Rozdział szósty jest taki jak poprzednia jego wersja, a zarazem zupełnie inny. Część sytuacji rozwiązało mi się zupełnie inaczej niż na samym początku, włącznie ze wspomnieniami w myślodsiewni.
Zapraszam.
][ ][ ][
Rozdział 6
Nie wybaczę ci...
][ ][ ][
- Posiadam eliksir który pozwala ponownie przeżyć najbardziej dramatyczny moment własnego życia. Chciałbym, żebyś go wypił, Avis.
Spojrzał zaskoczony na Voldemorta, ten odpowiedział mu nieprzeniknionym wzrokiem i dokończył:
- Tym razem obejrzymy twoje wspomnienie.
- Jak to moje? Czemu chcesz oglądać moje wspomnienie? Zresztą powiedziałeś właśnie, że ten eliksir pozwala przypomnieć sobie dramat który się przeżyło... Czy w moim przypadku to nie będzie wspomnienie które dzisiaj już obejrzeliśmy? Wątpię by spotkało mnie coś gorszego niż tamta noc, gdy ich zaatakowałeś.
- Nie Avis, nie sądzę, żeby tamta chwila tak naprawdę była dla ciebie tą najgorszą. Przypomnij sobie swoją własną reakcję, widziałeś ją przecież w myślodsiewni. W momencie gdy znalazłem się w pomieszczeniu, zupełnie przestałeś się bać. Można nawet powiedzieć, że odczułeś ulgę. Sądzę, że nawet jako dziecko, zdołałeś wyczuć moją magię. Nie pamiętałeś mnie, jednak moja magia była ci znajoma. Podobna sytuacja miała miejsce w tym roku. Gdy spotkaliśmy się na cmentarzu pod koniec czerwca, powiedz mi, czy bałeś się mnie? - Nie odpowiedział na to pytanie, ale właściwie nie musiał. Voldemort odczytał wszystko z jego spojrzenia.
- Sam widzisz. To nie była odwaga. Nawet jeśli mnie nie pamiętasz, twoja magia wie, że ja nie zrobię ci krzywdy. Przy naszym spotkaniu przyciągała cię do mnie, chociaż żaden z nas tego wówczas nie zauważył. - Harry upił kolejny łyk herbaty, zastanawiając się nad tym, na co zwrócił mu uwagę Voldemort. Nie bardzo mu się to podobało, ale podejrzewał, że może on mieć co do tego rację.
Jednak jeśli śmierć mamy i taty miałaby nie być dla mnie najgorszą chwilą, życia, to w takim razie co nią było? Kiedy się bałem? - potrząsnął głową, chcąc odegnać od siebie niechciane myśli, jednak groteskowo wykrzywiona twarz wuja, za nic nie chciała zniknąć z jego pamięci.
- Do jakiego z moich wspomnień chcesz się dostać? Co jeżeli trafisz na któreś wspomnienie z moim wujem? Przecież to możliwe. Nie wiem jak ty, ale ja nie mam ochoty oglądać ich po raz kolejny. - przełykając nerwowo ślinę na samą myśl o takiej ewentualności, zapatrzył się w okno za którym dawno już zapadła ciemność.
- Nie przeczę, że miałeś w swoim życiu wiele momentów które niejedna osoba uznałaby za przerażające. To co przeżyłeś z tym mugolem i tak zapewne jest niczym w porównaniu z tym z czym musiałeś się mierzyć dawniej. Lecz teraz możemy mówić jedynie o wspomnieniach do których możesz powrócić.
- To znaczy?
- Wszystko wskazuje, że ten Stary Idiota zablokował ci dostęp do twojej własnej przeszłości. Dlatego obecnie wszystkie twoje wspomnienia sprzed dnia gdy stałeś się Potterem, są dla ciebie niedostępne. Jednak jeśli nie mylę się co do metody jaką Dumbledore wykorzystał, zdołamy dotrzeć do momentu gdy je usuwał. Jestem przekonany, że ten eliksir nam to umożliwi. Uważam, że odebranie wspomnień dla każdego byłoby najgorszym przeżyciem. - Harry słuchał w milczeniu. Po raz kolejny nie mógł podważyć jego słów.
