Rozdział 2

Clint wbiegł po schodach do głównego biura szkoły, starając się emanować atrakcyjnością i pewnością siebie. To był sekretny plan uwodzenia Tony'ego - przyjdź, wyglądaj atrakcyjnie, wyjdź z ładną damą. Jeśli ładna pani odrzuci zaloty, wyjdź z gracją i dobrym humorem, a może spróbuj również uwieść sekretarkę po drodze. W tym przypadku rolę ładnej damy grał niejaki Philip Coulson, a opcję uroczego playboya całkowicie zablokowano i zastąpiono niezdarnym łucznikiem. Aczkolwiek był teraz niezdarnym łucznikiem, który został ulepszony przez ekspertów w dziedzinie atrakcyjnego wyglądu. Nie byłoby uwodzenia sekretarek.

Clint miał na sobie jeden z krzykliwych garniturów, które Pepper ukrywało w jego szafie. Miał na sobie buty, które były lśniące i nie odrapane. Użył również wody kolońskiej. Wziął taksówkę, ponieważ nie było mowy, żeby garnitur przetrwał pod jego motocyklową kurtką bez poważnego pogniecenia i nie było nic seksownego w spadnięciu z motoru w garniturze oraz utracie połowy skóry na drodze. Miał okulary przeciwsłoneczne i papierową torbę w ręku, a kilkoro uczniów kręcących się wokół spoglądało na niego z zainteresowaniem.

Posłał Ninie ciepły uśmiech, przechodząc obok jej biurka, a jej usta były otwarte. Gregory korzystał z kserokopiarki, a kiedy odwrócił się, by przywitać Clinta, stos papierów w jego krótkich ramionach spadł na podłogę. Clint postanowił uznać to wszystko jako dobry znak. Zastukał w matowe okno drzwi do biura Phila i oparł się o framugę. Clint zadzwonił z wyprzedzeniem i dał znać, że wpadnie na szybką wizytę, a Phil wydawał się, jakby mógł wykorzystać tę przerwę - jego lunch został zepchnięty w róg biurka i był zjedzony tylko w połowie. Na biurku, na jednej z szafek na akta i na parapecie miał trzy różne kubki z innymi poziomami kawy.

— Cześć — powiedział niejasno, zerkając na Clinta. Potem zamilkł, zdjął okulary i ponownie spojrzał na łucznika.

— Cześć — odparł Clint, starać się nie czuć zbytnio zadowolony ze sposobu, w jaki Phil odchylił się na swoim krześle, by docenić widok. Sądząc po rozbawionym uśmiechu, który pojawił się na twarzy Phila, odniósł minimalny sukces.

— Co to za okazja? — zapytał Phil cichym, opanowanym tonem, od którego Clint zadrżał, ponieważ wiedział, że Phil mógł mówić absolutnie nieprzyzwoite rzeczy tym samym głosem.

— Nie ma żadnej — odpowiedział, zdejmując okulary przeciwsłonecznie. Chciał je zahaczył o przód koszuli, ale na jego drodze znalazł się krawat, więc zamiast tego schował je do kieszeni kurtki. Phil bardzo uprzejmie nie zrobił nic poza czułym uśmiechem na tę pomyłkę. — To dzień mojego prania — skłamał Clint, podchodząc bliżej, opierając się biodrem o biurko Phila. — Myślę, że mogli pomieszać moje rzeczy. Przywiozłem też prezenty.

Clint sięgnął do papierowej torby i wyciągnął mały pojemnik świeżo zmielonej kawy z orzechami laskowymi oraz pączek w przezroczystym pojemniku. Pączek miał kształt gwiazdy i był ozdobiony fioletowym lukrem i różową posypką. Clint nie znał konkretnych preferencji Phila, ale pomyślał, że nikt nie może odrzucić tak uroczego wypieku.

Phil zdołał oderwać wzrok od oferowanych produktów i spojrzał na twarz Clinta, podążając malowniczą trasą w górę ciała mężczyzny, zatrzymując się na krótką chwilę przy schludnej poszewce na piersi łucznika. Kiedy spojrzał w oczy Clinta, uśmiechnął się z rozbawieniem.

— To zdecydowanie wydaje się być pewną okazją — zauważył.

Phil miał małe, ale widoczne rozcięcie na zewnętrznej krawędzi prawej brwi i kilka ciemnych siniaków wokół niej, które wciąż były ciemne i fioletowe. Pod okiem miał smugę żółto-zielonego sińca. Clint podejrzewał, że tylko szybkie przyłożenie lodu uratowało Phila przed podbitym okiem w pracy na cały tydzień.

— Jak tam głowa? — zapytał Clint.

— Nadal działa — odparł Phil. — A twoja?

— Zajęta różnymi sprawami — odparł Clint.

