Akanishi wiedział, że musi działać szybko i zdecydowanie, nie wiedział co dokładnie zastanie na miejscu, ani w jakim stanie będzie Suzuki. Dzięki krótkim informacjom, jakie dostawał od Ivy, wiedział, że nie jest źle, ale wiadomo, lepiej przekonać się o tym na własne oczy.
Processor zatrzymał się przed budynkiem i bez problemu z hakował systemy komputerowe Kirsh'a, blokując mu dostęp do wszystkich zasobów, uniemożliwiając jakiekolwiek działanie. Następnie ściągnął wszystkie dane jakie posiadał oraz pokazał obraz z kamer zamontowanych wewnątrz budynku, co ułatwiło rozplanowanie akcji.
Akanishi wszedł przez otwarte drzwi, dzięki Dexter'owi i nie miał zamiaru kryć swojej obecności. Stanął w wejściu do głównego pomieszczenia, lustrując sytuację. Sanders, zaaplikowała coś, leżącej na metalowym stole Nanami, powodując prawdopodobnie utratę przez nią przytomności. Kirsh wpatrywał się w niego z mieszanką szoku i niezadowolenia, w końcu drzwi były zablokowane.
- Kim jesteś?! – zażądał
- Ostatnią osobą, którą zobaczysz. – odparł zimno
- Kpisz sobie? Nie wiesz kim jestem! Przyjaźnię się z dyrektorem Tann'em! Dopilnuję, żebyś został wyrzucony z Inicjatywy za przeszkadzanie w moich badaniach!
Akanishi miał ochotę prychnąć, przynależność do Inicjatywy nie była już jego problemem, więc takie straszenie, nie robiło na nim żadnego wrażenia. Profesor tego nie wiedział, więc trzeba było go uświadomić.
- A czy wyglądam na takiego, co należy do Inicjatywy? – zaczął do niego podchodzić
- Ani kroku! – mężczyzna podniósł głos i chwycił coś w dłoń, chcąc rzucić tym w Yamato, ale jego ręka została zablokowana przez osobę stojącą za nim – Zwariowałaś, Sanders! Musimy go powstrzymać!
- Poprawka, ciebie powstrzymać – odparła i wbiła mu igłę w szyję
- TY! – krzyknął
Kirsh chciał ją uderzyć drugą ręką, ale bez problemu zablokowała jego cios, a po chwili osunął się na podłogę. Nie powiedziała mu, że wiedząc o zbliżającym się kłopocie, zmieniła zawartość strzykawek. Tą, którą zaaplikowała Suzuki, miała łagodniejszy skład, który jedynie powodował dłuższy sen. Natomiast tą, co dostał Thomas, była napełniona mieszanką paraliżującą i jednocześnie powodującą dodatkowy ból… czyli tą, którą planował przetestować na BTW, którego planował w najbliższym czasie złapać.
- Spokojna głowa profesorze, będziesz przytomny, a zawartość, to twój autorski skład. – odparła, po czym spojrzała na Akanishi'ego – Długo was zeszło
- Nie umiem teleportować się – skwitował, stając przy niej – Co z nią? – skinął na Suzuki
- Uśpiłam ją, żeby nie była świadkiem naszych rozliczeń. – wyjaśniła
Sanders posiadała informacje z dwóch źródeł, Cerberusa i Inicjatywy, te dotyczące Suzuki były na razie ogólne, ale planuje je uzupełnić o szczegóły, jak tylko będzie miała ku temu sposobność.
- Zajmij się nią, ja skończę z profesorem. – rozkazał Akanishi
- Wszystkie dane pobrane – w drzwiach pojawił się Dexter – Kasować?
McAlley z pomocą AVI'ego zgrali wszystkie informacje z dysków, jakie znajdowały się w budynku, oraz baz danych, do których był dostęp. Oczywiście nie byliby sobą, gdyby nie podrzucili małej niespodzianki… wirusa, który jak tylko dostanie się do głównego systemu, wszystko prześle, a następnie usunie ze źródła, zostawiając wyłącznie ściągniętą kopię.
- Zaczekajcie. – wtrąciła Sanders – Mam inny pomysł. Zabierzcie Suzuki do najbliższej bazy, ja chciałabym jeszcze poszperać w tym budynku, z tego co wiem, to Kirsh posiadał część danych w formie papierkowej, warto byłoby je znaleźć, zanim wysadzimy ten budynek w powietrze.
