Las nieopodal Tomobiki był przyjemnym miejscem, w którym powietrze było bardziej rześkie niż gdziekolwiek indziej, a jego zapach sprawiał, że wszelkie smutki i troski odchodziły w dal… chociaż na chwilę. Były tam liczne polanki, które spragnieni wrażeń wielbiciele nocowania w lesie używali do noclegów pod namiotami. To właśnie tu, na jednej z tych polanek, planowano spędzić noc. Pośród drzew wiodła droga prowadząca wprost ku malowniczemu jezioru, którego spokojna tafla odbijała się w promieniach zachodzącego słońca. Woda zdawała się mrugać do przechodzących, jakby zachęcała ich do zbliżenia.

Taki też pomysł wpadł do głowy Ataru. Pierwotny zamysł miał taki, aby spędzić czas w stosunkowo niewielkim gronie, ale ostatecznie do przygody dołączył się Shuutaro Mendo, za którym to przybyła Shinobu Miyage i reszta dziewczyn oraz Panna Sakura chcąca skosztować spokoju poza miastem.

Idąc w kierunku polanki Perm i Megane oddalili się nieco od grupy.

-Ej, Megane – zaczął Perm – Idziemy nocować pod namiotami, a jak myślisz, z kim będzie nocować nasza Lum?

-To chyba oczywiste, że z Moroboshim – odpowiedział Megane i kontynuował – ale nie możemy do tego dopuścić.

Rozmowę podsłuchał Mendo.

-Nie można dopuścić, by ten łach splugawił Lum – dodał od siebie.

Przez chwilę szli w ciszy zamyśleni. Szukali sposobu na to, by Ataru trzymał swoje łapska z dala od ich obiektu westchnień.

Tymczasem Ataru lubieżnie się śmiał. Cieszyła go wizja spędzenia nocy pod namiotami z dziewczynami z klasy. Lum przez chwilę uznawała, że on się cieszy mogąc z nią spędzić trochę czasu.

-Ryunosuke, jak będziesz się bała to będę obok – powiedział w wyjątkowo lubieżny sposób, za co jak zwykle oberwał prądem od Lum.

-Darling! - oburzyła się – Czy ty pamiętasz, co wydarzyło się w poprzednim rozdziale tego fanfika?
Wtedy Moroboshi sobie przypomniał wydarzenia z poprzedniego rozdziału tej historii. O tym, jak wyznał Lum uczucia, jak nie mógł o niej przestać myśleć.
Jednocześnie też nie chce tracić ogromnej cząstki siebie, a przy tym czułby się źle raniąc Lum.
-Jesteśmy na miejscu – oznajmiła Panna Sakura.
Miejsce otoczone drzewami liściastymi wydawało z siebie przyjemne dźwięki zwłaszcza kiedy wiatr zawiał. Prawie wszyscy zaczęli rozstawiać namioty na obrzeżach polanki. Środkowa część była zaplanowana jako miejsce do rozpalenia ogniska.

Ataru chciał zacząć rozstawiać swój, ale szybko mu to wyperswadowała Lum. Położyła na ziemi przycisk, który po naciśnięciu zamienił się w półkolistą żółtą kapsułę w tygrysie paski.

-Darling! Będziesz dzisiaj spać ze mną! - oznajmiła sprawiając, że mina Perma, Megane i Mendo była bezcenna, zaś Shinobu spojrzała na Lum nienawistnym wzrokiem.

-Znów sobie ze mnie drwisz – oburzyła się.

-Po prostu stwierdzam fakty- zaczęła kosmitka – Jak dobrze pójdzie to i nawet spłodzimy naszego potomka – uśmiechnęła się wrednie.

Shinobu wściekła się. Jej siła była tak ogromna, że wyrwała drzewo z korzeniami i je złamała. Leżało ono w kawałkach, gdyż rozwaliła je o głowę Ataru.

-Jak śmiałaś to zrobić! - zdenerwowana Lum użyła swoich ataków elektrycznych, które zamiast trafiać w jej oponentkę, trafiały w duże elementy połamanego drzewa, przez co robiły się drobniejsze.

