Wjechał przed instytut swym motorem. Zatrzymał się przed drzwiami i zdjął kask. Otrzepał swoje włosy i obejrzał się wokoło. Na oknie, na pierwszym piętrze, ktoś siedział. Miał bandaż na głowie i wydawało się Gambitowi, że skądś już tego kogoś zna.
-Witaj w domu.- usłyszał głos profesora Xaviera.- Jak było na wycieczce?
-Dobrze.- odpowiedział obojętnie. Zszedł z maszyny (motoru dla nie orientujących się). Zawiał wiatr. 21-letni chłopak znowuż spojrzał w okno. Za jego wzrokiem podążył profesor.
Wiatr zawiał mocniej. Okna z pierwszego piętra (tam gdzie ktoś siedział) gwałtownie się zamknęły, zwalając przy tym z parapetu człowieka. Słychać było cichy huk.
-Kto to?- zapytał chłopak.
-Na razie chodź i pomóż jej.- rzekł mężczyzna. Wjechał windą na pierwsze piętro. Gambit natomiast wbiegł po schodach. Weszli do owego pokoju. Na podłodze leżała skulona dziewczyna w koszuli nocnej. Obok niej Stała Ruda i jakaś jej koleżanka.
-Wyjdźcie proszę.- poprosił profesor.
-Ale…-zaczęła koleżanka Rudej. Wyszły obie z pomieszczenia. Zamknęły za sobą drzwi.
-Podnieś ją.- poinstruował Xavier.- Połóż potem na łóżku.
Gambit zrobił to co trzeba. Charles podjechał do łóżka dziewczyny. Ta leżała skulona z dziwaczną miną (ale nie zabawną!). Z jej oczu popłynęły małe strużki łez.
Mężczyzna wyciągnął rękę i położył delikatnie na jej głowie. Drugą ręką dotknął swojej skroni.
Alex. Mówię do ciebie."- kontaktował się z nią telepatycznie. Znalazł się w jej umyśle. Widział ciemność. Pustkę. Potem usłyszał odgłosy walki. Ujrzał przed sobą Alex i Kain'a walczących ze sobą.
Alex. Pomogę ci. Pozwól mi tylko podejść do was!"- wciąż próbował Xavier. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę mężczyzny. Tamten podjechał do nich bliżej. „To twój umysł. Ty w nim panujesz. Ty możesz uwięzić molocha!"
Po chwili znalazła się na ich oczach wielka, metalowa klatka.
-Nie!- wrzasnął Kain kiedy został w niej zamknięty. Owa klatka zdjęła mu szybko hełm. Moloch starał się złapać swoją ochronę. Nie udało mu się.
-Teraz pana kolej profesorze.- stwierdziła Alex. Xavier „naładował" klatkę swoimi falami psychicznymi. W ten sposób powstrzymali temperament Kain'a, który raczył się zamieścić w umyśle dziewczyny.
Profesor przerwał kontakt. Wziął rękę z głowy Alex. Spała teraz spokojnie.
-No dobrze…co mnie ominęło?- zapytał Gambit.

