Tytuł: Goniąc ogon

Oryginalny tytuł: Chasing Tail

Autor: tawg

Zgoda na tłumaczenie: Czekam

Uwagi: Jest to alternatywny świat, gdzie Phil Coulson nie jest agentem TARCZY.

Tłumaczenie: Lampira7

Beta: Tazkiel

Link: /works/720107/chapters/1334902

Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 13

Goniąc ogon

Rozdział 1

Clinta obudziły odgłosy ubierania się Phila i zapach kawy.

— To nie może być już ranek — burknął, po czym objął ramieniem poduszkę starszego mężczyzny i wtulił w nią twarz.

— Kiedy tu przybyłeś, był już ranek — odparł Phil, a Clint w odpowiedzi wydał niewyraźny dźwięk skargi.

Materac łóżka obok niego opadł, a Phil pocałował Clinta w tył głowy. Łucznik obrócił się i zahaczył ramieniem o szyję kochanka. Phil wziął niedawno prysznic, był świeżo ogolony i pachniał używaną przez niego drogą wodą toaletową oraz szamponem, co powodowało różne pomysły na temat skóry i cytrusów do pochmurnego strumienia myśli Clinta. Skóra Phila była czysta, a dzielony pocałunek smakował jak kawa wymieszana z pastą do zębów. Clint podparł się na łokciu, pogłębiając pocałunek.

— Mmm — mruknął Phil, odsuwając się z wciąż zamkniętymi oczami. — Dzień dobry — powiedział z uśmiechem.

— Z pewnością będzie to dobry dzień — zgodził się Clint.

— Muszę iść.

Clint zmarszczył brwi.

— A jednak nie jest to tak dobry poranek.

Kąciki ust Phila drgnęły i pocałował Clinta w czoło.

— Tak się dzieje, gdy zostajesz na noc poprzedzającą dzień szkolny — odpowiedział wstając.

Clint jęknął i opadł z powrotem na plecy.

— Szkoła jest do bani — burknął, a Phil w odpowiedzi rzucił w jego twarzą parą spodni. Bliższe oględziny wykazały, że są to spodnie od piżamy, które Phil miał na sobie poprzedniej nocy. — Czy jest jakaś szansa, że możesz wziąć prysznic i znowu się przebrać, teraz kiedy nie śpię? — zapytał z nadzieją.

Phil posłał mu czułe spojrzenie.

— Nie tym razem. — Podniósł zegarek i wsunął go na rękę, zatrzaskując zapięcie. — Nie spiesz się — powiedział. — Zamknij po prostu drzwi, kiedy wyjdziesz.

Clint zamrugał.

— Uch.

— W dzbanku jest kawa — oznajmił Phil, podnosząc skórzaną torbę, zahaczając jej pasek przez ramię. Pochylił się, by złożyć ostatni pocałunek w kąciku ust Clinta, a potem już go nie było.

Clint leżał w łóżku Phila przez dłuższą chwilę, wpatrując się w sufit. Przez okno sypialni wpadało bardzo słabe światło. Potarł dłonią twarz, a potem podciągnął się do krawędzi łóżka i zaczął po omacku szukać spodni. Potem musiał przeszukać różne kieszenie, aby znaleźć swój telefon. Telefony Starka w opinii Clinta były o wiele za cienkie i nie wystarczająco ciężkie. Raz zszokował Starka komórką modelu Nokia 3310. To był telefon, który był idealny do użycia w terenie, a TARCZA wciąż miała ich zapasy na misje, w których aktywa mogły uczestniczyć. Clint znalazł w końcu swój telefon i przewrócił się na plecy, mrużąc oczy na jasny ekran i pisząc wiadomość do Natashy.

Phil poszedł do pracy i zostawił mnie w swoim mieszkaniu. Co mam robić?

Natasha odpowiedziała niemal natychmiast.

JEST 6:30. DLACZEGO PISZESZ DO MNIE O TEJ GODZINIE?

Clint zmarszczył brwi, patrząc na swój telefon, po czym wysłał wiadomość do Bruce'a. Natasha prawdopodobnie nie miałaby zbyt wielu porad na ten temat. Clint kiedyś zostawił Natashę samą w swojej kwaterze TARCZY, a kiedy wrócił, okazało się, że ukradła mu pastę do zębów i wygodną poduszkę. Nie była najlepszym wzorem do naśladowania, jeśli chodziło o zachowanie się z szacunkiem w przestrzeni innych ludzi.

Komórka Clinta zawibrowała, gdy Bruce zadzwonił do niego w odpowiedzi.

— Hej — powiedział Clint, przyjmując połączenie.

— Nie panikuj — powiedział Bruce swoim miękkim, ciepłym głosem — ale zostawienie ciebie samego w mieszkaniu jest oznaką zaufania.

Clint zmarszczył brwi.

— Dlaczego miałbym panikować z tego powodu?

— Rzeczywiście, dlaczego? — odparł Bruce, a Clint burknął niegrzecznie. — Zakładając, że wie, że tam jesteś, to dobra rzecz.

