Dzień w posiadłości Mendo zaczął się spokojnie. Wiatr wlatywał przez otwarte okno do pokoju Ryoko – siostry Shuutaro. Oparła się o parapet patrząc na niebieskie, bezchmurne niebo i jesienne liście, które unosiły się przy każdym podmuchu. Zamyśliła się, nie chciała siedzieć w domu bezczynnie. Przeszła jej przez głowę myśl zorganizowania przyjacielskiego spotkania przy ciastku i herbacie...albo kawie, zależy kto co by sobie zażyczył.
Poprosiła swoich wysłanników o przygotowanie specjalnych zaproszeń. Specjalny oddział ninja podłożył zaproszenia do wybranych przez Ryoko osób wykonując to w sposób perfekcyjny. Jedno z tych zaproszeń dotarło do Lum i Ataru.
-Hahaha! - cieszył się lubieżnie Ataru – Ryoko zaprasza nas na miły wieczór. Spędzi ze mną trochę czasu
-Darling idioto! - Lum spojrzała się na swojego ukochanego po czym doświadczył on przepływu elektronów na swoim ciele – znów zapomniałeś o wydarzeniach sprzed dwóch rozdziałów.
-Za to Ty nie zapominasz o pierwszym i drugim prawie Kirchoffa – Ataru przybrał inteligentną pozę wprawiając Lum w lekką konsternację.
-Darling – spojrzała się z lekkim uśmiechem.
-Co jest Lum? - zapytał Moroboshi.
-Patrz co dla Ciebie mam. – zawstydzona Lum spojrzała się trzymając w dłoniach różowy sweter z gruszką – Abyś nigdy nie zapomniał o tak ważnych słowach, jakie mi powiedziałeś te dwa rozdziały wcześniej.
-Są w życiu dwie pewne rzeczy – zaczął poważnie Ataru – Ludzka głupota i moje uczucia do Ciebie.
-Chciałeś powiedzieć „moja głupota", Darling! - ironizowała kosmitka.
-Głupia! - oburzył się i szybko zawstydził – Ale z moimi uczuciami do Ciebie i podatkami to akurat prawda.
Lum uśmiechnięta przytuliła Ataru.
-Głupek – tak myśląc radości na jej twarzy nie było końca.
Na wieczór u Ryoko Ataru wybrał swobodniejszy strój. Nosząc klasyczną białą koszulę i zwykłe spodnie, czuł się wygodnie i swobodnie. Jednakże, aby wyrazić swoje uczucia do Lum, na swoją koszulę założył różowy sweter z gruszką, który samodzielnie dla niego uszyła. To był gest miłości, który miał na sobie jako symbol ich silnej więzi.
Lum, z kolei, wybrała suknię wieczorową, która lśniła jak gwiazdy na nocnym niebie. Jej sukienka była głębokiego zielonego koloru, który podkreślał jej urok. Długość sukni była idealna, eksponując jednocześnie jej smukłe nogi. Włosy miała ułożone w romantyczny kok, a na uszach błyszczały delikatne kolczyki w kształcie kosmicznych gwiazdek. Całość uzupełniały jej charakterystyczne, błyszczące okulary, które dodawały jej uroku.
Ataru nie mógł oderwać od niej wzroku, zachwycony jej pięknem i elegancją. Lum czuła się wyjątkowo, wiedząc, że Ataru jest tylko dla niej. Razem tworzyli niezapomniany obraz na tym wieczornym przyjęciu u Ryoko.
Ryoko w tym czasie chciała zajrzeć do nadwornych cukierników, osobiście pilnowała, by ciasto, które ma być podane na ten wieczór było jak najlepsze. Nie chciała jednak by Lum i Ataru czekali na nią pod bramą. Wiedziała, że przyjdą nieco wcześniej niż Shinobu, Panna Sakura czy Ryunosuke. Była też świadoma tego, że Mendo nie będzie z tego kompletu do końca usatysfakcjonowany, ale zawsze lubiła dokuczać swojemu bratu.
-Braciszku – zaczęła – Dzisiaj wieczorem będziemy mieć gości, przyniosą filmy do oglądania.
