Rozdział trzynasty: Praktykowanie Magii


Gdy Harry następnego tanka wszedł do Wielkiej Sali, stół Slytherinu tętnił życiem. Zauważył Dracona i Hermionę siedzących z przodu pomieszczenia z resztą pierwszorocznych.

- Cześć Harry, jak się czujesz? - zapytał Theo.

- Dobrze, profesor Snape dał mi zeszłej nocy Eliksir Słodkich Snów. Żadnych koszmarów więcej! - odparł rozpromieniony Harry. - Nawet przepracował ze mną sen, który miałem, co było miłe.

- To super - powiedział Theo. - Usiądź i zjedz śniadanie. Profesor Snape będzie tu za moment żeby rozdać plany lekcji.

Harry usiadł i zaczął nakładać sobie stertę tostów francuskich na talerz. Słuchał rozmów toczących się dookoła i czekał na plan. Kawałek pergaminu został niebawem przed nim położony. Spojrzał na plan, odpychając jedzenie na bok. Miał, razem z resztą pierwszorocznych Ślizgonów, podwójne eliksiry z Gryfonami w środy i piątki od 9:00 do 10:15, podwójną transmutację we wtorki i czwartki od 10:45 do południa. Później miał obronę przed czarną magią od 10:45 do 12:00 w poniedziałki i środy. Mieli również astronomię każdej środy od 21:00 do północy oraz podwójne zielarstwo z Puchonami w poniedziałki i czwartki od 9:00 do 10:15, a także podwójne zaklęcia z Gryfonami w poniedziałki i środy od 14:45 do 16:00. I w końcu, historię magii we wtorkowe i czwartkowe popołudnia od 13:00 do 14:15 i lekcje latania po piątkowych eliksirach, od 10:45 do południa. Na szczęście, piątkowe popołudnia były wolne. Dzisiaj był wtorek, pierwszy dzień lekcji.

- Uch, mamy dzisiaj podwójną transmutację z Gryfonami - narzekał Draco, siedzący na przeciwko Harry'ego.

Harry skinął głową i wrócił do swoich tostów francuskich. Był rozkojarzony tego ranka. Nie mógł przypomnieć sobie co działo się poprzedniej nocy. Pamiętał, że miał sen, pamiętał, że Severus pozwolił mu spać w jego pokojach, ale nie pamiętał większości rzeczy, które miały wczoraj miejsce. Harry strząsnął to z siebie. Nie mogło to być nic ważnego, jeśli wszystko zapomniał.

- Harry - powiedziała Hermiona - chciałbyś iść ze mną popołudniu, po historii magii, do biblioteki popracować nad zadaniami domowymi? I każdy z was, szczerze mówiąc. Chcę mieć dobry start z pracą domową, żeby nie mieć zaległości.

Harry pokiwał głową.

- Tak, chciałbym, Hermiono! I jeśli trafimy na coś niezrozumiałego, możemy zapytać starszych uczniów na sesji nauki lub na kolacji - odparł Harry.

Właśnie wtedy, Wesley z dwoma pachołkami podeszli do stołu Slytherinu.

- Cóż, czy to nie Potter, Malfoy, Granger i reszta śmierdzącego Slytherinu? Daje głowę, że są załamani, że nie zostali przydzieleni do najlepszego domu i są uziemieni w lochach.

Harry spojrzał zdezorientowany w górę znad swoich tostów i Dracona.

- Draco, czy ty, no nie wiem, czujesz coś śmierdzącego? Albo słyszysz coś? Ja myślę, że mogę słyszeć głosy.

- O nie Harry, ja to też czuję! To prawie jak zapach pochodzący z gó…

- Draco Malfoy! - przerwała Hermiona. - Nie uważam, że to wystarczająco dobra obelga dla syna zdrajcy krwi.

Weasley rozdziawił usta i zaczął się obracać, lecz napotkał Severusa.

- Sprawiasz problemy, Weasley? Pięć punktów od Gryffindoru.

- Ale panie profesorze, ja… - wyjąkał Ron.