— Tak, właśnie wyszedł do pracy. Jestem nadal w łóżku.

— W takim razie prześpij się jeszcze parę godzin — poradził Bruce. — Zjedz śniadanie, ale nie kończ niczego, co jest w lodówce. Możesz zostawić liścik, jeśli chcesz. — Clint skrzywił się na tę sugestię. — Zamknij drzwi, kiedy wyjdziesz — podsumował Bruce.

— Tak, już to rozgryzłem.

— Zakładam, że miałeś miłe spotkanie z Philem — powiedział Bruce, a w jego głosie pojawiła się drażniąca nuta — jeśli zostawił cię, byś przespał się w jego mieszkaniu.

— O Boże, jesteś zboczeńcem — odparł Clint, śmiejąc się trochę, przewracając się na brzuch. — Żyjesz zastępczym życiem przez czyjś związek. Przejdź do szczegółów z związku Tony'ego, wiesz, że uwielbia się dzielić.

— I uwielbia być chwalony — odparł Bruce.

— Uch, tak — powiedział Clint, krzywiąc się i kończąc połączenie, słysząc śmiech Bruce'a.

Clint drzemał przez kolejną godzinę, po czym wyczołgał się z bardzo wygodnego łóżka. W koszuli i w majtkach zaczął przechadzał się po mieszkaniu Phila, czochrając palcami swoją łóżkową fryzurę. Dziwnie było być sam w mieszkaniu Phila. Clint spędził już kilka chwil sam na kanapie Phila, ale miał świadomość, że starszy mężczyzna w każdej chwili mógł wrócić.

Phila nie będzie przez cały dzień, nie będzie go w domu przez wiele godzin. Kark Clinta zaczął nieprzyjemnie mrowić. Mógł zrobić wszystko. Grzebać w szufladach. Rozmieścić urządzenia podsłuchowe, z uwagą i precyzją przeczesać całe mieszkanie i znaleźć te małe zakamarki, w których nikomu nie przyszłoby do głowy sprawdzić. Nawet Tony, który czuł potrzebę zebrania całego zestawu superbohaterów i trzymania ich wszystkich w jednym pudełku, nie zostawiał ludzi takich jak Clint w spokoju. Zawsze był ktoś w pobliżu, zawsze Tony nadzorował ruchy w Wieży i w systemach, zawsze JARVIS czuwał nad wszystkimi.

Clint oparł się o blat kuchenny, chwycił dzbanek z kawą i pociągnął z niego łyk. Bruce miał rację. To była wielka oznaka zaufania.

Clint chodził po mieszkaniu Phila, pijąc poranna kawę. Fałszywego dokumenty nie było ani na szafce nocnej, ani w szufladzie. Znalazł prezerwatywy, lubrykat, plątaninę ładowarek i pojedyncze baterie, oraz zegarek, który nie działał. Poświecił trochę czasu, aby wyjrzeć przez okna Phila i podziwiał widok na budynek naprzeciwko. Miał fresk rozciągający się na parterze i bardzo niewiele okien wychodzących na budynek Phila. Clint spojrzał na książki na półkach Phila, które były w większości smukłymi tomami, obok niektórych były umieszczone pudełka z filmami DVD, które były ekranizacjami powieści. Losowo wyciągnięta książka sugerowała, że wszystkie były powieściami dla młodych dorosłych, chociaż górna półka była przeznaczona na grubsze książki w twardej oprawie. Clint pomyślał, że jeden z nich mógł być tomikiem poezji, ponieważ autor wydawał się znajomy, ale nie miał pojęcia, czy książki są znaczące dla Phila i czuł, że mógłby naruszyć zaufanie, gdyby chciał je przejrzeć.

Clint wrócił do sypialni po swoje ubrania. Mitenka zajęła dumnie miejsce na środku łóżka i uważnie obserwowała Clinta, gdy chodził po pokoju. Mitenka była małym kotem o szaro-białym umaszczeniu z dużym puszystym ogonem niczym u wiewiórki. Miała tendencję do ucieczki i zrzucania rzeczy, kiedy się przestraszyła. Clint nie był ekspertem od kotów domowych, ale podejrzewał, że była trochę dziwna. Phil był bardzo stanowczy w swoim twierdzeniu, że Mitenka była słodziutka.

— Hej — powiedział Clint do kota.

Mitenka wyglądała na zdenerwowaną, jej uszy drżały, jakby podejrzewała, że więcej osób ukrytych w pokoju będzie krzyczało do niej powitania. Wydawała się słusznie zaniepokojona każdą sytuacją, w której Clint nawiązywał z nią kontakt wzrokowy, więc Clint zabrał swoje rzeczy i zaniósł je do salony, aby się ubrać. Nie chciał mówić Philowi, że wywołał u jego kota atak lękowy.

Clint zadzwonił do Phila, sznurując buty.

— Kiedy jesteś wolny w tym tygodniu? — zapytał bez wstępu.

