Akanishi wiedział, że dopóki Suzuki nie uspokoi się, to nie może opuścić statku, przez co jest zmuszony pozostać na Kadarze, do czasu, aż upewni się, że ona jest gotowa. Zdawał sobie sprawę, że zamknięcie rozdziału ich przeszłości, to nie lada wyzwanie. Wymaga zarówno siły psychicznej jak i pracy nad sobą, aby móc panować nad emocjami i nie pozwolić im, przejąć nas sobą kontroli, w sytuacji zetknięcia się z osobami z tamtego czasu. Jemu udało się, nie miał innego wyjścia, jeśli nie opanowałby tego, byłby zagrożeniem dla innych, a przecież chciał ich chronić przed złem Cerberusa i Człowiekiem Iluzji. Był świadom, że nie wszyscy BTW pozamykali tamte rozdziały, dlatego jak poznawał nowego żołnierza, to w pierwszej kolejności, sprawdzał na jakim jest etapie dana jednostka, aby wiedzieć na czym stoi. Nanami należała do grupy, która jeszcze nie do końca poradziła sobie z przeszłością, więc musi upewnić się, że jej strach, nie jest dla niej, samej, zagrożeniem. Oczywiście nie może zapomnieć, że ona wciąż jest BTW i może odebrać jego działania jako słabość bądź naiwność i postanowi wykorzystać je, aby osiągnąć swoje cele, więc musi upewnić się, że ona zna swoje miejsce i nie kombinuje czegoś na boku. Wiedział, że główkuje się nad jego osobą, ale nie może jej wszystkiego powiedzieć, zbyt mało czasu spędzili ze sobą, aby mógł przewidzieć jej reakcję, więc ograniczone zaufanie, jest jak najbardziej wskazane.
- Wierz mi, nie chcesz wiedzieć kim jestem – powiedział
- Oczywiście, że chcę! – była uparta
Nie wiedziała, jak niebezpiecznych informacji domaga się i na pewno ich nie dostanie, przynajmniej do czasu, gdy Akanishi upewni się, że nie wykorzysta ich przeciwko niemu jak i sytuacja będzie tego wymagać. Im mniej osób wie, kim dokładnie jest, tym lepiej dla wszystkich, nawet Cerberus nie ma pojęcia kto podróżuje po Andromedzie i niech tak zostanie. Niby jedna informacja, ale może drastycznie zmienić priorytety oraz cele wspomnianej organizacji terrorystycznej, jak i ludzi, którzy zaznajomieni są w temacie BTW, wliczając samych żołnierzy.
- Nie. – powiedział stanowczo – To nie są informacje dla całej populacji galaktyki i nie dowiesz się czego one dotyczą, zwłaszcza w najbliższym czasie.
- Ale~ - chciała zaprotestować, ale nie dał jej dokończyć
- Cisza! Nie toleruję podważania mojego zdania! Zapomniałaś kto tu dowodzi? – zmarszczył brwi, musiał jej przypomnieć hierarchię
- Nie, ale mam prawo wiedzieć, komu powierzam swoje życie. – odparła powoli
Musiała ostrożnie dobierać słowa, aby dodatkowo go nie zdenerwować, a widziała, że już zaczyna unosić się. Chciała wiedzieć coś więcej o nim, ale każde jej zapytanie, on odbiera jako próbę wyłudzenie informacji o nim, co najwyraźniej powoduje u niego natychmiastowe uczucie zagrożenia, tylko czemu? To byłoby wyłącznie dla jej wiadomości, nie miała nikogo, komu mogłaby się zwierzać z tematyki BTW oraz Cererusa, ale najwyraźniej jej nie wierzy.
- Wiesz wystarczająco. – skwitował
- Dotarliśmy do celu, placówka Inicjatywy w zasięgu wzroku. – powiedział AVI na kanale prywatnym
Akanishi miał nadzieję, że jasno przedstawił swoje stanowisko i jeśli ona chce jego pomocy, to musi się mu podporządkować, zwłaszcza, że nie wie tego co on, ani jak dokładnie wygląda sytuacja z BTW i Cerberusem w Andromedzie. Zbyt wiele czasu poświęcił na zaznajomieniu się ze wszystkimi, posiadanymi przez niego danymi, żeby przez widzi mi się jednej BTW, zignorować potencjale zagrożenie i zwierzyć się jej ze wszystkich, swoich sekretów. To tak nie działa, na nim ciąży zbyt wielka odpowiedzialność, aby dopuścić do jakiejkolwiek wpadki i to on później będzie z tego rozliczany, nie ona. Musi skupić się na priorytetach obecnej sytuacji, później zastanowi się jakie podjąć następne kroki, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.
