Rozdział 4
Oczywiście telefon Clinta rozdzwonił się, gdy biegł po schodach za Philem. Clint powoli go doganiał, ale Phil miał po swojej stronie szybkość wynikającą z desperacji i dobry start. Chwila, którą Clint spędził gapiąc się, gdy jego chłopak wpadł do lekko płonącego budynku, nie działała na jego korzyść. Nie zaszkodziło również to, że Phil był w dżinsach i parze butów do biegania - Clint dobrze wiedział, że odpowiednie obuwie może mieć znaczenie, jeśli chodziło o pościg.
— Nie mogę teraz rozmawiać. Wyciągam mojego chłopaka z płonącego budynku — powiedział na powitanie, odbijając się od ściany na podeście na trzecim piętrze.
— Och, czy jest w domu? — zapytał Tony z całą grzeczną niewinnością i mocnym urokiem. — Ponieważ mogę wpaść i przywitać się. Wiem, że marzyłeś, żeby mnie przedstawić.
— Powiedz Natashy, żeby sprawdziła swój telefon — od warknął Clint, po czym rozłączył się i wsunął komórkę do tylnej kieszeni z taką siła, jak tylko mógł.
Dogonił Phila w jego mieszkaniu. Phil już wychodził chwiejnym krokiem ze swojej sypialni. Miał coś owiniętego w kurtkę i sądząc po nieszczęśliwym skowycie dochodzącym spod materiału, Clint mógł się domyśleć, co to było.
— Co ty do diabła sobie myślałeś? — krzyknął.
W mieszkaniu było gorąco i wszędzie był dym, co sprawiało, że nie było to najlepszym miejscem do kłótni, ale Clint był pod wpływem emocji.
— Nagromadzenie gazu spłonęło wraz z początkową eksplozją — odparł Phil między nierównymi oddechami. — Został tylko pożar rurociągu w piwnicy…
Clint wpatrywał się w niego przez chwilę.
— Jestem prawie pewien, że to nie tak działa.
Phil rozejrzał się po swoim mieszkaniu, a Clint był gotów chwycić go i przerzucić przez ramię, gdyby zwlekał, by spróbować uratować albumy ze zdjęciami lub inne rzeczy.
— Czyli powinniśmy się stąd wydostać?
— Tak — warknął Clint, chwytając Phila za ramię i popychając go w stronę drzwi.
Phil skręcił w lewo zamiast w prawo na korytarz, a Clint już zamierzał pociągnąć go z powrotem w dobrą stronę za koszulkę, dopóki nie zorientował się, że Phil zmierzał w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Zaufaj Philowi, że zapamięta protokół ewakuacji. Clint wciąż nie wypełnił tego przeklętego testu bezpieczeństwa przeciwpożarowego TARCZY w internecie.
Słońce zachodziło, gdy schodzili po drabinie na zewnątrz budynku. Szło im powoli, gdyż Phil jedną ręką trzymał przy piersi cicho protestującego kota. Clint najpierw schodził po każdej drabinie, a potem robił wszystko, co w jego mocy, aby pomóc Philowi w zejściu, doskonale świadom, że jego dłonie spoczywające na dolnej części pleców Phila, gdy tylko znalazł się w zasięgu, były prawdopodobnie bardziej przeszkodą niż pomocą, że jego zachęcające słowa były głównie dla własnej korzyści.
— Potrzebujemy weterynarza — powiedział Phil, gdy znaleźli się na poziomie ziemi.
Co było trochę niesprawiedliwe, ponieważ Clint pracował nad imponującym wykładem na temat nie wbiegania do płonących budynków, którego prawdopodobnie nigdy nie byłby w stanie wygłosić nikomu innemu.
— Dobrze — powiedział Clint.
Phil rozejrzał się za taksówką, ale nie było żadnej na ulicy, a Clint miał wątpliwości, czy i tak zdołają jakąś złapać. Z jego doświadczenia wynikało, że taksówkarze generalnie nie lubili, gdy ludzie sprawiali, że ich taksówki pachniały dymem i pokrywali je gruzem. Zapach spalonego futra prawdopodobnie nie pomógłby ich sprawie. Rozejrzał się i zobaczył sąsiada Phila, wciąż trzymającego torbę mężczyzny. Clint wepchnął ją w jej ręce, gdy pędził za Philem do budynku.
— Dzięki — powiedział do niej, odbierając ją z powrotem. Potem, zaoferował ją Philowi. — Weź.
Zajęło to trochę negocjacji, ale w końcu Clint przekonał Phila, że kot w torbie byłby lepszą opcją transportu, a Philowi udało się schować odpowiedni sposób Mitenkę do środka.
— Jedyny weterynarz, jakiego znam, jest daleko stąd, a ulica jest zablokowana dla ruchu ulicznego i… — powiedział Phil, podążając za Clintem, gdy prowadził na tyły budynku.
Clint przerwał Philowi, nakładając mu na głowę kask motocyklowy. Potem, po kilku stłumionych protestach, zdjął kurtkę i przystąpił do wciskania Phila w nią.
— Wsiadaj — powiedział, sadowiąc się na motor i wkładając kluczyk do stacyjki.
Phil zawahał się, ale zanim Clint zdążył otworzyć usta, by wymienić wszystkie powody, dla których Phil powinien zrobić to, co mu kazano (co zaczynało się i kończyło na: "To najlepszy pomysł, jaki mam"), Phil przerzucił nogę przez oparcie siedzenia, a potem usiłował się usadowić.
Phil nie był najgorszym pasażerem, jakiego Clint kiedykolwiek miał na swoim motorze, głównie dlatego, że był przytomny i cała jego krew pozostawała w jego ciele, ale nie był też najlepszy. Idealny pasażer to był ktoś, kto zajmował miejsce na tylnym siodełku tuż za jeźdźcem, z ramionami owiniętymi wokół talii Clinta i który był zdolny do podążania za jego prowadzeniem, gdy chodziło o pochylanie się na zakrętach. W tym przypadku nie tylko mieli między sobą zwiniętą Mitenkę, ale po tym, jak po raz pierwszy Clint musiał nagle zahamować, a Phil został rzucony do przodu, trzymał jedną rękę na ramionach Clinta, aby nie zmiażdżyć Mitenki znajdującej się między nimi. Co oznaczało, że Clint musiał poradzić sobie z ciężarem Phila napierającym na jego ramiona, zamiast spoczywającym na jego plecach. Ponadto Phil miał wolną rękę owiniętą wokół pasa Clinta tuż przed jego biodrem, aby się utrzymać, a szarpnięcia za każdym razem, gdy Clint przyspieszał, które ciągnęło Phila do tyłu, nie pomagało mu utrzymać równowagi. To powiedziawszy, za każdym razem, gdy Phil odsuwał rękę, by wskazać skręt w lewo, Clint był przerażony, że mężczyzna spadnie z motoru.
