Rozdział I - Niespodzianki

Sen nie nadchodził.

Nie zmartwiło jej to za bardzo – teraz wręcz bała się zamknąć oczy, aby nie obudzić się z krzykiem z kolejnego koszmaru.

Poczuła jak ciążą jej powieki.

Podziemia, schody, grota, smok….

Usiadła na łóżku oddychając ciężko. Narzuciła na siebie suknię i nim zdążyła się zastanowić nad tym co ona właściwie robi, zapaliła pochodnię i wyszła na opustoszały, zamkowy korytarz. Starała się nie myśleć o tym co będzie jeśli złapią ją straże. Po prostu musiała tam iść. Droga do podziemi nie była długa, choć z pewnością przerażająca, zwłaszcza w nocnej ciszy i świadomości szaleństwa na które się ważyła.

-Wreszcie przybyłaś Morgano.

Mimo, że spodziewała się co spotka na końcu swojej drogi Morgana krzyknęła w przypływie strachu i cofnęła się, zahaczając nogą o kamień i upadając na kamienną posadzkę.

- Nie bój się, nie skrzywdzę cię. Jestem tu, aby odpowiedzieć na twoje pytania. – przemówił ponownie smok.

-Dlaczego mnie wezwałeś? – wyszeptała gdy wreszcie udało jej się znaleźć głos.

- Nadszedł czas abyś poznała swoje talenty i uczyniła z nich odpowiedni użytek.

- Mówisz zagadkami.

- Mówię jedynie to co niezbędne – uciął smok.

- Czy masz na myśli… Moje sny? Czy jestem widzącą? – zapytała.

- Jesteś o wiele więcej niż widzącą. Jesteś czarownicą.

- NIE! – krzyknęła Morgana – To niemożliwe, mylisz się, ja nigdy….

- Nigdy nie użyłaś czarów? A czyż twoje jasnowidzące sny nie są oznaką czarów?

Umilkła ważąc w ciszy jego słowa.

- Twoje serce przepełnione jest pragnieniem posiadania mocy Morgano. Wiemy o tym oboje.

Czyżbyś, aż tak bała się Uthera? – zadrwił.

- Nie boję się Uthera! – krzyknęła ze złością.

- Naprawdę? Wydaje ci się, że wiesz jak wielka jest jego nienawiść do wszystkiego co wiąże się z magią, lecz mylisz się. Dopiero gdy kara dotknie ciebie samą poczujesz co znaczy być obdarzonym mocą w Camelocie! Morgano, jestem ostatnim smokiem w tym królestwie, więzionym od 20 lat w podziemiach. Wszystkie inne zostały wybite i to samo stanie się z czarownicami i czarodziejami. Czy jesteś gotowa ponieść ofiarę jeśli twój sekret się wyda?

Morgana zawahała się. Z pełną, przerażającą jasnością uświadomiła sobie jak niewielkie były szanse Uther ją oszczędził, jeśli zostanie przyłapana na uprawianiu czarów. Jednak nie mogła się wycofać. Nie teraz, kiedy po tylu latach niepewności, strachu i koszmarów odnalazła wreszcie odpowiedzi na dręczące ją pytania.

- Tak – jej słowa, wypowiedziane szeptem zabrzmiały w jaskini niczym krzyk.

- Dobrze więc, skoro pragniesz się uczyć, bez względu na konsekwencje, będę cię nauczał.

- Ty…? – zapytała, a w jej głosie po raz pierwszy zabrzmiała niepewność i niedowierzanie.

Smok wydał z siebie ryk wściekłości, ale tym razem była na to lepiej przygotowana i nie cofnęła się.

- Czemu, wy, ludzie uważacie się za lepszych niż ja?! – zaryczał – Widziałem rzeczy o których ci się nawet nie śniło!

- Wybacz mi, nie spodziewałam się…

- Nie czas teraz na przeprosiny! Czy pomyślałaś o tym co stanie się gdy odkryją, że twoja komnata jest pusta?

- Ja…

- Wracaj teraz na górę, lecz wymykaj się, tak często jak tylko ci się uda. Pamiętaj, aby nie przychodzić tu nocą. Twe puste komnaty nocą mogą cię zdradzić i sprowadzić nań niebezpieczeństwo.

Smok poderwał się do góry z hukiem pobrzękujących łańcuchów i Morgana zrozumiała, że powinna już odejść.

Otrzymała odpowiedzi na wiele pytań, jednak te, które najbardziej ją dręczyły wciąż pozostawały bez odpowiedzi.

Merlin.

**********************************************************************************

- Morgano, moja droga, nie wyglądasz dziś zbyt dobrze – Uther przyjrzał się jej z troską.

- A kiedy ona wyglądała dobrze? – zakpił Arthur. Spostrzegłszy jednak ostrzegawcze spojrzenie ojca spuścił wzrok i poświęcił całe swoje zainteresowanie talerzowi leżącemu przed nim.

- Nic mi nie jest mój panie – Morgana uśmiechnęła się blado.

Uther wciąż przyglądał jej się badawczo, nie odezwał się już jednak ani słowem do czasu zakończenia posiłku.

