Światła zgasły, a publiczność skończyła gadać i dla odmiany zaczęła szeleścić różnego rodzaju chrupkami czy paluszkami. Pierwszy na scenę wszedł Shino i bezbłędnie wygłosił Prolog. Tsunade nieco zmodyfikowała go, aby pasował do streszczenia i wykreśliła większość zdań, aby nie spoilerować.

SHINO-NARRATOR:

Dwa wielkie domy w uroczej Weronie,

Równie słynące z bogactwa i chwały,

Co dzień po mordzie się lały,

Obywatelskie ryje rozkwaszając w betonie.

(dwa ostatnie wersy to inwencja Tsunade, bo tekst wydawał jej się nudny i jakiś taki niezrozumiały.)

Tak nasza historia się rozpoczyna,

Opowieść, co łzy z oczu wyciska

O miłości cierpiącej z powody nazwiska

Niech w górę pójdzie kurtyna!

(Shino wyszedł i odsłoniono scenę, na której stały już Hinata i Ino.)

HINATA – PANI KAPULET:

Te, niania, kaj wcięło mojego dzieciaka?

(Kwestia Hinaty zabrzmiała nieco dziwnie. Jak na nią, to chyba było zbyt mocne.)

INO – NIANIA:

Osz pierona, kurde no... już ją wołam! Hej Wielkoczoła!

„Chwila!" – pomyślała Tenten, która była suflerem z mikroportem na uchu. – Tu nie ma żadnego „Wielkoczoła!"

Tymczasem na scenę weszła Sakura.

SAKURA-JULIA:

Czego chcesz małpo jedna, znaczy nianiu?

INO-NIANIA:

Matka cię woła, ty bękarcie.

TENTEN – SUFLER:

Hej, Ino tu nie ma żadnego „bękarcie"!

INO:

Cicho...

SAKURA-JULIA:

To po co ty się odzywasz? Rany... no jestem, jestem.

HINATA-PANI KAPULET:

Słuchaj Julcia, chodzi o to, że masz się hajtnąć z takim tam jednym kolesiem, co się Paryż nazywa.

TENTEN – SUFLER:

Nie Paryż tylko Parys, Hinata, powiedz Parys!Paryż to miasto!

HINATA –PANI KAPULET:

Parys, Paryż to miasto! Miasto... eeeee... do którego w podróż poślubna pojedziecie...

SAKURA-JULIA:

Super! A jak ten kolo wygląda?

HINATA-PANI KAPULET

Na balu się dowiesz dziecko.

SAKURA-JULIA:

To super.

INO-NIANIA:

To chodź, trza ci te rude kudły jakoś wyczesać.

TENTEN-SUFLER:

Ino! Miałaś powiedzieć: To chodźmy się przygotować drogie dziecię, toż toć masz dzisiaj jak anioł wyglądać!

INO(do mikroportu):

Szczegóły...

SAKURA-JULIA(kopiąc Nianię w nogę):

Zatem chodźmy małpo jedna!

TENTEN-SUFLER:

Sakura! Ty też! Tam nie ma... aaaa... z resztą... - jęknęła ze zrezygnowaniem.

Wszystkie 3 panie wyszły. Małe ściemnienie. Po chwili światła znów się zapalają, w tle słychać muzykę, po scenie przechadza się multum kage-bunshinów Naruto poprzebieranych za różnych ludzi, którzy robią tzw. tło. W tłumie przechadzają się Sakura-Julia, Neji-Pan Kapulet, Hinata-Pani Kapulet, Ino-Niania, Sasuke-Romeo, Lee-Parys, Naruto-Tybalt, Merkucjo-Shikamaru, Kiba-Benvolio. Pierwszy zaczyna Neji.

NEJI-PAN KAPULET:

A więc drogi Parysie, podoba ci się moja córka? Jak nie to w ryj!

LEE-PARYS:

Jest cudownaaaa...(ta kwestia wyszła mu nadzwyczaj dobrze.)

NEJI-PAN KAPULET(patrząc w stronę Sasuke-Romea, wodzącego po sali znudzonymi oczyma):

Ty, Na...aaaaa... znaczy Tybalcie, co to za ziom pod słupem, co się takim napalonym wzrokiem wpatruje w moją córkę?