Przesunął kanapkę Phila i zajął jej miejsce, opierając część tyłka o róg biurka Phila z kawałkiem jego uda biegnącego wzdłuż całej jego długości.

— Założę się — odparł Phil, wciąż się uśmiechając.

Clint przez chwilę rozglądał się po gabinecie Phila, jakby miał cały czas na świecie. Na tylnej ścianie dominował duży regał, wypełniony kolejnymi powieściami, płytami DVD i wideo. Clint zakładał, że mają one do czynienia z różnymi lekcjami, ponieważ wiedział, że Phil lubi przynajmniej przelotnie znać każdy przedmiot nauczany w jego szkole, aby mógł poradzić sobie z rozgniewanymi rodzicami, gdy ktoś nieuchronnie narzekał na treść przedmiotu. Clint zbadał małą domenę Phila, a Phil z kolej robił to samo z Clintem, patrząc, w jaki sposób materiał jego spodni był ciasno opięty na udzie, sposób w jaki Clint miał dłonie splecione w górnej części nóg, w jaki rysował kółka na tylnym grzbiecie dłoni kciukiem drugiej. Wyraz twarzy Phila nagle się zmienił, gdy próbował zwalczyć szeroki uśmiech.

— Próbujesz wyciągnąć mnie z biura? — zapytał.

— Oczywiście, że nie — zaprotestował Clint. — Dlaczego pytasz? Czy to działa w ten sposób?

Phil roześmiał się w odpowiedzi i odchylił się na swoim krześle, pozwalając swojemu spojrzeniu prześlizgnąć się po ciele Clinta. Pogładził dłonią swój krawat, co wydawało się gestem zrobionym po to, aby zająć czymś palce.

— Trochę — powiedział w końcu.

— W mojej głowie było to o wiele bardziej subtelne i zalotne — przyznał Clint.

— Podoba mi się ta wersja — odpowiedział Phil.

Clint powstrzymał uśmiech, a potem złapał krawędź biurka i wyciągnął jedną nogę, aby móc zatrzasnąć drzwi do biura stopą.

— Wiem, że masz różne rzeczy do zrobienia dzisiaj — powiedział. — Ale pomyślałem, że moglibyśmy zaklasyfikować kawę w pokoju nauczycielskim.

W kalendarzu Phila było "wydarzenie dla pracowników". Tony zadzwonił do Pepper, aby przekonać Clinta, że imprezy dla personelu można zawsze pominąć, a Pepper zgodziła się, że zazwyczaj nie są one obowiązkowe. Niezależnie od ich zapewnień, Clint dał Philowi każdą okazję, by go odrzucić, jeśli będzie chciał.

Phil podniósł paczkę kawy i obejrzał jej etykietę. Steve ją polecił, chcąc w jakikolwiek przyczynić się do operacji "odwróć uwagę seksownego dyrektora". Clint uznał, że każda kawa, która, która była wystarczająco dobra, by Steve mógł ją kupić bez narzekania na cenę, musi być warta zachodu.

— To zdecydowanie za dobre jak na pokój nauczycielski — odparł Phil. — Jeśli ktokolwiek ją poczuję, zostanę napadnięty i okradziony z kawy.

— Będę cię chronić — zaproponował Clint, a Phil spojrzał na niego sceptycznie.

Clint nie był pewien, czy Phil wątpił w swoją zdolność do walki z niektórymi szalonymi nauczycielami, czy też był po prostu podejrzliwy co do tego, na czym polegała taka ochrona.

— Być może — zasugerował powoli Phil — starając się nie dopuści do jeszcze większego pobicia w tym tygodniu, moglibyśmy zabrać kawę do domu i bezpiecznie tam ją wypić.

— Ale masz coś do zrobienia — zaprotestował Clint. — Ważną rzecz, od której nigdy bym nie marzył cię odciągnąć.

— Kłamca — odparł Phil z uśmiechem.

— Mogę śnić o zdzieraniu z ciebie ubrań — przyznał Clint. — Ale nigdy od oderwaniu cię od twoich obowiązków.

Phil kiwał się w przód i w tył na krześle z policzkiem opartym o pięść.

— Myślałem, że to miało być uwodzenie — skomentował. — Jeśli zostało to już zdegradowane do rozproszenia…

— Nie chciałem zmuszać się do bycia uwiedzionym — wyjaśnił Clint. — Jeśli masz ochotę dać się uwieść, to mogę to zrobić.

— Jeśli powiem "nie", czy nadal dostanę kawę? — zapytał Phil.

Clint spojrzał na swoje prezenty.

— Chyba — powiedział po pewnym namyśle. — Ale pączek zostanie ze mną.

Phil przyjrzał się prezentom z poważnym wyrazem twarzy, po czym westchnął pokonany.

