-Alex!
Alex!- krzyczał Gambit. Wyszedł przed Instytut. Za nim poszedł
Wolverine.
-Co się
stało?- zapytał.
-Alex
zniknęła. Powiedziała, że zaraz wróci. Tymczasem nie ma
jej przez dłuższy czas.- odwrócił twarz do Logana.- Martwię
się o nią. Możesz mi pomóc ją znaleźć?
Wolverine
ukucnął i węszył. Wstał powoli i szedł za zapachem Alex. Minęło
trochę czasu. Zatrzymali się tam gdzie trop się urywał.
-Grr…
-Co
takiego?- zaciekawił się 21- letni chłopak.
-Brotherhood...-
mruknął Logan.
W tym
momencie spadła Jean Grey. Leżała na ziemi i zmieniła się w
Alex.
Gambit
podbiegł do przyjaciółki. Rozejrzał się wokoło. Z ziemi
wstawał Lance i Toad. Fred stał wciąż nieruchomo. Z zamkniętymi
oczami.
-Co mu
jest?- zapytał 21- letni.
Logan
podszedł do grubasa. Pomachał mu ręką przed oczami. Podszedł do
tyłu. Dmuchnął na niego. Fred padł na ziemię.
-Ktoś go
z tyłu mocno uderzył.
Nagle
ziemia mocno się zatrzęsła. Wszyscy padli. Gambit puścił ciało
Alex.
Szybko
wstał i wyjął parę kart z kieszeni. Naładował je energią i
rzucił gdzieś pod nogi Avalanche'a. Tamten nie zdążył
odskoczyć i wybuchło pod nim. Padł na ziemię nie przytomnie.
Toad
skoczył na Logana. Wolverine wyjął swoje pazurki, a Gambit
naładował kolejne karty. Żabo- człowiek krzyknął, i kiedy
wylądował na ziemi przeskoczył przez mur.
Logan
schował adamantowe pazury i podniósł Lance'a. Wyniósł
go daleko za mur.
Gambit
ponownie podniósł Alex.
-Ja już
zaczynam się do tego przyzwyczajać! Zawsze jak zamienia się Jean
to pada. Dziwne metody...
Ciemność.
Nic nie widziała. Było mglisto.
-Halo?-
usłyszała odbijające się echo.- Jest tu kto?- znowu echo.
Zaczęła
iść. Każdy jej krok słychać było wyraźnie. Rozglądała się.
Stanęła,
gdy usłyszała czyjeś inne kroki. Ciężkie, długie odstępy
ciszy. Z ciemności wyszła Jean Grey.
-Tylko ja
tu mogę być!- krzyknęła złowieszczo. Echo odbijało się w
pustkę. Grey wyciągnęła rękę. Chciała cos zrobić Alex, kiedy
ta nagle ujrzała światłość bijącą z zewnątrz.
Patrzyła
na nią ciągle. Potem zaczęła się unosić w stronę światła.
Jean
popatrzyła w górę i pociągnęła ją dzięki telekinezie.
Alex zleciała na dół. Strumień światła zniknął.
Dziewczyna była zbyt zajęta zwalczeniem Grey w jej umyśle.
-Dlaczego
się nie budzi?- dziwiła się Wolfsbane.
-Macham
jej latarka przed oczami i nic. Na Ray'a to działa!- oburzył się
Multiple.
-To już
wiem kto mnie w nocy budzi!- podniósł wysoko pięść. Jamie
krzyknął i wybiegł z pokoju.
-Rany…ale
jest denerwujący…- jęknęła Jubilee.
Do
pomieszczenia wszedł Kurt. A przynajmniej starał się wejść. W
pokoju był taki tłum zaciekawionych rekrutów, że ledwo się
wszyscy mieścili.
-Przepuśćcie
mnie!- prosił futrzak. Dopchał się wreszcie do łóżka
siostry.
-No
dobra. Koniec! Wynocha! Nic tu po was!- wyganiał z pokoju Kurt.
-No
nie…cała zabawa na nic!- jęknęli i wyszli.
Teraz
leciała daleko nad ziemią. Jean wciąż trzymała ją w powietrzu.
Alex kręciła się i kręciła. Chciałaby aby nie było tak ciemno.
Nagle
wszystko stało się jasne.
Grey
oślepiło to na chwilę i puściła Alex.
-To sen!-
krzyknęła.
-To sen!-
usłyszał krzyk siostry.
Odwrócił
się powoli. Alex wciąż miała zamknięte oczy.
-No
wstawaj śpiochu! Dość wygłupów!- powiedział żartobliwym
głosem.
Usłyszała
żart brata.
-Kurt?-
rozejrzała się wokoło. Echo znowu odbijało się niewiadomo od
czego.- Kurt! Mam mały problem!
