Nanami zajęło kilka dni pozbieranie się po rozmowie z Dragon'em. Idąc na tamtą misję, nie sądziła, że może ona skończyć się, spotkaniem z jednym ze swoich cerberusowskich koszmarów. To właśnie dowód na to, że ta organizacja jest o wiele bardziej rozwinięta i wdrożona w życie w Andromedzie, niż dotąd myślała, co więcej, prawdopodobnie posiada wiele kryjówek i laboratoriów, rozsianych na różnych planetach czy księżycach. Nawet jeśli nie ma tutaj Człowieka Iluzji ani Hashimoto, to obecny przywódca z pewnością posiada duże rozeznanie i intensywnie rozbudowuje swoje zasięgi, aby w odpowiednim czasie, wdrożyć swój chory plan… jaki by on nie był.

Przeanalizowała ostatni incydent i wie, że jej zachowanie rzeczywiście było lekkomyślne. Zupełnie nie rozumiała czemu tak jest. Dotąd radziła sobie doskonale, a przynajmniej tak wydawało się jej, umiejętnie unikała możliwych spotkań z kimkolwiek z Cerberusa, było bez znaczenia czy to pracownicy czy żołnierze, wiedziała co powinna zrobić… a teraz? Rozumie, że to inna sytuacja, zamiast uciekać, musi ich szukać i unieszkodliwiać, więc czemu nie może skupić się, na tym, co robi? Przecież jest wyszkolonym żołnierzem, poddawanym różnym torturom, aby wyzbyć się uczuć. Co poszło nie tak lub co zdarzyło się, że na nic, nie zdają się te nauki wtedy, kiedy są potrzebne? Wszystko zaczęło się sypać, po pierwszym spotkaniu z Dragon'em. Tylko czemu? Co on ma z tym wspólnego? Czyżby przez jego psychiczne moce? Miesza jej w głowie, czy co? Wchodzi do umysłu i wyszukuje najgorsze wspomnienia, przez co unieszkodliwia ją, jej własnym strachem? Po pierwsze, nigdy nie słyszała o takiej umiejętności, ale kto wie… nad czym pracował Cerberus w najbardziej tajnych laboratoriach. Po drugie, jeśli zależałoby Dragon'owi na jej pokonaniu, to czemu ją ratował i pomagał przezwyciężyć ten strach? To zupełnie nie trzyma się kupy.

Mówiąc o samym Dragon'ie… umiejętnie trafiał w sedno. Nawet jeśli w swoim wywodzie, miał sporo racji, to nie była ona do końca słuszna, nie wziął wszystkiego pod uwagę. Ich pozycje znacznie różniły się. On należał to jakiejś tajnej komórki BTW, która stara się powstrzymać Cerberusa przed rozbudowaniem się, więc kto wie jakie źródła informacji posiada i jak wiele ich jest, natomiast jej wiedza i zasoby informacji są ograniczone. Gdyby w aktach profesora, było jego zdjęcia, a nie było, to na pewno rozpoznałaby go, a skąd mogła wiedzieć, że osoby jego pokroju, również przyleciały do Andromedy? Wygląda na to, że również grube ryby Cerberusa, postanowiły opuścić ojczystą galaktykę i zacząć od nowa. Nie jest w stanie wytypować, kto jeszcze mógłby tutaj przybyć, więc powinna być o wiele ostrożniejsza, niż dotychczas, zwłaszcza, że teraz musi ich szukać, a nie przed nimi uciekać.

Co do wyboru, jaki miała podjąć w sprawie przyłączenia się do Dragon'a, był on prosty, zgadza się. Tutaj nie miała wielkiego pola manewru, gdyż po za nim, nie znała nikogo, z kim mogłaby porozmawiać na tematy BTW i Cerberusa. Po ostatnim wyczynie drużyny pionierskiej, trzymała się od nich z daleka, nie ufa im i nie pozwoli się zmanipulować. Oczywiście próbowali z nią rozmawiać, Sara tłumaczyła, że to nie tak jak myśli, ale miała niemal namacalny dowód, na sprzeczność jej słów. Drugi raz nie da podejść się jak małe dziecko, nawet przez wgląd na przeszłość, która w chwili obecnej… wydaje się fałszywa lub napędzana kłamstwami.