Profesor należał do osób, które po za wersją cyfrową, lubił mieć swoje dane, właśnie na papierze. Sanders pamięta jak kilkakrotnie mówił, że czasami, czytając takie raporty przed snem, wpadał na zaskakujące rozwiązania, których wcześniej nie brał pod uwagę i miały one pozytywne skutki dla badań.
- Ile ci to zajmie? – Yamato zapytał rzeczowo
- Pół godziny z pomocą AVI'ego. – odparła – Spokojnie, Suzuki obudzi się 1,5-2 godzin, zdążę wrócić na czas. – zapewniła
- Zgoda.
- Jeśli chcesz zająć się profesorem, to pokażę ci jego najnowsze wynalazki, możesz je przetestować na nim. – uśmiechnęła się przebiegle, patrząc na przerażone spojrzenie mężczyzny, który nie mógł nawet zaprotestować
Akanishi był ciekaw, co tym razem opracował wspomniany mężczyzna. Spodziewał się drastycznych wynalazków, w końcu tu mowa o BTW, na których najprawdopodobniej planował swoje testy, a teraz sprawdzi na własnej skórze ich właściwości.
- Żołnierze Cerberusa, którzy zostali uśpieni przez Suzuki, mogą wkrótce obudzić się i wezwać wsparcie. – odezwał się AVI
- Zajmę się nimi – poinformował Processor, znikając za drzwiami prowadzącymi na zewnątrz
Akanishi spojrzał na nieprzytomną Nanami, czeka ich poważna rozmowa jak się obudzi. Niesubordynacja to jedno, a pchanie się miejsca, gdzie przez nieuwagę można zginąć, to co innego.
Przeniósł swój wzrok na profesora i za pomocą telekinezy, uniósł mężczyznę w powietrze, na wysokość metra nad ziemią.
- To jest jego najnowszy twór. – Ana podała liderowi z pozoru zwykłą obrożę – Nazywa ją Opaską Śmierci, wystarczy wcisnąć ten guzik, aby ukazała swoje atrybuty.
Akanishi wcisnął wspomniany przycisk i z obroży wyłoniły się dwucentymetrowe kolce… jednak ku jego zaskoczeniu, były one skierowane na zewnątrz, a nie do środka, co oznaczało wbicie się w szyję więźnia. Teraz już wiedział skąd ta nazwa, ale nie mógł spodziewać się niczego przyjemniejszego, od człowieka jego pokroju. Siłą woli, założył przedmiot na szyję profesora, nadszedł czas, żeby mężczyzna poznał cenę swoich czynów…
Nanami obudziła się w nieznanym pomieszczeniu. Było ono białe, sterylny zapach unosił się w powietrzu, a wokoło niej, widziała różne urządzenia medyczne, co oznaczało, że… była w laboratorium! Natychmiast zaczęła szybciej oddychać, starając się przypomnieć, co wydarzyło się przed utratą przytomności. Pamiętała, że była na misji i została obezwładniona przez BTW Cerberusa!
- [Tylko nie to!] – pomyślała przerażona
Natychmiast zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, gdzie jak okazało się, nie była sama. Przy biurku, tyłem do niej, siedziała młoda kobieta w białym fartuchu i coś pisała na komputerze. Zacisnęła usta rozglądając się za możliwą drogą wyjścia, a co dziwne, nie była przypięta pasami do łóżka, więc miała szansę, najwyraźniej nie przewidzieli, że tak szybko odzyska przytomność.
- Na twoim miejscu nie wstawałabym. – powiedziała kobieta, nawet nie odwracając się do niej
Nanami natychmiast rozpoznała ten głos, to była dr. Sanders, czyli BTW, który ją obezwładnił, więc na pewno jest w laboratorium Cerberusa! Musi czym prędzej stąd uciec! Szybko wstała z łóżka, co spowodowało silny ból głowy i niemal upadek na posadzkę.
- Ostrzegałam cię. – odwróciła się ku niej i wstała z krzesła
- Nie podchodź! – Nanami podniosła głos i podtrzymując się stolika, stojącego obok łóżka, wstała
- W dalszym ciągu, twój organizm stara się uporać ze środkami odurzającymi. – zaczęła tłumaczyć, stając koło drzwi, odcinając jej tym samym, drogę ucieczki – Dopóki ich efekty nie miną, nie będziesz w stanie normalnie funkcjonować.