NARUTO-TYBALT:

Toż to Romeo. Ten głupi Romeo, syn twego wroga, panie.

NEJI-PAN KAPULET:

Co!

(w tym momencie, aby było bardziej dramatycznie Tsunade kazała Nejiemu uaktywnić Byakugana, co chłopak posłusznie zrobił)

Dajcie mi moje kunaie! Zabiję gnoja!

NARUTO-TYBALT:

Nie panie! Wynajmijmy do tego lepiej jakichś shinobi. Najlepiej tych z Konoha-gakure! Będzie szybko, tanio i skutecznie. Skontaktujemy się z piękną i...

TENTEN-SUFLER:

Młodą, kreatywną, odważną, silną i przedsiębiorczą Tsunade-sama!

NAUTO-TYBALT:

i... silną Tsunade-no-baa-chan...znaczy Tsunade-sama!

LEE-PARYS:

Tak! Skontaktować się z nią można telefonicznie pod numerem telefonu: 0-7000-66-666, albo wysyłając sms'a na numer 7373 o treści: POMOC. Można tez napisać mail'a do wielkiej Hokage-sama na adres: sweetgamblerbuziaczek.kg.

NEJI-PAN KAPULET:

Tak! Zróbmy więc tak!

(cała trójka wychodzi)

SASUKE-ROMEO(do Sakury- Julii, trzymając w jednej ręce kartę z tekstem, na który cały czas zerka – nie chciało mu się uczyć w domu, bo stwierdził, że to głupota):

Eeee...

(zaczyna czytać pierwszy raz swoje kwestie)

Pani... pozwolisz, że porwę cię do ta...ńca...(biedny Sasuke)

SAKURA-JULIA:

Ależ oczywiście!

(chwyta mocno Sasuke za rękę i odchodzi od Ino, a następnie zaczynają tańczyć, przytulańca – tzn. Sakura przytula się do Sasuke, a ten robi zdegustowaną minę i ledwo ją dotyka; nagle jeden z klonów Naruto obija się mocno o Sasuke, któremu się ręce ześlizgują na tyłek Sakury; klon wybucha i zostaje po nim tylko kostium)

Ach! Sa... Romeo!

SASUKE-ROMEO(szepce do Sakury):

To przez Naruto

„Naruto! Gnoju! Zabiję cię potem!"(dodaje w myślach)

(Obserwująca wszystko, zazdrosna Ino, postanawia wkroczyć do akcji)

INO-NIANIA:

Odbijany!

(popychając Sakurę na jakiegoś klona Naruto, który wybucha tuż przed podłogą, a różowowłosa szoruje twarzą po parkiecie)

SAKURA-JULIA(wkurzona na maska):

Odbijany!

(z całej siły uderza pięścią w Ino, która leci ładne parę metrów za kulisy. Zdegustowany Sasuke odsuwa się na parę kroków i chowa się za wysoką kolumnę. Sakura idzie za nim i obydwoje znikają z oczu widowni za ową kolumną.)

SASUKE-ROMEO:

Ach pani! Twe usta jak shinobi Konohy! Dzięki nim wyzbywam się wszystkich swoich kłopotów! One lekiem na wszystko, co złe! Daj mi swych ust!

SAKURA-JULIA:

Panie! Nie tak natarczywie! Mych ust starczy dla ciebie jak shinobi Konohy dla wszystkich chętnych!

SASUKE-ROMEO:

Cmok, cmok, cmok!

(udaje odgłosy całowania, co nie za bardzo mu wychodzi… no ale nic nie szkodzi, tzn. widzowie i tak wiedzą o co chodzi; Sakura z niezadowoloną miną patrzy w stronę Tsunade, która tylko wzrusza ramionami z niewinną miną)

W międzyczasie na scenie kręcą się klony Naruto, których większość się już zdematerializowała z wielkim „puff!", te co zostały tańczą z Merkucjo-Shikamaru i Benvolio-Kibą.

Ściemnienie. Po chwili następuje kolejna odsłona. Noc. Balkon Julii. Sakura-Julia siedzi na balustradzie i obserwuje księżyc.