Zdecydowała, że zanim oznajmi swoją decyzję BTPW, postanowiła ocenić swoje, obecne umiejętności, bez wtrącania się innych, nie ważne, z której strony, aby wiedzieć, nad czym musi jeszcze popracować. Po ponownym przejrzeniu wszystkich zdobytych danych, wyznaczyła kolejną osobę, która tym razem… miała zbyt idealną kartotekę oraz… oczywiście brak zdjęcia! Personalia Thomas'a Kirsh nic jej nie mówiły, ale równie dobrze, mogły zostać zmienione lub po prostu fałszywe, aby nie połączyć go z nielegalną działalnością dla organizacji terrorystycznej. Wiedziała, że gdyby w aktach widniał jego wizerunek, to powiedziałby jej o wiele więcej, ale cóż… musiała korzystać z tego, co posiada. Przez kilka dni, dyskretnie śledziła jego działania, harmonogram dnia, cele i miejsca wyjazdów, aby wiedzieć, że po zakończeniu pracy na Nexusie, leciał na Elaaden, gdzie miał swoje laboratorium. Największym minusem w całej sprawie, była… znajomość z dyrektorem Tann'em, więc jeśli coś pójdzie nie tak i okaże się, że Thomas jest z Cerberusa, to nie mając twardego dowodu winy, nie ma szans, żeby ktokolwiek jej wierzył. Nawet jest wielce prawdopodobne, że to ją oskarżą o zdradę czy cokolwiek powie Kirsh, nawet kłamstwo, gdyż od samego początku wiszą nad nią czarne chmury, a taka sytuacja, byłaby wisienką na torcie, w celu zamknięcia jej. Nie da im tej satysfakcji, więc musi uważać, co robi i co mówi, aby zbyt wiele nie zdradzić.

Minęło osiem dni, odkąd Akanishi ostatni raz rozmawiał z Suzuki. Tak jak powiedział, dał jej czas do namysłu, tyle ile będzie go potrzebować, więc nie kontaktował się z nią. Oczywiście nie omieszkał, co jakiś czas sprawdzać jej poczynań, aby być pewnym, że nie wpakowała się w jakieś kłopoty, a jak już wie, z jej charakterem, to wielce prawdopodobne. To nie tak, że siedział bezczynnie i wyłącznie myślał co ta BTW zdecyduje, wbrew pozorom, miał wiele spraw na głowie, którymi musiał się zająć.

Obecnie, wracał swoim odrzutowcem z kolejnej misji, tym razem nie dotyczyła ona Cerberusa, ani BTW, tylko zaopatrzenia. Chcąc zdobyć wszystko, co było im niezbędne do sprawnego funkcjonowania, musiał odwiedzić kilka lokalizacji, gdyż na jednej planecie, nie mógł dostać wszystkiego, co jednak zabierało więcej czasu.

- Yamato – usłyszał niedaleko

Akanishi oderwał się od ekranu omniklucza, na którym sprawdzał czy wszystko udało im się zdobyć i spojrzał na rozmówcę. Tym razem nie podróżował sam, towarzyszył mu inny żołnierz, który tak jak i on, uciekł z laboratorium Cerberusa. Nazwa jaką mu tam nadano, to BTPW-05-287, po ucieczce przyjął tożsamość Dexter'a McAlley, ale najczęściej mówiono na niego, Processor. Posiadał ciemną skórę, miał krótkie, czarne włosy i nieduży zarost, a na jego nosie zawsze osadzone były przyciemniane gogle, tylko bez oprawek, których szkło, robiło jako ekran komputera i wyświetlały się na nim poszukiwane informacje. Jego specjalizacją, była inżynieria komputerowa, która w połączeniu z psychiczną umiejętnością BTPW i AVI'm, pozwala mu podłączyć się, do dowolnej sieci czy bazy danych, bez fizycznego dostępu do urządzeń, oczywiście po złamaniu odpowiednich zabezpieczeń… tak jak teraz.

- Co jest Dexter?

- Pamiętasz jak kazałeś mi śledzić poczynania najnowszego nabytku? – zapytał

- Co masz? – zapytał wprost

Doskonale wiedział, że chodzi mu o Nanami, gdyż kilkakrotnie tak ją nazwał, jak rozmawiali o niej. Jednak, skoro McAlley zwrócił na to uwagę, oznacza to, że musiała zrobić coś szczególnego lub po prostu głupiego, co wpakowało ją w kłopoty.