- Cisza! Nie chcę słyszeć żadnych żałosnych wymówek dotyczących przeszkadzania innemu domowi w jedzeniu śniadania. Wynoś się, albo zabiorę kolejne pięć punktów.

Wesley odszedł, a jego uszy spłonęły czerwienią. Severus skinął głową Ślizgonom, po czym odwrócił się i ruszył w stronę stołu nauczycielskiego. Gdy odszedł, Ślizgoni wybuchnęli śmiechem.

- Hermiono - wydyszał Draco. - Myślałem, że nawymyślasz mi za obrażenie go.

- Nie, nie jest wart obrazy, ale jeśli to zamierzasz, to chociaż wymyśl coś sensownego.

- W porządku - odparł Draco, a cały stół wrócił do jedzenia śniadania.


Zielarstwo było bardzo ciekawe, mimo, że nie uczyli się niczego nowego. Profesor oprowadziła ich po szklarniach i wypuściła wcześniej. Będą się uczyć wszystkiego o magicznych roślinach, a profesor Sprout, którą poznali podczas zwiedzania Hogwartu, opowiadała im o różnych ich zastosowaniach. Wyjaśniła, że będą odbywać zajęcia tylko w cieplarniach numer jeden i dwa, ponieważ bardziej niebezpieczne okazy są trzymane w cieplarniach o numerach od trzech do siedmiu. Wszędzie wokół cieplarni było mnóstwo różnorodnych roślin. Kwitnących, niekwitnących, zielonych, czerwonych, fioletowych, była nawet roślina, która lubiła trzymać swoje ofiary w niewoli. Profesor Sprout wyjaśniła, że w przyszłym semestrze będą z nią pracować. Wszyscy Puchoni przechwalali się, że mają rośliny w swoich dormitoriach i że są ulokowani blisko kuchni.

Jeśli chodzi o transmutację, to faktycznie zaczęli coś robić po wprowadzeniu do przedmiotu. Ślizgoni siedzieli po jednej stronie sali do transmutacji. Przepisywali notatki z tablicy. Tego dnia mieli ćwiczyć zamienienie zapałki w igłę. Oczywiście Wesley i jeden z jego towarzyszy spóźnili się. Ku niezadowoleniu Dracona i Harry'ego, nie dostali szlabanu, ani nie zostały im odjęte punkty. Pod koniec zajęć Hermiona i Draco jako jedyni zdołali całkowicie zamienić zapałki w igły. Większość Ślizgonów i, niestety, trzech Gryfonów było już blisko i przynajmniej sprawiło, że ich zapałki zaostrzyły się lub zrobiły się srebrzyste. Hermiona i Draco otrzymali po pięć punktów za wykonanie zadania. Chłopiec, który przemierzył jezioro z Harrym, Draconem i Hermioną, nie zrobił żadnego postępu w zadaniu. Hermionie było go trochę szkoda.

Według Dracona i Harry'ego historia magii była najnudniejszym przedmiotem, na jaki kiedykolwiek chodzili. Nauczał go profesor Binns, który był duchem. Nigdy nie zwalniał, żeby ułatwić tworzenie notatek i zawsze przemawiał najnudniejszym głosem. W ciągu pierwszych piętnastu minut zajęć połowa pierwszorocznych Ślizgonów przestała uważać. W ciągu ostatnich piętnastu minut, tylko jedyna Hermiona słuchała i robiła notatki. Profesor Binns zadał im esej na pół stopy dotyczący informacji, które zdobyli tego dnia. Wydawało się, że nie zauważył, że tylko Hermiona się skupiała na lekcji. Gdy zajęcia się skończyły, grupa opuściła salę, przeciągając się i ziewając.

- A więc, Hermiono - ziewnął Draco. - Czy mogę pożyczyć twoje notatki?

- Nie, Draco! Jeśli chciałeś mieć notatki, to powinieneś był uważać. Nie możesz mnie traktować jako swój osobisty podręcznik. Nie będę już więcej wykorzystywana przez moją wiedzę. Idę do biblioteki, do zobaczenia na obiedzie - warknęła Hermiona i ruszyła w stronę biblioteki.

