Zapraszam na szósty rozdział Yu-Gi-Oh! ARC-V: Piąty Element.
Disclaimer: I do not own Yu-Gi-Oh! ARC-V/VRAINS and their cards.
Rozdział 6: (Wersja dubbingowa): Załadowana logika/(Wersja japońska): Topologiczna logika za linią wroga
W poprzednim rozdziale Yu-Gi-Oh! ARC-VRAINS: Piąty Element...
"W maszynie jest błąd w obliczeniach!" krzyknęła Klarrisa.
"Systemy szaleją, a moc wykracza poza skalę!" zauważył Genome.
"Wahania mocy w portalu narastają..." dodał Faust, na jego twarzy malował się wyraz szoku. "Portal staje się studnią grawitacyjną!"
"Yuko!" krzyknęła Verdia, próbując go dosięgnąć, ale bezskutecznie.
"Verdia!" odkrzyknął Yukako, wyciągając do niej rękę, ale cała piątka zniknęła w portalu, zanim zdążył.
"Zero! Sieć się wyłącza!" Wszystkie światła w pokoju zgasły, łącznie z portalem. Dr Kogami upadł na podłogę, wyczerpany. Akira odwrócił się do drzwi i wprowadził kod, otwierając je. Wybiegł i pomógł doktorowi Kogami wstać.
"Gdzie oni są?" zapytał Akira, odwracając się do kręgu, w którym znajdował się portal. "Gdzie to coś ich wysłało?"
"…Nie wiem," przyznał dr Kogami. "Gdyby mieli szczęście, wylądowaliby w innych wymiarach."
"…A gdyby tak nie było?"
"…Wolę o tym nie myśleć."
Gore warknął. "Gdzie ja jestem?" zastanawiał się głośno, idąc ulicami. Poza wycieczkami na wieś i kilkoma wycieczkami szkolnymi nigdy nie opuszczał Den City. Dlaczego miałby? Był tam celebrytą, uwielbianym przez publikę, a wszystko, czego potrzebował lub chciał, było tam. A teraz utknął w mieście, w którym nigdy nie był, z wyspami drapaczy chmur górującymi nad jego głową.
"Stać, w imię prawa!"
…Chociaż to musiało poczekać. Gore odwrócił się w stronę głosu i zobaczył dwoje dzieciaków uciekających przed dwoma facetami w szarych garniturach z okrągłymi urządzeniami przyczepionymi do lewych nadgarstków. Jeżeli była to tutejsza wersja Pojedynkowych Dysków...
"Wracajcie tu, wy małe szkraby!" krzyknął jeden z umundurowanych. "Macie się poddać natychmiast!"
"…Może raczysz mi wyjaśnić, dlaczego goniliście te dzieciaki?" zapytał Gore, utrzymując spokojny ton. Obaj mężczyźni wyglądali na zaskoczonych.
"Ci dwaj próbowali ukraść jedzenie z pobliskiego sklepu spożywczego." powiedział jeden z nich, wpatrując się w wyższego chłopca. "Obowiązkiem Sektora Ochrony jest aresztowanie wszystkich osób zakłócających spokój."
"Obawiam się, że to niemożliwe." powiedział Gore, łypiąc wzrokiem oficerów. "Nawet jeśli ta dwójka próbowała ukraść, to są tylko dzieci. Nie można ich aresztować za próbę przeżycia!"
"Ta dwójka próbowała złamać prawo!" nalegał pierwszy oficer. "Ponadto stawiali opór przy aresztowaniu! To wystarczający dowód, aby wysłać ich do obozu!"
"…Chyba już rozumiem." Gore zamknął oczy. "W takim razie obawiam się, że nie mogę wam na to pozwolić." Otworzył oczy i spojrzał na oficerów. "Gore jest przyjacielem wszystkich dzieci. I nie pozwolę wam ich skrzywdzić!"
"Pojedynek!" krzyknęli trzej gracze..
Gore: 4000 LP
Oficer Sektora nr 1: 4000 LP
Oficer Sektora nr 2: 4000 LP
"Aktywacja programu. Obejście Zasady Nadrzędnej."
"Co-?" powiedział oficer nr 1, patrząc na swój Pojedynkowy Dysk. "Co to było? Moje pole pojedynku się zmieniło!"
"Moje też!" powiedział oficer nr 2, również zszokowany.
Gore wskazał palcem oficera nr 1. "Najwyższa pora przejść do punktu kulminacyjnego! Wielki Ogrze, zmiażdż Heiji Typ 0! Ogrowy Topór!" Fioletowa błyskawica zebrała się wokół topora Wielkiego Ogra, którym następnie wystrzelił w pierwszego Heiji Typ 0. Potwór krzyknął, gdy został zniszczony, podobnie jak oficer Sektora Ochrony, który upadł na plecy.
Oficer Sektora nr 1: 200→0 LP
Gore zwrócił się do drugiego oficera. "Wygląda na to, że teraz twoja kolej. Aktywuje dodatkowy efekt Walecznej Zamiany! Ponieważ namierzony potwór zniszczył w walce potwora mojego przeciwnika, mogę poświęcić dwa kontrolowane przeze mnie potwory "Gouki" i pozwolić mu ponownie zaatakować!"
"Co? Ponownie zaatakować?!" zapytał oficer nr 2, zszokowany.
"Poświęcam Riskorpio i Skrętokobrę!" Wspomniane potwory rozpadły się w energię i trafiły do topora Wielkiego Ogra, sprawiając, że zaczął świecić. "Skończ z tym, Wielki Ogrze! Ogrowy Topór!" Wielki Ogr wysadził drugiego Heiji Typ 0 fioletową błyskawicą, niszcząc go i odpychając oficera Sektora Ochrony nr 2 kilka stóp do tyłu.
Oficer Sektora nr 2: 4000→1000 LP
"A efekt Walecznej Zamiany dokończy dzieła! To już koniec!" Karta Gore'a ponownie uwolniła impuls energii, uderzając oficera Sektora, i sprawiając, że krzyknął, gdy został wysłany na ziemię.
Oficer Sektora nr 2: 1000→0 LP
"Hej, panie Gore," zapytał Tarren. "Czy masz gdzie się zatrzymać?"
Gore zamrugał, roześmiał się i potarł tył głowy. "Obawiam się, że nie. Moja decyzja o przyjeździe tutaj była spontaniczna, więc formalnie jestem tu bezdomny."
Frank i Tarren spojrzeli na siebie, uśmiechnęli się i skinęli głowami, po czym zwrócili się z powrotem do Gore'a. "To może zostaniesz z nami?"
Gore zamrugał ponownie. "Czy to w porządku? Nie chciałbym narzucać..."
"Nie martw się!" powiedział Tarren, pokazując kciuk do góry. "Crow to naprawdę fajny kolega! Pozwoli ci zostać z nami."
"Jeśli uda mi się zainspirować jedno dziecko do pojedynku dla samej radości, bo lubi to robić i uśmiecha się z tego powodu, to bycie numerem jeden nie ma znaczenia," pomyślał Gore. Zamknął oczy, po czym je otworzył i spojrzał na dzieci. "W porządku. Chętnie zostanę z wami i z Crowem. I pokażę wam więcej moich pojedynków."
"Świetnie!" Frank powiedział radośnie, zanim wziął jedną z rąk Gore'a. "Chodź, zaprowadzimy cię tam!"
Tarren ujął Gore'a za drugą rękę. "Nie mogę się doczekać, aż poznasz Crowa! To będzie niesamowite!"
"Heheh, no dobra, dobra!" powiedział Gore, śmiejąc się, po czym pomyślał. "Może to nie jest debiut w innym wymiarze, na jaki liczyłem. Ale, jeśli dzięki temu znajdę Yukako i resztę... cóż, przynajmniej będzie ciekawie móc poznać innych graczy z Wymiaru Synchro..."
{Cue Theme Song: Yu-Gi-Oh! VRAINS Theme by Elik Alvarez and Freddy Sheinfeld}
Frank i Tarren prowadzili Gore'a przez tyle bocznych uliczek, że stracił rachubę, zanim zatrzymał się przy zrujnowanym domu. Młody mężczyzna klęczał przed domem, zajmując się czarno-pomarańczowym motocyklem, który, jak Gore musiał przyznać, wyglądał całkiem fajnie.
"Hej, Crow!" "Wróciliśmy!"
Młody człowiek odwrócił się i uśmiechnął do dzieci. Miał kolczaste pomarańczowe włosy związane skórzaną opaską i szare oczy. Miał na sobie brązową kamizelkę bez rękawów nałożoną na pomarańczową koszulę, turkusowe spodnie z nakolannikami, brązowe buty i rękawiczki bez palców do łokci. Miał też kilka żółtych znaczeń na policzkach i czole.
"Hej, Frank! Tarren! Cieszę się, że was widzę..." Facet zatrzymał się na widok Gore'a i przyjął postawę obronną. "Chwila no! Dlaczego sprowadziliście tu Szczytowca? Jeśli Sektor Ochrony się dowie…"
"Nie jestem Szczytowcem." przerwał Gore. "Jestem spoza miasta."
"Ech?" Crow zamrugał. "Spoza miasta?"
"On mówi prawdę, Crow." powiedział Frank. "Tarren i ja byliśmy ścigani przez oficerów Sektora Ochrony, ale on nas chronił!"
"Pokonał dwóch oficerów Sektora naprawdę fajnymi potworami!" powiedział Tarren. "A on nie miał gdzie się podziać, więc zaprosiliśmy go, żeby został z nami!" Tarrennagle wyglądał na niepewnego. "Czy… to w porządku?"
Crow spojrzał najpierw na dzieci, potem na Gore'a. "Ochroniłeś tych dwóch wichrzycieli przed draniami z Ochrony?" Gore skinął głową, co wywołało uśmiech i śmiech Crowa. "Hahah! No to zostań tak długo, jak chcesz! Każdy, kto chroni dzieciaki, nie może być zły." Crow spojrzał na motocykl, a potem na dom. "No, skończyłem już przegląd, więc może wejdziemy do środka? Amanda robi obiad."
We czwórkę weszli do środka, gdzie dziewczyna o bordowych włosach związanych w dwa pąki po obu stronach głowy coś smażyła. Podniosła wzrok na widok Crowa i uśmiechnęła się. "Hej, Crow! Skończyłeś ze swoim-?" Zamrugała, widząc wchodzącego Gore'a. "A to kto…?"
"Wyluzuj, Amanda, to nasz nowy przyjaciel. Oto..." powiedział Crow, ale zdał sobie sprawę, że nie zapytał mężczyznę o imię. "To jest... właściwie to nie wiem. Jak masz na imię?"
Gore się uśmiechnął. "Jestem George Gore, ale dla moich kumpli tylko Gore. Jestem spoza miasta."
"Spoza miasta?" Amanda znów zamrugała. "Ale co robisz u Plebsów? Myślałam, że cudzoziemcy zazwyczaj zostają u Szczytowców w tym Synchropolis."
"Całe szczęście, że tego nie zrobił, prawda?" powiedział Frank, podbiegając do Amandy. "Amanda, ten facet jest taki fajny! Walczył z Sektorem Ochrony, by chronić Tarrena i mnie! I ma tę naprawdę fajną kartę, zwaną Łącznikowym Potworem!"
"Ech?" Amanda i Crow zamrugali na słowa Franka. "Łącznikowy Potwór?" zapytał Crow. "Co to jest?"
"Potwór z Extra-Talii, który różni się od Synchro Przywołania." odpowiedział Gore. "W domu to dość powszechne, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek w tym mieście miał takie."
"Naprawdę? Mogę to zobaczyć?" zapytała Amanda, podekscytowana, ale Crow ją uciszył.
"Hej, hej, spokojnie. Pamiętaj, że ten gościu jest naszym gościem. I może zechcesz mieć oko na swoją patelnię."
"Hę?" Amanda obejrzała się i krzyknęła, gdy patelnia zaczęła dymić. "Jajć! Rozkojarzyłam się!"
"Mogę ci pomóc." zaoferował Gore, ale Crow potrząsnął głową.
"Wow, wow, wolnego. Jesteś naszym gościem, nie możemy pozwolić ci zrobić obiadu. Frank, Tarren, zobaczcie, czy mamy coś specjalnego w naszych zapasach. Jestem to winien temu facetowi za uratowanie waszej dwójki."