- W oparciu o dane, jakie ostatnio wyszukiwała na serwerach zarówno Nexusa jak i w Meridianie, lokalizację w jakiej się obecnie znajduje, oraz prawdopodobny cel, do którego zmierza… sądzę, że powinniśmy się tam udać.

- Podaj szczegóły – powiedział stanowczo

Dotąd nie skontaktowała się z nim, więc nie wie jaką decyzję podjęła, co prawda obstawiał, że raczej przyjmie jego propozycję, ale teraz już nie był tego taki pewien. Ewidentnie postanowiła działać na własną rękę, tylko czemu? Obawiała się ponownego wykluczenia z misji czy co? Jedno było pewne, jeśli nie przemyślała swojego zachowania, ani go nie zmieniła, to ta misja, może sprowadzić na nią same kłopoty.

- Od trzech dni, wyszukuje informacji dotyczących Thomas'a Kirsh. – zaczął wyjaśniać Dexter – Oficjalne źródła podają, że jest technikiem od wszelkiego rodzaju pułapek, broni i amunicji obezwładniającej. W Inicjatywie, odpowiadał właśnie za wspomniany dział, ale… według danych od AVI'ego, ma kartotekę w Cerberusie…

Ta informacja wystarczyła mu, aby zacząć obawiać się o wspomnianą BTW, dla której kolejne spotkanie z naukowcami Cerberusa, może okazać się mniej szczęśliwe, niż ostatnie.

- Kim był lub czym zajmował się? – musiał jak najszybciej dowiedzieć się bardziej konkretnych informacji

- W zasadzie, odpowiadał za wszystko z czym mieliśmy do czynienia, jak nie wykonaliśmy powierzonych zadań. Kajdanki, obroże, implanty oraz inne urządzenia, którymi nas obezwładniano, zarówno tymi delikatniejszymi sposobami, jak i tymi stanowczymi.

- Wliczając blokery mocy? – zapytał

- Tak – potwierdził

To była zła wiadomość, bardzo zła… Nanami ewidentnie nie miała pojęcia w co się pcha i jak tragicznie może zakończyć się, to spotkanie. Zakładając nawet sytuację, w której poprawiła swoje umiejętności, koncentrację i logiczne myślenie, to w dalszym ciągu, jej szanse nie uległy znacznej poprawie. Pomijając już fakt, że nie ma pojęcia z kim przyjdzie się jej zmierzyć oraz jakie możliwe scenariusze, mogą rozwinąć się w trakcie tego spotkania.

- Jesteś w stanie zlokalizować Kirsh'a? – zapytał, zamiast szukać dziewczyny, lepiej znajdą mężczyznę, który może nieźle namieszać

- Wprowadziłem już współrzędne do komputera pokładowego. – odparł

- AVI, silniki pełna moc, musimy czym prędzej dotrzeć na miejsce. – rozkazał

- Zrozumiałem – odparł

Akanishi wiedział, że jeśli Nanami rzeczywiście znajdzie Kirsh'a, to będzie z nią źle, a jeszcze gorzej, gdy okaże się, że oboje rozpoznają się z laboratorium, wówczas nawet on nie jest w stanie przewidzieć, jaki to może obrać kierunek. Nawet, jeśli dziewczyna spodziewa się silnego przeciwnika, to na pewno nie będzie świadoma, jak niebezpiecznego wybrała. Mężczyzna spędził dużo czasu w Cerberusie przy BTW, więc z pewnością zna wiele sposobów na sprawdzenie, z kim ma do czynienia oraz skutecznych urządzeń, które obezwładnią zagrażającą mu jednostkę. Suzuki tego nie wiedziała, nie ma danych z Cerberusa, więc nie może w pełni przygotować się na tą walkę, co nie wróży nic dobrego… i to by było na tyle… z jego spokojnej misji…

Nanami, przebywała niecałe pięćset metrów od laboratorium Kirsh'a, które było prowizorycznie ogrodzone, a po terenie wokoło budynku chodziło dwóch uzbrojonych żołnierzy, miała tylko nadzieję, że nie BTW. Wzięła ze sobą urządzenie zagłuszające jej obecność, aby ich systemy, nie wykryły jej, a podczas nieobecności profesora, rozlokowała małe pułapki, które rozkojarzą dwójkę ochroniarzy, aby mogła wkroczyć i ich obezwładnić.