- Po pierwsze, to TY mnie nimi odurzyłaś! – była wściekła i przerażona, teraz już nie wiedziała, czy uda się jej opuścić to miejsce – A po drugie, nie dam zrobić z siebie królika doświadczalnego Cerberusa!
- Nie jesteś w Cerberusie, Suzuki. – powiedziała Ana
Spodziewała się takiej reakcji, w końcu nie wiedziała tak kim jest tak naprawdę, a zastała ją w laboratorium Kirsh'a. Całe szczęście, że jej misja nie zakończyła się całkowitym fiaskiem… nie byłaby z tego zadowolona.
- Jasne! Bo skoro odurzona to i głupia! – Nanami podniosła głos, takie bajeczki, to nie dla niej
- Nie powiedziałam tego, ani nie sugerowałam. – zaprzeczyła – Wracaj na łóżko, a powiem ci resztę, lepiej, żeby lider nie zobaczył cię, słaniającą się na podłodze, nie jesteś zbyt reprezentatywna.
- Kpisz sobie?! Nie obchodzi mnie co Kirsh sobie o mnie pomyśli! Nie dam się zamknąć!
Musiała szybko coś wymyślić, a otępienie, skutecznie jej to uniemożliwiało, nie wiedziała czym dokładnie ją nafaszerowała, ale to musiała być końska dawka, skoro po zastrzyku, niemal od razu straciła przytomność. W zasadzie… to być może wina tego pyłku, którym wcześniej ją potraktowała, albo on wzmocnił działanie późniejszego zastrzyku… kto wie…
Chcąc się oddalić od kobiety, dłonią wyszukała brzeg łóżka, do którego podeszła, ale nie spuszczała z niej wzroku, to zbyt ryzykowane. Dziwne, że Sanders wcale nie wyglądała jakby miała do niej podejść, nie pokwapiła się, nawet kiedy odzyskała przytomność, a wiedziała o tym. Nie rozumiała jej zachowania, było dziwnie… ufne, w innym przypadku, natychmiast zareagowałaby, gdyby odkryła, że już nie śpi, nie mówiąc już o tym, że byłaby przypięta pasami lub kajdankami do łóżka.
- Nie mówię o profesorze, on już nie żyje. – odparła neutralnie Ana
- Czyli uczeń przerósł mistrza i trzeba było go wyeliminować? – zakpiła
Nie byłaby tym zaskoczona, nie raz słyszała, że niektórzy uczniowie zabijają swoich trenerów, aby udowodnić swoją siłę i przewagę na nimi. W tym przypadku mogło być tak samo, w końcu mowa tu o człowieku i BTW, wiadomo, kto jest silniejszy.
- On nigdy nie był moim mentorem. – odparła zimno – Tylko misją, którą mi przerwałaś swoją obecnością.
- Słucham?! – nie takiej odpowiedzi spodziewała się usłyszeć
- Rozpracowywałam Kirsh'a od kilku tygodni, aby wyciągnąć jak najwięcej informacji o jego planach, zadaniach i osobach, z którymi współpracuje. Twoje wtargnięcie, przerwało moją misję, Suzuki. Nie zdobyłam wszystkich informacji, na jakie liczyłam. – powiedziała z wyraźnym wyrzutem
- Że co? To kim ty w ogóle jesteś?! Szpiegiem Cerberusa, własnych ludzi czy co?
- Nie należę do Cerberusa i ty również nie znajdujesz się, w jednym z ich laboratoriów. Wracaj na łóżko, nim lider przyjdzie i zastanie cię w tak żałosnym stanie.
Nanami była nieco skołowana, zarówno swoim stanem jak i otrzymanymi informacjami. Zakładając, że Sanders mówi prawdę, to skoro nie pracuje dla Cerberusa, to pewnie w dalszym ciągu służy Inicjatywie, czyli jej zwierzchnikiem jest salariański dyrektor. Nawet jeśli on ma władzę, to nie jest silniejszy fizycznie od niej… przynajmniej jak ona jest w normalnym stanie…
- Nie boję się Tann'a
- Będziesz marzyć, żeby to był on. Lider jest bezwzględny, jeśli chodzi o posłuszeństwo i nie zawaha się zabić kogoś, kto będzie zagrożeniem dla oddziału.
- To czemu tutaj w ogóle jestem? Nie lepiej byłoby mnie zamknąć albo zabić?
