Rozdział 2
Wiele osób snuło teorie, ale nigdy nie były w stanie potwierdzić, że Aizawa Shouta posiadał listę gównianych osób. Sam mężczyzna był z tego zadowolony. Oczywiście miał jedną i czerpał wielką satysfakcję z jej mentalnego aktualizowania co tydzień. Yagi Toshinori, sam All Might, właśnie zasłużył sobie na wątpliwy zaszczyt najwyższego miejsca na niej. Można było powiedzieć, że był numerem jeden na liście.
Shouta żałował, że nie mógł czerpać z tego swojej zwykłej perwersyjnej radości. Niestety cała ta sytuacja odbyła się kosztem zdrowia jednego z jego uczniów. To było niesamowicie niepokojące widzieć Midoriyę tak pozbawionego życia i tak spokojnego zamiast jego zwykłej żywotności.
Shouta syknął do siebie, przypominając sobie, dlaczego dokładnie to problematyczne dziecko tak dokładnie odciąć się od wszystkiego. Szczerze mówiąc, nie mógł winić dzieciaka. Gdyby musiał przejść przez połowę tego gówna, Shouta też chętnie by się wymeldował na dobre kilka godzin. Po umieszczeniu dziecka w swoim pokoju za zgodą matki, Shouta wrócił do salonu Midoriyów.
To miała być nieprzyjemna rozmowa, Shouta czuł to w swoich bolących stawach. Wziął herbatę, którą zaoferowała mu Midoriya Inko, słodką mieszankę czekoladową, której Shouta z pewnością otrzyma nazwę, i usiadł na kanapie zgodnie z poleceniem uprzejmej kobiety.
To Midoriya-san przerwała ciszę.
— Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego wychowawca mojego syna przyprowadził go do domu, wyraźnie depersonalizującego się?
W tonacji tej kobiety była stal i szczerze mówiąc Shouta nie mógł jej winić. Głęboko pragnął, aby ta rozmowa mogła zaczekać, ale tak naprawdę nie mogła.
Shouta wyraźnie ocenił Midoriyę-san. Nie był pewien, ile wiedziała o sytuacji swojego syna i nie chciał złamać jej zaufania, które dopiero co zdobył. Ale jednocześnie były rzeczy, o których musiała być świadoma, ze względu na Midoriyę.
— Prawdopodobnie — zaczął sucho Shouta — jesteś świadoma tego, że twój syn był nieobdarzonym aż do egzaminu wstępnego do Akademii Bohaterów.
Ręce Midoriyi-san zadrżały wokół jej filiżanki herbaty. Siedziała na stoliku kawowym. Shouta domyślał się z jej wygodnej postawy ciała, że siedziała tam wiele razy wcześniej, najprawdopodobniej z synem w miejscu, które sam teraz zajmował. To wysłużona pozycja do ciężkich rozmów.
— Jestem — powiedziała cicho Midoriya-san. — Z wyjątkiem tego, że nie zdawałam sobie sprawy, że miał dar, dopóki nie zobaczyłam tego w telewizji, gdy łamał kończyny na Festiwalu Sportowym i wrócił do domu opowiadając mi o operacji.
Zielonowłosa kobieta nie patrzyła mu teraz w oczy, gdy wyrzucała z siebie ostatnie słowa. Serce Shouty bolało go z jej powodu.
— Rozumiem — powiedział. A potem, ponieważ była to fascynująca ciekawostka, którą chce rozwiązać, kontynuował: — Myślałaś, że Midoriya-kun dostał się na kurs bohaterstwa bez daru?
To sprawiło, że Midoriya-san uniosła wzrok i spojrzała na niego. To naprawdę nie powinno być takie przerażające, ale instynkty Shouty krzyczały na niego, że właśnie obudził śpiącego niedźwiedzia.
— Oczywiście, że tak. Jeśli ktokolwiek mógł to osiągnąć, to Izuku.
Czyż nie była to prawda? Dzieciak był cholernie mądry i jak pokazywały wcześniejsze doświadczenia, niesamowicie odważny.
Shouta w uspokajającym geście uniósł rękę, w której nie trzymał pysznej herbaty.
— Nie chciałem cię urazić Midoriya-san i szczerze się z tobą zgadzam. Twój syn z pewnością mógł dostać się na kurs bohaterstwa bez daru. — Midoriya-san wydawała się nieco uspokojona, gdy popijała herbatę. Shouta westchnął i skupił wzrok na rodzinnym zdjęciu wiszącym na ścianie za nią. Przedstawiała tylko dwójkę Midoriyów, ale sympatia, jaką mieli do siebie była widoczna, ponieważ oboje uśmiechali się promiennie do kamery. To słodkie, profesjonalne zdjęcie, które wyglądało, jakby zostało zrobione kilka lat wcześniej. — Midoriya-kun depersonalizował się wcześniej, ponieważ poinformował mnie o swoim wcześniejszym statusie nieobdarzonego i poprosił mnie o pomoc w kontrolowaniu swojej nowej mocy.
