Sara Ryder, nie lubiła wtrącać się w sprawy prywatne, swojego brata, ale były sytuacje, kiedy musiała, dla jego własnego dobra. Kochała go, byli bliźniakami, ale czasami jego zachowanie było niewłaściwe, co w błahych przypadkach, zachowywała dla siebie, ale kiedy, miało to wpływ na inne osoby, nie mogło zostać zignorowane. W związek Scott'a i Nanami, starała się nie ingerować, byli zgodną parą, przynajmniej tak jej wydawało się, ale odkąd dziewczyna pojawiła się w Andromedzie, jej brat zaczął się dziwnie zachowywać. Wiedziała, że to niezręczna sytuacja, on ma już nową dziewczynę i pojawienie się dawnej miłości, komplikuje sprawę, ale wystarczyło szczerze porozmawiać z Nanami i na pewno zrozumiałaby, ale on wolał jej unikać. Ostrzegała go, że to odbije się na nim, ale nie słuchał jej, zakładał, że jeśli ona wyjaśni Nanie, jakie zmiany zaszły w jego życiu, to wystarczy przeczekać i będą mogli rozmawiać, niemal jak dawniej. Zrobiła jak ją prosił, próbowała wyjaśnić jego nieobecność, ale była przekonana, że Nanami wie w czym rzecz i tylko milczy, chowając ból w sobie. Rozumiała ją, próbowała pocieszyć, zapewnić, że bez względu na Scott'a, zawsze jej pomoże, ale nic nie skutkowało, nie dopuszczała jej do siebie, nie mogła jej winić, była w końcu siostrą osoby, która ją zraniła. Niejednokrotnie przekonywała brata, żeby szedł do niej i osobiście wyjaśnił jej całą sytuację, ale on szedł w zaparte, uważając, że przeczeka „burzę" i wszystko samo wyjaśni się… nie była tego taka pewna. Po długich prośbach, postanowiła mu ostatni raz pomóc, aranżując spotkanie ich dwójki na Tempeście. Musiała pociągnąć za odpowiednie sznurki, aby wiedzieć kiedy i gdzie Nanami będzie się wybierać, aby dać im szanse na rozmówienie się. Udało się jej to, ale owa rozmowa, nie przebiegła pomyślnie dla Scott'a, czego obawiała się, jednak zasłużył na to, co usłyszał, sam był sobie winny. Nanami nie hamowała się, kiedy oskarżył ją o obecną sytuację i miała rację, ona nie zrobiła nic złego, to on zdecydował za ich dwójkę i musiał ponieść tego konsekwencje. Sara miała nadzieję, że to potrząśnie nim wystarczająco mocno, że zrozumie co złego robił, ale jak okazało się, niewiele to dało. Kiedy poinformował ją, że pomoże Nanie, wbrew jej woli, załatwić to, co planowała na Kadarze, to ona zrozumie swój błąd i będzie po wszystkim, a przecież to nie ona była winna, tylko on. Oczywiście skrytykowała go, za tak płytkie i egoistyczne myślenie, po tym co zrobił, nie było opcji, żeby tak łatwo to zakończyć, ale najwyraźniej jej brat, nie widział w tym większego problemu, ani tym bardziej, nie czuł żadnej odpowiedzialności. Powinien pomyśleć, przecież Nanami wygarnęła mu, cały swój ból, jaki spowodował lekceważeniem jej uczuć oraz osoby, udawaniem, że przecież nic takiego nie stało się i co gorsza, nie wiedział w tym nic złego. Wywiązała się między bliźniakami kłótnia, która niestety mimo gróźb Sary, nie spowodowała zmiany planów i Scott zdecydował się, ruszyć za Suzuki. Wiedziała, że to źle skończy się i nawet, jeśli nie chciała bardziej ingerować w tą relację, to musiała ruszyć za bratem, aby on nie zrobił, jeszcze większego głupstwa, na co niestety, zapowiadało się. SAM wytyczył prawdopodobny kierunek, w którym udała się dziewczyna, więc tam ruszyli. Nie mieli jej na radarze, tylko miejsca, w których logowała się jej sygnatura, stąd wiedzieli, gdzie mają jechać. Niestety, kiedy SI wykryła, że pobliżu miejsca, którego mogła przejeżdżać Nanami, nastąpił wybuch, zamarła, coś mogło się jej stać, musieli pospieszyć się, aby jej pomóc… oby tylko zdążyli na czas.