"Dobrze, Crow!" Obaj skinęli głowami i wyszli z powrotem, podczas gdy Amanda kontrolowała patelnię. Crow i Gore usiedli przy stole.
"Więc przyjąłeś tę trójkę dzieci? Czy nie powinny być w sierocińcu?" zapytał Gore.
Crow potrząsnął głową. "W tej części miasta nie ma takiego. Było, kiedy dorastałem, ale przyjechało kilku Szczytowców, kupiło to miejsce i je zamknęło. Zimni dranie." Ostatnie słowa wymamrotał pod nosem. "Znalazłem je w zaułku i... no, nie mogłem ich tak po prostu zostawić, więc przyniosłem je tutaj i adoptowałem."
Gore się uśmiechnął. "Zrobiłbym to samo na twoim miejscu. Sam jestem sierotą."
"Tak?"
"Tak. Ale dorastałem w sierocińcu." Gore zmarszczył brwi. "Nie znałem swoich rodziców, zawsze byłem sam. Musiałem kraść, żeby coś zjeść, aby przeżyć... a czasami nawet żebrowałem, żeby przeżyć. Byłem zły na cały świat. Nie miałem nic. Zero. Do czasu, kiedy zostałem przyjęty do sierocińca w Den City, gdzie poznałem grę Pojedynkowych Potworów." Gore się uśmiechnął. "W końcu znalazłem sposób, w jaki mogę kontrolować mój los moimi własnymi rękami. Ta gra nauczyła mnie, że nieważne, ile razy upadasz, zawsze się podniesiesz. Uśmiech dzieci w pewnym stopniu dodawał mi siły, abym mógł się wydostać z dołka. A teraz chcę podzielić się radością, jaką odczuwałem grając z dziećmi w Pojedynkowe Potwory."
Crow tym razem się uśmiechnął. "Całkiem miła myśl, ale nie jestem pewien, czy zostanie dobrze przyjęta w Nowym Domino City. A tak w ogóle to dlaczego tu przybyłeś?"
Gore zmarszczył brwi. "To nie był mój pomysł. Brat mojego… przyjaciela zaprosił mnie i moich dwóch przyjaciół na wycieczkę z nim, ale... zdarzył się problem i rozdzieliliśmy się."
"I nie wiesz, gdzie są twoi kumple?"
Gore potrząsnął głową. "Próbowałem ich znaleźć, zanim wpadłem na Franka i Tarrena… Czy jest szansa, że pomożesz mi ich znaleźć?"
Crow zastanowił się, po czym skinął głową. "Pomogłeś Frankowi i Tarrenowi, więc przynajmniej tyle mogę zrobić. Podaj mi tylko kilka opisów, a ja zwołam ziomków, abyśmy mogli ich poszukać. Raczej nie przetrząśniemy całego Synchropolis drobniutkim grzebieniem, ale zawsze to jakiś krok naprzód."
Gore się uśmiechnął. "Dziękuję." Nastąpiła chwila ciszy, zanim Gore ponownie się odezwał. "Właściwie to o co chodzi z tym 'Synchropolis'? Ponadto Frank i Tarren nie powiedzieli, czym są ci 'Szczytowcy' i 'Plebsi'. Wiesz, o co w tym chodzi?"
Crow zamrugał zaskoczony. "Nie wiesz?" Gore potrząsnął głową. "Rety. Jesteś spoza miasta, ale pomyślałem, że jeśli tu przyjedziesz, będziesz wiedział. Ale myślę, że mogę ci opowiedzieć co nieco o tym miejscu."
Crow skrzywił się. "Jak widzisz, mieszkamy w Nowym Domino City. Ale w pojedynkach dość często używamy Synchro-Potworów. To, w połączeniu z tą wielką, rozszerzającą się metropolią, sprawiło, że Nowe Domino City zyskało również nazwę 'Synchropolis'. Tutejsze społeczeństwo opiera się na rywalizacji: idea zwycięzców i przegranych. Zwycięzcami są Szczytowcy, a przegrani to Plebsi. Szczytowcy mieszkają w tych fantazyjnych drapaczach chmur, które, jak sądzę, widziałeś, podczas gdy my, Plebsi, mieszkamy tutaj."
"To nie różni się zbytnio od większości miast." powiedział Gore. To była prawda; W Den City mieszkali bogaci i biedni ludzie, którzy prowadzili bardzo różne życia. Gore był wyjątkowy wśród celebrytów, ponieważ nie mieszkał w apartamencie na najwyższym piętrze.
"Nie wiem, jak wygląda system tam, skąd jesteś, Gore... ale tutaj różnica jest duża. Szczytowcy stanowią około 1% populacji miasta i posiada około 99% tutejszych pieniędzy. Praktycznie są królami. A pozostałe 99% populacji mieszka w miejscach takich jak to."
Gore skrzywił się. "Żartujesz?! To nie w porządku! Fakt, w Den City mamy bogatych i biednych, ale wszystko jest bardziej rozdzielone. Czy to miasto w ogóle oferuje bezpłatną opiekę zdrowotną lub edukację?"
Crow potrząsnął głową. "Byłoby miło, ale... nie, nie ma. Przynajmniej nie dla Plebsów. Jeśli zachorujemy, musimy sami sobie z tym poradzić. Są sierocińce, które uczą dzieci, ale niewiele mogą zrobić."
Gore zacisnął pięści. Społeczeństwo oparte na rywalizacji… to przypominało Gore'owi bycie Graczem-Celebrytą w domu. Dopóki wygrywałeś, pozostawałeś w oczach opinii publicznej. Ale kiedy przegrałeś lub pojawił się ktoś bardziej sławny, spadałeś na sam dół. Gore miał szczęście zaprzyjaźnić się z Yukako i Verdią i nauczył się dzielić z nimi światło reflektorów. Gdyby nie…
"Hmm... mówisz, że to miejsce opiera się na rywalizacji. Czy to znaczy, że jest jakiś sposób, aby Plebs stał się Szczytowcem?"
Crow skinął głową. "Tak, jest kilka sposobów. Mógłbyś nader przykład wstąpić do Sektora Ochrony; większość jego członków to tak naprawdę Plebsi, ale po dołączeniu zostają mianowani Szczytowcami. Ale zawsze istnieje ryzyko, że zostaniesz zwolniony, a reszta Plebsów uzna cię za zdrajcę i znienawidzą cię do końca życia..." Crow westchnął. "Oczywiście, jest jeszcze inny sposób. Najłatwiejszy, a przynajmniej najbardziej znany. Wygranie Pucharu Przyjaźni."
"Czym jest Puchar Przyjaźni?" zapytał Gore
"To największy turniej i impreza w Nowym Domino City. Został zapoczątkowany dziesięć lat temu. Ideą jest promowanie harmonii między Szczytowcami a Plebsami poprzez umożliwienie ludziom z obu stron uczestniczenie w Turnieju Turbo-Pojedynków, a zwycięzca turnieju zostaje Królem Pojedynków, największym graczem i czołowym psem alfa w Nowym Domino City. Obecny Król, Jack Atlas, właściwie to był Plebsem."
Gore zamrugał. "Naprawdę?"
"Tak. Ale ten tłumok nic nie zrobił ze swoim tytułem!" warknął Crow, po czym zerknął z zakłopotaniem na Amandę. "Chodzi o to, że facet jest zdrajcą Plebsów. Mógł wykorzystać swoją pozycję, aby poprawić naszą sytuację. Ale teraz jest tylko pieskiem wystawowym grubych ryb z wyższych sfer."
"…Czy on jest silny?"
"Heh, to mało powiedziane. On jest najsilniejszy w całym Synchropolis. Bez dwóch zdań. Od trzech lat dzierży tytuł Króla Pojedynków." Crow uśmiechnął się do Franka i Tarrena, gdy wrócili z kilkoma puszkami. "Chociaż nienawidzę tego faceta, powiem tak: wiele dzieci patrzy na niego jako na inspirację. W tym, jak powinien zachowywać się gracz, skąd czerpać siłę. Jack kieruje się przekonaniem 'darem hartu'. Twierdzi, że dopiero wtedy, kiedy gracz ma mocnego harta ducha, może stać się prawdziwie silnym graczem. Szczytowcy wykorzystują go, aby pokazać, że my, Plebsi, nie mamy tak źle, jak nam się wydaje, ale wiele dzieci dorasta, widząc go jako bohatera."
"Skoro to najlepszy gracz, to zgaduję, że można stoczyć z nim pojedynek dopiero na samym końcu Pucharu Przyjaźni, zgadza się?"
"Tak, o ile uda ci się dotrzeć do finału. A czemu się pytasz?"
Gore zmarszczył brwi. "…po prostu jestem ciekaw." odpowiedział po chwili, po czym pogrążył się w myślach. "Jack Atlas jest najsilniejszą osobą w Wymiarze Synchro. Ciekawe, czy jest równie silny co Roken. Mało prawdopodobne, ale możliwe. Ale ten Puchar Przyjaźni…"
Gore wówczas przypomniał sobie swój pierwotny plan: zwrócić na siebie uwagę, aby jego sojusznicy mogli go znaleźć. Dostanie się do tego Pucharu Przyjaźni było zdecydowanie dobrą drogą do wykonania zadania. A jeśli będzie miał szansę zabawiać mieszkańców tego Nowego Domino City i sprawiać, że dzieci się uśmiechają, to tym lepiej.
Gore spojrzał na Crowa. "Hej, Crow. Co byś zrobił, gdybyś był Królem Pojedynków?"
Crow zamrugał w szoku. "Ja!? Dlaczego miałbym brać udział w Pucharze Przyjaźni? To tylko oszustwo, zwykła ściema! Gadają o współpracy Szczytowców i Plebsów, podczas gdy tak naprawdę odstawiamy dla nich show. Że nie wspomnieć, że ten turniej ma pokazać, że Szczytowcy są ponad nami! Zarówno psychologicznie, jak i dosłownie."
"Mówię tylko tak hipotetycznie. Gdybyś został Królem Pojedynków, co byś zrobił?"
Crow zmarszczył brwi, zastanawiając się nad pytaniem. "…Szczerze, nigdy tak naprawdę o tym nie myślałem. Hmm... na początek to chyba załatwiłbym tym małym urwisom porządny dom. Z porządnym nauczycielem, z dobrymi ubraniami. To znaczy, są dla mnie jak rodzina. Jeśli mam iść do Szczytowców, muszą iść ze mną." Crow uśmiechnął się. "Potem chodziłbym na każdą imprezę Szczytowców, na jaką mogę, nosząc najobrzydliwsze ciuchy z możliwych i skandalizując wielu z nich. Och, i na pewno zaciągnąłbym na te imprezy mojego kumpla Shinjiego. Ten to dopiero gardzi Szczytowcami i gdyby udało by mi się żeby była tam przynajmniej jedna osoba, która nie była pretensjonalnym półmózgiem , to znaczy 'pretensjonalnym człowiekiem."
Crow roześmiał się serdecznie, na co Gore się uśmiechnął. "A ty? Myślisz o wejściu do Pucharu Przyjaźni?"
Gore zamrugał. "Aż tak łatwo się domyślić?"
"Widzę to w twoich oczach, wielkoludzie." odparł Crow, po czym zmarszczył brwi. "Cóż... jest formularz zgłoszeniowy, ale tylko dyrektor Sektora Ochrony może go zatwierdzić. Inną alternatywą jest Podziemna Arena Pojedynków, gdzie jeśli wygrasz dziesięć pojedynków z rzędu, masz zaklepane miejsce w turnieju. Jednak nie polecam tego; Sektor Ochrony jest tego świadom i może ją zamknąć w dowolnym momencie."
Gore lekko się skrzywił. Zapewne pokonanie dwoje oficerów Sektora Ochrony mogło wkurzyć samego ich dyrektora. Cóż, to była miła myśl.
"Prawdopodobnie nie mogę, ale gdybym wziął udział i wygrał Puchar Przyjaźni, otworzyłbym sierociniec." powiedział Gore. "Byłoby za darmo dla każdego dziecka bez rodziców, niezależnie czy pochodzi z Szczytowców czy z Plebsów. Ważne, żeby dzieci byłyby tam szczęśliwe. Mieliby darmowe jedzenie i edukację, pomoc przy wszelkich chorobach i nauczyliby się, jak fajne mogą być pojedynki."