SASUKE-ROMEO(nadal czytając z kartki):

Ach! Widzę!

(włącza Sharingan)

Widzę każdy twój ruch, o pani! Tyś jak pączek pięknego kwiatu(boziuuuu... Tsunade-sama, coś ty piła? – dodaje w myślach)! Pozwól mi być twym słońcem i zobaczyć jak rozkwitasz! O zacna Julio! Bądź moją żoną (ja to powiedziałem! Rany... jak ja się w to dałem wrobić? – klął w duszy Uchiha)!

SAKURA-JULIA:

Dobra, chodź tu! Rodziców w domu niema, z gośćmi rzygają, znaczy się żegnają!

SASUKE-ROMEO(wchodzi po wieży za pomocą chakry i po chwili wskakuje na balkonik Julii):

Pani! Z bliska jeszcześ piękniejsza!

SAKURA-JULIA:

A jak!

SASUKE-ROMEO:

Ach pani! Pozwól, że wezmę cię w ramiona (kurde... chyba wyrzucę tę kartkę) i...

(nie dokańcza)

SAKURA-JULIA(obejmując Sasuke, wbrew jego woli):

Ach panie! Pragnę być twoją, lecz nienawiść naszych ojców grubym nas murem odgradza!

SASUKE-ROMEO(patrzy na kartę, a następnie robi z niej małą kuleczkę i wyrzuca):

Tak? Eee... no to szkoda, miło...byy...

(tutaj Sasuke napotyka wściekły wzrok Tsunade, której zaczyna para z uszu wychodzić...pani Hokage wygląda naprawdę strasznie)

...to może ja przyjdę jutro?

(uśmiecha się głupio)

SAKURA-JULIA(zupełnie ignorując poprzednią wypowiedź):

Panie! Przysięgnij, że wrócisz i nie zostawisz mnie z dzieckiem, na które nie będziesz potem płacił alimentów, a przez co będę musiała zatrudnić w promocyjnej cenie shinobi z Konohy, którzy skutecznie będą cię ścigać i ściągać długi, aż w końcu skończysz jako śmieciarz, jedzący jedynie ramen na wynos po nowej, niższej cenie!

W tym momencie Shizune pytająco spojrzała na Tsunade, która pomachała jej jakąś umową przed nosem(na umowie: 10.000 zł + skrzynka polskiej wódki za reklamę mojego sklepu, podpisano :szef Ichiraku Ramen)

SASUKE-ROMEO:

No to ci przysięgam, że wrócę i się hajtniemy, zadowolona?

SAKURA-JULIA(puszcza Sasuke, wyciąga jakieś papiery i mówi):

Dobra. Podpisz tu, tu, i tu.

SASUKE-ROMEO:

Niech ci będzie.

INO-NIANIA(która wychodzi na balkonik):

Ty małolata! Spać!

SAKURA-JULIA:

A siedź cicho. Nie wiedzisz, że zajęta jestm?

INO-NIANIA(ignorując Sakurę):

Ach! Panie Romeo! Ona nawet nie potrafi powiedzieć tego, co ja potrafię ci zrobić! I to dobrze zrobić!

(macha rzęsami)

SAKURA-JULIA:

Niani już dziękujemy, dziękujemy...

(popycha ją do wyjścia)

INO-NIANIA:

A idź się utop!

(zaczynają się nawzajem przepychać; Sasuke patrzy na to wszystko z zdegustowaną miną)

SASUKE-ROMEO:

Bądź gotowa jutro o północy, pani! Przybędę po...

(w tym momencie Ino niechcący popycha Sasuke, który niestety z braku miejsca nie jest w stanie zrobić uniku i wypada za barierkę; światła przygasają)

...ciebieeeeeeee...!

(łup! Sasuke zleciał; nastaje kompletna ciemność)

Następna scena. Na niby-ulicznym placu stoją Kiba-Benvolio, Shikamaru-Merkucji, Sasuke-Romeo. Nagle wychodzi Naruto-Tybalt.

NARUTO-TYBALT (do siebie):

Nie... nie wytrzymam

(patrzy na Romea)

...nienawidzę cię...

SASUKE-ROMEO:

Coś mówiłeś młotku?

