X-meni wrócili strasznie zmęczeni.
-Jeju...aż tak źle było?- zdziwiła się Alex.
-Nie. Jeszcze gorzej.- odpowiedziała.- Gdybyś miała do czynienia z mutantem wariatem, też byś była zmęczona.
-Jak to? A co on potrafił?- odłożyła długopis i kartkę na łóżko i podeszła do Jean, która siedziała na swoim.-Zmieniał nam grawitacje co chwila. Nikt nie mógł sobie z nim poradzić. W końcu prawie go dorwaliśmy, a ten...zniknął.- odpowiedziała.
-Idziecie jutro do szkoły?- nie kończyła „wywiadu" z X-menką.
-Idziemy. Na nasze nieszczęście. Jestem taka zmęczona, że nawet do szkoły mi się nie chce iść.- ziewnęła. Wzięła koszulę nocną, rzeczy toaletowe i wyszła z pokoju.
-Miodzio...- powiedziała cicho współlokatorka.

Rodzeństwo zapraszało mnóstwo osób. Co chwila słychać było „Czy przyjdziesz na naszą imprezę urodzinową? Odbywa się...". Większość się zgadzała. Niektórzy nie mogli przyjść, ale to nie przeszkadzało aż tak Kurtowi i Alex. Paczka Brotherhood zgodziła się, ale niechętnie. Ostatecznie namówił ich do tego Pietro.
-Hej! A czemu tak bardzo chciałeś iść tam, hmm?- zapytała Tabitha.
-Będzie można ją sprawdzić...- odpowiedział Maksimoff.

Wrócili do domu pełni radości. Odliczają już dni i godziny do 18 urodzin. Rozeszli się do swoich pokoi.
Alex rzuciła plecak na łóżko, po czym położyła się na nim. Poczuła pod ręką coś szorstkiego. Wstała natychmiast i sprawdziła co to jest.
Kartka. Podniosła ją i rozłożyła. „Będę przy tobie". Co to ma znaczyć?- pomyślała- jakiś cichy wielbiciel czy jak?
Zmieniła się w Kitty i przeszła do pokoju brata. W ręku wciąż trzymała kartkę.
W pomieszczeniu zauważyła Kurta, który siedział z jakąś kartką w ręku.
-Patrz co dostałem!- powiedział z entuzjazmem i pokazał siostrze. Była to kartka z takim samym napisem co miała Alex na swoim arkusiku.- Mam jakąś cicha wielbicielkę chyba...- ucieszył się chłopak i zaczął skakać z radości.
-Kurt…ja…- zaczęła dziewczyna.- Ja też dostałam taką kartkę.
Futrzak akurat wisiał na żyrandolu, kiedy to usłyszał.
-Co?- powiedział puszczając się nogami. Zaczął spadać. Ale jednak po chwili zniknął i pojawił się obok siostry.
-Co to ma być? Mamy tą samą wielbicielkę?- zdziwił się brat.
-Albo wielbiciela...

Nadszedł dzień urodzin. Co chwila ktoś dochodził i życzył „Wszystkiego...". Na stole roiło się od prezentów. Ale Kurtowi i Alex nawet przez myśl nie przeszło, żeby je otwierać. Teraz przychodzili goście. Ostatnimi byli Pietro, Tabitha, Toad, Fred oraz Lance. Muzyka już grała, a impreza się rozkręciła. Wszyscy tańczyli. DJ' jem był Spyke. Co chwila proszono go o piosenkę z dedykacją.
Pary się już tak mieszały, że w końcu Kurt tańczył wraz ze swoją siostrą. Ale nie przejmowali się tym zbytnio. Ważne było, że atmosfera była bardzo fajna.
Nadszedł czas na rozpakowywanie prezentów. Wszyscy podeszli do stołu z paczkami i czekali na to, kiedy Kurt i Alex rozpakują paczkę od nich.
Ruda poszła na piętro do pokoju po jej prezent.
Zobaczyła tam swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Misty? Co ty tu robisz? Przecież impreza odbywa się na dole...- dziwiła się rudowłosa.
Misty odwróciła się.
-Tak, wiem...ale ja szukałam łazienki.- wytłumaczyła szybko.
-To nie tutaj z pewnością. Chodź. Zaprowadzę cię do niej.- zaproponowała Ruda.
-Wiesz. Zrezygnowałam. Wracajmy na imprezę!- i skierowała się w kierunku schodów. Następnie zbiegła na dół i bawiła się z innymi.
Ruda mimo tego, że kumpela jej wytłumaczyła dlaczego była na górze, czuła się nieswojo. Coś było nie tak. Przynajmniej dla niej.
Stała tak przez długą chwilę. Ale po chwili odzyskała świadomość i ruszyła do pokoju po prezent.

Gambit zatrzymał się przed Instytutem. Zaparkował w wyznaczonym miejscu dla jego motoru. Zszedł z pojazdu i ruszył ku wejściu. Usłyszał głośną muzykę. Uderzył się w czoło. Impreza Kurta i Alex!- przypomniał sobie. Wszedł do środka. Zobaczył chmarę ludzi bawiących się. Na stole leżały rozpakowane już prezenty. Pluszaki, książki, gry komputerowe...
Rozejrzał się wśród tłumu. Odnalazł wzrokiem solenizantkę i ruszył ku niej.
-Hej! Porwę twoją siostrę do tańca.- powiedział do Kurta i „porwał" ją.
Chłopak na początku był trochę zdziwiony, ale potem się dalej bawił.
-No to kiedy ją „sprawdzimy"?- niecierpliwił się Fred.
-Niech wyjdzie z domu.- zaczął Pietro.
-Myślałem, że to twoja przyjaciółka...- zdziwił się Toad.
-Była nią, dopóki nie przyłączyła się do tych bufonów i nie zaczęła się z nimi kumplować.
-Ouu...serce pędziwiatra zostało złamane...- zakpiła Boom- boom.
Maksimoff popatrzył na nią złowieszczym wzrokiem.
-Przestań sobie ze mnie drwić.