Crow uśmiechnął się. "Tak, to z pewnością piękne marzenie. Jeśli kiedykolwiek weźmiesz udział w Pucharze Przyjaźni, mam nadzieję, że wygrasz."
Gore uśmiechnął się, widząc wsparcie Crowa. Wtedy Amanda powiedziała, że obiad jest gotowy, a on przypomniał sobie o pustym żołądku.
Roken zmarszczył brwi, patrząc na wyświetlacz na swoim Pojedynkowym Dysku. "Ani śladu po nich," pomyślał, próbując poszerzyć zasięg. "Albo znaleźli tropicieli i wyłączyli je, albo są poza zasięgiem... albo nie są w tym wymiarze."
Roken nie powiedział pozostałym, ale jedną z nowych funkcji ich Pojedynkowych Dysków były urządzenia śledzące. Jego ojciec zasugerował ich na wypadek, gdyby Roken kiedykolwiek został oddzielony od innych. Nie powiedział o nich Gore'owi, Verdii ani Yukako, ponieważ nie chciał, aby mogli powiedzieć potencjalnym wrogom o tropicielach. Oczywiście wierzył, że Yukako w końcu znajdzie swojego tropiciela, choćby dlatego, że jego brat był zbyt sprytny, by tego nie zrobić. O ile Ciemny Ignis wcześniej się nie wygadał o tym.
Roken ponownie spojrzał spode łba na ekran, po czym spojrzał na swoje otoczenie. Budynki z białego i czerwonego kamienia zwieńczone czerwonym gontem. Kanały były co druga ulica. Trochę mu to przypominało Wenecję, piękne, włoskie miasto, które słynęło z kanałów. Co prawda interesował się programowaniem i technologią, ale czasami nawet zastanawiał nad wybraniem się do tego miasta w przyszłości. A teraz, dzięki usterce transportera wymiarowego, wylądował tutaj, w mieście przypominającym Wenecję. Nawet, o dziwo, znalazł pobliską mapę, z której wynikało, iż faktycznie trafił do Wenecji!
Lider drużyny wypadowej pokręcił głową. Chociaż rozumiał ironię losu, to i tak miał ważniejsze sprawy. Na początek wiedział, że to nie jest ta sama Wenecja, jaka była w jego wymiarze. Jeśli dobrze pamiętał, tutejsze budynki i kanały pasowały do obrazów uzyskanych z Wymiaru Fuzji. Niektóre z nich w każdym razie. Mieli także zdjęcia szkoły na wyspie w pewnej odległości od tego miasta. To, czego nie pokazali, to to, jakim życiem żyli tutejsi ludzie.
Z tego, co widział do tej pory, mieszkańcy Wymiaru Fuzji wiedli dostatnie życie. Mieli czystą wodę, bez zanieczyszczeń, a on znalazł magazyn charytatywny oferujący używane ubrania. Roken skorzystał z ostatniego, aby zdobyć trencz, który pomógłby się zakryć. Niestety nie mieli nakryć głowy. Szkoda. Zawsze chciał nosić fedorę, ale jego ojciec powiedział, że będzie wyglądał śmiesznie.
Roken zerknął na ekran, opierając się o ścianę alejki. Mógłby spróbować poszerzyć zasięg, ale do tego potrzebowałby anteny lub połączenia z satelitą. Nie widział w pobliżu żadnych anten, co oznaczało, że potrzebował dostępu do lokalnego komputera.
"Może mógłbym nawiązać kontakt z lokalnymi władzami," pomyślał Roken. "Mogliby mi pomóc znaleźć pozostałych. Ponieważ mają czternaście lat, Verdię i Yukako można sklasyfikować jako zaginione dzieci."
Jego rozmyślania przerwał odgłos biegnących w jego stronę ludzi. Myśląc szybko, Roken wspiął się na pobliską skrzynię, po czym skoczył w górę, chwytając się krawędzi dachu i wdrapując się na szczyt budynku. Spoglądając w dół, zobaczył dwójkę dzieci – chłopca i dziewczynkę, oboje około piętnastu, jeśli miał zgadywać – biegnących alejką, ściganych przez trzech mężczyzn w beżowych płaszczach, brązowych kapeluszach i spodniach. Roken uniósł brew w zaciekawieniu.
"Wygląda na to, że poszukiwania moich towarzyszy muszą poczekać." powiedział do siebie Roken, ruszając. Biegał po dachach, starając się dotrzymać kroku dzieciom i oficerom. Na szczęście nigdy nie przekroczyli kanału. Zamiast tego wyglądało na to, że studenci próbują zgubić oficerów w labiryncie bocznych uliczek. Gdyby Roken podążał za nimi na dole, też by się zgubił.
W końcu jednak dzieci zostały uwięzione w zaułku przez funkcjonariuszy, podczas gdy Roken obserwował ich z góry, czekając na rozwój wydarzeń. Na szczęście rozmawiali na tyle głośno, że usłyszał.
"Nie macie już dokąd uciec, dezerterzy. Poddajcie się, a wrócicie do Akademii po zaledwie kilku miesiącach reedukacji." powiedział główny oficer.
"Jeśli tego nie zrobicie, będziemy zmuszeni do zapieczętowania was w kartach. Akademia nie toleruje dezerterów i buntowników." zagroził inny oficer.
Chłopak zacisnął zęby. Miał warstwowe jasnoniebieskie włosy i szare oczy za okrągłymi soczewkami i nosił rozpiętą czerwono-białą kurtkę na czarnym t-shircie i niebieskich dżinsach. Dziewczyna nieco za nim miała ciemnoniebieskie włosy, które sięgały jej do pasa, brązowe oczy i miała na sobie ciemnoniebieską kurtkę, pomarańczową koszulę i szare spodnie.
"Za nic w świecie nie wrócimy na tą wyspę!" krzyknął gniewnie chłopiec. "Nie po tym, jak ta Akademia Pojedynków zaatakowała Wymiar Xyz! Więzicie nie tylko graczy, ale i cywilów!"
Ta wymiana zdań nauczyła Rokena trzech rzeczy. Po pierwsze: Oficerowie pracowali dla organizacji o nazwie Akademia Pojedynków, która była szkołą na wyspie, prawdopodobnie tej, której sfotografowała sonda międzywymiarowa. Po drugie: Akademia dokonała inwazji na Wymiar Xyz i domyślając się groźby oficerów, zapieczętowała tamtejszych mieszkańców w kartach. Po trzecie: dwoje dzieci było byłymi studentami Akademii, którzy uciekli i teraz są ścigani.
Roken przez chwilę odczuwał zainteresowanie technologią wymaganą do zapieczętowania osoby w karcie, zanim zdecydował, że zainterweniuje w tej sytuacji. W ten sposób osoba, której pomógł, poczułaby się wobec niego dłużna i mogłaby zapewnić mu dostęp do ich grupy. Ale czyją stronę powinien poprzeć?
Akademia Pojedynków była logicznym wyborem. Prawdopodobnie mieli więcej zasobów, których mógłby użyć do zlokalizowania Yukako i innych, w tym technologię podróży międzywymiarowych na wypadek, gdyby Zespół Sektor 7 nie wylądował w Wymiarze Fuzji. Poza tym, gdyby rzeczywiście spowodowali zniszczenie, które widział w Wymiarze Xyz, mógłby wykorzystać każdy uzyskany dostęp do sabotowania Akademii od wewnątrz, nie wspominając o możliwym zdobyciu dla siebie Fuzyjnych Potworów.
Oczywiście, pomaganie Akademii wiązało się z większym ryzykiem. Ponieważ oficerowie mieli przewagę, mogli nie docenić jego interwencji i nawet spróbowaliby go aresztować. Oczywiście przegraliby, ale pojedynkowanie się z pięcioma osobami z rzędu było nużące. A nawet jeśli przyjęli jego ofertę lojalności, mogliby równie dobrze pozbawić go przytomności i jako bonus zabrać jego Łącznikowe Potwory dla własnego użytku.
Z dwoma buntownikami na słabszej pozycji, uratowanie ich pozostawi większy wpływ i bardziej go do nich przywiąże. Biorąc pod uwagę pościg, przez który właśnie przeszli, znali też miasto bardzo dobrze i prawdopodobnie mogliby się przemykać niezauważeni lepiej niż on. Poza tym, gdyby ci rebelianci sprzeciwiali się grupie, która zamieniała cywilów w karty, wiedział, że Yukako chciałby, aby pomógł rebeliantom, choćby z innego powodu niż z moralności.
Wszystko to przeszło przez głowę Rokena w ciągu pięciu sekund, wystarczająco długo, aby oficerowie i uciekinierzy podnieśli Pojedynkowe Dyski. "Czas na małą interwencję." mruknął do siebie, aktywując program holo-awatara. Chociaż i bez dodatkowego kamuflażu zapewne nikt go nie rozpozna, nie zaszkodzi zachować dodatkową ostrożność. Zresztą i tak zamierzał znaleźć coś na zabicie nudy.
"Stać!" rozległ się głos. Dwoje nastolatków i troje oficerów sapnęło i odwróciło się w stronę dachu, na którym stał odziany w biało-czarny kombinezon nastolatek z kolczastymi, srebrnymi włosami i z przeźroczystym wizjerem. Osobnik zeskoczył na drogę w pozycji klęczącej, a potem stanął prosto między dwiema grupami. Rzucił oficerom spojrzenie pełne miażdżącej pogardy i powiedział: "Ja będę waszym przeciwnikiem."
"K-kim jesteś…?" zapytała dziewczyna.
"Nie martwcie się o to," powiedział Roken, podnosząc lewą rękę. "Zajmę się tą trójką."
"T-Ty przeciwko nam?" powiedział dowódca.
"Wiesz, że ingerujesz w działania Korpusu Nieletnich?" powiedział drugi oficer.
"Wyglądasz trochę staro jak na obecnego studenta Akademii. Jesteś absolwentem?" zapytał trzeci.
Roken uśmiechnął się. "Proszę was. Nie mam żadnej historii związanej z Akademią. Ale uznałem, że wasza trójka przeciwko tej dwójce jest niesportowym zachowaniem. Więc zajmę się wami jak śmieciami, którymi jesteście."
"Ś-śmieciami?" powtórzył trzeci, zgrzytając zębami.
"Nie żartuj sobie z nas!" krzyknął drugi. "Skoro przeszkadzasz w naszym obowiązku sprowadzenia tych dwóch buntowników z powrotem do Akademii, ty również zostaniesz aresztowany! Po tym, jak pokonamy cię w Królewskiej Bitwie!" Fioletowe ostrza w kształcie mieczy wyłoniły się z ich Pojedynkowych Dysków, a uśmiech Rokena poszerzył się.
"Nie możesz walczyć z nimi sam!" powiedział niebieskowłosy chłopiec, wyglądając na zdeterminowanego.
Roken potrząsnął głową. "To nie będzie konieczne. Z łatwością pokonam tę trójkę." Aktywował złote ostrze swojego Pojedynkowego Dysku, po czym odwrócił się w stronę swoich przeciwników. "A kiedy kurz walki opadnie... będziecie mi mówić 'Varis'!"
"Pojedynek!" krzyknęli wspólnie.
Varis: 4000 LP
Oficer Korpusu nr 1: 4000 LP
Oficer Korpusu nr 2: 4000 LP
Oficer Korpusu nr 3: 4000 LP
"Aktywacja programu. Obejście Zasady Nadrzędnej."
"Co?" oficerowie sapnęli zaskoczeni, słysząc głos dochodzący z Pojedynkowego Dysku Ryokena. "Co to było?"
"Mój specjalny program," odpowiedział Roken. "Teraz każdy z nas może przywołać tylko jednego potwora z Extra-Talii." Mówiąc to, spojrzał na ekran Dysku, aby zobaczyć, gdzie jest pole każdej osoby. Pola jego i środkowego oficera znajdowały się naprzeciw siebie, a dwóch pozostałych oficerów miało pola po lewej i prawej stronie pierwszego oficera. Każdy z nich miał również Extra-Strefę Potworów powyżej ich centroprawicowej Głównej Strefy Potworów.
"Co!?" "To jest oszustwo!"
Roken uśmiechnął się. "Prawdziwy gracz raczej by nie narzekał i zaadaptował się do obecnej sytuacji. Ale najwyraźniej gracze waszego pokroju nie nauczyli się tej lekcji, co?"