Nie
dokończyła. Panna Grey skoczyła na dziewczynę. Alex chciała się
w kogoś zmienić, ale nie mogła. Zaufała swoim umiejętnościom
walki.
Szybko
uchyliła się od skoku. Następnie zaczęła biec przed siebie. Jak
z ziemi wyrosła przed nią Amara.
-Co ty tu
robisz?- Alex zaczęła się cofać.
Magma
uśmiechnęła się przebiegle i strzeliła ognistymi kulami.
Darkholm
uchyliła się przed strzałami.
-Kurt!
Pomóż mi!- zrobiła parę salt i znalazła się za Jean.
Kopnęła ją mocno w brzuch, a następnie w twarz. Grey straciła
przytomność i zniknęła.
-Pojawiają
się ci, w których się zmieniałam!- seria kuli ognia
poleciała w jej stronę. Znowu zaczęła skakać wysoko i
równocześnie robić salta w stronę wroga.
-Jeju...co
robić...?- zastanawiał się braciszek. Nagle lampeczka zapaliła
się nad głową Kurta. Zaczął mocno trząść siostrą.
-Poduuuudkaaaaaa!-
krzyczał.Alex
wstała gwałtownie z łóżka i przeskoczyła przez Kurta tzn.
wylądowała za nim.
Szybko i
gwałtownie oddychała. Była przygotowana do walki.
-Ouu...mamusia
dużo cię nauczyła.- zauważył futrzak.
-Tak...to
prawda.- dziewczyna wyprostowała się.
-Co się
działo?- zapytał niepewnie.
-Przecież
mówiłam...
-Tak...
skończyło się na „Kurt! Mam problem!", a potem cisza...
-Darujmy
to sobie.- wyszła z pokoju.
-Alex.
Proszę przyjdź na dół. Mamy dla ciebie ciekawe informacje.-
usłyszała w myślach dziewczyna.
-Super!
Co tym razem? Dwugłowy smok czający się na mnie?
Weszła
do pomieszczenia. Wielki komputer stał przed profesorem Xavier'em.
Obok Charles'a opierał się o fotel Wolverine.
-To taka
sensacja, że i on tu jest?- wskazała na adamantowego człowiek
Alex.
-On
pomagał mi przy znalezieniu tego.- wytłumaczył spokojnie Profesor.
-Fajnie.
A co to jest to „coś"?- podeszła do komputera i wpatrywała się
w monitor.
-Kiedy
sobie tak leżałaś wygodnie w łóżeczku- zaczął Logan-
Pobraliśmy próbkę twojej krwi.
-I...?-
nie rozumiała dziewczyna.
Wolverine
wziął głęboki oddech.
-Chcieliśmy
wiedzieć, dlaczego nie panujesz nad niektórymi swoimi mocami.
-Tak.
Bardzo ciekawe.- drwiła sobie Alex.
-Wysłuchasz
na spokojnie czy nie!- wkurzył się Logan. Dziewczyna uspokoiła
się.
-No
dobra... kontynuujmy to co zaczęliśmy. Z twojego DNA wynika, że
multiplikacja, oraz zdobywanie czyichś umiejętności poprzez zmianę
kształtu nie są twoimi naturalnymi mutacjami.- rzekł człowiek z
adamantu.
-CO!-
wrzasnęła.- Ale…jak to możliwe!
Profesor
i Logan wymienili się spojrzeniami.
-Eksperymentowano
na tobie. Tak jak na Kurcie.- zaczął Xavier.
-Kiedy
odkryliśmy, że Ruda ma sny o Kurcie jako małym dziecku, zaczęliśmy
poszukiwania tajemniczego zamku. Znaleźliśmy zamek, a w nim
laboratorium genetyczne, oczywiście, za nim wybuchło.
Alex
odsunęła się od komputera. Popatrzyła na swoje ręce.
-To
dlatego nie panuje nad multiplikacją i osobami, w które się
zamienię.- wytłumaczyła sobie dziewczyna.
-Tak, ale
z czasem możesz się tego nauczyć. My cię nie nauczymy chyba,
że…przyłączysz się do nas.
Darkholm
popatrzyła na nich zdziwionym wzrokiem.
-Nie
przyłączę się do nikogo!- i wybiegła z pokoju.
-To
będzie trudniejsze niż myślałem...- mruknął Logan.
Wyszła do ogrodu aby uporządkować swoje myśli. „Dlaczego? Dlaczego ja?"- myślała. Usiadła na schodkach jak zwykle i patrzyła w niebo, aż do zachodu słońca. Rozmyślała o tym czy przyłączyć się do X-menów czy nie. I w końcu doszła do wniosku, że musiała by mieć bardzo ważny powód, aby skusić się na ich propozycję. Potem wspomniała jej sen. Był taki realistyczny. I pojawiła się tylko Jean Grey i Amara. To pytanie nurtowało ją. Wstała i weszła do środka. Przebrała się i poszła spać.