- Jaki jest twój status opanowania? Poradzisz sobie, będąc zdana wyłącznie na samą siebie i to po za statkiem? – zapytał wprost
- Poradzę – powiedziała przez zaciśnięte zęby
Domyślał się, że tak tylko mówi, żeby nie wyjść na słabeusza, więc nie skomentował tego. Wiedział, że mu nie wierzyła w sprawie Mase'a i to w dalszym ciągu, może powodować jej niepokój, a nawet strach, więc później, będzie musiał pomyśleć, jak przekonać ją, iż mówi prawdę, bez zdradzania szczegółów. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć i nad nim popracować, tego nie da się od tak zdobyć, więc zanim, pomiędzy nimi wytworzy się chociaż jego cieniutka nić, musi minąć trochę czasu. Następna kwestia, to zadanie jakie jej powierzył, a je zignorowała i wbrew jego woli, przybyła na Kadarę za naukowcami. Teraz nie ma opcji, aby puścić ją na potencjalnych BTW, kiedy nie wiadomo jak oni zareagują na jej obecność oraz jak lekkomyślnie może ona się zachować. Nie może wszędzie za nią chodzić i jej pilnować, ma wiele innych spraw na głowie, a nie niańczenie pojedynczego BTW.
- Słuchaj uważnie. – zaczął – Znajdujemy się w pobliżu placówki Inicjatywy, z której wyruszyłaś, więc wrócisz tam, aby nie powodować podejrzeń w związku z wybuchem laboratorium. Będziesz musiała nagimnastykować się, aby drużyna pionierska i inni nie połączyli cię z nim, inaczej sama wiesz… możesz wylądować w więzieniu, więc radzę dobrze przemyśleć swoje dalsze kroki. Po za tym sprawa zadania, jakie miałaś wykonać.
- Zajmę się nim. – wtrąciła
Doskonale wiedziała, że będzie musiała się i tym zająć, w końcu taki był pierwotny plan. Co prawda, nie sądziła, że obecna sytuacja obróci się w tak niespodziewanym kierunku, ale nie zamierzała porzucić, wyznaczonego jej zadania.
- Nie, nie zajmiesz. – zaprzeczył, czekając na jej reakcję
- CO?! Czemu?! – krzyknęła
Nawet jeśli, to co miało niedawno miejsce, przeszło jej najśmielsze oczekiwania, to nie spodziewała się takiej reakcji, na jej ingerencję. Dlaczego tak zdecydował?
- Dostałaś dwa polecenia… - zaczął wyjaśniać - …po pierwsze, miałaś zająć się potencjalnymi BTW, a po drugie, mnie zostawić naukowców. Zignorowałaś oba.
- Wcale nie! – wtrąciła – Planowałam po naukowcach, zająć się tymi BTW!
- Wbrew mojej woli – zauważył
- Ja tylko chciałam dowiedzieć się więcej, a ty odsuwałeś mnie od tego!
Próbowała wyjaśnić mu, że błędnie odczytał jej zamiary, przecież nie zamierzała porzucić, powierzonej misji! Nie rozumiała jego toku myślenia, ani tym bardziej, czemu tak pochopnie podejmuje decyzje!
- Myślisz, że sprzeciwiając mi się, zapunktowałaś? – zapytał, ewidentnie niezadowolony – Jedynie udowodniłaś, że nie słuchasz poleceń, więc skoro sama wiesz lepiej, to po co ci pomoc? Radź sobie sama.
- To nie tak! – szybko zaprzeczyła
Nie sądziła, że to działanie, przyniesie taki obrót! Nie zamierzała ani zdradzać, ani ignorować, tylko chciała dowiedzieć się czegoś więcej, niż to co jej mówi. Rozumiała jego dystans i nieufność wobec niej, ale pewne informacje powinna znać.