Wyszła na zewnątrz bo w środku było nie do wytrzymania. Siedziała na schodach sama, dopóki nie przyszedł Gambit.
-Hej...co tak sama siedzisz? Są twoje i Kurta urodziny. To się świętuje.- przysiadł się.
-Wiem. Ale w środku jest tak duszno. Musiałam wyjść.- odwróciła się twarzą do kolegi.-A ty? Dlaczego wyszedłeś?
-Chciałem ci dotrzymać towarzystwa...
-Dzięki.- klepnęła go w plecy.- Prawdziwy z ciebie przyjaciel.
Chwila ciszy.
-I co dalej?- zapytał Gambit.- Wracasz do środka?
-Nie...posiedzę tu jeszcze trochę.
Chłopak wzruszył ramionami i wszedł do środka.
-Jakby co, to będę siedział przy prezentach.
-Tylko ich nie zwiń!- zażartowała sobie. Gambit uśmiechnął się i zamknął szklane drzwi.
Alex oparła głową na dłoniach. Świetnie się bawiła, ale... brakowało jej czegoś.
Nagle coś w krzakach się poruszyło. Dziewczyna wyprostowała się instynktownie.
Znowu krzaki zaszeleściły. Solenizantka wstała i zaczęła iść w stronę szmerów. Usłyszała łamane się gałązki. Skierowała się w ich stronę. Weszła w jakiś lasek. Zatrzymała się. Rozejrzała się w około. Nagle coś ją popchnęło na ziemię.
-Kto tu jest?- zapytała. Wstała powoli. Poczuła lekki powiew i znowu padła na ziemię. Podniosła głowę. Zobaczyła, że przed nią wchodzi wielki, gruby człowiek.
-Fred...- szepnęła.
Wstała szybko. W tym czasie wszedł jeszcze Lance, Toad, Boom- boom i zatrzymał się Pietro.
-Co jest? Nie jesteś z nami?- zapytał Maksimoff.
-A po co miałabym być z wami albo z nimi?- zdziwiła się Alex.- Nie wiem o czym mówicie.- dodała po chwili.
-Brotherhood...sprawdzamy.- powiedział Pietro i zaczął szybko biec. Dokładnie mówiąc wokół dziewczyny.-Co to robisz!- krzyknęła.- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!
-Myślałaś. Ale nie jesteśmy! Trzymasz z nimi!- Alex zaczęła się unosić nad ziemią na skutek wiatru, który robił Maksimoff w szybkim biegu.
-Przestań!- w stronę latającej dziewczyny poleciało parę wybuchających kulek.
„Tornado" zbliżyło się trochę do drzewa. Alex skorzystała z okazji, i odbiła się nogami od rośliny. Wyskoczyła z „tornada" i wylądowała na ziemi. Zrobiła fikołka i zrobiła postawę gotowe na wszystko.
Pietro zatrzymał się i kulki wybuchły. Maksimoff padł nieprzytomny na ziemię.
-Żegnaj „przyjacielu".- szepnęła Alex. Nagle poczuła ciężar na plecach. Zrzuciła Toad'a na ziemię. Tamten szybko się podniósł i znowu skoczył.
W tym czasie Tabitha przygotowała parę kulek.
Dziewczyna chciała odskoczyć od obu niebezpieczeństw, kiedy Avalanche potrząsał ziemią. Alex przewróciła się. Wtedy Toad skoczył na nią, a kulki spadły pod jej nosem. Darkholm odrzuciła ponownie żabo- człowieka i skoczyła szybko na drzewo. Kulki wybuchły i Toad został wyeliminowany z gry. Alex skoczyła na Boom- boom i zaczęła się z nią szarpać. Tabitha przygotowała następną salwę kulek. Córka mistyczki zrobiła parę salt do tyłu uderzając przy tym członkinie Brotherhood pod brodą. Tamta jęknęła i zaczęła rzucać kulki w stronę wroga. Darkholm robiła salta dopóki nie doszła do Lance'a. Wtedy skoczyła wyżej i znalazła się za chłopakiem. Uderzyła go od tyłu w plecy. Stracił przytomność. Tabitha nie dawała za wygraną. Już rzuciła całą serię kulek w stronę Alex. Dziewczyna skoczyła, ale za nisko. Zasięg kulek dotknął ja i to mocno. Spadła na ziemię jeszcze przytomna. Boom- boom podeszła do niej z radością na twarzy. Wtedy Pietro ocucił się. Wstał i podszedł do koleżanki z Brotherhood.
-Załatwiłaś ją. Słaba była…- rzekł Maksimoff.
Alex wstała.
-Mów o sobie.- i zmieniła się w Amarę. Strzeliła do nich parę razy ogniem.
Pietro uciekł od niej. Boom- boom ledwo odskoczyła.
Darkholm szybko zmieniła kształt na Jean Grey. Podniosła dzięki sile woli pędzi wiatra i wyrzuciła go daleko za mur Instytutu. Tabitha strzeliła w nią kulką.
Alex zrobiła parę salt do tyłu i na koniec wzniosła się w powietrze. Teraz Boom- boom trafiła za mur.
Darkholm osłabła i padła nieprzytomna na ziemię.