- Powiedział, że to jest nieproduktywne. – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
Nanami nie wiedziała, co powinna zrobić, kim był ten tajemniczy lider, o którym mówiła Sanders. Z jej opisu wyglądało na bezwzględnego typka, który jest zupełnie wyprany z uczuć, a skoro ona, będąc BTW, czuła do niego respekt, a może nawet strach, to on też musiał być takim żołnierzem, pozostaje pytanie, jak potężna, to musi być jednostka…
- Co ci strzeliło do głowy, aby samej tam się udawać, co? Nie mówiąc nic nikomu? Zwłaszcza Jemu?
- Miałam ku temu powód. – burknęła, ale cały czas uważnie obserwowała kobietę, aby nie dać się zaskoczyć – A po za tym, nie znam tego, twojego lidera, ani nie wiedziałam, że ktokolwiek będzie mieć tam misję!
- I tu się mylisz, znasz go. – poprawiła ją, wprowadzając w szok, po czym spojrzała w otwierające się drzwi – Jest twoja, mimo skutków odurzenia, już kombinuje jak zwiać i jest pyskata.
- Klasyka. – odparł męski głos
Jakie było zaskoczenie Nanami, kiedy do pomieszczenia wszedł… spotkany zaledwie kilkakrotnie BTPW, a nie dyrektor Inicjatywy, ani milicji Kandros. Skoro Sanders pracowała dla Inicjatywy, a nie Cerberusa, to powinni być na Nexusie, prawda? Przecież najczęściej pracowała na stacji, ewentualnie pojawiała się w koloniach, więc to musi być któraś z opcji, ona nie zapuszczała się sama i to daleko… prawda? W takim razie, skąd ON tutaj się wziął, przecież mówił, że nie utrzymuje z nikim z Inicjatywy kontaktu, że jest wyrzutkiem, więc co to ma znaczyć?
- Dragon? – zapytała w szoku
- Zostaw nas samych. – powiedział do lekarki
Kobieta przytaknęła i posłusznie opuściła pomieszczenie. Mężczyzna z wściekłością wypisaną na twarzy ruszył w kierunku Nanami, która niemal odruchowo chwyciła za brzeg łóżka i przeturlała się po nim, lądując po drugiej stronie. Nie była to duża odległość, ani tym bardziej przeszkoda, ale w obecnym stanie nie była daleko zajść, wciąż czuła niemiłosierny ból głowy i skutki odurzenia, ale obawiała się ataku ze strony BTPW, więc działa instynktownie. Oczywiście nagłe działanie, spowodowało dodatkowe zawroty głowy, ale zignorowała je, nie może pozwolić się zaskoczyć.
- Coś ty sobie myślała, co?! Samej ruszać na niego?! Postradałaś rozum?! – podniósł głos
- Robiłam co powinnam. – odparła uważnie śledząc jego reakcję
- Misja samobójcza to kretyństwo!
- Nie taka miała być. – zaprotestowała
- Tylko jaka? – był wściekły za jej samowolkę, mogła całkowicie pokrzyżować ich plany
- Chciałam osobiście go pojmać i przyprowadzić Tann'owi, aby on zdecydował co z nim zrobić. – wyjaśniła
Skoro Kirsh podlegał pod niego, oczywiście nie licząc przynależności do Cerberusa, tylko wyłącznie Inicjatywę, to dyrektor powinien wiedzieć, kogo zatrudnia. Im więcej fałszywych typków w górnych kręgach, tym większe ryzyko przejęcia władzy przez Cerberusa, po cichu albo siłą, a to tylko zbliżająca się katastrofa.
- Po pierwsze, nie włączamy w nasze działania Inicjatywy, wszystko robimy we własnym zakresie. Po drugie, miałaś mnie informować o swoich planach, a nie samowolka.
Przecież to było logiczne, skoro trzymają się w ukryciu, nie informując żadnych organów, to miało to swój konkretny cel, wliczając w to Inicjatywę. Nikt nie powinien wiedzieć o żołnierzach BTW, a w szczególności osoby, do których nie ma zaufania, a Tann, bez wątpienia do nich należy.
- Chwila! – wtrąciła – Nie mówiłeś, że nie informujemy Inicjatywy. Po za tym, zgodziłeś się na współpracę jeśli nie będziemy wtrącać się w sprawy drugiego z nas, więc działałam samodzielnie.
