ROZDZIAŁ: 5 Nielegalna kopalnia

Po paru minutach usłyszeli za sobą charakterystyczne,,iłu iłu". To była straż graniczna. Uciekali tak szybko, jak tylko mogli i po dwóch godzinach… spoczęli w areszcie na jakimś zadupiu. Lamentom końca nie było, Gandalf, który okazał się ów jegomościem ze ściany, rozpaczał najbardziej:

-Nie, nie tyle litrów alkoholu stracone! – lamentował.

Pierwszy oprzytomniał Frodo (jak zwykle) i rzekł:

- Chłopaki, musimy wiać!

- Jak ? - odpowiedzieli mu chórem.

-No co wy, tak jak zwykle. Poczekamy aż przyjdą nas zabrać na przesłuchanie, wtedy w tuby strażnikom, bierzemy nasz osprzęt, kluczyki do radiowozu i dyla. - wytłumaczył Frodo.

-OK. - odpowiedzieli.

Tak też uczynili, gdy godzinę później weszli do nich strażnicy, a oni dali im w ryje i postanowili zabrać komórki a także portfele (tym zajął się jak zwykle Gandalf ) po czym zabrali swoje rzeczy, kluczyki do samochodu i kierowali się do wyjścia. Co prawda kilku funkcjonariuszy stawiało opór, ale po licznych kopniakach i walnięciach łopatą w głowę zmienili zdanie. Kierowali się w stronę policyjnego wolkswagena transportera, wsiedli, zapalili silnik i ruszyli przed siebie. Po kilku godzinach bezsensownej jazdy zatrzymali się na skrzyżowaniu:

Rywindwell na północ 289 km

Endas na południe 215 km

Nielegalna Kopalnia Folii północny-wschód 45km

Isengad na południowy-zachód 98 km

-No to gdzie? - zaczął Aragorn.

-M…m- może do Isengadu - zaczął Sam.

-Ty ośle, tam nie przeżyjemy nawet minuty ! - oburzył się Farami.

- Jeżeli wy, tak jak ja, nie macie potrzeby oglądać Rohamskiego mamra, to idźmy do Kopalni Folii. - podsumował Gimli.

-Jestem za!- krzyknął Gandalf.

Po ostrej wymianie zdań zdecydowali się na kopalnię i ruszyli w trasę. Nie minęła godzina, a już samochód się zepsuł.

- …….ny gliniarski szmelc – klął Gandalf.

- Musimy iść piechotą. - podsumował Sam.

- Wiemy, idioto ! - krzyknęli chórem towarzysze.

Nie mieli pojęcia, że do kopalni pozostało im tylko dwa kilometry.

Tak szli i nie mogli znaleźć wejścia do środka, aż wreszcie na murze pojawił się napis: WEJŚCIE

- Nareszcie! - krzyknął Legolas.

Jednak po chwili pojawił się drugi napis:

POWIEDZ HASŁO I WEJDŹ

Niestety żaden z bohaterów nie mógł odgadnąć hasła. Wszyscy siedli na łączce nieopodal i rozmyślali na różne tematy, na przykład Frodo jak i większa część drużyny myślał o haśle, ale Gandalf zastanawiał się czy z wrzosu da się zrobić bimber, aż wreszcie Frodo krzyknął:

- Mam, znam hasło!

Wszyscy podbiegli do wejścia i oczekiwali na hasło. Po paru sekundach Frodo krzyknął:

W DUPIE TRZASŁO

I nagle wejście do kopalni stanęło otworem.

Kopalnia jak to kopalnia, była cicha i wilgotna, w powietrzu unosił się zapach świeżo przygotowanego samogonu.

-Te krasnoludy to umieją robić bimber, nie? – zagadał niespodziewanie Gandalf.

-A jak! - odpowiedział z dumą w głosie Gimli.

-Chwila, chwila te kościotrupy wyglądają dziwnie i po jaką cholerę im te topory i hełmy? - zapytał Boromir.

-A, to bardzo stary obyczaj. Sięga trzydziestu tysięcy lat, ale z tego, co widzę tutaj stosują go nadal, mianowicie przeciwnik zabity przez krasnoluda dostaje w ramach pakietu OC jego osprzęt. - wytłumaczył krasnolud.

-Niezłe. U was w górach Wiejskich ciągle go jeszcze stosujecie?

-Niestety nie. To był piękny zwyczaj - rozczulił się Gimli.

Te piękne wspomnienia przerwał grad strzał wymierzony w stronę drużyny. Po chwili stało się jasne, że to GOBLINY.

-Ta… zwyczaj na pewno. - rzekł Aragorn wyjmując sobie strzałę z tyłka.

-Słuchajcie! To są gobliny, te plugawe stworzenia skradły nasze energetyzujące napoje, muszą nam za to zapłacić! - krzyknął Gandalf.

- Na nich! - wrzasnął Aragorn rzucając się w stronę tunelu.

Za nim ruszyli następni…