- Zobaczę to jak Dumbledore usuwał moje wspomnienia? Jakim sposobem? Jeśli to co mówisz to prawda i rzeczywiście nie pamiętam przeszłości, to jak niby będę w stanie odzyskać to wspomnienie?
- Przede wszystkim musisz zrozumieć, że w twoim przypadku nie możemy mówić o zwykłym wymazaniu wspomnień. Nie sądzę, żeby Dumbledore zaryzykował użycie Obliviate. Gdyby ograniczył się do tego zaklęcia, pozostawałoby ryzyko, że w pewnym momencie twoje wspomnienia powrócą. Podobna sytuacja do czegoś co przeżyłeś dawniej, wystarczyłaby do ich odblokowania. Albus z pewnością nie pozwolił sobie na takie niedopatrzenie.
- Nawet nie wiedziałem, że można usunąć wspomnienia w inny sposób niż za pomocą zaklęcia Obliviate. Chcesz powiedzieć, że są na to jakieś inne czary? - słowa Voldemorta zaciekawiły go. Częściowo dlatego, że ta sprawa dotyczy go osobiście. Nie mógł temu zaprzeczyć. Wbrew temu jak absurdalnie to brzmiało, coraz więcej faktów przemawiało za tym, że Voldemort mówi prawdę. Tak poza tym, nie przyznałby się do tego głośno, ale był po prostu ciekawy jego wyjaśnień. Nigdy dotąd nie słyszał o innych zaklęciach takiego rodzaju i zastanawiało go, jak wiele ich jest. - Nawet Lockhart do swoich oszustw używał wyłącznie Obliviate... chociaż w sumie, wątpię żeby cokolwiek innego mu wyszło...
- Nie miałem na myśli zaklęcia, Avis. To prawda, że Obliviate jest najczęściej stosowaną metodą usuwania wspomnień. Czar ten dosyć łatwo opanować i nawet czarodziej ze średnią mocą poradzi sobie z nim bez większych problemów. Jednakże jak już mówiłem, to zaklęcie posiada wadę. Osoba ze znacznym potencjałem magicznym i silną wolą, jest w stanie przełamać ten czar. Zazwyczaj nie zajmuje to więcej niż kilka tygodni. Czarodzieje słabsi magicznie również mogą z czasem je pokonać, gdyż to zaklęcie z każdym kolejnym miesiącem traci na sile. Wyjątkiem mogą być sytuacje gdy użyje się do tego nie swojej różdżki. Jednak to grozi poważnymi uszkodzeniami mózgu, a na takie ryzyko Dumbledore także by sobie nie pozwolił. Dlatego dużo bardziej prawdopodobne jest, że w twoim przypadku zastosował eliksir, a nie zaklęcie.
Eliksir? Eliksirem można sprawić, że ktoś... - wzdrygnął się na samą myśl, że ktokolwiek mógłby świadomie coś takiego wypić. - To chyba niemożliwe...
- Twierdzisz, że go wypiłem? W jaki sposób? Przecież nie zrobiłbym czegoś takiego dobrowolnie...
- Z pewnością nie zażyłeś go z własnej woli. Niestety na pytanie jak Dumbledore ci go podał, nie znam dokładnej odpowiedzi. Sądzę, że obecnie wie to jedynie sam dyrektor Hogwartu.
To było do przewidzenia - przeszło mu przez myśl, po czym ponownie skrzyżował spojrzenie z Voldemortem i zapytał:
- Co to za eliksir?
- Eliksir ten nie jest obecnie w obiegu, posiada więc tylko swoją dawną nazwę. Jeszcze zanim tak naprawdę zaczęto klasyfikować i nazywać eliksiry w sposób wykorzystywany obecnie, nosił on nazwę - Anghofio.