— Um. — Clint słyszał, jak Phil przerzucał jakieś papiery. — Może po prostu wyślesz mi emailem swój terminarz?

— Jasne — odparł Clint. — To też zadziała.

— A dziś wieczorem powinienem być wolny, jeśli chcesz zjeść wcześniejszą kolację — dodał Phil. — Mam spotkanie komitetu koncertowego, na którym muszę być.

— Kolacja brzmi dobrze. Odbiorę cię ze szkoły. O której przyjść?

Phil kliknął językiem, gdy zastanawiał się nad pytaniem.

— Siedemnasta? — zasugerował ostrożnie.

— Siedemnasta — potwierdził Clint. — Tym razem będzie ona na luzie.

— W porządku — powiedział Phil ciepłym i radosnym głosem. — Zobaczymy się wtedy.

Clint rozłączył się i podniósł kurtkę z kanapy, gdzie rzucił ją poprzedniej nocy. Jego kask leżał schludnie przy drzwiach, gdzie go zostawił. Rozejrzał się po mieszkaniu w poszukiwaniu czegokolwiek innego, co mógł pominąć, a potem cicho wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Był trzy przecznice dalej, kiedy zdał sobie sprawę, że zostawił pusty dzbanek kawy na szafce nocnej Phila. Przynajmniej było to miejsce, gdzie Phil go odnajdzie.

Clint przedarł się przez ruch uliczny Nowego Jorku. Wyszedł w samą porę, by załapać się na poranny korek, a taksówkarze przeklinali go, gdy zmieniał pasy i przejeżdżał obok nich. Dotarł do wieży na czas, aby zjeść śniadanie z Natashą, która właśnie się obudziła i z Tony'm, który właśnie szedł spać.

— Czy mogę skorzystać z twojego basenu? — Clint zapytał Tony'ego.

— Z którego? — odparł Tony, patrząc na niego zamglonym wzrokiem.

— Obojętnie z którego.

Tony wydawał się to przemyśleć, chociaż Clint wiedział, że prawdopodobnie nie wszystkie jego szare komórki teraz pracowały. A jeśli tak, to każda z nich skupiała się na czymś innych.

— Jasne — powiedział w końcu. — Ale bez pływania nago.

— Pływasz nago — zauważyła Natasha.

— To moje baseny — odparł Tony. — Mogę jednak pozwolić ci pływać nago. Jeśli ładnie poprosisz. — Natasha rzuciła w Tony'ego swoją babeczką, a on potrząsnął głową z rozczarowaniem, po czym poszedł się położyć, mamrocząc o młodych ludziach i ich braku manier.

— Dobrze bawiłeś się z Philem? — zapytała Natasha.

— Tak — odparł Clint, kradnąc jej sok. — Wiedziałaś, że zrobił fałszywą przepustkę TARCZY?

Natasha uśmiechnęła się lekko.

— Tak.

Clint spojrzał na nią surowo.

— Czy wiesz, że nadal go ma?

Uśmiech Natashy stał się szerszy.

— Tak. — Clint spojrzał na nią surowo, a ona przewróciła oczami. — Nie udawaj, że nagle przestrzegasz zasad — powiedziała bez ogródek. — A sprytny facet to niezła partia.

— Nie uważasz, że to dziwne? — zapytał Clint. — Że udało mu się zrobić coś takiego?

— Miał twoją do porównania — odparła Natasha, rzucając Clintowi znaczące spojrzenie, oceniając go, że w pierwszej kolejności zostawił niechroniony portfel. — I ma przyjaciół, którzy wciąż są w siłach zbrojnych.

— Naprawdę?

— Tak, kumple z marynarki wojennej — powiedziała Natasha. — Jednemu z nich niedawno urodziło się dziecko i Phil pokazał mi kilka zdjęć niemowlaka, kiedy cię nie było. I jego kota.

— Phil włamał się do placówki TARCZY i pokazał ci zdjęcia swojego kota — powtórzył beznamiętnie Clint.

Natasha wzruszyła ramionami.

— To nie tak, że byłeś wtedy świetnym towarzystwem. I to całkiem słodki kot.

Clint przechylił się na stołku, na którym siedział, balansując na dwóch nogach i opierając przedramiona na blacie stołu, gdy napinał brzuch i rozciągał plecy. Zmarszczył brwi, widząc spoglądającą na niego Natashę. Pochyliła się ona i poklepała go po dłoni.

— Rozchmurz się — powiedziała. — W przeszłości spotykałeś się z nieudacznikami. Z wieloma przegranymi. I szalonymi ludźmi. I szczerze mówiąc, jestem naprawdę zaskoczona, że sam wybrałeś Pana Muzeum.

— Dzięki — powiedział sarkastycznie Clint.

— Chodzi o to, że przyciągasz ludzi, którzy łamią zasady, tylko po to, by zobaczyć, czy im się uda. Tym razem masz kogoś, kto to zrobił, ponieważ martwił się o ciebie i chciał tam być bez względu na to, jak to się stanie. — Clint zmarszczył brwi i przeanalizował słowa Natashy. — Daj mu trochę luzu — poradziła Natasha. — Jak często ktoś martwi się o ludzi takich jak my?