Kiedy zapadł zmrok, upewniła się, że w pobliżu nie ma żadnych nieproszonych gości, po czym ruszyła ku ogrodzeniu. Nie było całkowicie ciemno, a na terenie laboratorium, były ustawione lampy, ale na wszelki wypadek, wzięła okulary noktowizyjne, które w chwili obecnej przydały się. Schowała się za skałą, która była umiejscowiona najbliżej siatki, po czym wyjęła mały pilocik, który skierowała w prawo, wciskając duży przycisk i czekała. To był wabik na dzikie zwierzęta, który za pomocą odpowiedniej częstotliwości, przywoływał je do siebie, w tym przypadku, w pobliże ogrodzenia. Miała nadzieję, że będą skuteczne i rzeczywiście przyciągną taurgi, tak jak obiecywał sprzedawca. Taurgi to ssaki, budową przypominające mamuta, ale bez trąby, ciosów i olbrzymich uszu. Posiadają natomiast dwie pary oczu, umiejscowionych po obu stronach głowy, szerokie i ostro zakończone kopyta, a ich skóra posiada niejednolite, różowe ubarwienie.

Po dobrych 10 minutach, zauważyła nerwowe zachowanie żołnierzy, którzy skupili się na ogrodzeniu, do którego zbliżało się… pięć taurgów. Co więcej, one nie szły normalnym krokiem, a biegły, niemal szarżując w ich stronę, co było niecodzienne, gdyż z reguły, trudno było je wyprowadzić z równowagi, ciekawe co to za sygnał, skoro spowodował TAKĄ reakcję. Nie mniej jednak, to była jej szansa, zakradła się od przeciwnej strony niż byli żołnierze i przeskoczyła ogrodzenie, po czym szybko, ale ostrożnie i cicho, niczym duch, zbliżyła się do dwójki mężczyzn. Będąc wystarczająco blisko, wyjęła pistolet na środki usypiające i wymierzyła w żołnierzy. Ich ruchy były nerwowe, ale przewidywalne, a dzięki okularom, widziała wystarczająco dobrze, aby móc bez problemu, trafić ich strzałkami w odsłonięte części ciała. Zgodnie z przewidywaniem, niemal natychmiast padli jak kłody, nie zdążyli nawet uprzedzić profesora, że mają gości, z czego była zadowolona. Dezaktywowała wabik, aby taurgi nie pokrzyżowały jej dalszych planów, gdyby przedarły się przez ogrodzenie i ruszyła ku budynkowi.

Słysząc jak otwierają się drzwi, natychmiast schowała się, aby nie zostać przyłapana i mieć szansę na cichy atak. Wystarczył jej ułamek sekundy, aby wiedziała, że to kolejny żołnierz, którym musi się zająć nim pójdzie dalej. Zanim mężczyzna zdążył zareagować, wciągnęła go za budynek, zakrywając usta, aby nie wydał żadnego dźwięku, następnie zaaplikowała mu dawkę środka usypiającego i zostawiła w niewidocznym miejscu. Wyjęła skaner i skierowała go na budynek, w środku były dwie osoby, czyli po za profesorem, musiał tam był albo kolejny żołnierz, albo inny naukowiec, który pomagał mu w pracy.

Musi dobrze poprowadzić akcję, ponieważ nie tylko chce go złapać, ale również zdobyć dowody jego działań i powiązań z Cerberusem. Co prawda, zebrała trochę informacji o nim, dowody na szemrane interesy, ale to było zbyt mało, aby ktokolwiek uwierzyłby w jej słowa, kiedy to właśnie ona, w oczach innych, jest mniej wiarygodna, niż profesor, mający po swojej stronie Tann'a. Będzie musiała zminimalizować uszkodzenia komputerów, aby móc ściągnąć z nich potrzebne dane, oby tylko udało się jej, zebrać wystarczająco dużo dowodów winy Kirsh'a, aby szef ochrony Nexus'a, turianin Tiran Kandros, miał podstawy, aby zamknąć go w więzieniu.