Oficerowie zacisnęli zęby, ale nic nie powiedzieli.
"W takim razie rozpocznę moją turę," powiedział Roken, biorąc kartę z jego ręki. "Na początek aktywuję Kartę Zaklęcia Pola, Aktywacja Sektora Rozruchowego i aktywuję jej pierwszy efekt! Raz na turę mogę Specjalnie Przywołać do dwóch Rakietowych potworów o różnych nazwach z mojej ręki w pozycji obronnej. Przybądźcie, Anestrakietowy Smoku i Autorakietowy Smoku!" Zielono-żółty smok z igłą na głowie i brązowy smok z rakietą na głowie, oba z zielonymi holograficznymi skrzydłami, pojawiły się na polu.
Anestrakietowy Smok ATK 0 OBR 2200 POZ: 1
Autorakietowy Smok ATK 1600 OBR 1000 POZ: 3
"Aktywacja Sektora Rozruchowego ma jeszcze inny efekt." kontynuował Roken. "Gdy jest aktywny, wszystkie potwory z kategorii "Rakietowych" zyskują 300 punktów ataku i obrony!"
Anestrakierowy Smok ATK 0→300 OBR 2200→2500
Autorakietowy Smok ATK 1600→1900 OBR 1000→1300
"Co to za potwory?" zdziwił się niebieskowłosy chłopak. Roken lekko spojrzał za siebie.
"Takie, które są destrukcyjną bronią, jeśli się je dobrze wykorzysta. Ale najpierw aktywuję Kartę Trwałego Zaklęcia, Rakietowa Usterka!" Karta przedstawiała Anestrakietowego, Metalrakietowego, Łuskorakietowego, Srebrnorakietowego i Magnarakietowego Smoka, wszystkie świecące się czerwoną aurą, generującą cybernetyczną barierę między dwoma graczami. "Kiedy aktywuję tę kartę, mogę namierzyć do dwóch Rakietowych potworów na moim polu, każdego z innym poziomem. Wówczas muszę wysłać liczbę kart z wierzchu mojej talii na Cmentarz, odpowiadającą sumie poziomów tych dwóch potworów, a za każdą wysłaną kartę Rakietowa Usterka otrzymuje Rakietowy Licznik. Oczywiście namierzam Anestrakietowego Smoka i Autorakietowego Smoka. Suma ich poziomów wynosi cztery. Więc wysyłam cztery karty na Cmentarz."
Rakietowa Usterka: 0 RC→4 RC
"Podczas gdy Rakietowa Usterka ma Rakietowe Liczniki, żaden gracz nie może przeprowadzić swojej Fazy Bitewnej, chyba że ma tyle samo lub więcej kart w swoich Strefach Zaklęć i Pułapek niż Rakietowa Usterka ma Rakietowe Liczniki." zakończył Roken, zaskakując oficerów.
"Czekaj, więc potrzebujemy czterech kart w naszych Strefach Kart Zaklęć i Pułapek, aby zadeklarować atak!?"
"Nie. Efekt Rakietowej Usterki zmusza mnie do usunięcia Rakietowego Licznika podczas mojej Fazy Gotowości. Ponieważ żaden gracz nie może zaatakować w swojej pierwszej turze podczas Królewskiej Bitwy, wszyscy będziemy potrzebować co najmniej trzech kart w naszych Strefach Zaklęć i Pułapek, aby zadeklarować atak, kiedy będę mógł rozpocząć moją kolejną turę."
Oficerowie zacisnęli zęby. Umieszczenie tak wielu kart na polu oznaczałoby, że ich potwory byłyby słabsze. Ale to była akceptowalna cena.
Za Rokenem chłopak i dziewczyna marszczyli brwi. Żaden z nich nie mógł zrozumieć, dlaczego Roken aktywował kartę, która przeszkadzała mu tak samo, jak oficerom. Czy próbował grać na zwłokę?
Roken lekko się uśmiechnął. Nawet nie musiał odwracać głowy. Czas spędzony na treningach pozwolił mu wyostrzyć swoje zmysły, dzięki czemu wiedział, kiedy sytuacja się zmieniała i dla kogo. Nawet teraz, gdy skupiał się na pojedynku, mógł wyczuć jeszcze inną obecność. Obecność osoby, która obserwowała ich w pobliskiej alejce. Jedyne, czego nie mógł rozszyfrować, to pytania, czy owa osoba należy do Akademii Pojedynków czy jest przyjacielem uciekinierów. Tak czy inaczej, był ciekaw jej reakcji na jego następny ruch.
"Kończę swoją turę." powiedział w końcu Roken.
"Moja kolej! Dobieram!" Oficer naprzeciwko niego dobrał i powiedział: "Przywołuję Zbrojnego Psa – Działoboxera!" Pojawił się mechaniczny brązowy pies z czarno-czerwoną armatą na grzbiecie.
Zbrojny Pies – Działoboxer ATK 1400 OBR 0 POZ: 3
"Aktywuje efekt Działoboxera! Dzięki niemu mogę Specjalnie Przywołać kolejnego Zbrojnego Psa o niższym poziomie z mojej ręki. Przywitaj się z Zbrojnym Psem – Bulkopterem!" Czarno-żółty mechaniczny buldog z wirnikami z tyłu i po bokach pojawił się w pozycji ataku.
Zbrojny Pies – Bulkopter ATK 600 OBR 0 POZ: 2
"Bulkopter, jeśli zostanie Specjalnie Przywołany, pozwoli mi dodać z mojej talii do ręki tę kartę." Oficer pokazał Rokenowi zieloną kartę z wirującymi postaciami. Dwójka stojąca za Rokenem spięła się na widok karty, ale Roken tylko się uśmiechnął.
Zirytowany reakcją Rokena oficer powiedział: "Aktywuję Kartę Zaklęcia, Polimeryzację, z mojej ręki! Łączę Bulkoptera i Działoboxera w jednego potężnego kundla!" Oficer rozłożył ramiona, gdy za jego plecami pojawił się Portal Fuzji. "Ten potwór całkowicie zmienia znaczenie słów 'psy wojny'! Teraz patrz, jak...!" Splótł ręce nad dłońmi i opuścił je przed swoją twarzą, podczas gdy jego potwory zamieniły się w czerwoną i niebieską energię i wirowały razem do portalu. "...Fuzyjnie Przywołuję! Oto on, najlepszy przyjaciel człowieka, ale twój najgorszy wróg! Megazbrojny Pies - Bulforteca!" Duży ciemnoniebieski i żółty mechaniczny pies z armatami po bokach i wieżą z tyłu wyłonił się z portalu, wezwany na Extra-Strefę Potworów w pozycji ataku.
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000 OBR 0 POZ: 6
"A więc tak wygląda Fuzyjne Przywołanie z bliska," pomyślał Roken, choć jego pewny siebie uśmieszek się nie zmienił.
"Aktywuję efekt Bulfortecy! Za każdą kartę Polimeryzacji, czy też 'Fuzji', którą wysyłam z ręki na Cmentarz, Bulforteca zyskuje 1000 punktów ataku!" Oficer odrzucił Polimeryzację, podczas gdy mechanicznego psa otoczyła żółta aura.
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000→3000
"Potwór z 3000 punktów ataku od samego początku?" zapytała zdziwiona dziewczyna. Chłopiec zmrużył oczy na Rokena, którego wyraz twarzy wciąż się nie zmienił.
"Ustawiam trzy karty." powiedział oficer. „Chociaż nie mogę zaatakować w tej turze, kiedy twoja Rakietowa Usterka straci Rakietowy Licznik w następnej turze, moja Bulforteca rozerwie cię na strzępy! Kończę swoją turę!"
"Moja kolej! Dobieram!" powiedział oficer po prawej stronie Rokena, dobierając kartę. "Przywołuję Zbrojnego Psa – Działoboxera!" Pojawił się kolejny mechaniczny brązowy pies.
Zbrojny Pies – Działoboxer ATK 1400 OBR 0 POZ: 3
"Używasz tej samej talii co twój kolega z drużyny?" zadrwił Roken. "Normalnie zero wyobraźni."
"Cicho bądź!" rzucił drugi oficer. "Nasza praca zespołowa pozwoli nam cię pokonać i aresztować."
Wyraz twarzy Rokena się nie zmienił. "Wierz w to, w co chcesz wierzyć. To nie zmieni wyniku."
Oficer warknął, wskazując na swoje pole. "W takim razie aktywuję efekt Działoboxera! Przywołuję z mojej Zbrojnego Psa – Bulkoptera!" Kolejny czarno-żółty mechaniczny buldog pojawił się w pozycji ataku.
Zbrojny Pies – Bulkopter ATK 600 OBR 0 POZ: 2
"I, tak jak mój kolega, ja też używam specjalnej zdolności Bulkoptera, aby dodać Polimeryzację z mojej talii do ręki." kontynuował drugi oficer, dodając kartę do ręki, po czym nią zagrał. "Ale Polimeryzacja nie posiedzi w mojej ręce zbyt długo, ponieważ używam jej do połączenia moich Zbrojnych Psów! Przywitaj się z drugim Megazbrojnym Psem - Bulfortecą!" Portal Fuzji pochłonął dwa mechaniczne psy, po czym wyłonił się z niego drugi granatowo-żółty mechaniczny pies, wezwany do Extra-Strefę Potworów w pozycji ataku.
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000 OBR 0 POZ: 6
Chłopiec za Rokenem zacisnął zęby. "Ten sam potwór? To znaczy…"
"Myślę, że warto zwiększyć jego siłę ataku. Odrzucam na Cmentarz Re-Fuzję, aby mój pies zyskał więcej mocy!"
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000→3000
"Teraz zakończę moją turę tymi trzema zakrytymi kartami." oficer uśmiechnął się. "Teraz, kiedy mam trzy ustawione karty, mogę zaatakować również w następnej turze."
"Moja kolej! Dobieram!" powiedział trzeci oficer. "Bez względnych ceregieli przywołuję mojego Działoboxera!"
Zbrojny Pies – Działoboxer ATK 1400 OBR 0 POZ: 3
"A wraz z jego efektem przywołuję Bulkoptera z mojej ręki!" kolejna kopia czarno-żółtego buldoga pojawiła się w pozycji ataku.
Zbrojny Pies – Bulkopter ATK 600 OBR 0 POZ: 2
"Historia lubi się powtarzać, ponieważ Bulkopter pozwala mi dodać Polimeryzację do mojej ręki, po czym ją aktywuję!" kontynuował oficer. "Megazbrojnych Psów nigdy za wiele, zwłaszcza, że teraz będziesz się liczył z trzema Bulfortecami!" Działoboxer i Bulkopter zostały wchłonięte przez Portal Fuzji, z którego wyłoniła się trzecia kopia ogromnego mechanicznego psa w pozycji ataku.
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000 OBR 0 POZ: 6
"Teraz aktywuję efekt Bulfortecy! Odrzucam Zamiennika Fuzji, by zwiększyć jego siłę ataku!"
Megazbrojny Pies – Bulforteca ATK 2000→3000
Roken zmarszczył brwi z rozczarowania. "Wszyscy przywołaliście tego samego potwora. Zakładam, że wasi przełożeni nagradzają was za nudę i brak kreatywności."
"Naszym przełożonym zależy na powodzeniu naszej pracy. Kreatywność nie ma tu znaczenia. Ustawiam trzy karty i kończę swoją turę."
Pierwszy oficer prychnął. "Więc, jak zamierzasz nas pokonać? Każdy z nas ma na swoim polu potwora z 3000 punktami ataku i nie możesz zaatakować, dopóki nie aktywujesz dwóch dodatkowych kart Zaklęć lub Pułapek." Wówczas oficer uśmiechnął się niezauważalnie, zerkając na swoich towarzyszy. "Ten głupiec nawet nie ma pojęcia, jak dobrze ze sobą współpracujemy. A to dlatego, że wewnątrz naszych czapek mundurowych kryje się specjalny nanochip odbierający nasze myśli, po czym przekazuje je innej pobliskiej jednostce, dzięki czemu potrafimy ułożyć wielowarstwowy plan. Nawet jeśli ten cały 'Varis' zdecyduje się na atak, jedną z moich kart Zestawu jest Pancerz Sakuretsu. Jeśli zaatakuje, jego potwór zostanie zniszczony."