Gdyby się nie spotykali, a Phil przynajmniej nie starał się pochylać razem z nim, Clint wykopałby go z motoru i kazałby przejść mu resztę drogi. Gdy tętno Clinta wróciło do normy i nie będzie już między nimi przypalonego kota, będą musieli odbyć kilka długich przejażdżek.
Clint złamał wiele przepisów dotyczących prędkości, zabierając ich do weterynarza. I przepisy dotyczące jeźdźców noszących kaski. I mógł kilka razy skręcić na krawężnik, kiedy ruch był zbyt ciasny, by się móc przecisnąć między samochodami. Ale ważne było to, że był odpowiedzialnym kierowcą i nikt nie został ranny, i to było całkowicie niesprawiedliwe, że policjant na motorze z migającymi światłami zatrzymał go niedaleko gabinetu weterynarza.
— Pieprzony weekend — mruknął do siebie Clint.
Phil zsiadł chwiejnie z motoru, nie spoglądając wstecz, zostawiając Clinta, by rozmawiał z oficerem, który wydawał się bardzo zainteresowany zakuciem go w kajdanki.
— Chwila, poczekaj, jestem Avengersem — zaprotestował Clint. Jego głos był szorstki od tlenku węgla, który wdychał w budynku, a potem ziemnego powietrza, które wysuszyło mu nos i gardło podczas jazdy. Jego oczy wciąż łzawiły i można było śmiało powiedzieć, że nie był w najlepszej formie. — Mój identyfikator jest w moim portfelu, przysięgam.
— Jasne — odpowiedział gliniarz. — Ponieważ wszyscy Avengersi mają małe karty członkowskie.
— Ja również myślałem, że to głupie — stwierdził Clint — ale naprawdę one istnieją i czy przestaniesz mnie łapać?
— Proszę pana — powiedział surowo gliniarz — czy opiera się pan aresztowaniu?
— Czy nie powinieneś przynajmniej poprosić o pokazanie mojego prawa jazdy? — zapytał Clint. — Dog Cops, wiem, jak to ma wyglądać.
— Ten program nie jest najlepszym sposobem na edukowanie się na temat procedur policyjnych — odpowiedział gliniarz. — Odcinek z czterema równoległymi przesłuchaniami? To tak nie działa.
— I tak nie widziałem zbyt wielu odcinków — odparł Clint. — No dalej, Natrętny Oficerze, portfel w tylnej lewej kieszeni. Wiesz, że chcesz zobaczyć moją tajną kartę klubu Avengers.
Clint nigdy nie musiał tak ciężko pracować, aby przekonać kogoś, żeby włożył mu ręce w spodnie, chociaż był na tyle sprytny, by zachować tę obserwację dla siebie. Szybkie przejrzenie portfela Clinta doprowadziło do nawiązania niektórych połączeń telefonicznych, a te połączenie doprowadziły do innych połączeń. Clint przeniósł ciężar ciała z nogi na nogę, zmarznięty w wieczornym chłodnie bez kurtki i nie był pod wrażenie bycia zatrzymanym.
Wymagało to wielu przemów, ale w końcu Clint przekonał gliniarza, że odkąd ustalili, że był Clintem Bartonem, miał stały adres, że rzeczywiście był jakimś pracownikiem rządowym i że motor, na którym jechał należał do niego, być może Clint nie musiał być natychmiast aresztowany. Próbował przy tym odgrywać, że przewiezienie niewinnego przechodnia i jego kota z miejsca eksplozji do weterynarza było częścią jego obywatelskiego obowiązku, ale przyznanie się, że z dużą prędkością opuścili miejsce pożaru, prawie rozpoczęło całą kłótnię od nowa.
Clint był bardzo zadowolony, że TARCZA miała gorącą linię dla tego rodzaju incydentów. Jasne, gdyby był na służbie, odmówiliby wszelkich danych o nim, dopóki nie udałoby się zebrać więcej informacji, a TARCZA mogłaby podjąć świadomą decyzję, czy interweniować. Ale Clint był na zwolnieniu lekarskim, a gdzieś w głębi TARCZY bardzo znudzony agent śledził ruchy jego motoru i czekał, aż coś pójdzie nie tak, czekając na telefon z przygotowanym scenariuszem: "Tak, oficerze, przykro nam mówić, że jest jednym z naszych". Czasami praca dla głęboko paranoidalnej agencji wywiadowczej miała swoje dobre strony.
Minęło zbyt wiele czasu, zanim Clint zdołał wślizgnąć się do poczekalni weterynarza. Phil siedział na twardej plastikowej ławce z głową ukrytą w dłoniach.
— Hej — powiedział Clint, siadając obok niego. — Jak sytuacja?
Phil powoli podniósł głowę i oparł brodę na złożonych dłoniach, zaciskając palce przed ustami.
— Nie jest dobrze — opowiedział.
Clint owinął ramię wokół barków Phila i przyciągnął go do siebie.
— Jak bardzo? — zapytał.
Phil zakrył oczy jedną dłonią i wypuścił drżący oddech, a Clint wiedział, że prognozy nie były dobre.
Clint nigdy tak naprawdę nie rozumiał, co Phil widział w swoich dziwnym, nerwowym kocie. Mitenka była antyspołeczna, humorzasta i agresywna, gdy się z nią mierzono, ale Phil był nią całkowicie oczarowany. Jeśli Phil towarzysko rozmawiał z kimś dłużej niż dziesięć minut, Mitenka została wspomniana w niej. Miał jej zdjęcie jako tapetę telefonu i pokazywał je ludziom bez pytania. Własny telefon Clinta powoli był zapchany zajęciami związanymi z Mitenką i zatrzymywał je, ponieważ uważał, że związek Phila z kotem był równie słodki, co dziwny.
Clint zacisnął swój uścisk na ramionach Phila i pocałował jego skroń.
— Będzie dobrze — powiedział. — Pójdę i porozmawiał z nimi.
— Bardzo cierpi — powiedziała cicho weterynarz, gdy Clint zamknął za sobą drzwi małego gabinetu. To nie był świetny sposób na rozpoczęcie rozmowy i serce Clinta zamarło.
— Ale macie środki przeciwbólowe? — zapytał. — Jest młodym kotem. Młode zwierzęta potrafią przetrwać najgorsze.
Weterynarz przez chwilę przyglądała się Clintowi z nieczytelnym wyrazem twarzy.
— Czy jesteś jej właścicielem? — zapytała.
— Chłopakiem właściciela — odparł Clint.
Postanowił nie wspominać, że Mitenka była pod jego opieką, kiedy zdarzyła się cała ta sprawa z lekko eksplodującym budynkiem.
Weterynarz rzucił Clintowi długie, surowe spojrzenie, a potem dała mu znak, żeby poszedł za nią na tyły gabinetu. Mitenka leżała na sali operacyjnej i Clint skulił się na jej widok.