Wiedziała, że broń biała narobi zdecydowanie mniej hałasu niż palna, więc chwyciła swoje sztylety w dłonie i trzymając się blisko ściany, weszła do budynku. Pomieszczenie nie było duże, miało średnicę około 2m x 2m i po za drzwiami, po przeciwnej stronie, nie było w nim nic więcej. Całe szczęście, że szkła okularów, które miała na sobie, posiadały specjalną właściwość, inaczej już byłaby oślepiona. Otóż będąc w oświetlonym miejscu, były zwykłymi okularami ochronnymi, natomiast w ciemności, tworzyły specjalną powłokę, która działała jak noktowizory, pozwalała widzieć w ciemności… bardzo przydatne na misjach.

Słysząc jak otwierają się drzwi, prowadzące do kolejnego pomieszczenia, natychmiast bardziej przywarła do ściany, chcąc się ukryć, chociaż widziała, że istnieje ryzyko, iż już ktoś ją zauważył. Co prawda, starała nie robić szumu, ale niektórych dźwięków, niestety nie była w stanie wyciszyć. Mogłaby wybrać drogę przez okno, ale rozbicie szyby, narobiłoby znacznie więcej rabanu, niż „syczenie" otwierających się drzwi. Stwierdziła, że może lepiej wycofa się po za budynek i dokładnie sprawdzi położenie obu osób, aby wiedzieć jaka jest jej sytuacja i jakie ma możliwości. Niestety teraz nie miała możliwości wyjąć skaner, gdyż dałaby szansę na postrzelenie się, jeśli wróg miałby broń wycelowaną w jej stronę, co byłoby głupotą. Zrobiła dwa kroki w stronę drzwi wyjściowych, które powinny się otworzyć, ale one nawet nie drgnęły, ewidentnie zostały przez kogoś zablokowane, przeklęła w myślach, była w pułapce, a tak dobrze zapowiadało się.

- Wchodź, wiemy, że tam jesteś. – usłyszała męski głos – To są drzwi pancerne, nie będziesz ich w stanie tak łatwo zniszczyć.

Zacisnęła usta, nie miała szans na wydostanie się, musiałaby użyć granatu lub mocnego lasera, aby zniszczyć przeszkodę, a w tej odległości, to ona zostałaby ranna lub mogłaby nawet zginąć. Jedyną drogą jaką miała, było w głąb budynku, wprost na wroga, który tylko czeka na jej pojawienie się, niezachęcająca opcja. Najgorsze było to, że ton głosu mężczyzny przyprawił ją o zimne dreszcze, był znajomy, więc to musiał być profesor, z którym miała do czynienia w laboratorium jako dziecko, tylko nie może przypomnieć sobie w jakim charakterze się spotkali. Walka z żołnierzami Cerberusa to jedno, z nimi nie miała problemu, nie raz ich pokonywała, ale z naukowcami i medykami, to inna sprawa. Pamięta, jak ostatnio zakończyło się jej spotkanie z przeszłością, teraz jest zupełnie sama i nikt jej nie pomoże, jeśli wpadnie w kłopoty lub dostanie ataku paniki, podobnego do tamtego. Próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie, ale nie miała wielu opcji. Co powinna zrobić?

Statek Akanishi'ego, dzięki napędowi FTL [faster-than-light, czyli szybciej niż światło], poruszał się z prędkością nadświetlną, więc w chwili obecnej, dotarł już do systemu Zaubray, w którym mieścił się Elaaden, ale nie do celu. Miał nadzieję, że zanim dotrze do wspomnianego laboratorium, Suzuki nie zostanie złapana.

- Otrzymałem wiadomość od Poison Ivy. – powiadomił AVI

- Jaką? – zapytał Akanishi

- Pozycja Suzuki została zlokalizowana przez naukowca Cerberusa, Thomas'a Kirsh, ale postaram się opóźnić jej złapanie. – przeczytał SI

- Skąd ona wie o tym? – nie spodziewał się informacji dotyczącej obecnej sytuacji, nie informował nikogo o swoich krokach

- Przebywa w pobliżu ze względu na swoją misję. – wyjaśnił

- Rozumiem. Poinformują ją, że jesteśmy w drodze. – rozkazał

- Zrozumiałem… wysyłam… - odparł AVI

Dodatkowa osoba z jego grupy, w pobliżu Nanami jest niewątpliwym plusem. Nie wie jak wygląda dokładna sytuacja, ale ufa Ivy, nigdy go nie zawiodła, więc wie, że z pewnością zrobi wszystko, co w jej mocy, aby dać im czas na dotarcie do Suzuki. Ma tylko nadzieję, że tym działaniem, nie zaszkodzi swojej misji, nie chciałby tego.