- Chciałaś pomocy i dostałaś szansę, ale olałaś ją. Działałaś impulsywnie, bez namysłu, bez oceny sytuacji, dokładnej weryfikacji danych, po prostu wyszłaś z założenia, że skoro ja tam idę, to ty też. Nie sprawdziłaś z kim dokładnie masz do czynienia, jakie ryzyko niesie konfrontacja z nimi, jak TY poradzisz sobie w zetknięciu się z przeszłością i jakie to spowoduje zagrożenie dla innych, zwłaszcza niewinnych.
Postanowił wytknąć jej błędy, które popełniła, podejmując wyłącznie jedną decyzję. To nie jest żadna gra, to życie i każda istota ma tylko jedno, ale najwyraźniej, wydaje się jej, że tak nie jest. Nie może patrzeć na świat, ograniczając się wyłącznie do ogółów, musi brać pod uwagę również szczegóły, czasami taka drobnostka, może zaważyć na całej misji, albo czyimś życiu.
- Wcale nie, ja~ - ponownie chciała sprostować, ale i tym razem jej przerwał
- Ty co? Jak ty chcesz pomagać innym, jak swoim lekkomyślnym zachowaniem, narażasz ich na kłopoty lub nawet śmierć? To nie jest pomoc, tylko wchodzenie do klatki lwa, będąc całkowicie bezbronnym i zastraszonym! Po za tym wiedziałaś, że tam mogą być naukowcy Cerberusa, a drużyna pionierska nie bez powodu podwiozła cię na Kadarę, więc powinnaś założyć, że oni wmieszają się w to. Myślałaś, co by było, gdyby któreś z nich, zostało poszkodowane w konfrontacji z Cerberusem? Jakie to mogłoby mieć skutki? Dla ciebie marne, a dla nich, tragiczne! To nie jest takie proste jak tobie wydaje się! Nie przerobiłaś przeszłości, więc nie możesz pchać w jej ramiona bez przygotowania, a na dodatek ciągnąć innych za sobą! Czy ty w ogóle myślisz nad konsekwencjami?!
- Oczywiście, że myślę!
- Nie widać. Chcesz pomocy, ale ignorujesz rozkazy. Chcesz pomagać, a wplątujesz niewinnych. Czego ty w ogóle chcesz? Jaki jest twój cel? Twoje plany są sprzeczne z działaniami! Takim sposobem nie zrobisz nic dobrego, chociażbyś stawała na głowie.
Jeśli ten wywód, nie da jej do myślenia, to nie wie, co mogłoby to spowodować. Dopóki nie będzie słuchać poleceń, to nie ma szans na jakąkolwiek współpracę, nie narazi innych na niebezpieczeństwo, z powodu jej impulsywnego lub emocjonalnego działania. To nie są pionki na planszy, tylko żyjące istoty, które czują i nie może pozwolić, aby stała im się krzywda, z tak błahego powodu jak… „chciałam tylko sprawdzić…".
Nanami nie sądziła, że jej jedno działanie, spowoduje takie konsekwencje. Chciała po prostu wiedzieć więcej, niż on byłby skłonny powiedzieć, tak jak jego liche wyjaśnienie o nieobecności naukowców i tym wybuchu. Przecież nie planowała nikomu sprawiać kłopotów, skąd mogła wiedzieć, że sprawy tak zmienią kierunek? Również nie sądziła, że drużyna pionierska, rzeczywiście postanowi ją śledzić, wygląda na to, że oni jej do końca nie ufają, jak to oficjalnie deklarują, a co za tym idzie, tak samo Inicjatywa. Gdyby wiedziała, że oni pojadą za nią, jeśli dowiedzą się, gdzie leci, to użyłaby innego środku transportu, aby nikogo w to nie mieszać, teraz przynajmniej wie, że musi trzymać się od nich z daleka! Co do misji jaką miała wykonać, planowała to zrobić w drugiej kolejności, po naukowcach, nie sądziła, że ta sprawa potoczy się w takim kierunku. Obawiała się, że jeśli spóźni się, to niczego nowego, nie dowie i w zasadzie… nie dowiedziała się.
- To nie jest tak, jak to przedstawiasz! – postanowiła bronić swojego zdania, albo przynajmniej mu to wytłumaczyć – Moim celem jest pomoc niewinnym i ustrzeżenie wszystkich przed odradzającym się Cerberusem.