W nocy
przemykały się trzy postacie przez Instytut. Zeszły na dół
do kuchni. Nikogo nie chciały budzić więc jedna z nich złapała
resztę i przeszły przez ścianę. Dobrały się do lodówki i
wyjęły jedzenie i wróciły do pokoju.Alex
obudziła się gdy usłyszała szmery w pomieszczeniu obok. Zmieniła
się w Kitty i przeszła przez ścianę. Po drugiej stronie pokoju
zobaczyła Natalie, Jessi oraz Kathrine zajadające kanapki.
-Nie
mówcie mi, że zaraziłyście się od Kurt'a.- powiedziała
Alex podczas zmieniania kształtu.
-Eee...nie.
Tylko, ten…- nie mogła się wysłowić Pride.
-Byłyśmy
głodne.- dokończyła za nią Pizarro.
-Tak!-
potwierdziła Jessi.
-Dobra,
dobra. Już się nie tłumaczcie. Tylko bądźcie cicho.- Alex
ziewnęła i z powrotem zmieniła się w Kitty. Wróciła do
pokoju i zasnęła. (wartka akcja...nie ma mocnych..).
Iceman i
Morph zakumplowali się. Postanowili zrobić rano dowcip każdemu,
kto będzie schodzić ze schodów. Robert strzelił lodem na
stopnie.
Właśnie
schodziła Kitty i Ruda. Plotkowały itp. Nagle poślizgnęły się.
Pride złapała współlokatorkę za rękę i obie przeniknęły
przez schody. Wyszły spod nich u samego dołu. Wściekłe. Iceman i
Moprh uśmiechnęli się głupio.
Ruda
zdjęła rękawiczkę i zaczęła biec za chłopakami. Kitty też
starała się ich dogonić.
Potem
schodził Scott. Również się poślizgnął. Poturlał się
na sam dół. Po drodze gdzieś spadły mu okulary.
Jean jako
najmądrzejsza popatrzyła na schody. Zobaczyła lód. Wzniosła
się w powietrze. Na chwilkę zleciała po okulary Summers'a i
podała koledze. Cyklop podziękował i razem poszli do kuchni.
Even
wziął desko rolkę i zjechał po poręczy schodów. Nie
poślizgnął się. Potem był Kurt. Ale ten od razu znalazł się na
dole.
Ruda i
Kitty dały sobie spokój z chłopakami. Ci przystanęli przy
schodach i łapali oddech. Następnie schodzili Roberto, Jubilee,
Amara, Rahne, Ray, Jamie, Samuel, Natalie i Jessi.
Iceman i
Morph szybko schowali się pod schodami. Grupa młodych rekrutów
zleciała ze schodów. Na samym dole szukali winnego. Wszystko
mieli poobijane.
-Kto
pomyślał, że to śmieszne!- krzyknął Berzerker.
-A teraz
patrz…- szepnął Moprh. Zamienił się w Alex i wyszedł spod
schodów. Zaczął się śmiać szyderczo. Młodzi X-meni
odwrócili się.
-Alex!- i
chcieli już się rzucić na Moprh'a, kiedy to prawdziwa Alex
zaczęła schodzić ze schodów.
Usłyszeli
ziewnięcie, a potem krzyk. Dziewczyna poślizgnęła się i zaczęła
spadać. Ale jakoś jej się ułożyło szczęśliwie, że najpierw
zrobiła parę salt, a potem coś jej się pomyliło i rymsnęła na
podłogę. Zaczęła masować głowę. Spojrzała tam gdzie jest dużo
ludzi i zobaczyła siebie. Zmieniła się w Wolverine'a i wywęszyła
zapach.
-Morph!-
krzyknęła podczas zmiany.
Młodzi
X-meni spojrzeli w stronę innej Alex, która stała.
-I
jeszcze Iceman się w to wplątał.- dodała po chwili Darkholm.
-O, o.
Wpadliśmy!- krzyknął Moprh. Zaczął uciekać z Robertem najdalej
jak się da.
Alex oraz
grupa rekrutów nie dali się ta łatwo zmęczyć. Wszyscy
używali swoich mocy przeciwko dwóm osobom, które
wywinęły prawie całemu Instytutowi psikusa. Ganiali się po całym
ogrodzie.
W końcu
przyjechał jakiś samochód. Wyszła z niego zgrabna murzynka.
Była średniego wzrostu, oczy miała ciemnobrązowe, a włosy
czarne, krótko ostrzyżone. Podjechał do niej Profesor X i
zaczął rozmowę. Dziewczyna wyjęła torbę z samochodu, pożegnała
się z kierowcą i skierowała się na schody. Ale po chwili
odwróciła się do osób, które w tej chwili
goniły Morph'a i Iceman'a. Przeprosiła na chwilę profesora,
położyła torbę na schodach i podeszła do bijatyki. Skupiła się.
