Xavier siedział za biurkiem w swoim gabinecie. Wyczuł czyjś umysł. Zbliżał się. Wydawało się mu, że zna już ten tok myślenia. Sekundę później do pomieszczenia wparowała Alex. Podeszła do biurka i mocno uderzyła rękoma o blat.
-Gdzie jest Mistick!- syknęła. Nie śmiała mówić, że to jej matka. Zwłaszcza gdy mistyczka zakazywała jej o tym mówić.
Profesor spojrzał na nią zdziwiony.
-Nie ma jej tu.- odpowiedział spokojnie.
-Niech mi pan nie kłamie i mówi gdzie ona jest!- wrzasnęła.
Do pokoju wbiegli X-meni.
-Co się tu dzieje?- zapytał Wolverine.
-Mistick zniknęła.- wytłumaczył Charles.
-Nie zniknęła! Wy ją porwaliście!- krzyczała zdenerwowana Alex.
-Nic takiego nie zrobiliśmy.- rzekła jakaś dziewczyna. Była średniego wzrostu. Włosy miała rude z białą grzywką. Była tej samej długości co reszta włosów. A te były ścięte do brody. Oczy miała zielone, a usta niebieskie nie wiedzieć czemu. Na rękach miała rękawiczki.
-Idź do domu i ochłoń trochę. Kiedy…-zaczął profesor.
-Ja nie mam domu!- rozpaczała dziewczyna.
-To gdzie ty mieszkasz?- zapytał z niemieckim akcentem niebieski futrzak. Trochę dziwnie wyglądał. Trudno opisać. Ale miał granatowe włosy i cały był okryty niebieskim futrem. Nawet twarz. Oczy miał półprzezroczyste.
-W tej chwili nigdzie. Mieszkałam z Mistick, ale kiedy zniknęła, przyszła dozorczyni i wywaliła mnie.
-Dlatego, że nie było tej baby?- zdziwił się ciemno skóry chłopak. Miał nie więcej jak piętnaście lat. Jego blond czupryna była uczesana w dość niespotykany sposób. Po postawie można było wywnioskować, że to luzak i, że wychował się w mieście. Był również średniego wzrostu.
-Nie. Nie zapłaciła rachunków.- odpowiedziała ze wstydem.- Dzisiaj miała to zrobić.
-A masz jakiś znajomych, u których mogłabyś przenocować?- zapytała Jean.
-Nie. Oni nie chcą mnie znać.- szepnęła. Nastąpiła głęboka cisza.
-A dlaczego? No bo przecież, ten, nie masz żadnych niezwykłych mocy.- zirytowała się dziewczyna o kasztanowych włosach. Miała je spięte w kucyk.
-Kitty…niektórzy ludzie szukają kozłów ofiarnych nie tylko w mutantach.- wytłumaczył dziewczynie Xavier.
-No dobra. Koniec tego zebrania.- Wolverine wyganiał po kolei nastolatków z pomieszczenia.
-Możesz zamieszkać u nas, dopóki Mistick się nie odnajdzie. Ale, jeżeli wolno spytać…co z twoją matką?- profesor patrzył podejrzliwie na dziewczynę.
-Ona też zniknęła.- odpowiedziała Alex.
-Dobrze. Zamieszkasz wobec tego z nami. Będziesz dzielić pokój z Jean. Tylko zdradź nam swoje imię.- mężczyzna uśmiechnął się.
-Alex.
-A nazwisko?
-To nie jest ważne.- pokręciła głową.
-Ale w szkole owszem.- wytłumaczył. Dziewczyna westchnęła.
-Rikop.- wymyśliła na miejscu.
-Dobrze. Będziesz uczęszczać do liceum Bayville razem z naszymi rekrutami.- rzekł profesor.- Pójdź do domu i zabierz swoje rzeczy. Potem rozpakuj się w swoim pokoju. Zaprowadzę cię do niego.
-Dziękuję.

-A co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona Jean, kiedy weszła do pokoju.
-Mieszkam tu. Przynajmniej dopóki nie znajdzie się Mistick.- odpowiedziała Alex.
-A…aha. Jak masz na imię?- zapytała się delikatnie.
-Alex.- powiedziała dziewczyna schodząc z łóżka.
-Miło mi.- Jean podeszła do swojego biurka i zaczęła odrabiać lekcje. Alex popatrzyła na nią dziwnym wzrokiem. Następnie wzruszyła ramionami i kończyła rozpakowywanie się.