- Nie zanosi się na to. – powiedział stanowczo
- Mylisz się! – zaprzeczyła
- Na samym początku naszej współpracy, już wywijasz taki numer, więc jaką mam gwarancję, że w późniejszym czasie nas nie zdradzisz? Jak mogę cokolwiek ci powierzyć, kiedy nie mam pewności, że nie postanowisz przejść na inną stronę, ponieważ zdecydowałaś zrobić to po swojemu?
Nie miał gwarancji, że będzie wierna temu co on i nie zaprzepaści misji, w której będzie brała udział. Zachowanie Nanami nie dawało mu spokoju, nie może przecież zaufać komuś, kto pod wpływem impulsu, zdecyduje się na zupełnie inne rozwiązanie, które może okazać się katastrofą, nie tylko dla niej, ale i dla każdego, kto zostaje w nie wplątany.
- W życiu nie zdradziłabym tego, w co wierzę! – powiedziała twardo
- To są tylko słowa, twoje czyny zmierzają w zupełnie innym kierunku, BTW 07. – celowo nazwał ją po kodzie, a nie imieniu
Przeraziła się, czyżby to był koniec ich współpracy, kiedy nawet dobrze się nie zaczęła? To nie może być prawda, przecież nikt nie ucierpiał, nikomu nie stało się nic złego. Początki zawsze są trudne, ale z czasem dochodzi się do porozumienia, co w późniejszym czasie może okazać się zbawienne, on nie może tego tak po prostu przekreślić.
- Zrywasz naszą współpracę, zanim ona nawet zaczęła się? – zapytała
- Twoje działanie mnie do tego zmusza. – odparł
Jego spojrzenie było zimne, bez grama pozytywnego uczucia, ani nawet nadziei… po prostu pustka i chłód… czyli tak, jak wychowywano BTW, aby byli zabójcami idealnymi. Poczuła dreszcze, które pojawiły się, kiedy przypomniała sobie czasy laboratorium, gdzie ich szkolono. Zero jakichkolwiek emocji, aby wróg lub potencjalny cel, niczego nie zauważył i nie mógł wykorzystać przeciwko BTW.
- Nie możesz tego zrobić przez jedno, niewinne działanie, które wcale nie miało nikomu zaszkodzić! Nie tak to miało wyglądać.
- Twoje, jak to nazwałaś „niewinne działanie", mogło zabić drużynę pionierską oraz ciebie wykorzystać przeciwko Inicjatywie, czego skutkiem, byłoby wysłanie zabójców za tobą, abyś już nikomu nie zrobiła krzywdy. Natomiast Cerberus, mógłby zlecić twoje porwanie, aby w późniejszym czasie, móc wykorzystać ciebie, do zdobycia przewagi nad swoim wrogiem.
- Nie takie było założenie! – zaprzeczyła ponownie – Chciałam jedynie dowiedzieć się więcej!
- Posłuchaj mnie uważnie. – powiedział jeszcze zimniejszym tonem – Nigdy nie dowiesz się więcej, dopóki nie będę mieć pewności, że nie wykorzystasz tych informacji przeciwko naszej grupie i tym samym, skarzesz wiele istnień na śmierć, bądź tortury.
Nie wiedziała, co ma powiedzieć, nie tak to miało wyglądać, nie chciała nikogo narażać, a tym bardziej nie planowała zdradzać. Był nieugięty, widziała to, ale przecież nie miała nic złego w planach, po prostu sprawy skomplikowały się… Czemu on obraca to w tak… negatywnym kierunku? On widzi same zło, ryzyko, którego ona nie zauważyłaby, ponieważ nie stawiała takich tez. Jej działania, nigdy nie miały zmierzać w kierunku, który on przedstawia. Nie jest potworem, ani zdrajcą, chciała tylko wiedzieć więcej, więc czemu? Czemu zapatruje się on na wszystko w takich barwach i kategoriach? Nie każdy tak to postrzega, nie tak mrocznie. Co mu przytrafiło się, że tak odbiera niektóre działania i od razu spisuje je na straty i nie dopuszcza do siebie wyjaśnień? Przez jaki typ treningów czy eksperymentów musiał przejść, że widzi jedynie negatywy? Czy jest w ogóle szansa, żeby to zmienić? Czy naprawdę tak wyglądają z boku jej działania? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi…
- W takim razie co teraz? – zapytała ostrożnie
- Opuścisz mój statek i wrócisz do placówki. Masz zastanowić się nad swoim zachowaniem, przemyśleć swoje cele i sposób ich osiągnięcia, stosunek do BTW, Cerberusa oraz Inicjatywy. Jeśli chcesz naszej współpracy, to musisz wykonywać moje polecenia bez dyskusji, żadnej samowolki, naruszania celów misji i wtrącania się w nieswoje sprawy, zwłaszcza niezgodne z moimi wytycznymi. Jeśli zgadzasz się z tym, to możemy spróbować współpracować i nie robię to, ze względu na ciebie, tylko wolę Prime'a. To jest twoja ostatnia szansa, następnej już nie będzie, jasne?
