Mac wyszła od krawca. To była jej ostatnia przymiarka sukni, w której miała iść do ołtarza. Suknia pomyślała z ironią, raczej zwykła skromna sukienka.
Mac! – usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się zobaczyła, że w jej kierunku idzie Harm.
Hej – uśmiechnęła się do niego
Ostatnio rzadko się widujemy – powiedział
Wiesz jak to jest, przed ślubem. Trzeba załatwić tysiące rzeczy.
Nawet nie masz czasu, żeby pogadać ze starym przyjacielem?
Dla ciebie zawsze znajdę czas.
Tu niedaleko jest restauracja. Co powiesz na wspólny lunch?
Z przyjemnością. Zmarzłam od stania tutaj.
Weszli do włoskiej restauracji. W środku nie było dużego tłoku, ale mimo to wybrali stolik w koncie, gdzie nie byli widziani przez nikogo i mogli swobodnie rozmawiać.
jak sprawa Kenta? – spytał jak już złożył zamówienie
chyba mnie nie zaprosiłeś na lunch po to żeby teraz dyskutować o pracy.
Nie. Dostałem zaproszenie na ślub. Chyba jako jedyny z biura zostałem tak wyróżniony.
Webb zajmował się listą gości – wyjaśniła
Właśnie, widzisz – kelner postawił przed nim sałatkę – obawiam się, że nie będę mógł przyjść.
Mac spojrzała uważnie na niego – cóż. Szkoda.
przepraszam, wypadło mi coś.
W porządku Harm. Nie ma sprawy – powiedział oschle. W tym momencie zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z torebki i spojrzała na wyświetlacz.
To Clay. Słucham – odebrała – w restauracji Roma... nie z Harmem... Clay, ale doprawdy nie musisz... – rozłączyła się – Clay zaraz tu przyjdzie.
To ja nie będę wam przeszkadzał – Harm podniósł się z miejsca
Nie, Harm zostań. Proszę.
Jesteś pewna?
Tak –usiadł ponownie
Pomiędzy nimi zapadło niezręczne milczenie. Rozglądali się dookoła szukając tematu do rozmowy.
często tu przychodzisz? – zapytała Mac
Nie. Właściwie to jestem tu pierwszy raz.
Miło tu.
Tak... Jak tam twoje jedzenie? – rozmowa pomiędzy nimi jakoś nie kleiła się. Trwało to tak do czasu, aż nie zjawił się Webb.
Znowu zaczyna padać – powiedział przysiadając się do nich – cześć Harm
Clay – podał mu rękę
Jak sukienka? – spytał Sary
Na jutro będzie gotowa
Najwyższy czas. W sobotę przecież się pobieramy. – spojrzał na Harma
Harm nie bedzie na ślubie – powiedz szybko Mac
Muszę załatwić pewną ważną sprawę – dodał Harm
Szkoda. Mac tak mało zaprosiła gości.
Przecież nie chcieliśmy hucznego wesela Clay. Ta cała oprawa nie ma znaczenia.
Dla mnie ma – odpowiedział jej
Na mnie już chyba pora – Harm wstał od stolika
Zostań – powiedzieli równocześnie. Harm spojrzał na nich zdezorientowany. Mierzyli się wzrokiem.
Jest jeszcze wcześnie – dodał Clay
Nie chciałbym wam przeszkadzać.
Daj spokój Harm. Ostatnio tak rzadko się widujemy – powiedział Webb z paskudnym uśmiechem – Nie potrzebujesz jakiś tajnych informacji do sprawy? Dawno mnie o nic nie prosiłeś.
Clay.. – powiedziała ostrzegawczo Mac
Ty też dawno się nie pokazywałeś z biurze z samobójczą misją. Ciekawe dlaczego? A tak zapomniałem po ostatniej misji popadłeś w niełaskę.
Dosyć tego! – Sara wstała – wychodzę
Mac! – krzyknął Harm
Saro! – Webb pobiegła za nią. Złapał ją mocna za rękę tuż przy wyjściu. Sara próbowała wyrwać rękę, ale on jeszcze mocniej ją złapał. Harm to zobaczył. Szybko podszedł do nich. Położył rękę na ramieniu Webba i jednym ruchem odwrócił go w swoim kierunku.
Zostaw ją – wycedził przez zęby
Harm – spojrzał na nią. Opuścił rękę z ramienia Webba. Mac wyszła z restauracji. Za nią podążył Clay. Powiedziała coś do niego i wróciła do środka.
Zapomniałam torebki – powiedziała mijając Harma.
