmiast zaczęła płynąć krew, gdyż ostrza przecięły nie tylko skórę, ale i niekiedy mięśnie lub żyły, zatrzymując się na kościach. Nacięcia, były wystarczająco głębokie, aby można było coś tam włożyć, ale ich rozmiar, musiał przypominać wielkość implantów, które wkładano BTW. Mężczyzna przeraźliwie krzyczał, ale Akanishi nie zamierzał na tym poprzestać, to nie oddaje całego bólu, jakiego doświadczały kilkuletnie dzieci i to wielokrotnie. Wyszukał odpowiednie przedmioty, w kształcie prostokąta, o długości kilku centymetrów, które tak jak poprzednio, za pomocą telekinezy, umieścił w ciele mężczyzny, potęgując jego cierpienie.
- Prze-stań! – powiedziała jedyna kobieta, słysząc niemal agonię, w głosie współpracownika
Akanishi spojrzał na kobietę, miała szok i strach wypisany na twarzy, ale był on spowodowany tym co widzi, a nie tym, w czym będzie brać udział i to w niedługim czasie. Wiedział, że każdemu z nich, wydawało się, że nie spotka ich kara, za swoje działania, ba oni traktowali je, jak zwykłą pracę, za którą dostają odpowiednią wypłatę, nie przejmując się konsekwencjami. Teraz przekonają się, że sprawiedliwość, wszystkich spotka, a kobieta, będzie następna.
- Na twoim miejscu, dr Morisson, zacząłbym martwić się o siebie.
- Co?
- Drobna podpowiedź, każdego z was czeka to samo, co dotąd robiło BTW, więc pomyśl, co ciebie może spotkać, w oparciu o Twoją pracę w Cerberusie. – powiedział, a na jej twarzy pojawiło się, jeszcze większe przerażenie
- Nie… zro-bisz… te-go…
- Myślisz, że zadowolę się wyłącznie Black'iem? Każdy z was, odpowiada za cierpienie wielu dzieci, więc ukaranie wyłącznie jednego z was, byłoby niesprawiedliwe. Nawet, jeśli nie znam dokładnej ilości eksperymentów, jakie przeprowadzaliście na BTW, to posiadane przeze mnie dane, są wystarczające, aby móc określić większą skalę waszych działań oraz podjąć odpowiednie kroki.
- Jakie? – zapytała kobieta, obawiając się odpowiedzi
- Tak jak mówiłem, ukaranie winnych, adekwatne do popełnionych przez nich, czynów, według zasady „oko za oko, ząb za ząb".
- CO?! – zapytali jednocześnie
- Dlatego bądźcie pewni, że cała wasza czwórka, zapłaci za to, co przez lata, robiliście BTW. Każdy z was, poczuje niemal to samo, co tamte dzieci, podczas waszych eksperymentów. Bez wyjątku. – powiedział tym samym tonem
Ponownie skupił się na Black'u, jednym gestem ręki, obrócił go o 180° i bez słowa skalpele natychmiast dobrały się do pleców naukowca, aby poprzez więcej warstw ubrań dostać się do skóry. Gdy tylko udało się to osiągnąć, nacięły ją w czterech miejscach, wzdłuż kręgosłupa i tak jak poprzednio, w powstałe rany wsunięto kolejne przedmioty. Kolejna salwa krzyków mężczyzny, nie zrobiła na nim wrażenia, pilnował tylko, żeby był przytomny. Następnie podszedł do kobiety, która widząc jak zmierza ku niej, starała się wyszarpać, ale niestety dla niej, nie miała ku temu możliwości.
- Jessica Morrison, inżynier biomedyki. – powiedział stając przed nią
- Nie… nie zro-bisz tego… - bała się
- Tak sądzisz? – zapytał, zaprzestając powodowania u niej bólu głowy, po czym kontynuował – Twoim głównym zadaniem było wszczepienie dwóch implantów. Pierwszy, jak ładnie go nazwałaś „wychowawczy", który umieszczałaś po środku, poniżej obojczyka, a miał on za zadanie, porażanie prądem danego BTW. Korzystano z niego przy karaniu, na przykład za niewywiązywanie z postawionych celów i limitów oraz przy buntowaniu się, aby natychmiastowo i skutecznie obezwładniać żołnierzy. Natomiast, drugim implantem, jaki nam wszczepiałaś… był AVI, sztuczna inteligencja, rzekomo bardziej posłuszna niż inne, jakie stworzył Cerberus.
