Rozdział 6
Shouta wszedł do gabinetu swojego dawnego wychowawcy i czekał. Nezu wiedział, że lepiej nie proponować mu w tej chwili herbaty. Dyrektor siedział za biurkiem, lekko opierając łapy na klawiaturze. Shouta zauważył, że niejednoznaczne stworzenie wyglądało na zmęczone.
— Jesteś tutaj, aby porozmawiać o Midoriya-kun! — powiedział radośnie Nezu, ale napięcie wokół jego oczu zdradzało jego prawdziwe uczucia.
— Tak — odpowiedział po prostu Shouta.
Dobrze znał Nezu, a szczur? również znał Shoutę. Wiedział, że dzisiaj nie należało naciskać żadnych przycisków.
— To nie jest wymówka — stwierdził Nezu, a jego maleńkie zęby zabłysnęły w popołudniowym słońcu. — Ale naprawdę załatwiłem ci zredagowaną kopię akt Midoriyi-kun. — Och? Shouta uniósł jedną brew. Nezu westchnął, długo i ciężko jak dla jego drobnego ciała. — Powierzyłem to Yagi-san, aby przekazał ci to. To był mój błąd i przepraszam za to.
Shouta… Shouta nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony, bo tak nie było. To tylko kolejna płonąca kłoda dorzucona do ognia, który manifestował jego wściekłość na All Mighta.
— Rozumiem.
— Poniosłem porażkę, nie informując cię o tym — przyznał Nezu, a jego futro nastroszyło się. Shouta uprzejmie odwrócił wzrok, podczas gdy dyrektor kontrolował swoje bardziej zwierzęce reakcje. — Przepraszam, Aizawa-san.
Shouta wzruszył ramionami. Napotkał spojrzenie Nezu.
— Czy jesteś świadomy natury daru Midoriyi-kun?
Nezu kiwnął głową.
— Jeśli masz na myśli zbywalny dar zwany One For All, który teraz należy do Midoriyia-kun, to tak.
Shouta westchnął i podszedł bliżej biurka Nezu, by ze zmęczeniem oprzeć się o jego z ustawionych tam krzeseł.
— To jest bałagan — burknął Shouta.
Nezu kiwnął głową na znak zgody.
— Tak — zgodził się. — Z pewnością.
I z tym, Shouta przedstawił Nezu krótkie, a dokładnie podsumowanie tego, czego nauczył się w ciągu ostatnich dwóch dni. Kiedy skończył swój raport, Nezu zeskoczył z krzesła i zrobił sobie herbatę. Shouta tylko patrzył ze zmęczeniem. Wiedział, że Nezu analizuje te informacje swoim darem i że odezwie się, kiedy będzie gotowy.
Po minucie Nezu odwrócił się i podał Shoucie kubek kawy. To była ofiara pokojowa, zwłaszcza biorąc pod uwagę szczególną niechęć Nezu do tego napoju. Shouta zgodził się, wzdychając i dziękując, owijając ręce wokół ciepłej ceramiki.
— Dlatego nauczyciele powinni mieć przynajmniej stopnie naukowe! — zapiszczał radośnie Nezu.
Zbyt wesoło, biorąc pod uwagę nastrój Shouty i dał to do zrozumienia, gdy spojrzał na pokój czerwonymi oczami, kiedy jego dar się aktywował. Jego włosy unosiły się przez chwilę, zanim zatrzymał Wymazywanie, ale wiedział, że Nezu zrozumiał, co miał na myśli.
— Przepraszam — powiedział cicho Nezu, po czym przerwał i wziął łyk świeżo zaparzonej herbaty. — Nie chcę zmniejszać powagi sytuacji. Midoriya-kun cierpiał w sposób, któremu jako nauczyciele mogliśmy i powinniśmy zapobiec. — Ssak? westchnął i zwinie wdrapał się z powrotem na krzesło, trzymając niepewnie herbatę w jednej łapie. — Jednak nadal muszę to jak najlepiej wykorzystać. Byłoby lepiej, gdyby to się nigdy nie wydarzyło, ale możemy to wykorzystać i upewnić się, że to się więcej nie powtórzy, zapewniając, że All Might nie zostanie sam na sam z uczniami, zwłaszcza z Midoriyą-kun. — Nezu uśmiechnął się wyjątkowo złośliwie. — Oczywiście zwerbuję Yamadę-san do pomocy w ustaleniu szczegółów.
Shouta westchnął i opadł na wyściełane krzesło, które Nezu trzymał przed swoim biurkiem. Były trzy rozmieszczone strategicznie, ale tylko lewy był naprawdę przyjemny do siedzenia. To zabawny mały żart, w który Nezu lubił się bawić i często zmieniał miejsce tego krzesła, by regularni odwiedzający mieli się na baczności. Pociągnął duży łyk kawy i och - Nezu musiał czuć się naprawdę źle, bo to była dobra kawa. Kawa, którą Shouta kupował tylko raz w roku jako bonus na zakończenie roku. Dyrektor zdobywał ją specjalnie dla Shouty. Musiał przyznać, że to był miły gest. Szczególnie po ustawieniu Hizashiego przeciwko All Mighta.
— W porządku — powiedział Shouta. — Możesz zachować przywileje związane z szalikiem. — Nie wzbraniał się przed akceptacją przekupstwa i płaszczeniem się.