-Może w końcu się uspokoicie! - Panna Sakura załagodziła sytuację. Rozejrzała się dookoła i westchnęła:
-Na brak drzewa na ognisko nie możemy narzekać teraz. Szkoda, bo chciałam, aby Moroboshi to ogarnął. Rozładowałby swoją lubieżną naturę.

Nastał wieczór. Księżyc rozświetlał polanę w gwieździstą bezchmurną noc. Podczas posiedzenia przy ognisku Mendo rzucił pomysł opowiadania sobie strasznych historii. Ataru zaczął opowiadać jako pierwszy.

-Znam historię związaną z nawiedzonym lasem – rozpoczął – żyły w nim istoty określane jako anomalie. Anomalie, bo miały twarze zwierzęce, a ciała ludzkie. Bawił się z nimi niejaki Krzyś. Nazywał ich Puchatek, Prosiaczek, Kłapouchy… i tak dalej. Pewnego dnia musiał ich opuścić, bo jechał na studia. Istoty stawały się głodne, więc zjadły Kłapouchego…

-Cóż za wyjątkowo prymitywna historia – przerwał Megane.

-Ja posłucham, bo nigdy wcześniej Darling nie opowiadał strasznych historii – wtrąciła Lum obejmując ramię Ataru, co wzbudziło w nim lekkie zawstydzenie.

-Istoty te poprzysięgły, że już nigdy nie przemówią ludzkim głosem – kontynuował – i tak Puchatek z Prosiaczkiem stali się istotami żądnymi krwi.

Mendo ziewnął znudzony.

-Panno Lum, zechcesz wysłuchać mojej strasznej historii? – powiedział, ale w tym samym momencie Lum zaciągnęła Ataru do swojej kapsuły, zaś reszta zawinęła się do namiotów.

Kapsuła w której miał nocować Ataru ze swoją ukochaną była utrzymywana w skromnym stylu. Delikatnie oświetlona miała położony duży futon z dwoma poduszkami i dużą długą kołdrą. Przy krawędzi pomieszczenia znajdowały się skrytki na jedzenie i napoje oraz inne potrzebne rzeczy niezbędne przy biwakowaniu.

Lum spojrzała na Moroboshiego siedzącego na futonie, po czym odniosła wrażenie, że ktoś ich podsłuchuje. Nie myliła się. Wychylając głowę przez drzwi kapsuły ujrzała Mendo oraz resztę chłopaków przykładających uszy do ścian.

-Co wy tu robicie? - oburzyła się, a dookoła niej pojawiły się iskierki. Oznaczało to, że za chwilę dojdzie do przepływu elektronów przez podsłuchujących ich natrętów.

-P-panno L-lum – panicznie zaczął Megane – My tylko dbamy o Twoje bezpieczeństwo.

-Właśnie! - dodał Mendo – Nie możemy pozwolić, by Moroboshi Ciebie splugawił.

Lum spojrzała na nich kolejno, z każdym zerknięciem poziom jej irytacji wzrastał. Zacisnęła pięści, a dookoła niej pojawiły się wyładowania elektryczne.

-Czy wy naprawdę uważacie, że potrzebuję waszej ochrony przed moim Miśkiem? - jej głos brzmiał ostry i pełen dezaprobaty. - To jest absolutnie niedopuszczalne, żebyście podsłuchiwali prywatną rozmowę, a potem wciągali mnie w Wasze absurdalne teorie!

-Ale Panno Lum, jest wiele lepszych mężczyzn niż ten łach, spójrz tylko na mnie – zdanie Mendo przelało czarę w złości Lum.

-Może według Ciebie, bo moje serce od dawna należy do Ataru! - po tym zdaniu Lum potraktowała chłopaków atakiem elektrycznym i wróciła do środka blokując drzwi od wewnątrz. W tym całym zamieszaniu nie zwróciła uwagi na to, że wisiorek który dostała od swojego ukochanego upadł na ziemię.

-Co się stało Lum? - zapytał Ataru

-Mendo i reszta chłopaków byli za bardzo ciekawscy – odpowiedziała

-Cóż, ciekawość to pierwszy stopień do przepływu elektronów – zaśmiał się.

-Może się czegoś wreszcie nauczą – odparła Lum, z której złość szybko zeszła.