— Była częściowo przyciśnięta przez jakieś meble — wyjaśniła weterynarz. — Jest wiele uszkodzeń i to, gdy zignorujemy oparzenia.
Mitenka miała duży odcinek surowej, pokrytej pęcherzami skóry, którą pokryto grubą warstwą żelu. Nie była w dobrej formie. Była wyraźnie w złym stanie. Clint nie był ekspertem od zwierząt, ale rozumiał, że "nie dobrze" było niedopowiedzeniem.
— Byłoby lepiej, gdyby została uśpiona — powiedziała weterynarz łagodnym głosem. — Bardzo ją boli i nawet jeśli moglibyśmy przeprowadzić na niej operację, szanse jej przeżycia są bardzo niskie. Mogę tylko zasugerować…
— Dlaczego nie możesz wykonać operacji? — zapytał Clint, zwracając uwagę na weterynarz. Wydawała się zaskoczona intensywnością jego spojrzenia, więc nacisnął na nią bardziej. — Powiedziałaś "jeśli moglibyśmy przeprowadzić operację".
Weterynarz zabrała się w sobie, a jej ton stracił nieco ze swojej delikatnej słodyczy.
— To byłaby długa operacja — powiedziała szczerze — a my nie mamy personelu. Wymagało to wiele odbudowy jej organów, a nie mamy wystarczającej liczby osób z takim doświadczeniem, aby zagwarantować udaną operację. To są bardzo, bardzo drogie zabiegi i mało prawdopodobne, żeby je przeżyła. Potrzebowalibyśmy krwi do transfuzji, której nie mamy pod ręką, a gdybyśmy o nią poprosili, nie otrzymalibyśmy jej aż do popołudnia następnego dnia. Patrzysz na kota, który ma godziny, a nie cały dzień. I to nie będą szczęśliwe godziny. — Jej wyraz twarzy złagodniał. — Będzie najlepiej dla niej i najlepiej dla twojego partnera, jeśli szybko podejmiemy tę decyzję.
Clint odetchnął gwałtownie i wstrzymał oddech na dłuższą chwilę, rozważając opcje. Wypuścił powietrze w pośpiechu.
— Daj mi pół godziny — powiedział. — Po prostu… rób cokolwiek robisz i rób to przez pół godziny, okej?
Weterynarz skinęła głową, zakładając, że Clint będzie spędzał ten czas rozmawiając z Philem o nieuniknionym.
Zamiast tego wyjął komórkę z kieszeni, gdy ponownie wszedł do małego gabinetu i połączył się z Sitwellem.
— Jeśli chodzi o gliniarzy, którzy chcą cię wyciągnąć z jakiegoś gabinetu weterynaryjnego i aresztować, to już nad tym pracuję — powiedział Sitwell na powitanie.
— Nie — odparł Clint. — Chwila, teraz jest wielu gliniarzy?
— Rozeszły się pogłoski o twojej błyskotliwej osobowości — odpowiedział Sitwell.
— Potrzebuje przysługi — powiedział Clint.
Sitwell roześmiał się.
— Zużyłeś więcej niż sprawiedliwy udział. Czy zauważyłeś, że nadal możesz się zaprzyjaźnić ze swoim małym zespołem? Jeśli dalej będziesz tak pieprzyć, Rambeu wsadzi cię z powrotem na podstawowe szkolenie, aż będziesz siwy.
— Jestem w zespole, ponieważ wciąż mnie potrzebujesz — odparł ostro Clint. — A jeśli teraz mi nie pomożesz, to kurwa to rzucę. — Sitwell milczał po drugiej stronie linii, czekając, czy Clint wpadał w złość, czy mówił poważnie. — Wiele poświęciłem dla TARCZY — kontynuował Clint. — Nie mam życia. Próbuję je mieć, a zamiast tego jestem blokowany przez Kapitana Amerykę i wywieziony z kraju na całe tygodnie. Czy wiesz, ile razy w ciągu ostatnich dwóch lat byłem poddawany kwarantannie? Czy zdajesz sobie sprawę z obrażeń, które odniosłem, żyć, które uratowałem i absolutnych bzdur, które znosiłem? Wydaje się, że myślicie, że kręcę się w pobliżu, bo nie mam nic lepszego do roboty, a jeśli nie możecie teraz zrobić dla mnie jednej prostej rzeczy, to przekonacie się, jak cholernie się mylicie.
Clint był lekko zaskoczony tym, co z niego wyszło, ale trzymał szczękę zaciśniętą i oddychał równo. W tym momencie był całkowicie poważny. Odejdzie z TARCZY i może tego pożałuje i zacznie na kolanach prosić o ponownie przyjęcie, ale miał ciężki miesiąc i chciał tylko, aby jedna rzecz w jego życiu była łatwa.
— Czego potrzebujesz? — zapytał wreszcie Sitwell.
OoO
Clint wiedział, że TARCZA była zaangażowana we wszelkiego rodzaju badania i wiedział, że czasami koty były wykorzystywane jako zwierzęta laboratoryjne - miało sens, że ktoś na liście płac TARCZY byłby ekspertem w rekonstrukcji organów i kotów. Dlatego kiedy zespół ośmiu osób otworzył gwałtownie drzwi począwszy od weterynarza, głównego badacza technik rehabilitacyjnych, aż do asystentów laboratoryjnych dźwigających małe generatory i pudełka z rękawiczkami bez lateksowymi, Clint nie był dokładnie zaskoczony frekwencją. Może był zdziwiony, że do niego przyszli.
To byłby zabawny widok, obserwowanie jak TARCZA w końcu wkroczyła i przejęła kontrolę nad sytuacją, gdyby Clint nie siedział z ramieniem wokół Phila przez czterdzieści minut, ściskając swoją komórkę, gdy czekali. Ignorując współczujące spojrzenie recepcjonisty i od czasu do czasu dezaprobujące pociągnięcie nosem weterynarza. Clint właśnie powiedział Philowi, że poprosił o przysługę, aby uzyskać drugą opinię. Bez obietnic, bez gwarancji. W miarę upływu czasu Clint rozważał pomysł, że przynajmniej Mitenka zostanie uśpiona, gdy będzie wiedział, że zrobił dla niej wszystko, co mógł, poza poprowadzeniem samodzielnie reanimacji usta-usta.
— Czy to była drużyna SWAT? — zapytał Phil, kiedy ostatnia osoba z odznaką TARCZY przemknęła obok, obładowana skrzynkami ze sprzętem.
— Tak — odparł Clint. — Zespół chirurgiczny dla zwierząt. Nie jestem pewien, co oznacza "W". Nie radzę sobie z anagramami.
Kąciki ust Phila uniosły się lekko i chociaż nadal wyglądał na spiętego i zmartwionego, Clint ucieszył się z cienia uśmiechu. Clint zapytał recepcjonistę, czy mogliby wziąć kawę, którą im wcześniej zaoferował, a młody człowiek wyglądał jakby mu ulżyło, że miał pretekst, by wymknąć się z recepcji i powęszyć wokół nagłej krzątaniny na sali operacyjnej.