Clint spojrzał na Natashę.

— Martwię się o ciebie — odparł, a ona parsknęła. — Co? Nie martwisz się o mnie?

— Gdybym zaczęła się o ciebie martwić — powiedziała Natasha poważnym tonem i lekkim uśmiechem — nigdy nie miałabym czasu na zrobienie czegokolwiek innego. — Zsunęła się ze stołka i zabrała brudne naczynia, które zaśmiecały blat.

— Naprawdę czuję miłość w powietrzu.

— Idź i zajmij się fizjoterapią.

OoO

Clint przybył do Crosstown High nieco wcześniej, niż zamierzał. Pepper dowiedziała się o niejasnych planach na kolację i zmagała się z Clintem, jeśli chodziło jego strój. Pozwolono mu zachować dżinsy i buty, ale jego miękką i zużytą koszulkę wymieniono na śnieżnobiała koszulę zapinaną na guziki i szary wełniany sweter z łatami mocnego aksamitu w kolorze karmelu na łokciach.

— Kupujesz teraz dla mnie ubrania? — Clint narzekał, odganiając Pepper.

— Miałam go dla Bruce'a, ale nie jest zbyt wielkim fanem sweterków — powiedziała Pepper, patrząc krytycznie na Clinta i szarpiąc za sweter, aż ułożył się dobrze.

— Zbyt eleganckie — zawołał Bruce z kanapy. — A ten drugi facet nie jest ogólnie największym fanem ubrań.

— Może nienawidzi twoich ubrań — odparł Clint. — Może Pepper powinna zabrać go na zakupy.

— Cóż, i tak musimy kupić ci nowe ubrania — powiedziała Pepper, gdy bawiła się kołnierzykiem Clinta, a łucznik próbował odepchnąć jej ręce. — Bruce może się przyłączyć.

— Tak, Bruce. — Clint papugował dziecinie. — Dołącz.

Bruce wystawił język Clintowi, a potem skupił się na telewizorze. Clintowi udało się uciec pod pozorem spóźnienia, zanim Pepper zdążyła ułożyć mu włosy i oblać go nową wodą kolońską. Clint siedział już pod prysznicem, aż przestał pachnieć chlorem i nałożył dezodorant, a Phil do tej pory doceniał tak wysoki poziom pielęgnacji. Nie było potrzeby przesadzać.

Przed szkołą był zaparkowany samochód policyjny. Clint zmarszczył brwi, zdejmując hełm, trzymając go za pasem. Szkoła skończyła się ponad godzinę temu, a Clint nie spotkał nikogo podczas drogi do biura. Nina podniosła wzrok, kiedy wszedł przez drzwi, i po chwili wpatrywania się w niego tępo, przycisnęła dłoń do czoła.

— Cholera — szepnęła. — Tak mi przykro, nie pomyśleliśmy, żeby do ciebie zadzwonić.

— Co? — zapytał Clint, podchodząc do jej biurka. — Co się stało?

Drzwi do biura Phila były otwarte, a Clint pochylił się na bok, wyciągając szyję, żeby móc zajrzeć do środka. Phil siedział przy swoim biurku, rozmawiając z całkiem sporym tłumem ludzi. Zauważył ruch Clinta i odwrócił się, by zerknąć do poczekalni. Trzymał worek z lodem przy twarzy i lekko potrząsnął głową na widok Clinta. "Nie wchodź tutaj", mówił wyraz twarzy Phila. Clint spojrzał z powrotem na Ninę i uniósł brwi.

— Philip — powiedziała dobitnie Nina i udało jej się tym jednym słowem zakomunikować, że dyrektor znalazł się po jej złej stronie — wdał się w bójkę.

— W bójkę?

— Mmmm. Dwoje dzieciaków wymieniało ciosy, wież wszedł między nim, aby im przerwać i bum. Został uderzony tyczką w głowę.

— Tyczką?

— Taką jedną z wózków sklepowych dla dzieci, by rodzice mogli je widzieć z daleka.

— Został trafiony czymś takim?

Nina skinęła głową.

— Nie pytaj mnie, dlaczego dzieciak przyniósł coś takiego do szkoły. W moich czasach byłoby to nie do pomyślenia.

— Okej.

— To były noże sprężynowe albo nic.

Clintowi zajęło chwilę ponowne przyjrzenie się Ninie, gdy ta dziko pisała na klawiaturze.

— Ale z Philem wszystko w porządku? — naciskał.

— Opatrzyli mu głowę. Będzie miał paskudnego siniaka, ale nie wydaje się, żeby miał wstrząs mózgu ani nic innego. Jestem pewna, że te rozrabiaki będą rozczarowane, bo nieźle ich wystraszył — odpowiedziała Nina z uśmieszkiem.

Clint odwzajemnił jej uśmiech, po czym spojrzał na zegar ścienny.

— Myślę, że Phil będzie tu przez jakiś czas.