-Jakie filmy? - zapytał jej brat
-Nieważne – odparła – Umówiliśmy się dzisiaj w naszej posiadłości, doglądam cukierników w sprawie ciasta i mogę się trochę spóźnić. Dlatego też zajmiesz się moimi gośćmi.
-Ale ja nie mogę siostro – zbulwersował się Mendo – mam dzisiaj sztuki ninja.
-Może jeszcze masz w planach hodowlę jedwabników? Masz zrobić tak, żeby było im miło, a jak zechcą iść do muzeum lotnictwa to ich tam zabierasz – oburzona Ryoko wyszła.
-Z czym mnie ona zostawia? - zamyślił się Mendo, ale po chwili zlecił szybkie przygotowanie dla gości Ryoko. Wiedział, że to się nie może dobrze skończyć jeśli będą niezadowoleni.
Spojrzał na listę gości: Lum, Ataru, Shinobu, Ryunosuke, Ten… Przez chwilę dostał oczopląsu od czytania, ale w szybkim tempie się ocknął. Polecił swoim sługom przygotowanie najlepszego filmu pełnego akcji i przygód.
-Paniczu Shuutaro, przygotowaliśmy film „Śmierć w Wenecji" – powiedział jeden z nich.
-Doskonale, tytuł brzmi jak coś co naprawdę może wgnieść w fotel – uśmiechnął się Mendo. Po tytule myślał, że będzie to film pełen zwrotów akcji, spodziewał się kina gangsterskiego.
Tymczasem pod bramą posiadłości Mendo już byli Lum i Ataru.
-Darling, myślisz, że będziemy się dzisiaj dobrze bawić u Ryoko? - zapytała Lum
-Myślę, że lepiej niż pewni jegomoście na parafii w Dąbrowie Gór… - Ataru nie dokończył, gdyż brama otworzyła się.
-Witam Ciebie panienko Lum, jak się cieszę, że specjalnie dla mnie…. – spojrzał Mendo na Ataru – a ten łach co tutaj robi?
-Jestem – odpowiedział – dostałem zaproszenie to przybyłem porozmawiać z Ryoko o ślubie
Po tym zdaniu Lum znów potraktowała go prądem.
-Znaczy się jesteśmy zaproszeni na specjalną imprezę u Ryoko – uśmiechnęła się Lum patrząc na lekko zwęglonego Ataru, który wstał, otrzepał się i był jak nowo narodzony.
Wchodząc do środka ujrzali Tena, który zdążył już przylecieć wcześniej licząc na obecność panny Sakury, tak się jednak nie stało i kręcił się po pokoju znudzony obecnością Mendo.
-Czemu muszę siedzieć u tego idioty, jest on gorszy od Ataru – Mendo wyjął katanę i poczuł na sobie ognistą moc małego kuzyna Lum.
Z chwilą przybycia Shinobu oraz reszty gości sytuacja zaczęła robić się niekomfortowa. Jeden tylko Ten czuł się dobrze, gdyż przybyła panna Sakura, której obecność uwielbiał.
Siedząc przy stole panowała przedłużająca się cisza.
-Co jest? - zapytała zirytowana Ryuunosuke
-Eee, nic takiego. Proponuje obejrzeć film akcji. Mam dla Was nowy, niesamowity film: „Śmierć w Wenecji". Nieźle brzmi co? - powiedział Mendo po czym ninja szybko podstawili telewizor.
W miarę oglądania część gości Ryoko zaczęła się nudzić, zaś Lum przysnęła na ramieniu Ataru.
-Co to za nudny i beznadziejny film o facecie w łódce? - zapytała zirytowana panna Sakura
-Spokojnie, zaraz się rozkręci – gorączkował się Shutaro
Wtedy drzwi się otworzyły, cukiernicy wprowadzili tort na wózku oraz dzbanki z kawą i herbata, zaś Ryoko spojrzała się na gości.
-Witam wszystkich, mam nadzieję, że mój brat ugościł Was należycie! - uśmiechnęła się.
-Zanudza nas filmem o facecie w łódce – burknął Ataru – ale skoro jesteś to porozmawiajmy o śl… - przerwał widząc wzrok Lum.
-Jeśli chodzi o Ciebie i Lum zostanę Twoim świadkiem – zaśmiała się Ryoko wywołując uśmiech na twarzy Lum.