Nanami w szoku, wpatrywała się w budynek przed nią, zupełnie zapominając, gdzie jest, z kim i co jeszcze może zdarzyć się… był tylko strach, który bezskutecznie próbowała opanować. Czemu odkąd przybyła do Andromedy, to wszystko musiało się psuć? Przecież udało się jej zapomnieć o wielu okrutnych chwilach ze swojego dzieciństwa, a teraz co chwilę, dowiaduje się, że Cerberus jest mocno wpisany w życie, wszystkich istot z Drogi Mlecznej oraz całą Gromadę Helejosa, gdzie wylądowali. Czyżby, to przez kriosen, gdzie prawdopodobnie, jej umysł odtwarzał wszystkie, tamte wydarzenia i teraz przeżywa je ona na nowo, tylko już na jawie? To w ogóle możliwe? W chwili obecnej ma wrażenie, że dr. Hammer, zaraz wyjdzie z budynku wraz ze swoim sprzętem oraz kpiącym uśmiechem na twarzy, zwiastującym nową sesję.

- Nanami – usłyszała obok

Nie zareagowała, inne głosy były bez znaczenia, gdy na horyzoncie lub w najbliższym otoczeniu, pojawiał się TEN lekarz, każdy BTW doskonale wiedział, jak skończy się to spotkanie. Wtedy nasłuchiwało się jego kroków, aby wiedzieć ile czasu jeszcze mają, zanim, on zacznie swoje chore eksperymenty.

- Nanami

Akanishi, widząc brak reakcji z jej strony, chwycił ją za ramię, wówczas ona niemal odskoczyła od niego, a jej oczy wyrażały dezorientację, szok i oczywiście strach. Zacisnął usta, jej atak paniki, to ostatnia rzecz, jaką potrzebuje w tym miejscu.

- Posłuchaj Nanami – zaczął panując nad głosem

- BTW 07~ - odruchowo chciała poprawić, tak jak ją uczyli w laboratorium, ale przerwał jej

- Nie, nie BTW 07, a Suzuki Nanami. – poprawił ją – Skup się Nanami. Wiesz, że nie jesteś na terenie kompleksu naukowo-wojskowego Cerberusa, ba, nawet nie jesteś w Drodze Mlecznej, tylko Andromedzie.

- Nie… dr. Hammer… on… - ponownie zacięła się

Cały czas, w uszach dzwoniła jej ta nazwa, strach i zagrożenie rosło z każdą chwilą, a głos w tyle umysłu mówił „Uciekaj!". Wiedziała, że to nie rozsądne, takie stanie i patrzenie się, a przecież miała szansę na ratunek, była na otwartej przestrzeni, motor w zasięgu ręki, ale… No właśnie, zawsze było jakieś „ale" i w tym przypadku, była nim kara za próbę ucieczki… bardzo bolesne doświadczenia, dlatego nie miała odwagi ruszyć się, nawet o krok.

- On nie żyje, tym razem naprawdę. – Yamato powiedział stanowczo, ale spokojnie

Nie wiedział, na ile dotychczas poradziła sobie z przeszłością, to jasne, że nie do końca, ale od tej wiedzy, zależy strategia, jaką musi obrać, aby przywrócić ją do „normalności" oraz określenie, ile czasu mu to zajmie.

