15 Września 2006

Kontynent Falmart

Baza Alnus


Była to spokojna, gwieździsta noc. Większość bazy spała głębokim i spokojny snem, jedynie wartownicy stali na nogach pilnując czy aby nikt nie próbuje się zakraść do obozu niepostrzeżenie.

Było to tym prostsze dla strzegących Japończyków że ich nowo poznani sojusznicy z chęcią użyczyli część swojego sprzętu dla wzmocnienia obrony. Automatyczne wieżyczki oraz zautomatyzowane i prowadzone przez SI drony wspomagały wartowników w ich ciężkiej ale niezbędnej służbie.

Szczególnie drony były użyteczne, nie potrzebowały światła by widzieć, bowiem miały noktowizje i termowizje w jednym a dzięki temu że latały nie były ograniczone przeszkodami terenowymi. Jedyny mankament tyczył się tego że nie miały broni ale to niewielki problem.

Zanim wróg się zbliży by móc stanowić zagrożenie, obrońcy będą stać na nogach gotów pokazać co znaczy siła ognia. Zaś automatyczne wieżyczki, rozstawione na przedpolu, skutecznie opóźnią każde natarcie.

Oczywiście można zapytać czy jakkolwiek moralne jest tworzenie i używanie robotów których jedynym celem jest zabijanie ale skoro to nie Japończycy je postawili tylko Polacy z innego świata, to mówiąc krótko kwestie moralne pozostawiono im.

Szczególnie że ta futurystyczna technologia skutecznie rozwiązuje problemy z brakiem ludzi jakie trapią Japońskie Siły Samoobrony od wielu lat. Choć co zabawne, ten problem nie tyczy się Polaków a mimo to i tak używają SI na potęgę.

Jedną z rzeczy w których Wojska Rzeczypospolitej wykorzystują SI jest również pisanie raportów po akcji. Coś czego Itami bardzo zazdrościł swoim odpowiednikom z Pruskich Marines z którymi przez ostatnie tygodnie współpracował.

Zasada była prosta, wszelkie dyskusje, rozkazy, zadania, zdarzenia i tym podobne są notowane i odsiewane przez SI w ramach Topaza. Następnie SI pisze z uzyskanych danych raporty, które potem są sprawdzane przez odpowiedniego oficera/podoficera którego dany raport się tyczy. Jeśli trzeba są wprowadzane odpowiednie poprawki zanim następnie prześlą je do wyższego dowództwa.

Czyli mówiąc bardzo prosto, prawie całą robotę wykonuje maszyna a człowiek tylko sprawdza czy sobie czegoś nie ubzdurało a co się zdarza czasami. Skąd Itami o tym wiedział? Bo się pytał, zgodnie z poleceniem generała Hazamy by dowiedzieć się jak najwięcej o Polakach.

Co ważniejsze, część jego raportu, głównie ta tycząca się wzywania ognia artyleryjskiego i poleceń otrzymanych w ramach Topaza w czasie Bitew o Diecezję Gim jak nazwano starcia z częścią armii Lourii została napisana przez SI i włączona do raportu.

Żeby było zabawniej, inna SI przetłumaczyła na jego japoński cały tekst. Choć miał też kopię oryginału dla porównania.

Więc jego też, SI napisała część raportu, tyle dobrego. Szkoda że przy okazji musiał napisać jeszcze więcej ale na temat SI, ich rodzajów i skali ich użycia w Wojsku Polskim.

„Cholera" mruknął gdy zorientował się że znów zabrakło mu kawy. Westchnął, po czym zapisaniu obecnego stanu raportu, bardzo grubego dodajmy i ruszył napełnić swój kubek nową porcją czarnego pobudzacza. Potrzebował tego, Hazama i reszta bardzo wyczekiwali tego co miał im Itami do przekazania. Choć krótkie i zwięzłe raporty jakie wcześniej wysyłał dawały pewien obraz sytuacji, niepokojący Japończyków, to jednak dopiero ubranie tego w słowa i w jeden duży tekst dają pełne zrozumienia z czym mają do czynienia.

Zaś to z czym mają do czynienia, po raz kolejny wywraca świat jaki dotychczas znali. Nawet taki lekkoduch jakim był Itami, doskonale i aż za dobrze rozumiał powagę sytuacji.

Trzeci Świat, druga Japonia, Super-Polska. Niby sześć słów a jakże wiele one w sobie zawierały!