Nanami gorączkowo myślała nad wyjściem z fatalnej sytuacji, ale jak na złość, nic nie mogła takiego wymyślić, była w pułapce. Co prawda nie powinna tak denerwować się, przecież naukowiec to tylko człowiek, prawda? Jego głos kojarzy, czyli był w laboratorium jak zaczęto eksperymentować nad BTW, czyli MUSIAŁ być człowiekiem, a druga osoba, nie powinna stanowić dużego problemu, więc czemu traci pewność siebie? Czyżby przez samą myśl, że jest w pułapce? Musi wziąć się w garść! Nie jest słaba, poradzi sobie!

Nagle zauważyła cień na podłodze, ktoś tutaj szedł. Szybko wycofała się maksymalnie, przylegając do drzwi wyjściowych i stając w pozycji obronnej. Jakby ten ktoś zaatakował, to miała większe szanse na kontratak, jeśli była przynajmniej dwa kroki od wroga. Z szybko bijącym sercem, czekała na wyłonienie się napastnika i kimkolwiek on będzie, nie pozwoli się tak łatwo pokonać. Uważnie śledziła, o dziwo, spokojne kroki, a nie szybkie, jakby chciano ją zaatakować oraz wyłaniającą się postać. Oczywiście w pierwszej kolejności patrzyła na ręce, żeby wiedzieć, czy owa osoba jest uzbrojona, a potem na twarz, wówczas zdębiała.

- Długo będziemy czekać na twoje wejście? – w drzwiach stanęła doskonale znana jej osoba

- DOKTOR SANDERS?! – zapytała mimowolnie podniesionym głosem – Co ty tu robisz?!

W życiu nie spodziewałaby się spotkać jej tutaj… w laboratorium Cerberusa. Dr. Sanders, a dokładniej to Ana Sanders, jest medykiem przebywającym w Meridianie, gdzie zajmuje się pacjentami. Zawsze miła, uśmiechnięta, podnosząca na duchu, a teraz jej wyraz twarzy jest obojętny. Co ona tu robi? Wtedy ją olśniło, medyk ma dostęp do kart informacyjnych wszystkich pacjentów, to oczywiste, że Cerberus musiał obstawić kogoś w takim miejscu. Z resztą ona sama przeszukiwała je, gdy chciała znaleźć informacje o wspomnianej organizacji czy potencjalnych BTW.

- Nie podchodź! – podniosła głos, a sztylety uniosła wyżej

- Nie zamierzam. – odparła neutralnie

Na ułamek sekundy spojrzała w głąb budynku, gdzie zauważyła wyłaniającą się kolejną postać, tym razem profesora i to był błąd. Nie dlatego, że rozpoznała go, ale ten moment wykorzystała Sanders, która uniosła dłoń ku swoim ustom, po czym dmuchnęła w jej stronę jakimś pyłkiem, który początkowo dusił ją, a po chwili zaczęła tracić czucie w rękach i nogach. Nie wiedziała co się dzieje, ale była przekonana, że została potraktowana środkiem paraliżującym, to dlatego żadne z dwójki nie podeszło do niej bliżej. Zaczęła czuć rosnącą panikę, nie miała władzy nad swoim ciałem, a była otoczona przez wrogów, zawaliła na całej linii! Kto ją teraz uratuje? Nikt, w końcu nikomu nie powiedziała, co planuje robić, ani gdzie się uda, a profesor i dr. Sanders z pewnością upewnią się, że zrobią z niej zdrajcę. Upadła na ziemię, bezwładnie, ale była przytomna, co było znacznie gorsze od nieświadomości, będzie wszystko widziała, co z nią planują zrobić i nie będzie w stanie temu zapobiec. Dała się pokonać głupiemu pyłkowi! Wiedziała, co Dragon powiedziałby, gdyby to widział, że jest żałosna… i wcale nie pomyliłby się. Pozostaje pytanie, co planują z nią zrobić? W jaki sposób ją wykorzystają? Dla informacji? Wiedzy? Ewolucji? Adaptacji? Nie wiedziała i bała się zastanawiać, gdyż żadna z tych opcji nie skończy się dla niej dobrze.