Szkoła. Może inna ale szkoła. Szła za X-men'ami do klasy. A konkretnie za Kurtem. Już nawet poznała imię tego futrzaka. Tyle, że on miał jakiś zegarek, który powodował hologram. Widać było chłopaka jako normalnego człowieka. A ta o rudych włosach to Ruda. Natomiast ten ciemnoskóry chłopak to Even, a Scott inaczej Cyklop, ma zawsze na nosie czerwone okulary. Ma brązowe włosy, jest wysokiej postury. Oczu nigdy nie widziała. Nie wiedziała jaką każdy moc posiada. Ale była ciekawa. Dodatkowo była dziewczyna co miała ogon kota, pazurki kota. Ale również miała takie cacko, które powodowało zniknięcie twarzowego ogonka. Miała na imię Natalie. A Jessi była niską brunetką, o niebieskich oczach. To tyle jeżeli chodzi o zgraję X-menów.
Weszła już do szkoły. Spojrzała przed siebie i zobaczyła grupkę chłopaków, wyglądających na chuliganów. Przyjrzała się szczególnie jednemu z nich. Białe włosy, chudy…
-Pietro?- krzyknęła. Chłopak się odwrócił. Spojrzał na dziewczynę wybałuszonymi oczami.
-Alex?- zapytał. Dziewczyna podbiegła do niego.
-Stary! Wieki cię nie widziałam!- podała mu rękę. Wykonali swój uścisk przyjaźni.
-Myślałem, że wyjechałaś.- zaśmiał się chłopak.
-A i owszem. Właśnie tutaj. Ale chodziłam do innej szkoły.- wytłumaczyła.
-Alex! Chodź no już na lekcje!- krzyknęła Kitty (z nią też chodziła do klasy). Pietro i reszta jego kompanii spojrzała w tamtą stronę.
-Trzymasz z nimi?- zapytał się podejrzliwie chłopak.
-Tylko u nich nocuję. Dopóki Mistick się nie znajdzie.- szybko odpowiedziała.- Wybacz. Lecę na lekcje!
I pobiegła do klasy.
-Czy ona…- zaczął inny chłopak o czarnych włosach i oczach. Miał dziury w dżinsach (konkretnie na kolanach).
-…jest mutantką?- dokończył za niego Pietro.- Nie wiem. Kumplowaliśmy się, ale tego nie wiem.

Wróciła do instytutu wraz z Kurtem. Mieli tyle wspólnego. Wiele takich samych rzeczy lubili i nie lubili. Ale w paru rzeczach się różnili. Otóż ona była normalną dziewczyną (tzn. normalnie wyglądającą...), a on ofutrzonym chłopakiem.
-Popatrzysz na nasze ćwiczenia?- poprosił Kurt.
-Dobrze. Chętnie się dowiem co umiecie.- zgodziła się Alex.
-Super!- chłopak podskoczył.- Zobaczysz jaką mam fajną moc!

Dziewczyna nie podzielała entuzjazmu Kurta. Ale jednak była ciekawa. A nóż przydadzą się jej te informacje?

Zeszła do niższych kondygnacji Instytutu. Stała w wieżyczce, gdzie dowodziło się treningami. Przypatrywała się ich akcji. Akcji X-menów. Kurt był przez chwile, a potem zniknął. Alex wytrzeszczyła oczy.
-Gdzie on jest?- zapytała profesora, który też był w wieżyczce.
-Kurt ma umiejętność teleportowania się.- wytłumaczył mężczyzna.
Nagle w pomieszczeniu znalazł się owy chłopak.
-Cześć.- powiedział i zniknął.
-Uwielbia kawały.- dokończył Xavier.
-Domyśliłam się…- rzekła dziewczyna.
Popatrzyła przez szybkę. Jean wzlatywała w powietrze i rzucała różnymi przedmiotami.
-Jak ona to robi?- szepnęła.
-Telekineza.- pospieszył z odpowiedzią profesor.- Jean ma wrodzone zdolności telekinetyczne. Potrafi też czytać w ludzkich myślach. Ostatnio wzrosła jej moc do niewyobrażalnego poziomu.
„Miodzio"- pomyślała Alex. Spojrzała na Scott'a. Już wiedziała dlaczego nazywają go Cyklop. Swoimi oczami strzelał do wroga. Taki laser. Coś niezwykłego.
Teraz czas przyjrzeć się Kitty. Zauważyła jak przez dziewczynę przelatują wszelkie strzały z lasera. Następnie przeszła przez ścianę. Alex odeszła na chwilkę od szybki zdumiona.
-Przestraszona?- zgadywał profesor.
-Nie. Zaskoczona.- odpowiedziała.
-Wiesz, nie widziałem jeszcze żadnego człowieka, który nie patrzyłby na to, a potem dzwonił na policję. Inni tak właśnie robili.- zdumiał się Xavier.
-To dlaczego jeszcze żyjecie?- zdziwiła się dziewczyna.
-Bo wymazałem to zdarzenie z ich pamięci.- wytłumaczył mężczyzna.
-Mnie pan nie musi.- stwierdziła Alex. Ponownie podeszła do szybki. Przyglądała się dalszej walce. Popatrzyła tym razem na Even'a. Ten zasuwał na desko rolce po całej sali walk. Następnie wyciągnął swoje „igły" z rąk i strzelił do Wolverin'a. Ten wyciągnął swoje adamantowe szpony i zniszczył część lecących do niego „igieł". Ale niektóre wbiły mu się w rękę. Spokojnie wyciągnął je. I teraz Alex naprawdę była zszokowana. Otóż głębokie rany jakie miał przez chwilę Wolverine…zarosły. Tak sobie. „To mi będzie bardzo przydatne"- pomyślała dziewczyna. Przyjrzała się Natalie. Ona wbijała swoje pazurki w ścianę i tak sobie po niej chodziła. Albo wysoko skakała. Nic szczególnego. A Jessi. Przez całą walkę miała oczy w stylu węża. Jednak to nie były oczy tego gada. Miała również podobną mutację do Spyke'a (Evan). I wreszcie przyszła czas na Rudą. Nie mogła na początku rozszyfrować umiejętności tej dziewczyny.
-A co takiego ma Ruda?- zapytała w końcu.
-Ruda, kiedy kogoś dotyka, przejmuje jego wspomnienia i nabyte umiejętności. W przypadku mutantów „pożycza" ich moce.- wytłumaczył mężczyzna.
-Aha…
Przyglądała się im jeszcze trochę. Następnie spojrzała na zegarek.
-O rany!- klepnęła się w czoło.- Jutro mam klasówkę!- odwróciła się do Xaviera.- Przepraszam profesorze…ale muszę się pójść uczyć.- i wyszła z wieżyczki.