Z jednej strony nowe zagrożenia, Itami zdążył poznać jedno, na szczęście z bezpiecznej odległości. Z drugiej, nowe okazje. Druga Japonia to przecież pewny partner handlowy bo wszak to lepiej zrozumie Japończyka niż drugi Japończyk?

Zaś ta Super Polska? No cóż, owszem jest mniej więcej na skali Ameryki jeśli chodzi o potęgę, z drugiej strony ma podobne zapatrywania na to Imperium które narobiły, jak to ujął jeden z Prusaków? Mnóstwo smrodu i gówna? Coś w tym stylu. Choć Itami starając się spojrzeć na to z wszelkiej perspektywy musiał uznać że podobnie jak Ameryka mogą stanowić problem dla Japonii i jej chęci wobec Regionu Specjalnego.

Tym bardziej niebezpieczną, że mają własną Bramę oraz są znacznie silniejsi niż Ameryka. To drugie mówił z pewną dozą satysfakcji, mocarstwo silniejsze niż Amerykanie. Choć nie trzeba mu przypominać że to działa również negatywnie, bowiem mając większe możliwości i siłę, mówiąc krótko nie muszą się bawić z Japończykami.

Polacy mogą po prostu ich stąd wykopać i nic z tym nie zrobią. Wie przecież z pierwszej ręki, Polacy wystawili jednostki z dużo nowocześniejszym sprzętem i bardziej zaawansowanymi systemami niż Japończycy. Japonia przecież świadomie używa do tej pracy jak najmniej zaawansowanego sprzętu.

„Ech, to nie na moją głowę." odezwał się do siebie Itami robią sobie kolejną kawę. Jego głos zakłócił spokojną ciszę sztabu. Dobrze wiedział że w sztabie nie ma nikogo poza nim i wartownikiem. Spojrzał się na zegarek, na szczęście bardzo szybko zorientowano się w różnicy czasu między Falmart a Japonią i odpowiednio ustawiono zegarki, dochodziła trzecia nad ranem.

Pisać zaś zaczął, kiedy? Zastanowił się Itami, chyba koło siódmej koło południa? Ale kiedy to było, wczoraj czy przedwczoraj? Stracił rachubę czasu. Jak to skończy, pójdzie mocno w kimę i nie obudzi się dopóki nie odpocznie.

Niemniej do końca wiele brakowało, na szczęście już wykonał większość pracy. Gdy tylko maszyna zapikała ogłaszając koniec swojej pracy, zabrał swój kubek z powrotem do swojego stanowiska pracy.

Szybki podwójny klik myszką by ożywić ekran, po czym spoglądnął na to gdzie skończył.

każdy żołnierz Rzeczypospolitej jest wyposażony w podręczny komputer w formie dużego zegarka noszonego na nadgarstku. Owy komputer ma zasilanie na 24 godziny nieprzerwanej pracy i zawiera wszystko czego żołnierz oraz jego dowódca potrzebuje na polu bitwy. Jest trwale połączony z mundurem i wyposażeniem każdego z żołnierzy dzięki temu jest możliwe stałe monitorowanie gdzie się znajdują poszczególni z żołnierzy jak i ich stan.

Niezbędne dane jak wspomniano wcześniej są przekazywane na gogle żołnierza w stylu podobnym do typowej strzelanki pierwszoosobowej.

Nad przepływem danych zaś czuwa wyspecjalizowana SI która przesiewa wszelkie informacje, eliminując zbędny personel w sztabie jednostki jak i daje dzięki temu możliwość spłaszczenia przepływu danych bezpośrednio na poziom plutonu, drużyny i jeśli trzeba sekcji.

Zapewnia to niewyobrażalny poziom orientacji w chaosie bitwy, poziom rodem z fikcji militarnej której akcja dzieje wiele lat w przyszłości.

Itami zorientował się gdzie utknął, miał problem z przedstawieniem jak działa Topaz. Niby to było takie proste i oczywiste ale jednak brakowało mu słów by móc w pełni wyrazić co daje. Rozumiał że to sieciocentryczność o jakiej mawiali wojskowi teoretycy i którą US Army wdraża.

Aczkolwiek Topaz wykraczał poza to. Było to parę kroków do przodu, poziom który by sprawił że US Army czułoby się przestarzałe i słabe. Samo użycie SI, zmieniało kompletnie zasady gry bowiem maszyny nie męczą się tak jak ludzie i dużo lepiej radzą sobie z wyszukiwaniem i komasowaniem informacji.

