-Hmm… dziwne, że nie wykrył go wcześniej Cerebro…- rzekł profesor. Podjechał do owej maszyny i zaczął coś sprawdzać.
-Nie… zapewne Cerebro nie może go po prostu wykryć, gdyż on NEUTRALIZUJE moce…- rzekła spokojnie Ruda.- Pewnie ta moc umożliwia też nie wykrycie go…
-Jest to całkiem możliwe…- zgodził się z dziewczyną Charles.- Oznacza to, że jednak możesz kogoś dotknąć bez żadnej obawy. Wystarczy, że ten chłopak będzie w pobliżu.

Ruda wyraźnie miała polepszony humor. Zapukała do drzwi pokoju Alex i Jean.
Tego wieczora odbywała się mała, babska impreza.
Darkholm uchyliła lekko drzwi.
-Wejdź…- otworzyła je szerzej i Ruda przecisnęła się przez szczelinę.
W pomieszczeniu panował półmrok. Na łóżkach i podłodze siedziały mieszkanki Instytutu.
-Kontynuuj…- mruknęła Alex do Kitty siadając na swoim łóżku.
-I wtedy, ten, rzucili się na siebie. Dyrektor zobaczył całe, ten, zamieszanie i kazał siebie nawzajem przeprosić…- kończyła Pryde.
-Naprawdę?- zdziwiła się Amara.- Ta Dorothy zawsze potrafiła do tego doprowadzić.
-No nie?- przytaknęła Shadowcat.
-No dobra. Omówiliśmy już większość tematów. O czym teraz pogadamy?- zapytała Alex.
-O nowej miłości Rudej…- wyszczerzyła zęby Jubilation
-Co?- zdziwiła się imienniczka.
-No to, co usłyszałaś.- odpowiedziała Lee.
-Nie wiem o co wam biega…- założyła ręce w krzyż Ruda.-Wiesz, wiesz. Mówimy o tym, który cię wyciągnął z wody.- tłumaczyła ciągle Jubilee.
-A wy skąd...- zaczęła rudowłosa, ale niestety nie skończyła.
Do pokoju wparowało kilku mieszkańców instytutu z kubłami wypełnionymi zimną wodą.
Wylali je na dziewczyny i śmiali się do rozpuku.
-Ej, ten, odbiło wam! To nie lany poniedziałek!- wrzasnęła wściekła do czerwoności Kitty.
Po sekundzie wbiegli Berzerker, Morph i Iceman z kolejnymi kubłami. Znowuż je wywali na dziewczyny.
Alex drgnęła brew.
-Za dużo tego dobrego.- syknęła i wstała ze swojego łóżka, tak samo jak Alice.
Darkholm zmieniła kształt w Brok.
-O w mordę... nie pomyśleliśmy o tym...- przestał się śmiać Morph.
-W NOGI!- krzyknął z przerażeniem Bobby i już był w trakcie ucieczki, kiedy dosięgła go bezlitosna fala wody wystrzelona z rąk Alice.
Alex potraktowała Morph'a, Scott'a, Evan'a i Kurta porcją zimnej cieczy.
-Zabawy się wam zachciało!- zdenerwowała się Ruda. Dotknęła Alice i po chwili strzelała jak najęta w chłopaków. Niektórych przygwoździła do ściany na korytarzu.
Kitty wzięła dwa kubły i przeszła przez ścianę do łazienki. Przyniosła je szybko z powrotem i dała Jean oraz Jubilee.
-Polegniecie z własnej broni.- uśmiechnęła się mściwie Grey. Dzięki telekinezie bezproblemowo podniosła kubeł. Ten poleciał z ogromną prędkością na korytarz i trafił prosto w... Wolverine'a.
Logan wymienił kilka przekleństw i zdjął z głowy kubeł. Zobaczył też jaka jest sytuacja na korytarzu.
-Co się tu dzieje!- krzyknął ze złością. Rzucił gdzieś kawałek plastiku i zaczął iść groźnym krokiem w stronę młodzieży.
Alex rzuciła okiem w jego stronę. Odwróciła się z powrotem twarzą ku kolegom. Sekundę potem załapała kto tu idzie i natychmiast przestała strzelać wodą.
Ruda również zakończyła swoją działalność.
Alice wybiegła na korytarz z wrzaskiem bojowym.
Na nieszczęście wpadła na Logan'a i wylądowała na tyłku.
-Ej no...- mruknęła masując tylną część ciała. Po chwili zrozumiała, że wpadła na kogoś bardzo groźnego.
Popatrzyła na Wolverine'a. Uśmiechnęła się głupio.