- Tak
- Teraz opuszczasz statek i przemyślisz sobie wszystko, a jak podejmiesz decyzję, to skontaktuj się ze mną. Co do misji z potencjalnymi BTW, zostajesz z niej usunięta, sam się nimi zajmę. Jeśli dowiem się, że pojawiłaś się chociaż w pobliżu, to propozycja współpracy zostaje anulowana. Czy to jasne?
- Tak
- Mam nadzieję – odwrócił się i wrócił na fotel – Siadaj, lądujemy. – wydał polecenie
Dziewczyna nawet nie zawahała się, tylko zajęła wskazane miejsce, a pasy natychmiast zapięły się wokół niej. Przez swoje lekkomyślne działanie, niemal pozbawiła się jakiegokolwiek wsparcia przy rozpracowaniu Cerberusa, a przecież nie taki był plan. Będzie musiała dokładnie przemyśleć swoje dalsze kroki i od teraz, patrzeć uważnie na ruchy drużyny pionierskiej, aby ponownie nie wtrącili się w coś, o czym nie mają zielonego pojęcia. Dotąd wydawało się jej, że może ufać Sarze, ale jak widać, pod powłoką przyjaciółki, w dalszym ciągu kryje się nieufność, że może ich zdradzić, więc będzie musiała trzymać ich z daleka od swoich spraw. Spojrzała na BTW przed nią, wiedziała że nie żartuje, oni nigdy nie żartują, nie uczono ich tego, zawsze mają być poważni i skupieni, więc wiedziała, że jeśli zawali i tym razem, to już nie będzie odwrotu. Najgorsze, że ona nic o nim nie wie, więc obawia się mu zaufać, ale jeśli tego nie zrobi, to on nie kiwanie palcem, jeśli Cerberus zaatakuje, kiedy ona będzie bezbronna. Co powinna zrobić?
Akanishi wiedział, że Suzuki będzie musiała dokładnie wszystko przeanalizować, zanim podejmie decyzję, ma nadzieję, że słuszną, więc do tego czasu wstrzyma się z kontaktowaniem z nią. Nie zmienia to faktu, że będzie ją obserwować, musi wiedzieć, czy jej lekkomyślne zachowanie nie wpakuje ją z jakieś kłopoty, a jak widać, to wielce prawdopodobne. Ma ludzi zarówno na Nexusie jak i Meridianie, więc będzie znać jej kolejne kroki. Wylądował w pobliżu placówki, ale nie wyłączał kamuflażu, ani blokady sygnału, aby nikt nie dowiedział się, że są tutaj, po czym dezaktywował pasy bezpieczeństwa i wstał, dając jasno do zrozumienia, że koniec wycieczki. Wskazał wyjście z kokpitu i jak ruszyła ku niemu, on podążył za nią, aż znaleźli się przy motorach.
- Jak przemyślisz, to co ci powiedziałem i podejmiesz decyzję, skontaktuj się ze mną. W zależności od jej wyniku, wtedy ustalimy czy każdy idzie w swoją drogę, czy podejmujesz się współpracy. Pamiętaj, każde twoje działanie, nie kończy się na tobie, ma wpływ na całe otoczenie, zwłaszcza, że masz ciągłą styczność z Inicjatywą, więc musisz brać pod uwagę ich wtrącanie się. Jeśli nie będziesz w stanie tego ograniczyć, nie będziesz mogła ich chronić, jak deklarujesz. – zdjął blokady, ale trzymał pojazd
- Mam zamiar ochronić kogo tylko się da, przed Cerberusem. – odparła przejmując motor
- To się jeszcze okaże
Nanami nie komentowała tego, udowodni mu. Wsiadła na motor, ubrała kask i przekręciła kluczyk, w tym czasie Akanishi cofnął się i uruchomił otwieranie drzwi.