- Dlaczego nie jest dzisiaj używany?
- Z wielu powodów. Anghofio daje oczekiwane efekty, jednak niewielu decyduje się na sięgnięcie po niego. Już sam proces warzenia nastręcza wiele trudności i trwa blisko trzy miesiące. Jedynie prawdziwy Mistrz Eliksirów może się porwać na przygotowanie go, a i wtedy nie ma pewności, że wykona go prawidłowo. Poza tym, w przeciwieństwie do zaklęcia zapomnienia, eliksir anghofio dawno temu został zakazany przez Ministerstwo Magii.
- Czemu go zakazano? - zapytał chociaż obawiał się tego, co usłyszy.
- Bo ten eliksir uważany jest za truciznę Avis. W najstarszych opisach jest nazywany płynnym zabójcą. Po przyjęciu go przez ofiarę, w ciągu kilku minut rozchodzi się po całym organizmie i przedostaje do krwiobiegu. Wkrótce po tym, zgodnie z przeznaczeniem, usuwa wszelkie wspomnienia, jednak tu nie kończy się jego działanie. Musisz wiedzieć, że w przeciwieństwie do większości eliksirów, nie znika on z ludzkiego organizmu. Upływ czasu nie ma tutaj nic do rzeczy. Nie ma znaczenia czy minie tydzień, miesiąc, pięć, czy może dziesięć lat. Raz zażyty, pozostaje w ciele na zawsze.
Jak to nie znika?
- Chcesz powiedzieć, że ja dalej mam go w sobie?
- Jeśli to jego użył Dumbledore, to tak, wciąż płynie w twoich żyłach.
- Ale czy to możliwe? Przez tyle lat nikt by się nie zorientował? Miałem już tyle wypadków, że niemal zamieszkałem w Skrzydle Szpitalnym. Czy Madame Pomfrey nie powinna go wykryć?
- Żadne zaklęcie go nie wykryje. Po tylu latach ten eliksir do tego stopnia stał się jednością z twoją krwią, że nikt nie zauważy różnicy.
- Skąd więc mam wiedzieć, czy Dumbledore mi go podał?
- Nie będziemy tego wiedzieli, chyba, że zdecydujesz się na przyjęcie antidotum. Jednak nie wymagam tego od ciebie.
- Istnieje antidotum?
- Tak. Po zażyciu go, można z czasem odzyskać większość utraconych wspomnień, jednak koszty jakie niesie to ze sobą są często nie warte ryzyka. Mało kto decyduje się na przyjęcie antidotum.
- O jakich kosztach mówisz? - zapytał, chociaż wątpił by odpowiedź przypadła mu do gustu. Nie pomylił się.
- Jak już ci powiedziałem, eliksir anghofio jest uważany za bardzo silną truciznę. Wbrew pozorom jednak sam w sobie jest zupełnie nieszkodliwy. Sytuacja zmienia się dopiero, gdy wymiesza się go z antidotum. Kiedy te dwie substancje razem znajdą się w organizmie, stają się prawdziwą trucizną. Eliksir zaczyna atakować układ nerwowy oraz mięśnie. Skutki tego bywają różne. Duże znaczenie ma tu moc czarodzieja oraz siła jego organizmu. Istotne jest także to, jak wiele czasu dzieli przyjęcie eliksiru i antidotum. Gdy następuje to w okresie krótszym niż miesiąc, zazwyczaj czarodziej nie przeżywa. - Harry słuchał tego z rosnącym przerażeniem. Sama myśl, że ten eliksir może płynąć w jego krwi sprawiała, że zbierało mu się na mdłości. Tymczasem Voldemort kontynuował swoje wyjaśnienia:
- Jeśli odstęp jest dłuższy, zwykle nie kończy się to w tak drastyczny sposób, jednak konsekwencje i tak są dosyć poważne. Udokumentowano przypadki w których ta mieszanka doprowadziła do uszkodzenia dróg oddechowych, są i takie gdzie całkowicie sparaliżowała czarodzieja. Oczywiście nie zawsze jest tak źle. Były również sytuacje gdy zakończyło się na osłabieniu władzy w jednej nodze lub ręce. Jak zaznaczyłem, jeśli czarodziej ma duży potencjał magiczny, zwykle wychodzi z tego w miarę bez szwanku.