— Chyba dam się wtedy uwieść — powiedział ponuro.

— Przykro mi to słyszeć — powiedział Clint z taką fałszywą szczerością, na jaką mógł się zdobyć. — Wiem, że to musi być dla ciebie ciężkie.

— Podejrzewał, że w miarę upływu nocy będzie coraz cięższe — odparł beznamiętnie Phil spoglądając na krocze drugiego mężczyzny, a Clint nie mógł powstrzymać śmiechu. Phil odwrócił się do komputera. — Pozwól, że przekażę Ninie wiadomość, że dzisiaj wieczorem sama obsłuży innych — powiedział otwierając skrzynkę emailową.

— Jesteś pewny? — dopytywał się Clint. — Bo jeśli musisz iść…

Phil poświęcił chwilę, by ponownie spojrzeć na Clinta, podziwiając garnitur, który nosił i sposób, w jaki stopniowo mężczyzna kładł się na biurku Phila.

— Właśnie pojawiło się coś ważniejszego — odparł Phil.

Uśmiech Clinta zmienił się w uśmieszek.

— Założę się, że tak — powiedział z pogardliwym głosem.

Phil prychnął i rzucił w niego długopisem. Clint złapał go zgrabnie i włożył do kubka z długopisami stojącego na biurku mężczyzny.

— Wyjdź — poinstruował Phil, klikając w "wyślij". — Idź i zabaw się, podczas gdy ja się pakuję, ty straszny rozpraszaczu.

— Najlepszy rozpraszaczu — poprawił Clint, odsuwając się od biurka Phila. Drugi mężczyzna nie zaprzeczył.

OoO

Podzielili się pączkiem w kształcie gwiazdy, gdy szli z Crosstown High do mieszkania Phila. W miarę jak szli, wiatr się wzmagał, dając Clintowi do zrozumienia, że chociaż zbliżała się przerwa wiosenna, cieplejsza pogoda nie była gwarantowana. Jeśli błyskawica zdarzyła się zabłysnąć w oddali, to Clint stanowczo to zignorował. Plan Clinta polegał na wysłuchaniu tego, jak Phil opowiada o swoim tygodniu, ale Phil wciąż był przekonany, że był nudną osobą (pomimo wyrma w jego bibliotece i różnych potyczek, w których do tej pory brał udział).

— Najbardziej interesującą rzeczą, jaka mi się przydarzyła, było wciągniecie się w kłótnię pomiędzy sąsiadami i właścicielem mieszkania na temat możliwego wycieku gazu w budynku — powiedział swobodnie Phil.

— Jest to wyżej w rankingu niż uderzenie w głowę kijem?

— Uderzyły mnie bardziej interesujące rzeczy — odparł Phil, wzruszając ramionami.

Clint miał coś przeciwko temu, jak Phil wydawał się czerpać przyjemność ze słuchania jego rozmów, ani żeby nie poczuł ulgi, że miał szansę wyładować ułamek swojego niepokoju komuś, kto nie przejmował się przede wszystkim "dynamiką zespołu".

Clint skarżył się na nudę, na fizjoterapię, którą musiał wykonać i strzelanie, którego nie wolno mu było robić, na politykę polegającą na jedzeniu prawie wszystkiego, co znajduje się w lodówce Wieży Starka. Phil nie powiedział Clintowi, żeby przestał jęczeć ani żeby wziął się w garść. Wyglądał na rozbawionego, gdy Clint przesadzał i współczuł, gdy Clint próbował bagatelizować. Co najważniejsze, Phil zjadł swoją połowę pęczka, rozrywając go kawałek po kawałku, a następnie odgryzając kawałek z opuszków palców, zatrzymując się od czasu do czasu, aby odessać nagromadzony lukier. Wydawał się to całkowicie niewinne, a Phil wyglądał na autentycznie zdziwionego, gdy Clint skomentował, że nie powinno mu się pozwolić na publiczne jedzenie, jeśli miał jeść tak nieprzyzwoicie. Ale Clint zauważył, że po dokonaniu tej obserwacji, Phil wydawał się bardziej uważać na usuwanie kawałków ciasta z palców, wciągając nieznacznie policzki, gdy ssał palec do czysta.

— Drażnisz się ze mną, do cholery — powiedział Clint, celowo odwracając wzrok. W końcu to on miał uwodzić.

— Miałem wrażenie, że tylko dostarczam pewną dawkę drażnienia się, jeśli ty nie zamierzasz tego zrobić — odpowiedział Phil kuszącym głosem.

Ich ramiona ocierały się o siebie, gdy szli, a Clint czuł się w tym momencie tak cudownie zadowolony ze swojego życia.