-Eeee... dobry wieczór...- rzekła nieśmiało. Natychmiast wstała i odsunęła się.
Przez ścianę przeszła Kitty z kolejnymi kubłami wody.
-Ej, ten, mam dostawę!- poinformowała. Zauważyła Logana.- No to ja sobie, ten, pójdę...
-Ani kroku!- krzyknął naprawdę wkurzony Wolvie.- Co tu się u licha stało!
-To one zaczęły!- Gambit wskazał palcem na dziewczyny.
-My! Ja ci dam „one"!- zniecierpliwiła się Alex i rzuciła się na chłopaka. Tamten szybko odskoczył i tym sposobem Darkholm wylądowała na podłodze.
-To oni zaczęli!- syknęła Jessi.
-Nie będę tu robił dochodzenia, kto zaczął. Ale wy wszyscy- wskazał na grupę młodzieży- macie teraz tu sprzątnąć. Jasne!- Wolverine był niemal czerwony.- Całe dolne piętro jest mokre! Bo wszystko przeciekło! A ty- tym razem pokazał na samą Alex- stań się wreszcie sobą bo nikt cię nie odróżni.- przeleciał groźnym wzrokiem po X-men'ach.- Na co jeszcze czekacie? Do roboty!
Odwrócił się na pięcie i odszedł mamrocząc coś pod nosem.
-I po cholerę wyskoczyliście z tym pomysłem zalania nas!- zdenerwowała się Jubilation.
Wściekła ruszyła do magazynku po ścierki.
Alex spojrzała groźnie na chłopaków. Skupiła się i…nic.
-Ej... co jest...- mruknęła cicho. Znowuż się skupiła. Przerażenie malowało się na jej twarzy.
-Siostra... co się stało?- zapytał zmartwiony i calutki mokry futrzak.
-Nie... mogę... się... zmienić...- odpowiedziała niespokojnie.
-Co?- pokręcił lekko głową Kurt.
Alex zacisnęła zęby. W końcu zaczęła powoli się zmieniać. Po tym padła na kolana i ciężko oddychała.
-Rety... uchh…. Nigdy tak ciężko mi nie przychodziła zmiana...- podniosła się powoli.
-Nic ci nie jest?- zapytał Gambit wyciskając wodę ze swojej bluzki.
-Nie... pójdę wymyć pokój. Teraz jest tam regularna powódź.- mruknęła i ruszyła do wymienionego pomieszczenia.
Gambit i Kurt spojrzeli na nią z podniesioną brwią, po czym wzruszyli ramionami i zabrali się za sprzątanie korytarza.

-Uch... nareszcie koniec.- Morph wstał i otarł czoło ręką.
Reszta podniosła się z klęczek i zaczęła masować sobie i kolana i plecy.
Nad nimi stanęli Logan oraz Betsy.
-To nie koniec.- uśmiechnął się szeroko Wolverine.
X- meni spojrzeli na niego z żalem.
-Tylko mi nie mów, że…- zaczął z przerażeniem Roberto.
-Przez tydzień macie ostre treningi ze mną i dodatkowe zajęcia z Psylocke.- powiedział to czego się najbardziej obawiała młodzież.
-Nie! NIE!- Kurt ze wściekłością rzucił szmatę na ziemi i zaczął po niej skakać.
-A ostrzegam… jak będziecie rozrabiać, tak jak teraz, to wcale nie będę miła jak na normalnych treningach.- uśmiechnęła się szyderczo Betsy.
-Tylko nie tooooo… Miej nad nami litość!- Iceman podchodził na klęczkach do dorosłych mutantów. Zaczął przed nimi się kłaniać i błagać o przebaczenie.
-Nie ma mowy mały. Macie trening i koniec dyskusji.- Wolverine obrócił się na pięcie i odszedł.
Psylocke jeszcze przeleciała wzrokiem po X- menach i także gdzieś poszła.
Wszyscy młodzi wściekle powrócili do pokoi.
-Ale Alex to ma dobrze!- zaczął Bobby, kiedy rzucił się na łóżko. Sięgnął ręką pod nie i zaczął czegoś szukać.
-Czemu tak uważasz?- zdziwił się Morph siadając na swoim łożu i zdejmując buty z nóg.
-Ej! Przecież ona tu tylko mieszka! Nie będzie chodzić na treningi z Loganem i Psylocke!- wyjął jakąś starą kanapkę. Skrzywił się i wrzucił z powrotem pod łóżko. Po chwili z uśmiechem na twarzy wyciągnął swojego walkman'a i zaczął słuchać jakiś swoich ulubionych przebojów.