- Czyli jeśli chciałbym wypić antidotum i odzyskać wspomnienia, to mogę albo to przetrwać, albo zostać kaleką? Moje życie nie mogłoby być wspanialsze!
- Jak zawsze cyniczny, mój mały. Jednak bądź spokojny, zostanie kaleką ci nie grozi.
- Skąd ta pewność?
- Twój potencjał magiczny jest na to zbyt wysoki. Twoja magia jest dosyć specyficzna i sama się broni. Zresztą poziom twojej magii jest niewiele niższy od mojego. Masz również spore zasoby wewnętrznej magii. Z pewnością w twoim przypadku jakiekolwiek skutki uboczne byłyby niewielkie lub, co dużo bardziej prawdopodobne, w ogóle by się nie pojawiły. - Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Ocena jego własnej magii przez Voldemorta, zmieszała go. Wcale nie czuł się tak silny. Poza tym nie bardzo rozumiał co ten ma na myśli, mówiąc, że jego magia sama się broni. - W jaki sposób? - chciał zapytać, jednak Voldemort jeszcze nie skończył:
- Nie rób takiej przerażonej miny. Nie każę ci wypić antiotum. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał to zrobić, zrobisz to z własnej woli. Ja chcę jedynie byś teraz wypił eliksir który pokaże nam twoje traumatyczne przeżycie. To pomoże nam sprawdzić, czy Dumbledore użył eliksiru do usunięcia twoich wspomnień. Tym samym też, zyskasz ostateczne potwierdzenie tego, kim jesteś.
- Jak moje traumatyczne przeżycie pokaże, że to był ten eliksir? Nie bardzo rozumiem co jedno ma z drugim wspólnego.
- Jeżeli utrata wspomnień jest skutkiem wypitego przez ciebie eliksiru, to jak już mówiłem, zobaczymy moment gdy Dumbledore ci go podał. Obliviate którego działanie zapewne znasz, usuwa wspomnienia natychmiastowo. Lecz w przypadku eliksiru, sprawa wygląda nieco inaczej. Zazwyczaj zanim wspomnienia znikną mija przynajmniej kilka minut. W tym czasie eliksir rozchodzi się już po organizmie. Nie jest dokładnie wiadomo dlaczego, jednak przez to, że zaczyna się już mieszać z krwią ofiary usuwa wszelkie wspomnienia do momentu podania eliksiru. Tym samym czarodziej zapamiętuje to, że wypił ten eliksir.
- Czemu więc ja o tym nie pamiętam?
- W normalnym przypadku powiedziałbym, że Dumbledore rzucił dodatkowo na ciebie Obliviate, abyś zapomniał o tej konkretnej chwili, lecz to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Gdy otrzymałeś eliksir byłeś dzieckiem mającym niewiele ponad rok. Ciało tak małego dziecka jest zbyt słabe na przyjęcie zarówno eliksiru jak i zaklęcia. Tego rodzaju mieszanka najpewniej by cię zabiła.
- Dlaczego więc nie pamiętam? - głos wyraźnie mu drżał gdy o to pytał, nie próbował jednak nad tym zapanować.
- Z prostego powodu, byłeś na to zbyt mały. Nie pamiętasz tego, tak jak i nie pamiętasz ataku gdy rzuciłem na ciebie avadę. Wspomnienia z tak wczesnego dzieciństwa są zazwyczaj spychane na dno pamięci. Jednak to wspomnienie wciąż gdzieś w tobie jest. Dlatego właśnie wierzę, że ten eliksir umożliwi ci odtworzenie go. Zaczynajmy, jeżeli jesteś gotowy... - Voldemort sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej niewielką fiolkę z eliksirem. Gdy postawił go przed nim, Harry zauważył że ten jest smoliście czarny. Światło nie odbijało się od niego. Wydawało się wręcz, że jest przez niego pochłaniane.