Obaj skończyli jeść, zanim dotarli pod budynek Phila, a po kilku przypadkach, gdy grzbiety ich dłoni otarły się o siebie, Clint wziął dłoń Phila w swoją, a mężczyzna splótł ich palce. Pojechali na piętro Phila windą, zamiast wchodzić po schodach i, ku uciesze Clinta, Phil wykorzystał ten moment, by pochylić się i ukraść buziaka. Kiedy jeden pocałunek zmienił się w dwa, przekształciło się to w nieprzerwany ciąg wydarzeń, w których ich usta stykały się, a dłoń Phila ujęła biodro Clinta. Ich palce wciąż były splątane. Clint zamknął oczy przy drugim pocałunku. Otworzył je ponownie, kiedy Phil skubał jego dolna wargę, tylko po to, by starszy mężczyzna odsunął się, obserwując go z małym uśmiechem i nie do opisania wyrazem twarzy.

— Co? — zapytał Clint lekko zachrypniętym głosem.

— To nasz przystanek — odparł Phil i wyciągnął Clinta z windy.

Clint stał tuż za Philem, gdy otwierał drzwi do swojego mieszkania, muskając tył ramion mężczyzny, całując jego krótkie włosy i sprawiając, że Phil prychnął, ale brzmiał na zadowolonego. Coulson odwrócił się, pchając drzwi plecami i chwytając przód marynarki Clint, wciągając go do środka. Clint kopnął za sobą drzwi i zdjął wierzchnią odzież. Próbował opuścić marynarkę na ziemię, ale Phil odebrał ją mu i powiesił ją przy drzwiach. Clint słyszał ciche łomotanie i szaleńcze szuranie, które oznaczało, że kot rzucił się w stronę sypialni. Wymieniali ciepłe i leniwe pocałunki, gdy Phil pociągnął Clinta przez krótki korytarz. Łucznik niecierpliwie podążył za nim. A potem Phil przycisnął Clinta do ściany, biorąc ostry jęk zaskoczenia bohatera jako zaproszenie do pogłębienia pocałunku, ssania jego języka i stłumienia długiego jęku aprobaty, który wyrwał się z gardła Clinta.

— Hmm — powiedział, kiedy Phil wyciągał mu koszulę ze spodni. — Myślałem, że to ja mam uwodzić.

— Śmiało, przejmij kontrolę — odparł Phil.

Clint przesunął dłonią po szczęce Phila, odchylając mu głowę do tyłu. Pocałował go powoli, z determinacją.

Clintowi przyszło do głowy, że on i Phil nie całowali się wystarczająco. Mógłby szczęśliwie spędzać godziny całując Phila i będąc przez niego całowany. Phil nie był agresywny przy tym akcie, nie przejmował kontroli i atakował Clinta. Nie był też bierny, miał rozluźnioną szczękę i chętne usta, pozostawiając całą ciężką pracę Clintowi. Całował łucznika z delikatnością, jakby z radością poświęciłby wiele dni na poznanie kształtów zębów Clinta, faktury jego podniebienia. Całował tak, jakby prowadzili rozmowę, jakby każde przyciśnięcie warg Clint było oświadczeniem, a każde poruszenie ust Phila w odpowiedzi było pytaniem, które miało na celu wydobycie więcej, drobnych szczegółów. Phil całował tak, jakby jego celem było pozostawienie Clinta pozbawionego lekko tchu, a w zamian Clint widział każdą chwilę, kiedy odsuwali się od siebie z małymi uśmiechami na twarzach, jako jedno z najbardziej uzależniających osiągnięć jego dotychczasowego życia miłosnego.

Clint był całkowicie przekonany, że całowanie musi zdarzać się znacznie częściej. A potem Phil chwycił męskość Clinta przez spodnie. Mężczyzna nie mógł powstrzymać jęku i wycięcia swoich bioder w stronę Phila. To była kolejna rzecz, która musiała się wydarzyć znacznie częściej.

— Dobrze — powiedział Phil, pocierając nosem policzek Clinta.

— Lepiej niż dobrze — zapewnił go Clint. — To… takie dobre.

Phil roześmiał się lekko i pochylił głowę, składając małe, mokre pocałunki wzdłuż dolnej części szczęki Clinta.

— Zdejmij krawat — powiedział lekkim i konwersacyjnym tonem, czyniąc to raczej sugestią niż prośbą czy rozkazem.

Clint uniósł ręce i zaczął grzebać w jedwabnym węźle. Tony zawiązał go, był grubszy i bardziej efektywni, niż Clint sam by zawiązał. Jego palce ślizgały się po cienkiej tkaninie, gdy próbował znaleźć małe fałdy i zagłębienia, które pozwoliłyby mu go rozwiązać. W końcu wyszarpał ogon z węzła, a potem brutalnie zdjął krawat i odrzucił go na bok.