- Ile mam czasu do namysłu? – zapytała
- Tyle ile potrzebujesz, abyś dokładnie to przemyślała. – powiedział
- Rozumiem. – odparła – Dzięki za pomoc
Widząc jak skinął głową, wiedziała, że to był koniec tematu, więc spojrzała przed siebie i opuściła statek, zatrzymując się na dole. Patrzyła jak drzwi zamknęły się, przez co pojazd ponownie, stał się całkowicie niewidoczny, jedynie podmuch powietrza z silnika jak startował, zdradzał, że cokolwiek tutaj było. Powinna wracać do placówki i czym prędzej opuścić Kadarę, najlepiej bez drużyny pionierskiej. Wyznaczyła trasę, która miała ją doprowadzić do celu i ruszyła. W życiu nie pomyślała, że jedno działanie, może mieć nie tylko zupełnie inny skutek, niż założenia, ale może być tak odmiennie postrzegane, w zależności od osoby, która na to spojrzy. Wiedziała, że każde z nich ma bagaż w postaci przeszłości w Cerberusie, ale jak inny przebieg szkolenia musieli mieć, skoro ich punkty widzenia, tak drastycznie różnią się od siebie. Domyśla się, że to, co zdarzyło się po opuszczenie laboratorium, aż do teraz, może mieć znaczny wpływ na ich obecną postawę, ale mimo wszystko, doszukuje się winy właśnie w Cerberusie. Większa część ich rozmowy dotyczyła jej działania, wbrew rozkazom Dragon'a, ale po za skrytykowaniem jej, wcześniej próbował jej pomóc w opanowaniu strachu. Niestety przez skupienie się na próbie wytłumaczenia, błędności jego założeń, praktycznie mu nie podziękowała. Co prawda na końcu rzuciła krótkie „dzięki", ale one nie odzwierciedlały wdzięczności, jaką czuła względem niego. Nie przeczy, że była zła na niego, że w ogóle założył o możliwości jej zdrady, ale nawet jeśli tak sądził, to nie zostawił jej tam samej, aby drużyna pionierska ją tam zastała, tylko pomógł jej oddalić się, a nawet próbował uspokoić. Nie rozumiała kompletnie jego toku myślenia. Z jednej strony karcił ją, zarzucał błędy oraz prawdopodobną możliwość zdrady, ale jednak pomagał. Nie może go rozgryźć.
Akanishi jak tylko zamknął drzwi, odetchnął, teraz mógł skupić się dalszych krokach.
- AVI, starujemy. – polecił i ruszył w kierunku kokpitu
- Tak jest! – odparła SI
Będzie musiał czujniej przyglądać się Suzuki, jej działania są zupełnie nieprzewidywalne, przez co niebezpieczne dla innych. Na razie jednak poczeka na jej decyzję, ale nie omieszka sprawdzać co jakiś czas jej dalszych kroków, jakby czasem planowała działać na własną rękę, zanim poinformuje go o potencjalnych zagrożeniach. Nie rozumiał wyboru Prime'a, czemu ona? Kim dokładnie była, że on zdecydował się ją wysłać z przekazem do Andromedy? Musi się dowiedzieć, kto wie jakie jeszcze sekrety w sobie kryje, co za tym idzie, nieprzewidywalne zdarzenia, którym będzie musiał stawić czoło. Ponadto, dopóki ona nie będzie potrafić panować nad swoim strachem, jest zarówno dla siebie, jak i innych zagrożeniem.
Nanami zatrzymała się przed wypożyczalnią pojazdów, z której wynajęła motor, jakim poruszała się po Kadarze. Nie może zaprzeczyć, przydał się jej, więc zdecydowała, że będzie musiała postarać się o własny, aby stać się niezależna. Zdała kask i kluczyki, po czym ruszyła ku stacji przesyłowej, aby załatwić sobie podwózkę na Nexusa, bądź od razu do Meridianu.
- Suzuki? Co ty tutaj robisz? – usłyszała za sobą
Odwróciła się ku znajomemu głosowi i wówczas zobaczyła ekscentryczną asari z drużyny Ryder, Peebee. W porównaniu do innych przedstawicieli swojego gatunku, którzy zazwyczaj są spokojni, zdystansowani i rozważni, ją można nazwać szaloną i spontaniczną… nietypową.