Przynajmniej to odczytał Shouta między wierszami, ponieważ dzieciak właściwie nie prosił o pomoc, ale jego postawa była tak zdesperowana…
— Och — powiedziała słabo Midoriya-san. Wyglądała na zaskoczoną. Shouta zmrużył oczy. — Cieszę się, ze cię o to zapytał — kontynuowała matka Midoriyi — tak naprawdę nie miał szczęścia z nauczycielami.
To zdanie miał dla Shouty niefortunny sens. Zdawał sobie sprawę z tego, jak dokładnie traktowano nieobdarzonym w dzisiejszych czasach i bardzo im współczuł. Społeczeństwo również nie było przyjazne dla Shouty ze względu na jego dar.
— Rozumiem — powiedział Shouta Midoriya-san, ponieważ podczas gdy normalnie nie pomyślałby nawet o swoim dzieciństwie, ta matka musiała wiedzieć, że Shouta zrobi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc jej synowi. — Moim darem jest Wymazywanie, co oznacza, że…
— Wymazujesz dary innych ludzi — przerwała mu Midoriya-san. Uśmiechnęła się krzywo na przeprosiny. — Izuku opowiadał mi o tobie od lat i był tak podekscytowany, kiedy wrócił po pierwszym dniu mówiąc, że Eraserhead jest jego wychowawcą.
Shouta lekko zarumienił się i wiedział, że Midoriya musiał zdobyć swoje niesamowite zdolności obserwacyjne od matki, ponieważ kobieta zaśmiała się z niego, delikatnie i z czułością.
— Dorastając, doświadczyłem więcej niż tylko złego traktowania — powiedział Shouta, decydując się zignorować wciąż widniejący na jego policzkach rumieniec. — I chociaż miało to inny powód, do pewnego stopnia rozumiem, dlaczego Midoriya-kun zachowuje się tak, a nie inaczej. — Midoriya-san kiwnęła głową w uznaniu. — O ile nie masz innej opcji, chciałbym polecić, aby przynajmniej raz spotkał się z naszym szkolnym terapeutą, Ogarem.
Shouta napotkał zielone oczy błyszczące od łez i nagle zdał sobie sprawę, że zapomniał wziąć pod uwagę, ze to była matka Midoriyi. W rodzinie wyraźnie była widoczna tendencja do płaczu. Jego cierpienie musiała być oczywiste, ponieważ zaśmiała się z niego, trochę słabo, biorąc pod uwagę łzy spływające po jej twarzy. Machnięciem ręki odrzuciła jego niezdarną, nieudaną próbę wstania i zdobycia chusteczek, wyciągając własną paczkę, wycierając twarz.
— Proszę to zrobić — powiedziała, wciąż ocierając oczy. — To byłoby… byłoby bardzo dobre dla Izuku. Już wcześniej próbowałam znaleźć terapeutów, ale żaden nie chciał go przyjąć. — W głosie Midoriyi-san było coś więcej niż nuta goryczy. — Ponieważ nie miał daru, nie chcieli dodatkowego ryzyka, które się z tym wiąże.
Shouta skrzywił się ze współczuciem.
— Czyli to ustalone — powiedział Shouta, pocierając jedną ręką skroń. — Porozmawiam o tym jutro z Midoriya-kun. — Zawahał się na krótko, zanim kontynuował: — Chciałbym też mieć z nim codzienne sesje po szkole, aby spróbować opanować ten dar. Jest faktycznie dziesięć lat za swoimi rówieśnikami i potrzebuje dodatkowej pomocy. W przeciwieństwie do sesji doradczej, zamierzam nalegać, żeby było to obowiązkowe, w przeciwnym razie będę musiał przynieść Midoriya-kun do klasy ogólnej dla jego własnego bezpieczeństwa. — Shouta westchnął na widok zdziwionego spojrzenia, jakie posłała mu Midoriya-san. — Nie mam zwyczaju wysyłania nieprzeszkolonych dzieci w teren, żeby zrobiły sobie krzywdę — wyjaśnił. To było dosadne, ale rzeczone i Midoriya-san zdawała się doceniać jego szczerość.
— Dziękuję — powiedziała. Oboje zignorowali jej lekkie zacięcie z powodu ulgi. Odstawiła herbatę i obiema rękami chwyciła wolną dłoń Shouty. — Dziękuję — powiedziała ponownie.