Choć pamiętał radę polskiego oficera mówiącego mu że SI można ufać ale należy sprawdzać, potrafią nieźle wyciągać wnioski ale każdy człowiek zrobi to lepiej.

Widział to z pierwszej ręki, polski sztab był mniej więcej taki jaki on znał, ale SI sprawiało że taka sama liczba ludzi była w stanie osiągnąć znacznie więcej niż to co on znał. Prawie nie było słychać głosów ludzi. Dane były przerzucanie tam gdzie zaistniała taka potrzeba od razu, sam pamiętał jak prosił o raport gdzie są przeciwnicy i sekundę później na użyczonym tablecie pojawiły się odpowiednie dane.

Nikt mu nic nie powiedział, sam Topaz zrobił to co w JGSDF musiał przekazać mu radiooperator. Żadnej ingerencji z strony człowieka, tylko prośba i bum ma to co chce. Potrzebował specjalnej amunicji? Żaden problem, kliknij potrzebujesz amunicji a odpowiedni dron dostarczy na twoją pozycje to co chcesz.

Szukasz sojuszników? Poproś a wyskoczą ci ich pozycje co do milimetra. Potrzebujesz ognia przygważdżającego na jakąś pozycję? Zaznacz a jeden z oddziałów zrobi to. Wszystko czego potrzebował, bez tracenia czasu na kontaktowanie się z dowództwem, tylko kliknij odpowiednią komendę.

Nie musiał widzieć, ani rozumieć co mówią inni, wystarczyło wyuczyć się która opcja co znaczy a w praktyce mógłby służyć w 1 Dywizji.

Dosłownie same oddziały na linii frontu mogą przekazywać prośby o wsparcie do siebie nawzajem pomijając wyższe szczeble a dowództwo cały czas by wiedziało co się święci, mogąc w razie potrzeby interweniować i to bezpośrednio do pojedynczej osoby.

Sam fakt że pomimo tego Polacy nie zmniejszyli swoich sztabów, sprawia że to jest co najmniej niepokojące. Bo to oznacza że z taką samą liczbą ludzi, mogą pozwolić sobie na znacznie więcej.

Itami zatrzymał się, ostatnie zdanie dało mu pomysł. Wrócił do pisania, starał się opisać jak najlepiej rozumiał działanie Topaza, starając się przekazać jak tylko to potrafił. Absolutną wyższość informacyjną jaką mają ich nowi partnerzy.

Właściwie sporo stron poświęcił samemu Topazowi, mniej lub bardziej zachwalając prostotę systemu i niesamowitą użyteczność. Jak i również konfrontował to z swoją wiedzą na temat sieciocentryczności, zauważając sporą ilość różnic i jeśli wiedział dlaczego tłumacząc ich istnienie.

Po czym znów dostał oświecenia, zanim zaczął rozpisywać się na temat Topaza, SI i ogólnego wdrożenia nowoczesnych technologii w Wojsku Polskim. Zanim się zorientował noc minęła, świt ogłaszał nowy dzień a kawa wypita do połowy wystygła.

Gdy w bazie rozlegała się pobudka, on z dumą kończył ostanie zdania. Zaś gdy do sztabu ktoś wszedł, on już był po przejrzeniu tekstu i wprowadzeniu ostatnich poprawek.

„Yoiji?" odezwał się męski głos.

„O, hej Akira." przywitał zmęczony Itami, ale z satysfakcją z dobrze wykonanej pracy.

„Czy ty całą noc pisałeś?" spytał się zdumiony Yanagida.

„Owszem." zgodził się Itami „Ale już skończyłem." poinformował kolegę, zapisał swoją pracę. Po czym całość przekopiował na pendrive, gdy upewnił się że wszystko gra jak należy. Odczepił pendrive od komputera po czym wyłączył maszynę.

„Dobrze, teraz do generała." rzekł do siebie Itami.

„Chyba nie pójdziesz w takim stanie?!" spytał go Yanagida „Doprowadź się do porządku człowieku, zanim cokolwiek pokażesz generałowi!"

„Yanagida" przerwał mu Itami „Wiem, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. To tutaj, ma absolutny piorytet. Bezpieczeństwo Japonii od tego zależy."