- Doskonale wiesz, że ta sprawa dotyczyła mnie i miałaś obowiązek mi o tym powiedzieć. – kontynuował tym samym tonem
- Sam mówiłeś, że jeśli ktoś zobaczy mnie z tobą, to pozamykają mi wszystkie bramki i znowu będę pod ścisłą kontrolą. Nie chciałam ryzykować. – przytoczyła jego słowa
- Dlatego postawiłaś na misję samobójczą? – zapytał sceptycznie
- To nie miała być żadna misja samobójcza! – zaprotestowała – Chciałam sprawdzić swoje umiejętności bez wtrącania się kogokolwiek. Nie przewidziałam, że pokrzyżuję tym, wasze plany i misje.
Skąd mogła wiedzieć, że z wszystkich miejsc w Andromedzie, natknie się na BTW, która podlegała Dragon'owi?! Przecież nie zrobiła tego celowo, to było zrządzenie losu, że spotkali się w tamtym miejscu!
- Gdybyś zgłosiła co planujesz, to powiedziałbym ci, że on jest spoza twojej ligi i wybrałbym mniej wymagającego przeciwnika niż Kirsh. A tak, to poszłaś niemal na misję samobójczą, która omal nie pokrzyżowała misję Ivy.
- Ivy? – zapytała, ale od razu zaskoczyła, że chodziło mu o Sanders
Nawet jeśli atmosfera w pomieszczeniu była napięta, a raczej złość Dragona mieszała się z jej strachem oraz determinacją sprostowania jego zdania, to zrobiło się jej głupio, nie chciała nikomu sprawiać kłopotów. Miała być tylko ona i Cerberus, skąd mogła wiedzieć, że Sanders też tam będzie? Czemu nigdy, nic nie może iść po jej myśli? Przecież nie miała złych zamiarów, chciała dobrze i nie wciągając w to innych osób, a jak okazało się, to ona wprosiła się na czyjąś „imprezę".
- …skąd mogłam wiedzieć, że ktoś od ciebie, może być wysłany w tamto miejsce…
- Dlatego mówi się, co planujesz. – powiedział przez zaciśnięte zęby, ale widząc jej minę pełną wstydu, westchnął – Same z tobą kłopoty… a ja nie mam czasu na latanie po całym Helejosie za tobą.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? – zapytała ostrożnie
Przez chwilę uważnie jej się przyglądał, intensywnie myśląc, co w obecnej chwili powinien zrobić. Zabicie jej, nie byłoby dobrym rozwiązaniem, a raczej marnowaniem szansy, więc pozostaje ją zatrzymać i ZMUSIĆ do posłuszeństwa. Tylko czy ona zechce podporządkować się i słuchać jego poleceń?
- Najpierw powiedz jaka jest twoja decyzja, którą miałaś mi przedstawić przy następnym spotkaniu. – przypomniał jej
Była szczerze zaskoczona tym pytaniem, myślała, że po tym incydencie, zamknie sobie tą drogę do pomocy. Kompletnie nie może go zrozumieć, ma różne oblicza: zazwyczaj obojętny, czasami odnosiła wrażenie, że wyprany z uczuć, bywa stanowczy, ale jak widać i wybuchowy. Najbardziej jednak zaskakuje go jego łagodna strona, wtedy co starał się ją uspokoić, kiedy dostała atak paniki. Nie jest w stanie przypisać mu jednej cechy, nawet teraz ją zaskoczył, przytaczając wcześniejszą rozmowę… kim on jest?
- Czy ona ma teraz jakieś znaczenie, po tym co się dzisiaj wydarzyło? – zapytała skołowana
- Owszem. – odparł krótko, musiał znać odpowiedź, zanim podejmie kolejne kroki
- Po misji z Kirsh'em, planowałam skontaktować się z tobą, aby powiedzieć, że chcę twojej pomocy. Nikt nie wie, że jestem BTW, a jak pewnie domyślasz się, po ostatniej misji, nie ufam już Sarze, więc nie przyjmę żadnej pomocy od drużyny pionierskiej. – wyznała – Po za tym, ona i tak powinna skupić się swoich zadaniach jakie ją obowiązują należąc do Inicjatywy, a ja, jako BTW, powinnam zająć się Cerberusem… więc… przydałaby mi się pomoc…
Nie była pewna jak jej wyznanie wpłynie na decyzję Dragon'a, ale nie miała innej opcji, sama zawaliła. Nie mogąc znieść jego przeszywającego spojrzenia, odwróciła głowę w bok, czekając na jego odpowiedź.