- Mam dla was nowinę – oznajmił – Dzisiaj przyjedzie do Camelotu Lady Catrina , moja dawna znajoma. Wieczorem urządzimy ucztę na jej cześć i chciałbym, żeby wszystko wypadło jak należy. Morgano – skinął głową w jej stronę – dopilnowałem, aby dostarczono ci nowe suknie, według najnowszej mody. Arthurze – spojrzał na swojego jedynego syna – sprowadziłem dla ciebie nowe, odświętne stroje, z pewnością są już w twojej komnacie. I nie próbuj nawet wymigać się polowaniem – dodał, zanim Arthur zdołał coś wtrącić.

Król wstał i skierował się do wyjścia, zaś służba poczęła zbierać półmiski. Stojąc w drzwiach, Uther obrócił się i obrzucił dwójkę młodych uważnym spojrzeniem.

- I dopilnujcie, żeby wasi służący zaprezentowali się równie przyzwoicie. Mam na myśli zarówno wygląd i zachowanie. – rzucił na odchodnym.

- Świetnie – warknął chłopak – Zamiast polowania czeka mnie przymierzanie ciuchów i szukanie przyzwoitego ubrania dla tego idioty, którego nazywa się moim sługą. Po prostu wspaniale.

- Tylko nie przesadź z tym entuzjazmem – poradziła mu Morgana.

Książe obrzucił ją zirytowanym spojrzeniem.

- Jeśli chcesz pomogę Merlinowi wybrać jakiś strój na wieczór. – zaproponowała.

Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Dlaczego miałabyś to robić?

- Choćby po to, żeby uchronić go przed twoim towarzystwem. – powiedziała, po czym wyszła, zostawiając go samego.

******************************************************************************

- Więc co planujecie dziś robić z Arthurem? – zapytał Gaius, podając swemu młodemu przyjacielowi talerz.

Merlin westchnął.

- Wybieramy się na polowanie. Wprost nie mogę się doczekać. Arthur wciąż mi wypomina, że płoszę zwierzynę. Gdybym tylko mógł użyć czarów, żeby złapać jakąś sarnę czy jelenia. Dopiero by się zdziwił!

- O tak z pewnością. Ty też byłbyś zaskoczony. Szybkością z jaką znalazłbyś się w lochach.

- Znasz mnie Gaiuszu. Nie zrobiłbym czegoś takiego. Po prostu… Arthur czasem sam się prosi, żeby spłatać mu jakiegoś psikusa za pomocą magii.

- Wiem, że pokusa jest wielka Merlinie, ale musisz pamiętać jak ryzykowne jest takie zachowanie. W dodatku pod samym nosem Uthera.

Merlin przewrócił oczyma.

- Wiem, nie musisz mi przypominać. Idę, zanim Arthur postanowi zakuć mnie w dyby za kolejne spóźnienie.

- Powodzenia na polowaniu – odparł Gaius z uśmiechem.

- Dziękuje – odparł czarodziej, po czym dorzucił – Prawie zapomniałem. Czy Morgana nie miała kolejnego proroczego snu? Dobrze byłoby wiedzieć na co uważać podczas polowania.

- Nic mi o tym nie wiadomo – zamyślony Gaius pokrecił głową. - To dziwne… Nie pojawiła się po kolejną dawkę środku nasennego od kilku dni.

- Może to znak, że Arthurowi na razie nic nie grozi? – zastanawiał się Merlin.

Gaius wyrwał się z zadumy.

- Nie możesz stać się mniej czujny tylko dlatego, że Morgana nic nie widziała. – ostrzegł go.

- Dobrze, będę go pilnował jak prawdy o tym kim jestem – powiedział Merlin, po czym wyszedł w pośpiechu.

Gaius pokręcił głową.

- Mam nadzieję, że jednak lepiej…

**********************************************************************************

Merlin wbiegł do zamku, modląc się w duchu o to, aby Arthur miał dziś dobry humor. W przeciwnym razie… Nie, wolał nie myśleć o czekającej go karze. Pogrążony w ponurych rozmyślaniach nie zauważył Gwen, która własnie przeszła obok niego.

- MERLINIE!

Przestraszony Merlin podskoczył i spojrzał w kierunku z którego dochodził głos.

- Gwen, nie zauważyłem cię.

- Zauważyłam. To znaczy zauważyłam, że mnie nie zauważyłeś. Dlatego cię zawołałam.

- Yhm. Przepraszam cię, ale muszę iść. Arthur…

Gwen przerwała mu w połowie zdania.

- Nie musisz dziś przejmować się Arthurem.

Spojrzał na nią pytająco.

- Nie słyszałeś? Dzisiaj wieczorem król wydaje ucztę i Arthur musi się do niej przygotować. Nie wolno mu opuszczać zamku.

- Świetnie. Zamiast wałęsania się po lesie, czeka mnie cały dzień narzekania, że nie będziemy się wałęsać po lesie.

Gwen posłała mu rozbawione spojrzenie.

- W takim razie ucieszy cię pewnie wiadomość, że nie będziesz skazany na przebywanie z nim. Król zażyczył sobie, aby służący Arthura i Morgany również pojawili się na uczcie oraz, aby zaprezentowali się przyzwoicie z zachowania i wyglądu. Morgana ma nam pomóc wybrać ubrania na wieczór i podpowiedzieć jak mamy się zachowywać.

Nie będąc wcale pewnym czy trafił lepiej niż czy gorzej, Merlin ruszył za Gwen .