"Tak. Ale gdyby zdołał to ominąć i zaatakować mnie," pomyślał drugi oficer. "Mam przygotowaną pułapkę o nazwie Tarcza Drenażu. Nawet, jeśli zniszczy Bulfortecę, po prostu uzyskam więcej Punktów Życia."
"A jeśli spróbuje walczyć przy użyciu Fuzyjnego Potwora, wykorzystam moją zakrytą kartę, jaką jest Rozproszenie Fuzji," pomyślał trzeci oficer. "Jeśli Fuzyjny Potwór spróbuje zaatakować, mogę odłożyć tego potwora do jego Extra-Talii i zadać mu obrażenia równe jednemu z punktów ataku jego Fuzyjnych Materiałów."
"Nic nie możesz teraz zrobić." powiedział pierwszy oficer.
"Czy teraz widzisz potęgę Akademii?" zapytał drugi oficer.
"Dla waszego dobra, lepiej się poddajcie! W przeciwnym wypadku będzie bardzo nieprzyjemnie!" przechwalał się trzeci oficer.
Chłopak zacisnął zęby i opiekuńczo położył rękę przed dziewczyną, dopóki nie dostrzegł wyrazu twarzy Rokena. Młody człowiek nie był onieśmielony przez wrogów przed nim. W rzeczywistości się uśmiechał.
"Głupiec nigdy nie zdaje sobie sprawy, kiedy kopie sobie grób."
Oficerowie sapnęli na słowa Rokena. "Co!?"
"Moja kolej! Dobieram!" Roken uśmiechnął się, widząc swoją kartę. "Podczas mojej Fazy Gotowości, Rakietowa Usterka traci jeden Rakietowy Licznik."
Rakietowa Usterka: 4 RC→3 RC
"Gdy to zniknie, mogę zaatakować w mojej następnej turze." powiedział pierwszy oficer. "A kiedy wszyscy pracujemy razem, nie ma mowy, żebyś wygrał!"
"...obawiam się, że jest wręcz na odwrót, panowie." uśmiechnął się Roken. "Ponieważ wszyscy walczyliście ze mną razem, wygram."
"Co?"
"Poza tym... naprawdę myślicie, że potraficie wygrać przy użyciu tanich sztuczek, jak te marne chipy pod waszymi beretami?"
Niebieskowłosy chłopiec sapnął, zdumiony. "Zaraz, o jakich chipach on mówi?"
"Jak wcześniej mówiłem, prawdziwy gracz potrafi się adaptować do sytuacji... a ja jestem jednym z tych, którzy są w tej dziedzinie ekspertami." kontynuował Roken, patrząc na swoich przeciwników pełnym pogardy wzrokiem. "Codziennie w wolnym czasie trenuję w sztuce pojedynkowania, w ten sposób rozwijając swoje umiejętności i zmysły. Patrząc na twarz przeciwnika i obserwując jego odruchy, gracz może dowiedzieć się sporo o jego osobowości i taktykach. A wasze twarze aż cuchną podstępem i dobrze skoordynowaną taktyką. Taktyką, która pozwala waszym chipom na przekazywanie sobie waszych myśli i planów bez konieczności werbalnej mowy."
"Ty..." warknął pierwszy oficer.
Roken zamknął oczy. "Wasz podstęp z pewnością zadziałałby na zwykłych graczy. Ale..." gwałtownie otworzył oczy, łypiąc wzrokiem swoich przeciwników. "...nie jestem zwykłym graczem. Jestem Varis, wyszkolony lider Zespołu Sektor 1, który ma na swoim koncie ponad 100 zwycięstw przeciwko Watasze Hydra! A wasza trójka nawet nie dorasta im do pięt! Wzywam Metalrakietowego Smoka!" Na polu Rokena pojawił się niebieski mechaniczny smok z łuską snajperską na głowie i zielonymi holograficznymi skrzydłami.
Metalrakietowy Smok ATK 1700 DEF 1400 POZ: 4
"Dzięki efektowi Aktywacji Sektora Rozruchowego Metalrakietowy Smok zyskuje 300 punktów ataku i obrony!"
Metalrakietowy Smok ATK 1700→2000 OBR 1400→1700
Roken uniósł rękę nad głowę, gdy wokół niej rozbłysła niebieska błyskawica. "A teraz manifestuję swój obwód!" Portal Łącznika pojawił się nad nim, powodując, że wszyscy gapili się z zaskoczenia.
"C-co to ma być!?" spytał pierwszy oficer, panikując. Obserwator zmrużył oczy w podejrzeniu.
"Strzały Łącznika zautoryzowane." powiedział Roken, opuszczając ramię, ale nie tracąc pewności siebie. "Warunkami przywołania są dwa lub więcej Efektowych Potworów. Umieszczam Anestrakietowego Smoka, Autorakietowego Smoka i Metalrakietowego Smoka na Strzałach Łącznika!" Jego potwory stały się trzema pociskami żółtej energii i weszły w górną, dolną lewą i prawą strzałkę, zmieniając ich kolor na czerwony.
"Łączenie obwodu! Łącznikowe Przywołanie! Oto wasz kat, Łącznik trzeciego stopnia! Topologiczna Trisbaena!" Potwór, który wyłonił się z portalu, nie przypominał niczego, co szóstka obecnych tam osób kiedykolwiek widziała. Był to czarno-biały mechaniczny smok z czterema kończynami i kilkoma czerwonymi plamami. Miał jedno zielone oko pośrodku głowy i dwie pętle na grzbiecie, które przypominały skrzydła. Topologiczna Trisbaena wrzasnęła, gdy została wezwana na Extra-Strefę Potworów.
Topologiczna Trisbaena ATK 2500 LINK-3 ↙↑↘
Wszyscy oprócz Rokena cofnęli się o kilka kroków od ogromnego smoka. "C-co to za potwór?" zapytał trzeci oficer.
"Ł-Łącznikowe Przywołanie?" zapytał drugi. "Nigdy nie słyszałem o czymś takim!"
Pierwszy oficer zgrzytał zębami. "To nie ma znaczenia!" zapewnił swoich towarzyszy. "Nawet, jeśli przejrzał nasz podstęp, jego potwór ma tylko 2500 punktów ataku. Wszyscy mamy potwory z 3000 punktami ataku!"
"To nie o punkty ataku powinieneś się martwić," powiedział Roken, zwracając ich uwagę, gdy zagrywał ostatnią kartę z ręki. "Zaraz wam to zademonstruję, ale najpierw gram Kartą Błyskawicznego Zaklęcia, Szybka Aktywacja! Ta karta Specjalnie Przywołuje Rakietowego potwora z mojej talii, ale nie może on atakować i zostaje zniszczony podczas Fazy Końcowej. Przyzywam drugiego Anestrakietowego Smoka!" Pojawiła się kolejna kopia zielono-żółtego mechanicznego smoka, wezwana do lewą dolną Strzałę Łącznika Topologicznej Trisbaeny w pozycji ataku.
Anestrakietowy Smok ATK 0→300 OBR 2200→2500 POZ: 1
"A jako, że Specjalnie Przywołałem Anestrakietowego Smoka koło Łącznika Trisbaeny, automatycznie aktywuje się jej specjalna zdolność!" zadeklarował Roken. "Wypędza Anestrakietowego Smoka, a także tyle Kart Zaklęć i Pułapek z pola, ile to możliwe!"
"Co!?" powiedzieli oficerowie, zszokowani.
Uśmiech Rokena poszerzył się. "Ale to nie wszystko. Za każdą zbanowaną przez ten efekt kartę, jaką kontrolowaliście, otrzymujecie 500 punktów obrażeń! Ponieważ dziewięć waszych kart zostanie zbanowanych, każdy z was otrzyma po 4500 punktów obrażeń!"
"CO!?"
"To koniec!" zadeklarował Roken. "Zemsta wygnańca!" Hełm zapieczętował głowę Trisbaeny, gdy z jej dłoni wysunęły się zielone holograficzne pazury. Od niechcenia rozcięła Anestrakietowego Smoka, Aktywację Sektora Rozruchowego i Rakietową Usterką na kawałki, po czym przecięła dziewięć zakrytych kart oficerów, niszcząc je wszystkie. "A żeby was nauczyć pokory i determinacji Prawdziwego Gracza, Trisbaena do swojego efektu dołoży swój ostateczny atak! Naprzód, Straszliwa Destrukcja!" Trisbaena wycofała płyty pancerza z powrotem do szyi, a następnie płyty skrzydłowe i pancerz klatki piersiowej złączyły się z jej głową, otwierając powstałą konstrukcję, która odsłoniła armatę. Oficerowie lekko się cofnęli, kiedy mechaniczny smok wydał z siebie ogromny wrzask, wystrzeliwując różowy promień energii i powodując eksplozję, która zniszczyła wszystkie Bulkoptery i zwaliła ich właścicieli z nóg, przewracając ich na plecy i pozbawiając ich przytomności.
Oficer Korpusu nr 1: 4000→0 LP
Oficer Korpusu nr 2: 4000→0 LP
Oficer Korpusu nr 3: 4000→0 LP
Chłopak i dziewczyna za Rokenem gapili się na oficerów, którzy leżeli na pokiereszowanym chodniku. Wąskie przejście teraz było znacznie szersze, wywołane pociskiem energii Trisbaeny, a w niektórych miejscach wciąż unosił się dym. Odwrócili się, by spojrzeć na plecy mężczyzny przed nimi. Stał wyprostowany, z rękami w kieszeniach, z pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy i promieniował pewnością siebie i siłą. Przez sekundę chłopiec widział nad sobą inną osobę. Wysokiego mężczyznę o ciemnoniebieskich włosach ubranego w czarny płaszcz. Człowieka, który promieniował taką samą wiarą we własną moc.
"Ktokolwiek kieruje tą Akademią Pojedynków, powinien podnieść standardy rekrutacji i uczyć takie płotki, czym jest Prawdziwy Gracz." powiedział z pogardą Roken, po czym dezaktywował funkcję holo-awatara. Chłopiec i dziewczyna sapnęli, widząc jak obraz ich wybawcy zaczął się zmieniać i zanikać, ujawniając białowłosego nastolatka w trenczu. Roken odwrócił się, by spojrzeć na dwójkę dzieci, uśmiechając się uspokajająco. "Jestem Roken Kogami. Miło mi was poznać."
Chłopak rozszerzył oczy. "O-oh! Miło mi cię poznać. Jestem Syrus Truesdale. A-Ale moi przyjaciele zwykle nazywają mnie 'Sy'."
"J-Jestem Blair. Blair Flannigan," odpowiedziała dziewczyna, wciąż wpatrując się w Rokena szeroko otwartymi oczami. Oboje byli zdumieni nieoczekiwanym wybawcą; podczas gdy w pojedynku działał taktycznie i bezlitośnie, poza walką emanował troską typową u starszego brata.
Roken odwrócił się i uśmiechnął, patrząc na boczną alejkę. "Chyba powinniśmy się wszyscy przedstawić. I mówię to do osoby, która się tam kryje."
Syrus odwrócił się, gdy z cienia bocznej alejki wyszła wysoka dziewczyna o długich ciemnoblond włosach, ubrana w niebiesko-białą kurtkę, czarny podkoszulek i niebieską spódniczkę. Jej orzechowe oczy były nie do odczytania, gdy zmarszczyła brwi na widok Rokena.
"Alexis!" powiedział Syrus, zaskoczony. "Byłaś tu przez cały czas?"
"…Tak. Przybyłam na czas, aby obejrzeć pojedynek." Alexis zmrużyła oczy na Rokena, ale powiedziała: "Chodźcie za mną. Wszyscy. Zanim oficerowie się obudzą i wezwą posiłki." Odwróciła się i ruszyła w dół alejki, a Roken, Syrus i Blair podążali za nią. Alexis poprowadziła ich na pewną odległość, na zmianę przez wiele alejek, przypuszczalnie po to, by zniechęcić jakichkolwiek zwolenników. "A może próbuje sprawić, żebym stracił orientację," pomyślał z rozbawieniem Roken. Wiedział, że dziewczyna jest wobec niego podejrzliwa. Dlaczego miałaby nie być? Właśnie pokonał trzech oficerów w mgnieniu oka metodą przywoływania, jakiej nigdy wcześniej nie widziała. A finałowy atak Trisbaeny tylko pogłębiał podejrzenia.
