Rozdział 227: Słuchanie muzyki

— Co to jest? — zapytał Mycroft, przykucając przy małym stoliku pod oknem w salonie.

Spędzili cały dzień przeglądając rzeczy Grega, organizując i decydując, co zostanie zatrzymane, a co wyrzucone lub przekazane. Miał zamiar wprowadzić się do Mycrofta w ciągu tygodnia i był to idealny czas, aby to zrobić.

— Hmmm? — mruknął w odpowiedzi Greg, zerkając przez ramię z miejsca, w którym pakował małą ilość książek należących do niego, aby zobaczyć, jak Mycroft wyciąga duże pudło.

Uśmiechnął się, gdy zobaczył kanciasty znak nabazgrany jego niechlujnym, młodszym charakterem pisma.

— Ach, to. To moja bardzo cenna kolekcja. Możesz zerknąć.

Wrócił do swoich książek, odkładając ostatnią z nich, zanim przeszedł do swojej kolekcji DVD. Tak, na pewno to weźmie ze sobą. Nie mógł się doczekać, kiedy jego partner przejdzie przez ogromny maraton Jamesa Bonda. Może wtedy młodszy mężczyzna zrozumiałby wszystkie odniesienia, którym Greg nie mógł się oprzeć, jeśli chodziło czasem o ich rozmowy o pracy.

— Płyty? — zapytał Mycroft unosząc brwi, kiedy otworzył pudełko i zaczął przeglądać nagrania, które tam były.

— Tak! — Greg uśmiechnął się promiennie. — To są moje cenne dzieci, Myc. Dzięki nim przetrwałem wiele lat.

— Te zespoły… — rozpoczął Mycroft, kontynuując przeglądanie płyt. — Nie słyszałem o żadnym z nich.

Greg zatrzymał porządkowanie DVD i zamrugał zdziwiony. Niemożliwe, żeby Mycroft to powiedział… Ale tak, zrobił to. Znowu zamrugał i otworzył usta, zatrzymując się, po czym odłożył pudła i odwrócił się.

— Na serio? O żadnym z nich? — zapytał, wkładając kciuki w szlufki spodnie.

— Tak — potwierdził Mycroft, opierając się na piętach i zerkając na starszego mężczyznę.

— Cóż, zmienię to i to w tej chwili. Wyciągnij tamten gramofon.

Kiedy Mycroft to robił, Greg zajrzał do kuchni, by zabrać stamtąd dwa piwa. Rzadko się zdarzało, żeby młodszy mężczyzna pił piwo, wolał zamiast niego dobre wino lub whisky, ale to piwo było nieco z wyższej półki i było czymś, czym obaj mogli się cieszyć. Poza tym, przy całej tej organizacji przy przeprowadzce, którą nadal robili, żaden z pozostałych trunków nie byłby dobrym pomysłem. Otworzył piwa, odrzucając kapsle na ladę, po czym wrócił do salonu i podał jedno piwo Mycroftowi, zanim usiadł obok niego.

— Dobra. Czas pokazać bardzo ważną część mojego życia.

Uśmiechnął się, pociągając łyk piwa, po czym odstawił je i przejrzał zawartość pudełka, zastanawiając się, co najpierw puścić. Wiedział, że Mycroft był wychowany zupełnie inaczej niż on, ale i tak zaskoczyło to, że nie słyszał żadnego z tych zespołów. Zastanawiał się jednak, czy miał kiedykolwiek do czynienia z którąś z tych piosenek, nie zdając sobie sprawy, kto je nagrał. Obok niego Mycroft milczał i obserwował, powoli pijąc własne piwo, podczas Gdy Greg wybierał płytę.

— Dobra, zaczynamy — skinął głową, wyciągając jedną. — Niech to idzie na dobry początek. Ta piosenka jest z tych, gdzie cały pub śpiewa refren, jeśli ktoś ją puści w szafie grającej. Robiąc to są bardzo entuzjastyczni.

Greg umieścił płytę w gramofonie. Spodziewany rozmyty hałas rozbrzmiał przed piosenkę, a potem igła znalazła rowki i rozbrzmiały pierwsze takty. Greg usiadł z uśmiechem, ponownie sięgając po piwo i dostosowując głośność, gdy Africa autorstwa Toto wypełnił salon. Greg obserwował Mycrofta, wyraźnie tak samo zafascynowany jego reakcją na piosenkę, jak samą piosenką. Młodszy mężczyzna uniósł brwi i nie mógł powstrzymać uśmieszku, gdy Greg zaczął śpiewać refren, unosząc piwo i uśmiechając się promiennie.

— Okej, teraz znasz ten zespół — stwierdził, wyciągając następną płytę, gdy piosenka się skończyła. — Cały czas ich słucham.

Rozbrzmiał teraz London Calling, a Greg obserwował błysk rozpoznania w oczach swojego partnera. Mycroft skinął głową, stukając palcami w rytm, gdy Greg nucił. Słuchał The Clash jak szalony, więc wiedział, że Mycroft musiał usłyszeć tą piosenkę. Niemniej jednak był trochę dymny, że był tak zaangażowany, jak się wydawało.

Siedzieli i słuchali muzyki praktycznie przez następną godzinę. Greg zaprezentował niektóre piosenki Price, U2, Crowded House, The Smiths, Dawida Bowiena oraz Hueya Lewisa oraz New. Śpiewał prawie wszystkie z tych piosenek, nie mogąc się powstrzymać, a Mycroft po prostu patrzył na niego z nieprzemijającym uśmiechem.

— W takim razie te płyty jadą razem z nami? — Mycroft uśmiechnął się złośliwie, odkładając pustą butelkę na bok i kładąc dłoń na kolanie Grega.

— Oczywiście — powiedział Greg bez wahania. — Podobała ci się któraś?

— Tak — przyznał młodszy mężczyzna. — Prawie tak bardzo, jak lubiłem patrzeć, jak nimi się cieszysz.

Greg zarumienił się, pocierając tył głowy i śmiejąc się. Pochylając się, Mycroft przyciągnął starszego mężczyznę bliżej, kładąc palce na jego podbródku, obracając głowę Grega, by mogli się właściwie pocałować.

— Tak się cieszę, że wprowadzam się do ciebie — wyszeptał Greg w jego usta.

Mycroft zanucił.

— Ja również, Gregory.