- Powiedziałeś że~ - starała się, poskładać wszystko w jedną całość

- Pamiętasz, kim jestem? – zapytał

Miał nadzieję, że jeśli będzie go kojarzyć, to znaczy, że „nie wróciła do swojego ja" z czasów, kiedy wciąż była bezbronnym dzieckiem, a naukowcy mieli nad nią nieograniczoną kontrolę. Oczywiście wiedział, że skoro teraz go zna, to może być nieco trudniejsze określenie tego, ale wystarczy, że skupi się na sposobie jej mowy i wyrażeń jakich będzie używać, to w zupełności powinno mu wystarczyć.

- BTPW – odparła

Nawet, jeśli nie było tego po niej widać, to znalazła małą kotwiczkę, która zatrzymała jej zatracenie się w bezgranicznym strachu i bezsilności. Emocje jakie ona obudziła, próbując przypomnieć sobie, kim jest człowiek przed nią, nie były pozytywne, a dokładniej to była złość, spowodowana, czymś o czym nie mogła sobie teraz przypomnieć, ale przynajmniej, miała punkt zaczepienia w teraźniejszości.

- Nie typ BTW, tylko jak mam na imię? – kontynuował, musiał dowiedzieć się na czym stoi

- Nie wiem. Nie podałeś mi – odparła

Zgadza się, nie wyjawił go jeszcze, co więcej, zauważył, że jej spojrzenie było… mniej przerażone, może to tylko złudzenie optyczne, ale odniósł wrażenie, że wyczuł rosnącą pewność siebie. To był dobry znak.

- Więc? – próbował, zmusić ją do większego wysiłku

- Dragon – powiedziała tonem z dziwną nutką

Złość do niego, zaczęła w niej rosnąć, tym samym spychając nieco na bok, strach. Jedno negatywne uczucie, wypychało drugie, ale mimo wszystko, to było mniejsze zło, przynajmniej taką miała nadzieję.

- Wiesz czemu tu jesteśmy? – zadał kolejne pytanie

- Dr. Hammer~ - ponownie powtórzyła przydomek tego mężczyzny

- On nie żyje – przerwał jej

- Nie było go tam – powiedziała

Kiedy mgła na jej umyśle, spowodowała zatarcie się wszystkich wspomnień, na rzecz skupienia się na jednym – dotyczącym wspomnianego lekarza – zniknęła, przypomniała sobie, co tutaj robią… Dragon chciał zająć się naukowcami Cerberusa… bez niej. Ona chciała tylko odpowiedzi, ale spóźniła się… co więcej, w budynku nie zauważyła żadnego ciała, nikogo tam nie było, a powinny być chociaż ślady, że tam byli. Jak ona ma uwierzyć, że dr. Hammer naprawdę nie żyje? Może uciekł i dalej będzie polować na BTW… w tym na nią? On jest nieobliczalny.

- Bo już nie istnieje – odparł

Akanishi, nie miał zamiaru tłumaczyć jej, jakim cudem nikogo nie dostrzegła w środku kryjówki. Po pierwsze, Nanami nie należy do jego oddziału, ani nie są kimś bliższym, aby posiadała o nim dokładne informacje, zwłaszcza dotyczące jego specjalnych umiejętności. Po drugie, jeśli wyjawiłby jej TĄ moc, to mogłoby zbyt wiele jej powiedzieć o tym, jak nietypowym jest BTPW, a obce osoby nie powinny o tym wiedzieć.