Nina przewróciła oczami.

— Niedomówienie.

— Czy powinienem kupić mu coś na wynos, czy…

— Karen, ona jest szefową działu muzycznego, przyniesie mu pizzę. Dzieciak z tyczką jest w zespole muzyczny, więc myślę, że czuje się trochę odpowiedzialna za to. Spróbujemy odesłać go do domu, gdy załatwimy wszystkie nudne sprawy.

— Dobrze — powiedział Clint. — W porządku.

Naprawdę nie mógł nic zrobić, aby zaradzić tej sytuacji. Słyszał kilka zwięzłych, dorosłych głosów sprzeczających się w gabinecie Phila i wiedział, że ukradzenie Phila na chwilę lub dwie nie było realną opcją. Clint odchylił się do tyłu, dopóki nie zauważył Phila i czekał, aż ten również zwróci na niego uwagę. Kiedy Phil spojrzał na niego, Clint posłał mu spojrzenie, które jak miał nadzieję wyrażało: "Przykro mi, że zostałeś ranny, ale rozumiem, że takie rzeczy się zdarzają." Natasha powiedziała mu kiedyś, że miał ekspresyjny wyraz twarzy równy wściekłej kaczce, ale Phil najwyraźniej zrozumiał wiadomość. Clint pomachał, a Phil skinął mu w uznaniu głową, po czym Clint pożegnał się z Niną i pozwolił wszystkim zająć się tą sprawą.

OoO

Clint zmarszczył brwi, patrząc na telefon następnego ranka przy śniadaniu. Phil miał wiele zajętych terminów w swoim kalendarzu. Wszystkie były opisane skrótowo, a Clint zastanawiał się nad kombinacjami liter i cyfr, aż przypadkowo musnął ekran kciukiem i otworzył listę spotkań, która była nieco bardziej spójna. Phil miał do czynienia z wieloma komisjami, z różnymi wydziałami w szkole, z organami edukacyjnymi poza szkołą, szkoleniami, przeglądami i wystawieniem ocen. Co więcej, każdego dnia miał zablokowany czas dla uczniów, aby mogli wpaść i porozmawiać o różnych rzeczach. Clint zastanawiał się, czy uczniowie Crosstown High spędzali czas ze swoim dyrektorem, czy też Phil spędzał ten czas na organizowaniu i organizowaniu swojego biurka. Clint nigdy nie rozmawiał z nauczycielami ani z dyrektorem z własnej woli, kiedy był w szkole, ale nie miał typowego dzieciństwo.

— Wiesz — powiedział Tony, podchodząc do ekspresu do kawy — zawsze możesz po prostu zwiększyć rozmiar czcionki na tej rzeczy, jeśli męczy cię ta.

— Moim oczom nic nie jest — odpowiedział automatycznie Clint. — To nie obraz, a treść.

— Czy chcesz, żebym wysłał ci linki do niektórych filmów z kotami? Mam taki z upartym kociakiem, który by ci się spodobał.

Clint zmarszczył brwi. Pomiędzy harmonogramem Phila, a własnymi zobowiązaniami Clinta wobec TARCZY był bardzo ograniczony czas, w którym byli obaj wolni. Jeśli uwzględnić czas podróży, to w zasadzie było to powitanie i pocałunek w policzek, zanim musieli wrócić do innych rzeczy. Nawet wieczorami Phil, które wcześniej były wolne dla rozmów telefonicznych, były wypełnione różnymi wydarzeniami, spotkaniami i warsztatami, gdy rok szkolny zbliżał się do końca. Clint podniósł wzrok znad telefonu i zobaczył, że Tony przyglądał mu się uważnie.

Tony był wyraźnie w nastroju do bycia towarzyskim. Clint potrzebował jakiegoś wkładu, a ponieważ Tony był jedną z niewielu osób w wieży, które były w związku, prawdopodobnie nie był najgorszą opcją. Clint westchnął i przeszedł do rzeczy.

— Jak ty i Pepper macie czas na zrobienie czegokolwiek?

— Pepper się tym zajmuje — odparł Tony. — Mam na myśli, że również próbuję to ustalić. Zawsze jej mówię, żeby zrobiła sobie wolne i uciekła ze mną na wyspy na kilka tygodni, ale jeszcze nie skorzystała z oferty. Nie wiem, czy planuje to wszystko z wyprzedzeniem, czy po prostu przesuwa inne spotkania, gdy jedno z nas ma wolne. — Tony wzruszył ramionami. — Po prostu ładnie wyglądam, kiedy mi każe.

Clint spojrzał krytycznie na Tony'ego. Miał na sobie spodnie od piżamy z nadrukowanym wzorem chemicznym kofeiny i biały podkoszulek, oświetlony pośrodku przez reaktor łukowy. Jego włosy wyszły poza schematy nieuporządkowania i znalazły się w spektrum jakiegoś splątanego terytorium bestii. Prawdopodobnie przespał ten cały czas, odkąd Clint widział go poprzedniego dnia.