Clint osunął się na twarde siedzenie, a jego ramię zsunęło się po plecach Phila, aż jego ręka spoczęła na jego biodrze. Phil zdjął kurtkę i kask Clinta, które spoczywały w grubym stosie obok niego. Czuł się przystępny i ciepły bez sprzętu do jazdy na motorze, a Clint poczuł głęboką frustrację, że tkwili w nieprzyjemnie jasnym pokoju, że ciągle przytrafiały się im złe rzeczy.
— Jak w ogóle zdobyłeś Mitenkę? — zapytał.
— Zaadoptowałem ją ze schroniska — odpowiedział Phil. — Chciałem mieć kota, a ona właśnie przekroczyła etap destrukcyjnego kota. Nie nienawidziliśmy się nawzajem. Wydawało się do dobre dopasowanie.
Clint pocierał dłonią dolną część pleców Phila.
— A dlaczego chciałeś kota?
Phil milczał przez chwilę, z łokciami opartymi na kolanach i głową zwisającą nad nimi, gdy wpatrywał się w swoje stopy.
— Kiedy rozstałem się z moim byłym — powiedział powoli — to chciał, żebym został w mieszkaniu. Za moje pieniądze przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku i to ja płaciłem czynsz. — Odwrócił się i spojrzał na Clinta z ponurym uśmiechem. — Pomyślał, że możemy zostać przyjaciółmi i mieszkać w tym samym miejscu, dopóki nie zacznie zarabiać.
— Ten facet brzmi jak naciągacz — zauważył Clint.
— Z perspektywy czasu nie byliśmy specjalnie dobrani — przyznał Phil. — Kiedy stawiałem swoje rzeczy za drzwi, powiedział mi, że nie byłbym w stanie sam przeżyć w Nowym Jorku, że zostanę napadnięty, włamią się do mnie i skończę samotnie.
— Świetny facet.
— Mmm. Myślę, że martwił się, że spróbuję go zmusić do zwrotu kosztów przeprowadzki. W każdym razie powiedziałem mu, że kupię paralizator oraz kota i będzie dobrze. Zostałem napadnięty około tydzień później. Przeprowadziłem się do nowego miejsca, zdobyłem paralizator i przeszedłem krótki kurs technik samoobronny.
— Z Mitenkami I naprawdę kopiesz tyłek — powiedział Clint, ściskając jego biodro.
Phil uśmiechnął się miękko w odpowiedzi.
— Nie zostałem ponownie napadnięty. A kiedy osiedliłem się w pracy w Crosstown i miałem trochę więcej wolnego czasu, zacząłem czuć się samotny. Wydawało się więc logiczne, że zainicjuje drugą fazę planu.
— Czy kiedykolwiek się do ciebie włamano? — zapytał Clint.
— Jeszcze nie. Mogę tylko założyć, że Mitenka zapewniają bezpieczeństwo mojej niezwykle cennej kolekcji poobijanej i zdewastowanej literatury dla młodzieży.
— Powinieneś rozważyć umieszczenie ich za szkłem — skomentował Clint. — Zainstalować jakiś rodzaj laserowego systemu bezpieczeństwa.
— Prawdopodobnie powinienem był to wziąć pod uwagę, zanim mój budynek stanął w ogniu — odpowiedział Phil.
— Ach. Tak. — Clint podrapał się w tył głowy wolną ręką. Szczyt jego szyi był spalony i jednocześnie swędział oraz bolał. — Kiedy odjeżdżaliśmy, nie wyglądało na to, że płonie.
Sam gaz szybko się spalił, a pożary na pierwszym piętrze wydawały się być małe, znajdujące się obok siebie. Na czwartym piętrze, gdzie mieszkał Phil, było trochę dymu i oparów, ale nie było żadnych śladów płomieni. Żadne z nich nie czuło potrzeby wspominania, że pożar może się nagle rozprzestrzenić, ale sposób, w jaki Phil pochylił się do przodu, dał Clintowi do zrozumienia, że się nad tym zastanawiał.
Clint zauważył Natashę idącą wzdłuż frontu budynku i był zadowolony z tego, że będzie miał rozproszenie. Pomachała do kogoś przed przejściem przez próg.
— Myślałam, że powiedziałam ci, żebym nie miał żadnych przygód beze mnie — powiedziała z uśmieszkiem.
— Dzwoniłem do ciebie — odpowiedział Clint. — Nie moja wina, że nie odbierałaś.
— Przyniosłam jedzenie — powiedziała, unosząc brązową papierową torbę. — Wiem, że przynajmniej jeden z was przegapił kolację.
Phil podziękował jej jak dżentelmen, którym był, podczas gdy Clint otworzył torbę i wsunął w nią nos, wdychając zapach świeżego chleba i zimnej sałatki. Spojrzał na Natashę i zmarszczył brwi.
— Bez hamburgerów?
— Zanim bym je przyniosła, byłyby zimne i okropne — powiedziała Natasha.
Clint spojrzał na nią z rozpaczą.
— Ale… hamburgery — powiedział, a ona uderzyła go w ramię. — Czyli ten temat, o którym musiałaś ze mną porozmawiać — zaczął Clint. — Ten, który nie był niesamowicie ważny i mógł poczekać?
— O tak — powiedziała Natasha, udając nagłe uświadomienie. — Wiesz, to prawdopodobne jest teraz nieistotne. — Machnęła beztrosko ręką. — Po co się ekscytować tym, że strzelanina się skończyła?
Phil spojrzał na nią.
— Strzelanina?
— Tylko kilka strzałów — powiedziała Natasha, posyłając Philowi próbę autentycznego pocieszającego uśmiechu. — Nie mieli na celu niczego ważnego.
Phil odwrócił się do Clinta z szokiem.
— Strzelano do ciebie?
— W porządku, skąd wiedziałeś, że mówiła o mnie, kiedy powiedziała "do niczego ważnego"? — zapytał Clint. — I nic mi nie jest. To nic wielkiego, tylko jakiś rozrabiaka próbował się popisać. Razem z Natashą możemy się zając tym później. — Podkreślił ostatnie słowo patrząc na Natashę.
Miał wrażenie, że dokładnie wie jakie miała informacje i nie chciał, aby wszystkie brudne szczegóły były omawiane publicznie. Phil zauważył ostre spojrzenie, które wymieniali się Clint i Natasha i mądrze nie pytał o pełną historię.
— Czy dlatego chciałeś wiedzieć, czy mam broń?
— Tak. Czy ją masz?
— Nie!
— Racja. Dobrze wiedzieć. Niebezpieczne rzeczy.
— Dobrą wiadomością — powiedziała Natasha, odwracając się z promiennym uśmiechem do Phila — jest to, że budynek na razie nie wygląda na uszkodzony. Myślę, że gaszenie pożarów spowodowało więcej szkód niż sama eksplozja.