Rabb wyszedł na zewnątrz. Chciał po prostu wyminąć Claya, ale ten zastąpił mu drogę.
- Trzymaj się od niej z daleka – powiedział.
Stali naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem pełnym nienawiści. Harm zmrużył oczy.
- Naprawdę myślałeś, że wybierze ciebie. – zaczął Webb- Ty nawet nigdy się nie odważyłeś, by powiedzieć jej to co czujesz. Wiesz. Na początku obawiałem się, że jak tylko skiniesz głową Mac odejdzie ode mnie. Ale widać ona wie kto tu jest prawdziwym mężczyzną. Zauważyła, że poza salą sądową jesteś nic nie wartym głupcem.
Harm cofnął się o krok, zacisnął rękę w pięść i z całej siły uderzył go w twarz. Głowa Clay odskoczyła do tyłu. Zrobił jeden krok, drugi próbując złapać równowagę, ale nie udało mu się to i upadł na zaśnieżony chodnik.
Harm! – w drzwiach restauracji stanęła Mac – Co w ciebie wstąpiło? Podbiegła do Calya. Zobaczyła krew z rozciętej wargi.
Mac, On... Ja...
Odejdź z stąd. Po prostu odejdź – spojrzała na niego z pasją w oczach. Harm spuścił wzrok. Żadne słowa teraz tu by nic nie dały. Wcisnął ręce w kieszenie płaszcza. Odwrócił się i odszedł.
Mac pomogła Clayowi wstać.
Co mu powiedziałeś?
Nic. Stałem tu spokojnie czekając na ciebie, a on jak tylko wyszedł rzucił się na mnie z pięściami. Sama widziałaś, że miał ochotę mi już przywalić w środku. Gdyby nie wzgląd na naszą dawną przyjaźń zaskarżyłbym drania.
Nie wierze, że Harm mógł coś takiego zrobić.
Więc spójrz na moją wargę. Chyba zaczyna puchnąć.
Pokaż. Powinniśmy pojechać do szpitala. – Mac popchnęła go w stronę taksówki.
Harm włóczył się ulicami miasta przez dłuższą chwile. To, że nie mógł iść na wesele Mac było zwykłą wymówką. A teraz, po tym co zrobił, czuł, że stracił ją na zawsze. Lecz nie mógł pozwolić na to, żeby Mac związała się z takim człowiekiem jak Clay. Nie mógł tak po prostu stać z boku i przyglądać się jak niszczy jej życie. Jak niszczy ją samą. Ona nie była warta takiego łajdaka jakim był Webb. Zasługiwała na kogoś lepszego. Nie może tego tak zostawić. Musi przekonać ją, żeby zrezygnowała z niego. Jest jej przyjacielem i jego obowiązkiem jest, otworzyć jej oczy na to jaki naprawdę jest Webb. Lecz za mało czasu mu zastało na to. Ślub miał się odbyć już za dwa dni.
Na to, że porozmawia z nią w pracy nie mógł co liczyć, bo wiedział, że Mac wzięła urlop. Do jej mieszkania, też nie miał po co iść, bo tam prawdopodobnie będzie Webb. Zadzwonić? Szybko odrzucił tę myśl. Nie odbierze. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Złapał taksówkę i kazała zawieść się do domu. Do późna w nocy myślał, jak właściwie powinien postąpić. A co jeśli Sara naprawdę kocha Claya? Lecz jeśli nie? Wyciągnął z kieszeni monetę. Orzeł nie kocha go, reszka kocha. Rzucił monetę. Szybko złapał i spojrzał na to co wypadło. Uśmiechnął się. Rzucił monetę jeszcze raz. Wynik był taki sam.
jakie jest prawdopodobieństwo, że mam racje? – spytał sam siebie – 50? Może mniej. Ale się nie przekonam o tym jeśli jej nie spytam.
Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Albo wygra, albo straci wszystko co do tej pory miał.
Mac stała przy oknie ubrana w skromny białym kostiumie, w którym miała iść do ślubu. Patrzyła na wirujące płatki śniegu za oknem. Ziemia i drzewa były pokryte białym puchem. Cudowny bajkowy krajobraz. Ale życie to nie bajka. Już dawno przestała śnić o rycerzu w lśniącej białej zbroi, który by porwał ją i zawiózł do swojego zamku, gdzie żyli by długo i szczęśliwie. Już dawno przestała być dzieckiem i porzuciła dziecince marzenia. Rzeczywistość jest całkiem inna. Usłyszała jak ktoś puka. Odsunęła się od okna.
proszę – do środka wszedł Harm ubrany w galowy mundur.
Harm co tu robisz?