-No racja…- Morph rzucił gdzieś swoje buty i położył się.

Alex właśnie zakończyła sprzątać pobojowisko, jakim był jej i Jean pokój, kiedy to wszedł do niego Wolverine.
-Ty się dowiesz o waszej karze od innych.- wskazał palcem na Grey Logan.
Rudo włosa była trochę zmieszana. Wyszła niepewnie z pokoju, aby zapytać się o tą całą karę.
Po chwili słychać było głośny jęk z ust Jean.
-A ty…- Rossomag chwilę się zastanowił.-…a ty będziesz gotować obiady i kolacje.- uśmiechnął się lekko.
Alex wybałuszyła oczy z przerażenia.
-…przez tydzień.- dokończył mężczyzna.
-Cooooo! ZA CO!- oburzyła się dziewczyna.- Przecież to oni zaczęli!- machnęła ręką w stronę drzwi, czego efektem było wyrzucenie szmaty na korytarz. Nie przejęła się zbytnio tym, kogo w tym czasie trafiła.
-To nie fair!- tupnęła nogą.
-Tamci mają gorzej, więc ciesz się z tak lekkiej kary.- Logan zaczął się powoli cofać.- Dzisiaj na kolację zrób spaghetti. Odpowiedni strój znajdziesz w szafce.- i wyszedł.
Alex stała na środku pokoju. Kipiała już złością. Wyglądało to tak, jakby miała zaraz wybuchnąć bomba atomowa.
-Kolacje…przez tydzień…spaghetti…STRÓJ!- wrzasnęła i wybiegła z pokoju.
Jean stała na korytarzu lamentując. Obok niej stał Scott ze szmatą na głowie i wymawiał cicho serię przekleństw.
Darkholm nie przejęła się nimi zbytnio. Zbiegła jak oszalała ze schodów i chcąc wbiec do kuchni trafiła prosto na… zamknięte drzwi do pomieszczenia. Odbiła się od nich i wylądowała na podłodze. Zmełła kilka przekleństw, pomasowała sobie tylną część ciała oraz głowę, po czym wstała i już normalnie otworzyła drzwi. Weszła powoli do środka.
Zaczęła przeszukiwać wszystkie szafki w poszukiwaniu owego „stroju". I kiedy go znalazła, przeraziła się.
Biały fartuch. Biały fartuch z napisem „I love Cook". I dodatkowo czapka kucharska.
-Nie! To już przegięcie!- zdenerwowała się dziewczyna. Rzuciła w kąt fartuch i czapkę.
-W życiu tego nie włożę…- patrzyła na owe rzeczy leżące w nieładzie.-No dobra… to był tylko żart z tymi ciuchami.- usłyszała męski głos. W drzwiach stał Logan.- Ale spaghetti cię nie ominie. Gotuj.
I wyszedł.
Alex zacisnęła pięści.
„Jeszcze się kiedyś zemszczę Wolverine. Jeszcze się zemszczę…" pomyślała Darkholm i wyjęła kilka garów spod blatu.

Minęły ok.3 godziny, kiedy kolacja była już gotowa.
Alex nakryła do stołu, przyniosła sos i makaron w jakiejś ogromnej misce (a właściwie kilku).
-Smacznego…- mruknęła i usiadła.
-Tu coś pływa…- stwierdził po dłuższych oględzinach Kurt.
-To jest mięso.- wywróciła oczami Alex.
-A…aha… nie wygląda.- dodał futrzak rozkładając się na krześle.
Darkholm westchnęła ciężko i nałożyła sobie porcje. Popatrzyła na wszystkich w około. Nikt nie tknął niczego.
-Ej, no co? To nie jest trujące…- powiedziała z żartobliwym głosem.
Jean i Wolverine zdecydowali się i nałożyli sobie po trochu.
Spróbowali trochę.
-Rety! W życiu nie jadłam takiego spaghetti!- krzyknęła niemal Jean i zaczęła wsuwać.
Logan pewniejszy również tak zrobił.
Natychmiast reszta Instytutu dorwała się do talerzy i dalej już wszystko popłynęło jak po maśle.
Alex zadowolona z tego, że jej talent kulinarny został doceniony zjadła i swoją porcję, po czym zebrała wszystkie talerze, kubki itp. I je zmyła.
-Nie wiedziałem, że ona może tak gotować…- stwierdziła Kitty wracając do pokoju i rozmawiając z Rudą.
-W sumie nic nadzwyczajnego… ale się przynajmniej nie otruliśmy tak jak wtedy, gdy Evan gotował…- dodała Ruda z uśmiechem na twarzy i weszła do pokoju.