ROZDZIAŁ 6 : Wytwory i Przetwory
Nie minęła chwila od momentu wejścia w tunel a już stało się jasne, że nasi bohaterowie zgubili się.
- I co teraz? - zapytał bez zapału Sam stając naprzeciw dwóch różnych wejść do korytarzy.
-Nie wiem, musimy pomyśleć - odrzekł Gandalf.
Myśleli długo, mianowicie aż dwa dni, gdy nagle Mag specjalnej troski krzyknął:
-Mam!
-Co masz? - zapytał ze zgrozą w głosie Pippin.
-Pomysł niedojdo. - warknął na hobbita Gandalf.
-Chwała Bogu, już myślałem, że gazy! - odetchnął z ulgą Pippin.
-Pójdziemy tędy. - Mag wskazał na pierwszy korytarz.
-Dlaczego akurat tym korytarzem? - zapytał z sarkazmem Merry.
-Bo tam pachnie bardziej wódką. - usłyszał odpowiedź.
Zapach wódki zwalał z nóg, silny niczym odór niemytych gir, uciążliwy jak gazy, nie dawał spokoju umęczonym sercom i spragnionym przełykom. I nie trzeba o niczym już pamiętać… Drużyna zahipnotyzowana podążała za nim. Z trzewi kopalni dobywał się śpiew:
,Pijany jak bałwany, pod stołem zarzygany…''
Niepokoił. Przenikał do najskrytszych fałd mózgu.
,Pijany w cztery dupy…''
Zbliżał się, to oddalał.
,Obsrany i obszczany, pod stołem zarzygany…''
Zdążali w dół, do gorzelni, do samego piekła…
Gimli, Legolas, Aragorn, a przede wszystkim Gandalf, nie mogli się doczekać końca korytarza. Gdy wyszli z niego, ich oczom ukazała się wielka sala. Nagle śpiewy ustały, a po chwili do ich uszu doszły przeraźliwe jęki.
-Jezu, co się tu dzieje? - zaczął Pippin.
-Rytuał obdzierania ze skóry i gotowania. - powiedział naukowo Gandalf.
-Ale po co? - zapytał Boromir podnosząc flaszkę ,goblinówki'' do ust.
-Jak to po co ! Na zacier do ich wódki ! - odparł ze zdziwieniem mag.
Sekundę później Boromir wypluł zawartość flaszki na Sama.
- No co robimy? - zapytał Frodo.
-Albo idziemy w stronę jęków ratować nieszczęśników albo, co ja preferuję, idziemy dalej za zapachem wódki. - odpowiedział Gimli.
Wszyscy (co było do przewidzenia) wybrali drugą możliwość.
Szli tak dwa dni a sali nie było końca, aż po dłuuugiej chwili milczenia Frodo krzyknął:
-Tam jest jakiś pokój !
Wszyscy myśleli, że to spiżarnia, ale niestety, to była tylko Sala Grobowa.
Wśród szkieletów leżała na sarkofagu księga a na niej napis w języku krasnoludów:
,Do przerwy 0:1''
Gandalf niestety nie zauważył tytułu, ale mimo to otworzył księgę i zaczął czytać:
,…musi nam się udać. Pająk, ty weźmiesz tego o tam, a ty zajmiesz się grubym. Już nadchodzą ! Do ataku, nie lękajmy się porażki…''
-Przerażające. - zaczął Gimli.
-Tak, to było straszne - odrzekł Mag.
Gdy tak rozmawiali o dupie Marynie niejaki Pippin-tłuk spoczął sobie na studni i niestety za mocno się pochylił do tyłu. Efekt tego zdarzenia był oczywisty: niesłyszane przekleństwa od wieków, charakterystyczny świst i ,łubu du!''.
-Jednego ćwoka do podziału mniej. - podsumował Legolas.
-Niestety, niezupełnie. - powiedział wstydliwym głosem Frodo.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - zagrzmiał Gandalf.
-Dałem mu pierścień na przechowanie - powiedział szybko Frodo.
-Po co ! - krzyknęli chórem.
-Nie zdajecie sobie sprawy jaki on jest ciężki. - próbował tłumaczyć się Frodo.
-Cholera jasna ! Musimy za nim iść ! - zaklął Gimli.
Więc zeszli ze schodów i kierowali się w stronę jakiegoś dziwnego zapachu przypominającego konfiturę.
-Mmmm, pychota, może zdążymy na obiad. - zagadał Gimli.
-Słyszałem, że gobliny robią pyszną zupę pomidorową. – dodał.
Wtem ich oczom ukazał się właśnie goblin, wrzeszczał do nich coś w stylu:
,help me''
Ale nikt go nie słuchał, gdyż drużyna chciała się zemścić za dwie flaszki \\\"Goblinowskiej\\\". Legolas wziął do ręki łuk, naciągnął cięciwę i puścił. W całej kopalni dało się słyszeć świst strzały i jęki nieszczęsnego stworzenia, które zamiast w serce dostało strzałą w krocze. Biedny goblin zaczął uciekać ile sił w nogach, a drużyna za nim. Pippin leżał na zimnej posadzce w jakiejś Sali. Wokoło pełno było słoików i garnków. W klatce żywe jeszcze gobliny a w garnku coś najwyraźniej się gotowało, chyba zupka. Nagle z pokoju obok dobiegł dźwięk spadającej wody, a w drzwiach ukazał się Gollum trzymający rękę na brzuchu. Hobbit szybko schował się za szafką z … niewiadomo czym i nasłuchiwał inteligentnej konwersacji Smeagola:
-Mój ssssskarbie ! Głupie goblinuchy oszukały Gollumka z wódeczką, ale teraz im za to zapłacimy.
To mówiąc wziął leżącą na ziemi siekierę i odciął jednemu z trzymanych w klatce stworzeń głowę. Następnie wrzucił ją do garnka i syknął z bólem w głosie:
-Gollumek ma znów tę cholerną sraczkę, już za chwilkę do was wrócę moi mili.
Te ostatnie słowa skierował do trzymanych w klatce. Gdy Smeagol zniknął za drzwiami, przez komin wpadło najpierw jakieś stworzenie, a potem drużyna pierścienia. Faramir sprawnie odciął łeb wykastrowanemu stworzeniu, a po chwili zauważył gotującą się zupę. Nie mógł odmówić sobie przyjemności skosztowania jej. Wtem zza szafki wyskoczył Pippin. Legolas (jako że od dawna nie pił życiodajnego płynu) stał się nadpobudliwy. Wziął do ręki łuk i od razu puścił strzałę prosto w hobbita i niestety znów nie wycelował i trafił…. no sami wiecie gdzie. Na to Tłuk krzyknął głosem kastrata:
- Ty potworze!