Yanagida nie miał słów by odpowiedzieć, nigdy nie słyszał by ten lekkoduch przejmował się czymś innym niż swoim hobby. Słysząc powagę i niezwykłe jak na Itamiego poważne nastawienie, zrozumiał że sytuacja jest inna niż normalnie.

„Rozumiem, poinformuję generała że ma się ciebie spodziewać." odparł Yanagida po czym skierował się w kierunku wyjścia. Zanim wyszedł spojrzał się na Itamiego „Oby to było warte tyle co mówisz." po czym wyszedł.

Itami w spowolnionej reakcji rzucił za nim „Jest."

Generał Hazama był akurat niedaleko, stąd gdy usłyszał co się święci, natychmiast udał się do gabinetu, wręcz ciągnąć swego adiutanta i Itamiego. Cierpliwie wysłuchał wieści od porucznika zanim przyjął pendrive.

Szybki rzut oka na zawartość, sprawił że ten już niemłody człowiek zyskał nową energię. „Rzeczywiście, to są dane strategicznej wartości." skomentował generał.

Następnie zaczął czytać, od czasu do czasu wypytując Itamiego o tę czy inną rzecz.

„Dobrze a to?" spytał się po raz kolejny generał.

„To…" Itami solidnie ziewnął „panie generale znaczy…" znów ziewnął.

„Generale" odezwał się Yanagida „Nie sądzę żeby trzymanie porucznika Itamiego dalej w takim stanie jest dobrym pomysłem."

„Nie, skąd!" oponował Itami „Dam radę jeszcze postać i opowiadać."

„Nie" przerwał mu Hazama „Porucznik Yanagida ma rację, poruczniku Itami. Wasze zdrowie jest ważniejsze, dalej dam sobie radę. Waszym zadaniem przez następne 72 godziny jest solidnie wypocząć. Nikt nie może pana oderwać od wypoczynku w ciągu tych godzin. Starszy Chorąży Kuwahara przejmie pańskie obowiązki na ten czas. Czy to jasne?"

„Tak, proszę pana." odparł słabo Itami.

„Yanagida, zaprowadźcie porucznika do jego lokum i przekażcie wieści jego oddziałowi." polecił generał.

„Tak, jest!" odrzekł Yanagida.

„Dobrze jesteście zwolnieni." rzekł generał, po czym jego podwładni, dokładniej Itami wspierany przez Yanagidę poszli do koszar.

Sam zaś generał wrócił do czytania raportu, gdy znów się gdzieś zaczął, chciał zawołać Itamiego ale szybko sobie przypomniał co zrobił.

„Cholera" mruknął generał, po czym wyciągnął notes i zaczął notować. Jak się później okazało, generał zapisał dość stron by dać zajęcie Itamiemu na długie godziny. Niemniej Itami miał rację, owy raport był niezwykle ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa Japonii. Dość ważny że poprawiona wersja owego raportu, wraz z oryginałem była do wglądu tylko dla kilku osób w całej Japonii.

Wnioski wyciągnięte zaś z tego raportu, były jednym z wielu wstrząsów jakie miała zaznać Ziemia. Wstrząs większy niż odkrycie Bramy i przeciwieństwie do jej skarbów, nigdy nie ujawniony.


18 Września 2006

Baza Alnus

Itami świeżo wypoczęty po przymusowym parodniowym urlopie, stawił się przed obliczem swego przełożonego. Generał Hazama z zadowoleniem przyglądał się swemu mocno odświeżonemu podwładnemu.

„Lepiej Poruczniku Itami?" zapytał serdecznie.

Itami kiwnął głową „Lepiej Generale, melduję że jestem gotów na nowe zadania!" odparł z nieskrywaną energią. Choć już teraz przeklinał się w duchu, właśnie podłożył sobie głowę pod katowski miecz. Będzie tego żałował.

„Gotów na nowe zadania? Hmm" spojrzał się na niego rozbawiony Generał. Sięgnął do szuflady w biurku i wyciągnął z niej teczkę. Następnie wyciągnął z teczki kilka kartek połączonych wspinaczem i obrócił je w stronę Itamiego przesuwając je tak by ten mógł zobaczyć co tam pisze.

„Tak się składa że mam dla ciebie pewne zadanie." Itami z trudem powstrzymał swoją reakcję zamiast tego zapytał.

„Jakie, proszę pana?"