Delikatne światło zaczęło powoli przygasać, więc Lum i Ataru położyli się do spania. Patrzyli sobie w oczy delikatnie objęci.

-Darling – zaczęła pytanie kosmitka – Nie żartowałeś w poprzednim rozdziale?

-Głupia, nie zadawaj mi takich krępujących pytań – odpowiedział zawstydzony.

Ich twarze powoli zbliżały się do siebie. Kiedy już miało dojść do złączenia ich ust, nagle usłyszeli charakterystyczne chrumkanie połączone z dźwiękiem łańcucha.

-D-darling – przestraszyła się Lum wciskając się w Moroboshiego – B-boję się.

Do dźwięków łańcucha i chrumkania dołączył odgłos czegoś cięzkiego szuranego po runie leśnym.

-Byliśmy przyjaciółmi, przysięgam! Nigdy bym Was nie opuścił gdybym wiedział, że to tak się skończy – głos mężczyzny przykuł uwagę Ataru, jednakże po spojrzeniu w peryskop wbudowany w kapsułę nie było tam nikogo.

-Dziwne – zaczął Moroboshi – może nam to się tylko tak zdawało? - po tym zdaniu wrócił do Lum leżącej w futonie. Była zaniepokojona i szybko się wtuliła w swojego ukochanego.

-D-darling – powiedziała mając niepokój w głosie – Nie opuszczaj mnie, boję się.

Ataru spojrzał się na Lum pełną strachu.

-Nie wiedziałem, że ona może czegoś się bać. Na swój sposób jest to urocze – pomyślał, po czym przytulił ją do siebie. Czuł, jak zaczęła się uspokajać.

Coś w pewnym momencie go zaintrygowało, przez co zawstydził się. W trakcie głaskania Lum po włosach spojrzał na jej różki. Ostatni raz je złapał podczas gry w berka, podczas której cała wesoła przygoda w uniwersum „Urusei Yatsura" się zaczęła. Jego ręka zawędrowała do nieco wyższej partii włosów zbliżając się do najwyższego punktu, po czym delikatnie dotknął jeden z jej rogów i pogłaskał.

-Darling, nie przestawaj. To przyjemne jest – zawstydzona Lum powiedziała, a jej ciepły uśmiech sprawił, że Ataru poczuł się pewniej. Cieszył się, że jest coś, co sprawia jej przyjemność.

Kontynuował delikatne głaskanie, tym razem bardziej pewny było zaskakująco miłe dla obojga, tworząc między nimi jeszcze głębszą więź. Lum rozluźniła się pod jego dotykiem, a jej oczy zalśniły ciepłem i zaufaniem.

-Może to trochę dziwne, ale... lubię, kiedy mnie dotykasz w ten sposób - wyznała Lum, unosząc swoją rękę, aby delikatnie podnieść jedną z jego dłoni i przycisnąć ją do swojego rogu.

-L-Lum, ja… - zaczał Ataru, ale zauważył, że Lum zasnęła
-Dobranoc – dodał po czym sam zamknął oczy i zasnął obejmując swoją ukochaną.

Następnego dnia zauważył, że zniknęła. Zaniepokojony wyszedł z kapsuły widząc pozostałych towarzyszy wyprawy.
-Czy ktoś widział Lum? - zapytał
-Ha, czyli jednak uciekła od takiego patafiana jak Ty – odezwał się zuchwale Mendo, co Ataru zignorował dowiadując się od Ryunosuke, że kosmitka wyleciała z kapsuły zaniepokojona wspominając coś o wisiorku.
Na tę rewelację zareagowała Shinobu. Była zszokowana, że Lum dostała wisiorek, a jej nie umiał nawet kupić spinki do włosów. Ataru w swoim przekonaniu nie miał czasu i ruszył na poszukiwanie swojej ukochanej.