Nie powinienem tego pić. - myśl ta pojawiła się w jego głowie niespodziewanie i sprawiła, że sięgając po flakonik, zawahał się. Nie, nie bał się, że to będzie trucizna. Po tym co usłyszał tego wieczoru, powoli zaczynał wierzyć w to, że Voldemort nie czyha na jego życie. Nie, to czego się najbardziej obawiał, to samo wspomnienie, które miał zobaczyć.
Nie chcę tego oglądać... Jeśli Dumbledore naprawdę to zrobił, to ja... - zacisnął palce i cofnął rękę. - Jeżeli rzeczywiście to do czego dotrę, będzie chwilą gdy straciłem własne wspomnienia o przeszłości, to... Nie będę mógł już zaprzeczyć temu, że całe moje dotychczasowe życie było jednym wielkim kłamstwem.
Nie czuję się na to gotowy.
- Nawet jeśli to dla ciebie trudne, to odrzucając je, nie zmienisz tego co się wydarzyło. - Harry zadrżał na te słowa. Chociaż Voldemort nie powiedział nic więcej, poczuł się tak jakby ten czytał mu w myślach.
Nie zmieni. - Wiedział to, ale i tak miał wrażenie, że obejrzenie tego będzie niczym wyrok. - Nie będzie już odwrotu. - westchnął i wyciągnął rękę po buteleczkę. Wcale nie czuł się pewniej niż przed momentem, ale podjął decyzję.
Nie będę tego odwlekać.
][ ][ ][
Odkorkował buteleczkę, jednak nim zdążył unieść ją do ust, palce Voldemorta zamknęły się na jego dłoni. - Spojrzał w jego stronę zdezorientowany. Nie spodobała mu się powaga widoczna na jego twarzy.
- To bardzo silny specyfik. Weź jeden łyk. Większa dawka może ci zaszkodzić.
Biorąc sobie do serca jego ostrzeżenie, przyłożył zimne szkło do ust i ostrożnie wziął jeden łyk. Eliksir w przeciwieństwie do specyfików które w swoim życiu tyle razy zażywał, był całkowicie bez smaku. Nie miał również konsystencji płynnej, znacznie bardziej przypominał mu jakąś galaretkę.
Odstawił flakonik na stolik i zaczął nerwowo przewracać w palcach materiał koszuli, czekając aż eliksir zacznie działać. Minuty mijały jedna za drugą, lecz nie odczuwał żadnych efektów.
Może to niewłaściwy eliksir? Albo przyjąłem zbyt małą dawkę? Czy powinienem zażyć go jeszcze raz?
- Nie sądzę, by on działał.
- Poczekaj Avis. Jeszcze chwila. - słysząc to, chciał zapytać jak długo niby ma jeszcze czekać, słowa jednak uwięzły mu w gardle, gdy pokój najpierw zafalował, a potem całkowicie rozmazał się przed jego oczami.
Uczucie było dziwne. Nie, nic go nie bolało, ale zrobiło mu się zimno. Z początku było to jedynie lekkie uczucie chłodu, z każdą sekundą przybierało jednak na sile. Czuł, że sztywnieją mu ręce i zaczyna drżeć... Po czym wszystko ustało równie niespodziewanie jak się rozpoczęło. Zamrugał odzyskując ostrość widzenia. Pocierając ramiona dłońmi by odegnać chłód, nieco zdezorientowany rozejrzał się. Gdy jego wzrok padł na Voldemorta, zaskoczony zauważył, że na końcu jego różdżki pobłyskuje srebrzysta wstęga. Jej specyficzny blask z czymś mu się kojarzył.