- Ooo, odrzucony przez Granger - odezwał się irytujący głos zza drzwi. - W końcu się nią znudziłeś i nazwałeś ją szlamą?

- Nie, dla twojej informacji, przedstawiła słuszną uwagę. I nigdy bym tak nie nazwał Hermiony, jest jedną z moich najbliższych przyjaciół - warknął Draco.

- Och, oczywiście, że nie ona, ale użycie tego słowa wobec kogokolwiek innego jest w porządku? - zapytał Wesley, marszcząc brwi.

- Nigdy nikogo tak nie nazwałem!

- Tak, nazwałeś. Jeśli choć trochę przypominasz swojego ojca…

- Zostaw mojego ojca w spokoju! Mam ochotę mu powiedzieć co insynuujesz, żeby położył kres tym bzdurom - powiedział wściekle Draco.

- Nie jesteś właścicielem zamku, Malfoy - powiedział Wesley z uśmieszkiem. - Twój ojciec mnie nie powstrzyma. Dumbledore nigdy nie pozwoli, żeby coś się stało jego Gryfonom.

- W porządku. Co powiesz na pojedynek czarodziejów, dziś wieczorem, tylko na różdżki? Izba pamięci, o północy. Zawsze jest otwarta - powiedział Draco, a w jego umyśle zaczął się formować plan.

- Będę tam, Seamus będzie moim sekundantem. Kto będzie twoim? - zapytał Ron.

Draco odwrócił się i zobaczył swoich dwóch innych przyjaciół, Vincenta i Gregora, stojących za nim. Posłał Harry'emu i Gregorowi przepraszające spojrzenie i ponownie stanął twarzą w twarz z Wesleyem.

- Crabbe. Widzimy się wieczorem i zobaczymy, kto ma prawdziwą władzę.

Powiedziawszy to, pierwszoroczni Ślizgoni odwrócili się i ruszyli w stronę biblioteki, z dala od trójki irytujących Gryfonów. Draco uśmiechał się. Żaden ze Ślizgonów nie odważył się zapytać Dracona co kombinuje, dopóki nie dotarli do biblioteki. Hermiona siedziała w kącie, z nosem w książce. Typowo. Podniosła wzrok i przewróciła oczami, gdy Draco i reszta Ślizgonów się zbliżyli.

- Co, przyszedłeś ukraść mi notatki? - powiedziała drwiąco, po czym zawahała się, widząc uśmiech na twarzy Dracona. - Och, drogi Merlinie, co zrobiłeś?

- Oszukałem tego piegowatego rudzielca - Draco uśmiechnął się ironicznie. - Myśli, że o północy będziemy się pojedynkować w izbie pamięci.

- Jak?

- No cóż, kłóciliśmy się, więc zdecydowałem, że dobrze by mu zrobił areszt, bo wiesz, jest denerwujący. Wyzwałem go na pojedynek, ale powiem Filchowi i profesorowi Snape'owi, żeby spróbowali go złapać i ukarać szlabanem pierwszego dnia.

Hermiona spojrzała na niego z irytacją.

- Dlaczego zawsze musisz stwarzać kłopoty? - jęknęła, chowając twarz w dłoniach.

- Łatwo go w nie wpędzić - odpowiedział Draco, wzruszając ramionami. - Mamy do napisania dwa eseje i rozdziały z zielarstwa i historii magii do przeczytania i zrobienia z nich notatek.

- Zgadza się. Mamy pół stopy od profesor McGonagall o znaczeniu transmutacji i jej stosowania, pół stopy od profesora Binnsa na temat różnych goblinów w XV wieku, ich nazwiska, co robili i jak się przyczynili dzisiejszemu światu. Mamy do przeczytania dwa pierwsze rozdziały podręcznika z historii magii i jeden rozdział z zielarstwa. Napisałam już półtora cala z transmutacji. Naprawdę, sześć cali to nie tak źle.