W końcu Alexis zatrzymała się w innym zaułku. Roken nie rozpoznał tego miejsca; wszystkie zaułki w tym mieście wyglądały dla niego tak samo. Jeśli próbowała go zmylić i sprawić, że nie będzie wiedział, gdzie się znajduje, udało jej się.
"Czy ona będzie próbowała się mnie pozbyć?" zastanowił się Roken, rozbawiony taką myślą. Oczywiście przegrałaby, ale czuł, że na pewno będzie zabawniej niż w poprzednim pojedynku. I nawet gdyby musiał stoczyć pojedynek z pozostałą dwójką, nie zmieniłoby to wyniku.
Alexis odwróciła się i zlustrowała Rokena od góry do dołu. "Nazywam się Alexis Rhodes. Dziękuję za pomoc moim przyjaciołom," powiedziała w końcu.
"Roken Kogami. Ale w pojedynkach używam mojego aliasu 'Varis'." Uśmiechnął się do niej. "Śmiało. Wiem, że chcesz coś zweryfikować."
Alexis zmrużyła oczy, ale zrobiła, co powiedział. "Z którego wymiaru pochodzisz? Standardowego?"
"Nie. Jestem z Wymiaru Łącznika."
Alexis zmarszczyła brwi, zdezorientowana. "To… niemożliwe. Akademia Pojedynków nigdy nie odkryła Wymiaru Łącznika."
Roken przewrócił oczami. "Być może ta Akademia nie jest tak doskonała, jak ludzie chcieliby wierzyć". Alexis uśmiechnęła się na to z małym uśmiechem zgody.
"To prawda, ale kiedy trzy lata temu Liderus przejął kontrolę nad Akademią, ani razu nie wspomniał o możliwości piątego wymiaru." Skrzywiła się na to. "Chociaż zwróciłam się przeciwko niemu, Liderus jest najlepszym umysłem naukowym w Wymiarze Fuzji i był odpowiedzialny za kreację technologii podróży międzywymiarowych. Trudno uwierzyć, że nie wiedział o twoim Wymiarze Łącznika."
"Nikt nie jest doskonały. Każdy, kto uważa, że jest, oszukuje samego siebie."
Alexis mruknęła na potwierdzenie, ale potem powiedziała: "Więc dlaczego pomogłeś Blair i Syrusowi? Nie jesteś tubylcem i coś mi mówi, że przed dzisiejszym dniem nie byłeś nawet świadomy istnienia Akademii."
"…Byłem świadomy samej organizacji, ale nie wiedziałem o jej działaniach do dzisiaj," przyznał Roken. Mógł skłamać i powiedzieć, że pomógł Blair i Syrusowi, ponieważ chciał walczyć u ich boku przeciwko Akademii lub dlatego, że tak należało zrobić, ale podejrzewał, że Alexis to przejrzy. A jeśli przyłapie go na kłamstwie, stanie się wobec niego bardziej podejrzliwa, a wtedy uzyskanie pomocy jej ludu stanie się trudniejsze.
"Mój wymiar był świadomy istnienia pozostałych czterech od dłuższego czasu. Wysłaliśmy nawet sondę, aby zrobiła im zdjęcia. Ale w zeszłym miesiącu otrzymaliśmy zdjęcia z Wymiaru Xyz, przedstawiające miasto w ruinie." Alexis zmrużyła na to oczy. "Biorąc pod uwagę to, co wcześniej powiedzieli ci strażnicy i twój przyjaciel Syrus, mogę potwierdzić fakt, że Akademia była odpowiedzialna za inwazję na Wymiar Xyz, ale nie wszyscy w Akademii zgadzali się z tymi poczynaniami i dlatego zdezerterowali."
"…Tak, to prawda," przyznała Alexis. "Blair, Sy, ja i wielu innych wiedzieliśmy, że to, co Akademia robiła, było złe, więc uciekliśmy i znaleźliśmy nauczyciela, który pokazał nam prawdziwe znaczenie pojedynków. I pewnego dnia pokażemy całej Akademii, że ich sposób myślenia jest zły."
"Prawdziwe znaczenie pojedynku?" Roken był tym zainteresowany, ale miał ważniejsze rzeczy do omówienia.
"Firma, w której pracuję, planowała wysłać zespół do zbadania sprawy, który składałby się ze mnie, mojego brata i dwóch innych osób." kontynuował. Zauważył, że Syrus zareagował na jego oświadczenie, ale odłożył to na inną okazję. "Jednakże transporter wymiarowy, którego mieliśmy użyć, zepsuł się i ostatecznie zostaliśmy rozdzieleni." Uniósł swój Pojedynkowy Dysk tak, że znalazł się na wysokości jego klatki piersiowej. "Umieściłem tropicieli w Pojedynkowych Dyskach innych, ale nie są w zasięgu. Byłbym wdzięczny za każdą pomoc, jaką możesz zaoferować, pomagając mi znaleźć moich towarzyszy."
"…" Alexis spojrzała na Blair i Syrus. "Uratował was dwoje przed Korpusem Nieletnich. Czy uważacie, że powinniśmy mu pomóc?"
Blair zamrugała zaskoczona, ale odwróciła się do Syrusa. Niebieskowłosy chłopiec zmarszczył brwi. "…Nie sądzę, żebyś był wrogiem," powiedział do Rokena. "Ale twój brat, ile on ma lat?"
"Czternaście."
"…Więc rok młodszy ode mnie," mruknął Syrus, po czym spojrzał na Alexis. "Myślę, że powinniśmy mu pomóc. Pokonał tych oficerów, jakby to było łatwe, więc przydałaby się nam jego pomoc. A ja nie chcę rozdzielać braci." Blair skinęła głową na potwierdzenie słów Syrusa.
Alexis uśmiechnęła się na słowa Syrusa, po czym odwróciła się z powrotem do Rokena i ponownie zmrużyła oczy. "Syrus może chce ci pomóc, ale najpierw muszę zadać ci ważne pytanie. Czym jest dla ciebie pojedynek?"
"Czym jest dla mnie pojedynek?" Roken był pewien, że ma to związek z jej komentarzem na temat 'prawdziwego znaczenia pojedynków'. Głośno powiedział: "Pojedynki są dla mnie tylko narzędziem, dzięki któremu osiągam swój cel. Nie pojedynkuję się dla siebie ani dla innych; liczy się tylko ukończenie misji."
Alexis zmarszczyła brwi. "Czy użyłbyś pojedynków jako narzędzia wojny?"
"Jeśli moim celem była wojna, to tak. Ale moim obecnym celem jest odnalezienie mojego brata i jego kolegów z drużyny. I zrobię wszystko, co muszę, aby odnieść sukces."
Alexis zmarszczyła brwi, po czym westchnęła. "Widać, że raczej się nie dogadamy w kwestii ideologii pojedynkowania... ale twój cel odnalezienia brata i przyjaciół jest godny. Zaufam ci i zabiorę cię do naszej kryjówki." Znowu zmrużyła oczy na niego, "jeśli nas zdradzisz, pożałujesz."
Roken uśmiechnął się, bardziej rozbawiony niż urażony tą groźbą. Alexis odwróciła się i zaczęła kierować się w stronę innej ulicy. Syrus pobiegł naprzód, by ją dogonić, podczas gdy Roken trzymał się z Blair. Widział, że ta dwójka chce porozmawiać, więc dał im trochę przestrzeni.
Syrus zerknął na Alexis kątem oka. "Może jest inny, ale tak bardzo przypomina mi Zane'a."
Alexis skinęła głową w porozumieniu. "Nie z wyglądu; ma taką samą aurę pewności siebie i siły, jaką zawsze miał Zane. Jeśli jest tak samo silny co on… może posiadanie go jako sojusznika da nam przewagę, której potrzebowaliśmy."
Syrus skinął głową, przypominając sobie dzień, w którym opuścił Akademię Pojedynków. Spotkał się ze swoim starszym bratem i powiedział mu, że ucieka. Błagał Zane'a, by poszedł z nim, ale Zane odmówił, wciąż wierząc w cel Liderusa. Ale nie doniósł na Syrusa i pozwolił mu odejść w spokoju. Syrus wciąż pamiętał, co Zane powiedział mu tamtego dnia.
"Może za bardzo się różnimy w kwestii poczynań Akademii... ale to twoja własna ścieżka, Syrus," powiedział jego starszy brat. "Jestem przekonany, że plan Liderusa jest uzasadniony... ale nie mogę decydować za ciebie. Jeśli uważasz, że chcesz żyć z dala od Akademii, mogę cię tylko zachęcić. Nawet jeśli to postawi nas obydwóch po przeciwnych stronach barykady. Jeśli znowu się spotkamy... oczekuję, że będziesz walczył z całej siły, jednocześnie pokazując siłę swoich przekonań."
Syrus nadal nie wiedział, co Zane miał na myśli. Ale wiedział, że jego brat jest teraz jego wrogiem. I to była cena, którą był gotów zapłacić, jeśli oznaczało to ucieczkę z Akademii Pojedynków.
Alexis poprowadziła ich do łodzi w pobliskim kanale. "To zabierze nas szybciej do celu." wyjaśniła Rokenowi, zanim chwyciła kilka płaszczy. "Załóżcie to." Syrus, Roken i Blair założyli płaszcze, podczas gdy Alexis zrobiła to samo. Kiedy wszyscy inni usiedli – Roken i Syrus na jednym końcu, a Blair obok stojącej Alexis – Alexis odepchnęła łódź od krawędzi i zaczęła wiosłować.
Roken odwrócił się, by spojrzeć na Syrusa. "Ta druga dziewczyna." szepnął. "Flannigan. Prawie w ogóle się nie odzywa. Czy coś jej się stało?"
Syrus trochę podskoczył na dedukcję Rokena. "…Nie, nic się jej nie stało. Raczej jej przyjacielowi." odszepnął. "Nazywał się Brier. Chociaż jest zdolnym graczem, to był jednak bardzo nieśmiały i nie czuł się komfortowo w tłumie. To właśnie Brier odkrył, co Akademia naprawdę zrobiła w Wymiarze Xyz. Razem ze mną i Blair próbował uciec z Akademii, ale... było za dużo przeszkód na naszej drodze. Brier... poświęcił się, aby Blair i ja mogliśmy uciec. Widzieliśmy, jak jeden z oficerów więził Briera w karcie. Blair była załamana…"
"…Rozumiem. Przepraszam, jeśli spowodowałem niepokój," powiedział Roken, odchylając się z powrotem na siedzeniu. Syrus skinął głową, po czym zamknął oczy, decydując się na odpoczynek do końca podróży.
Tymczasem Roken odwrócił się, by spojrzeć na Alexis. "Gdzie właściwie płyniemy?" zapytał. "Zakładam, że gdzieś, o czym siły Akademii nie wiedzą."
Alexis skinęła głową. "Kierujemy się w bezpieczne miejsce. Powiem więcej, gdy tam dotrzemy." Roken skinął głową na znak zgody.
W końcu po kilkunastu minutach Alexis zatrzymała łódź i poprowadziła pozostałą trójkę do schodów, którymi poszli do kamiennej konstrukcji wbudowanej w małą górę. Alexis otworzyła metalowe drzwi, ukazując to, co Roken rozpoznał jako kościół. Na drugim końcu kościoła Alexis sięgnęła pod ołtarz. Musiał tam być ukryty przełącznik, bo regał obok nich przesunął się na bok, odsłaniając ukryte przejście.
"Witaj, Rokenie Kogami," powiedziała Alexis, prowadząc w dół stromych schodów. "W Szkole Pojedynków You Show."
Roken uniósł brew, gdy schodzili w dół. "Szkoła Pojedynków? Macie szkoły oparte na pojedynkach?"
Alexis spojrzała na niego. "Technicznie rzecz biorąc, w Wymiarze Fuzji są tylko dwa: Akademia Pojedynków i You Show. Nie masz ich w swoim wymiarze?"
"Nie. Mamy zwykłe szkoły, które koncentrują się na matematyce, naukach ścisłych i komputerach." rzekł Roken. "Zakładam, że Akademia nie lubi konkurencji?"
"Tak, a większość naszych uczniów, w tym Blair, Sy i ja, to uciekinierzy z Akademii," odpowiedziała Alexis.