— Bardzo ładnie — powiedział w końcu, a Tony zatrzepotał rzęsami na Clinta.

— Masz problemy z randką? — zapytał Tony.

Clint niechętnie odpowiedział, ponieważ Tony miał zwyczaj chwytania problemu obiema rękami i odmawiał puszczenia go, dopóki nie został rozwiązany ku jego zadowoleniu i nie miał przymocowanych wyrzutni rakietowych i zainstalowanego JARVISA. Podczas gdy Clint czuł się trochę mniej nerwowo wokół swoich kolegów z drużyny od czasu jego powrotu zdrowotnego z Bruce'm, wciąż była ograniczona ilość czasu z Tony'm Starkiem, z którą mógł poradzić sobie w ciągu jednego tygodnia i nie chciał osiągnąć swojego limitu we wtorek. Ale Tony patrzył na niego wyczekująco i najwyraźniej miał pewne doświadczenie w byciu w związku z zajętymi ludźmi, ponieważ Pepper zawsze była zajęta.

— Z ustawieniem jednej w kolejce innych rzeczy — wyjaśnił Clint. — Phil jest zajęty albo ja jestem zajęty. — Wzruszył ramionami, gdy spojrzał na swój telefon. — Myślę, że to będzie denerwujące.

— Tak, prawdopodobnie — zgodził się Tony, po czym odgryzł duży kęs bajgla. — Musisz nauczyć się radości z odrzucania odpowiedzialności. Ma spotkanie, niech go pominie. Masz milion tych wykładów do przesiedzenia? Daj wymówkę. Co do cholery zmierzałoby zrobić TARCZA w tym przypadku? Zmusić cię do siedzenia w kącie za karę?

— Już w nim jestem — odpowiedział Clint. — Dlatego właśnie jestem tutaj.

Tony przez chwilę wyglądał na urażonego, a Clint biernie spojrzał mu w oczy.

— Naprawdę? — zapytał Tony, przyciskając dłoń do swojego reaktora. — Uznajesz pobyt tutaj ze mną za karę?

— Poznałeś siebie? — odparł Clint, a Tony wybuchnął gwałtownym śmiechem.

— Prawdopodobnie też bym chciał skopać sobie tyłek, gdybym musiał się znosić — zgodził się Tony. — Ale w końcu się przekonałem. Nawet ja muszę przyznać, że jestem świetnym facetem. W środku. Bardzo głęboko.

— Zakopane głęboko pod twoją osobowością.

— Dokładnie tak. Ale seksowny dyrektor ma coś w terminarzu, to powiedz mu, żeby to anulował.

Clint spojrzał na swój telefon i zmarszczył brwi.

— Nie sądzę, żeby to zadziałało. — Widział, jak Tony szykował się do rozpoczęcia jakieś motywującej rozmowy, więc Clint pospieszył z rozwinięciem tematu. — Naprawdę dba o swoja pracę. Jest w tym bardzo namiętny.

— Ach, to sprawia, że jest to trudne.

— Tak.

— Cóż, jeśli nie ma szansy, że masz gdzieś ukryte umiejętności radzenia sobie z ludźmi…

— Jestem dobry z ludźmi — zaprotestował Clint, a Tony go zignorował.

— …zawsze możemy ułożyć tak wydarzenia, aby jego decyzją było anulowanie swoich planów, aby spędził czas z tobą. Oszukać go.

Clint miał okropną, mrożącą krew w żyłach wizję jakiegoś skomplikowanego spisku, który miał zmanipulować Phila, by nie miał innego wyjścia, jak tylko spędzać z nim swój wolny czas. Zmarszczył nos.

— Brzmi ładnie i tak porządnie — powiedział kpiąco.

— Nie, to świetny pomysł — upierał się Tony z ustami pełnymi babeczki. — Działa świetnie na każdego, kto nie jest Pepper. A nawet czasami działa na nią.

Tony zostawił to w ten sposób, opierając się o blat i zjadał swój wypiek, czekając, aż Clint albo zapyta o więcej szczegółów, albo zakończy rozmowę. Trochę irytowało to Clinta. Natasha często robiła to samo, ale kiedy to robiła, miała skrępowaną postawę - to było zabawne, co sprawiło, że Clint wyciągał z niej każdy szczegół. W przypadku Tony'ego był to sposób na potwierdzenie jego władzy. Gdyby Clint nie zamierzał się w to bawić i nie błagał o pomoc, wtedy Tony po prostu przeskoczyłby do następnego kroku problemu i czekał, aż Clint nadrobi zaległości, pozostawiając Clinta będącego dłużnym Tony'emu bez względu na to, jak by to się potoczyło. Clint obserwował ten sam proces między Tony'm i Stevem, a potem Tony'm i Bruce'em. Nie było tak w przypadku Natashy, tylko dlatego, że dostrzegała tego rodzaju rozgrywkę, kiedy tylko się zaczynała. Clint podejrzewał, że Thor nie rozumiał, że gościnność Tony'ego była rodzajem gry. Clint z pewnością nie rozumiał, co Tony z tego wszystkiego miał. Może była to rozgrywka ego opierająca się na tym, że ludzie polegają na nim, że miał tyle przysług do wezwania, jeśli będzie ich potrzebować.