Myślałem, że ujrzę pannę młodą w białej sukni.
Kosztowny wydatek. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co ty tu robisz?
Mogę ci zadać jedno pytanie? – zrobił parę kroków do przodu
Czy tylko po to się tu zjawiłeś – Harm kiwnął głową – zatem pytaj
Kochasz go? – wyrzucił z siebie
Doprawdy nie sądzę, że jest to teraz odpowiedni moment, by rozmawiać o moich uczuciach.
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Kochasz Claya?
Czy to ma teraz jakieś znaczenie.
Dla mnie ma – Mac spojrzała mu w oczy. W sercu czuła mieszaninie uczuć jakie ją w tej chwili targały.
Co mam ci powiedzieć?
Harm zbliżył się do niej. Stanął tuż przed nią.
prawdę – Mac milczała. Sama przed sobą nie chciała się przyznać do swoich uczuć, więc jak maiła mu to teraz powiedzieć. I co z Webbem? Przecież on teraz tam na nią czekał. Spuściła wzrok.
Saro – po raz pierwszy jej imię wypowiedział z taką czułością. Dotknął jej brody i zmusił, by na niego spojrzała.
Czego ty właściwie ode mnie chcesz? Przychodzisz tu kilkanaście minut przed tym jak mam wyjść za mąż i zadajesz mi jakieś bezsensowne pytania. – czuła jak do oczu nabiegają jej łzy. Odwróciła się od Harma. Przeszła przez pokój i usiadła na krześle tyłem do niego.
Dlaczego nie chcesz odpowiedzieć? – Harm nie ustępował
Jeśli ci odpowiem... Czy to coś zmieni?
Nie wiem Mac. To będzie zależało od twojej odpowiedzi.
Przez ostatnie tygodnie sama sobie zadawałam to pytanie. Może nie dokładnie w takiej formie, ale jednak ono zawsze krążyło koło mnie. Przez ostanie dni miałam coraz większe wątpliwości czy dobrze robię. – odwróciła się w jego kierunku by spojrzeć mu w oczy – I gdy już byłam pewna, że tak. To nagle zjawiasz się ty i zadajesz mi to pytanie. Dlaczego mi to robisz? Dlaczego niszczysz moje szczęście?
Mac ja niczego innego nie pragnę dla ciebie jak tylko tego byś była szczęśliwa. Nawet gdyby to miało być u boku Webba. Ale najpierw muszę wiedzieć czy go kochasz.
Mówisz, że chcesz żebym była szczęśliwa. A przychodząc tu rujnujesz mój dzień ślubu – poczuła jak po jej policzku płynie łza. – i to nie po raz pierwszy
Powiedz słowo, a już mnie nigdy nie zobaczysz. Zniknę z twojego życia na zawsze.
Mac spojrzała na niego. W oczach miała łzy.
Na zawsze? – spytała cicho
Poproszę admirała o przeniesienie do innej jednostki – Harm spuścił głowę. Poczuł, że w tej chwili przegrał. Na nic zdało się to, że tu przyszedł. Sara podeszła do niego. Dotknęła dłonią jego policzka.
To strasznie długo. Nie wiem, czy bym tyle wytrzymała bez ciebie.
Spojrzał jej w oczy. Zobaczył w nich to co tak bardzo bała mu się powiedzieć. Powoli nachylił się. W jego oczach Mac zobaczyła nieme pytanie. Nie musiała na nie odpowiadać, o ich usta po prostu połączyły w pocałunku. Harm przyciągnął ją bliżej do siebie. Poczuł ciepło jej ciała. W tym momencie otworzyły się drzwi.
Saro już pora na nas – do pokoju wszedł Clay. Zatrzymał się w pół kroku jak tylko zobaczył całującą się parę. Mac odskoczyła od Harma.
Clay... ja... – powiedziała
Jak mogłaś! Myślałem, że coś nas łączy. Głupiec ze mnie!
Clay proszę cię
Wynoś się – Webb spojrzał na niech wściekle – Wynoście się z stąd oboje.
Mac ruszyła szybko do wyjścia. Za nią podążał Harm, ale Webb zagroził mu drogę.
zapłacisz mi za to Rabb – wycedził przez zęby – Zniszczę cię. Słyszysz! Zniszczę!
- Niedoczekanie Clay – Harm wyminął go i podszedł do Sary. Wziął ją za rękę. Przechodząc przez hol mijali gości, którzy spoglądali na nich zdumionym wzrokiem. Nie zwracali na nich najmniejszej uwagi. Po prostu wyszli z budynku. Wsiedli do samochodu i odjechali przed siebie.