-Nie jest to dobry facet dla niej – oburzył się Shuutaro.
-Dlaczego? - zapytała jego siostra.
-Spojrz jak on wygląda – zaczął – Co on na siebie założył?
-Chodzi Ci o coś? - Ataru podniósł wzrok.
-Chodzi mi o ten sweter co masz na sobie, wygląda jakby pies Ci go zjadł, a po tym zwrócił. Bardzo mnie ciekawi jego historia, choć mogę nie zrozumieć pewnych biedackich, plebejskich opowiastek – po tych słowach Lum podniosła wzrok będąc niezadowolona.
-Braciszku, ale to Ty dostałeś kosza, a nie Ataru – zaśmiała się Ryoko.
-Siostro, moje wpływy i bogactwo obrócą niekorzystny los na moją stronę – powiedział Mendo.
Lum wstała zdenerwowana wywołując konsternację na twarzy gości, a Ataru siedział zszokowany tak, jakby słowa Shuutaro trafiły w jego czuły punkt.
-Wiesz, że to ja uszyłam ten sweter? - zaczęła oburzona – Wiesz ile włożyłam serca, by uszczęśliwić mojego Darling? - złość w kosmitce rosła.
-Lum, Mendo, uspokójcie się – Ryunosuke próbowała załagodzić sytuację.
-Panienko Lum, nie wiedziałem, przepraszam Cię – Shuutaro nie miał szans się wybronic przed ogromnym atakiem elektrycznym.
Ryoko za pomocą ninja wyprosiła swojego brata z pokoju. Jednakże ci trochę ją źle zrozumieli i załadowali Shuutaro do beczki.
-AAAA, CIEMNO, STRASZNO! - krzyczał – I CO JA ROBIĘ W BECZCE? AAA TU CIEMNO I STRASZNO!
Pozostała część spotkania po załagodzeniu sytuacji toczyła się spokojnie. Ataru śmiał się lubieżnie widząc, że oprócz małego kuzyna Lum jest jedynym chłopakiem na tej imprezie. Lum myślała, że jej ukochany cieszy się z jej obecności obok.
Coś przykuło uwagę Moroboshiego. Podczas oglądania dziwnego film, który jak się okazało, miał dawno temu premierę w kinie Lum przysunęła się do niego.
Rozejrzał się dookoła i zobaczył, że część gości zdążyła już pójśc do domu. Oznaczało to, że będzie mógł dokończyć oglądanie wielkiego dzieła, w którym rozszalała mężatka w czasie miesiąca miodowego… jadła ogromnego węgorza, co brzmi niedorzecznie.
-Po co wkładać to do środka? - zapytała Lum
-Cii, oglądaj – szepnął Ataru.
W czasie seansu poczuł bardzo przyjemny zapach, co jak się okazało go znał. Był to zapach włosów Lum. Działał on na niego kojąco. Tak jakby niczego i nikogo więcej poza Lum nie potrzebował obok siebie. Cieszył się chwilą mimo zasianego przez Mendo niepokoju.
-Co to jest? Co to jest? - ekscytacja kosmitki nie miała końca.
-Węgorz – zażenowany Moroboshi odpowiedział.
Film leciał dalej, a jego główny bohater zabrał swoją ukochaną do fokarium, gdzie wielki mors ich ochlapał.
-Jestem teraz taka wilgotna – powiedziała lubieżnie wywołując dziwną radość u Lum.
Ataru czuł się spokojny widząc radość na twarzy swojej ukochanej.
-Chyba pora wracać do domu, co? - zapytał
-Pewnie – Lum lekko ziewnęła, dając wyraz swojemu zmęczeniu. Byli teraz gotowi, by zakończyć ten uroczy wieczór i wrócić do swojego wspólnego życia.
Razem wyszli z posiadłości Ryoko, wracali słuchając ciszy panującej w mieście i chrapiącego na rękach Lum Tena. Moroboshi szedł zamyślony mając dziwne przeczucie. Tak jakby słowa Mendo trafiły w sedno pewnych trudności, które dotychczas skutecznie maskował.
-Darling, coś się stało? - zapytała Lum
-Nie, to tylko zmęczenie – odpowiedział.
Choć coś mu nie dawało spokoju… Co da o sobie znać w kolejnym rozdziale.
