Gdy odzyskała świadomość, pierwszym co poczuła był potworny ból głowy. Chciała jej dotknąć, ale wtedy okazało się, że jej nadgarstki były związane, podobnie jak nogi w kostkach i kolanach. Usta blokował jej knebel. Lewe ramię, podobnie jak głowa, promieniowało bólem. Czuła się paskudnie, a jej obecne położenie wcale nie dawało powodów do poprawy samopoczucia. Nie miała pojęcia gdzie jest ani jak długo tu przebywa.

Po pewnym czasie, dzięki kołysaniu się podłogi wyczuła, że znajduje się na statku, zapewne płynącym. Starała się oswobodzić z więzów, ale ktokolwiek ją skrępował, wiedział co robi. Próby pozbycia się ich sprawiły jedynie, że sznurki coraz mocniej wrzynały się w jej skórę, zadając jej dodatkowe cierpienia. Zrezygnowała więc z tego, koncentrując się na przypomnieniu sobie wszystkiego, co maiło miejsce wcześniej. Snowe i jego ojciec sprzedali Razril Kooluk, zaś ją próbowali namówić do przyłączenia się do nich. Gdy odmówiła i chciała wyjść, pojawił się Troy i jego ludzie. Wywiązała się walka, ale to nie Troy, z całą pewnością nie on ani żaden z jego ludzi nie ugodził jej z tyłu w ramię, to mógł zrobić jedynie Snowe. Do diabła ! Tyle lat uczyła tego bachora a teraz tak jej się odpłacił.

Najpierw napad piratów na miasto, potem śmierć Glena z rąk jednego z rycerzy, na dodatek wydawać by się mogło, jednego z najwierniejszych, teraz jeszcze ta zdrada, której nie była w stanie przeciwdziałać. Katrina była silną kobietą, ale nadmiar emocji wywołany ostatnimi wydarzeniami przygniatał ją. W jej oczach pojawiły się błyszczące krople łez.

Podniosła się, gdy z za drzwi usłyszała zbliżające się kroki. Ktoś przekręcił w zamku klucz i wszedł do środka. Nie była szczególnie zaskoczona widząc Snowe'a ubranego w zielony mundur kapitana floty Kooluk.

- Witam panią – powiedział, zbliżając się do niej. Jego głos był mocny i rzeczowy, jakby nic się nie wydarzyło, ale Katrina znała go zbyt długo, by zdawać sobie sprawę, że nadając sobie taką a nie inną barwę, maskował tylko swoje zakłopotanie sytuacją. W końcu stał nad kobietą, która przez ostatnich kilka lat była jego przełożonym – Przykro mi – kontynuował – że stało się to co się stało, ale trzeba było wykazać więcej rozsądku.

Katrina miała szczerą ochotę wygarnąć mu co o nim myśli, ale knebel uniemożliwiał jej wypowiedzenie czegokolwiek, a nie miała zamiaru dawać mu okazji do naigrywania się z jej bezsilności. Rzuciła mu więc jedynie pełne pogardy spojrzenie.

- Kazano mi wywieźć panią na morze i zostawić w łódce, tak jak prawo nakazuje postępować z banitami. Może jednak udało by się cos z tym zrobić. - to mówiąc przykląkł tu koło niej.

- Trzeba przyznać, że w tych więzach, choć pewnie niewygodnie, jest pani całkiem do twarzy – czuła już jego oddech na swej twarzy. Zebrała siły i uderzyła głową do przodu. Siła uderzenia sprawiła, że w jej uszach zabrzmiał dźwięk przypominający bicie setek dzwonów a przed oczami na chwilę pociemniało. Snowe przewrócił się do tyłu, a gdy się podniósł, przyłożył dłoń do nosa. Spomiędzy palców przeciekały strużki krwi.

- A więc to tak ? Ja próbuję ci uratować życie a ty tak mi odpłacasz ?

„Obyś sczezł, zdrajco" – pomyślała, mając chociaż tą drobną satysfakcję. Snowe wyszedł. Nie minęło wiele czasu, gdy do pomieszczenia weszło czterech żołnierzy. Rozcięto jej więzy i wyjęto knebel, wreszcie mogła normalnie oddychać, co powitała z ulgą. Pod eskortą, z obnażonymi mieczami, wyprowadzono ją na pokład. W pierwszej chwili promienie słońca uderzyły ją w oczy i zatrzymała się, jednak szybko pchnięto ją dalej. Tam już czekał na nią Snowe, z obandażowanym nosem, w otoczeniu kilku żołnierzy.

Do łodzi z nią – rzucił krótko.

Kapitanie, prawo nakazuje, aby zostawić skazanemu butelkę wody – zwrócił uwagę jeden z żołnierzy.

Wody ? Wokół jest przecież pełno wody – to mówiąc, wykonał zamaszysty gest ręką – Wykonać !

Zapłacisz mi za to, zdrajco – powiedziała, nie chcąc tracić sił na dyskusję z nim – Kiedyś się jeszcze spotkamy.

Snowe jednak nie słuchał jej i odwróciwszy się plecami, poszedł. Katrinę umieszczono w łódce , którą następnie drągami odepchnięto od burty. Okręt zawrócił i zaczął się szybko oddalać, aż w końcu zniknął całkowicie z pola widzenia.