Vesla ucieszyła się na wieść, że teraz wróżbiarstwo. Oznaczało to, że będzie mogła spokojnie się nad wszystkim zastanowić.
W sali jak zwykle było gorąco, a w powietrzu unosił się „zapach" kadzideł. Usiedli w najbardziej oddalonych pufach i czekali. Nagle z ciemnego kąta rozległ się głos profesor Trelavney.
- Witam wszystkich. Na dzisiejszych zajęciach zajmiemy się czymś bardzo ciekawym...
Myśli Vesli odpłynęły już daleko od sali wróżbiarstwa. Próbowała sobie przypomnieć, co działo się poprzedniego dnia na imprezie. Pamiętała jednak tylko krótkie urywki. Tańczy z Johnym. Trzyma drinka. Rozmawia z jakimś chłopakiem. Wszystko inne jest dziwnie zamazane. „Niemożliwe, żeby urwał mi się film" pomyślała. „To musi być robota tej dziewczyny. Musiałam się tu przenieść kiedy spałam. Ale jak?". Na to pytanie nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Stwierdziła, że najlepsze co może teraz zrobić to żyć jako uczennica tej szkoły. „To może być ciekawe doświadczenie". Postanowiła poczekać na kolejny list. Jeśli wtedy nic się nie wyjaśni to pójdzie do Dumbledora. „On na pewno będzie wiedział co robić".
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek.
- Dzisiejsza lekcja była całkiem znośna – odezwał się Harry. – Pierwszy raz od bardzo dawna nie usłyszałem żadnej złej wróżby.
Ron parsknął śmiechem. Profesor Trelawney zawsze przepowiadała Harry'emu śmierć albo jakieś wielkie niebezpieczeństwo. Jednak podczas dzisiejszych zajęć tak skupiła się na opowieści o kometach, że zapomniała powiadomić Harry'ego o zagrożeniu.
- Muszę to zapisać w kalendarzu. Czuję, że to się szybko nie powtórzy – odpowiedział Harry.
Poszli na obiad. Gdy wchodzili na Wielką Salę nadal nie mogli przestać się śmiać. Przy stole siedziała już Hermiona. Pomachała do nich wesoło. Vesla zauważyła krótkie spojrzenie, które Hermiona rzuciła w stronę Rona.
Kiedy wszystkie miejsca na sali były zajęte wstał Dumbledore. W jednej sekundzie zapanowała cisza.
- Chciałem tylko powiedzieć, że lekcje Historii Magii w klasach szóstych zostają odwołane do końca miesiąca. Tak się składa, że dokładnie w tych godzinach odbywać się będą posiedzenia duchów zamieszkujących Hogwart. Dziękuję za uwagę. Smacznego.
Ron prawie umarł z radości.
- To oznacza, że popołudnie mamy wolne – zawołał. – Może wyskoczymy do Hogsmeage?
- Jestem za – powiedziała Vesla.
- Ja też – odpowiedział Harry.
Wszyscy popatrzyli na Hermionę. Bez niej nie będzie takiej zabawy. Najlepiej bawili się jak, wychodzili gdzieś całą paczką. Dziewczyna zamyśliła się i przygryzła wargi. Vesla wiedziała, że Hermiona myśli o zadaniach domowych, które muszą zrobić na jutrzejsze lekcje. Po chwili uśmiechnęła się i powiedziała:
- OK.
Jako, że byli w szóstej klasie, nikomu nie musieli się meldować. Do Hogsmeage mogli chodzić w każdej wolnej chwili.
Gdy skończyli jeść poszli do dormitorium po płaszcze (był słoneczny, chłodny, listopadowy dzień) i ruszyli wolnym krokiem do miasta. Najpierw poszli do Miodowego Królestwa i kupili tyle słodyczy, ile byli w stanie udźwignąć. Potem udali się pod Trzy Miotły.
- Ron, pójdziesz zamówić mi piwo? – spytała Hermiona.
- Jasne. – odpowiedział szybko Ron i lekko się zaczerwienił. Zauważyła to tylko Vesla.
- Dla ciebie też piwo? – spytał ją Harry. Dziewczyna kiwnęła głową.
Nagle w drzwiach zobaczyła wysokiego mężczyznę. Miał czarne włosy, bliznę na policzku i spojrzenie dzikiego zwierzęcia. Zdziwił ją fakt, że ubrany był w mugolskie ubranie. Nieoczekiwanie wszystko wokół niej pokryła czarna mgła. Wyraźna była tylko postać mężczyzny z blizną na twarzy. Spojrzał na nią, przeciągnął palcem po bliźnie i uśmiechnął się bardzo nieprzyjemnie. W tym momencie wszystko wróciło do normy, a mężczyzna zamknął drzwi.