Usłyszała w nocy harmider. Wstała z łóżka i zeszła na parter. Szła w stronę odgłosów. Po chwili coś szklanego upadło. Alex odskoczyła na chwilkę. Jednak zrozumiała, że to nie ona zwaliła ową rzecz. Szła dalej. Harmider dochodził z kuchni. Uchyliła lekko drzwi. Zauważyła tam kogoś grzebiącego w lodówce.
-Kurt?- zapytała. Chłopak uderzył głową o górę lodówki. Odwrócił się w stronę siostry. W zębach miał jabłko, a rękach kupę produktów do kanapek.
-Co ty tu robisz?- zdziwiła się. Kurt podszedł do stołu i odłożył tam dodatki do chleba.
-Robię sobie przekąskę.- odpowiedział dumny. Alex spojrzała na stół.
-Przekąskę? Wygląda to chyba bardziej na nakarmienie porządnym obiadem dwóch legionów wojskowych!- stwierdziła dziewczyna.
-To tylko dodatki!- zirytował się braciszek.- Skoro tu jesteś…zjesz ze mną?
Alex zastanowiła się.
-Owszem. Zjem.- przyjęła zaproszenie. Sama była głodna.
Zaczęli robić kanapki. Ale tak po cichu. Zrobili już cały talerz, kiedy to do kuchni wszedł Gambit.
-Małe co nie co!- krzyknął szepcząc (wiem, że to nie możliwe ale spróbujcie sobie to wyobrazić) kiedy zobaczył kanapki.
-No i koniec z dużą porcją jedzenia…- załamał się Kurt.
-Co się tu wyrabia?- do pomieszczenia przeszła przez ścianę Kitty. Ziewała przy tym mocno. Wytarła oczy.
-Hmmm...wczesne śniadanie czy spóźniona kolacja?- podeszła do szafki i wyjęła talerze. Położyła je na stole.-Jakie są tam dodatki?
-To nie jest ważne! Ważne, że jestem głodny!- żalił się Kurt.
Siedzieli tak i gadali na różne tematy.
-No dobra. Mieszkasz tutaj, żyjesz wśród nas…i nie jesteś X-menką?- zdziwił się Gambit. Alex przytaknęła głową.
-To nienormalne!- stwierdził 21-letni chłopak.
-Tak. Ale będę tutaj dopóki moja matka się nie znajdzie…
-A kim ona jest?
Dziewczyna nie odpowiedziała na to pytanie. Kitty i Kurt przypatrywali się ich bezsensownej rozmowie.
-Zaprosiłeś Alex na randkę w nocy, czy jak?- zwrócił się Gambit do futrzaka.
-Nie. Sama przyszła.- oznajmił chłopak.
-Zakochałaś się w nim!- tym razem dorosły chłopak powiedział to do Alex.
-Nie.
-To po co przyszłaś?
-Usłyszałam harmider.
Kurt klepnął się w czoło.
-Słychać mnie było na pierwszym piętrze? I nic nie powiedziałaś!- zirytował się chłopak.
-Ciii!- odpowiedziała mu reszta, która siedziała przy stole.
-Ale wróćmy do tematu…zostałaś z nim?- w tym momencie Gambit pokazał na Kurta.- Przecież z nim ledwo można wytrzymać!
-Chcę się bliżej z nim zapoznać. Co w tym dziwnego…- odpowiedziała jakby obojętnie.
-Ale po co!
-A co cię tak to ciekawi?- zdziwiła się Kitty. Gambit uciszył ją gestem. Alex westchnęła.
-Kurt jest moim bratem. Muszę się do niego przyzwyczaić.
Z wyszczerzonych zębów 21-letniego chłopaka została zdziwiona mina.
-B…bra…bratem? I ty się do niego przyznajesz?
Dziewczyna znowu przytaknęła. „Wytrzepała" ręce z okruszków chleba.
-Najadłam się. Dobranoc.- i odeszła (Alex) do pokoju.
-Bratem?- gambit popatrzył z niedowierzaniem na Kurta. Tamten tylko wzruszył ramionami.

Położyła się do łóżka i szybko zasnęła ( tamci jeszcze siedzieli w kuchni i gadali ). Jean spała spokojnie nie budząc się w ogóle.
Do okna (od zewnątrz) podleciała jakaś czarna postać. Kiwnięciem palca otworzyła okno. Wleciała do środka. Stanęła na nogach dopiero przy łóżku Alex. Wzięła ją w ręce ponownie wyleciała przez okno.

-…i tak uważacie?- dziwiła się Kitty. Chłopcy tylko przytakiwali.
-Ja natomiast…- przerwał gadanie Gambit. Popatrzył przez okno.- Cholera!
Przeskoczył stół i wyskoczył przez…zamknięte okno. Szyba połamała się na tysiące kawałeczków. Chłopak wyjął z tylnej kieszeni od spodni kartę. Naładował ją swoją energią i rzucił w stronę lecącej postaci. Karta wybuchła tuż przy samym hełmie. Obudziła ona przy tym śpiącą Alex.
-Co jest…- rozejrzała się wokoło. Była jakieś 10 metrów nad ziemią. W rękach trzymał ją jakiś facet. Uderzyła go w twarz. Tamten pochylił się lekko do tyłu. Dziewczyna skoczyła w dół.
Gambit złapał ją w ręce. Położył następnie na ziemi.
-Do środka z nią!- usłyszeli głos profesora. Opatrzyli w stronę schodków do Instytutu. Stali tam X-meni w pełnym uzbrojeniu i stroju.
Gambit złapał dziewczynę za rękę i wbiegł z nią do środka.