NARUTO-TYBALT:

Niech cię diabli Sasuke!

TENTEN-SUFLER:

Naruto! Nie Sasuke tylko Romeo! Ro-me-o!

NARUTO-TYBALT:

Romeo! Ro-me-o!

(powtarza tępo)

SASUKE-ROMEO(zaczyna czytać z kartki):

Nie kłóćmy siee-eee...(sam nie wierzy w to, co właśnie powiedział)

NARUTO-TYBALT:

Walcz ze mną o honor i Sakurę-chan!

(wyjmuje drewnianą katanę)

SASUKE-ROMEO:

Nie ma sprawy młotku! Zawalczę z tobą, ale o honor! Sakura mi niepotrzebna...

(w tym momencie Kiba kopie Sasuke w nogę i kręci przecząco głową)

KIBA- BENVOLIO(szeptem do Sasuke):

Nie teraz.

SASUKE-ROMEO(zgrzyta zębami):

SHIKAMARU-MERKUCJO(znudzonym głosem):

Eeee.. ta zniewaga krwi wymaga... walczmy Tybalcie... mendoukse...

NARUTO-TYBALT(nieco zdziwiony, bo zgubił akurat tą kartkę):

Eee... to...

TENTEN-SUFLER:

Naruto! Powiedz, że się zgadzasz! Masz go zabić!

NARUTO-TYBALT:

Eee... no dobra...

Shikamaru leniwie wyciąga drewnianą katanę i zaczynają udawaną walkę, w wyniku której Merkucjo pada zabity. Sasuke-Romeo klęka przy „przyjacielu".

SHIKAMARU-MERKUCJO:

Ach...

(umiera)

Sasuke patrzy na Kibę, który kiwa głowa.

KIBA- BENVOLIO(szepce):

Teraz!

Sasuke-Romeo wstaje z zadowoloną miną.

SASUKE-ROMEO:

Czekałem na to! Ha! Walczmy młotku!

NARUTO-TYBALT:

He! Ja też!

Sasuke wyjmuje drewnianą katanę i zaczynają walczyć. Nagle Naruto wali Sasuke kataną po głowie.

SASUKE-ROMEO:

Ty!

(Zdenerwowany Uchiha wyrzuca rekwizyt i wymierza porządny prawy sierpowy w twarz Naruto, który się przewraca. Uchiha uaktywnia Sharingan. Zaczynają się bić na pięści. Po chwili odskakują od siebie na parę metrów. Naruto tworzy klona, Sasuke zaczyna układać ręce w pieczęcie...)

SASUKE-ROMEO(w jego ręce pojawia się chidori):

NARUTOOOO!

NARUTO-TYBALT(w jego ręce pojawia się rasengan):

SASUKEEEEE!

SASUKE-ROMEO:

Chidoriii!

NARUTO-TYBALT:

Rasengan!

Następuje starcie dwóch potężnych technik. Widownia z całych sił trzyma się siedzeń, aby nie odfrunąć.

Po chwili wszystko się uspokaja i zapada cisza jak makiem zasiał. Naruto leży w kałuży czerwonej farby, nad nim stoi Sasuke, otoczony resztkami dekoracji. Nagle coś zaczyna trzeszczeć i tuż obok Sasuke spada reflektor z wielkim hukiem.

SASUKE-ROMEO(czyta z kartki, zadowolony jak jasna cholera):

Cóż me ręce uczyniły?

(zaczyna się cicho śmiać)

Och... biada mi, biada...

(śmieje się jak opętany)

... drogę do ukocha... eee...

(tutaj napotyka wzrok wściekłej Tsunade)

... do Julii... szabla mi odcięła... na wygnanie mi udać się trzeba!

NARUTO-TYBALT(półgłosem do Sasuke):

... co ci odcięła? Ptaszka? Nie martw się, niewielka strata...

W tym momencie światła gasną. Z ciemności słychać jakiś dziwny odgłos, a potem tylko niezidentyfikowany jęk Naruto, brzmiący jak : „Zabiję cię Sasuke... moje jajka..."

Na scenę wychodzi Shino:

SHINO-NARRATOR:

Zapraszamy na drugą część spektaklu po przerwie.

CDN...