Vesla rozejrzała się po gospodzie. Wydało jej się, że nikt nie zwrócił uwagi na przybysza. „Co to było?" pomyślała. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że już gdzieś tego faceta widziała. Nie wiedziała tylko, czy jest postacią z jej wspomnień czy dziewczyny, w którą się wcieliła.
- Co się tak rozglądasz? – spytała ja Hermiona. Vesla zauważyła, że spojrzenie Hermiony co chwila wracało do stojącego w kolejce Rona.
- Co się tak na niego gapisz? – odpowiedziała pytaniem.
- Czekam... Na piwo – odpowiedziała szybko Hermiona.
- Jasne – mruknęła cicho Vesla i uśmiechnęła się do siebie.
Po kilku minutach wrócili chłopcy z piciem.
- Boże, co za tłok – skomentował Ron. – Trzymaj to twoje.
Podał Hermionie piwo i zajął miejsce koło niej.
- O czym rozmawiałyście? – spytał Harry podając Vesli jej piwo. Hermiona lekko się zaczerwieniła.
- O niczym co by was dotyczyło. – odpowiedziała Vesla.
Spędzili bardzo miłe popołudnie, siedząc w Trzech Miotłach, popijając piwo i ciągle żartując. Vesla poczuła się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Otaczali ją wspaniali przyjaciele (to jest wspomnienie tej drugiej dziewczyny, ale powoli Vesla sama zaczęła traktować ich jak przyjaciół), umie czarować i choć na chwilę zapomniała o swoich problemach.
Gdy wychodzili kupili jeszcze kilka butelek piwa kremowego. Po powrocie zanieśli zakupy do dormitorium i wrócili do pokoju wspólnego, gdzie zabrali się za odrabianie lekcji. Vesli poszło najszybciej, co wzbudziło w reszcie nie mały podziw.
- Dlaczego wcześniej nie robiłaś tego w takim tempie? – Spytał Ron. – Wiesz ile czasu byśmy zaoszczędzili?
- To dlatego, że jestem zmęczona i jedyne, o czym teraz marzę to łóżko – odpowiedziała Vesla. – Dobranoc wszystkim.
Odeszła pozostawiając resztę w dużym szoku.
Tak naprawdę Vesla nie była zmęczona, ale chciała jeszcze poćwiczyć. W końcu postanowiła, że nie da Snape'owi satysfakcji z naśmiewania się z niej. W pokoju przebrała się w strój sportowy i ostro wzięła się do ćwiczeń.
W tej samej chwili trójka przyjaciół prowadziła żywą dyskusję na temat zachowania Vesli, które wzbudziło w nich pewne podejrzenia.
- Mówię wam coś tu nie gra – mówił Harry. – Jeszcze się nie zdarzyło, aby szła spać przede mną lub Ronem.
- Ona cały dzień się dziwnie zachowywała – odpowiedziała Hermiona. – Najpierw zaklęcie, potem dyskusja z Malfoyem.
- To zupełnie nie pasuje do tej spokojnej Vesli, którą znamy – wtrącił Harry. – Ale muszę przyznać, że ta przemiana wyszła jej na dobre.
- Może i masz rację, ale ja chciałabym wiedzieć co jej się stało.
- A czy to ważne? – wtrącił Ron. – Dawno nie widziałem jej tak szczęśliwej i zabawnej. A ty?
- Nie – przyznał Harry. – Hermiona ma jednak rację.
- Wiem – powiedział Ron. – Po prostu nie chcę psuć tej chwili.
Harry i Hermiona spojrzeli na niego zaskoczeni.
- No bo... – zaczął Ron. – Kiedy ostatnio byliśmy gdzieś w czwórkę? Nie mówię o bibliotece, ani żadnej klasie. Zdaję sobie sprawę, że musimy się dowiedzieć, co jej się stało, ale czy razie nie moglibyśmy udawać, że wszystko jest ok.?
- Poczekamy kilka dni – powiedział Harry. – Hermiona, zgadzasz się?
- Tak – odpowiedziała dziewczyna.
- Jestem zmęczony. Idę spać – powiedział Harry. – Dobranoc.
Ron i Hermiona na nowo zajęli się lekcjami. Ron co chwila rzucał krótkie spojrzenia w kierunku dziewczyny. Hermiona zaś, udawała, że czyta. Nie wiedzieli, że obydwoje myślą o tym samym. Niestety żadne nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę. Zmęczony tą sytuacją Ron wstał i powiedział, że idzie spać. Z opuszczoną głową Hermiona również udała się do swojego dormitorium.