„Bardzo proste poruczniku. Tamta Japonia o której wspominałeś, zaoferowała wsparcie swej specjalnej grupy zadaniowej przeznaczonej do zwalczania agresywnych Arkadian. Nasz rząd po krótkim ale treściwym namyśle postanowił przyjąć ową ofertę. Coś o poszerzaniu współpracy między naszymi państwami, nieważne. Za niedługo, dokładniej za parę minut powinienem przybyć oficer dowodzący ową Grupą. Pańskim zadaniem jest wdrożyć owego oficera w nasz mały światek regionu specjalnego."

Itami jeszcze bardziej zmarkotniał, oprowadzanie jakiegoś ważniaka? Jeszcze tego brakowało, dziw bierze że on musi to zrobić. Czy Hazama na głowę upadł? On ma oprowadzać szychę?

„Panie Generale?" zapytał przełożonego.

„Słucham?"

„Dlaczego ja? Wydaje mi się że porucznik Yanagida lepiej by się do tego nadawał."

Generał westchnął „Widzicie poruczniku, jak tylko zobaczyłem kogo przyślą. Wiedziałem że tego gościa musisz ty, i tylko ty oprowadzić."

„Dlaczego?" zdziwił się Itami.

Rozległo się pukanie do drzwi. Generał uśmiechnął się „Chyba za chwilę zobaczysz." po czym zawołał „Proszę wejść!"

Drzwi po chwili otworzyły się a Itami poczuł się... dziwnie.

„Ach! Wreszcie dotarłem. Przepraszam że jestem niegrzeczny generale ale pańscy podwładni są trochę stuknięci. Proszę grzecznie o drogę do pańskiego biura a oni tak się dziwnie na mnie patrzą jakby zobaczyli elfa czy ducha. Szczególnie ta jedna, jak się ona zwała Kobayashi? Mówiła żebym przestał żartować." rzekł wchodzący mężczyzna który był ucieszony widząc generała Hazamę.

„Przepraszam za kłopoty pułkowniku, sierżant Kuribayashi była często niezwykle energiczna w stosunku do innych. Szczególnie że akurat…" generał przerwał by zachichotać „ma pewne powody by tak się zachowywać." mówił wskazując dłonią Itamiego.

Pułkownik dopiero teraz zorientował się że w gabinecie ktoś jest, chciał coś powiedzieć zanim zorientował się na kogo patrzy. Na chwilę zabrakło mu słów, po czym zaczął się śmiać rozumiejąc dowcip.

Śmiech udzielił się Itamiemu który też zaczął rozumieć dlaczego Hazama go wybrał do tego zadania. Rzeczywiście, tylko on się nadaje do oprowadzenia tego gościa. Po czym zrobił szelmowski uśmieszek widząc w tym pole do popisu jeśli chodzi o żart.

Ludzie którzy przechodzili koło gabinetu generała z mocnym zaniepokojeniem słuchali śmiechów z środka. Wydawało im się że słyszeli dwa takie same śmiejące się głosy. Niektórzy mruczeli coś o tym że muszą się przebadać.

Śmiechy ucichły po paru minutach, ale Itami jak i Pułkownik dalej mieli mocnego banana na twarzy.

„Dobrze." rzekł generał odchrząkając „Witam serdecznie Pułkowniku Itami w Alnus. To jest porucznik Itami, dowódca trzeciej drużyny zwiadowczej. Będzie pańskim przewodnikiem w najbliższym czasie, w razie problemów proszę dzwonić do niego."

„Dziękuję Generale, mam nadzieję że ten obiecujący wstęp jest dobrym początkiem naszej współpracy." odparł Pułkownik Itami.

„Dobrze poruczniku" zwrócił się do swojego sobowtóra „idziemy?"

„Tak" kiwnął szybko Porucznik Itami „Proszę za mną pułkowniku."

Szybko opuścili gabinet i skierowali się w stronę wyjścia. Po drodze zaś obaj Itamowie byli obiektem powszechnego szoku, bredzeń o podwójnym widzeniu, mamrotaniu że chyba mają koszmar czy że teraz jest ich dwóch.

Oczywiście powodowało to ubaw obu panów, rozbawionych zachowaniem wszystkich wokół siebie. Cieszyli się z chaosu jaki wywołali. Rozmawiali, dowcipkowali i śmiali się z wszystkiego, bardzo szybko znajdując wspólny język.

Bardzo szybko temat zszedł na to co raczej jest oczywiste, czyli o czym mogą rozmawiać nieuleczalni Otaku?