— Ktoś jest na miejscu? — zapytał Clint.
— Agent Woo jest na razie odpowiedzialny za sprzątanie — odpowiedziała Natasha, a Clint skinął głową. To była nudna praca, ale Woo nieczęsto koordynował pracę zespołu. Prawdopodobnie byłby zachwycony możliwością zorganizowania grafiku stołówki. — I Tony tam jest — dodała Natasha. Clint skulił się. — Och, rozchmurz się — powiedziała. — Świetnie się bawi. — Uśmiechnęła się przepraszająco do Phila. — Jeśli mogę tak powiedzieć.
Phil wyjął z torby kanapkę i jadł ją powoli. Przeżuwając, odrzucił obawy Natashy.
— Czy będę mógł wrócić do mieszkania dzisiejszego wieczoru?
— Nie wiem — odpowiedziała Natasha i posłała Clintowi znaczące spojrzenie.
Clint przerwał rozpakowywanie własnej kanapki i westchnął ciężko.
— W porządku, zadzwonię do Tony'ego.
Z pewnym trudem wyciągnął komórkę z tylnej kieszeni (jego spodnie zostały wybrane ze względu na ich pochlebne właściwości, a nie wygodę kieszeni) i wystukał kod, aby ją odblokować. Miał kilka nieodebranych połączeń od Tony'ego i klikał na ostatnie powiadomienie, aż telefon się nie poddał i nie przełączył na połączenia.
— Zadzwoniłeś do recepcji Seksownej Naukowej Potts Incorporated. W przypadku potrzeby wiedzy biologicznej naciśnij jeden. Dla chemii naciśnij dwa. Aby uzyskać informacje o matematyce i fizyce, naciśnij trzy. W przypadku nauk społecznych, proszę się rozłączyć, abym nie musiał się tym zajmować. — Clint czekał w milczeniu, aż w końcu Tony pękł. — To naprawdę przerażające, kiedy to robisz — narzekał. — Czy zabiłoby cię powiedzenie: "cześć"?
— Może — opowiedział Clint, a Tony parsknął śmiechem.
— Nie kłamałeś o płonącym budynku — powiedział Tony. — Czuję się trochę źle, że mówiłem wszystkim, że to była twoja najsłabsza wymówka.
— Jak to wygląda? — zapytał Clint, przechodząc do sedna.
— Jest to ohydne, ale sądzę, że tak to ma wyglądać. Nie wiem, kto wybierał ten dywan na korytarzach, ale nie wzięli pod uwagę dziesięcioletnich lokatorów sikających w rogach.
Clint ścisnął grzbiet nosa.
— Tony — powiedział, próbując zwrócić na siebie uwagę Tony'ego.
— Żadnych dużych uszkodzeń strukturalnych — zameldował Tony. — Wiele dolnych okien zostało wybitych, gdy gaz wybuchł, a całe miejsce wydaje się trochę zniszczone przez falę uderzeniową. Nie tak źle, jak po jednej z moich imprez, ale potrzebne jest ogólne sprzątanie. Gaz i prąd zostały odcięte do odwołania, a niektórzy faceci stoją na straży, aby zniechęcić każdego, kto szuka w tym miejscu pamiątek. Woo pakuje wszystkich do przyjaciół i rodziny.
— Świetnie — powiedział stanowczo Clint.
— Gdyby nie tajemnica tego, jak wszystko to się stało, już był wrócił do domu — kontynuował Tony.
— Gaz i kula — odparł Clint. — I okazuje się, że to stary człowiek jest właścicielem wesołego miasteczka. Zagadka rozwiązana.
— Kula nie mogła spowodować eksplozji — Tony zapewnił Clinta.
— To był bardziej zapłon niż eksplozja — powiedział, a Tony go zignorował.
— Kule nie mają dość ciepła…
— Tony, kule są gorące. Zapłon prochu jest naprawdę gorący. Nie tworzyłeś broni? Jak możesz tego nie wiedzieć?
— …a gdyby ludzie stali i rozmawiali, stosunek gazu do tlenu nie mógł być wystarczająco wysoki.
— Gaz był w środku, ludzie byli na zewnątrz. To nie czarna magia.
— To niemożliwe — odparł pewnie Tony.
— Tony, byłem tam.
— Niemożliwe.
Clint prychnął z irytacją.
— Czy nie powiedziałeś mi kiedyś, że możesz zamrozić kamień?
— Można zamrozić wodę na kamieniu — skomentowała Natasha.
— Tak mu powiedziałem — wykrzyknął Clint. — Natasha mówi, że jesteś idiotą — powiedział do telefonu.
— To musiała być niezwiązana przyczyna — upierał się Tony. — Może ktoś zapalił papierosa.
— Czy naprawdę tam pomagasz? A może po prostu denerwujesz strażaków?
— Świadczę kluczową usługę oficjalnemu zespołowi śledczemu, rozwiązując ich teorie — odpowiedział Tony. — Powiedziałeś ode mnie "cześć" swojemu chłopakowi?
Clint chrząknął i rozłączył się. Kiedy uniósł wzrok, Phil spoglądał na swoją kanapkę, próbując stłumić śmiech.
— Co? — zapytał z irytacją Clint.
Uśmiech Phila nieznacznie się zwiększył.
— Nic — powiedział.
Natasha przygryzła wargę i odwracała wzrok, udając, że bacznie analizuje plakaty ze zwierzętami wiszące na ścianach. Phil uważał, że kłótnia Clinta z Tonym była urocza. Clint jęknął cicho do siebie i schował telefon.
— Jak się miewa kotek? — zapytała Natasha, patrząc na Phila.
— Nie wiem — odpowiedział szczerze Phil. — Nie słyszeliśmy żadnych wiadomości od czasu przybycia połowy szpitala, więc uważam to za dobry znak.
Natasha położyła dłoń na ramieniu Phila i delikatnie je uścisnęła.
— Pójdę zobaczyć, czy mogę otrzymać jakieś wieści — powiedziała, a potem zniknęła za drzwiami prowadzącymi do małych gabinetów.
Clint wciąż był pod lekkim zaskoczeniem - Natasha nie była zbyt przyjazną osobą. Wiedział, że aprobowała Phila, ale gest czułości był wciąż trochę nieoczekiwany.
Kiedy zniknęła z pola widzenia, cała pozytywna postawa Phila załamała się. Clint nie zdawał sobie sprawy, że Phil przybierał dobrą minę przed Natashą, dopóki ta nie zniknęła. Clint owinął rękę wokół ramienia mężczyzny i przyciągnął go do siebie, a Phil opadł na bok Clinta.
— Nie martw się — wymamrotał Clint w jego włosy.
Kiedy Phil odezwał się, jego słowa były częściowo stłumione przez koszulę Clinta.
— Naprawdę do ciebie strzelano?
Clint złożył pocałunek na skroni Phila.
— Jak poszła konferencja? — zapytał.