Phil przesunął ustami wzdłuż szyi Clinta, ssąc delikatnie i liżąc odsłonięta skórę w drażniącym ruchu. Clint pospiesznie rozpiął dwa górne guziki koszuli i odchylił głowę do tyłu, kiedy Phil sięgnął wolną ręką, by mu pomóc. Przez chwilę muskał palcami skórę na szyi Clinta, jakby odwracał uwagę od jego ust, podczas gdy palcami drugiej dłoni przesuwał po penisie Clint przez miękką, cienką tkaninę. Następnie Phil usadowił usta u podstawy szyi Clinta, tuż nad miejscem, gdzie obojczyk stykał się z gardłem. Clint poczuł ostre zęby i próbny nacisk. Oparł głowę o ścianę i jęknął głęboko, wyginając plecy i bezmyślnie przyciskając biodra do dłoni Phila.

— Podoba ci się to — zauważył Phil, jego słowa rozbrzmiały echem na wrażliwej skórze, zanim do końca opuściły jego usta.

Tak — syknął Clint. Phil ssał miejsce ugryzienia, wciągając krew przez warstwy skóry, a następnie odsunął się, by polizać siniak, a następnie ponownie, delikatniej ugryźć to miejsce i robić malinki na brzegach tego skrawka skóry. — Tak — powtórzył Clint, ocierając penisa o dłoń Phila. — Tak.

Phil zgiął dłoń w dolnej części trzonu Clinta, głaszcząc go mocno.

— Masz na sobie majtki? — zapytał.

— Nie.

Phil przycisnął czoło do ramienia Clinta.

— Kurwa — wymamrotał w pierś łucznika.

— Nie chciałem żeby się odcinały — dodał bez tchu Clint.

Phil wodził kciukiem wokół czubka penisa Clinta, zachęcając wyciekający z niego preejakulat do przemoczenia drogiego, szarego materiału.

— Kurwa — powtórzył, po czym wciągnął powietrze przez nos, a potem znowu zaczął maltretować szyję Clinta.

— Lubię, kiedy przeklinasz — mruknął Clint. Jedną rękę trzymał z tyłu na szyi Phila, zachęcając go do pozostania na miejscu, a drugą ręką ściskał jego biceps. Czuł, jak mięsień przesuwał się pod jego palcami, gdy Phil głaskał jego penisa, czuł jak Phil opierał się o ścianę drugą ręką, żeby go całkowicie nie przygnieść. — Podoba mi się, że jesteś taki schludny, czysty i idealny, a kiedy jesteś ze mną sam na sam mówisz brudno.

— Myślisz, że "kurwa" jest brudnym słowem? — zapytał z rozbawieniem Phil.

Przycisnął mocno dłoń do krocza Clinta, powodując u niego gwałtowny przepływ przyjemności, a potem przeciągnął rękę z powrotem w dół, głaszcząc go w tym mocnym i doskonałym ucisku. Clint kochał sposób, w jaki Phil mruczał z aprobatą.

— Tak, kiedy ty to mówisz — odparł Clint.

Zahaczył palcami o tył koszuli Phila, odciągając go od swojej szyi. Kiedy odsunął go wystarczająco, Clint pochwycił usta Phila w gwałtownym i potrzebującym pocałunku.

Phil przerwał pocałunek i oparł czoło o czoło Clinta, powoli szarpiąc go przez spodnie. Clint czuł, jak erekcja drugiego mężczyzny napiera na jego biodro.

— Rzeczy, które chcę z tobą zrobić, Clint — powiedział Phil szorstkim głosem. Zamilkł i przygryzł dolną wargę Clinta, ssąc ją. — Może nawet sprawię, że się zarumienisz.

— Opowiedz mi o nich — odparł Clint. Zakręciło mu się w głowie z pragnienia i w tym momencie Phil mógłby zasugerować cokolwiek, a on całkowicie by się na to zgodził. — Proszę.

Phil ssał delikatnie płatek ucha Clinta. Jego usta były gorące, a zęby przez chwilę mocno naciskały na miękkie ciało. Pomysł, żeby Phil go tak trzymał, głaszcząc Clinta z szaloną cierpliwością i mrucząc mu do ucha słodkie, brudne rzeczy, dopóki Clint nie dojdzie w spodniach, przyciśnięty do ściany, ponieważ obaj byli zbyt zdesperowani, by dotknąć się, aby przejść całą drogę do sypialni, wystarczyła, żeby oddech Clinta się zaciął, a jego kutas drgnął w spodniach. Phil mocno szarpnął erekcję Clinta w odpowiedzi. Phil odsunął minimalnie usta od ucha Clinta i wciągnął cicho powietrze, gotów powiedzieć Clintowi dokładnie, co chciał mu zrobić.