Shouta pochylił głowę, zawstydzony jej łatwą sympatią. Midoriya-san puściła go, a Shouta skorzystał z okazji, by dokończyć herbatę. Wstał, aby wyjść. Nie wydawała się urażona jego gwałtownością, raczej rozbawiona, jeśli chytry wyraz jej oczu był jakąkolwiek wskazówką.
Z kilkoma uprzejmościami i obietnicami informowania ją o postępach Midoriyi, Shouta w końcu uciekł z mieszkania i mógł wrócić do swojego samochodu. Hizashi cierpliwie czekał na siedzeniu kierowcy z włosami teraz uwolnionymi od absurdalnego stylu i wielkodusznie powstrzymującego się od śmiechu, gdy Shouta oparł głowę na desce rozdzielczej.
— Chcesz o tym porozmawiać? — zaoferował Hizashi, a Shouta tylko chrząknął na niego.
Jego wspaniały mąż zrozumiał tę aluzję i delikatnie poklepał go po ramieniu, zanim odwiózł ich do domu, przy dźwiękach kojącej muzyki z radia.
Shouta przerwał ciszę tylko wtedy, gdy razem z Hisashi znaleźli się w ich mieszkaniu, wtulony w swojego blondwłosego męża na kanapie. Opierał głowę na ramieniu drugiego mężczyzny, wzdychając przez dłuższy czas. Jego głowa została lekko szturchnięta, gdy Hizashi śmiał się z jego dramatyzmu.
— Midoriya-kun był nieobdarzonym jeszcze trzy miesiące temu — powiedział Shouta, jakby komentował pogodę. Czerpał przyjemność ze sposobu, w jaki Hizashi zakrztusił się w szoku.
— Co?
— Mmm.
Hizashi milczał przez chwilę, ale tylko na chwilę - nic nie było w stanie uciszyć bohatera Głosu na dłużej.
— To chyba wyjaśnia, dlaczego jego dar wciąż łamie mu kości.
Shouta jęknął na przypomnienie.
— Wiem. Myślałem, że jest po prostu rozpieszczonym bachorem, który nigdy nie zadał sobie trudu, aby trenować swoją moc, ale zamiast tego próbuje nadrobić dziesięć lat w ciągu miesięcy.
Shouta przechylił głowę, żeby zobaczyć profil Hizashiego. Wyglądał na zamyślonego, ale Shouta dobrze znał swojego męża. Istniały linie napięcia i niepokoju, dobrze ukryte, ale nie dla tych, którzy patrzyli. Shouta zawsze to robił.
— Chodzi o coś więcej, czyż nie? — W tonie jego męża słychać było rezygnację, a Shouta kiwnął głową tak bardzo, jak tylko mógł z jednoczesnym przytulaniem się do jego szyi. — I nie możesz mi powiedzieć, bo nie chcesz zawieść zaufania Midoriyi-kun.
Shouta ponownie skinął głową. Naprawdę kochał swojego mądrego męża. Co mu przypomniało.
— Nawiasem mówiąc, ma na ciebie oko — powiedział Shouta z nutą zadowolenia w głosie. — Myślę, że jest pierwszym uczniem, który wie, że pracujesz bardziej w ukryciu niż w świetle reflektorów. Słyszałem, jak wyjaśniał Tokoyami-kun, że pracujesz jako dzienny bohater, by ukryć swoją inną pracę.
Hizashi podskoczył z zaskoczenia.
— Mały słuchasz domyślił się?
— Jest bardzo sprytny — zauważył beztrosko Shouta, unosząc jedną rękę, by bawić się końcówkami włosów Hizashiego. To było kojące, przesuwanie jedwabistych pasm przez palce, tak różnych od jego własnych, gęstych włosów. — Chciałbym, żebyś pomógł mi opanować jego dar, ale najpierw muszę zobaczyć, czy dzieciak się zgodzi.
— Oczywiście, Sho — powiedział Hizashi tym specjalnym ciepłym tonem, który zachowywał tylko dla Shouty. I to było tyle.
Shouta zamknął oczy, wtulając się mocniej w bok swojego męża. Wszystko inne mogło poczekać do jutra. Wliczając w to radzenie sobie z tym, co do cholery działo się w głowie All Mighta, kiedy dał dar niedoświadczonemu nastolatkowi, a potem nie przekazał mu absolutnie żadnych pomocnych wskazówek.
Ale to są rzeczy na jutro, więc Shouta skupił się na sposobie, w jaki Hizashi bezczynnie nucił, przeczesując jego ciemne włosy, delikatnie, ale zdecydowanie uwalniając je z więzów, które nieuchronnie tworzyły się w ciągu dnia. Był ze swoim mężem i miał plan pomocy problematycznemu dziecku i wszystko miało być w porządku. Mając to na uwadze, Shouta zapadł w spokojny sen, czując ciepło od ciała swojego męża leżącego obok niego.
Koniec