- Słucham? – zapytała Nanami
- Przecież byłaś przy laboratorium, a to kilkadziesiąt kilometrów stąd. Nie ma możliwości, abyś tak szybko tutaj przyjechała. – zauważyła rozmówczyni
- Jakim laboratorium? – zapytała Nanami i wówczas ją olśniło, Dragon miał rację – Czekaj! Wyglądasz jakbyś była pewna, gdzie byłam, a przecież nikomu nie powiedziałam, gdzie jadę, co oznacza… że mnie śledziliście!
- CO? Nie! – asari próbowała zaprzeczyć orientując się, że wydała sekret
- To by wyjaśniało, czemu Sara tak nalegała, żebym z wami leciała. – skrzyżowała ręce na piersiach – Tą rzekomą misją, o której mówiła… byłam ja!
Wszystko było jasne, słowa drugiego BTW potwierdziły się. Nie miała pojęcia jakim cudem o tym wiedział, ale miał rację. Wiedzieli, że była w pobliżu tamtego laboratorium, więc mogą połączyć ją z wybuchem i rzeczywiście zamknąć, ale nie mają na nią dowodów, przynajmniej miała taką nadzieję.
- Nie no, co ty! – asari próbowała sprostować swoją wypowiedź, ale było już za późno
- Daruj sobie Peebee! – powiedziała zła – Zaufałam jej, a ona potraktowała mnie ten sposób! Tak nie robią przyjaciele!
Sara była jedyną, przyjazną jej osobą w Andromedzie, teraz okazuje się, że to była tylko ściema, aby móc ją śledzić i wyciągać różne informacje, aż znajdą dowody jej winy. Jak ona mogła być tak naiwna i jej zaufać? Dragon miał rację, nie analizuje wszystkich informacji do końca, musi poprawić się, aby podobna sytuacja nie powtórzyła się i to w najmniej pożądanym czasie. Teraz już wie, że nikomu nie może ufać, więc musi trzymać wszystkich na dystans, zwłaszcza, że teraz w grę wchodzi jeszcze Cerberus i BTW, a to tylko mnoży kłopoty.
- To naprawdę nie o to chodziło. – Peebee dalej próbowała wyjaśnić, ale z marnym skutkiem
- Przestań! Nie jestem ani dzieckiem, ani głupia! – teraz już nie uwierzy, w takie zapewnienia
- Mówię serio! Tu chodziło o Scott'a~
- Brawo, zmowa bliźniaków Ryder – zakpiła
Powinna spodziewać się, że za spotkaniem i tą nieszczęsną rozmową ze męskim Ryder, stoi jego siostra. Niby dotąd nie wtrącała się w ich związek, ale odkąd pojawiła się w Andromedzie, to Sara wiecznie wyszukiwała wymówki, które usprawiedliwiały nieobecność brata, przy jej odwiedzinach. Teraz wie, że nie ważne jak bardzo będą temu zaprzeczać, nie uwierzy im, nie popełni drugi raz, tego samego błędu. Sytuacja uległa zmianie, prawda wyszła na jaw i wie, że prawdopodobnie usłyszała już wiele kłamstw, nie potrzebuje kolejnych.
- Wcale nie~
- Nie pogrążaj się bardziej Peebee, nie jestem głupia! Przekaż Sarze, że nie będę już nigdy potrzebować waszych „usług", sama sobie poradzę!
- Nie wygłupiaj się, Suzuki – asari próbowała dalej wytłumaczyć, to nieporozumienie, ale nie chciała słuchać
- Mówię poważnie! Taką pseudo przyjaźń, to niech zachowa dla siebie, nie potrzebuję jej. Odczepcie się ode mnie!
Nie miała zamiaru dalej wysłuchiwać marnych wytłumaczeń! Ruszyła we wcześniej obranym kierunku, aby jak najszybciej opuścić planetę, zanim Pionierka i jej drużyna wrócą. Poczuła się zdradzona i to przez najbliższą osobę, jaką tutaj miała, teraz już nie może nikomu ufać, więc jak ma zaufać Dragon'owi, kiedy inne, bliższe jej osoby, oszukują ją? Będzie miała wiele spraw do przemyślenia i podjęcia odpowiednych decyzji… czas pokaże czy będą właściwe.