Poprowadziła ich korytarzem i minęła okno. Zaglądając do środka, Roken zobaczył kilkoro dzieci oglądających pojedynek dwóch chłopców. Alexis zatrzymała się przed zielonymi drzwiami, które otworzyła.
"Nauczycielu." powiedziała. "Przyprowadziłem kogoś, kogo, jak sądziłam, chciałbyś poznać. Jest z innego wymiaru, tak jak ty."
Oczy Rokena rozszerzyły się. Ich nauczyciel jest z innego wymiaru? on myślał. Roken podszedł do drzwi i zajrzał do środka. W pokoju znajdował się stół z krzesłem i sześcioma stołkami wokół niego, kilka pojemników ze zwojami, a na przeciwległej ścianie wisiał duży sztandar. W jednym rogu znajdowała się podwyższona platforma z krzesłem do chodzenia, a mężczyzna na tym krześle…
Był wysoki i nosił czerwoną kurtkę i spodnie na pomarańczowej kamizelce z niebieskim kołnierzykiem z żółtą podszewką. Jego czarne włosy były zwieńczone fioletowym cylindrem z przyczepionymi do niego zielonymi goglami. Czerwona laska z niebieską kulą na czubku opierała się o jego krzesło. Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na Rokena złotymi oczami, zanim się uśmiechnął.
"Miło mi cię poznać." powiedział. Jego głos był głęboki i bogaty. "Jestem Yusho Sakaki."
"Roken Kogami," odpowiedział Roken, wchodząc do pokoju. Zauważył, że Alexis szepcze coś do Blair i Syrusa, którzy poszli do innego pokoju. Jednak Alexis pozostała przy drzwiach. "Z tego, co powiedziała Alexis, nie pochodzisz stąd."
Yusho potrząsnął głową. "Nie. Oryginalnie pochodzę z Wymiaru Standardowego." Zlustrował Rokena od góry do dołu. "Nie wierzę jednak, że jesteś ze Standardu lub Xyz; jeśli o to chodzi, pamiętałbym kogoś, kto emanuje pewnością siebie tak jak ty. Może Wymiar Synchro?"
"Nie." powiedział Ryoken. "Z Wymiaru Łącznika."
Yusho zamrugał. "Łącznika?"
"Panie Sakaki," przerwała Alexis. Następnie wyjaśniła, jak znalazła Rokena broniącego Blair i Syrusa oraz jak przywołał Łącznikowego Potwora. Oczy Yusho rozszerzyły się ze zdziwienia na jej opis Topologicznej Trisbaeny oraz tego, jak Roken zmienił swoją postać, ale jego wyraz twarzy szybko się zamyślił.
"Rozumiem…" powiedział Yusho, kiedy Alexis skończyła. "Masz moją wdzięczność za uratowanie Blair i Syrusa, Roken. Ale pomyśleć, że istnieje piąty wymiar… Przypuszczam, że nawet Leo Akaba może popełniać błędy."
"Leo Akaba?" powtórzył Roken.
"Tak, ale tutaj jest powszechnie znany jako 'Liderus', który kieruje Akademią Pojedynków." wyjaśnił Yusho. "Podobnie jak ja, on też pochodzi z Wymiaru Standardowego, ale trzy lata temu porzucił swoją firmę, Korporację Leo, i przybył do tego świata."
Roken zmarszczył brwi. "Dlaczego miałby opuszczać swój własny świat?"
"Nie wiem. Wiem tylko, że niedługo po jego odejściu, jego syn Declan przejął kontrolę nad Korporacją Leo i dowiedział się o planie Leo. Zamierzał przeprowadzić inwazję na Wymiar Xyz i zjednoczyć światy."
"Zjednoczyć światy?" powtórzył Roken. "Czy coś takiego jest możliwe?"
"Jeśli tak, to on byłby tym, który by to zrobił. Ale kiedy Declan się dowiedział, poszedł do mnie. Poprosił mnie, abym poprowadził grupę graczy, którzy będą Lansjerami, przeciwko jego ojcu i powstrzyma go. Zgodziłem się na to, ale..."
To była kolej Rokena na mrugnięcie. "Ale...?"
"...ale najpierw chciałem porozmawiać z Leo i przemówić mu do rozumu. Jednakże Declan uznał, że to tylko bym marnował powietrze. Więc... postanowiłem porozmawiać z Leo bez wiedzy jego syna. Z tego powodu trzy lata temu użyłem wymiarowego transportera, aby spróbować dotrzeć do Akademii Pojedynków." Yusho zmarszczył brwi. "Niestety coś poszło nie tak. Zamiast do Wymiaru Fuzji trafiłem do Wymiaru Xyz. W pełni wykorzystałem swój czas, ucząc mieszkańców Heartland Rozrywkowych Pojedynków, ale podczas inwazji zostałem teleportowany tutaj, do Wymiaru Fuzji, gdzie wpadłem na Alexis." Yusho uśmiechnął się do dziewczyny. "Pomogła mi znaleźć to miejsce i zmienić je w schronienie dla uchodźców z Akademii. Tutaj, w Szkole Pojedynków You Show, nasi uczniowie poznają prawdziwe znaczenie pojedynków."
"Prawdziwe znaczenie pojedynków?" powtórzył Roken, marszcząc brwi. "Alexis też o tym wspomniała. Co to jest?"
Yusho zaśmiał się. "Na to przyjdzie czas później. Na razie jest coś, co muszę wiedzieć." Yusho nagle zmarszczył brwi na widok Rokena i spoważniał. "Dlaczego przybyłeś do Wymiaru Fuzji?"
"Moje przybycie tutaj było nieplanowanym wynikiem usterki w transporterze wymiarowym; podobnie jak ty, trafiłem tu przez przypadek." wyjaśnił Roken. "Ja, mój brat i jego dwaj towarzysze mieliśmy udać się do Wymiaru Xyz, aby zbadać tamtejszą sytuację i pozyskać potwory Xyz na wypadek, gdyby najeźdźca zdecydował się zaatakować mój wymiar. Ale coś w transporterze się zepsuło i zostaliśmy rozdzieleni. Jeśli są tutaj, w Wymiarze Fuzji, przydałaby mi się pańska pomoc w znalezieniu ich."
"Rozumiem. W takim razie chętnie ci pomożemy," powiedział Yusho, ponownie się uśmiechając. "Uratowałeś dwóch uchodźców, to dobrze o tobie świadczy, więc chętnie ci się odwdzięczę, pomagając ci znaleźć twoich przyjaciół. W międzyczasie możesz zostać w You Show jako mój gość. Chociaż mam jeszcze kilka pytań."
"Jakie?"
"Ten Wymiar Łącznika. Jaki on jest…?"
Niebieskowłosy chłopak w niebieskiej kurtce, czarnej koszuli i jasnoszarych bojówkach klęczał w przepastnym pokoju z widokiem na ogromną maszynę, naprzeciwko siedzącego na tronie mężczyzny w średnim wieku. Mężczyzna był opalony, łysy, z wyraźnymi naczyniami krwionośnymi i miał niebieskie oczy. Nosił fioletowy wojskowy mundur z długą fioletową peleryną i miał pancerną płytę zakrywającą lewą stronę głowy.
"Powiedziałeś, że chcesz wrócić do Wymiaru Standardowego, Sora. Zgadza się?" mężczyzna zapytał chłopca.
Chłopiec, Sora Perse, wstał prosto. "Tak, Liderusie! W Standardzie nadal przebywają te niedobitki z Xyz! Poza tym muszę się zrewanżować jednemu z nich za upokarzającą porażkę, jaką mi zadał!" chłopiec zacisnął zęby. "Nie spocznę, dopóki nie wyrównam rachunków z Shayem!"
Mężczyzna, Leo Akaba, zanucił. "Rozumiem... masz moje pozwolenie na powrót."
Sora uśmiechnął się. "Dziękuję bardzo!"
"Jednakże chcę, żebyś kogoś dla mnie znalazł." poinformował go Leo. "Z małą pomocą przyjaciół." Sora odwrócił się, gdy dwunastu młodych mężczyzn w niebieskich wojskowych mundurach i srebrnych maskach wyszło zza kolumn w pokoju.
"Siły Obelisku?" – powiedział zdziwiony Sora.
"Chociaż zrewanżowanie się z niedobitkami Xyz jest dla ciebie ważne," powiedział Leo, ponownie zwracając uwagę Sory. "W tej chwili twoim celem jest znalezienie młodej dziewczyny, to twój najwyższy priorytet. A to jest dziewczyna, którą musisz znaleźć." Leo wyciągnął lewą rękę, gdy obok niego pojawił się hologram niebieskowłosej dziewczyny w czerwonym mundurze.
"Z-Zuzu?!" powiedział Sora, jeszcze bardziej zaskoczony widokiem jednego ze swoich przyjaciół ze Standardu.
"Nie, ona się nazywa Celina." poprawił chłopca Leo.
"Celina..." powtórzył niepewnie Sora. "Ale zaraz, ona istotnie wygląda jak Zuzu… Jak? I dlaczego?"
"W tej chwili to nie twoje zmartwienie. Teraz twoim zmartwieniem jest sprowadzenie tej dziewczyny z powrotem do mnie. Znajdź ją, nieważne jakim sposobem. I nieważne, co lub kto stanie ci na drodze, musisz przeszkody usunąć, wykorzystując swoje umiejętności gracza. To jest twoja misja, Sora. Jak uda ci się zabezpieczyć Celinę i odesłać ją z powrotem do Wymiaru Fuzji, wtedy będziesz mógł się zemścić na 'Exceedianie', który cię pokonał." Sora zmrużył oczy, nie zgadzając się z rozkazem Leo, ale zatwardził swoje serce.
"Ja... rozumiem. Sprowadzę Celinę z powrotem do Akademii."
"Miło to słyszeć. Możesz odejść, Sora." Sora i Siła Obelisku opuścili pomieszczenie. Kiedy odeszli, Leo odwrócił się, by spojrzeć na filar. "Teraz możemy porozmawiać, Brailus. Jestem gotów powierzyć ci misję."
Zza kolumny nie dobiegł żaden dźwięk. Poza kilkoma piskami i buczeniami. Leo zmrużył oczy. "Brailusie…" powiedział ostrzegawczo.
Zza kolumny dobiegło westchnienie. "No dobra." Na światło dzienne wyszedł siedemnastoletni chłopiec. Miał bladą skórę, szare oczy za okularami i ciemnozielone włosy, z kilkoma kosmykami opadającymi na lewe oko. Ubrany był w ciemny militarny garnitur, który jednak wyglądał na niechlujnie włożony. Nie patrzył na Leo, kiedy wchodził, jego zielone oczy były utkwione w trzymanym w dłoniach tablecie. "Poczekaj trochę, muszę utworzyć nowy plik zapisu dla dyskusji."
Leo jeszcze bardziej zmrużył oczy, ale nie odpowiedział. Po kilku sekundach Brailus schował tablet do torby zwisającej z jego lewego ramienia. "Przepraszam, szefie, ale byłem na forum dotyczącym pretensji zachowań ludzi w stosunku do Korpusu Nieletnich i nie mogłem przegapić dyskusji."
Leo stłumił westchnienie. Chociaż był wdzięczny, że jeden z elitarnych graczy Akademii jest na bieżąco w sprawie relacji mieszkańców Wenecji z Akademią, to jednak dyskusje tak pochłaniały Brailusa, że ten prawie nie zdawał sobie sprawy z otaczającego go realnego świata. Z drugiej jednak strony, Leo dzięki niemu był na bieżąco w sytuacji w Wenecji; chociaż Akademia Pojedynków cieszyła się reputacją w pobliskim mieście, a tamtejsi obywatele są nawet skłonni zgłaszać dezerterów, których zauważą, to jednak byli tacy, którzy nie akceptowali postępowania szkoły, a rozmowy między protestantami zazwyczaj odbywały się poprzez mało znane fora internetowe.
Na szczęście Brailus, który, mimo bycia internetowym geekiem i nerdem, był bardzo obeznany w hakowaniu forów i często zapisywał na dysku wszelkie dyskusje, które głównie miały negatywne opinie wobec Akademii. Dzięki temu Leo wiedział, jakie kroki podjąć. Ale w tej chwili miał dla Brailusa inne zadanie. "Wysyłam cię do Standardowego Wymiaru oddzielnie od Sory i Siły Obelisku." wyjaśnił. "Masz wyeliminować pewien cel." Wskazał w lewo na hologram młodego chłopca z zielono-rudymi włosami, ubranego w czerwoną koszulę, zielone spodnie i białą kurtkę przypominającą pelerynę. "Nazywa się Yuya Sakaki. Masz go znaleźć i wyeliminować."