- W waszym kierunku, zbliża się pojazd Inicjatywy. Jeszcze nie wiem, kto nim jedzie, są zbyt daleko – powiedział AVI na prywatnym kanale

Akanishi, przeklął w myślach, są na otwartej przestrzeni i mają towarzystwo… tego właśnie obawiał się, a Nanami jeszcze nie wróciła do dawnego ja. Musi pomyśleć, kto mógłby zapędzić się w to, konkretne miejsce. Ta lokalizacja była odludna, nikt z Inicjatywy nie miałby po co tu jechać, jedynie przejazdem, ale stąd było daleko, do jakiegokolwiek ważniejszego miejsca czy osady. Prędzej założyłby, że tutaj mogliby się pojawić jacyś bandyci, inni członkowie Cerberusa czy nawet wrogie rasy, ale nie Inicjatywa. Nie mieliby po co tutaj przyjeżdżać, żadnej placówki czy wartościowych złóż minerałów, więc jedyna odpowiedź, jaka przychodziła mu do głowy, to musiał być to ktoś, z kim przyleciała Suzuki. Mimo, iż pozwalają jej swobodnie poruszać się po Helejosie, to Inicjatywa może dalej ją szpiegować, nie wiadomo na ile jej ufają, więc to pewnie jej ogon.

- Skup się teraz. – powiedział poważnie – Czym lub z kim przyleciałaś na Kadarę?

- Ze Sarą

- Pionierką? – upewnił się

- Tak

- Zwariowałaś? – podniósł głos

Z wszystkich osób, musiała przylecieć tutaj z drużyną pionierską! Najgorszy z możliwych wyborów, a to oznacza, że mają poważne kłopoty. Na pewno SAM wykrył wybuch, w tym miejscu i skierował delegację tutaj, co nie jest mu na rękę, gdyż najpewniej wina spadnie, właśnie na ich dwójkę. Jeżeli wśród nich jest którykolwiek z bliźniaków Ryder, to rozpoznają go i na pewno powiedzą o tym, co najmniej reszcie z Tempesta, kto wie komu jeszcze. Ponadto Suzuki dowie się o nim więcej, co spowoduje, że będzie wiedziała, gdzie szukać kolejnych informacji, a na chwilę obecną nie chciałby tego, ponieważ nie miał pewności czy ona pozostanie po „jego" stronie czy odwróci się przeciwko niemu. Jeśli w tamtym pojeździe znajduje się również Scott, to kłótnia, oskarżenie i kto wie, co jeszcze, będzie gwarantowane. Nie mówiąc już o tym, że jeśli znajdą Nanami przy nim, to ona może ponownie zostać oskarżona o działania, przeciwko Inicjatywie i prawdopodobnie zostanie zamknięta w więzieniu lub wygnana. Jednocześnie, odetną mu dostęp do informacji, które pomógłby mu, szybciej lokalizować członków Cerberusa i unieszkodliwiać ich, zanim zrobią coś złego lub ponownie zaczną krzywdzić niewinnych.

- Nani? – zapytała

- Wyjaśnię później. Wsiadaj na motor i odjeżdżamy stąd, nim tutaj dotrą.

- Chwila! – zaprotestowała – Oni nie wiedzą, gdzie pojechałam. Nikomu nie mówiłam, czemu tu przyleciałam.

- Jaką masz pewność, że nie postanowią za tobą ruszyć, aby sprawdzić twoją lojalność? – zapytał zapalając swój motor

- Potwierdzam, to pojazd drużyny pionierskiej i wśród nich jest rodzeństwo Ryder – powiedział AVI na kanale prywatnym

- [Zatuszuj naszą obecność i zmyl ślad Nanami] – powiedział w myślach do SI

- Zrozumiałem

Nanami chciała powiedzieć, że Sara nie zrobiłaby czegoś takiego, ale teraz nie jest wyłącznie jej przyjaciółką, jest przede wszystkim Pionierką i ona musi dbać o Inicjatywę oraz słuchać dyrektora, który od początku nie ufał jej, kiedy tylko przybyła z delegacją, do Andromedy. Nie mówiąc już o jej bliźniaku, nie dość, że pokłóciła się ze Scott'em, to on obwinia ją, za ich obecne, złe relacje, więc mógłby tak postąpić, chociażby w ramach rewanżu lub zemsty.