— Było dobrze — odparł Phil. — Mam dla ciebie prezent.
— Naprawdę?
— To było darmowe — ostrzegł go Phil, a potem wsunął rękę do jednej z kieszeni swojej torby na ramię. Wręczył Clintowi małą plastikową torebkę z drobiazgami w środku. — Mieli ich stos przy stole rejestracyjnym — wyjaśnił. — Książeczka przypomniała mi o tobie.
Opakowanie zawierało białą przypinkę z niebieskim logo, które głosiło, że umiejętność czytania i pisania to "uczenie się przez całe życie". Był tam długopis, który był mniej więcej tak długi jak palec wskazujący Clinta i miał wydrukowaną na całej długości adres strony internetowej konferencji. A potem był breloczek w kształcie książki z ciemnoczerwoną okładką. Robin Hood został nadrukowany z boku drobnymi literami, z dwiema skrzyżowanymi strzałami na przedniej okładce. Był tam mały pasek, który wydawał się odpowiedni do przyczepienia do telefonu komórkowego i był nieco większy niż to co posiadał teraz Clint.
Zwykle, gdy partnerzy Clinta dawali mu prezent, który przypomniał im o nim, była to tubka smakowego lubrykantu lub packa do lania. Dawno temu dziewczyna podarowała mu kasetę z piosenkami Purple Rain. Nie był pewien, co się z nią stało.
— Dziękuję — powiedział Clint, po czym musiał odchrząknąć. — To miłe.
Wyciągnął komórkę i trzymając sznurek breloczka w zębach, otworzył plastikową pokrowiec. Potem miał chwilę zmieszania, ponieważ nigdy wcześniej nie miał na dłużej telefonu komórkowego i nie miał pojęcia, jak zamocować breloczek do jednego z nich. Phil delikatnie wyjął telefon z ręki Clinta i staranie przełożył ozdobny pasek przez małe wycięcie w rogu telefony. Clint martwił się, że złamał część obudowy, kiedy po raz pierwszy zobaczył te dziurki - dobrze było wiedzieć, że miały tam być. Phil zaoferował z powrotem telefon Clintowi, który stuknął w breloczek i patrzył, jak się kołyszę, zanim odebrał komórkę.
— Dziękuję — powtórzył, przytulając mocno Phila.
— Gdybym wiedział, że będziesz tak zachwycony, kupiłbym ci cały zestaw — odpowiedział Phil.
— Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z telefonem — powiedział Clint. — A ludzie zawsze kradną moje długopisy, więc to się przyda.
Clint miał całkowicie nieuzasadnioną reputację kogoś kto tracił długopisy. To nie była jego wina, że ludzie ciągle je "pożyczali", a potem nie oddawali ich z powrotem, więc przestał nosić więcej niż jeden długopis na raz i zaczął przywłaszczać sobie własne. Kwestia posiadania długopisu w TARCZY mogła być intensywna.
Natasha wróciła do nich, niosąc dwie kawy, które obiecał im nieobecny recepcjonista. Phil wyprostował się, odsuwając się od Clinta i z wdzięcznością wziął od niej napój. Wyglądał na trochę rozczarowanego, kiedy zdał sobie sprawę, że to była rozpuszczalna kawa.
— Stabilizują jej stan, aby przetransportować ją do lepszego obiektu — powiedziała Natasha, kucając przed nimi, z rękami skrzyżowanymi na kolanach. — Twierdzą, że są całkiem pewni, że mogą ją załatać i będzie na dobrej drodze do wyzdrowienia. Przez długo czas nie wróci do domu, ale zadzwonią do ciebie, gdy wyjdzie z operacji, co prawdopodobnie nastąpi jutro. Urządzą tutaj Nowym Jorku laboratorium, w którym ją przyjmą i jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziesz mógł ją odwiedzać, dopóki nie wróci do domu. — Natasha przekazała wiadomość z miękkim, pocieszającym uśmiechem, stanowiąc obraz otuchy.
Phil milczał przez chwilę, popijając kawę.
— Jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co oboje zrobiliście — powiedział w końcu, podnosząc wzrok, by spojrzeć najpierw na Clinta, a potem na Natashę. Clint czuł, że "ale" nadchodzi z dużą prędkością i napiął się w oczekiwaniu. — I za odpowiedź i wsparcie TARCZY — kontynuował — ale…
— Ale jak na kota to dużo zamieszania? — zasugerował Clint.
Natasha klepnęła go w kolano, co doprowadziło do tego, że Clint wylał letnią kawę na kolana. Uderzył ją w ramię, a ona odepchnęła go z powrotem. Phil po prostu wyciągnął z torby kilka czystych chusteczek i podał je Clintowi.
— Tak — powiedział Phil, kiedy się uspokoili. — To dużo zamieszania dla mojego małego kota.
— Spójrz — powiedziała Natasha swoim biznesowym głosem. — Staramy się nie reklamować tego za bardzo, ale tak naprawdę TARCZA ma duży budżet przeznaczony na rozwiązywanie problemów, które sprawiłoby, że wyglądaliby naprawdę podle i podejrzanie, gdyby na przykład dostały się one do prasy głównego nurtu lub poszłyby do sądu. Avenger, który zniszczył budynek, gdzie był kot, to historia, której naprawdę nie chcemy, aby programy rozrywkowo-informacyjne dostały w swoje ręce. — Clint skulił się. Zniszczenie budynku było całkowicie niezamierzone. — Wczesne i nadmierne interweniowanie minimalizuje złą prasę, prawdopodobnie będzie dobrą prasą, jeśli to wyjdzie i sprawi, że sprawy będą przebiegać łatwo dla wszystkich — kontynuowała Natasha. — Ponadto masz śliczną kotkę i kilka osób postanowiło o nią walczyć.
Phil milczał przez chwilę, przetrawiając te informacje.
— Ta hojność — powiedział delikatnie — nie jest czymś, co będę w stanie spłacić.
Natasha roześmiała się wdzięcznie w szczęśliwy, rozbawiony i bardzo czarujący sposób.
— Nie oczekuje od ciebie zapłaty za tego rodzaju rzeczy — powiedziała uśmiechając się do Phila. Clint uścisnął pocieszająco Phila i miał nadzieję, że nie spojrzy na niego, ponieważ nie był tak dobry w kłamaniu jak Natasha. — Niech TARCZA pokryje rachunek za to — powiedziała uspokajająco Natasha. — Sprawa twojego mieszkania będzie o wiele trudniejsza do rozwiązania, więc cieszę się, że ten problem sam się rozwiąże.
Phil jęknął i zakrył twarz jedną dłonią. Clint potarł jego plecy i cicho westchnął. Czekał, aż powaga sytuacji z mieszkaniem do niego dotrze. Natasha pochyliła się w stronę Phila i położyła dłoń na jego kolanie.
— Nie martw się — powiedziała cicho. — Pomogłeś Clintowi wydostać się ze złej sytuacji. Zrobimy to samo dla ciebie.