Najwyraźniej nadeszła kolej Clinta na rekrutację do Drużyny Starka. Clint był już dłużny Tony'emu za pomoc podczas ostatniej randki, nie potrzebował więcej długów wobec niego.

— Myślę, że będę trzymał się mojego obecnego planu gry — odpowiedział w końcu.

— Polegającego na siedzeniu i byciu przygnębionym? — wypalił Tony, odpychając się od blatu. — Cóż, myślę, że to czas wypróbowania tego i przetestowania. — Przechodząc, klepnął Clinta w ramię. — Baw się dobrze, śliczny ptaszku.

— Będę — odparł posłusznie Clint.

OoO

Bruce odnalazł Clinta kilka godzin później, gdy leżał wyciągnięty na brzuchu, żeby wyschnąć na brzegu jednego z basenów Tony'ego.

— Czy nie jest trochę za zimno, aby być w kąpielówkach? — zapytał Bruce, gdy się zbliżył.

— Wolisz, żebym je zdjął? — odparł Clint.

— Ostrożnie, mogę zemdleć — powiedział Bruce, chwytając oparcie metalowego krzesła, przyciągając je do Clinta. — Ramię wygląda dobrze.

— Tak? — Clint obrócił głowę, próbując dostrzec gojącą się skórę. — Czy to nie wygląda dziwnie?

— Wygląda jak ramię — powiedział Bruce, siadając, twarzą do Clinta. — Ale jeszcze nie opalone. Masz jasną łatkę.

— Zapamiętaj to — powiedział Clint, wskazując surowo palcem na Bruce'a. — Nigdy nie wiadomo, kiedy będziesz musiał wybrać prawdziwego Clinta Bartona z szeregu.

— Słyszałem, że dziś rano zaszedłeś za skórę Tony'emu — powiedział Bruce, jakby to była naturalna kontynuacja rozmowy.

Clint jęknął i opuścił głowę, przyciskając twarz na szorstką podłogę basenu.

— Nieprawda — powiedział stłumionym głosem. Bruce szturchnął Clinta stopą, a łucznik podparł się na łokciach. — Dał radę. Postanowiłem jej nie przyjąć. To nic wielkiego.

— Myśli, że go nie lubisz.

— Posłuchaj, mówiąc w jego obronie, jest wielu ludzi, których nie lubię.

Bruce prychnął, a Clint spojrzał na niego ze zdziwieniem.

— Dogadujesz się ze wszystkimi — odparł Bruce. — Zawsze pomagasz. Kiedy Tony był sobą przy Steve, zawsze żartowałeś, żeby Steve poczuł się jak w domu. Ilekroć podpisujesz autografy, zawsze pytasz ludzi o ich imiona.

— Czy nie pytasz o to?

— Steve już zrezygnował — stwierdził Bruce, jakby to załatwiało sprawę.

— Jedynymi ludźmi, którzy chcą moich bazgrołów to dzieci — powiedział Clint. — Musisz pytać dzieci o ich imiona.

— Pomogłeś Pepper przenieść meble w jej biurze, ponieważ nie chciałeś, żeby musiała czekać, aż tragarze się tym zajmą.

— Miała naprawdę gówniany dzień — powiedział Clint. — A ja mieszkam pod jej dachem za darmo.

— To też dom Tony'ego — zauważył Bruce.

— Tony to Tony — odparł Clint, jakby to wszystko wyjaśniało.

— I? — zapytał cierpliwie Bruce.

Clint westchnął.

— I jest krzykliwy.

— Kiedyś biegałeś w fioletowej lycrze i cekinach — zauważył Bruce. Ludzie zawsze odczuwali potrzebę wspominania jego cyrkowego stroju.

— Tak — zgodził się Clint. — A potem przestałem.

— Myślisz, że Tony jest dziecinny?

— Nie — odparł Clint, opierając brodę na jednym przedramieniu. — Jest, ale nie mam z tym problemu. — Odwrócił głowę na bok i ponownie spojrzał na Bruce'a. — Przyszedłeś tu z jakiegoś powodu, czy po prostu chciałeś się zabawić w doktora Phila?

— Po prostu nie sądzę, że cokolwiek dzieje się między wami, poprawi się, jeśli nadal będziesz zachowywać się agresywnie.

— Docieram się z Tony'm — powiedział Clint, co było w najlepszym razie niedopowiedzeniem.

Bruce wzruszył ramionami w odpowiedzi.

— Tony to Tony — odpowiedział. — Udało ci się więc umówić na randkę z Philem?

Clint spojrzał na Bruce głęboko niewzruszony.

— Czy wszyscy o mnie plotkujecie? Czy tak się teraz związujecie?