- Co to jest? - zapytał i w jednej chwili zrozumiał. - To moje wspomnienie - sam sobie odpowiedział, zanim Czarny Pan miał na to szansę.
- Tak, to ono. Jak się czujesz? - nie był pewien czy nie jest to jedynie skutek oszołomienia, ale wydało mu się, że Voldemort naprawdę przejmuje się jego samopoczuciem.
- Nic mi nie jest, tylko trochę mi zimno.
- To zaraz minie. - Po tych słowach Voldemort umieścił smugę w myślodsiewni. Ta jak poprzednio zamigotała przybierając srebrną barwę.
Czy to naprawdę to wspomnienie? A co jeśli jednak nie było to moje najstraszniejsze przeżycie? Może okaże się, że inna chwila była dla mnie okropniejsza? Jeśli tak będzie, to co wtedy? Co zrobię jeśli to jedno z moich wspomnień z wujem? Ja... nie chcę przeżywać tego ponownie. Nie dam rady...
- Wejdziemy do środka, gdy tylko będziesz na to gotowy.
- Wejdziemy? - coś we wzroku Voldemorta zamigotało, zaraz jednak jego oczy ponownie nabrały chłodnego wyrazu. Nie był pewien jak ma to określić, jednak emocje które przez kilka sekund widział w jego oczach, najbardziej skojarzyły mu się z ciekawością.
- Tak Avis, wejdziemy. To wspomnienie obejrzymy razem.
][ ][ ][
Uspokoił się.
W jakiś sposób świadomość, że nie będzie musiał oglądać tego sam, pozwoliła mu pozbierać się. Nie przeszkadzało mu nawet to, że ma wejść we wspomnienie razem z cholernym Voldemortem. Pewność, że ktoś tam będzie tuż obok niego, w zupełności mu wystarczała. Nawet jeżeli tym kimś miał być nikt inny jak sam Czarny Pan.
・Jestem gotowy. - gdy to mówił, naprawdę tak czuł.
- Podaj mi rękę. Musimy zrobić to razem, żeby obejrzeć je równocześnie. - Gdy zimne palce Voldemorta zamknęły się na jego dłoni, zadrżał. Nim jednak miał szansę uwolnić się, Voldemort pochylił się nad misą. Nie mając wyboru zrobił to samo. Substancja wciągnęła ich obu i w kilka sekund wszystko spowiła srebrzysta mgła.
Chociaż nic nie widział, wciąż czuł obok siebie obecność drugiego człowieka. Voldemort już go nie trzymał, ale Harry i tak wiedział, że on tam jest. Mgła w końcu zaczęła się przerzedzać i obraz się wyostrzył. Gdy tylko pomieszczenie w którym się znaleźli w pełni się przed nimi zmaterializowało, zadrżał, momentalnie je rozpoznając.
Wiedział gdzie jest i wcale mu się to nie podobało.
][ ][ ][
Ponownie tego dnia znalazł się w Hogwarcie, w gabinecie samego dyrektora. Tym razem jednak za oknem panowała ciemna noc. Pomieszczenie oświetlało jedynie kilka świec. Ich migotliwy blask wystarczył mu jednak do zrozumienia sceny która właśnie rozgrywającej się tuż przed jego oczami.
Dumbledore, którego twarz Harry'emu skojarzyła się teraz z chwilą gdy widział go tuż po zakończeniu turnieju trójmagicznego, stał przy biurku. W jednej z jego dłoni dostrzegł pusty flakonik po eliksirze.
- Zapłacisz mi za to. - niespodziewana groźba która przerwała panującą ciszę uzmysłowiła mu, że na biurku przed Dumbledore'em leży dziecko. Dostrzegając czarne potargane włosy i zielone oczy, zrozumiał, że dziecko na które patrzy, to on sam.