„… dlatego Spy x Family jest tak dobre." kończył wywód pułkownik Itami. Młodszy z nich skrupulatnie zaś notował tytuły warte uwagi w swym notatniku.

„Rozumiem" pokiwał głową porucznik Itami „A kiedy wyjdzie pierwszy rozdział?"

Pułkownik podrapał się po głowie „Nie pamiętam, chyba w 2019 roku?"

„Ach, tak daleko?" jęknął porucznik „Zdążę zgrzybieć do tego czasu."

„Zgrzybieć?" zdziwił się Pułkownik „Przecież nie wyglądam aż tak staro, prawda?"

„Nie, nie w tym sensie." odparł szybko porucznik, po czym nagle go oświeciło „Zaraz, czy mogłybyś mi…"

Pułkownik natychmiast domyślił się o co chodzi i gdy już miał odpowiedzieć twierdząco ktoś im przerwał. Bardzo natarczywy ktoś.

„TUTAJ JESTEŚ!" krzyknął bardzo charakterystyczny kobiecy głos. Kuribayashi była bardzo zdenerwowana i od razu zaczęła swoją tyradę z tempem kul wystrzeliwanych z karabinu maszynowego „Wytłumacz się! Co to ma znaczyć ta przebieranka za pułkownika i postarzanie się?! Ja rozumiem że jesteś niepoważny i podchodzisz do życia z dystansu ale to…"

Przerwała gdy do jej neutronów dotarła informacja że właśnie widzi dwa razy tą samą osobę ale w różnym wieku. Zamilkła na chwilę, jej ręka oskarżycielsko wskazująca w Itamiego, porucznika oczywiście, zastygła w powietrzu a jej oczy zaczęły szybko przeskakiwać z osoby na osobę.

Trwało to dłuższą chwilę zanim wymamrotała „O nie, jest ich dwóch." po czym grzecznie wzięła i zemdlała.

„A jej co jest?" zapytał z niepokojem Pułkownik Itami.

Młodszy z nich podrapał się po karku zanim nerwowo odparł „No cóż, jest jedną z moich podwładnych i zdążyła poznać mój styl dowodzenia i bycia. Najwyraźniej to było trochę dla niej za dużo."

„Rozumiem" odparł Pułkownik domyślając się w czym rzecz. „Dobrze, zajmijmy się nią." Porucznik się zgodził i obaj szybko podeszli do upadłej sierżant sprawdzając jej stan.

Szybko i sprawnie ułożyli Kuribayashi w pozycji bezpiecznej oraz sprawdzili puls wraz z oddechem.

„Uch, jest dobrze. Serce pulsuje i oddycha, zaraz powinna stanąć." odparł spokojnie porucznik.

„Świetnie, nie chciałbym żeby komukolwiek się coś stało z mojej przyczyny." rzekł uspokojony pułkownik. Poczekali chwilę w ciszy, przerywanej oddechem upadłej sierżant, zanim porucznik zawołał.

„Może pójdę po moją sanitariusz? Ona będzie wiedzieć najlepiej co czynić."

Pułkownik bez słowa zgodził się a porucznik ruszył biegiem szukając swojej innej podwładnej. Najwyraźniej nie była daleko, bo ledwie parę chwil później wracał z młodą kobietą z czarnymi włosami związanymi w pół kucyka za pomocą niebieskiej wstążki.

W przeciwieństwie do Kuribayashi zareagowała spokojnie widząc starszego Itamiego, szybko sprawdziła jej stan zanim poleciła że należy pozwolić jej spokojnie leżeć. Pułkownik bez problemu ustąpił jej miejsca by mogła zaopiekować się swoją koleżanką.

Odczekali dłuższą chwilę zanim Kuribayashi obudziła. „Co się stało?" zapytała słabym głosem „Pamiętam że widziałam jak Itami rozdwoił mi się w oczach."

„Zemdlałaś jak zorientowałaś się że jest nas dwóch." odrzekł porucznik Itami.

„Hę?" spojrzała się Kuribayashi na swego dowódcę zanim ku swemu przerażeniu zobaczyła za jego plecami drugiego, w mundurze pułkownika.

„Słabo mi…" rzekła i już miała ponownie zemdleć ale Kurokawa powstrzymała ją w ostatniej.

„Shino!" krzyknęła do niej co otrzeźwiło Kuribayashi. „Jest dobrze, nic się nie dzieje."

„Ale…" odparła Shino, niemniej Kurokawa powstrzymała ją.