- Nie mam – spojrzała w bok

- Wsiadaj na motor, jedziemy stąd. – rozkazał zapalając swój

Nie mógł pozwolić, aby ich tutaj zastali, zrobiłoby się bardzo nieprzyjemnie i to na więcej niż jednym froncie, więc opanowanie demonów przeszłości, musi przełożyć na później.

- A w ogóle skąd wiesz, że tu jadą?

- Znam skład drużyny pionierskiej, więc jestem w stanie założyć, jakie zrobią następne kroki. – odparł wymijająco, nie będzie na razie wspominał o AVI'm – Ruszaj w tamtym kierunku. – wskazał przeciwną stronę, niż była obecnie pionierka

Nanami przyjrzała się mu, nie żartował, miał powagę i determinację wypisaną na twarzy, on był pewien, że tu jadą, więc skinęła i wykonała jego polecenie. Nie była przekonana do jego sposobu działania i pozyskiwania informacji, ale nie chciała ryzykować swojej wolności, kosztem sprawdzenia jego słów. Nie przejechała nawet kilku metrów, jak Dragon złapał jej kierownicę, wpadła w panikę, nie wiedziała, czemu on to zrobił, ale ograniczył jej kontrolę nad pojazdem. Nagle odniosła wrażenie, jakby przyspieszyli, ale ona tego nie zrobiła, a jednak, znaleźli się kilkaset metrów dalej. Kiedy puścił jej motor i mogła go w pełni prowadzić, spojrzała za siebie, rzeczywiście znajdowali się spory kawałek od laboratorium, tylko jakim cudem? Jaką on moc posiada? Musi się tego dowiedzieć.

Drużyna pionierska dotarła do zniszczonego budynku, gdzie nie znalazła żadnego człowieka, ale były tam ślady dwóch pojazdów, jednośladowych oraz pozostałości po wybuchu, z których SAM nie zdołał nic odzyskać.

- Co tu się stało? – zapytała Cora Harper, porucznik i biotyczka w drużynie

- Gdzie jest Nanami? – zapytał Scott

- Nie mogę potwierdzić, że dotarła tutaj. – powiedział SAM

- Mówiłeś, że podążała w tym kierunku

- Owszem, ale ostatnie logowanie, wskazywało miejsce, oddalone o dziewięćset metrów na południe od tego budynku.

- Cholera – przeklął Ryder

- Zgubiliśmy ją – stwierdził Liam Kosta, były członek Zmotoryzowanego Miejskiego Oddziału Rekonesansowego [ZMORa]

- Może tutaj nie dotarła. – powiedziała ostrożnie Sara

- To czyje to ślady? – zapytała Cora

- Nanami jechała na jednym motorze, a tu mamy ślady dwóch, możliwe, że należały one do ludzi, którzy tutaj przebywali, albo winnych tego wybuchu. – Pionierka próbowała szukać logicznego wyjaśnienie – SAM, jesteś w stanie, wyznaczyć trasę, tych motorów?

- W czasie jazdy będę skanować ślady kół i doprowadzą nas one do odpowiedniego pojazdu. – odparła SI

- To ruszamy. – zarządził Scott

- Nie tak szybko. – wtrąciła Sara – Najpierw rozejrzyjmy się dokładnie po okolicy, może znajdziemy jakiś trop, strzępki informacji, cokolwiek, co pozwoli nam na dowiedzenie się kto tu był lub nad czym pracował.

- Ona może odjechać! – zaprotestował

- Posłuchaj mnie. Jesteśmy w miejscu, gdzie zdarzyło się coś złego i MUSIMY dowiedzieć się, co to było i czemu skończyło się tak tragicznie, a Nanami jest dorosła i potrafi o siebie zadbać

- Ale~

- Pamiętaj, że naszym obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa Inicjatywie, więc MUSIMY zająć się tą sprawą. Kto wie, czy to jest pojedynczy przypadek, czy może część, większej całości. Co jeśli przez nasze niedopatrzenie, komuś, coś stanie się?