Jej ręce zaczęły się zmieniać i skierowała je w stronę innych
mutantów.
Profesor
patrzył tylko i był ciekawy, jaki będzie dalszy rozwój
wydarzeń.
Z
murzynki rąk wystrzeliły strumienie wody.
Wszyscy,
którzy się bili przewrócili się od siły uderzenia
cieczy. Wstali cali mokrzy i patrzyli się złowieszczo na nową
dziewczynę.
-Ostudziłam
wasz zapał?- zapytała żartobliwie.
-Poznajcie
Alice.- przedstawił ją profesor.
-Alice,
tak?- zaczął Berzerker.
-Na nią!-
krzyknął „Bobby".
Alice w
mig zrozumiała swoją sytuację. Najpierw cofała się, a potem
uciekała. Wściekła młodzież ganiała za jedną osobą.
Na
zewnątrz wyszedł Bestia. Rozejrzał się spokojnie i zauważył
gonitwę.
-Przynajmniej
dbają o kondycję fizyczną…- pocieszał mutant.
-Hank.
Uspokój ich proszę.- powiedział profesor i wjechał do
Instytutu.
McCoy
westchnął ciężko.
-No dobra
dzieciaki! Koniec tej zabawy!
X-meni i
inni uspokoili się.
-A teraz
idźcie na śniadanie. Inaczej nie będziecie mieć energii na
dodatkowe ćwiczenia.- wytłumaczył po chwili.
-O
nie...- jęknęli rekruci. Alex rozejrzała się wokoło.
-Ale mnie
się to nie tyczy!- zmieniła się w Alice i strzeliła do nowej
dziewczyny wodą.
-Hej! To
nie fair!- krzyknęła nowa dziewczyna cała oblana wodą.
Darkholm
szybko zmieniła postać na swoją.
-No
dobra. Z tobą skończyłam. Został jeszcze Moprh i Iceman.- i
ruszyła w stronę Instytutu.
Alice
stała jeszcze przez pewien czas na dworze. Wściekła, że dala się
tak łatwo pokonać, i zdziwiona reakcją młodych X- menów.
Ale u
nich to była codzienność.
Zjedli to
swoje śniadanie. Jakby nigdy nic. No... może wszyscy spoglądali
złowrogo na Morpha i Bobby'ego. Ale ogółem normalka.
Kurt,
Alex i Kitty wracali razem do swoich pokoi.
-Wiesz co
Alex?- zaczęła Kitty.- Zastanawiałam się dlaczego, ten, nie
mogłabyś się zmienić w swoja matkę i po prostu, ten, przejąć
jej wspomnienia?
-Głupie
pytanie...- opowiedziała dziewczyna.- Aby przejąć jej wspomnienia
musiałabym „puścić" ją wolno na pewien czas. Wtedy bym znała
jej wspomnienia. Ale jest pewien problem...- ciągnęła Alex.- Jak
bym ją „puściła" to bym nad nią nie zapanowała. Po drugie,
nie znam jej teraźniejszego wyglądu! (tak jakby co, to Kurt
powiedział jej o wydarzeniu na asteroidzie „M")
-A...to...źle?-
zażartował futrzak.
-No...ale
przecież przejęłaś wspomnienia Jagernota...
-..ale on
był replika. Nie zapanowałam nad nim i stad przejęcie wspomnień.-
przerwała wypowiedz Kitty Darkholm.
-O... no
to jest, ten, racja. Dobra. Opuszczam wasze, ten, towarzystwo.-
pomachała ręką i przeszła przez drzwi do pokoju.
Usłyszano
krzyk.
-Oj, ten,
nie ten pokój. No, ten tego, przepraszam.- powiedziała kiedy
z pomieszczenia wyszła w ręczniku wściekła Jubilee.
-Jak
można pomylić łazienkę ze swoim pokojem!- zirytowała się
dziewczyna.
-Po raz
który się pomyliłaś?- zapytał Kurt.
-Chyba
nie jestem, ten, wyspana. Poprzednim razem jak przeszłam do łazienki
to, ten, Ruda brała prysznic. Wtedy też byłam jakaś, ten,
nieprzytomna...- odwróciła się i weszła do SWOJEGO pokoju.
-No
dobra. Zwijam się.- rzekł Kurt i teleportował się.
-I znowu
sama...- mruknęła do siebie. Przeszła parę kroków i
stanęła. Odwróciła się w stronę drzwi i już chciała
zapukać, kiedy to drzwi się rozwarły i ukazały męską postać.
-Widziałaś
gdzieś mój notes?- zapytał Gambit.
-Ten, w
którym...-zaczęła Alex.
-Tak
ten.- potwierdził chłopak.
-Nie...ale
poszukajmy.