I wtedy odezwał się komunikator Clinta.

— Nie — wycedził Clint, uderzając głową o ścianę. — Nie, kurwa, nie. — Phil już się wycofywał, a Clint zacisnął dłoń na jego karku, chwytając go również za nadgarstek, by powstrzymać ciepło jego dłoni przed cofnięciem się zbyt daleko. — Zostań — powiedział bez tchu. — Po prostu… To nie potrwa długo, obiecuję. — Kiedy był pewien, że Phil nie oddalił się całkowicie, wyciągnął z kieszeni swój komunikator i wsunął go do ucha. — Barton — powiedział na powitanie i upewnił się, że brzmiał na tak zirytowanego, jak to tylko możliwe.

— Przepraszam — powiedział Sitwell w odpowiedzi. — Potrzebujemy twoich oczu.

— Jestem na zwolnieniu lekarskim — odpowiedział Clint.

— Tylko od szyi w dół.

— To jakieś gówno — powiedział Clint, a Phil przesunął uspokajająco dłonią w tę i z powrotem pod pępkiem Clinta.

Clint uniósł biodra i spojrzał na Phila z nadzieją. Drugi mężczyzna spojrzał na niego z niedowierzaniem w odpowiedzi.

— Wysyłamy kogoś, żeby cię odebrał za pięć minut.

— Nie ma mowy — odparł Clint. — Jestem na zwolnieniu lekarskim. Mam zakaz wchodzenia do baz TARCZY aż do odwołania. Sitwell, powiedziałeś mi z całą pewnością, że nie zostanę wezwany do końca miesiąca.

— Przepraszam, że cię rozczarowałem — odpowiedział Sitwell, nie brzmiąc na szczególnie szczerego. — Ale to operacja Avengers, a ty jesteś w zespole. — Przyłączam się do kapitana Rogersa, żeby ustalić twój odbiór.

Clint zasłonił ucho dłonią, mając nadzieję, że komunikator nie wychwyci jego słów.

— Nie przestawaj — powiedział, przyciągając Phila do siebie. — Proszę, nie przestawaj. — Phil zgiął palce, opuszki musnęły przód spodni Clinta, sprawiając, że jęknął. — Potrzebuję teraz tego bardziej niż pieprzonego powietrza — powiedział niskim, cienkim i zdesperowanym głosem.

Phil wpatrywał się w niego przez chwilę, wyraźnie rozważając swoje opcje. Clint wciąż czuł twardość Phila, widział błysk podniecenia w jego oczach.

— Jesteś pewny, że to dobry pomysł? — zapytał w końcu Phil.

— Wszystko będzie dobrze — odparł Clint, wyginając się, gdy Phil rozluźnił się. — Robiłem to już wcześniej.

Phil spojrzał na niego z zaciekawieniem, a Clint kopnął się mentalnie, bo może twierdzenie, że miał długą i paskudną historię kontaktów seksualnych, nie było najlepszym sposobem na podtrzymanie nastroju. Ale wyraz twarzy Phila szybko zmienił się w rozbawiony na zachowanie Clinta.

— Och, naprawdę? — zapytał, przyciskając się do Clinta, drażniąc go przez te miękkie, cienkie spodnie, ocierając dłonią o erekcję Clinta. — Jesteś w tym ekspertem?

— No cóż — powiedział Clint, oddychając nieco nieregularnie, gdy Phil pocierał go, mocno i niechlujnie, płaską dłonią. — Może nie ekspert. Zawsze chcę się czegoś nauczyć.

— Hawkeye — powiedział Steve na powitanie, a Clint odsunął rękę od ucha.

— Hej, Kapitanie — odpowiedział a uścisk Phila zacieśnił się na chwilę, sprawiając, że Clint zobaczył gwiazdy. Naprawdę musiał kupić sobie trochę czasu. — Co tam się, do cholery, dzieje? — zapytał, kiedy Phil odpiął pasek i rozpiął spodnie Clinta. — Sitwell brzmiał, jakby miał zaraz umrzeć.

— Jest rój robaków — odpowiedział Steve.

Zwykle Clint potrafił wiele wyczytać o sytuacji po tonie głosu Steve'a, ale dłoń Phila owinęła się wokół jego penisa i głaskał go z irytującą powolnością.

— Wstyd — powiedział Clint. — Nie mam już sprayu na owady.

— Thor obecnie wypędza je nad morze, ale potrzebujemy, abyś informował formacje szturmowe.

— Acha — powiedział Clint.

Phil patrzył w dół na swoją rękę owinięta wokół penisa Clinta. Obserwował swoje przeciąganie kciukiem tam i z powrotem po śliskiej główce i przygryzał dolną wargę, kiedy to robił. Clint chciał, żeby usta Phila były na nim, na całym jego ciele.