- Wiem, ale Nanami~

- Słuchaj Scott! Ostrzegałam cię, przed tym co planowałeś zrobić, nie posłuchałeś i mimo tego, co Nana powiedziała ci, dalej chcesz robić po swojemu! Zachowałeś się egoistycznie i głupio, a jak widać, zamiast przemyśleć to, co ona ci powiedziała, dalej robisz jak wcześniej. Takim sposobem nie odzyskasz jej zaufania i już na pewno, nie będziecie przyjaciółmi, schrzaniłeś to po całości, braciszku. Teraz zajmiemy się priorytetami, a ty będziesz miał czas na przeanalizowanie wszystkiego, na spokojnie. – zakończyła stanowczo – Drużyno, do roboty!

Sara miała nadzieję, że to da, mu do myślenia, nad swoim zachowaniem, oby, nie ma zamiaru ponownie wtrącać się w ich sprawy, jeszcze ona okaże się tą złą. Po za tym, oboje są dorośli i Scott powinien zacząć się tak zachowywać, a nie, jak niezdecydowany szczeniak, czekający na rozwiązanie sytuacji przez innych, w jego imieniu. Sam, będzie musiał zmierzyć się, ze swoim problemem i ona upewni się, żeby nikt go w tym, nie wyręczył. Oczywiście pamiętała o obecnej sytuacji z laboratorium i martwiła się o Nanami, ale też jej obecność w jego pobliżu, nie wyglądała za dobrze. Będzie musiała, również ten kierunek sprawdzić. Co prawda nie wierzy, żeby zrobiła cokolwiek złego, ale samo zapewnienie, bez żadnych dowodów, będzie nieznaczące dla innych, więc musi je zdobyć.

Akanishi, chcąc niezauważenie oddalić się od laboratorium Cerberusa, musiał użyć jednej, ze swoich umiejętności, która pozwalała mu przyspieszyć lub zwolnić czas, w swoim otoczeniu. Jeśli chciał, aby ktoś po za nim, poruszał się tak jak on, musiał mieć z nim kontakt fizyczny, dlatego właśnie chwycił kierownicę motoru Nanami. Dzięki temu, oboje, przejechali w ciągu chwili, znacznie większy odcinek niż normalnie, tym samym unikając spotkania z drużyną pionierską. Po puszczeniu drugiej kierownicy, gestem dłoni, kazał dziewczynie, podążać za sobą, muszą czym prędzej opuścić ten teren, najlepiej planetę, aby móc w pełni odetchnąć i skupić się na reszcie działań. Co jakiś czas, sprawdzał, czy podążała za nim, na szczęście, tym razem zdecydowała się, wykonać jego rozkaz, niemal bez sprzeciwu. Po dłuższym czasie, dotarli do kanionu, gdzie zostawił swój statek. Będąc zaledwie 200 metrów od niego, dezaktywował kamuflaż oraz otworzył wejście na pokład, do którego ruszył, gestem ręki nakazując, jadącej za nim Suzuki, robić to co on, po czym je za nią, zamknął.

- Gdzie my jesteśmy? – zapytała, zdejmując kask

- Na moim statku – odparł, zabezpieczając swój motor, aby nie poruszał się po pokładzie, podczas lotu

- Co teraz?

- Przyprowadź tutaj swój motor. – polecił

Dziewczyna wykonała polecenie, wówczas Akanishi podobnie do swojego, zabezpieczył go, po czym wstał. Nie był mu na rękę pasażer, ale nie miał wyjścia, musiał ją stąd przetransportować w inne miejsce, aby Pionierka lub członkowie Inicjatywy, nie złapali ich tropu i połączyli fakty z wybuchem laboratorium.