- Nie będziesz miał do tego okazji. Dopilnuję tego. - Dopiero zimna odpowiedź Dumbledore'a uświadomiła mu, że groźba którą chwilę wcześniej słyszał, padła z ust dziecka.
Jak to możliwe? Roczne dziecko przecież nie mówi w ten sposób? Czy to znaczy, że on naprawdę mi to zrobił? - w końcu pojął, co Voldemort miał na myśli, mówiąc, że to wspomnienie wyjaśni mu wszystko.
- Nie zdołasz. Pewnego dnia cię zabiję. Sprawię, że ty... aghh - głos dziecka się załamał. Drobne ręce zaciskające się w piąstki świadczyły o tym, że musi ono odczuwać potworny ból.
- Spokojnie, to nie potrwa już długo. Wkrótce wszystko będzie tak jak należy. Nie martw się, sprawię , że ponownie spotkasz Toma. Spotkasz go i sam wyślesz do piekła. - wzdrygnął się słysząc to. Głos Dumbledore'a zabrzmiał złowieszczo, jednak od niego znacznie bardziej przerażał go widok wijącego się dziecka którego zielone oczy wciąż były utkwione w dyrektorze.
Zielone oczy pełne czystej nienawiści.
- Nienawidzę... cię... - to były ostatnie słowa które padły z ust dziecka. Zaraz po tym jego oczy zamknęły się i w tej samej chwili obraz ponownie się zamazał. Poczuł szarpnięcie i wraz z Voldemortem opuścił wspomnienie.
][ ][ ][
Wspomnienie było znacznie krótsze od poprzednich które widział już tego dnia i tak naprawdę pokazało niewiele, ale... żadne z tych wcześniejszych nie rozstroiło go tak bardzo jak to co w tym usłyszał.
- On naprawdę to zrobił. - wyszeptał i ukrył twarz w dłoniach. Czuł, że łzy zaczynają spływać mu po policzkach, ale całkowicie to zignorował.
- Niestety nie mogę powiedzieć ci, że to nieprawda. To nic nie zmieni. - Słowa Voldemorta nie podniosły go na duchu. Usiadł głębiej w fotelu i podciągnął kolana pod brodę, ponownie ukrywając w nich twarz.
Jego myśli stanowiły kompletny chaos. Nie miał pojęcia w co ma wierzyć, a w co nie. Bał się. Chciał po prostu zasnąć i zapomnieć o tym wszystkim. Chciał znów znaleźć się w Hogwarcie. Chciał, żeby te wakacje w ogóle nie miały miejsca.
Dlaczego wciąż nie może być czerwiec? Byłbym w szkole razem z Ronem i Hermioną... wszystko byłoby w porządku. - skulił się jeszcze bardziej. - Chcę o tym wszystkim zapomnieć... po prostu zapomnieć.
][ ][ ][
Świat kołysał się lekko, jednak nie było to nieprzyjemne uczucie. Po raz pierwszy od dawna czuł się bezpieczny. Ramiona które go otaczały, wydawały mu się ciepłe, a ich dotyk, kojący. Coś mu w tym nie pasowało, jego ospały umysł nie potrafił jednak poskładać informacji w spójną całość.
- Śpij mój mały, śpij. - nie był pewien, kto te słowa wypowiedział, ale w pełni się z tą osobą zgadzał. Sen brzmiał kusząco. - Nie martw się, już niedługo zrozumiesz, gdzie jest twoje miejsce.
Moje miejsce? - nie bardzo rozumiał to, ale z każdą chwilą rozwiązanie tego problemu stawało się coraz mniej istotne. Było mu ciepło i wygodnie. Nie chciał teraz się nad niczym zastanawiać. Nie miał na to siły.
Chwilę później już spał.
][ ][ ][
Eliksir anghofio - tym razem przypasowało mi słowo zaczerpnięte z języka walijskiego. Nazwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza "zapomnieć" i idealnie oddaje zastosowanie przywołanego w tekście eliksiru.
][ ][ ][
Koniec rozdziału 6
