Rozdział 8 : NIE OZNACZA,,NIE''

Gdy wyszli z kopalni Aragorn rzekł nie kryjąc uśmiechu:

-Jednego ciula do podziału mniej.

Co poprawiło nastroje reszty drużyny po stracie przyjaciela.

-Więc gdzie teraz zamierzamy iść ? - zapytał Frodo.

-Najbliżej jest do Lorien, ale to zły pomysł. - powiedział Boromir.

-Dlaczego? - zdziwił się Sam.

-Wy hobbity żyjecie na jakimś zadupiu, więc nie macie pojęcia, co się dzieje na świecie. Mianowicie parę lat temu Elrond pokłócił się z niejaką busz – menką Galadrielą o łup zdobyty w Górach Rozpaczy. Niestety, dla nas, pan Rywindwell zrobił ją w dzyndzla zabierając jej cały skarb. Wtedy ona wprowadziła embargo na towary zza gór Marnych i ot rozpoczęła się wojna, która pochłonęła wiele istnień. Pokój po czterdziestu sześciu latach i dwóch dniach walk został zawarty w…. Nowej Wsi.

-No więc, jeżeli jest pokój, to co stoi na przeszkodzie aby tam pójść ? - zadał inteligentne pytanie Merry.

-Bo jest taka sprawa, że pokój jest tylko na papierze, a rzeczywistość jest troszeczkę inna. - odpowiedział znudzony Faramir.

-Słuchajcie, jeżeli tu zostaniemy, dobiorą się do nas albo Gobliny albo wilki, musimy podjąć decyzję. - zaproponował Gimli.

Bohaterowie, jak na cywilizowanych ludzi przystało, postanowili urządzić demokratyczne głosowanie i tak, jak w przypadku Białorusi, wszyscy bez wyjątku zdecydowali, że pójdą do Lorien. Na miejscu byli późnym wieczorem. Było wręcz oczywiste, że nie mogli się przedstawić jako drużyna pierścienia wysłana przez Elronda, więc postanowili powiedzieć (gdyby co), że są wędrownymi bimbrownikami (w co, sadząc po zapachu i ilości flaszek, z pewnością by uwierzyli). Gdy podeszli pod bramę Gimli zaklął:

-Gdzie oni są, k…. mać !

Nie minęła minuta a cała drużyna bimbrowników siedziała związana w krzakach, oprócz rzecz jasna Legolasa i to jemu strażnicy zadali podstawowe pytanie:

-Kim jesteście i czego chcecie ?

-Jesteśmy wędrownymi samogonowcami, szukamy strawy i kieliszków. - wyrecytował elf z puszczy.

-A! Chyba że, bo już myśleliśmy, że jesteście tą całą Drużyną Pierścienia czy jakoś tak.

Po czym rozwiązali resztę i wprowadzili do zamku.

-Wejdźcie do komnaty obiadowej, Pani z przyjemnością skosztuje waszych specjałów. - rzekł jakiś służący.

Bohaterowie nie mieli wyjścia, musieli tam wejść. Gdy usiedli do stołu w drzwiach ukazała się Królowa Galadriela, usiadła naprzeciw nich, skosztowała bimbru (roboty Golluma) i aż beknęła z zachwytu następnie mówiąc:

-Samogon pierwsza klasa, ale nie jest wasz, drużyno pierścienia. - powiedziała kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa.

-Straże, brać ich. – dodała.

Wtem do Sali ze wszystkich drzwi wbiegły elfy z podniesionymi łukami.

-Zaraz, skąd wiedziałaś kim jesteśmy? - zapytał Aragorn.

-Mam swoje sposoby. - odpowiedziała, a Legolas, niewiadomo dlaczego, zaczął pogwizdywać.-Dobrze, pójdę wam na rękę. Odkupię pierścień za trzydzieści tysięcy dolarów.

W Sali wybuchł śmiech bohaterów.

-Za pięćdziesiąt tysięcy. - dodała, a Frodo i reszta tarzali się na podłodze ze śmiechu.

-Jak nie to nie! – zagrzmiała.

Niestety, za późno, gdyż Aragorn złapał krzesło i walnął strażnika w łeb. Za nim robili to następni. Po chwili wszystkie krzesła były połamane, a strażnicy znokautowani.

-Mów, jak stąd wyjść i gdzie jest nasze uzbrojenie. - zaszantażował królową Boromir przykładając jej nogę od stołu do gardła.

-Wasza broń jest w portierni a do wyjścia korytarzem w lewo. - odpowiedziała szybko.

-Dzięki. - odrzekł Boromir waląc ją w głowę.

Po paru minutach staranowali bramę złotym Rols Roisem.

Minęło kilka godzin i nasi bohaterowie przystanęli w jakimś lesie żeby trochę odpocząć.

-Zrobiliśmy błąd, trzeba było się trochę potargować. - podsumował wizytę w Lorien Aragon.

-Po jaką cholerę ? I tak by go nam zabrała. - rzekł Faramir.

Gdy hobbici z Boromirem poszli do lasu pozbierać drewna na ognisko, Aragorn wpadł na iście szatański plan.

-Słuchajcie, jest nas za dużo do podziału takiej kwoty, musimy kogoś wykopać. - rzekł do pozostałych.

-Ale kogo ? - zapytał Faramir.

-Twojego brata. - odpowiedział zimnym głosem Aragorn.

Po głębszym zastanowieniu Faramir odrzekł:

-OK. Ale biorę 50 jego doli.

-Nie. 35. - targował się Aragorn.

-50 i umarł w butach. - kłócił się Faramir.

-Dobra, może być. - odpowiedział znudzonym głosem Aragorn.

-Ale jak zamierzasz to zrobić ? - zapytał saper.

-Spoko, mam plan: Niedaleko stąd buszują po lasach Uruk- h.je Sarumana, damy im cynk, że Boromir ma mnóstwo kasy przy sobie, a ci go haraszo, przy okazji przyślemy do niego Merrego i Pippina. Wtedy zostanie tylko sześciu do podziału.

Aragorn zadowolony ze swojego planu poszedł siusiu, a Legolas z Gimlim zabrali się do pisania listu.

Drogi Sarumanie !

Jesteśmy biednymi, prawymi ludźmi, dlatego też chcemy Cię poinformować, że w dniu jutrzejszym przez puszczę ,zagłady'' przejdzie bardzo bogaty szlachcic, a z nim dwóch hobbistów, jeden z nich ma przy sobie pierścień, którego tak bardzo pragnie Sauron. Proponuję wysłać tam twoich ludzi i kazać im zrobić to, co robią najlepiej. Jako że jesteśmy biedni, chcemy w zamian skromną kwotę 10 000 $.

Z poważaniem

Prawi Ludzie

-Zaraz, przecież ani Merry ani Pippin nie maja pierścienia. - zdziwił się Aragorn, który przed chwilą wrócił.

-No ty o tym wiesz, ja, Gimli i Faramir, ale Saruman nie ! - zagadał Legolas.

-Dobra. Ja idę to wysłać, a wy zróbcie obiad. - rzekł Aragorn zapalając silnik.

-Cwaniak. – odpowiedzieli.