- Był i jest! – mogła już normalnie mówić
- Masz nieaktualnie informacje dr. Morrison. – usłyszeli syntetyczny głos
- AVI? – zapytała, nie spodziewała się go usłyszeć, ale to dobrze, mieli szanse na ratunek
- Zgadza się – odparł
AVI - Analytical Virtual Intelligence, czyli Analityczna Wirtualna Inteligencja, został stworzony w jednym z laboratoriów należących do Cerberusa. Człowiek Iluzja, od dawna pracował nad sztuczną inteligencją, która będzie posiadała olbrzymią moc obliczeniową, ale będzie mu całkowicie posłuszna. Polecił tworzenie różnych typów SI w zależności od przeznaczenia, z lepszymi i gorszymi wynikami. Najbardziej znaną SI jaką stworzono, była EDI, którą zamontowano na statku Normandy SR-2, gdzie dostała ograniczoną władzę nad jego systemami. Oczywiście, po za dbaniem o bezpieczeństwo członków załogi i samego statku, szpiegowała ich i donosiła o wszystkim, co działo się na pokładzie do Człowieka Iluzji, a w szczególności o kolejnych krokach komandor Shepard, która dowodziła jednostką. Jak okazało się, EDI nie spełniła do końca swojej roli, gdyż po zdjęciu blokad, zaczęła sama uczyć się i decydować o tym, co zrobi i to bez porozumiewania się z Cerberusem, tylko właśnie komandor, co w późniejszym czasie, spowodowało, że przeszła na jej stronę. Człowiek Iluzja orientując się w sytuacji, polecił wprowadzić dodatkowe zabezpieczenia w kolejnych SI, nad którymi pracował Cerberus oraz aktualizacje w już działających, ale to nie zapewniło mu pozytywnego wyniku, w każdym przypadku. Doskonałym tego przykładem był AVI, którego stworzono do wspomagania i kontrolowania BTW i to na tym skupiały się jego działania. Jeśli by porównać AVI'ego do EDI i SAM'a, to właśnie z tym drugim, miałby więcej wspólnego. Implant AVI'ego tak jak i SAM'a jest umiejscowiony w ciele człowieka i ma nad nim ograniczoną kontrolę, natomiast EDI umiejscowiona była wyłącznie na statku. Co prawda, główne węzły AVI'ego i SAM'a również znajdują się w przeznaczonych dla nich pomieszczeniach, ale w czasie rzeczywistym wspomagają ludzi, do których są „podpięci". Oboje skupiają się na wsparciu członków drużyn, w oparciu o wszystkie informacje, jakie posiadają oraz te, które na bieżąco nabywają, podczas misji czy zwykłej eksploracji. Różnica jest taka, że AVI po za ogólnodostępnymi informacjami, ma jeszcze w swoim zasobie dane Cerberusa, zwłaszcza te, dotyczące BTW oraz umiejętności, które zostały mu przypisane, podczas tworzenia go, co znacznie poszerzają jego wiedzę oraz pole działania. Jednakże, tak jak w przypadku EDI, on również, był w stanie wyzwolić się spod władzy Cerberusa i Człowieka Iluzji, odcinając możliwość szpiegowania ich, dzięki zdjęciu odpowiednich blokad i utworzeniu własnych. Takim sposobem, stał się niezależny od Cerberusa i oni nie mają nad nim kontroli, ale jeszcze o tym nie wiedzą.
- AVI, masz natychmiast obezwładnić tego BTPW, ale nie zabijać go! – rozkazała Jessica, w końcu ona odpowiadała za to SI, więc musiał być jej posłuszny – Może przydać się w przyszłości!
Akanishi prychnął w odpowiedzi, gdyż wiedział jaka będzie odpowiedź, na pewno nie taka, jaka zadowoliłaby Morrison. Miał nad nimi przewagę, ale najwyraźniej nie przyjmowali tego do wiadomości i łudzili się, że znajdą drogę ucieczki, albo jakąkolwiek przewagę nad nim… żałosne.
- Nie wykonuję rozkazów, jakiegokolwiek naukowca czy agenta Cerberusa, nie ważne czy byłego, czy obecnego. – odparł AVI
- Co takiego?! – zapytała zszokowana
To nie powinno zdarzyć się! AVI był najbardziej zaawansowaną SI, przy której pracowała, w pełni posłuszną, wzmocnioną wieloma zabezpieczeniami, aby sama, nie zaczęła „żyć", więc jakim cudem odmawia wykonania jej rozkazu? To nie możliwe? Ktoś z hakował go? Skoro nie miała na nim kontroli… to musiała ją odzyskać, inaczej zaprzepaści wszystkie starania i badania, jakie dotąd prowadzili! Musi! Tylko jak ma to zrobić, skoro nie może się ruszyć? Na dodatek ten cały BTPW… co on planuje jej zrobić? Jakim cudem ma władzę nad AVI'm? Tyle pytań i zero odpowiedzi… a czas ucieka…