Phil skinął głową, nic nie mówiąc i nagle Clintowi przyszło do głowy, że Phil prawdopodobnie czuł się mocno przytłoczony. Kiedy Clint był w takim stanie, lubił mieć trochę miejsca. Dużo miejsca. Poklepał Phila po ramieniu, a potem wstał, gestem wskazując Natashy, żeby zrobiła to samo.
— Dziękuje za przyniesienie jedzenia — powiedział, robiąc kilka kroków, by dać Philowi chwilę. — Nawet jeśli to nie były hamburgery. I za przyjście.
— Masz szczęście, że wygrałam siłowanie na rękę — odpowiedziała Natasha.
Clint wpatrywał się w nią i czekał, aż w końcu załapał.
— Siłowanie na rękę? — zapytał w końcu.
— Cóż, wszyscy chcieli tu wpaść i upewnić się, że obaj jesteście w porządku. Pepper nie chciał cię przytłoczyć, więc zasugerowała, żebyśmy ciągnęli słomki, ale Tony nie chciał tego pozostawić szczęściu. Założę się, że nie wierzył, że Pepper nie sfałszuje całej sprawy, więc zażądał, abyśmy to rozwiązali po męsku.
— I skopałaś mu tyłek?
Natasha uśmiechnęła się.
— W jednej chwili. Thor pokonał całkowicie konkurencję, ale Steve i ja pokonaliśmy wszystkich innych uczciwej walce.
— Steve jest tutaj?
— Tak, umieścił twój motor w bezpiecznym miejscu, a teraz czeka w samochodzie. Wiesz, jak radzi sobie z rannymi zwierzętami.
Clint spojrzał na Phila, który chował twarz w dłoniach.
— Prawdopodobnie powinniśmy go gdzieś zabrać na noc — zauważył Clint.
Podejrzewał, że Phil spędziłby całą noc w poczekalni, a potem próbowałby rano iść do pracy, chyba że zaistniała jakaś interwencja.
— Mamy jego rzeczy w samochodzie — powiedziała Natasha. — Jesteśmy gotowi do wyjazdu.
Clint wrócił cicho do Phila i podniósł porzucone kubki z paskudną, rozpuszczalną kawą. Wręczył je Natashy, która położyła je na biurku recepcji i dała im chwilę prywatności, gdy Clint przykucnął obok Phila.
— Chodź — powiedział cicho. — Powinniśmy znaleźć ci miejsce na noc. — Phil skinął głową i wyprostował się, sięgając po swoją torbę. — Steve zabierze nas tam, dokąd zechcesz.
Phil spojrzał na Clinta z nieobecnym wyrazem twarzy.
— Steve? — zapytał.
Clint zdał sobie sprawę, chwilę za późno, że zawsze nazywał Steve'a "Kapitanem", ilekroć pojawiał się w rozmowie, i Natasha wkroczyła, zanim zdążył wyjaśnić.
— Kapitan Rogers — powiedziała.
— Ach — powiedział Phil. — Racja. — A potem znów zakrył twarz jedną ręką. Clint był przyzwyczajony do Phila Coulsona, spokojnego w każdej sytuacji i gotowego do walki, bez względu na to, jak nierozsądne by to było. Nieco mniej znał Phila Coulsona, którego uszy nagle zrobiły się bardzo, ale to bardzo czerwone. Z drugiej strony wszyscy mieli dziurę w swojej zbroi, jeśli chodziło o Kapitana Amerykę. — Dobra — powiedział Phil, opuszczając rękę i potrząsając głową, jakby chciał oczyścić umysł. — Ze mną wszystko w porządku.
— Czasami spędzanie czasu z superbohaterami bywa dziwne — powiedziała ze współczuciem Natasha.
Phil podniósł wzrok i posłał jej krzywy uśmiech.
— To nie jest nawet blisko najdziwniejszej rzeczy, jaka mi się przytrafiła — powiedział sucho. Kiedy wyszli z recepcji, Phil mocno ścisnął dłoń Clinta. — Nie pozwól mi powiedzieć nic głupiego — mruknął.
Clint powstrzymał uśmiech i w odpowiedzi uścisnął dłoń Phila.
OoO
Clint i Phil usiedli na tylnym siedzeniu. Coulson zajął miejsce za Natashą, a Clint poczuł się trochę zgnieciony będąc za Stevem. Pasażer za Steve'em nigdy nie miał dużo miejsca na nogi, a Clinta od czasu do czasu rozpraszało to, jak dziwnie było widzieć Steve'a w czymś tak małym jak samochód. Trudno było uwierzyć, że cała ta masa i patriotyzm mógł zmieścić się za kierownicą.
— Słyszałem, że mieliście dzisiaj jakieś przygody — powiedział Steve żartobliwym, surowym tonem, odjeżdżając.
Clint westchnął, słysząc subtelną chęć uzyskania informacji, a potem w samochodzie zapadła niezręczna cisza. Spojrzał na Phila, który miał starannie pusty wyraz twarzy. Obie ręce mocno ściskały torbę. Phil zauważył, że Clint go obserwował i spojrzał na niego z głębokim zakłopotaniem. Clint tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi. To nie tak, że miał świetną reputację, jeśli chodziło o społeczne interakcje.
Świadomy, że prawdopodobnie powinien coś powiedzieć, Phil zaryzykował:
— Tak?
— Zostaw to komuś, kto już wpada do wielu płonących budynków. To nie jest nawyk, który chcesz pielęgnować — powiedział surowo Steve. — Niedogodność jest tymczasowa, ale śmierć jest wieczna. Cóż zazwyczaj.
A potem spojrzał na Phila w wstecznym lusterku i uśmiechnął się do niego szeroko i swobodnie.
Phil był przez chwilę zaskoczony uśmiechem i brzmiał na nieco oszołomionego, gdy odpowiedział:
— Tak, proszę pana.
Steve roześmiał się dźwięcznie, całkowicie pozbawionym kpiny czy szyderstwa śmiechem. Jeśli cokolwiek brzmiało to jakby był zaskoczony, słysząc to grzeczne sformułowanie podczas ich przytulnej wycieczki. Clint zgarbił się, aż jego kolana wbiły się w oparcie fotela Steve'a i pozwolił sobie na kilka sekund, dobrego, zdrowego grymasu.
— Gdzie jedziemy? — zapytał nagle.
— Myślałem, że wrócimy do Wieży — powiedział radośnie Steve. — Wasza dwójka może się umyć, a wiecie, że Tony będzie was gościł tak długo, jak…
— Nie! — powiedzieli jednocześnie Clint i Phil, a potem spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
— Dziękuję za ofertę — powiedział Phil. — Ale dojazd do pracy z Midtown byłby koszmarem. To bardzo hojne z waszej strony, ale wolałbym być blisko.
— W porządku — stwierdził Clint.