— Będziesz w samolocie — kontynuował Steve. — Uważamy, że Tony i Thor moją je wyeliminować, ale komputery nie radzą sobie zbyt dobrze z przewidywaniem ruchów roju. Właśnie tam wchodzisz.

— Świetnie — powiedział Clint, gdy Phil przekręcił dłoń w górnej części trzonu, przesuwając opuszkami palców w górę i w dół po małej wiązce nerwów na spodzie głowy penisa Clinta. — To wspaniałe.

Phil głaskał go powoli, jego wzrok w regularnych odstępach wędrował do twarzy Clinta, by śledzić jego wyraz, który tkwił gdzieś pomiędzy "bezwstydnym podnieceniem", a "desperacką bliskością dojścia". Uścisk Phila był mokry i śliski, wywołując więcej preejakulatu i rozprowadzając go po całym członku.

— Wszystko w porządku? — zapytał Steve.

Jego głos brzmiał tak dziwnie w uchu Clinta, kiedy wszystko, co chciał usłyszeć, to głos Phila, jego urywany oddech.

— Tak — powiedział Clint. Phil spojrzał na niego z figlarnym błyskiem w oczach. Poprawił chwyt, przyspieszył pociągnięcia i Clint musiał zacisnąć powieki, ponieważ było to tak dobre, że było przytłaczające. — O kurwa — jęknął.

Clint słyszał Steve'a mamroczącego na drugim końcu komunikatora, rozmawiającego z kimś obok, a potem jego głos powrócił donośny i wyraźny.

— Clint, gdzie jesteś? Znowu uderzyłeś się w głowę?

— Steve — powiedział Clint głosem napiętym i potrzebującym. Łucznik zupełnie nie przejmował się tym, jak rażąco brzmiał. — Jestem na pieprzonej randce. W jedyny sposób jaki stracę jasność myślenia to wtedy, gdy…

W komunikatorze rozległ się nagły dźwięk uświadomienia, a potem stukot, który brzmiał tak, jakby Steve wyrwał zestaw słuchawkowy i opuścił go na kokpit. Clint spuścił głowę i zaśmiał się przez krótką chwilę. A potem pochylił się do przodu i nacisnął swoje usta do warg Phila, całując go mocno i niezdarnie, gdy wreszcie przetoczył się przez niego orgazm, a on drżał w dłoni Phila. Phil głaskał go, aż do momentu, w którym Clint był tak wrażliwy, że dyszał i drgał, a potem wyciągnął czystą chusteczkę.

Z komunikatora znów dobiegł głos Sitwella.

— Nie obchodzi mnie, co robisz ani z iloma osobami. Kapitan Rogers będzie w twojej lokalizacji za siedem minut, więc upewnij się, że masz na sobie jakieś cholerne spodnie.

Clint wziąć ciężko oddychał, nadal przytłoczony i leniwy po orgazmie, ale zdołał odpowiedzieć twierdząco, a potem wyciągnął komunikator z ucha.

— Jesteś niesamowity — powiedział do Phila, opierając się o niego. — I trochę złośliwy.

— To był twój pomysł — odparł Phi z ręką na karku Clinta, przeczesując palcami jego włosy. — Po prostu wykonywałem rozkazy.

— Mmm, czyli twój dowódca jest najwyraźniej najbardziej diabelny ze wszystkich ludzi. I bez wątpienia piekielnie przystojny.

— Niesamowicie przystojny — zgodził się Phil, całując skroń Clinta. — Niesamowicie seksowny. Właściwie jest trochę rozpraszający.

— Nie mogę zostać — powiedział Clint, ponieważ wydawało mu się, że powinien to wyjaśnić. Mieli około pięciu minut.

— Wiem — odparł Phil. — W porządku.

— To nie jest wyrażenie, którego bym użył — odpowiedział Clint.

Schował swoją męskość z powrotem w spodnie, a potem pozwolił, by jego spojrzenie powędrowało po ciele Phila. Mężczyzna wciąż był twardy. Wyglądał, jakby ledwo opierał się pokusie zaciągnięcia Clinta do sypialni i robienia z nim cudownych, seksownych rzeczy przez całą noc, które spowodują, że się spocą.

— Czy wszystko będzie dobrze? — zapytał Phil. — Nie za szybko zabierają cię z twojego urlopu chorobowego?

— Mmm, nie sądzę, żebym dużo odpoczywał, gdybyśmy byli teraz w łóżku, ale jestem chętny, aby tego spróbować — odpowiedział Clint z pożądliwym uśmiechem. Kiedy zobaczył, że Phil był naprawdę zaniepokojony, posłał mu pocieszający uśmiech. — Potrzebują tylko moich oczu — zapewnił go. — Nie będę w pobliżu konfliktu.