- Chcąc ją otrzymać, będziesz musiała przestrzegać moich zasad i wykonywać polecenia. – odparł, starając się uspokoić
- Wiem – powiedziała cicho
Akanishi skarcił się w myślach, powinien lepiej panować nad gniewem, zazwyczaj to nie stanowiło kłopotu, ale teraz tak… Nie wiedział czym to było spowodowane, ale będzie musiał wyeliminować ten czynnik, aby móc trzeźwo myśleć i podejmować odpowiednie decyzje.
Teraz powinien skupić się na obecnym problemie, Suzuki, która w dalszym ciągu czeka na jego odpowiedź.
- W pierwszej kolejności, musisz wrócić do pełni sił i możliwości, Ana będzie cię monitorować. Następnie przechodzisz szybkie szkolenie, abym wiedział, jakie dokładnie masz umiejętności oraz moc, co z kolei, pozwoli mi określić twoje realne możliwości, w odniesieniu do konkretnych sytuacji. Od teraz, każdą informację czy podejrzenia kierujesz do mnie i JA decyduje czy ruszasz sama czy nie, JASNE?! – zapytał twardo, na co skinęła – Ewidentnie, nie potrafisz realnie ocenić sytuacji i muszę dowiedzieć się, co jest tego przyczyną, aby w przyszłości, odpowiednio dobierać misje. Będziemy jeszcze musieli zająć się twoim tatuażem. – wyliczył
Po raz kolejny, zaskoczył ją. Nie spodziewała się, że jednak pomoże jej, ale tym razem nie może pozwolić sobie na wpadkę. Spróbuje się dostosować, ale też nie ma zamiaru być jakimś pomagierem, któremu wyłącznie wydaje się rozkazy. Przyjdzie czas na wymuszenie respektu, ale najpierw muszą wzajemnie sobie zaufać, ponieważ bez tego, nie mają nawet o czym rozmawiać.
- Nie da się go usunąć, próbowałam wielokrotnie, ale on i tak zawsze wraca. – odparła
- Dlatego, że jest zapisany w kodzie genetycznym. – wyjaśnił – Po za tym, nie mam zamiaru go usuwać, a nałożyć na niego inny, tak aby nie wyróżniał się. Jeśli osoba wtajemniczona w Cerberusa zobaczy kod kreskowy, szybko wytypuje ciebie na BTW i może zechcieć zlikwidować lub przejąć nad tobą kontrolę, na co nie można pozwolić. Reszty dowiesz się w trakcie. Wszystko jasne?
- Tak, ale jest jeszcze jedna sprawa – wtrąciła
- Jaka? – zapytał krótko
- Muszę znaleźć Kirsh'a, zanim wróci do Inicjatywy, on osobiście zna się z Tann'em i może oskarżyć mnie o atak na niego. – przedstawiła swoją sytuację
Pojmanie Kirsh'a jest w chwili obecnej priorytetem, gdyż może zagrozić jej bezpieczeństwo oraz wolności. Nie ma pojęcia jakie argumenty przestawi dyrektorowi, ale z pewnością on mu uwierzy i jej zdanie nie będzie miało żadnej wartości, zostanie uznane za kłamstw, więc nie może dopuścić, aby wrócił na Nexusa, bądź do Meridianu.
- On nie będzie sprawiał więcej kłopotów – odparł spokojnie
- Skąd wiesz? – zapytała zaskoczona
- Zabiliśmy go, zanim zdążył uciec. – wyjaśnił
Nanami odetchnęła z ulgą, czyli nie musiała obawiać się jego kłamstw, ani dodatkowych działań przeciwko sobie i Inicjatywie. Pozostaje jedno pytanie… on nie żyje, ponieważ tak było planowane czy to skutek uboczny jej ingerencji? Nie była pewna, czy wypytywanie o szczegóły będzie niosło pozytywne skutki czy odwróci się przeciwko niej, więc sama poszuka informacji. Na chwilę obecną, najważniejsze jest, że on nie żyje.
- Um… dziękuję za to… i za ratunek… - odparła niepewnie
- Mam nadzieję, że będzie to warte świeczki i zaczniesz mnie w końcu słuchać. – po tych słowach opuścił pomieszczenie
Nanami została sama, będzie musiała dokładnie przemyśleć swoje zachowanie i to co zostało przed nią postawione. Wiedziała, że działania dla dobra Inicjatywy, ale w tajemnicy przed nią, będą trudne, jednak najgorsze będzie wydanie informacji o BTW, którzy przybyli do Andromedy oraz członkach Cerberusa, którzy z pewnością będą działać na szkodę kolonii. Jak zwykle, nie może mieć odpoczynku od ciągłej gonitwy oraz ucieczki, ale będzie musiała przełknąć to i spróbować wykorzystać dla własnych korzyści.
