-Kto wpadł na pomysł z piwnicą!- zapytała zirytowana Irma, starająca się nie dotykać wilgotnych ścian.
-Ej! To jedyne bezpieczne miejsce, gdzie nie ujawnimy się!- zdenerwowała się trochę Sall i kontynuowała schodzenie po schodach. W końcu znalazły się na samym dole.
-Dobra Taranee. Tu jest pstryczek. Możesz już zgasić ogień- Luckas wcisnęła przycisk i po chwili zrobiło się jaśniej.
Murzynka natychmiast zgasiła magiczny płomień i rozejrzała się.
Mnóstwo przestrzeni.
-Rety… myślałam, że wasza piwnica jest mniejsza…- mruknęła Cornelia.
-Wykupiliśmy cały dół na graty. Ale usunięto je, więc tu często robimy imprezy. Ale najpierw osuszamy ściany- Sall dodała widząc skrzywioną minę strażniczki wody.
-No dobra…- Cornelia pstryknęła palcami i po chwili wszędzie było sucho i powietrze było czyste.- Teraz lepiej?
-Muszę się jeszcze wiele nauczyć…- mruknęła Luckas widząc efekt głupiego pstryknięcia.
-Wyciągnij laskę- poinstruowała Will.
-Najpierw muszę przemienić się- Sall popatrzyła na powierniczkę z małym wyrzutem.
Zamknęła oczy i skupiła się. Po chwili wyciągnęła rękę przed siebie. Z otwartej dłoni wypłynął złoty pył i ogarnął w całości szóstą strażniczkę.
Opadł on i ukazał wygląd strażniczki.
Teraz dziewczyny zobaczyły także wygląd górnej części stroju. Była to brązowa bluzka, która odsłaniała ramiona i była zaczepiana na szyi. Odsłaniała ona dużą część pleców, oraz brzucha.
Na uszach nosiła kolczyki. To był znak niemal identyczny do tego, który ma Will. Tyle że, miedzy dwiema krzywymi liniami, znajdowała się mała złota kuleczka.
Włosy Sall wydłużyły się i sięgały jej do kolan. Jednak nie przeszkadzały one w walce.
-Gotowa- dziewczyna ponownie wyciągnęła rękę przed siebie. Pod jej dłonią zaczęły się zbierać różowe kule i zbiły się w jedną całość.
-Efektowne- mruknęła Irma.
-My też przemieniamy się- Will wyciągnęła Serce Kondrakaru i po chwili reszta dziewczyn stała się strażniczkami.
-No i co teraz…- Sall oparła się na lasce i patrzyła na swoje przyjaciółki z małym zmartwieniem.
-My będziemy ciebie atakować, a ty musisz bronić się- Vandom wzruszyła ramionami.
-No genialny plan…- mruknęła Luckas i stanęła w pozycji do walki.
Cornelia przyłożyła rękę do ziemi i po sekundzie widniało tam dość spore pęknięcie.
Sall skierowała swoją laskę w stronę władczyni ziemi i po chwili dziewczyna leżała na niej, myśląc, że przygniata ją sufit.
-Tylko nie zabijaj!- krzyknęła z przerażeniem Irma i strzeliła w nią wodą, która zaczęła ponownie ściekać po ścianach.
Luckas odskoczyła, ale trafił ją podmuch wiatru Hay Lin.
Czarnowłosa kręciła się w mini tornadzie.
Skupiła się i sprowadziła na Chinkę iluzję. Myślała, że jest królikiem i nic nie mogła zrobić.
Taranee potraktowała Sall ogniem. Tamta poleciała na ścianę i wypuściła laskę z rąk. Cornelia wstała z ziemi, a Hay Lin już była normalna.
-Bez tego jesteś słabiutka- pani „wszechwiedząca" podeszła do koleżanki i podniosła z ziemi laskę. Natychmiast poczuła w sobie powiększenie mocy.
Wszystkie dziewczyny, prócz Cornelii, zaczęły unosić się nad ziemią.
-Wypuść laskę!- krzyknęła Sall.
Dziewczyna jednak zapomniała się. Czuła w sobie wspaniałe uczucie, nie chciała się z tym rozstawać.
-Ostrzegam cię…- Luckas była u granic wściekłości. Jej oczy zaczęły mienić się złotawym kolorem. Coraz to mocniej. W końcu wyciągnęła przed siebie swoje dłonie i strzeliła ogromną kulą w stronę przyjaciółki.
-Masz za swoje- odezwał się z ust ciemnowłosej zupełnie nieznany im głos.
Cornelia poleciała na sąsiednią ścianę i wypuściła laskę z rąk. Wszystkie dziewczyny padły.
-Sall! Odbiło ci! Mogłaś ją zabić!- ryknęła Irma i zaczęła wytykać palcami szóstą strażniczkę.
Tamta pokręciła głową i powoli otworzyła oczy.
-Ja… przepraszam… nie mogłam tego opanować…- Sall wstała z ziemi i podeszła do Cornelii.- Nic ci nie jest?
-Nie… ale w głowie mi łupie…- blondynka złapała się za potylicę i ścisnęła oczy.
-Co się w ogóle stało?- zdziwiła się Will.
Podeszła do laski Sall i chciała ją podnieść.
Oczy Luckas zabłysły.
-Nie! Nie podnoś!- krzyknęła dziewczyna i podbiegła do swojej rzeczy.
-Rety… aleś ty wyczulona na tym punkcie…- zdziwiła się Irma.
Ciemnowłosa podniosła laskę i ją zdematerializowała.
-A żebyś wiedziała…- powiedziała z przerażeniem Sall.- Czy wy nie rozumiecie, co by się mogło stać?
Strażniczki pokręciły przecząco głowami.
-Moja moc iluzji wzrasta, kiedy trzymam tę laskę- Luckas zaczęła tłumaczyć.- Ale ja nad tym panuje. Kiedy Cornelia wzięła ją do ręki, to jej siła woli wzrosła kilkakrotnie. Nie panowała nad tym…
-Ale czułam się wtedy fantastycznie…- wspomniała blond włosa.
-Gdyby Will to wzięła, to zapewne wszystkie urządzenia elektryczne by zwariowały…- dokończyła dziewczyna.- To faktycznie super uczucie, ale jeżeli się nad tym nie panuje, to działa to jak narkotyk…
Przyjaciółki wytrzeszczyły oczy.
-A skąd ty niby tyle wiesz?- zapytała zdziwiona Hay Lin.
-No bo miałam takie dziwne sny od roku… i dopiero teraz zaczynam je powoli odszyfrowywać…- mruknęła ciszej Sall.
-No, a ten twój… pocisk?- Taranee wspomniała o wystrzelonej złotej kuli.
-I ten twój głos po strzale…- dodała ciszej Will.
Luckas spuściła głowę i zamyśliła się.
-Nie wiem… ale coraz mniej mi się to podoba…- stwierdziła.
Koniec rozdziału II