Phil przerwał zapinanie paska Clinta i spojrzał na niego z uznaniem, co było zdecydowanie dokuczliwym czynem.

— Nie sądzę, żeby to oznaczało, że możesz wykonywać swoją pracę stąd?

— Ach, nie. Ale kuszące jest, aby spróbować. — Przyciągnął Phila do siebie, by złożyć na jego wargach kolejny pocałunek, krótki i czysty, ponieważ nie wierzył, że będzie w stanie odejść, jeśli pozwoli, by stał się namiętniejszy. — Miło wiedzieć, że denerwujesz się tym tak samo jak ja. Bardzo pochlebne.

— Gdyby to było po mojemu — powiedział Phil, a ich twarze były wystarczająco blisko, by ich wargi mogły się muskać, gdy mówił — byłbyś teraz nagi i na kolanach.

Oddech Clinta zamarł.

— Kurwa — powiedział i przez chwilę przycisnął twarz do ramienia Phila, biorąc długi i głęboki oddech, by zaciągnąć się zapachem Phila. — Na przyszłość — powiedział, odsuwając się — byłbym z tym w porządku.

Phil skubnął szyję Clinta, który jęknął i odchylił głowę do tyłu, zachęcając go do kolejnych ugryzień. Phil pocałował fragment skóry z otwartymi ustami, a potem zassał ostro mokry kawałek. Przesunął zębami po słabym siniaku, który zrobił. Clint zadrżał. Chciał być nagi. Całkowicie nago z Philem, reszta świata mogła cholernie dobrze…

— Czy nie miałeś gdzieś być? — zapytał Phil, wciąż przyciskając Clinta do ściany, przesuwając nosem w tę i z powrotem po jego szyi, jakby próbował znaleźć idealne miejsce, w którym mógłby teraz skupić swoją uwagę.

— Tak — odparł Clint, bez wstydu kładąc dłoń na karku Phila. — W twoim łóżku.

Phil parsknął z rozbawieniem w szyję Clinta i ugryzł go żartobliwie.

— Dalej — powiedział, cofając się o odciągając Clinta od ściany. — Musisz iść uratować świat.

— Ratowanie świata to wysiłek zespołowy — odpowiedział Clint, gdy Phil wyszedł korytarzem, aby odzyskać marynarkę Clinta. — Oszczędzam najwyżej jedną piątą świata.

— Czy nie ma sześciu Avengersów? — zapytał Phil.

— Tak, ale zwykle ktoś się obija — burknął Clint.

Phil wypchnął go za drzwi, nie pozwalając się pocałować na pożegnanie, co prawdopodobnie było dobrą rzeczą, ponieważ nad dachem budynku Phila unosił się odrzutowiec, a Clint wiedział, że agent Rambeau nie miał nic przeciwko wysyłaniu kogoś na dół, by wyciągnąć go na zewnątrz za kark, niczym nieposłusznego kociaka.

Clint dostrzegł swoje odbicie w małym okienku w drzwiach na dach. Krawat zostawił w mieszkaniu Phila. Na miał szyi ciemny ślad po miłosnym ugryzieniu, który prawdopodobnie mógłby zostać zakryty, gdyby zapiął kołnierzyk koszuli, oraz jaśniejszy nieco powyżej, który był pożegnalnym prezentem od Phila. Na ich widok pozwolił sobie na zadowolony uśmiech. Koszula była wymięta, a szybkie spojrzenie w dół potwierdziło, że stan jego spodni był dość nieprzyzwoity. Clint mógł usadowił się w tylnej części odrzutowca, ale postanowił tego nie robić. Jeśli TARCZA zamierzała zniszczyć jego życie seksualne, to TARCZA będzie musiała ponieść tego konsekwencje.

W teorii było to niezłe podejście, ale w rzeczywistości Clint został odebrany ze swojej randki przez wyraźnie upokorzonego Kapitana Amerykę, który spojrzał na Clinta, a potem mocno skupił uwagę na kokpicie przed sobą. Nie mogli wysłać Nat, która tylko skarciłaby Clinta za sprawienie, że cała przestrzeń pachnie seksem. Albo Sitwella, który potrząsnął głową, odbierając Clinta, ale przeprosiłby go za wezwanie go pod koniec podróży. Nie. Wysłali Steve'a. Było coś w zakłopotaniu Kapitana Ameryki, co było kompletnym ciosem w poczucie własnej wartości. To było tak, jakby jego kutas zagrażał bezpieczeństwu narodu.

— Cóż — powiedział Clint, gdy zapinał pasy — może zgodzimy się, by nigdy więcej o tym nie rozmawiać?

Steve sztywno skinął głową na znak zgody, po czym polecieli w kierunku zatoki.