Wróciła zmęczona. Inni rekruci (nie będę wymieniać ich mocy, wyglądu i imion bo zajęłoby mi to strasznie dużo miejsca i czasu) bawili się w berka. Obok tej zabawy chodził ze spuszczoną głową Scott. W końcu dzieciaki wpadły na osiemnastolatka. Z jego oczu spadły czerwone okulary i strzelił nieświadomie w Alex. Ta natychmiast skuliła się i padła na ziemię. Scott szybko znalazł okulary. Przyjrzał się sytuacji i w sekundę zrozumiał co się stało.
-Dajcie mi przejść!- krzyknął chłopak podchodząc do Alex.- O rany…ale się porobiło…
Popatrzył na ręce dziewczyny. Były zakrwawione.
-Nic ci się nie stało, prawda?- miał nadzieję.
-Mylisz się.- ledwo odpowiedziała.- A teraz odsuńcie się. Nie wiem czy nad nim zapanuję.- dodała po chwili. Tak jak kazano odsunęli się. Alex zmieniła się w Wolverine'a.
Rekruci nie mogli się nadziwić.
-To Mistick!- krzyknął Spyke widząc tę sytuację.
Alex leżała na ziemi ze skupioną miną. Po chwili wstała ze spuszczoną głową. I wtedy to wszyscy byli oszołomieni i pewni, że to nie mistyczka.
Głęboka rana, która przed chwilą widniała na brzuchu dziewczyny zniknęła. Tzn. kiedy wstawała to jeszcze trochę zarastała.
-Ona ma moc Wolverine'a.- spostrzegł chłopak, który przed chwilą strzelał lodem (był tym co goni i chciał kogoś złapać. A wiecie jak łatwo na lodzie się przewrócić ).
Alex stała się nagle Kurtem i teleportowała się.
-Nie. Ona ma jeszcze gorzej.- rzekł Scott.- Jeżeli nie będzie po naszej stronie, to nie będzie z nami dobrze…

Profesor usłyszał dźwięk alarmujący. To był Cerebro. Wykrywacz mutantów. Kiedy ktoś używał swojej nadprzyrodzonej mocy, Cerebro natychmiast go namierza i umieszcza dane w banku danych Instytutu.
Xavier przycisnął odpowiedni guzik i wjechał do sali. Już była widoczna postać.
-Alex?- zdziwił się mężczyzna.
-Imię: Alex. Nazwisko: nieznane.- mówił Cerebro kobiecym głosem (takie miał oprogramowanie).- Przybrane Nazwisko: Darkholm.- i wtedy profesor nie wierzył własnym uszom. Darkolm! Przecież to nazwisko byłej dyrektorki liceum Bayville. Czyli Mistick. Czyżby to było możliwe…?- pomyślał mężczyna.-Lat:17.
Kurt Też był w tym wieku.
Wyjechał z pomieszczenia bez okien. Następnie zjechał na dół na podwórko. Tam zobaczył tłum rekrutów stojących nad czymś bądź kimś. Po chwili wstał Wolverine ze spuszczoną głową. Następnie zmienił się w Kurta i teleportował się. Po chwili zobaczył obok siebie Kurta. Nie zauważył profesora. Przybrał on postać Alex.
-Więc jednak coś potrafisz.- rzekł zadowolony Xavier. Dziewczyna odskoczyła i zrobiła salto do tyłu. Była przygotowana do walki. Patrzyła z zaskoczeniem na mężczyznę.- Twoja matka wiele cię nauczyła.
-Skąd pan wie kto jest moją matką?- syknęła Alex.
-Dzięki Cerebro. Podaje mi wszystkie informacje.- odpowiedział.
Dziewczyna odwróciła się i chciała już wyjść, kiedy do pokoju wszedł Wolverine.
-Ale ty masz charakterek.- zaczęła Alex.- Trudny do opanowania.- i wyszła. Mężczyzna o adamantowych kościach patrzył się na nią zdziwiony. Kiedy nie było jej w pokoju, zapytał:
-O co jej chodziło?-Jeszcze nie wiem…