- Chodź za mną – rozkazał

Ruszył przez najbliższe drzwi, które prowadziły do centrum dowodzenia statkiem, ale nie zatrzymywał się, tylko szedł dalej, aż dotarł do kokpitu, gdzie były trzy stanowiska. Podszedł do środkowego i zajął miejsce we fotelu.

- Siadaj. Porozmawiamy, jak wystartujemy. – powiedział, nawet nie oglądając się na nią

Suzuki zajęła miejsce, po prawej stronie od niego, pasy bezpieczeństwa automatycznie zapięły się wokół niej, co spowodowało natychmiastowy strach, przecież tak działo się jak zaczynali eksperymentować nad BTW w laboratorium! Jednak widząc, że wokół mężczyzny również się zapięły, uspokoiła się, przecież nie blokowałby siebie, kiedy chciałby jej coś zrobić. W dalszym ciągu czuła niepewność, więc uważnie przyglądała się zarówno BTW jak i statkowi, aby wyłapać cokolwiek, co pomogłoby jej dowiedzieć się, co planował. Oczywiście w dalszym ciągu pamiętała o nierozwiązanej sytuacji z dr. Hammer'em i wcale nie czuła się pewnie w towarzystwie Dragon'a, ale musiała poczekać na dalszy ciąg wydarzeń.

Akanishi poczekał, aż wzniosą się na odpowiednią wysokość i ustawił kurs na najbliższą placówkę Inicjatywy, czyli tą, z której Nanami wyruszyła i gdzie znajdował się Tempest oraz reszta jego załogi, aby odstawić ją do niej. Wiedział, że jeśliby zniknęła bez śladu, to byłoby podejrzane, więc musi się pojawić, aby nie powodować dodatkowych znaków zapytania. Jednym przyciskiem rozpiął pasy, zarówno swoje, jak i jej, po czym odwrócił się w jej stronę.

- Teraz mów, na jakim jesteś etapie. – powiedział

- Etapie czego? – zapytała, nie rozumiała o co mu chodziło

- Przejmowania kontroli nad swoją przeszłością. – wyjaśnił, uważnie obserwując jej reakcję

- Nic o mnie nie wiesz. – odburknęła, to nie jego sprawa

- Wiem więcej, niż myślisz, ale wróćmy do tematu. – kontynuował, nie mógł tego pominąć, zbyt wiele od tego zależało – Uspokoiłaś się? Wspomnienie z dr. Hammer'em, przestało mieć na ciebie wpływ czy jeszcze potrzebujesz je przepracować?

- A co cię to obchodzi?! – warknęła

Nie chciała się przyznać, ale nie uspokoiła się do końca, myśl, że ten mężczyzna w dalszym ciągu, może na nią polować, przyprawiała ją o niepokój oraz ciągłe zagrożenie.

- Naprawdę chcesz opuścić mój statek, będąc jeszcze w panice i przez swoją nieostrożność, wpaść wprost w sidła Cerberusa? Doskonale wiesz, że wtedy nie myślisz trzeźwo, skupiasz się jedynie na strachu, stajesz się bezbronna i łatwo będzie cię złapać.

- Nie traktuj mnie jak podrzędne, głupie dziecko! – wstała, a złość ponownie ją ogarniała

- Nie traktuję cię jak dziecko, ale jak osobę, która po tragicznej przeszłości, w dalszym ciągu tkwi w jej czeluściach i nie może się wydostać, co ma przełożenie na obecne zachowanie. – odparł spokojnie

- Co cię to obchodzi?! – krzyknęła

- Powiedziałem ci przy pierwszej naszej rozmowie, że nie przyłożę ręki do złapania cię przez Cerberusa. Właśnie dlatego, interesuje mnie twój stan psychiczny, abym wiedział czy przez swoje, ograniczone przez strach zachowanie, wpadniesz na Cerberusa, bez możliwości ucieczki. Zanim coś dodasz… - wtrącił, widząc jak otwiera usta - …to nie jest próba obrażenia ciebie, a zmuszenia do trzeźwego myślenia. Ty znasz siebie najlepiej i wiesz, jakie masz limity oraz kiedy stajesz się bezbronna, więc pomyśl czy w chwili obecnej, nie masz cienia obawy, że Cerberus cię złapie. – widząc jak odwraca głowię w bok, miał odpowiedź – Sama widzisz.