Tymczasem Lum latała po lesie. Rano wstając zorientowała się, ze wisiorek, który jej dał Moroboshi zniknął. Zasmucona i spanikowana zaczęła go szukać. Stał się on dla niej bardzo ważny, dlatego nie mogła odpuścić.
Krążąc po lesie nagle wyleciała w bardzo urokliwe miejsce. Właściwie to był koniec lasu, a początek pola pełnego słoneczników rozświetlonych porannym blaskiem słońca.
-Urocze miejsce – lekko się uśmiechnęła przyglądając się scenerii. Wiatr lekko kołysał łodygami roślin, kiedy nagle popłynęła jej łza po policzku.
-D-darling – zamyśliła się. Smuciła ją wizja tego, że zaginęła ta pierwsza rzecz, którą Ataru kupił jej mając w pełni czyste intencje i żywiąc ogromne uczucia do niej. Otrzymała go wtedy, kiedy on po raz pierwszy jej powiedział te dwa słowa, które zostaną w niej na zawsze.
-Co się stało, Lum? - usłyszała głos. To był Moroboshi.
-N-nie interesuj się Darling – otarła łzy i szybko zaczęła się rozglądać.
-Lum, już wszystko wiem. Nie przejmuj się – zaczął – kupię Tobie nowy. Wiem, że Tobie się spodobał.
Oczy kosmitki zaszkliły się, a ona sama zanosiła się na płacz.
-Ale nie o to chodzi – zaczęła – Chodzi mi o to, że to był pierwszy prezent od Ciebie dla mnie.
To zszokowało Ataru. Patrzył na Lum z niedowierzaniem, nie zdając sobie sprawy, że dla niej to jest aż tak istotne.
Spojrzała w dal, skupiona na przekazaniu swoich myśli. Wiatr wciąż lekko powiewał pośród słoneczników, tworząc delikatny szmer, który towarzyszył jej słowom.
-Darling – zaczęła - Pamiętasz te zabawy, sprzeczki i naszą wzajemną irytację? Pamiętasz naszą zabawę w berka, kiedy złapałeś mnie za różki? – jej głos stawał się coraz bardziej łagodny, przenikający do wnętrza serca. - Tak bardzo poruszyła mnie Twoja determinacja. I tak bardzo zaskoczyły mnie Twoje okrzyki o małżeństwie. Nie mogłam się nie zgodzić widząc jak bardzo dążysz do osiągnięcia celu. Nawet wtedy, kiedy mieliśmy siebie nawzajem dość, Ty zostałeś przy mnie. Pozbyłeś się notesu, którym był dla Ciebie ważny.

Jej oczy znów zaczęły wilgotnieć, a w jej uśmiechu pojawiała się nuta nostalgii.

-Wtedy przyszła ta chwila, kiedy powiedziałeś mi te słowa – szeptała, jakby przenosząc się z powrotem w czasie. – „Kocham cię, Lum." Te proste słowa, to na co tak długo czekałam. Bałam się, że nigdy nie będziesz w stanie tego powiedzieć.

Jej głos cichł, a cisza i szmer wiatru pośród słoneczników pozostały na chwilę jedynymi dźwiękami. W tym momencie, w obliczu jej szczerych słów, Ataru poczuł się niesamowicie poruszony. Jego serce biło szybciej, a w jego wnętrzu narastała mieszanka wzruszenia i miłości.

Ataru objął Lum kładąc rękę na jej policzek.
-Lum, nie płacz. Wisiorek zaginął, ale moje uczucia do Ciebie nie znikną nigdy – ich usta zaczęły się zbliżać do siebie. Lum chciała oddać się uczuciom, poczuć bliskość z Ataru, gdy nagle znów usłyszała charakterystyczne chrumkanie gdzieś w krzakach.

-Też to słyszę – szepnął Moroboshi chowając się wraz z Lum w krzakach. Nagle ujrzeli misia oraz prosiaka z kłami tak jak opisał to przy ognisku – pół ludzie, pół zwierzęta.
-Darling, a dlaczego ta świnia ma kły? - zapytała
-Pewnie to guziec, taka świnia z Afryki – odparł Moroboshi.
Prosiaczek krążył dookoła pnia drzewa, a Miś nacierał sobie twarz miodem co wywołało zdziwienie w Lum i Ataru. Prosiak chrumkał i wtedy coś przykuło uwagę kosmitki. Jej wisiorek wisiał na szyi tej anomalii.
Momentalnie zezłościła się wychodząc z krzaków i pokazując się im.
-Więc Wy, podłe anomalie, degeneraci chcieliście zniszczyć moje wspomnienia z moim ukochanym! - wściekła się, a dookoła niej było mnóstwo iskier – popełniliście ogromny błąd zabierając mi mój wisiorek!
Miś oraz Prosiak byli gotowi do walki biorąc w dłonie siekierę i łańcuchy, jednakże polegli bardzo szybko z ogromnymi napięciami zawartymi w atakach elektrycznych Lum.
-Rany, nie sądziłem, że tacy degeneraci istnieją naprawdę – zaśmiał się Ataru
-No nie, nacierać sobie twarz miodem? – Lum wybuchnęła śmiechem.