Scott strzelał z oczu wiązką energetyczną w stronę postaci.
-Tym razem ci się nie uda Magneto!- krzyknął Xavier. Postać obroniła się przed strzałem Summers'a. Wytworzyła pole siłowe wokół siebie.
-Głupcy!- rzekł magnetycznym głosem.- Jeszcze nie wiecie jaka jest moja potęga!
Wleciał do Instytutu przez zniszczone okno. Następnie każde okienko i każde drzwi zaczęły się zamykać metalowymi okryciami.
-Nie…-jęknął profesor.
-I po co nam te dodatkowe zabezpieczenia!- krzyknęła Jessi.
-Właśnie. I tak pogorszyły naszą sytuację!- stwierdziła Natalie.
-Szybko! Musimy dostać się do środka! Sami sobie mogą nie poradzić!- wrzasnął Logan.
Byli już na schodach na 1 piętro, kiedy zauważyli jak wszystko się zamyka metalową skorupą.
-Co się dzieje!- denerwowała się Alex.
-Mam złe przeczucia…- stwierdził Gambit.
-Tu jesteście.- usłyszeli nowy głos z góry.
-Ja mam jeszcze gorsze!- dodała do wypowiedzi Gambita dziewczyna.
Przed ich oczami ukazał się Magneto.
-Przede mną nie ma ucieczki…- wyciągnął rękę. Duża ilość metalowych rzeczy wzniosła się w górę. Następnie pofrunęła w stronę Alex i Gambita. Chłopak odepchnął dziewczynę. Ta upadła na ziemię. Na 21-letniego chłopaka wpadły wszystkie owe przedmioty.
Dziewczyna patrzyła na to z żalem. Podniosła się i zaczęła iść pewnym krokiem do Magneta.
-Czego chcesz!- zapytała wprost. Magneto odwrócił głowę w stronę dziewczyny.
Jedna z metalowych kolumn wyrwała się z ściany. Zgięła się lekko i podleciała do Alex. Porwała ją i przybiła do ściany, jakieś 5 metrów nad ziemią.
-Ciebie…- odpowiedział szybko.
-To tego nie dostaniesz.- Alex zmieniła się w Jean. Miała nad nią chwilową kontrolę. Dzięki telekinezie zdjęła hełm mężczyźnie. Następnie walnęła nim w głowę Magneta. Stracił przytomność. Alex również. Była wycieńczona. Kolumna obluzowała się trochę. Dziewczyna spadła nieprzytomna w dół.

-Jean i Scott. Przeledźcie przez wylot odrzutowca. Wyłączcie te zabezpieczenia!- poinstruował profesor. Grey wzniosła się do góry za pomocą telekinezy. Summers pobiegł za nią. Następnie Jean wzniosła także kolegę. Zlecieli w dół wodospadu. Na odpowiedniej wysokości weszli na lądowisko. Przebiegli obok wielkiego odrzutowca. Stanęli przed metalowymi wrotami. Wcisnęli swoje kody i weszli do środka. Kliknęli parę poleceń, które zostały natychmiast spełnione. Metalowe zabezpieczenia „schowały" się.
-Gotowe.- kiwnęła głową dziewczyna. Scott ruszył na parter (byli w podziemiach). Za nim pobiegła Jean.
Kiedy doszli do tamtego pomieszczenia, było już po wszystkim. Inni X-meni byli już w środku. Gambit podszedł do Alex i ją podniósł.
-Bo zacznę się do tego przyzwyczajać!- jęknął. Wszyscy uśmiechnęli się.
-Co zrobić z Magnetem?- zapytał się Wolverine. Xavier pomyślał chwilę.
-Trzeba zgasić jego zapał.- rzekł Charles. Logan kiwnął głową. Przewiesił przez ramię ciało Magneta. Zszedł na niższe poziomy. Wsiadł do statku, który był zrobiony z plastiku.
-No dobra. Chyba będzie koniec atrakcji na dziś. Do łóżek!- powiedział profesor. Po chwili słychać było jęki i narzekania rekrutów w stylu „Dlaczego?", "przecież jest jeszcze wcześnie" itp. Jednak wrócili do łóżek. Ale tylko na dwie godziny. Musieli się bowiem obudzić do szkoły (czyli o siódmej). Wstali zaspani. W szkole tłumaczyli, że mieli kiepską noc. Ale Kurt i Kitty mieli najgorzej. Oni najwięcej nie spali. Gambit chodził na studia więc go to nie dotyczyło. A dlaczego? Bo on chodził tam po południu.
Wrócili ze szkoły. Futrzak i Pride padli na łóżko w swoich pokojach.
-Czas na ćwiczenia!- usłyszeli w głośnikach.
-O nie…-jęknęli Kurt i Kitty.

Starała się odrobić lekcje jednak nie mogła się skupić. Odłożyła ołówek.
Tak dawno nie ćwiczyła. A przydałoby się obronić przed tym całym Magnetem. Wzięła z łóżka sweter i wyszła z pokoju. Skierowała się w stronę dolnych poziomów. „Będę z nimi ćwiczyć. Ale nie będę w ich grupie"- powiedziała sobie.