- Nie wiesz przez co przeszłam

To, co robił jej Cerberus przez lata, nie da się wymazać z pamięci. Cały strach, ból, pytania dlaczego im to robiono, po co ich w ogóle stworzono, na króliki doświadczalne? Natomiast on… dr. Hammer był jednym z najgorszych naukowców, co więcej, czerpał radość z krzywdzenia ich… dosłownie potwór, nie człowiek. Jak ona może normalnie funkcjonować, kiedy ON tak gdzieś jest i dalej spiskuje przeciwko innym, wykorzystując do tego BTW?

- Nie ty jedna, przewinęłaś się przez jego gabinet. – westchnął – Posłuchaj mnie Nanami. Dr. Hammer nie żyje. – powiedział stanowczo

- Nie było tam jego ciała – odparła, pamiętając, co zastała w budynku

- Już nie było – poprawił

- Więc jak mogę wierzyć, że on nie żyje, kiedy nie ma, na to dowodu? Co jeśli on uciekł i ~

- Stop! – przerwał jej, zanim nakręci się – Nie znajdziesz żadnych dowodów na obecność doktora Hammer'a w tamtym miejscu, ponieważ on już NIE ISTNIEJE.

- Jak nie istnieje? – nie mogła pojąć jego toku myślenia

- W sensie fizycznym i naukowym, jego już nie ma i nigdy nie będzie w świecie żywych.

- Jak mogę uwierzyć w coś, czego nie ma?

- Został przeze mnie unicestwiony, tak jak i pozostała trójka, która z nim pracowała. Nikt już nie zostanie przez nich skrzywdzony.

Słownictwa jakich używał były… dziwne. „Nie istnieje", „unicestwiony", nie używa się ich w stosunku do ludzi, ani istot żywych, przynajmniej nie często, więc czemu on to robił? Kim był, dlaczego zachowywał się tak zimno, niby wyglądał na niezainteresowanego tym, co dzieje się wokół, jednak ingerował, jak miało stać się coś złego. Jaki ma konkretnie cel i jak go osiąga? Nie mówiąc już o tym, co umie… musi dowiedzieć się więcej.

- Unicestwiony? Jak? W jaki sposób? Brak śladów przeczy temu. – patrzyła na jego spokojną twarz

- Taki był cel, nie pozostawić śladu ich istnienia, aby nikt nie kontynuował ich dzieła. – odparł

- Kim ty… jesteś? – zapytała

Nie mogła rozszyfrować schematu jego działań, niby prosty, ale jednocześnie, były w nim luki. Mówił, że nie chce dopuścić, do rozwinięcia się Cerberusa, ale nie powiedział, w jaki sposób ma zamiar to osiągnąć. Był chodzącą zagadką, której daleko było do rozwiązania.

- Wiesz kim, BTPW. – wstał

- Nie jesteś zwykłym BTPW, widzę to. – podeszła do niego

- Wierz mi, nie chcesz wiedzieć kim dokładnie jestem. – powiedział tajemniczo, z nutką grozy i ostrzeżenia

Patrzyła na niego w szoku, poczuła dziwną aurę, mieszanka bezpieczeństwa jak i zagrożenia. Coś jej mówiło, że go wcześniej spotkała i jest z nim bezpieczna, ale ten sam głos mówił, żeby go nie denerwować, a te oczy… pełne mroku… Kim on jest? Jaką tajemnicę skrywa? Chciałaby się dowiedzieć, ale również obawia się tej odpowiedzi… co ma zrobić?