Wtedy też spojrzeli na siebie. Chcieli dokończyć, to co zaczęli, a zostało im przerwane. Gdy ich usta zbliżały się do siebie, nagle usłyszeli znajomy oburzony głos.
-Moi ludzie nie mylili się – to był Mendo.
On i reszta jego kolegów patrzyli się ze złością na Ataru.
-Panienko Lum, pewnie Ciebie okłamał – dodał Megane.

Złość Lum wzniosła się na inny, wyższy poziom. Sama wiedziała najlepiej jakie są uczucia Ataru do niej i poczuła się niezrozumiana przez resztę obecnych osób.
-Czy Wy nie rozumiecie, że moje serce należy do Ataru – zaczęła coś, co można by określić „Wielką Improwizacją" – Czy do Was nie dociera to, że mam pełne prawo kochać kogo chcę i jak chcę? Nie rozumiecie, że obrazając Ataru tak naprawdę obrażacie mnie? Jacy z Was mężczyźni godni mojego serca, jeżeli nie potraficie uszanować mojego zdania? Wasze durne pomysły na zniszczenie nas nadają się do spuszczenia w kanale! - Lum oburzyła się do tego stopnia, że aż zaczęła się świecić. Oznaczało to potężne wyładowanie elektryczne.
-Walczyć z Waszą głupotą będę swoimi mocami elektrycznymi! - I tak Lum dokonała potężnego rozładunku energii na Mendo i szturmowców z Megane na czele. Gdy zakończyła dodała następujące słowa:
-Tak jak odpowiadam, plugawcy. Nie będziecie Wy nam mówić jak nasze życie ma wyglądać! To jest mój „List Kozaków Kosmicznych" - ogłosiła Lum dumnie po czym momentalnie straciła przytomność, co sprawiło, że Ataru szybko do niej podbiegł. Położył rękę na jej czole i czuł podwyższoną temperaturę.
-Chłopaki, dajcie już spokój – zaczął
-Chyba nam nie powiesz, że Ty…. - Mendo nie dokończył zdania
-Tak, kocham Lum – odparł Moroboshi, co nie umknęło uwadze Shinobu. Wprawiło ją to w osłupienie i sprawiło, że szybko uciekła z miejsca zdarzenia ze łzami w oczach.

Ataru widział reakcję Shinobu, ale nie mógł teraz jej wszystkiego wyjaśnić. W tym momencie ważniejsza była nieprzytomna Lum, którą zaniósł na rękach do kapsuły, w której nocowali. Miała bardzo głęboki sen. Moroboshi założył jej odzyskany wisiorek na szyję. Patrzył się na nią dość długo. Z jednej strony go zmartwiło to, że musiała tyle mocy włożyć w wytłumaczenie chłopakom, że powinni szanować jej uczucia, z drugiej był poruszony tym jak silne to uczucie jest w stosunku do niego.
Delikatnie ją pogłaskał po różkach, na co Lum uśmiechnęła się.
-Darling – cicho mówiła przez sen – zostań przy mnie, proszę.
-W porządku Lum – Ataru kontynuował głaskanie po różkach.
-I nie przestawaj tak – jej reakcje pokazywały, jak bardzo jej się to podobało.
Delikatne światło padało na zakochaną parę.
-Darling, opowiedz mi coś fajnego – Lum znów powiedziała przez sen.
Ataru zastanawiał się nad tym, co opowiedzieć. Ostatecznie zaczął opowiadać jej o tym jaka przyszłość mu się marzy.

Przyszłość, w której zostaje wraz ze swoją ukochaną Lum…