Nezu zamarł, a potem zaśmiał się, obnażając zęby w szyderczym ludzkim uśmiechu.
— Przyjmuję to z ulgą, Aizawa-san.
Shouta pokręcił dla rozluźnienia ramionami, uważając, by nie rozlać swojej kawy i ponownie westchnął.
— Czy wiesz dużo o samym darze? — zapytał, ale ku jego konsternacji Nezu pokręcił głową. Kurwa.
— Niestety, Yagi-san nigdy nie uznał za stosowne omówić ze mną jego zawiłości, nawet po przekazaniu go jednemu z uczniów — powiedział Nezu z frustracją w głosie. — I naprawdę niewiele mogę się dowiedzieć od poprzednich posiadaczach, ponieważ wszyscy byli bohaterami podziemia. Dobrymi w swoim zawodzie, ponieważ prawie nie zachowały się o nich żadne informacje.
Shouta jęknął.
— Czyli Shuzenji też nie będzie nic widzieć — powiedział, a Nezu kiwnął głową.
— W szczerze wątpię, by posiadała jakieś informacje.
— Cholera. — Shouta przetarł oczy, chociaż wiedział, że podrażniało to jego wysuszone oczy. — Kurwa, gdyby tylko Yagi rzeczywiście powiedział nam coś, zamiast używać wymówki "chronię was", jakbyśmy sami nie byli zawodowymi bohaterami. To nielogiczne — warknął. Potem nagle doznał olśnienia i usiadł prosto. — Czy masz dostęp do ofert praktyk dla uczniów?
Nezu kiwnął głową i natychmiast zaczął pisać na klawiaturze. Jego bystre spojrzenie zadało nauczycielowi pytanie bez potrzeby mówienia.
— Midoriya-kun powiedział, że podczas wczorajszej rozmowy z Yagim, ten blond idiota wspominał, że był ktoś, kogo namówił, żeby przyjął go na staż.
— Och. — Oczy Nezu błyszczały. — To bardzo interesujące. — Shouta mruknął na znak zgody, popijając swoją doskonałą kawę. — No to zaczynamy — powiedział Nezu i obrócił ekran tak, aby Shouta mógł go widzieć. — Midoriya-kun otrzymał bardzo przyzwoitą liczbę ofert, biorąc pod uwagę jego miejsce i — Nezu skrzywił się, a jego wąsy drgnęły — autodestrukcyjny dar.
Shouta parsknął. To był dyplomatyczny sposób powiedzenia: "Cholera, ten dar łamie kości użytkownika!".
— To po prostu utrudnia nam pracę — powiedział sucho Shouta, ale mimo wszystko był całkiem zadowolony, widząc ponad sto ofert dla swojego ucznia.
Nezu uśmiechnął się do niego ostro.
— Niezupełnie — praktycznie mruczał mówiąc to do Shouty — ponieważ na tej liście jest tylko jeden bohater, który odnowił swoją licencję w tym miesiącu i ma osobisty związek z Yagi-san.
— Przestań dramatyzować — warknął Shouta bez entuzjazmu, kiedy Nezu nadal uśmiechał się przerażająco.
— Oczywiście, Aizawa-san. Gran Torino był wychowawcą Yagi-san, kiedy ten uczęszczał do Akademii Bohaterów.
I tak, Shouta zgadzał się z oceną Nezu. Były wychowawca All Mighta w tajemniczy sposób odnawiający swoją licencję na czas, aby następca All Mighta mógł odbyć z nim staż? Umiejscowienie tego wszystkiego w czasie było zbyt dobre, aby mogło być zwykłym zbiegiem okoliczności.
— Dlatego skontaktujemy się z tym Gran Torino i zobaczymy, co nam powie — westchnął Shouta, a potem drgnął, gdy jego telefon zawibrował w kieszeni.
Shouta wyciągnął go natychmiast. Był tak ustawiony, że w godzinach szkolnych odbierał tylko połączenia od Hizashiego.
Shouta mógł przyznać, że zbladł, gdy czytał wiadomość.
Twoje problematyczne dziecko unosi się w powietrzu w korytarzu przed salą Gamma i, co jest bardzo zrozumiałe, wariuje. Byłbym wdzięczny za twoją obecność, piękny mężu.
Shouta był tylko zdolny do:
— Co do cholery, problematyczne dziecko. — W tym momencie to nawet nie było pytanie. Po prostu rezygnacja. Shouta spojrzał cierpko na Nezu. — Wydaje się, że problematyczne dziecko ma problem.
— Och? — powiedział Nezu, a w jego głosie było coś, czego Shouta nie mógł zidentyfikować. — Tak, widzę, że musisz iść. Baw się dobrze!
Ach, czyli obserwował Midoriyę przez kamery bezpieczeństwa. Shouta nie był nawet zaskoczony.
Przewrócił oczami, ale wyszedł, kiwając na pożegnanie Nezu. Wyglądało na to, że miał problematyczne dziecko do uspokojenia. Mógł mieć tylko nadzieję, że Hizashi go trzymał, aby nastolatek nie zniknął w stratosferze.
Kiedy Shouta podszedł do sali Gamma i zobaczył desperacko trzymającego się ramienia Hizashiego Midoriyę, który unosił się dobre półtora metra nad ziemią, otoczony przez gapiących się uczniów, po raz kolejny pomyślał jedynie:
Co do cholery, problematyczne dziecko?
Koniec