Głównie chciał powstrzymać Tony'ego przed terroryzowanym swojego chłopaka, ale Phil miał również kilka dobrym punktów.
— Jeśli w okolicy jest jakiś motel…? — zasugerował Phil.
Natasha odsunęła panel deski rozdzielczej i zaczęła stukać w ekran.
— Pracuję nad tym — powiedziała. — Okej, zrobione. To nie jest najbliżej Crosstown High, ale ma piekarnię na parterze i mogę zarezerwować ci go na czas nieokreślony.
Phil zacisnął usta przy ostatniej części, chociaż powstrzymał się od komentowania. Clint miał silne podejrzenie, że Phil nie planował zostać utrzymankiem, dopóki jego życie nie wróci do normy. Clint nie mógł go za to winić, ale zastanawiał się, jak uparty był Phil. Jeśli spróbuje odrzucić pokój z jacuzzi, Clint będzie musiał interweniować.
— Brzmi świetnie — powiedział Clint, podczas gdy Phil wciąż mierzył swoją odpowiedź, a Steve zmienił kurs.
Reszta jazdy minęła głównie w ciszy, z wyjątkiem chwili, kiedy Steve zaczął nucić żwawą melodię, a Natasha klepnęła go w udo, żeby go uciszyć. Steve miał specjalny dar, dzięki któremu patriotyczne piosenki przy ognisku zostawały w głowie Natashy i pewnego dnia zamierzała mu za to odpłacić. Steve cicho zaczął śpiewać kolejną piosenkę pod nosem, a Natasha syknęła na niego po rosyjsku, sprawiając, że się uśmiechnął. Phil obserwował tę wymianę z czymś w rodzaju chorobliwej fascynacji. Clint wyciągnął rękę i uderzył pięścią w bok fotela Natashy.
— Czy zabiłoby waszą dwójkę, gdybyście się zachowywali? — zapytał.
— I to pochodzi od ciebie — odpowiedziała Natasha, ale razem ze Stevem uspokoili się.
— Nie zmuszajcie mnie, żebym was rozdzielił — powiedział surowo Phil, po czym nagle przypomniał sobie, do kogo to powiedział.
Wyglądał na zażenowanego tym, że przemówił poza kolejnością, ale Steve parsknął śmiechem, a Clint dostrzegł drapieżny uśmiech u Natashy. Clint chwycił nadgarstek Phila, ściskając go pocieszająco, następnie zatrzymali się przed zamkniętą na noc piekarnię i wąskimi drzwiami hotelu z średniej kategorii.
— Kupiliśmy dla ciebie dodatkowe ubrania — powiedziała Natasha, wręczając Philowi płócienną torbę na zakupy, gdy Clint wyciągał walizkę Phila z bagażnika samochodu. — Tylko po to, by cię przekonać do siebie.
Phil wziął torbę i skrzywił się nagle, przypominając sobie.
— Zapomniałem kurtki — powiedział i rzeczywiście tak było.
Została u weterynarza, prawdopodobnie czekając na spalenie. Clint próbował znaleźć fajny sposób, by powiedzieć, Philowi, że naprawdę nie chce tej kurtki, że było wiele innych kurtek, które nie miały kawałków kota przyklejonych do podszewki, ale nic nie znalazł.
— Odbiorę ją później — powiedziała gładko Natasha.
Posłała Clintowi spojrzenie, które mówiło mu, żeby zachowywał się jak najlepiej, co było całkowicie niepotrzebne i trochę niesprawiedliwe, po czym wsunęła się z powrotem na miejsce pasażera.
— Chcę, żebyście mieli spokojną noc — powiedział surowo Steve z siedzenia kierowcy. — Odpocznijcie.
Clint przewrócił oczami i wykonał odmianę salutu skautów, z tą różnicą, że wyciągnął tylko środkowy palec. Steve pokręcił głową z udawanym rozczarowaniem i odjechał.
— Jest taki tylko przez połowę czasu — powiedział Clint do Phila, który wyglądał na lekko oszołomionego. — Może przez sześćdziesiąt procent czasu.
— Twoi przyjaciele są… — Phil urwał, nie do końca pewien, jak dokończyć to zdanie.
— Tak — powiedział Clint. — Tacy są. Chodź, zameldujemy się.
OoO
Pokój był mały, a dekorator naprawdę zainwestował w złamaną biel z brązowymi wykończeniami, ale miał łóżko, kącik śniadaniowy i bardzo imponujący prysznic.
— Chcesz się umyć? — zapytał Phil, kiedy zauważył, że Clint przyglądał się małym tubką z płynem do mycia ciała.
— Chcesz, żebym został? — zapytał w zamian Clint.
Nat i Steve zabrali ze sobą jego sprzęt do jazdy, ale Clint planował złapać taksówkę, gdyby Phil chciał mieć trochę miejsca dla siebie.
— Tak.
Clint uśmiechnął się.
— Chcesz wziąć ze mną prysznic?
Phil posłał Clintowi psotne spojrzenie, gdy rozerwał paczkę koszulek.
— Kapitan Ameryka powiedział nam, żebyśmy mieli spokojną noc — stwierdził.
— Mogę być cicho — odparł Clint z uśmieszkiem, ale zamknął drzwi łazienki, kiedy Phil nie zrobił nic, co by wskazywało, że będzie mu towarzyszył i wziął szybki prysznic.
Clint leżał wyciągnięty na łóżku, zanim Phil skończył brać własny prysznic, kradnąc nowe majtki, które kupiła Natasha. Phil miał na sobie jasnoniebieski t-shirt i cienkie spodnie dresowe. Wyglądał na bardzo zmęczonego.
— Nie — powiedział Clint, gdy Phil próbował być dużą łyżeczką. — Z nas dwojga miałeś najbardziej gównianą noc, a to oznacza, że ja będę cię przytulał.
— Zostałeś postrzelony — zaprotestował Phil, gdy Clint popchnął go na bok i przytulił się do pleców Phila.
— Twój budynek został lekko uszkodzony przez ogień.
— Zostałeś pobity przez panią Elianę — skontrował Phil z wesołością rozbrzmiewają w jego głosie.
— Musiałeś pić gównianą weterynaryjną kawę — odpowiedział Clint, po czym złożył pocałunek na karku Phila.
— Nic, co się dziś wydarzyło, nie było twoją winą — powiedział Phil, splatając ich palce.
W głosie Phila była tylko delikatna nuta niepewności i Clint przytulił go mocno, chowając nos za uchem Phila.
— Wiem — odpowiedział. — Chcę tylko raz być wielką łyżeczką.
Phil wydał z siebie cichy jęk ustępstwa i między fizycznym zmęczeniem po swoich doświadczeniem a zapachem czystych włosów oraz świeżej pościeli, szybko zasnął.
Clint poczekał, aż miał pewność, że Phil z pewnością spał, po czym wyszeptał w plecy Phila:
— Również cię kocham.
Koniec