Brailus uniósł brew, oglądając hologram od góry do dołu. "Jak na takie chucherko to dość wysoki wymóg. Co on takiego zrobił? I dlaczego nie powierzysz tej misji Sorze?"
"Nie musisz znać odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie." odpowiedział Leo. "Powiem tyle, że chłopiec stanowi potencjalne zagrożenie dla misji Akademii Pojedynków. A co do drugiego, Sora zaprzyjaźnił się z Sakakim podczas pobytu w Standardzie i chociaż nie wątpię w zaangażowanie Sory, wolałbym nie testować go niepotrzebnie. Co więcej, Yuya Sakaki jest twórcą metody przywoływania znanej jako 'Wahadłowe Przywołanie'."
"Wahadłowe Przywołanie…" wymamrotał Brailus, patrząc na Yuyę z odnowionym zainteresowaniem. "Słyszałem o tej nowej sztuczce, którą opracował Standardowy Wymiar. On ją założył?"
"Wspomnienia Sory łączą jej pochodzenie z Yuyą Sakakim, więc tak. Nauczył się także Fuzyjnego Przywołania, więc w tej chwili jest uważany za bardzo niebezpiecznego. Umiejętności Sory nie podlegają dyskusji, ale niewykluczone, że czas spędzony z Sakakim może zasiać ziarno niepewności w naszym żołnierzu. Wolę pozostawić likwidację Sakakiego komuś, kto się nie zawaha i posiada niezbędną siłę. Po ukończeniu swojej misji możesz wspomóc Sorę. Podobnie jak w przypadku niego i Siły Obelisku, masz pozwolenie na angażowanie w walkę innych lokalnych graczy, aby osiągnąć swój cel. Możesz odejść."
"Nie zawiodę, szefie." odpowiedział Brailus, wyciągając tablet z tylnej kieszeni i opuszczając salę tronową. Tymczasem Leo odwrócił się w stronę migającego światła na swoim krześle, które wskazywało na komunikację. Kiedy Brailus wyszedł, otworzył go i zobaczył, że pochodzi od jednego z jego techników.
"O co chodzi?"
"Wiem, że jest pan teraz zajęty, Liderusie." powiedział technik. "Ale pomyślałem, że powinieneś wiedzieć, że godzinę temu wykryliśmy nieznaną energię przywołania w Wenecji."
Leo zmrużył oczy. "Wahadłowe?"
"Nie, sir. Przejrzeliśmy energię przez nasze zapisy i znaleźliśmy dopasowanie; to ta sama energia, którą wykryliśmy w Pustce Wymiarowej."
"…Więc to był gracz z piątego wymiaru." podsumował Leo, marszcząc brwi. "Czy nadeszły jakieś dziwne raporty z Korpusu Nieletnich?"
"Tak, tylko jeden, sir. Mówili, że młody człowiek – prawdopodobnie w wieku od osiemnastu do dwudziestu jeden lat – pojedynkował się z trzema ich oficerami i pokonał ich w jednej turze. Użył do tego dziwnego mechanicznego smoka."
"Mechanicznego smoka?" powtórzył Leo.
"Tak. Niestety, ich Pojedynkowe Dyski zostały poważnie zniszczone, ale udało nam się odzyskać kawałek nagrania."
"Daj go na ekran." nakazał Leo. Wówczas przed nim wyświetlił się holograficzny obraz, którzy tu i ówdzie ukazywał oznaki uszkodzeń. Pokazywał nastolatka w biało-czarnym kombinezonie, a nad nim górował niewyraźnie czarno-biały mechaniczny smok z jednym okiem. Uważnie się przyglądał i słuchał, jak nastolatek mówił o determinacji 'Prawdziwego Gracza', a jego smok zmienił kształt, po czym wystrzelił promień energii. Wówczas przekaz wideo się zatrzymał. Leo zmarszczył brwi, przyglądając się graczowi. Istotnie nie wyglądał na dezertera Akademii, ani nawet na kogoś z Wymiaru Xyz. A jego oczy... chociaż obraz był lekko rozmyty, Leo był w stanie dostrzec w nich czystą determinację i bezwzględność. Oczy osoby, która miała do wykonania misję wielkiej wagi, a wszelkie przeszkody na jej drodze były obracane w pył.
"Prześlij mi pełny raport. Czy otrzymano jakieś wiadomości od grupy zwiadowczej, którą wysłaliśmy?"
"Tylko potwierdzenie, że przybyli do piątego wymiaru, proszę pana."
"Dobrze. Powiadom mnie, kiedy wyślą następny raport."
"Zrozumiano."
Leo zakończył rozmowę i odchylił się na krześle, marszcząc brwi. "Dlaczego?" zastanawiał się. "Stworzyłem tylko cztery karty, aby pokonać tego Demonicznego Gracza..., a kiedy ona zniknęła, widziałem, jak podzieliła się na cztery postacie, a nie na pięć. Dlaczego więc istnieje piąty wymiar?"
{Cue Theme Song: Yu-Gi-Oh! VRAINS Ending Theme by Elik Alvarez and Freddy Sheinfeld}
Rakietowa Usterka
Kategoria: Trwała Karta Zaklęcia
Obraz: Anestrakietowy, Metalrakietowy, Łuskorakietowy, Srebrnorakietowy i Magnarakietowy Smok, wszystkie świecące się czerwoną aurą, generującą cybernetyczną barierę między dwoma graczami
Opis: Kiedy ta karta jest aktywowana: namierz do dwóch "Rakietowych" potworów na swoim polu, każdego z innym poziomem; wyślij liczbę kart z wierzchu swojej talii na Cmentarz równą sumie poziomów potworów namierzonych przez ten efekt, a jeśli to zrobisz, umieść na tej karcie Rakietowy Liczniki równe liczbie kart wysłanych na Cmentarz przez ten efekt. Podczas twojej Fazy Gotowości: usuń 1 Rakietowy Licznik z tej karty. Jeśli nie ma na niej żadnych liczników, zniszcz tą kartę. Dopóki ta karta jest odkryta na polu, żaden z graczy nie może przeprowadzić swojej Fazy Bitewnej, jeśli ma mniej kart w Strefach Zaklęć i Pułapek, niż liczba Rakietowych Liczników na tej karcie.
Zapowiedź następnego rozdziału
Następnym razem w Yu-Gi-Oh! ARC-VRAINS: Piąty Element. Rozdział 7 – Malowniczy chaos. Kiedy Królewska Bitwa Mistrzostw Ligi Arc zaczyna się rozkręcać, Yukako wędruje po zmienionych terenach Paradise City, próbując znaleźć Shaya Obsidiana. Jednakże nie zdaje sobie sprawy, że jego droga będzie bardziej wyboista, niż mu się wydaje, zwłaszcza kiedy musi się musiał uporać z przybyszami z Wymiaru Fuzji, a także nawiązać współpracę z odzianym na biało przybyszem na motocyklu…
Rozdział 8 — Chwycić się wiatru. Nieoczekiwane spotkanie Yukako i Yuyi zostaje przerwane przez elitarnego żołnierza z Akademii Pojedynków, który ma za zadanie wyeliminować Yuyę Sakaki. Yukako jako Zi-O stara się utrzymać przewagę w pojedynku, lecz jeden nieostrożny ruch sprawia, że gracz Rytualnych Bestii rozpoczyna brutalny kontratak. Kiedy się wydaje, że jego misja zakończy się porażką i że nie odnajdzie przyjaciół, niespodziewanie coś się budzi wewnątrz Zi-O…
Rozdział 9 — Kontrakt z demonem biznesu. Po oficjalnym wprowadzeniu ocalałych w szeregi Lansjerów, Declan stara się przekonać Yukako do współpracy z nimi. Jednakże metody działania przybysza z Wymiaru Łącznika, a zwłaszcza chłodna logika sprzeczająca się z Rozrywkowym Pojedynkiem Yuyi, stawiają niezbyt stabilny most zaufania. W tym celu Declan przekonuje Yukako do Pojedynku Akcji z Dennisem McFieldem, gdzie oboje muszą zaprezentować swoje umiejętności. Ale Yukako, który w swoim życiu przeszedł wiele, stara się walczyć po swojemu...
Rozdział 10 — Dyktatorzy kontra samotnicy. Starcie między Declanem a Yukako alias Zi-O nabiera ogromnego tempa, kiedy gracz z Wymiaru Łącznika demonstruje potęgę swoich Kodujących Szyfrantów w pełnej krasie. Ale to nie zniechęca prezesa korporacji, który używa Dyktatorów Demonów Destrukcji do odzyskania przewagi. A na domiar złego, jego słowa coraz bardziej frustrują Yukako. Choć niechętny do współpracy z manipulacyjną osobą, ale czujący konieczność współpracy w celu odnalezienia swoich towarzyszy, Zi-O musi wyprowadzić potężny kontratak. A to by oznaczało użycie potwora, którego niedawno uzyskał z Burzy Danych…
Rozdział 11 — Następny przystanek: Synchropolis. Przybywszy do Wymiaru Synchro, Yuya, Yukako i część ich zespołu od razu wpadają w kłopoty z prawem. Mając za towarzyszy narwaną dezerterkę z Wymiaru Fuzji, napuszonego faceta, który nie wie kiedy zamilknąć, cichego nieśmiałego chłopca i Rozrywkowego Gracza, Yukako musi przejąć dowodzenie i wytyczyć drogę ucieczki. Oczywiście jego nastawienie i logika kolidują z niecierpliwością Celiny i Sylvio, co w efekcie prowadzi do nieoczekiwanego pojedynku drużynowego…
No cóż, ludziska. Oto mój szósty rozdział z fanfic'u Yu-Gi-Oh! ARC-VRAINS: Piąty Element. Po pierwsze, mam przyjemność przedstawić debiutujące tutaj postacie z poprzednich serii: Crowa, Alexis, a także Syrusa Truesdale'a i Blair Flannigan, a także jest wspominka o starszym bracie Syrusa, Zane'ie. Pozwoliłem sobie trochę rozwinąć charakter Rokena alias Varisa, dodając filozofię 'Prawdziwego Gracza': definicja może się różnić, a w jego przekonaniu 'Prawdziwy Gracz' to osoba, która nie narzeka, potrafi się adaptować do sytuacji i ma silną wolę determinacji, że może zwyciężyć, nawet jeśli jego przeciwnik oszukuje. Co prawda, efekt Topologicznej Trisbaeny z łatwością zredukował punkty życia oficerów Korpusu Nieletnich do zera, ale uznałem, że Varis powinien pokazać im, że nie należy go lekceważyć, więc dodałem do efektu obrażeń jeszcze deklarację ataku. Na sam koniec jeszcze debiutuje postać OC, znana jako Brailus. Początkowo chciałem go nazwać 'Brylus', ale brzmiało to dość mało chwytliwie, dlatego zmieniłem imię. Jego rolą jest śledzenie dyskusji o nieprzyjemnych opiniach wobec Akademii i raportowanie o tym Liderusowi. I, jak zwykle, tłumaczenie archetypów występujących tutaj:
* Rokket - Rakietowy
* (Full)Armor Canine - (Mega)Zbrojny Pies
Takie jedno pytanie dla was: w dubbingu Arc-V było wspomniane, że mieszkańcy Wymiaru Fuzji byli nazywani 'Fuzjonitami' (Fusionites), a z Wymiaru Xyz 'Exceedianami' (Xyzian). Byłbym wdzięczny, gdybyście, oczywiście poza komentarzami dotyczącymi rozdziałów, odpowiedzieli na pytanie: Czy w fanficu dać 'dubbingowe' nazwy dla mieszkańców wymiarów (Fuzjonit/Fuzjonici, Synchrozjan/Synchrozjanci. Exceedian/Exceedianie, Łącznikon/Łącznikanie), czy zwyczajnie nazywać ich mieszkańcami danego wymiaru?
No cóż... to na razie tyle. Czytajcie, piszcie i komentujcie. I wyczekujcie siódmego rozdziału, w którym nasz protagonista Yukako Kogami będzie miał pełne ręce roboty. Adieu~.