Akanishi siedział w swoim biurze i przeglądał otrzymany raport, dotyczący Suzuki. Kiedy była nieprzytomna, Sanders przeprowadziła szczegółowy skan jej ciała oraz badania, aby wiedzieć jakie posiada implanty oraz ich przeznaczenie, obrażenia i wszelkiego rodzaju przydatne informacje, zwłaszcza jej dokładną przynależność…
- AVI, jesteś pewien swoich informacji? – zapytał czytając opis
- Tak – odparł krótko
- Co też ci chodziło po głowie Prime, wysyłając ją tutaj? – zapytał, ale doskonale wiedział, że nikt mu nie odpowie
Dotąd myślał, że Nanami została wysłana jako losowe BTW, ale teraz już wiedział, że tak nie było. Teraz był niemal pewien, że Prime doskonale wiedział kim była i najwyraźniej stwierdził, że najlepszą opcją będzie wysłanie jej do Andromedy.
Akanishi nie zgadzał się z tym, jeśli to on miałby decydować, to rozważniej byłoby pozostawienie jej w Drodze Mlecznej, aby nigdy nie doszło do połączenia czołówki projektu „From Zero", a tak to owa dwójka już jest w swoim pobliżu.
Wspomniany projekt, był jednym z najlepiej strzeżonych przez Hashimoto, gdyż zawiera zestawienie dwóch sił, zniszczenia oraz tworzenia, które razem generowały niespotykaną dotąd moc. Przez wiele lat eksperymentowano, aby wyłonić najlepszych kandydatów, którzy byliby w stanie udźwignąć wspomnianą moc oraz ją kontrolować. Zniszczenie bez tworzenia, doprowadzi do zagłady życia, ale za to tworzenie bez zniszczenia, może dalej funkcjonować i chronić życie. Kontrolowanie obiema i to w złych zamiarach, może doprowadzić do tragedii, dlatego najlepszych rozwiązaniem, byłoby nie dopuszczenie przedstawicieli obu grup do spotkania… co niestety już się stało.
- AVI, czy więź została zerwana? – zapytał
- Więź pomiędzy Alfą i Omegą nie została utrwalona z powodu ucieczki, jednakże w tej sytuacji, będzie znaczne prostsze i szybsze odbudowanie jej. – wyjaśnił
- Rozumiem. Nie mów nikomu o tym.
- Zrozumiałem. – potwierdził
Akanishi oparł ręce na biurku, podpierając głowę, zastanawiając się co powinien w tej sytuacji zrobić. Trzymanie Nanami blisko nich, może mieć różny skutek, zarówno pozytywny jak i negatywny, nie był pewien czy powinien podejmować to ryzyko.
Jeśli ktokolwiek z Cerberusa dowiedział się o nich i projekcie „From Zero", zaczęłoby się polowanie na galaktyczną skalę, a jeśli dorwaliby ich, to skutki mogłyby być katastrofalne dla tysięcy istnień. Dlatego najlepszym rozwiązaniem, byłoby odcięcie się od Nanami, ale nie może zostawić jej zarówno nieświadomej jak i… w tak fatalnym stanie psychicznym, stałaby się zbyt łatwym celem.
Przymknął oczy, Alfa i Omega nigdy nie powinny być trzymane blisko siebie, przynajmniej dopóki nie opanują swoich mocy, nie bez powodu, w laboratorium zajmowały inne budynki. W zasadzie to Omegi były trzymane osobno, natomiast Alfy, Bety, Delty i inne mogły funkcjonować blisko siebie, bez skutków ubocznych, jak w przypadku kontaktu z Omegami.
Musi dokładnie przemyśleć dalsze działania, nie ma pojęcia jak sytuacja rozwinie się. Obecność Nanami może mocno namieszać w dalszych działaniach, na więcej niż jednym polu. Teraz przynajmniej wie skąd ją kojarzył… z projektu „From Zero".
Spojrzał na zdjęcie Nanami, a kilka linijek niżej, widniało jedno słowo… Omega…
- I co ja mam z tobą zrobić? – mruknął przymykając oczy
To będzie długa noc…