- W takim razie możemy popracować nad transmutacją - powiedziała Pansy. - Hermiono, czy mogłabyś popracować ze mną nad przemianą zapałki w igłę? Chyba nie wypowiadam dobrze zaklęcia.

Hermiona skinęła głową i obiecała, że popracuje z nią dziś wieczorem podczas sesji nauki Slytherinu. Wkrótce grupa w zielonych szatach pracowała nad swoimi esejami i świetnie się bawiła. Praca była zdecydowanie ciężka, ale dzięki pracy grupowej nie było tak źle. Po pewnym czasie zabiły dzwony na kolację. Nawet nie zauważyli upływu czasu, pracując cały czas nad zadaniami. Hermiona oczywiście skończyła wszystkie zadania i czytała do przodu, podczas gdy reszta miała przeczytać jeden lub dwa rozdziały na sesji nauki.

Oczywiście, kiedy już to zrobią, planowali przećwiczyć transmutację i nadrobić historię magii. Wybuch Hermiony uświadomił im, że nie jest osobą, od której można spisywać i zdali sobie sprawę, że ich edukacja jest rzeczywiście ważna. Draco nadal narzekał na historię magii, ale w głębi duszy obiecał sobie, że będzie uważać na kolejnych lekcjach. Nie chciał dawać Hermionie pretekstu do złości.

Gdy grupa dotarła do Wielkiej Sali, żadnemu z nich nie umknęły spojrzenia rzucane im przez Wesleya, Thomasa i Finnegana, lecz rozmawiali dalej, jakby nic nie zauważyli. Kolacja tego wieczoru była niesamowita. Były tam duże półmiski pełne pieczonych warzyw i gulaszu. Były również talerze z bułeczkami, które zdawały się same uzupełniać, niezależnie od tego, ile Vincent i Greg jedli. Kiedy kolacja dobiegła końca, wszyscy pierwszoroczni Ślizgoni zebrali się w pokoju wspólnym, aby porozmawiać w oczekiwaniu na sesję nauki. Hermiona była zajęta pisaniem listu do rodziców o pierwszym dniu i ostatecznie przekonała Harry'ego, aby poszedł z nią go wysłać.

Harry i Hermiona przeszli przez portret i byli już w połowie drogi, kiedy dosłownie wpadli na Severusa.

- Co wy tu robicie?

- Cześć Sev… profesorze Snape - powiedziała pospiesznie Hermiona. - Przepraszam, że na ciebie wpadłam, Harry i ja idziemy wysłać list do moich rodziców.

- Zrozumiałe, miłej zabawy Granger, Potter. Starajcie się nie wpadać częściej na swoich profesorów. Nie zapomnijcie o sesji nauki w pokoju wspólnym o ósmej.

- Tak, proszę pana, dziękujemy, proszę pana - powiedziała Hermiona, po czym złapała Harry'ego za rękę i ponownie uciekła.

Dotarli do sowiarni i znaleźli pierwszoroczną Krukonkę, przywiązującą list do dużej płomykówki.

- Cześć - powiedziała niepewnie. - Jestem Padma Patil.

- Cześć Padma, jestem Hermiona, a to jest Harry.

- Miło was poznać - odparła z uśmiechem. - Właśnie miałam wychodzić. Dobrej nocy!

Padma Patil wyszła. Hermiona uśmiechnęła się do Harry'ego, a on po prostu pokręcił głową z rozbawieniem.

- Atena! - zawołała Hermiona, przywołując swoją cętkowaną sowę.

Z najwyższego miejsca na wieży sfrunęła duża sowa w towarzystwie mniejszej sowy śnieżnej.

- Przynieśliśmy smakołyki - wykrzyknął Harry.

Gdy Harry zajęty był karmieniem sów, Hermiona przywiązała swój liścik do sowy.

- To ma trafić do Grangerów. Wiesz, kim oni są?

Sowa zahukała w odpowiedzi. Hermiona przyjęła to jako zgodę i machając sowie na pożegnanie, udała się z Harrym z powrotem na dół, aby wziąć udział w sesji nauki Ślizgonów.