— Nie było już tak zabawnie, odkąd Steve zaczął korzystać z internetu — odpowiedział Bruce. — I to nie jest tak, że reszta z nas ma jakieś związki. Pozwól, że będziemy przeżywać romans, dzięki tobie.

Clint skrzywił się.

— Nie za bardzo cieszę się na myśl, że ktokolwiek będzie plotkować na jakiś temat mojego życia.

Bruce szturchnął Clinta czubkiem buta.

— Będziemy z tobą łagodni. Ale właściwie przyszedłem porozmawiać z tobą o tych seminariach TARCZY.

— O tak, będą niesamowite — powiedział sucho Clint.

— Myślałem, że moglibyśmy spróbować przejść przez nie wszystkie za jednym zamachem — zasugerował Bruce. — Oderwał plaster jednym szybkim ruchem.

Clint był chwilowo zaskoczony - założył, że Bruce pójdzie na nie w odpowiednim czasie, a Clint w przeciwieństwie do niego, będzie tego unikał, dopóki Sitwell nie zajmie się tą sprawą.

— Jasne, też tak myślę — odparł Clint.

Zajęcie się czymś podczas pracowitego okresu Phila wydawało się dobrym pomysłem. Bruce położył nogi na boku Clinta, a tablet na swoich kolanach i zaczął porządkować harmonogram obowiązkowych seminariów, które obejmowały ich wspólną karę.

OoO

W czwartek Clint był niespokojny. Nie mógł trenować, ponieważ nie miał dostępu do obiektów TARCZY, dopóki nie weźmie udziału w wymaganych seminariach i nie zda krótkiego testu z każdego z nich. Clint mógł spędzić w wodzie tylko ograniczoną ilość czasu, zanim jego ramię zaczęło drżeć i ryzykował, że będzie tak pomarszczony oraz to, że stanie się jednością z wodą. Steve'owi najwyraźniej nie podobały się tarcia między Clintem i Tony'm i spędzał swój wolny czas na rozmowach z nimi indywidualnie i okazjonalnie włączał nieobecną osobę w temat dyskusji. Clint lubił Steve'a wystarczająco dużo - w rzeczywistości bardzo trudno było nie lubić kogoś, kto kiedyś wbił się w czołg, a później tego samego dnia został całkowicie rozbity emocjonalnie przez film Pixara - ale po drugiej rozmowie po prostu zaczął unikać kapitana. Wydawało się, że to najlepszy sposób na zachowanie ich luźniej przyjaźni, pomimo zranionych spojrzeń, jakie rzucał mu Steve.

Clint i Phil wymieniali wiadomości. Ich Standardowa Procedura Bezpiecznego Seksu została wynegocjowana i sfinalizowana (a Clint został całkowicie zniechęcony do nadawania temu specjalnej nazwy. Najwyraźniej terminologia w zakresie rządowych agencji wywiadowczych i szkolnictwa średniego znacznie się pokrywały). Clint zaprotestował przeciwko wymaganiu, by Phil nosił prezerwatywę, jeśli Clint miałby być dawcą w seksie oralnym, ale Phil przedstawił uzasadnienie, że Clint nie był jedyną osobą, która do tej pory odniosła obrażenia podczas ich związku, i że lepiej być bezpiecznym niż później żałować. Clint odpowiedział, że połowa radości z robienia loda to mieszkanka smaku i zapachu oraz dotyku skóry na języku, przedwczesnym wytrysku w ustach oraz śliskości w tylnej części gardła.

Temat ten został na jakiś czas porzucony, ponieważ wymieniali coraz bardziej gorące wiadomości testowe. Clint prawie zebrał się na odwagę, by mimochodem wspomnieć o możliwości, że obaj mogą wziąć chorobowe na resztę tygodnia i spędzić produktywnie ten czas w łóżku, nadzy i spoceni oraz prawdopodobnie zlizując z siebie nawzajem syrop czekoladowy, kiedy Phil musiał zakończyć rozmowę, aby wziąć udział w warsztatach technik nauczania przygotowujących do egzaminów. Clint spędził chwilę, boleśnie podniecony i bardziej niż trochę sfrustrowany, oddając się dziecięcej fantazji o byciu złym facetem i zniszczeniu systemu szkolnego na zawsze. Miał teraz dodatkową fantazję, w której porywał Phila do swojego gigantycznego złego robota i zabiera go do swojej nikczemnej kryjówki, a następnie angażuje go w małą rozpustę (zło było opcjonalne).

Clint naprawdę potrzebował trochę czasu sam na sam z Philem. Patrząc na to z punktu taktycznego, nadzór i śledzenie terminów nie zapewniły i nie umożliwiały osiągniecie zamierzonego celu. Aby misja posuwała się naprzód, trzeba było wprowadzić kontrolowane wydarzenia, które katalizowałyby pożądany rezultat. Albo, po prostu, Clint potrzebował pomocy w zorganizowaniu swojego cholernego życia miłosnego. To bolesne przyznanie wystarczyło, aby zabić resztki podniecenia, które odczuwał. Clint westchnął ciężko i postanowił skończyć z tym bałaganem.