„Nic nie mów, musisz się napić."

„W pobliżu jest kantyna." rzekł porucznik Itami „Zaprowadźmy ją tam i poprośmy o wodę."

Kurokawa przemyślała to zanim zgodziła się. Następnie z pomocą pułkownika podniosła Kuribayashi i zaprowadziła ją do kantyny. Personel kuchenny bez problemowo dał szklankę i butelkę wody dla poszkodowanej.

Przy okazji obaj Itamowie zamówili sobie coś dla siebie, pułkownik Itami był nieco spragniony i głodny. Podróż zajęła trochę czasu i nie miał okazji coś zjeść.

Kurokawa zaś nigdzie się nie wybierała dopóki jej koleżanka nie będzie w pełni sprawna. Wobec czego szybko zawiązała się rozmowa gdy Kuribayashi wróciło jasne myślenie.

„Dobrze więc, pułkowniku. Kim jesteś i po co tu jesteś?" zapytała nieco oskarżycielskim tonem.

„Sierżancie!" zwrócił jej uwagę porucznik Itami. Kuribayashi skrzywiła się, zaskoczona reakcją swego dowódcy.

„Przepraszam." wymamrotała.

„Nic nie szkodzi." uspokoił ją starszy Itami „Odpowiadając na twoje pytania, jestem pułkownik Itami Yoiji, starsza o 14 lat wersja twojego dowódcy i pochodząca z alternatywnej Japonii. Tej z Polskiej Bramy na Betulus. Zaś po co tu jestem? No cóż, mój rząd w geście dobrej woli, zaoferował waszemu rządowi pomoc w regionie specjalnym. Jestem dowódcą Grupy Specjalnej Momotaru która ma zostać tutaj wysłana. Przybyłem by zorientować się jak się sprawy mają."

„Momotaru?" zdziwiła się Kurokawa

„Jak z tej legendy?" dodała Kuribayashi

Pułkownik lekko zachichotał „Nazwa przyległa do nas po operacji Momotaru. Nie wiem czy ktoś aby nie miał poczucia humoru podczas nazywania jej bowiem seria zbiegów okoliczności jest niezwykle niezwykła."

„Na czym polegała owa operacja?" spytała Kuribayashi.

Starszy Itami wetchnął zanim odparł „No cóż, w dużym skrócie. To była operacja zabicia Władcy Demonów i jego Armii która zaatakowała po stuleciach braku aktywności."

„Bredzisz" rzekła Kuribayashi

„Chciałbym" odparł pułkownik prosto z serca.

„To brzmi jak z jakiejś novelki czy mangi." wtrącił porucznik Itami.

„Wasza sytuacja to zaś nie brzmi jakby była wyrwana z mangi?" odparł pułkownik Itami.

„Fakt" zgodził się porucznik.

„Możesz nam opowiedzieć o tej operacji coś więcej?" spytała Kurokawa

Pułkownik postukał palcami zanim odparł „W sumie, czemu nie. Większość z tego to nie tajemnica, właściwie to wiedza powszechnie znana w mojej Japonii. Choć nie zrobię tego za darmo." uśmiechnął się chytrze.

„Co mamy zrobić w zamian?" spytała Kurokawa.

„Proste, niech porucznik opowie o incydencie w Ginzie." Porucznik Itami zatrzymał się na chwilę, zważywszy że właśnie wkładał sobie jedzenie do ust, wyglądało to komicznie.

Spojrzenia obu pań, dawały jasno do zrozumienia jakiej odpowiedzi oczekują.

Zrezygnowany porucznik odparł „Dobra, dobra. Zgadzam się." po czym dodał „Ale najpierw on!"

„Jasne" zgodził się Pułkownik po czym zaczął opowieść. „Zaczęło się to dwa lata temu, w grudniu. Prawie rok po tym jak zostaliśmy przeniesieni do Arkadii. Wtedy byliśmy w mocno opłakanym stanie, gospodarka się sypała. Społeczeństwo się rozpadało, nad naszymi głowami niczym miecz damoklesowa wisiała groźba wojny na Roderiusie, zaś rozmowy z Parpaldią trwały w martwym punkcie. Byliśmy zdesperowani, szukaliśmy gdzie się da przyjaznych twarzy i sojuszników. Dlatego też gdy Królestwo Topa również w akcie desperacji szukało pomocy, nie zważając na nic, postanowiliśmy im pomóc..."